Garaż

Cherry

-Ja też nie wiem... - mruknęła gdy całował ją po szyi. Zjawił się kelner, a Cherry wodziła wzrokiem za płynem w jego dłoniach. Odebrała puchar od Matta i uniosła go.
-Za mnie -Była wyjątkowo spragniona, przyłożyła do ust kielich i opróżniła cały.
-Wracamy do nich?- spytała niezbyt entuzjastycznie, spoglądając na wampira z ukosa.

Matt

- Kiedyś będziemy musieli - odgarnął jej oszczędnym ruchem włosy z karku i ucałował go pieszcząc skórę wilgotnymi od przed chwilą upitej krwi ustami. - Nie widzę przeszkód byśmy to zrobili później, jednak... - delikatnie odsunął wolną ręką krawędź jej sukienki i ucałował odsłoniętę miejsce - za chwilę... - przesunął językiem od tego miejsca aż do szyi - będziemy... - wyszeptał muskając wargami jej ucho. - lądować - dokończył odsuwając się i zostawiając w spokoju jej ubranie.

Cherry

-Yhmm... - mruknęła, podczas gdy po jej karku przeszedł przyjemni dreszcz.
-W takim razie... - poczekała , aż skończy - wróćmy do nich teraz. Im prędzej załatwimy sprawę z tym... stworzeniem , tym lepiej.
Zbliżyła się do niego i złożyła subtelny pocałunek na jego ustach.
-Jestem głodna. - stwierdziła nagle.

Matt

- Chcez coś jeszcze tu zjeść? - zapytał - Czy wolisz zapolować gdy wylądujemy? - uśmiechnął się - A tym czymś zajmiemy się ostatecznie - mruknął zadowolony z jej pocałunku. Chwycił swój w połowie jeszcze pełny puchar i podał jej ramię - Idziemy?

Cherry

-Musze zapolować -odpowiedziała pewnie. Nie było szans , że zaspokoi swój głód pijąc to krew z butelki.
-Mam nadzieję... Niedorobiony debil.. - mruknęła co do Machete. Gdy Matt ujął ja pod ramię , pokiwała głową uśmiechając się wesoło -Idziemy.

Matt

Wrócili do sali, w której byli wszyscy. Matt odprowadził Cherry na miejsce i skłonił się przed nią lekko. W jego oczach lśniły iskierki rozbawienia. Poczekał aż usiadła i sam spoczął obok. Powoli sączył karminową krew jak najwyborniejsze wino.

Cherry

Usiadła na swoim miejscu, wykrzywiając usta w szerokim uśmiechu i spoglądając w stronę wampira. Potem podparła głowę o dłoń, przenosząc wzrok na resztę.

Matt

Zachichotał pod nosem i kręcąc z rozbawieniem głową wyjął telefon. Napisał smsa. Powiódł wzrokiem po pozostałych, puścił oczko Nicolasowi. Generalnie... humor miał boski. Czytając kolejne smsy gęba śmiała mu się jeszcze bardziej. W końcu zaniósł się chichotem i zadzwonił. Chwilę rozmawiał. Schował w końcu telefon do kieszeni. Ot. W odpowiednim momencie bo wylądowali.

//Seattle / lotnisko

Anna Marie

Zaśmiała sie cicho, widząc wchodzących do sali Cherry i Matta, którym najwyraźniej dopisywały szampańskie nastroje. Właśnie dopijała do końca swego krwistoczerwonego drinka, gdy zaczęli lądować. Zeszła powoli po wysuniętych schodkach.

| Seattle | Lotnisko