Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Sklep
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:57, 18 Sie 2010    Temat postu:

- A ty nadal kłamiesz. - powiedział wzruszając ramionami - Kłamiesz. - mógłby jej to wmawiać tak długo, aż by się przyznała. Zaśmiał się pod nosem i zapytał bawiąc jej słowami - To w końcu jak z tym jest? Boisz się czy się nie boisz, bo to ponoć ja się zapędzam ale jeśli tak, to ty gubisz się w znaczeniu tego co mówisz. - wysłuchał kolejnego kawałka wspaniałej przemowy i spojrzał na jej palec - Nie obrzydziło cię to? - w końcu wyglądała na taką która za nic w świecie nie doprowadzi do jakiegokolwiek kontaktu cielesnego z nim, choćby i tak drobnego jak dotknięcie palcem - Mam ciekawsze rzeczy do oglądania niż wasze usłane różami rodzinne życie na obrzeżach. - odpowiedział z kwaśną miną - Stwierdziłaś że cię nie znam, podałem kilka argumentów i luźnych domysłów świadczących o tym że jednak coś o tobie wiem - Aaronowi rozbłysnęły brązowe tęczówki - Masz wolną wolę i zostałaś tutaj? Sama? Ty? - roześmiał się w głos nie mogąc uwierzyć - A obowiązkiem żony nie jest być przy mężu? Proszę, proszę... - powtórzył powoli - Czyżbym jednak wiedział wszystko po kilku minutach rozmowy z tobą? Ach czyli że pracuje w Nowym Yorku. Skoro nie zaprzeczyłaś... Znasz Amandę Sharp? To właścicielka kancelarii w której pracuję. Leciała tam cała w skowronkach... - nie musiał długo myśleć by złożyć wszystko w całość. Nie wiedział tylko że Knight figurujący w jej notatniku to ten sam Knight mąż Mariki - Nieruchomości... - mruknął do siebie samego przesuwając w zamyśleniu palcami po szyi. Wrócił na ziemię i stwierdził ostro - Jak widzisz ciągle stoję. Za to bałbym się o cnotę drogiego męża. - nie musiał długo czekać aż po sklepie rozniósł się płacz dziecka. Aaron obrócił się ku odchodzącej kobiecie z błyskiem w oku - Marii... Ty możesz nie chcieć, ale on chce. - powiedział patrząc na tego małego ciągle mu nieznanego z imienia kogoś - Poza tym powiedziałem ze nie masz się o co bać. Nie będę sobie niczego rościł. - zapewnił doganiając po chwili Marikę, która chciała uspokoić dziecko. Jedna ręką było jej chyba wybitnie nieporadnie - I jak ty się do samochodu zapakujesz bez pomocy? Daj mi go. - powiedział patrząc na nią bez mrugnięcia okiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:33, 18 Sie 2010    Temat postu:

- Mów sobie co chcesz i twierdź również co chcesz. Mało mnie to obchodzi. - odwróciła od niego znudzony wzrok. Patrzenie na niego nie sprawiało jej przyjemności. Z chęcią starła by mu z twarzy ten głupi uśmieszek. Zawsze doprowadzał ją do szewskiej pasji. - Nie kłamię. I nie gubię się. Powiedziałeś, że kłamię. Zaprzeczyłam, nie kłamię mówiąc, że się boję, bo o tym akurat doskonale wiedziałeś, chociażby i po tym jak i kiedyś się spotykaliśmy. - przygryzła lekko dolną wargę jak by się nad czymś zastanawiała. - Och, co? To, że Cię dotknęłam? Coś musi w tym być. Na pewno po powrocie do domu, porządnie go zdezynfekuję. - powiedziała ciszej obracając się w jego kierunku, kiedy stała w kolejce przy kasie. - Czego Ty się doszukujesz? Szukasz dziury w całym. Nic nie znajdziesz. - skarciła go wzrokiem. Położyła koszyk na specjalnej półeczce by go przesunąć w przód. - Mam. Tak właśnie ja. Sama. Są sprawy, które nie pozwalają żonie na podróże w interesach z mężem, ale co Ty możesz o tym wiedzieć. Ty nigdy nie zaznasz tego uczucia. Zawsze będziesz sam. Twoja uroda w końcu przeminie i nie pozostanie Ci nic innego jak... -- nie dokończyła śmiejąc się cicho pod nosem z niego. - Nie wiesz tak na prawdę nic. - odpowiedziała cierpko. Za dużo sobie pozwalał. Wydało się gdzie pracuje, zresztą nie było to żadną tajemnicą. Kiedy wspomniał o kobiecie, która była jego szefową coś skojarzyła. Adam jej kiedyś o niej mówił. - Czyżby? - Coś ją ubodło w środku. Spięła się, ale nie dała poznać po sobie, że czuje się zazdrosna czy coś. Tylko żałowała bardzo tego, ze Adam jej nie powiedział o tym. A może faktycznie znudziłam mu się i chce popaść w romans? W końcu ostatnio nie traktuje mnie zbyt dobrze. Uczuć też żadnych do mnie nie żywi... To ciekawe... - Aaron zasiał w niej wielkie ziarno niepewności. Przez to, że Adam jej nie wspomniał o tym przestawała mu wierzyć. Traciła zaufanie do własnego męża. Zbyt wiele przed nią ukrywał rzeczy. No tak każda wymówka byłaby dobra, bo tak nagle wyrwałeś do NY... Wszystko jest możliwe... - Myślę, ze jest na tyle dorosły i inteligentny, ze wie co robi. Jeśli chcesz mnie napuścić przeciw niemu to daruj sobie. - Wszystko wrzało wewnątrz niej. Miała ochotę dosłownie coś rozwalić. Nie mogła uciekać. Nie chciała, ale czuła się bezsilna. Pierwszy raz tak bardzo mocno kochała mężczyznę. Adam bardzo ją przywiązał do siebie, a nagle się dowiaduje takich rzeczy. Powodów mogło być wiele. Mogli się spotkać w interesach. Mogli prywatnie. Tego nie wiedziała, ale faktem było to, że to zostało przed nią zatajone. Adam mówiąc, że ma spotkanie z prawnikiem, nie wspomniał, że jest nim Panna Amanda Sharp, która tak leci na Adama. To strasznie zdenerwowało Marikę. Miała ochotę wyjść z tego sklepu, ulotnić się. - Zapomnij o tym. Jeśli chcesz, możesz wziąć moje zakupy, ale dziecka nie dostaniesz. Daruj. Zresztą bez łaski poradzę sobie. Nie ma tego aż tak wiele. - rząchnęła się odwracając kompletnie od niego i ignorując. Jakoś udało jej się w końcu zapanować nad juniorem. Kiedyś sobie coś przysięgła i tej obietnicy dotrzyma, choćby nie wiadomo co. Nadeszła jej kolej. Ekspedientka zaczęła pakować jej zakupy do papierowej torby. Gryzła się z tym wszystkim i musiała sobie radzić sama.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:54, 18 Sie 2010    Temat postu:

Aaron potoczył wzrokiem po sklepie. Byle tylko nie spojrzeć na Marikę i nie wybuchnąć śmiechem. Jak on to lubił. Jednym prostym pytaniem i jednym twierdzeniem zadał Marice więcej cierpień niż gdyby wyzwał ja od najgorszej ladacznicy i dał jej żółtą suknię. Wspomniał ten kolor bo tak ubierano dziwki gdzieś w okolicach renesansu. Jakie szczęście, prawda? Porozmawiałaś ze mną, tak się broniłaś a tyle pożytecznych informacji ci dostarczyłem... Tyle pożytecznych co prawdziwych, ale kto by się przejmował. Wystarczyło sekundowe zawahanie z jej strony. Napięcie mięśni. On wiedział. Och Knight chyba właśnie skopałem ci trochę życie... Znów będziesz mi wdzięczny. - Spoko słonko. - powiedział ujmując jej koszyk w dłonie. Już nawet mógł Marice posłużyć byle tylko patrzeć jak się wije i dręczy próbując odsiać prawdę od kłamstwa - Ja nic nie wiem. Oficjalnie mi nie powiedziałaś że on tam pracuje. - odparł cwanie umywając od wszystkiego ręce - A znasz Mandy? Jakie napuścić?! - prychnął obrażony zgrywając się z Mariki jak z dziecka - Ty mi wierzysz? Przecież masz moje słowa za nic nie warte. Mówię co widziałem... Kto wie ilu 'A. Knight' ma w swoim terminarzu moja szefowa. Opiekuje się prawnie kilkoma firmami. - Aaron zerknął na chłopca i stwierdził - A ja i tak mam rację. - trudno było zgadnąć do czego się teraz odniósł - Poza tym... Nieważne sierotko. Wiesz lepiej, nie? No. - postawił jej koszyk z rozmachem i patrzył ze skrywanym zadowoleniem na Marikę. Przypadek, zwykły przypadek a tyle zmienia... Kiedy wyszli, Aaron niosąc dwie torby i swoją i Mariki, zapytał patrząc na szary samochód - Twoje? - nie mógł być pewien czy nie zmieniła samochodu.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:14, 18 Sie 2010    Temat postu:

Ten dzień był dla niej nie kończącą się tragedią. Tak mogła nazwać swój ostatni okres życia. Jak tragedię. Jakiś nie wypał z chęcią by wycięła go z swego życia, pozostawiając pustą lukę. Za łatwo ostatnimi czasami było ją zranić. Nikt się nie przejmował tym jak się poczuje. Każdy jej dowalał. Każdy też podkładał kłody pod nogi. Nie było w tym słowa przepraszam i żadnej skruchy. Zacisnęła mocniej usta. Uszy ją bolały od wszelkich słów z jego strony. Nie mogła już więcej tego słuchać. Nie chciała słuchać. Chciała być na to wszystko głucha. Nie zamierzała się tutaj rozkleić. Nie zamierzała się w ogóle rozklejać. Adam wiedział czym to groziło. Dowiedziała by się szybko. Uznawała tą całą Amandę za głupiutką. Za bardzo się wszystkim chwaliła. Gdyby przeżyła coś z Adamem również by się o tym dowiedziała. - Nie nazywaj mnie słonkiem. - zagrzmiała zajadliwie. Nienawidziła jak się do niej tak zwracał. Dziś była bardzo, ale to bardzo wrażliwa. Wszystko ją denerwowało ten wypad do sklepu uznała za poważny błąd z jej strony. Następnym razem zacznie zamawiać zakupy na telefon. - Słyszałam o niej. Dla mnie jest głupią, naiwną dzierlatką. I z tego co wiem, to prywatnie Adam jej nie trawi. No chyba, ze się coś zmieniło. Nic mi o tym nie wiadomo. - odchrząknęła cicho ucinając szybko temat. - Och, zamknij się wreszcie. Za dużo gadasz. Uszy bolą od tego. Nie chcę już nic więcej wiedzieć, bo mnie to po prostu nie interesuje. - może nie do końca, ale to jej brocha. Zapłaciła za swe zakupy. Posłużyła się Aaronem jako tragarzem. Choć raz mógł zrobić coś dobrego dla ludzkości. - Chciałbyś. - zazgrzytała zębami. No dalej... Kończ. Mam już tego dosyć.... - Wyszła na chodnik kiwając głową. - Moje. - Nie zamierzała zmieniać póki co auta. Lubiła to i było jej z nim dobrze.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:05, 18 Paź 2010    Temat postu:

Przepuszczając starszego, posiwiałego mężczyznę poczekała na swoją kolejkę aby wejść do sklepu. Uprzejmość czasem się przydawała. Mając wolną drogę weszła do środka biorąc w rękę koszyk. Potrzebowała kilka produktów do sporządzenia obiadu. W zasadzie to nie miała zamiaru robić jakiś wielkich zakupów, bo to raczej było zbędne. Gdyby trzeba było przecież objechała by znowu, ale póki takiej potrzeby nie było nie porywała się z motyką na słońce. Przede wszystkim w pierwszej kolejności skierowała swe kroki do działu z mrożonkami, a w zasadzie to z mięsem. Na dziś umyśliła sobie gulasz. Nie była pewna czy Ben i Jeanine będą to lubić? Trudno. Najwyżej na szybko zrobię coś innego... - Co? Nie miała pojęcia póki nie przekona się czy to co zrobi przypadnie im do gustu. Odszukała wzrokiem odpowiednie mięso i wzięła nieco większy kawałek, tak aby starczyło dla nich wszystkich. Ostatnio nawet dość polubiła gotowanie. Kiedyś bardziej od tego stroniła, a teraz będąc żoną i matką miała to za swój obowiązek. Potrzebowała również śmietany, cebuli, ziemniaków bo tego też nie była pewna czy Benowi jakiekolwiek zostały więc w razie czego będzie miał więcej. Zrobiła błąd, że wychodząc z domu uprzednio nie rozejrzała się za tym co jej przyjaciel ma, a co jej będzie potrzebne. Za późno. Najwyżej po prostu będzie miał na zapas. Nie zapomniała o małej nagrodzie dla siebie w postaci czekolady z orzechami i rodzynkami. Zastanawiała się nad sałatką. Ale w końcu i tak wybrała zwyczajnie ogórki konserwowe w słoiku co było najprostszym rozwiązaniem. Podrapała się palcem po głowie zastanawiając się nad tym co jeszcze potrzebuje. Oświeciło ją, że nie ma oleju, więc zawędrowała jeszcze do półki z takimi artykułami spożywczymi. A wracając po drodze zgarnęła sok marchewka z bananem. I na tym kończyła się lista zakupów. Nic więcej jej nie przyszło do głowy. Ustawiła się w kasie by zapłacić za produkty. Trochę jej ciężko było je wykładać mając na rękach syna. Na szczęście poradziła sobie. Zapłaciła odliczoną kwotę pieniędzy. Odstawiła koszyk, a torbę chwyciła w dłoń. Poprosiła uprzejmie sprzedawczynię by otworzyła jej drzwi. Niezbyt jej się to uśmiechało chyba, ale w końcu spełniła jej prośbę. Za to nawet się z nią nie pożegnała. Wyszła na ulicę kierując się do samochodu. Teraz jedynie prosta droga na obrzeża w zasadzie do nie swojego domu. Było jej to bez różnicy.

/ Ulica / Centrum miasta / Obrzeża / Dom Benjamina Duttona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:22, 01 Kwi 2011    Temat postu:

/ Dom Siobhan

Pewnym krokiem wkroczyła do sklepu, a jej nadejście obwieścił dzwoneczek wiszący na drzwiami i dzwoniący za każdym razem gdy ktoś wchodził do środka lub wychodził na zewnątrz. Uśmiechnęła się do sprzedawczyni patrzącej kto nadszedł. Porwała w swe dłonie koszyk i zaszyła się między półkami. Potrzebowała kilku rzeczy. Wzięła i chleb i masło i cukier bo się kończył. Mleko też się znalazło. Ser bo lubiła, choć ten był w dużych kostkach, a ona wolała krojony, ale obędzie się i sobie poradzi. Trochę świeżych warzyw, które były dobre o tej porze roku bo i dawały witaminy i dobrze smakowały. Nie zapomniała o czekoladzie. I wzięła też butelkę jej ulubionego, czerwonego wina. Tak dobrze smakowało i działało na podniebienie. Pokręciła się jeszcze dłuższą chwilę po sklepie rozglądając się żeby niczego nie zapomnieć. Jeszcze kilka rzeczy znalazło się w koszyku. Tak obładowana powędrowała do kasy by zapłacić. Kiedy jej zakupy znalazły się w dwóch dużych papierowych torbach, a Siob zdążyła zapłacić schowała portfel do mini torebki. Dziękując kasjerce zgarnęła je w dwie dłonie idąc do wyjścia. Jakoś udało jej się chwycić klamkę by wydostać się na zewnątrz. Do domu nie miała daleko, a torby nie były aż tak bardzo ciężko. To pozwoli jej przetrwać na dłuższy czas. Opuściwszy sklep znalazła się na chodniku. Twarzą zwróciła się w stronę skąd przyszła i dość jak na nią wolnym krokiem ruszyła przed siebie by dojść do domu.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin