Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:47, 07 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
/ Hm... Kancelaria prawnicza Amandy Sharp
Aaron z kubkiem kawy na wynos i cholernie ciekawymi aktami jednej ze spraw w drugiej dłoni przemierzał park by dotrzeć do jednej z ławek. Ławki ukrytej, z trzech stron otoczonej zielonymi, wysokimi krzakami. Gdyby pewne małżeństwo wiedziało że zmierza właśnie ku tej jednej jedynej w swym rodzaju ławce nie miał by łatwego życia, i tak z nimi takiego nie miał. Nos zrósł się poprawnie, nie było śladu po tym jak został potraktowany, ząb też sobie wprawił. Teraz jedynie czekał, czekał i się nudził, bo Knight jakby zapadł się pod wodę ze swoją żoną. To Aaron'a nieszczególnie cieszyło. W zasadzie nic prócz Melindy w ostatnich czasach go nie cieszyło. Idąc parkową alejką ku upragnionej ławce, by na niej spocząć i zastanowić się nad swoimi papierkami oraz zawiesić na czymś ciekawszym oko, zauważył kogoś kogo do tej pory widywał przelotnie, zaledwie kilka razy. Była to na pierwszy rzut oka miła, wiecznie uśmiechnięta blondynka, która jeśli się nie mylił była jego sąsiadką. Aaron nie zwykł się mylić w sprawach związanych z kobietami. Przyglądając się jej, a mógł sobie na to bezczelnie pozwolić bo miała przymknięte powieki i nie zwracała uwagi na to co wokół niej się dzieje, stwierdził że ma rację. Nic o niej nie wiedział, a tak dłużej zostać nie mogło. Brązowowołosy mężczyzna jak zawsze sprawiający wrażenie szalenie uprzejmego i sympatycznego faceta zatrzymał się obok ławki którą zajmowała i powiedział - Przepraszam. - odczekał wyrozumiale moment w którym kobieta odzyskiwała zdolność normalnego widzenia - Pani mieszka obok mnie, w centrum, a nie mieliśmy się jeszcze okazji poznać. - Aaron nie zwykł tracić takich okazji, tym bardziej że żadnej z syczących na jego widok z daleka żmij tutaj nie było, albo co gorsza ich zazdrosnych mężów. Wsunął teczkę pod lewę ramię i wyciągnął ku kobiecie dłoń uśmiechając się szeroko - Aaron Howard. - nie można się było o cokolwiek przyczepić. Zwykła rozmowa między sąsiadami, pierwsza, poznawcza.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Śro 14:00, 07 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:11, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
//rc//
Ef zwrocila by uwage ze nie chce zeby za nia placil, byla typem kobiety niezaleznej i miala swoj hajs ze stypendium, a mimo wszystko o tym jednak zapomniala gdy rzucil zdaniem z odprowadzeniem i z mama. Spojrzala na niego mruzac te swoje niebieskie oczeta i strzelila delikatna muke - jeszcze zobaczymy kto kogo bedzie odprowadzal - prychnela i ruszyla powoli przed siebie. Zerknela nawet na niego raz przez ramie sprawdzajac tym swoim pewnym siebie spojrzeniem, czy za nia sunie.. szla prosto do parku...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:22, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Polazł za nią rozbawiony tą aluzja, że niby by jego trzeba było odprowadzać.
- No do mamusi, to mnie raczej nie odprowadzisz. - pokiwał łepetyną zrównując z nią krok. Miał całkiem dobry humor, chociaż myśl o domu go denerwowała zawsze.
Oparł się o jej ramię jak o ramię kumpla, czuł się jak z kumplem, było tka na luzie, mimo tego, ze była kobietą, ładna, mądrą, ale jednak kobietą. A kobiety jak wiadomo działają różnorako...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:27, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- ja juz cos Tobie powiedzialam... - zadarla glowe do gory marszczac brwi okrutnie - zebys sie kurna nie zdziwil - wytknela jezor i dzgnela go lokciem pod zebra... skoro juz sie oparl to nie miala z tym zadnego problemu. Potem jednak usmiechnela sie spokojnie... a nawet cicho zachichotala, rozbawiona cala ta sytuacja.. czula sie naprawde swietnie. Zauwazyla przed kilkadziesiat metrow przed soba plac zabaw. Usmiechnela sie szerzej a w oczach pojawil sie dziwny blysk. Zerwala sie i pobiegla przed siebie wczesniej klepiac Svena w ramie z krzykiem - gonisz! - xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:34, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie wiem gdzie jest moja matka, ej ...- i go dźgnęła, namarszczył się, focha prawie strzelił, a słowo 'gonisz' jakby go wyrwało ze skupienia, był szczerze zdziwiony. Ale on... on jej nie dogoni? Co to to nie...
Pobiegł za nią, a jak! Co jak co, ale biegać umiał. Dogonił ją tuż przed placem zabaw.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:42, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
O cholera! Tego sie nie spodziewala. Ef byla mistrzem biegania. Ok moze byla mala i drobna ale mega zwina wiec z tego postanowila skorzystac. Zerknela na niego przez ramie i przyspieszyla na sekundke jeszcze... tak naprawde ledwo dychajac. Podbiegla do zjezdzalni polaczonej z siecia drabinek, zbudowanej raczej niekoniecznie wg zasad bhp no ale dzieci uwazal ze to raj..
Wspiela sie zwinnie na sama gore z ktorej skladal sie maly domek z daszkiem, od ktorego odchodzila piaskownica. Normalnie wejscie na ten budyneczek zajmuje ok 2-3min jak ktos jest wyszkolony. Ef zrobila te mega szybko. Szczerze mowiac w ogole sie nie spodziewala ze takie cos potrafi... anyway nie pokazala mu tego za bardzo tylko spojrzala z gory na Svena z nieco trymfujaca mina - co mi zrobisz jak mnie zlapiesZ? - zachichotala wredniacko pod nosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:49, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
-Pogryzę. -zaśmiał się, nigdy sie tak nie bawił, w domu siedział sam, kluczy nie miał, niestety. Matka wiecznie pracowała. Wlazł za nią powoli na domek, szedł jej krokami. Wiedział nawet, że jak spadnie to jak kot, na cztery łapy, albo bynajmniej nie będzie śladów na stałe.
Stanął obok niej.
- Może jednak nie będę gryzł...- pokiwał głową.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:52, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Ef uwaznie sie mu przygladala gdy tak powolutku acz w miare zgrabnie podazal za jej krokami prosto na gore. Usmiechnela sie do niego dumnie ze dal rade a potem zapytala - dlaczego? - przechylila glowe w bok, a potem zaczela rozgladac sie po dachu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:58, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
No dlaczego, kości nie jada mimo tego, że ma coś z psa, ale to takie wytłumaczenie prywatne, nie Svenowe, bo on grzeczny jest no...
- Jakoś tak... - stał, wzruszył ramionami tylko. Mógł wyglądać jak wampir, prawie się nie poruszał, oddech miał spokojny, mało widoczny. Taki złowrogi, Sven chyba zawsze wyglądał złowrogo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:05, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Sven? - zapytala gdy zobaczyla w nim w koncu tego zlowrogiego wampira ktory posiada mroczna dusze i ogolnie wiele skomplikowanych spraw zaprzata jego nadludzki umysl..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:11, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Wrócił na ziemię, całkiem przytomnie. Miał ogromne oczy przez chwilę, uśmiechnął się, zrobił krok w tył.
- A to ni...- i nie skończył ciota, bo spadł na piasek wokół domku. Wyglądał jak obrys policyjny.
- Ałć...- mruknął i przymrużył oczy. Czuł złamane żebro. Powinno się zrosnąć za chwilę, ale trochę zabolało jak tak spadł.
- Ale żyję..- machnął ręką i zaśmiał się kwaśnawo. Oczu nie otworzy, brak szans.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:16, 18 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle jej zniknal sprzed oczu. Skubany jak on to zrobil? Dopiero sobie zdala sprawe... Rzucila sie na kolana i wychylila z dachu na piasek patrzac na niego srogo przerazona. Gdyby to byl jakis inny koles to raczej parsknela by smiechem i zapalila fajke. Ale naprawde Svena polubila.
- o słodko!.. - w koncu z siebie wydusila i zeskoczyla na dol nie baczac na odleglosc. Wyladowala zwinnie obok niego i zaraz przy nim kucala - Sven... - jeknela... czujac lekkie poczucie winy bo przeciez ona go zaciagnela na gore - nic ci za bardzo nie jest? ... potrzebujesz karetki albo cokolwiek? - przygryzla dolna warge wpatrujac sie w jego zamkniete oczy i grymas bolu na twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 6:59, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Żyję, zaraz się zrośnie. No stress... - mruknął siadając. Trochę to bolało, ale dało się żyć. czuł jak organizm sie spina i składa sam do kupy. A bo to pierwszy taki raz.
- Ale pamiętaj, nigdy nie dzwoń po karetkę jak skądś spadniesz... - pogroził jej palcem. Już widział jak dają kogoś z ich rasy na badania specjalnie łamiąc kości, by zobaczyć czy organizm się wykaraska z takich opałów. Zabawa w imię nauki, tak, ale na próbówkach a nie żywych istotach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 10:09, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- idioto moglbys bardziej uwazac na siebie - warknela. W jezyku Effy znaczylo to 'dobrze ze nic Tobie nie jest'. Pomimo zlosci widac ze Ef naprawde sie przejela gdy tak legnal w gruzach z tego daszku. A z drugiej strony cos w niej tknal.
Tknal w nia ciekawosc. Ale jak to zrasta? Samo? Ona tez tak moze? Spojrzala na dlon gdzie wczesniej sie drasnela. Po zadrapaniu nie bylo nawet najmniejszego sladu. Potem spojrzala na dach..a moze ona by tak sprobowala sobie cos zlamac...tak tylko by sprawdzic jak to jest.... Gapila sie na dach i zastanawiala... zdanie o karetkach itd jakos umknelo jej uwadze. No co? Ef byla teraz skupiona na czyms innym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:10, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Dostrzegł w niej ciekawość, niezdrową, bardzo złowrogą. To nie było fajne. Zmarszczył delikatnie brwi. Ona chce powtórzyć jego wyczyn. usiadł względnie normalnie, już sie czuł znacznie lepiej, kości zrastały się poprawnie, bo mógł oddychać.
- Nie kombinuj, moja droga. - westchnął i złapał ją za ramię, mocno, wręcz brutalnie czekając aż coś szczeli. Jako młodszy okaz powinna się wygoić w ciągu 2 minut w pełni. Tak, złamał jej kość.
- Ale nie skacz z góry, bo jak sobie przestawisz kręgosłup, to skąd ja Ci znajdę zaufanego lekarza, który Ci wsadzi rdzeń kręgowy w dobre miejsce? - rzucił srogo. Nie chciał jej przestraszyć, ale łamanie czegoś na kimś było bynajmniej dziwne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:56, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Gdy zlapal ja za ramie na poczatku nie zaczaila o co mu chodzi ale gdy poczula bol.. jeknela glosno i zacisnela szczeny co by nie wrzasnac Svenowi do ucha co by spowodowalo utrate sluchu... ;p
Usta jej drzaly ... bolalo naprawde zajebiscie, ale sama nie wiedziala skad czerpala sily by jakos trzymac sie w pionie. Na dobra sprawe normalny czlowiek raczej juz by sie zwijal z bolu.. no chyba ze byl by w mega szoku. Spojrzala na niego wzrokiem jakby zabil jej matke ojca i zzarl chomika na Ef oczach, ale zaraz spojrzala w piasek. W sumie sama o to sie prosila. Czula jednak cos dziwnego... jakies mrowienie w ramieniu... i cieplo..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:29, 20 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Chomika zjadł, przepraszam, odbiło mu się przecież.
- Nie patrz tak na mnie, jedno złamanie Cię nie zabije, nie bój nic. - zaśmiał się i przeciągnął, on już czuł tylko dyskomfort w plecach, ale mógł się ruszać spokojnie. Zaleta bycia wilkiem, nawet jak przypieprzysz o beton to jesteś cały.
- Tylko kości nie przestaw, bo się krzywo zrośnie. - otrzepał ciemne spodnie z piasku i zdjął torbę z ramienia. Rzucił ją za siebie, by oprzeć za chwilę na niej właśnie głowę. Tak sobie leżał czekając aż mu sypnie za to co zrobił, jak jej ręka wyzdrowieje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 16:41, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Naprawde chciala opanowac zlosc ze tak ja urzadzil. Bo ona ogolnie wolala sama siebie krzywdzic co by nie miec do nikogo pretensji. Zawsze starala sie byc mega konsekwentna i brac na siebie odpowiedzialnosc.. ale zeby ja tak...? ..ze kosc? Zacisnela mocno szczeny ale czula ze znowu cos sie w niej zmienia. Usiadla na nim okrakiem i cicho warknela. Sven mogl zobaczyc jak dziewczyna zaczyna sie zmieniac. Po paru sekundach juz dyszala mu nad twarza. Rozdarte ciuchy opadly na bok. Klapnela szczenami tuz przed jego nosem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:13, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Ej, ej, młoda. Uspokój się cholera jasna...- syknął, ale było za późno. Średnio mu poszło.
- Nie gryź, Eddy. Opanuj się, wiem, że hormony, nerwy, okres, cokolwiek, ale się opanuj. Ja nie mam w planach się przemieniać, więc jestem bezbronny. Złaź ze mnie.- złapał ją mocno za pysk, jak psa, gdy za głośno szczeka.
- Już Ci lepiej? Pokłapałaś sobie na mnie, nie masz ciuchów i jesteśmy w parku... W mieście, gdzie śmierdzi wampirami... - podniósł dleikatnie jedną brew, ale jej z siebie nie zrzucił.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 21:40, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Klapnela jeszcze raz gdy uslyszala jak przeinaczyl jej imie. Nie ze jej sie to nie podobalo. W sumie bardzo... no ale musiala pokazac jak to jej typ pieniacza krazy w krwioobiegu. Klapnela blisko jego nosa... niebezpiecznie blisko jego nosa... ale dala sobie siana. Parsknela mu w pysio i ugryzla delikatnie w dlon ktora trzymala jej pysio a potem spojrzala bezradnie. No jak teraz sie odmieni to bedzie frajda.. ale w sumie... No i co? Ogolnie smiesznie bo lezala na nim naga smiejac sie do rozpuku... Dobrze ze ciemno bylo.. ze noc byla... jak nic za ekshibicjonizm by ja zamkneli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:45, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
No i go przytkało. nie to nie te zęby, miał większe, widywał większe i w ogóle, ale takiej zabawy to się nie spodziewał po niej. Jak była człowiekiem na pewno była lżejszą i bardziej jakaś taką... poręczną no.
- No to dałaś popis, moja droga... Ale wiesz, ładne masz ciało... - przejechał sobie ręka po jej kręgosłupie w stronę tyłka, powoli, bardzo powolutku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 21:49, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Smiala sie jak glupia. Jak idiotka... poprostu nie mogla wytrzymac. Ta sytuacja ja rozwalala od srodka. Lubila popisowki w swoim stylu. Wlasnie najczesciej byly to takie niespodziewane dla osob ktore przebywaly w jej otoczeniu. Uniosla leb z szerokim pieknym a nawet i uroczym usmiechem. Ale gdy tak przesunal dlonia poczula dreszcz...
- jestem bardziej wychudzona niz ty... kreci cie to? - wymamrotala z zawiadiackim usmiechem ale w glebi duszy czula niepewnosc... podniecajaca niepewnosc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:15, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie wiem czy jesteś wychudzona. Jesteś smukłej budowy artystki i tyle. Nadal nie kojarzysz mi się z tym Twoim... chyba prawem czy innym sztywnym kierunkiem. - mruknął i zatrzymał się z ręką na kości krzyżowej. Dobrze, że nikt ich nie widział, bo to wyglądało jak seks na chodniku w Warszawie na Radzymińskiej po prostu...
- Jakby nie patrzeć, jesteś ładna i tyle... - zaczął robić szlaczki, dleikatnie na jej tyłku. Oni oboje byli z lekka zboczeni...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 22:31, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
oj tam radzyminska.. nowy swiat! a co sobie tam beda zalowac. Oboje najwyrazniej potrafili sie oderwac od rzeczywistosci na tyle ze nawet nie zczaili ze sa na placu zabaw.. dla dzieci! do Ch*** waclawa!
- i tyle? ..ale z Ciebie poeta faktycznie... - mruknela ponetnie bo w sumie nawet jej sie podobalo gdy tak rysowal szlaczki. W sumie zupelnie inaczej to odczuwala gdy byla czlowiekiem i pozwolila sobie na takie typu akcje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:40, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie marudź, ze mnie był tekściarz i wokalista, a nie poeta. Szukasz Wertera czy Fausta? No weźże... - i Ty też się cholera weź! No niech dzieci wiedzą skąd są? Moze ich rodzice robili je w klopie? To nie lepiej na placu? Niech czują związek z zabawą, z tym miejscem, piaskiem, a'la żwirek dla kota etc etc
Gerard poczuł sie trochę dziwnie, ale stwierdził, ze macanie jej po tyłku to nie grzech śmiertelny, prawa? może tylko ciężki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 23:48, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Szekspira... - prychnela mu twarz a potem sie rozesmiala. Ef rowniez czula sie dziwnie ale nie miala zamiaru mu dawac tego do zrozumienia... caly czas. Poki tam sobie gladzil jej bialy tylek bylo na serio ok. Sama nie wiedziala co by bylo gdyby pozwolil sobie na cos wiecej. Mogl zaryzykowac..owszem, ale raczej wygladal na pana ostroznego, co jej dodawalo odwagi do prowokacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:55, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
On nie był ostrożny, bał się jej matki i tego, ze może nasłać brata, a Ger brata jej nie widział, wiec nie wiedział jak bardzo może mieć obity pysk, to czysta kalkulacja. Samo życie, a raczej instynkt samozachowawczy, ale...
Instynkt szlak trafił chyba w momencie, gdy zaświtało mu w głowie coś wspaniałego. Skoro sobie na tyle pozwalają, to czemu by nie spróbować? A bo ja jeszcze nie wspomniałam czego...
Jego ręka powędrowała wyżej i oparła sie na jej karku, delikatnie, a druga nadal spoczywała tam gdzie była... Coś tam zachachmęcił, jakoś tak pokombinował i pocałował ją. Delikatnie, bez żadnych dziwnych akcji, w każdej chwili mogła przestać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 17:56, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Jednak troszke sie tego nie spodziewala szczerze powiedziawszy. I chociaz z podniecenia piegi zatanczyly jej na nosie kankana podniosla glowe i spojrzala mu w oczy pytajaco - ejjj co Ty robisz? - mruknela bedac troszke zdezorientowana. Ale gdy tak spojrzala mu w oczy... w tego jego brazowe wielkie oczeta jakos tak... nabrala wiekszej ochoty. Tak jakby na chwile wszystko przestalo byc wazne... albo poprostu chciala doswiadczyc kankana piegow jeszcze raz bo zaraz, polozywszy dlonie na jego bladych policzkach, palcami nieco niezdarnie odgarniajac jego czarne proste rozchelstane wlosy, pocalowala go, raz... bardziej namietnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:23, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Traf tu teraz za miłośniczkami ciastek, naprawdę... Trudna droga przez mękę, ale cóż. Zmieszał się trochę, gdy żądała od niego odpowiedzi. Bo właściwie to był impuls chwili, taka chętka po prostu pocałować nagą dziewczynę na placu zabaw wieczorem, którą poznał parę dni temu... To abstrakcja, naprawdę...
Już chciał się tłumaczyć, a ta zajęła się kolejnym pocałunkiem. Cytując pewnego Pana: Yes! Yes! Yes! i ciągnijmy korzyści, póki możemy. Odwzajemnił jej pieszczotę z wielką ochotą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Effy
Wilkołak
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 22:58, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
No coz! Tak wybral na dana chwile wiec bedzie musial sie pomeczyc.. ale nie mogl narzekac na jakos pocalunku. Eff potrafila wlozyc serce w swoje calusy. Jej rowniez bylo trudno w to uwierzyc .. a gdyby ktos opowiedzial jej o tej sytuacji ktora zaistniala pare dni wczesniej.. to prawdopodobnie dostal by w morde.
Dziewczyna odwzajemniala jego pocalunki, bawiac sie troszke ta sytuacja. Nawet nie czula sie az tak mega nieswojo. Co jak co ale nagosci za bardzo sie nie wstydzila... tylko fakt ze lezeli akurat na placu zabaw byl nieco nie na miejscu... no ale co zrobic. Bylo fajnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sven
Wilkołak
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:04, 23 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajnie nawet, ale Gerard miał sumienie za wszystkich w mieście i moralność godną dewoty co jakiś czas i właśnie nadszedł czas. Ujął w dłonie delikatnie jej twarz i od siebie odsunął.
- Przepraszam, ale powinienem chyba Cię odstawić do domu, co? - mruknął cicho. Nie wiedział co zrobić, jak wstać. W ogóle, gdyby nie wrodzona bladość byłby już purpurowy niczym piękny burak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siobhan Valedhed
Pół-wampir
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:32, 28 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
I z jej cudownego spokoju nie pozostało nic. Ktoś jej go zburzył. Usłyszała dobiegającą z bardzo bliska bardzo ciepłą barwę głosu. Nie kojarzyła jej się z nikim konkretnym, więc mężczyzna musiał być obcy. Skąd wiedziała, ze to facet? To proste oni zawsze mieli wyższy głos od kobiet, zresztą w tym przypadku nie można było się pomylić. Otworzyła najpierw jedno oko, później drugie i choć powinno jej zająć dobrą chwilę dojście do ostrości obrazów ona nie miała z tym problemu. Zamrugała leniwie w nic nie znaczącym dla niej geście swymi rzęsami. Bacznie zlustrowała mężczyznę, ale jednak robiąc to dość dyskretnie na swój sposób aby mężczyzna nawet patrząc na nią nie zorientował się, ze go zwyczajowo obczaja. Standardowo uśmiechnęła się szerzej pod noskiem. Pochyliła się leciutko w przód a jej blond włosy zafalowały w ruch za nią. Dobrze mu się przypatrzyła. Jak się nie myliła widziała go raz czy dwa może trochę więcej kiedy zmierzała do pracy, ale nigdy nie miała okazji go poznać. - Być może jest to prawdą. - skinęła głową i podała mu swoją dłoń gdy się przedstawił jej. - Jestem Siobhan Valedhed, ale mówią na mnie Siob, tak chyba wygodniej. - powiedziała zmysłowym, miękko - aksamitnym tonem głosu, który zaraz na myśl przywodził gładkość kaszmiru gdy się go dotykało. Jej głos nie był nigdy piskliwy, nigdy też nie był podniosły, złowrogi czy coś podobnego. Był unikatowy. Miała dar do tego aby ludzie ją słuchali. Potrafiła wytoczyć takie argumenty by ludzie jej wierzyli. - Wskazała mu gestem ręki miejsce obok siebie. - Zechce pan spocząć obok mnie? Sąsiedzie. - roześmiała się wesoło. Dziś tryskał z niej dobry humor co można było zobaczyć gołym okiem. - Ja przepraszam, ale nie kojarzę tutaj wszystkich ludzi. Czasami sprawy codzienne przysłaniają mi otoczenie. - w uśmiechu błysnęły jej bieluśkie zęby, o które zawsze dbała pieczołowicie. Poprawiła się nieznacznie i zerknęła na Aarona, który zajmował właśnie miejsce obok niej. Zawsze była życzliwie nastawiona do ludzi. Rozmowa z nimi nie sprawiała jej kłopotu. Mężczyzn się nie bała. - Długo pan już tutaj mieszka? - jakoś na początku nie potrafił się wyzbyć tego aby mówić jednak mimo wszystko komuś na pan. Pytanie banalne, a odpowiedź pewnie jeszcze prostsza, ale chciała wiedzieć dla własnej satysfakcji i ciekawości. Niewiele wiedziała o tutejszych ludziach, być może było to wynikiem jej częściowego zaniku pamięci do, którego zdążyła się już przyzwyczaić na szczęście, co nie utrudniało jej aż tak bardzo życia. I błogosławiła ten stan rzeczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:49, 29 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Aaron wzdrygnął się nieznacznie jakby dostał po twarzy. Dawno nie słyszał aż tak przesłodzonego śmiechu. Po spotkaniach z Melindą i przyzwyczajeniu się do barwy głosu 'kobiety - demona' jak ją określał, barwa głosu panny Valedhed, bo nie dostrzegł nigdzie obrączki, a od jakiegoś czasu bardziej na to zwracał uwagę, przyprawiła go o niespodziewanie mdłe dreszcze. Kiedy siadał znów to samo. Wystarczyło by zaszufladkować pod 'głupia i naiwna'. Złożył swoja teczkę tytułem do dołu, by nie rozpraszać swojej nowo poznanej sąsiadki. Postawił na niej ostrożnie kubek, wierząc że gorzka kawa przepędzi z niego wszelkie cukierkowe odczucia - Nie szkodzi. - odparł uprzejmie i upił kawy tłumacząc się pod nosem tym że nie cierpi zimnej - Niby takie małe miasteczko, a przecież nie wszyscy się dokładnie znają, prawda? Tym bardziej jeśli człowiek, dajmy na to od rana do wieczora siedzi w pracy i nie ma absolutnie na nic czasu. Wraca do domu i marzy o tym by odpocząć a nie poznawać swoich sąsiadów. - wytłumaczył gładko, rzeczowym tonem - Ja? Jestem wrośnięty w to miasto. Mieszkam tutaj od urodzenia. - powiedział zaciskając nieznacznie palce wokół gorącego kubka - Pracuje paa... Pracujesz w szkole, prawda? - jak się miało znajomych to się wiedziało wszystko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siobhan Valedhed
Pół-wampir
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:57, 04 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Pokiwała nieznacznie głową. Akurat tutaj mogła mężczyźnie przyznać rację. Kiedy było się zapracowanym i nie miało czasu na nic innego, raczej mało wątpliwe jest to aby ktokolwiek miał czas na interesowanie się sąsiadami czy też całkowicie obcymi ludźmi. Strzepnęła ze spodni jakiś paproch, który śmiał się tam zabłąkać tak jak by był intruzem jadącym na gapę. Ta myśl ją lekko rozbawiła. - Coś w tym jest. Kiedy się ma za dużo pracy na głowie to wątpię w to aby kogoś interesowały losy innych. A tym bardziej kto kim jest. - Siob była trochę inna. Mogła mieć dużo pracy, ale również i mogła poświęcić czas na inne osoby. W swojej szkole w której uczyła wielokrotnie musiała się zmagać z rodzicami, czasem broniła uczniów, a czasem z bolącym sercem musiała informować o rzeczach jakich wcale nie chciałaby powiedzieć. - Moja praca polega na ciągłym kontakcie z ludźmi stąd też znam tutaj część osób, którzy raczej są już rodzicami. - Założyła sobie nogę na nogę pochylając się nieznacznie w przód. - Widzę, że wieści szybko się rozchodzą. - To raczej nie było tajemnicą, że uczyła w szkole. - Uczę, małe dzieci. I sprawia mi to wielką przyjemność. - kąciki jej ust lekko drgnęły w górę, ale z gardła nie wydobył się żaden głos. - Czyli, ze jest pan znaczy się jesteś tutejszy. Jesteś przyzwyczajony do tego miejsca, natomiast ja nie wiem. Wszystko wydaje mi się takie znajome, ale patrząc na to bliżej jest to obce. Nie potrafię sobie przypomnieć czy mieszkam tutaj od zawsze czy od jakiegoś czasu. Wciąż pracuję nad tym. - odgarnęła niesforny kosmyk włosów z twarzy, który się tam zabłąkał. Zerknęła na mężczyznę, a po chwili jednak swój wzrok przeniosła na zieloną trawę by nie wyszło, że mu się natrętnie przygląda.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:16, 04 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Aaron zaczął bawić się gumką teczki nakręcając ją na palec w zamyśleniu. Dziwna kobieta... Po pierwsze dlatego że uczyła. Bo kto normalny był gotów poświęcać się dla zgrai dzieciaków i to jeszcze małych. Co innego laski w średniej... Uśmiechnął się pod nosem spoglądając niewinnie w niebo. Dawno to już było za nim. Bardzo dawno. Mimo wszystko tego co sobie pomyślał powiedział - Tak, rozchodzą. - przyznał potakując - Mówiłem że każdy zna każdego, a nawet jeśli nie to szybko dojdzie do tego że pozna. - tak było na jego i jej przykładzie - Ale jaki to kontakt... - mruknął pod nosem - Rozumiem że można lubić małe dzieci i pewnie to całkiem fajnie patrzeć na to jak z dnia na dzień uczą się czegoś nowego i rozwijają... Ale to jednak dzieci. - jasnym było jaki miał stosunek do wszystkiego co sięgało mu pasa i poniżej - Chyba trzeba to kochać. I mieć nerwy ze stali przy gromadce małych zuchów. - zażartował sobie ciesząc się że nie ma takiego pod opieką. Nie wyobrażał sobie tego i nawet nie chciał sobie takiego obrazka wyobrazić - Nie żaden pan. - poprawił Siob machinalnie uśmiechając się do niej i upijając kawy. Nie potrafię sobie przypomnieć czy mieszkam tutaj od zawsze czy od jakiegoś czasu? Aaron spojrzał na jej uśmiechnięty profil i uniósł brew w górę zbity z tropu - To znaczy? Co miałaś na myśli? Nie chyba to że żyjąc w Forks i budząc się każdego ranka starasz się usilnie zapomnieć ze tutaj mieszkasz? - zapytał trochę sobie z niej kpiąc - I to daje jakieś efekty. - raz jeszcze przyznał w myślach że jest dziwna i to cholernie. Przy tym taka zagubiona i jakby nie z tego świata.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siobhan Valedhed
Pół-wampir
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:39, 04 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Uniosła lekko zdziwione brwi szybko obracając swoją głowę w jego stronę. Poruszyła się niespokojnie w wyniku czego część jej książek poleciała na ziemię. Pochyliła się w bok i sprawnie zebrała je w kupę otrzepując z brudu i kładąc za siebie. Wzruszyła ramionami. - To jest dobry kontakt. Hm.... - podrapała się zafrasowana po czole. Nie wiedziała co mu na to powiedzieć. Przecież nie będzie go przekonywać jakie te dzieciaczki są cudowne bo jeśli ktoś był im przeciwny to nic go by nie przekonało do zmiany swojego zdania oraz stanowiska. - Każde dziecko jest warte uwagi. Czasami dzieci rozrabiają dlatego, że są niezauważane i w ten może niezbyt mądry, ale w tenże sposób starają się zwrócić na siebie uwagę dorosłych. Widzę, ze nie jesteś zwolennikiem małych dzieci? Ogólnie dzieci. - uśmiechnęła się blado. - Nie każdy musi je lubić. Ja to po prostu kocham. I tak właśnie, chyba trzeba czuć do tego zamiłowanie by móc podejść do swej pracy na spokojnie. Do dzieci trzeba przemawiać. By nie broiły zaś trzeba ich czymś zająć. To nie jest trudne. Tylko takim się wydaje. - cicho się zaśmiała, a w rytm jej śmiechu drgały jej delikatnie ramiona. - Z tymi nerwami to się zgodzę czasem, ale tylko czasem, myślę raczej, że trzeba mieć wielką cierpliwość i umiejętność przemawiania by rozbrykana 33 osobowa klasa Cię słuchała. Jednak nie ma rzeczy niemożliwych. - Splotła ze sobą palce i pocierała nimi raz w górę raz w dół bawiąc się swymi dłońmi w taki oto sposób. - Nie. Powiedziałam dokładnie tak jak chciałam powiedzieć. Co mam na myśli? Chodzi o to, ze jakiś czas temu miałam wypadek. Straciłam pamięć. Są czasem takie chwile, że coś mi się przypomina, a w drugiej chwili nie pamiętam nic z tamtego okresu. To może być chwilowe, albo może być stałe. Muszę być cierpliwa. Tak jak przy dzieciach. - puściła do niego oczko. - Lubię Forks ponieważ jest tutaj dość spokojnie. I pogoda nie jest aż tak najgorsza. Choć przyznam, że potrafi tutaj być deszczowo. Mnie to jednak nie przeszkadza. - poprawiła poły swojej bluzki obciągając ją delikatnie w dół. - Skoro nie lubisz dzieci wnioskuję, ze nie masz jeszcze żony? To znaczy pytam z ciekawości. Myślę, że gdybyś ją miał to raczej nalegała by na dzieci. Kobiety chyba już takie są. Dojrzewają do tego odpowiedniego okresu i później ich jedyną myślą jest to aby w końcu stać się matką. Nie każdemu mężczyźnie to odpowiada. Jak mam być szczera, to jeżeli ktoś miałby być nieszczęśliwy, albo miało cierpieć dziecko to lepiej się w ogóle na to nie decydować. - wyrzuciła z siebie na jednym tchu. Nabrała głębiej powietrza w płuca. - Przepraszam gadam od rzeczy. - złożyła w końcu ręce jak do modlitwy siedząc spokojnie jak należało by nie wyglądała na taką co to ma chorobę sierocą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Siobhan Valedhed dnia Śro 16:45, 04 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:08, 04 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Wysłuchując jej przemowy broniącej tych małych zasrańców, które Aarona niezmiernie drażniły gdy tylko takiego widział raz jeszcze pomyślał że jest dziwna. Nie miał pojęcia co w niej takiego było. Cała sylwetka Siob biła czymś innym, co jednocześnie im dłużej się jej przyglądał tym bardziej wprawiało go w dziwny stan osłupienia. Chyba miał pecha do kobiet zagubionych i jakby oszukanych przez los bo raz na jakiś czas zawsze taka mu się trafiała. Mężczyzna przyglądał się kobiecie, kiedy zbierała książki nie za bardzo palił się do pomocy, usprawiedliwiając się przed samym sobą ze kawę by wylał - Nie żebym nie lubił. - wyprowadził ja z błędu dalej brnąc w swoje małe nic nie znaczące kłamstewko - Po prostu nie mam z nimi styczności. Moja siostra już skończyła szkołę i nie mam młodszego rodzeństwa. Kuzynostwo też nie za bardzo pali się do tego, więc... A w pracy raczej się z takimi też nie spotykam, dlatego mogło zabrzmieć to tak a nie inaczej. - nie miała prawa doczepić się do tego tłumaczenia. Powiedział to tak spokojnie dołączając do tego lekki uśmiech, że nie sposób był zgadnąć jak bardzo różni się to od jego prawdziwych przekonań - Każdy lubi robić to co kocha. - mruknął i machnął lekko trzymaną do tej pory na udzie teczką - Przecież ci tego nie bronię, tym bardziej jeśli twoja praca sprawia satysfakcję i tak dalej. - powiedział lustrując przy okazji jej palce, którymi teraz się bawiła. Nic? Ani jednego pierścionka. Hm... Miała w sobie coś z zabójczej dziewuszki, która nie do końca wiedziała o co chodzi - To chyba nazywa się amnezją, prawda? - zapytał będąc ciekaw czy jego domysły są słuszne - Pogoda... - spojrzał w niebo i prychnął cicho - Jest... - oszczędził sobie tego jaka jest naprawdę i zakończył - Normalna. - na pytanie o żonę postarał się nie roześmiać - Nie. - mruknął i wzruszył ramionami obojętnie - Nie spieszy mi się, kiedyś w końcu i dla mnie jakaś się znajdzie. - gdyby nie był takim jak był, to już dawno by się znalazła. Praktycznie rzecz biorąc już była. Spojrzał na Siob koso nie podzielając jej zdania - Nieee... Bo gdy się jest z kobietą, to w końcu każdy mężczyzna... - prawie każdy - Myśli o tym by jednak jakoś wszystko wyglądało i by to dziecko jednak się pojawiło. Taka kolej rzeczy, czyż nie? Dom, drzewo i syn. Czy odwrotnie, w tych czasach raczej to od końca idzie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siobhan Valedhed
Pół-wampir
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:43, 04 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ta rozmowa był dość dziwna nawet jak dla niej. Mogła się z nim przekomarzać broniąc swoich racji, ale po co? W imię czego? Zasad? Nie. Można by temu przeczyć. W jej oczach coś zagrało przewrotnego. - To zmienia postać rzeczy. - rzuciła krótko. Aaron swoje mógł mówić, ale ona już swoje wiedziała. Nie wyglądał na człowieka, który by się przepracowywał. Wnioskowała to chociażby i po delikatniej skórze na dłoniach, która była dla niej bardzo widoczna. Trochę się znała na urodzie. Mniejsza z tym. Odrzuciła to od siebie. Póki co gromadziła sobie o nim informacje. Nie chciała nikogo oceniać by nie było to niesprawiedliwym. Przygryzła lekko wnętrze policzka jak by się z czymś gryzła. Rozluźniła się. Nie było potrzeby się niepotrzebnie stresować. Zresztą przecież nie miała nawet czym? Rozmową? Nie bardzo. Było to coś innego. Trochę niepokojącego. Jej sumienie jej podpowiadało by była ostrożna, ale zignorowała je bo przecież nie robiła nic złego. Rozmowa nie była żadnym złem z którego musiała by się spowiadać.Poza tym komu? Nie była z nikim związana. W domu również nikt jej nie odwiedzał. Tak prywatnie poza kilkoma nauczycielkami i nauczycielami nie znała bliżej tutaj nikogo. - Myślę, że lepiej zakończyć ten temat. Bo mam wrażenie, że z pracy do pracy. A w końcu po zakończonych obowiązkach trzeba odpocząć prawda? - uśmiechnęła się półgębkiem. Koniuszkiem języka oblizała zaschnięte od mowy usta i po chwili schowała go do ust. - Prawda. Tak to określa terminal medyczny. Ja na to mówię zaś zanikiem pamięci czy też częściowo jej utratą. Może to i lepiej? Może w przeszłości zrobiłam coś czego nie chciałabym pamiętać? Pewne grzechy nie powinny wychodzić na światło dzienne. - zażartowała sobie lekko się śmiejąc. - Jak to mówią? Każda potwora znajdzie swego amatora. - Dobrze, ze nie powiedziała poczwara choć to jej właśnie przyszło na myśl. Zrobiłaby z siebie jedynie głupią idiotkę. - Nie ważne. Każdemu pisane co innego. A nóż, widelec Cię to dopadnie. - nie pocieszała go bo nie wyglądał na takiego co to by szukał pocieszenia w czyiś ramionach. - To zależy jak na to patrzeć. Te czasy są inne, dziwniejsze. Kobiety gonią za karierą i odwrotnie. Jedni się decydują na zakładanie rodziny inni od tego uciekają i to nie tylko mężczyźni, ale i to co raz więcej kobiet. I nie jest do końca tak jak myślisz. Owszem, większa część populacji męskiej tego chce, by wszystko wyglądało jak należy. Jednak ta trochę mniejsza odstaje od normy szukając wiecznych zabaw. Przecież sami decydujemy o swoim życiu od momentu usamodzielnienia się. Albo czegoś będziemy żałować, albo też nie. To trochę dziwne, bo na przykład ja uczę dzieci, ale własnych póki co nie chcę mieć. - uniosła lekko głowę w górę wpatrując się w niebo. Przynajmniej była szczera. Jakoś nie myślała o macierzyństwie. Może dlatego właśnie, ze miała gromadkę dzieci do utrzymania w ryzach. - Wiesz dlaczego tyle małżeństw się rozpada? - uniosła brwi w górę oczekując od niego odpowiedzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:17, 04 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Aaron dopił swoją kawę i wstał podchodząc do najbliższego kosza by pozbyć się w nim papierowego kubka. W między czasie zaczął się zastanawiać czy wrócić na ławkę i dalej konwersować z tą zakręconą na punkcie sierotek kobietą czy nie. Nie spieszyło mu się do tego kosza, naprawdę. To musiał przystanąć by kogoś przepuścić, to wlepić na moment spojrzenie brązowych tęczówek w biegającą po alejce dziewczynę. Sprawę rozwiązał za niego deszcz. Parę kropel spadło na brązową czuprynę. Aaron wzniósł wzrok ku niebu kiedy pozbył się już kubka. W Forks to było normą, świeciło słońce, a po chwili już padało. Stanął nad Siob, nad Siob tak zaaferowaną czymś czego jego prawniczy, czuły na inne rzeczy umysł nie obejmował. Przytulił teczkę do siebie, bo to ona była tym co na prawdę kochał pomijając te wszystkie kobiety w jego życiu i zapytał - Idziesz do domu, czy gdzieś... Tam? - zakończył niezbyt szczęśliwie nie mając pojęcia gdzie kobieta mogła się udawać. Wszystko to co powiedziała zostało przesiane przez sito jego myśli i posegregowane odpowiednio. Nie chciała dzieci. Nie miała faceta. Cierpiała na zanik pamięci. Bosko! Jesteś dziwadłem. Jakby nie patrzeć dziwadłem idealnym - Dlaczego się rozwodzimy... - na to jednak postanowił jej odpowiedzieć - Różne drogi ku temu prowadza. Zdrada, konflikty na tle pokoleń, to znaczy... Jeśli młode małżeństwo mieszka u któryś z rodziców i matka czy też ojciec wiecznie próbuje przemawiać do rozsądku i w końcu któreś z młodych daje się przekabacić... Jakieś niedomówienia, niezgodność charakterów, to najczęściej chyba jest uzasadnieniem wniosku rozwodowego. - dodał od siebie - Dlaczego pytasz? Osobiście nie spotkałem się z sytuacją w której dochodziłoby do rozwodu z tego powodu ze kobieta nie chciałaby dziecka. - powiedział sądząc że o to może jej chodzić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siobhan Valedhed
Pół-wampir
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:30, 04 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Zerknęła kątem oka na Aarona, który niespodziewanie wstał z ławki. Wszelkie jego ruchy. Wolne, zdecydowane acz bardzo wolne. Zanudzała go. No tak, który facet chciałby rozmawiać o małżeństwie i tym podobnym. Zły temat sobie obrali. Jednak była dziwna i odosobniona od reszty ludzi. Mało kto rozumiał jej mowę. Nie chodziło o samo znaczenie słów, ale całokształt. Hm... W pewien sposób czuła się odgrodzona od innych. Czuła, ze gdyby spotkała kogoś innego z jej rasy wyczułaby znaczącą różnicę w zachowaniach. Siob była jaka była. Miała swoje zdanie, którego nie bała się wygłosić nawet za cenę szczerości. Przygryzła lekko dolną wargę. Zawsze tak robiła kiedy czuła lekkie poddenerwowanie. Mogłaby również teraz rozłożyć ręce na boki i zacząć się wzbraniać przed wszystkim, ale nie o to w tym wszystkim chodziło. Jej dobry humor gdzieś się ulotnił. Nie wiedziała czemu, bo póki co nie potrafiła tego rozgryźć, ale jedna rozmowa z tym człowiekiem i człowiek tracił na wierze o tym co uważał za słuszne. Może nie tak do końca było z Siob, ale czuła od niego coś dziwnego. Na ogół przecież znała się na ludziach dlatego tez tak świetnie potrafiła się z nimi dogadywać w tym przypadku akurat było całkiem inaczej. Znała go zbyt krótko aby mogła powiedzieć o nim coś konkretnego. Na razie zauważyła, ze raczej dzieci i rodzina nie są jego domeną. Miała twardy orzech do zgryzienia. Po dłuższej chwili poczuła pierwsze ciężkie krople deszczu upadające raz po raz na ziemię. Starła z twarzy kroplę, która zabłąkała się na jej policzku. Kąciki jej ust lekko drgnęły. Spojrzała prosto w oczy Aaronowi. Pokiwała głową. - Do domu. Nie wybieram się nigdzie dalej. - powiedziała opanowanym tonem głosu do perfekcji. Wstała na równe nogi poprawiając swój płaszczyk. Zagarnęła z ławki książki, które upchnęła w dużej torbie by nie zamokły. Nie miała daleko jako, ze mieszkała przecież w centrum. A centrum w zasadzie było małym kawałkiem. Podłużna ulica rozciągająca się na dwa krańce. Po obu były wyloty na drogę prowadzącą jeden na obrzeża, a drugi bodajże w stronę kościoła i dalszych domostw. - Masz rację poniekąd tak jest. Są różne powody dlaczego się pobieramy i różne dlaczego rozchodzimy, ale najprostsza odpowiedź jest taka, ze jest po prostu za dużo małżeństw. To głupie, taki paradoks. No bo w końcu skoro ludzie są ze sobą długi czas to raczej normalne, ze w końcu chcą się ustatkować, ale gdyby zawieranie takich związków na stałe byłoby bardziej przemyślane wiesz tak dokładnie, nie pod wpływem chwili, ani sytuacji jaka wyniknie, ani pod presją, ani też pod wpływem emocji, to było by więcej prawdziwie dobranych par a co za tym idzie tych rozwodów było by o połowę mniej. - policzek jej lekko drgnął. Trochę sobie musiała poszydzić z ludzkiej głupoty. Tego akurat nigdy nie zrozumie. Ludzi, którzy zachowują się nieodpowiedzialnie i bezmyślnie, ale to nie była jej broszka. Gdyby była sama już znalazła by się w domu narzucając swoje wampirze tempo, ale nie była sama. Musiała iść tak jak reszta. Tak jak jej przedmówca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|