Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Sklep
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 14:05, 26 Lip 2009    Temat postu:

- Achm... - mruknęła. Wyprzedzał jej pytania. Poszła we wskazanym kierunku i weszła do ciasnej przymierzalni. Założyła spodnie i okreciła się oglądajac w lustrze. Spojrzała w dół na trochę przydługie nogawki. Podwinęła je. Wyszła z pomieszczenia i stanęła oko w oko z Jaredem. Cofnęła się o krok i przygryzła wargę. - I? - zapytała cicho spoglądając na swoje kolana.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 14:09, 26 Lip 2009    Temat postu:

Podrapał się po brodzie i zmrużył oczy, niczym znawca mody. - Okręć się. - zakazał mierząc dziewczyną wzrokiem. Musiał przyznać, że wyglądała niezwykle pociągająco w tych spodniach. Zwłaszcza tyły...
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 14:12, 26 Lip 2009    Temat postu:

Okręciła się lekko nie podejrzewając Jareda o nic xD. Staneła znów do niego przodem i rozłożyła wdziecznie dłonie. Spojrzała na niego ciekawa opinii.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 14:25, 26 Lip 2009    Temat postu:

- Wygląda nieźle... - rzekł po chwili namysłu. - Ale według mnie powinny być bardziej obcisłe. - stwierdził całkiem poważnym tonem. Nie wytrzymał i roześmiał się. - Żartowałem. Jest idealnie. - powiedział kiedy kątem oka dostrzegł dział muzyczny. Spojrzał w tamtym kierunku i od razu wpadł mu w oko nowy futerał na gitarę. Niewiele się zastanawiając poszedł w tamtym kierunku. Przydałby mi się nowy... tamten cały się starł. Ten w dodatku jest tani i z dobrego materiału... - podobne myśli krążyły po jego głowie gdy oglądał futerał.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 14:30, 26 Lip 2009    Temat postu:

Wzruszyła ramionami. Opuściła dłonie zrezygnowana, obróciła się na pięcie i weszła przebrać się w swoje stare spodnie. Odsunęła zasłonę i popatrzyła tam gdzie udał się chłopak. Kiedy do niego podeszła ze spodniami przewieszonymi przez ramię zrezygnowała z zadania standardowego pytania. Stanęła za nim i czekała cierpliwie zerkając na swoje buty.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 14:38, 26 Lip 2009    Temat postu:

Po dłuższej chwili wybrał futerał, odwrócił się i spojrzał na Carrie. Uśmiechnął się. - Czyli bierzesz je? - wskazał na spodnie przewieszone przez jej ramię. - W końcu znalazłem ładny futerał do mojej gitary. - mruknął ucieszony, wpatrując się w pokrowiec, który trzymał w ręku.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 14:40, 26 Lip 2009    Temat postu:

Obrzuciła spojrzeniem to co trzymał w dłoni. Kiwnęła głową nie pytając co to gitara i do czego służy. Ocknęła się i spojrzała na spodnie - Tak... Mam tylko dwie pary...

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 14:40, 26 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 14:45, 26 Lip 2009    Temat postu:

- Ah, tak... Jak wrócimy do motelu pokażę ci gitarę. - zapewnił. - Możesz wziąć więcej rzeczy jeśli chcesz. Masz do dyspozycji cały sklep. - zachęcił ją.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 17:55, 26 Lip 2009    Temat postu:

- Tak mówisz? - odwróciła głowę i pokazała dłonią na bluzki. - Pomożesz mi? - spojrzała na niego ponownie - Albo nie. - opuściła ręce wzdłuż boków - Nie będę cię męczyć.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Pon 22:06, 27 Lip 2009    Temat postu:

Uśmiechnął się tylko i z cichym westchnieniem sięgnął po wskazane bluzki. - Nie męczysz mnie. - mruknął jej do ucha z szerszym uśmiechem. Podał jej bluzki. - To jak, przymierzasz? - zapytał.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Pon 22:14, 27 Lip 2009    Temat postu:

- Nie. - powiedziałai zaczęła kręcić głową lekko na prawo i lewo - Nie, nie, nie... Przepraszam cię... - wrzuciła mu spodnie do koszyka. Mógł z nimi zrobić co chciał. - Przepraszam Jaredzie. Zabieram ci tyko czas. - okręciła się i ruszyła w stronę wyjścia. Pociągała nosem by szybko je znaleźć. Przemknęła gładko obok dwóch staruszek. Nawet jej nie zauważyły.

/ Ulica
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Pon 22:36, 27 Lip 2009    Temat postu:

- Hej, zaczekaj! - rzucił, chciał ją złapał ale była trochę za szybka. Szybko zapłacił za spodnie i pokrowiec do gitary. Zabrał wszystko w pośpiechu i wyleciał ze sklepu.

/Ulica
Powrót do góry
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:48, 27 Sie 2009    Temat postu:

/ Dom Adama Knight’a / Obrzeża


Kiedy wchodził wyliczał w myślach co ma kupić. Nie zauważał ludzi wokół siebie. Ignorował jak zawsze. Byli mu tak obojętni jak to jaka będzie jutro pogoda. Pomyślał, że mógłby oznajmić jakoś Martinowi że już wrócił, ale nie był na to gotowy. Wolał jak najdłużej utrzymywać go z dala od tej jakże słodkiej tajemnicy, jaką w sobie nosił. Tak było według niego najlepiej. Kiedyś przed nim stanie i powie mu, co robił naprawdę dwa dni poza Forks. Ale jeszcze nie teraz… Skupił się raczej na kłamliwej opowiastce, którą zamierzał mu wcisnąć. Musiałem wyjechać… Tak. Bo? Firma, oczywiście ta sprawa w sądzie trzeba było poświadczyć własnoręcznym podpisem, bo nikt nie ma uprawnień… Złapałem szczęśliwie samolot i… A dlaczego wróciłem na drugi dzień? Sięgnął po proszek do prania. Bo nie było lotu powrotnego. Nie miałem, czym wrócić. Chrząknął nad dzieciarnią, która otaczała jedną z półek ze słodyczami. Nie mógł przejść. Skupiły się w zbitą grupkę jakby się wystraszyły. Popatrzył na nie krzywo i minął je. Przecież on nie jest taki głupi. Nawet dla Adama ta bajka był strasznie naiwna. Nie miał lepszej. Jedyną w zapasie była ta o rzekomej chorobie matki, ale tu przyznał racje Marice. Nie wyglądał na takiego, który leci do Nowego Yorku z powodu przeziębienia matki. Uśmiechnął się złośliwie pod nosem. Nie głupie. Chora. Nie ma się, kto nią opiekować. Musiałbym lecieć znów… Zamyślony zapełniał koszyk potrzebnymi mu produktami. Na sam koniec włożył do niego chusteczki. Zasłonięty papierową torbą wyszedł ze sklepu. A teraz do lekarza… Dutton. Do tego miał się zgłosić. Wydawało mu się dziwnie znajome.

/ Szpital / Recepcja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:09, 04 Paź 2009    Temat postu:

/ Ulica

- Jest mi niezmiernie miło panie Knight, że tak panu się kojarzę. Jest mi pan wszystkim co najlepszego w życiu mogło mnie spotkać. Nasze niewidzialne nitki życiowe nie bez powodu się ze sobą splotły. Ktoś do tego dążył i udało mu się. Zacieśnił je tak mocno, że teraz są wręcz nierozerwalne. - mówiła zmysłowym głosem przechodząc między regałami z jedzeniem. Dotarli szczęśliwie do działu z słodyczami. Chwyciła w dłoń gorzką ciemną czekoladę. - Taka może być? - zamachała mu nią przed oczami. Sama osobiście odmawiała sobie takiej. - Może i zdrowa, ale nie lubię gorzkiej czekolady wolę jednak słodką więc dla siebie kupię orzechową, albo nadziewaną, lub mleczną, albo wszystkie trzy. - uśmiechnęła się lekko rozglądając po sporym asortymencie przeróżnych czekolad. - Weźmiemy sobie popcorn i jakieś chipsy? Wieczorem można pooglądać coś w telewizji, o ile poleci jakiś ciekawy film. - jeszcze kilka godzin zostało im, które mogli spędzić wspólnie bez niczyjego towarzystwa. - Ach i trzeba kupić kilka rzeczy do tego lasagne, specjalny makaron, mięso wołowe mielone, odpowiednie rodzaje sera, pomidory, czosnek, chyba że masz w domu? Cebula, trochę zielska, to znaczy pietruszka, bazylia, ale nie wiem czy tutaj dostaniemy i przyprawy. Resztą zajmę się sama, chyba, ze zechcesz mi pomóc? - spojrzała na niego wzrokiem pełnym życia i zachęty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:25, 04 Paź 2009    Temat postu:

/ Ulica

- Przyjemność po mojej stronie. - oświadczył dworskim tonem. Spojrzał na półkę zagryzając dolną wargę. Nic innego nie było do wyboru - Może. - podstawił jej koszyk który chwycił kiedy wchodzili - Weź to na co masz ochotę. - mruknął po nosem - Nie wypada raczej byś sobie odmawiała. - wyciągnął dłoń i chwycił mleczną, bakaliową i orzechową. Zadecydował za Marikę. Najwyżej nie zjesz... - Możemy. Nie będziemy mieć co robić. Albo... - okręcił się lekko i złapał kilka lizaków, które trafiły tak jak czekolady do koszyka - możemy coś wypożyczyć. - miał na myśli jakiś film. Oglądanie zawsze jest przyjemniejsze jak coś się żuje. - stanął spoglądając na Marikę z góry kiedy wymieniała listę produktów potrzebnych do kolacji - Nie wiem czy mam. To ty zaglądałaś dziś do lodówki. - podrapał się po brodzie myśląc nad tym - Można kupić. Nie będziemy biegać do sklepu kilkakrotnie bo czegoś zabrakło. Zielska napewno nie mam świeżego. Pomóc ci zawsze mogę. - powiedział robiąc krok do przodu - Przynajmniej się nauczę to gotować. - skinął na nią dłonią - Chodź, zobaczymy czy mają to czego potrzebujesz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Nie 22:26, 04 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:46, 04 Paź 2009    Temat postu:

- Też świetny pomysł. Wypożyczenie jakiegoś filmu, nie byłoby takie złe, a może jakąś śmieszną komedię? Albo cokolwiek chcesz. Zaplanujemy sobie bardzo miły, uroczy wieczór. Co Ty na to? A na sam finał będzie deser. - oczka jej błysnęły tajemniczo. Nie na darmo kupywała w galerii handlowej, kuszący, gorset z całym asortymentem. Jedynie dla niego to mogła uczynić. Chciała spełniać każdą jego zachciankę jak i choćby i najmniejsza fantazję. - Szczerze mówiąc to nie zaglądałam do lodówki. Kiedy przyszło mi na myśl zrobić na śniadanie to co zrobiłam, szukałam w szafkach nie w lodówce, ale nic nie zaszkodzi kupić na zapas. Nie zmarnuje się bynajmniej. - pokiwała lekko głową idąc za nim do działów z produktami potrzebnymi im do przyrządzenia lasagne. - Zobaczymy, myślę, że chyba nie będzie problemu abym dostała większośc rzeczy jakie potrzebuję do tej potrawy. - roześmiała się delikatnie wodząc wzrokiem po sklepie. - Nauczę Cię to nic na prawdę trudnego, choć tak może się właśnie wydawać. - uściśliła spokojnie zatrzymując się przy pólce z chipsami i temu podobnym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:01, 04 Paź 2009    Temat postu:

Przytaknął jej chwytając po drodze popcorn - Komedia. - Komedia? Zaśmiał się w duchu. Nie pamiętał kiedy oglądał coś co by go rozbawiło - Jak najbardziej może być. - ściągnął czapkę i wywrócił oczami bo włosy opadły mu na powieki. Odgarnął je - Każdy nasz wieczór będzie przyjemny. Czy planowany czy nie. - zerknął na nią z ciekawością kiedy wspomniała o deserze. Postanowił nie sprawiać jej przyjemności kuszenia go już teraz i nie pytał. Czekał - I płatki śniadaniowe. - dorzucił do ogólnej listy - Ostatnio ich dużo nie zostało. - przystanął obok kobiety i wpatrzył się w kolorowe opakowania - Które? - wskazał palcem na przekąskę o smaku zielonej cebulki - Czy te? - padło na solone - A może te? - paprykowe. Mógł ją zadręczać błahymi pytaniami byle tylko z nim rozmawiała. Byle słyszeć jej miły dla ucha głos - Lody trzeba kupić. - powiedział trącając Marikę w ramię. Uśmiechnął się do niej. Ten sklep całodobowy nie był a gdyby miał jechać dla niej po lody do Seattle czy Port Angeles zdążyłaby usnąć nim Adam by wrócił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:19, 04 Paź 2009    Temat postu:

- Niech więc będzie komedia, ale najlepiej jakaś śmieszna, niekoniecznie romantyczna, albo jedno pomieszane z drugim. Zobaczymy co mają na miejscu. - z wesołością obróciła się ku niemu. Chwyciła w dłonie chipsy o smaku zielonej cebulki, za paprykowymi nie przepadała a na solone nie miała ochoty. - Te, koniecznie te. - wrzuciła je do koszyka i porwała dodatkowo w dłonie gotowy popcorn, który również wylądował z pozostałością produktów w koszyku na zakupy. - Lody, świetny pomysł to po drodze na mrożonkach chyba. I płatki śniadaniowe tez po drodze kupimy, na jakie masz ochotę? Takie zwykłe czy może słodkawe a może jakieś musli z owocami? - pytała raz po raz. Kiedy wyswobodzili się z pólek z chipsami poszli tam gdzie znajdowały się płatki śniadaniowe. Dziś mieli stąd wyjść dość obładowani. - Tak każdy nasz wieczór będzie wspaniały, ale tylko i wyłącznie dzięki temu, że spędzać go będziemy razem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:30, 04 Paź 2009    Temat postu:

- Nie, nie. Romantyczna nie. - nie był aż tak przesadny. Co za dużo to nie... - Zwykła komedia. Jakaś na poziomie. - zaznaczył. Wyciągnął machinalnie dłoń z koszykiem. Podejrzewał że ich dzisiejsze zakupy się do niego nie zmieszczą. Poszedł za Mariką i stanął na chwilę przed półką z płatkami. Obrzucił ją pobieżnie wzrokiem i chwycił te najzwyklejsze - Te wystarczą. - powiedział upychając je z boku. Pociągnął kobietę za rękaw w stronę od której biło zimno. Stanął nad ladami chłodniczymi i zajrzał do nich - Czekoladowe? Jakie chcesz? - zerknął na nią - Truskawkowe jeszcze są. Pistacjowe. Cytrynowe. - skrzywił się bo tych nie lubił - Śmietankowe? - Te chyba lubi każdy... Zrobił krok w tył - Jabłkowe? Bananowe? - skończył wyliczać bo po prostu mu się odechciało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:02, 05 Paź 2009    Temat postu:

- Dobrze, niech będzie jakaś komedia na poziomie, nie romantyczna. Kiedy będziemy na miejscu zobaczy się co tam oferują. - Poszli na dział z płatkami. Wziął te najzwyklejsze i ona je bardzo lubiła, kolejny raz okazywało się jak bardzo są podobni do siebie4 nawet w wyborze jedzenia. Następny krok skierowali ku ladom chłodniczym. Bogaty asortyment lodów, utrudniał właściwy wybór. - Wezmę te pomieszane, czekoladowo- śmietankowe, te są najlepsze, chyba, że chcesz inne? - Zawsze pytała go o zdanie, bo dla niej ważna była jego opinia co o czym sądzi. Swoje lody schowała w przepełnionym koszyku. Wątpiła aby wszystko to co mieli dziś kupić zmieściło się w tenże koszyk. Musieli sobie jednak jakoś oboje radzić. Niezbyt długo można było pozostawać w tak chłodnym miejscu. Od samego zimna Marika dostawała gęsiej skórki. - Ach, mleko jeszcze trzeba kupić do płatków śniadaniowych. - wyskoczyła nagle bo jej się o tym przypomniało. Dopisała to do i tak już długiej listy zakupów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:11, 05 Paź 2009    Temat postu:

- Mogą być. Jak najbardziej. - zgodził się z Mariką patrząc na gęsią skórkę na jej szyi - To ty idź po te przyprawy i makaron a ja pójdę po mięso. Mielone wołowe, tak? - zapytał bo wolał się upewnić niż wybrać nie te co trzeba było - I mleko wezmę... I tobie... - zerknął na kobietę - Jogurt? Może być? Smak? I masło bo też się kończyło... - zaczął wyliczać zadzierając głowę lekko w górę by tylko móc się skupić. Marika a raczej jej uroda rozpraszała ciągle Adama. Uznał że już nic więcej nie potrzeba i w końcu zwrócił na nią wzrok - Coś jeszcze?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:23, 05 Paź 2009    Temat postu:

- Dobrze, ja wezmę wszystko co potrzeba do lasagne, a Ty weź to mięso, a jogurt niech będzie truskawkowy, albo jak nie będzie o smaku banana lub kiwi, zresztą jak wolisz. - roześmiała się szczerze. Pokręciła głową i spojrzała rozbawiona na Adama. - Chyba wykupimy dziś pól sklepu. - z tymi słowami zostawiła go idąc dalej. - Aaaa, chleb weź po drodze, też trzeba wziąć świeży. - odwróciła się na moment by mu to powiedzieć. Poszła po makaron i resztę rzeczy, które potrzebowała do sporządzenia potrawy. Kolejno chodziła między pólkami a jej dłonie zapełniały się w zastraszającym tempie. Kilka przypraw, makaron, pomidory, kilka rodzai sera, świeżą zieleninę. Z tym wszystkim powróciła do Adama i to co się dało wrzuciła do koszyka resztę wciąż trzymała w dłoni. Zrównała mu kroku. Kiedy i on wszystko wziął co trzeba mogli ruszyć nareszcie do kasy by zapłacić za zakupy. Było tego trochę. Będą wracać do domu obładowani. Tak się miało zdarzać jeszcze nie raz, wspólne zakupy, umilali sobie wzajemnie czas spędzając go razem. Żałowała teraz po części, ze nie przyjechali autem, ale z drugiej strony dzięki temu mogli wybrać się na wspaniały zbawienny spacer.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:40, 05 Paź 2009    Temat postu:

Skinął jej głową i ruszył w swoją stronę. Mięso... Stanął nad kolejną lodówką i czytał etykietki. Piersi z kurczaka nie... Skrzydełka... Ominął to. Jest! Wsunął dłoń i wydobył mięso takie jakie chciała. Poszedł dalej i zabrał masło. Zatrzymał się przed jogurtami w poszukiwaniu truskawkowego. Pochylił się w dół. Uznając że monotonność bardzo źle na nich wpływa wziął dla Mariki trzy. Truskawkowy, bananowy i kiwi. Wyprostował się i spojrzał na koszyk. Włożył je na brzeg, bo nie było już prawie miejsca. Wsadził sobie parasol pod pachę by mieć wolną drugą dłoń. Miał nadzieje że nie spotka nikogo w drodze po chleb, bo to co mówiła Marika mogło stać się prawdą. Ktoś niepotrzebnie by oberwał. Przeklinał wszystkie chwyty marketingowe mówiące że towar najpotrzebniejszy człowiekowi czyli chleb zawsze musi być na końcu. Chwycił bochenek wywracając oczami. Wrócił do Mariki, i razem poszli do kasy. Odłożył chleb, a kiedy Marika pozbyła się tego co trzymała w ramionach podał jej parasol - Ja nie będę miał go jak nieść. - wytłumaczył się i odwrócił od kobiety by zapłacić. Sprzedawczyni postawiła przed nim trzy torby. Zacisnął szczękę i zabrał je w ramiona. Otwieraj drzwi...

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pon 20:47, 05 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:36, 03 Lis 2009    Temat postu:

/ Szpital

Wszedł do sklepu a na widok tych wszystkich pyszności znów go ścisnęło za żołądek. Chwycił koszyk i wszedł szybko między półki. Pomagał sobie węchem i bardzo szybko znalazł regał z czekoladami. Kiedy się odwrócił spojrzał wprost na lizaki. Nie wiedział jaki smak może lubić Jean ale zbyt wielkiego wyboru nie było. Chwycił kilka Chupa Chups'ów. Sobie wyszukał arbuzowy. Wrzucił to na tabliczkę czekolady i poszedł w stronę pieczywa. Chwycił w dłoń bułkę. Zbawienie... To musiało mu wystarczyć aż do obiecanej kolacji w domu. Zapłacił za to i z małą torbą wyszedł ze sklepu. Połowy bułki już nie było nim doszedł do swojego samochodu.

/ Ulica / Obrzeża / Dom Adama Knight'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:11, 21 Sty 2010    Temat postu:

/ Dom Aarona

Wszedł do sklepu a ciepło pomieszczenia pozwoliło się rozluźnić odrobinę mięśniom spiętym od zimna. Rozpiął płaszcz pod szyją by się nie przegrzać niepotrzebnie i nie rozchorować. Wszedł między regały w poszukiwaniu przekąski o smaku zielonej cebulki. Opakowanie kolorem adekwatne do nazwy spoczywało na samym szczycie półki. Sięgnął je bez problemu i poszedł dalej szukać napoju gazowanego. Butelki z colą stały na samym dole, więc musiał schylić swój adwokacki krzyż i sięgnąć je. Wyprostował się i nie rozglądając więcej na boki poszedł do kasy. Tam zeszło mu chwilę bo kasjerka była jego dobrą znajomą. Bardzo dobrą. Z szerokim uśmiechem na niedogolonej facjacie wyszedł ze sklepu znów drżąc z zimna jakie nim owładnęło.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:55, 22 Sty 2010    Temat postu:

/ Ulica

Przestała się przejmować spotkaniem z Aaronem. Jego słowa nie robiły już na niej większego wrażenia. Miała go w zasadzie gdzieś. Zastanawiała się czy powiedzieć o tym Adamowi. Chciała, ale z drugiej strony się wścieknie i nigdy nie puści nigdzie samej. Bo przecież wszędzie może być Aaron. Nie bała się tego mężczyzny. Gardziła nim jak zawsze. A jego próby pomocy jej nie obchodziły. Wyraźnie powiedziała nie chcę Twojej pomocy. Miał się trzymać od niej z daleka. Kpiący uśmieszek wypełzł na jej brzoskwiniowej twarzy. Wzięła koszyk i zagłębiła się w głąb sklepu. Wrzucała kolejno produkty do koszyka. To dużą herbatę, to cukier, to słodką czekoladę, wzięła też gorzką, jakieś chipsy, mleko , nawet pokusiła się o banany. Z takim naręczem zakupów poszła do kasy. Cierpliwie czekała aż kasjerka obrzucająca ją badawczym wzrokiem. Posłała jej jadowity wzrok. Nie lubiła jak się na nią gapiono. Po spakowaniu jej zakupów zapłaciła i czym pośpieszniej opuściła sklep. Miała nadzieję, więcej nie spotkać Aarona. Powędrowała w stronę swego domu gdzie czekał na nią jej ukochany mąż.

/ Obrzeża Miasta / Ulica / Dom Adama Knight'a / Teren przed domem / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:08, 08 Lut 2010    Temat postu:

/ Ulica

Wszedł między regały z małym koszykiem. Zamierzał kupić tyle ile był zdolny unieść w dwóch dłoniach czyli całkiem sporo. Nie miał najmniejszej ochoty wychodzić co dzień do sklepu. Nie miał ochoty pokazywać się światu na oczy. Mógł ukraść co chciał i i tak by go nie złapano, ale przecież był cywilizowany. Postępował jak każdy człowiek. Chodził do pracy. I jak każdy miał sumienie. I nie mógł znieść myśli że nie ma już przy sobie kogoś tak mu bliskiego. Wrzucał do koszyka kolejne produkty wyłapując je machinalnie z półek. Stanął przed wszelakiego rodzaju mięsiwami. Popatrzył na nie a ich czerwień kojarzyła mu się bardzo źle. Nie chciał na to patrzeć. Chwycił pierwszy lepszy dobrze wyglądający kawałek. Był to stek, duży, rzekły że apetyczny. W sam raz dla niego... Zawlekł się jeszcze do działu chemicznego bo musiał mieć czym doprowadzić dom do porządku. Kiedy miał wszystko zawędrował do kasy. Wyszedł obładowany i rozejrzał się za czarnym psem.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:33, 11 Maj 2010    Temat postu:

/ Obrzeża miasta / Ulica

Długi czas zastanawiał się nad pomysłem Judit. W myślach rozważał każde za jak i przeciwko temu. W sumie nie był to w zasadzie taki najgorszy pomysł. Kiedy się nad tym dłużej zastanowić to faktycznie dzięki temu mogli uzyskać coś korzystniejszego niż tylko wieczne wysłuchiwanie tego, co złe. Samego czepiania się i w ogóle. - No cóż. Twoje słowa mają sens muszę przyznać. I... - odrzucił kaptur w tył kiedy znaleźli się w końcu w centrum miasta. Rozejrzał się uważnie po nieznanym mu miejscu i wyminął kogoś stojącego na środku chodnika. Miał go zbluzgać za to, ale zrezygnował. - Tak, dobry pomysł. Nie dość, że się nie czepią, to jeszcze zamkną jadaczki na kłódkę, a my w spokoju zjemy i czym prędzej nara, do siebie, znaczy do tego domu co mamy zajmować. - wzruszył ramionami i zatrzymał się przed kolorowym szyldem by po chwili pchnąć drzwi do środka. Przepuścił Judit i sam po chwili wszedł za nią. Spojrzał na kasjerkę, która mu się badawczo przyglądała. Zirytował się tym, bo nie lubił jak się ktoś na niego gapił, a tym bardziej kiedy miał taką śliwę pod okiem. Obrócił się do niej plecami i powędrował między pułki. - Dobra to zróbmy może tak... - odezwał się do Judit, która pojawiła się koło niego. - Zróbmy te zakupy czym prędzej i wracajmy. Zajmę się obiadem, sam sobie i tak gotowałem gdy mieszkałem z ojcem. Trzeba było sobie jakoś radzić. - lekko się uśmiechnął i z koszykiem w dłoni szukał odpowiednich produktów. - Co Ty na to? - popatrzył na nią przelotnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:53, 11 Maj 2010    Temat postu:

Judit myślała, że blondyn już nic nie powie. Puściła go by przeskoczyć nad kałużą. Rozchlapała trochę wody chichocąc radośnie niczym mała dziewczynka. Przygryzła paznokieć i spojrzała na Chrisa gdy w końcu zdecydował się zabrać głos. Zatrzymała się ciekawa tego czy jej plan przypadł mu go gustu - Brawo! - zawołała radośnie mając jego zgodę - Wiadomo. - obróciła się z lekkością - Jak człowiek najedzony to szczęśliwszy. Nie będą się czepiać. - tak uważała, choć na Marikę pewnie nie było sposobu. Idąc w stronę sklepu rozglądała się wokół i stwierdziła że to najmniejsze centrum miasta jakie kiedykolwiek widziała. Zatrzymała się przez rzekomym sklepem i zadarła głowę w górę - To?! To jest ten...? - weszła do środka dziękując Chrisowi skinieniem głowy za uprzejmość. Obrzuciła sklep wzrokiem i w pierwszej chwili pomyślała że niczego tu nie dostaną. Stanęła obok Chrisa i idąc tyłem powiedziała - Jestem jak najbardziej za. - obróciła się i zajęła się zakupami. Sięgnęła większość tego co chciała Marika. Kiedy czegoś nie mogła dosięgnąć była zmuszona poprosić o pomoc Chrisa za każdym razem czując się odrobinę poniżaną. Przebrnęli przez półki i dobili do kasy z wypakowanym koszykiem. Judit wzięła sobie jeszcze na koszt szwagra papierosy, nie zapominając tu o chłopaku z którym robiła zakupy i paczkę miętowej gumy do żucia. Wygrzebała pieniądze, które dostała na korytarzu. Cholera... Ledwo starczyło. Sknera... Judit wzięła jedną torbę, a z uroczym uśmiechem wskazała Christopherowi dwie pozostałe. Droga powrotna była dłuższa, ale zabawniejsza. Rozśmieszali się wzajemnie aż nie stanęli przez 1313. Judit zrzedła mina tak samo jak Chrisowi.

/ Obrzeża / Dom Adama Knight'a / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:53, 05 Sie 2010    Temat postu:

/ Obrzeża miasta / Ulica / Dom Mariki Gray / Korytarz

Pchnął silnie plastikowe drzwi od sklepu. Ta zabita dechami wiocha na wpół była unowocześniona, a na wpół jeszcze biło tutaj starociami. Niektórzy ludzie poszli w przód za techniką i zaopatrywali się w nowości. Inni byli temu przeciwni i woleli pozostać przy starych nawykach. Miał wrażenie, że oczy wszystkich ludzi są skierowane ku nim. Obejrzał się za siebie, a po chwili w przód przed siebie by mieć dobrą widoczność. No i co się tam lampicie szmatławce? Życie wam nie miłe? Nie macie nic innego do roboty? Do kościoła won. Teraz! - Jedni Ci których spotkał po drodze idąc do sklepu, a uczęszczali do tej samej szkoły co on umykali, inni zaś ignorowali. Miał to wszystko głęboko gdzieś. Chwycił koszyk w dłonie i powoli zaczął go zapełniać najpotrzebniejszymi produktami jak mleko, chleb, masło, cukier i temu podobnym. Z dobre 20 minut kręcił się w jedną i drugą stronę. Kiedy jego koszyk był wyładowany po brzegi zaczął się udawać w stronę kasy. Zatrzymał się jeszcze przy półce ze słodyczami. Nie odmówił sobie bakaliowej czekolady, która trafiła na samą górę. Stanął przy kasie, papierowe torby zapełniały się produktami. Dorzucił do tego fajki bo dziś miał wielką ochotę zapalić. Kiedy podliczono go jego oczy lekko się rozszerzyły. Z niemrawą miną zapłacił kasjerce. Dostał resztę. Schował ją do portfela wraz z rachunkiem na pamiątkę. Chwycił jakoś torby w dłonie tak by mu się podczas drogi nie wyślizgnęły. Ktoś uchylił mu drzwi bo miał zajęte ręce. Skinął jedynie głową i wyszedł na chodnik. Przed nim jeszcze z 15 minut marszu przy dobrych wiatrach. Nie śpieszyło mu się i tak przecież był sam w domo. Zwolnił trochę tempa.

/ Obrzeża / Dom Mariki Gray / Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:47, 06 Sie 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem / Dom Adama Knight'a / Obrzeża

Niedziela oznaczała jedno. Pustki w sklepie. Każdy mieszkaniec Forks, szanujący się mieszkaniec załatwiał wszystkie sprawy do sobotniego wieczora by w niedzielę odpoczywać. Adam porządek dnia miał mocno zmieniony i dzień tygodnia nie odgrywał dla niego istotnej roli. Jednak przyjemniej wybierało się produkty nie musząc się przepychać do półek. Koszyk zapełnił mu się szybko a kiedy tak chodził między produktami stwierdził że chce jeszcze czegoś choć nie miał pojęcia co to może być. Obrzucił wzrokiem najbliższe regały ale na pewno nie życzył sobie oregano, pieprzu czy też laski wanilii. Adam podrapał się po szyi w zamyśleniu a jego wzrok padł na piwo. Tak! Miało być w nagrodę za doskonale rozegraną wojnę taktyczną. Wyciągnął dla siebie jedną butelkę. Przez głowę przemknęła mu jedna egoistyczna myśl, która rozbudowała się zaraz w coś większego. To zachwycające móc myśleć jedynie o sobie, nie trzeba się zastanawiać co dla kogoś... Podejrzewał że Marika nawet od tej jednej butelki nabrała by podejrzeń. Jak nie lekoman, to alkoholik. Mało go to obeszło. Butelka Heinekena trafiła do koszyka. Poszedł do kasy zastanawiając się czy ma wszystko, by nie umrzeć z głodu. Nawet jeśli, to nikt by nie żałował. Był tego pewien. Zapłacił, wrzucił swoje zakupy na tylne siedzenie i pojechał do domu.

/ Obrzeża / Dom Adama Knight'a / Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:03, 18 Sie 2010    Temat postu:

/ Dom Adama Knight'a / Teren przed domem


Zaparkowała swoje niebieskie subaru tuż nieopodal sklepu. Przechyliła się lekko w bok spoglądając przez szybę na niego. Chmury się zbierały na czarno. Najwidoczniej zanosiło się na deszcz. Tutaj było to normą i nie można było się temu dziwić. Kwestia przyzwyczajenia. Rozpięła swój pas puszczając go swobodnie by wrócił do swej pierwotnej pozy i na swe miejsce. Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. Wysiadła z auta, a po chwili je obchodziła. Otworzyła drugie drzwi, złożyła fotel przedni pochylając go na ukos. Dopadła się do pasów i rozpięła juniora biorąc go standardowo na ręce. Przygarnęła go do siebie pozwalając mu się bawić małym misiem, którym zajmował się z tak wielką pasją. Pozamykała szczelnie auto po czym weszła na chodnik. Przeszła parę kroków dochodząc do szklanych drzwi. Pchnęła je jednym, zdecydowanym ruchem ręki wchodząc do środka. Owionął ją lekki powiew ciepłego powietrze. Weszła głębiej puszczając drzwi i pozostawiając je samym sobie. Wzięła koszyk w rękę. Skinęła głową na powitanie kasjerce i zagłębiła się między półki szukając to co ją interesuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:22, 18 Sie 2010    Temat postu:

/ Dom Aaron'a

Wszedł do sklepu przeklinając na pogodę. Najchętniej wyprowadziłbym się do jakiś ciepłych krajów... Czyż nie było by miło? Drinki, palemki, dziewczyny w bikini... Wrzucił do koszyka kostkę masła. Może na starość, jak będzie mnie stać? Podrapał się w głowę stojąc przed wyborem jogurtu truskawkowego a brzoskwiniowego. Doprawdy jakby mi ważniejsze rzeczy głowy nie zaprzątały... Do koszyka trafił brzoskwiniowy. Przeszedł się między regałami w poszukiwaniu mielonego pieprzu. Na widok jednej z klientek Aaron uśmiechnął się lekko. Marika, jego Marika wyciągała się na palcach by dosięgnąć coś co było na samym szczycie póki. Towarzyszył jej dziecko na które Aaron popatrzył z trudnym do opisania wyrazem twarzy. Nie był zdenerwowany, ani nieufny czy też obojętny. Ucieszyć też się nie ucieszył. Rozejrzał się nie mogąc uwierzyć temu że kobieta jest sama. Nigdzie nie zauważył jej przemądrzałego małżonka. Położył dłoń na ramieniu hiszpanki, odsuwając delikatnie od półki i uniósł ramię w górę - Cześć Marii. - podał jej to czego i on poszukiwał - Proszę bardzo. - powiedział i spojrzał na kobietę oceniając jej sylwetkę - Zmalałaś? - coś mu w niej nie pasowało na pierwszy rzut oka. Aarona olśniło i powiedział - Ścięłaś włosy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:08, 18 Sie 2010    Temat postu:

Zrobiła cztery kroki w bok odsuwając się od półki by przepuścić jakiegoś starszego jegomościa. Pomstowała sobie w myślach wieszając na nim psy i na osobach jego podobnym, którzy nie mieli za grosz kultury i wychowania by przeprosić, tylko się pchają nie patrząc na nikogo. Nie cierpiała tego. Na starość im się w głowach poprzewracało... - Westchnęła w głębi siebie urażona. Kiedy miała wolne pole do koszyka trafiła bułka tarta i cukier bo był na wykończeniu. Potrzebowała też galaretkę truskawkową. Poszła kawałek dalej jej tropem. Znalazła więc rzuciła ją niedbale do swych zakupów. Po drodze też zgarnęła masło do wypieków bo zamierzała dziś coś upichcić słodkiego. Kupiła również gotową formę pod tort, bo potrzebowała sam spód. Na sam koniec wzięła również gotową masę do sernika na zimno. Poszła do działu z mrożonkami. Z lodówki wyciągnęła otackowany schab. Dla małego wzięła dwa serki, oraz przecier z owoców w słoiczku. Przystanęła by zastanowić się czy jej jeszcze czegoś potrzeba. Jej palec wystrzelił w górę jak by właśnie odkryła coś. Kolejna półka. Niestety to co chciała było na samej górze co ją dodatkowo zdenerwowało. Trzymając uważnie juniora wspięła się na palcach próbując sięgnąć pieprz czarny, mielony. Mocowała by się dłużej tak gdyby ktoś jej nie klepnął w ramię i nie odsunął. W pierwszej chwili pomyślała, że to sklepowa, ale kiedy już stała w tyle, usłyszała dobrze znany jej głos i zobaczyła, kto był sprawcą klepnięcia zbladła. Spięła się cała cofając dużo w tył. Usta ściągnęły się w wąską linię. Brew drgnęła niebezpiecznie w górę. Przygarnęła mocniej juniora do siebie jak by miał jej go zaraz zabrać. Marika nigdy nie była jego bo niby dlaczego? Jakim prawem miałby sobie ją rościć? I nigdy nie będzie. Miał swoją szansę, którą dawno zaprzepaścił bezpowrotnie skazując się tym samym na jej dogryzanie, a nawet ba na spoliczkowanie czy coś więcej. W oczach Mariki spadł poniżej zera już dawno, z dniem w którym wyparł się dziecka. - Howard. Nie patrz się nawet na niego. Broń boże byś go dotknął bo będziesz musiał sobie wprawić kolejnego zęba łajdaku... A kogóż innego można by się było spodziewać. - przemówiła lodowatym tonem głosu. Jej wzrok gdyby mógł zabijał by, a on padł by zaraz trupem na miejscu. Żałowała, że nie ma takiej zdolności. Przygryzła lekko wargę kiedy wspomniał o jej wzroście. - A co Ci do tego? Na ogół ludzie raczej nie maleją tępaku... - wzięła niezbyt chętnie, ale jednak od niego pieprz chcąc czym prędzej odejść z tego miejsca. - Ścięłam. Co to za sensacja. Nie drzyj się na cały sklep idioto. - pouczyła go obracając się na pięcie i idąc dalej między półki mając nadzieję, ze da sobie w końcu spokój. Chyba przeliczyła się jednak. On jak zawsze był nieugięty i nie wzruszony jej fochami, wywodami czy czymś tam jeszcze. Zazgrzytała zębami niezadowolona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:23, 18 Sie 2010    Temat postu:

- Tak. - żachnął się Aaron spodziewając się takiej właśnie reakcji Mariki - Ciebie zjem na deser a w lodówce mrozi się twój szanowny mąż. Opanuj się, bo zachowujesz się jak niespełna rozumu kobieta. Nic ci nie zrobiłem. - powiedział rozwijając tym samym znaną wszystkim grzecznościową formułkę na powitanie - Miło mi że pamiętasz moje nazwisko. Szkoda że imienia już nie za bardzo. I nie bój się tak panicznie... - wywrócił oczami - Nie zjem ci go... - wskazał ruchem brody na dziecko, generalnie rzecz biorąc jego jakby nie patrzeć. Cóż z tego że się wyrzekł, był ojcem. I czuł się co najmniej dziwnie patrząc na niego i na Marikę - Nic mi do tego i przestań tak powarkiwać, bo nic ci nie zrobiłem sierotko. A właśnie gdzie masz wiernego rycerzyka przybocznego? - zainteresował się z uśmiechem - Poległ gdzieś na polu bitwy że nie może towarzyszyć swej lubej? Jaka szkoda... - zakpił przybierając naprawdę zmartwiony wyraz twarzy. Roześmiał się w duchu widząc doskonale znane mu spojrzenie. Chciałabyś, ale nie możesz. I to jest twój problem. Kiedy odeszła Aaron spojrzał na jej koszyk. Z nerwów tracisz głowę, wiesz? Ujął jego rączkę i podążył za Mariką - Ej! Idealna. - znalazł dla niej nową ksywkę - Jak tak koniecznie chcesz bym się z tobą po tym sklepie przeszedł to wystarczyło mi powiedzieć a nie przesyłać zawoalowane sygnały typu 'ojej zostawiłam koszyk'... Swoją drogą... - zerknął na jego zawartość - Przyjęcia urządzasz? Może stypę? - odsunął dłoń kiedy chciała mu zabrać koszyk - Będę dziś miły i go ponoszę skoro masz zajęte dłonie. - zaoferował się nader uczynnie jak na niego.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Śro 18:42, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:22, 18 Sie 2010    Temat postu:

Wywróciła oczami lekko się krzywiąc. - Pilnuj swojego nosa adwokacino. - westchnęła nader znudzona jego słowami. - Zrobiłeś, będąc tutaj. - Nie zamierzała niczego przed nim ukrywać. Była zawsze szczera, aż do bólu. A wobec niego to już w ogóle. - A skąd Ty wiesz co ja pamiętam, a co nie? Może i pamiętam, co nie znaczy, że mam do Ciebie mówić po imieniu. Nie jesteśmy zapalczywymi przyjaciółmi, więc wybij sobie z głowy zażyłości ze mną 'Aaronku'. - rzuciła z szyderstwem ukrytym w jej głosie. - Widząc Ciebie wcale nie byłabym tego taka pewna. Nigdy nie wiadomo co Ci strzeli do głowy, skoro w dniu mojego ślubu potrafiłeś się bezczelnie zjawić u mnie w domu. - miękkim krokiem podążała na przód. Po drodze jeszcze zgarnęła czekoladę z bakaliami dla siebie bo miała ochotę. - Sierotko? Hm... Jakie to miłe z Twojej strony Howard. Yh... Normalnie się popłaczę zaraz z szczęścia. - udała, że ociera niewidzialne łezki z pod oczu. - A co? Aż tak Ci śpieszno do spotkania z Adamem? Mało Ci po ostatnim razie? Ty się na prawdę powinieneś leczyć. Nikt o zdrowych zmysłach nie pcha się tam gdzie go nie chcą. - odwróciła od niego niechętne spojrzenie. Była dla niego obojętna, tak jak i on dla niej. Obejrzała się w jego stronę, kiedy za nią zawołał. Faktycznie zostawiła koszyk. - Lepiej być idealnym, niż niedoskonałym z ubytkami. - Miała tutaj na myśli jego osobę. - To taki defekt, prawie jak efekt uboczny. - rzuciła cierpko. Uśmiechnęła się kpiąco i pozwoliła mu nosić swój koszyk. - Noś, noś od czego się ma pachołków. - zaśmiała się z niego. Było jej bez różnicy czy sama go poniesie, czy też on to zrobi. - No cóż faktycznie. Oj zapomniałam koszyka. - wyszczerzyła się do niego niemal uroczo. Szkoda, że za jej uśmiechem krył się przebrzydły jad. - Książkę piszesz? Cóż Cię to obchodzi kogo sobie do domu spraszam? Ciebie na pewno nie zaproszę do niego. Choćbyś był ostatnim facetem na tej planecie. Bo ja z to wybacz, ale z takimi co skaczą z łóżka w łóżko się po prostu nie przyjaźnie. - cmoknęła cicho potrzebując czegoś jeszcze na sałatkę. Poszła w stronę stoiska z warzywami szukając odpowiedniego doboru.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:48, 18 Sie 2010    Temat postu:

- Ach jaka ty się wyszczekana zrobiłaś. Pozwolisz mi ze popłynę sobie w domysłach. - nie potrzebował na nic jej pozwolenia. Wypadało jednak oznajmić Marice jakie ma zamiary - Nie chcę byś tak uroczo zdrabniała moje imię Marii. Po prostu sądzę iż łatwiej jest zwrócić się do mnie po imieniu. Poza tym... Nie wymagam od ciebie byś zwracała się do mnie po nazwisku. Wybacz, ale znam cię od prawie każdej, nawet tej co bardziej intymnej strony życia. - uśmiechnął się odrobinę szerzej zadowolony z tego co widział. A widział ucieczkę. Ukrywaną za otoczką z ironii i szyderstwa ale jednak - Musiałem. A właśnie. Adam się w końcu zdecydował czy mam składać te papiery? Bo widzę że ty niczego sobie, nadal z doskonałą figurą. - Aaron podał jej usłużnie koszyk by włożyła do niego to co sięgała nie zrażony wyzwaniem od 'pachołków' A słyszałaś że to najczęściej sługa zabijał swego pana? I z pasją katował go najsroższymi torturami? - Źle mnie zrozumiałaś. Nie powiedziałem że chcę się z nim spotkać. Pytałem tylko gdzie jest. A ty to zgrabnie ominęłaś z czego wnioskują że małżeństwo nie jest w najlepszym stanie. I widzisz? Nawet nie przyłożyłem do tego palca. - oświadczył wspaniałomyślnie płynąc w swoich domysłach - Nie towarzyszy ci a wy przecież zazwyczaj jesteście nierozłączni. Nie ma go w domu. - stwierdził nie potrzebując potwierdzenia od Mariki spoglądając na nią jedynie z ciekawością - Niestety nie prawie jak efekt uboczny. To dwa całkiem inne pojęcia. Defekt już jest. Na przykład to tak jak twoja głupota. Masz od urodzenia. A efektem ubocznym tego nieszczęsnego defektu jest poślubienie przez ciebie Knight'a. I znów źle. Bierzesz moje pytania zbyt ogólnie. Pytałem czy urządzasz, a nie kogo zapraszasz. To mnie akurat mało interesuje. - poszedł za kobietą patrząc na dziecko w jej ramionach. Wychylało się ono ewidentnie w jego stronę. Aaron trochę zdziwiony przystanął za Mariką i zapytał - Nie sadzisz że on...? Jak daliście mu na imię?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:06, 18 Sie 2010    Temat postu:

- Będę Cię nazywać tak jak mi się będzie podobać. - powiedziała nad wyraz dość spokojnie. Pochyliła się w przód biorąc kilka pomidorów, ogórki, sałatę, rzodkiewkę i szczypiorek. Obróciła się nagle do niego gwałtownie zbliżając swoją twarz prawie do jego, taki iż brakowało centymetra aby ich usta się ze sobą spotkały. Jej oczy wlepiły się w oczy Aarona. - Nie znasz mnie.... - rzekła uświadamiając mu to dosadnie. - W ogóle. Poznałeś moją stronę intymną, bo się razem przespaliśmy, ale powtarzam... Nie znasz mojego wnętrza w ogóle. Więc stul pysk i przestań się wymądrzać Aaronie. - odsunęła się od niego jak by miał ją w tym momencie oparzyć, ale nie uciekała. Zwolniła kroku wędrując jeszcze po sklepie. - Trzymaj się lepiej ode mnie z daleka, ale przekażę mu, że pytałeś. Na pewno będzie 'zadowolony'. - prychnęła niczym dzika kotka. Wrzuciła do koszyka resztę zakupów. Do całości brakowało jej jedynie śmietany i kwasku cytrynowego. - Moje małżeństwo ma się bardzo dobrze ku twemu zawodowi. Nie snuj tyle domysłów, bo Cię głowa rozboli, o ile w ogóle potrafisz myśleć. - wywróciła zabawnie oczami obracając się do niego plecami. - A może baranie nie pomyślałeś, ze mój mąż pracuje? Jesteś tak strasznie ograniczony. Boże, aż mi Ciebie żal, a jeszcze bardziej Twojej matki. - pokręciła głową na boki. Jej prawy policzek lekko drgnął. - Zawsze uważałeś, ze jestem głupia, więc nic się nie zmieniło. Szkoda, że nie dostrzegasz swoich wad panie doskonały. - machnęła na niego ręką podnosząc juniora trochę wyżej. - Urządzam. I nie powinno Cię to interesować. - pogładziła juniora po plecach. - Że on co? - obróciła się w jego stronę chcąc aby dokończył to co zaczął. - Po co Ci jego imię skoro nawet nie wie kim jesteś. I nie dowie się. To akurat przecież Cię mało interesuje. To dziecko dla Ciebie nie istnieje. Sam tak postanowiłeś Aaronie. - wzruszyła na to ramionami. W tej chwili było jej to już bardzo obojętne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:31, 18 Sie 2010    Temat postu:

- Nie? - zapytał panując nad niezdrowa chęcią obrazy Mariki jednym pocałunkiem - Masz 27... No 28 lat. Żonata od grudnia. Ponoć szczęśliwie. Mieszkasz pod 1313. Korzenie Hiszpańskie. Boisz się ciemności. A przynajmniej ciemności i miejsc których nie znasz. - przypomniał sobie jak musiał kiedyś po nią jechać do Port Angeles. I to nie on ją o to prosił - Lubisz uciekać i kłamać. - wytknął Marice, kiedy przy stwierdzaniu że jej małżeństwo jest w porządku odwróciła się i uciekła od niego wzrokiem - I nie lubisz prawd niewygodnych. Poza tym panicznie boisz się tego że mógłbym wywrócić twoje życie do góry nogami, choć w zasadzie nie wiem dlaczego skoro uważasz mnie za pył u swych stóp. A wiesz że mogę... - westchnął lekko zastanawiając się co jeszcze wymyślić - I jeśli ta poprawa urody... - zauważył że dziś bardziej przyłożyła się do makijażu, choć w tym wypadku mógł się mylić - Miała służyć temu że twój mąż ją zauważy, jeśli tak jak utrzymujesz jest w domu, to twoja irytacja wskazuje na to że chyba tego nie dostrzegł. No chyba że faktycznie go nie ma... - zaczął gdy przypomniała mu o tym ze Knight jednak gdzieś tam pracuje - I nie zabrał cię ze sobą? Boże toż to zniewaga! - zawołał patrząc na sufit - Czekaj, a on nie ma firmy w Nowym Yorku? - zapytał nie patrząc na Marikę a znów na chłopczyka w jej ramionach. Małe rączki wyciągnęły się w stronę mężczyzny a w kobietę chyba jasna cholera strzeliła. Aaron uśmiechnął się i odstawił koszyk jej jak i swój na ziemię - O właśnie to on! Zrelaksuj się. - zwrócił się do kobiety - Jesteś w sklepie, miejscu publicznym, są tutaj ludzie. Nic mu nie zrobię. Daj mi go na moment. - oświadczył pewnie chyba wprawiając Marikę w nie lada problem - Jego imię chyba nie jest ściśle strzeżoną tajemnicą państwową nie uważasz? Pozwolę sobie też dodać że chyba nie zarazę go swoim... Wrednym według ciebie charakterem. Wasza cudowność go z niego wypleni w ekspresowym tempie.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Śro 21:32, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:29, 18 Sie 2010    Temat postu:

Zaprzeczyła ruchem głowy, kręcąc nią na boki. Przestąpiła z nogi na nogę. Wysłuchała jego słowo potoku nie do końca rozumiejąc co to ma wszystko na celu. Uśmiechnęła się jak najbardziej naturalnie. - Aaron. Zapędziłeś się.... - wykpiła go. Zrobiła zniesmaczoną minę. - Nie kłamię. Zawsze mówię szczerą prawdę i nie boję się tego powiedzieć prosto w twarz. Boję i co? Przynajmniej potrafię się do tego przyznać. - Ta rozmowa co raz to bardziej zaczynała ją nużyć. Za bardzo się z nią spoufalał. Miękkim ruchem ręki odgarnęła swe włosy z czoła. Zmierzyła go spojrzeniem brązowych oczu. - Ucieczka to co innego. Zależy od czego się właściwie ucieka. Kiedyś uciekłam od problemu związanego z Tobą i jak widać wyszło mi to na dobre. Ale... - zaoponowała zaraz. - Wcale się Ciebie nie boję, a tym bardziej tego, ze jak to powiedziałeś 'wywrócisz moje życie do góry nogami'. Szczerze? Nie jesteś dla mnie żadnym zagrożeniem. Ostatnią rzeczą jaką odczuwam to lęk przed Tobą. - dźgnęła go palcem w mostek by sobie to uświadomił. - I wbij to sobie do głowy. Twoje rozumowanie jest strasznie błędne. Ja nie wiem kamerujesz mnie? - była w stanie go wyśmiać. Po nim mogła się spodziewać wszystkiego. Jego osoba nie była w niczym pewna. - Moja uroda? - kąciki jej ust drgnęły w górę. - Nie ma tu nic do rzeczy. Masz problem. Nie zauważył, bo go nie ma, chyba powiedziałam już. W przeciwieństwie do Ciebie pracuje ciężko. Nie jest takim lekkoduchem jak już kiedyś mówiłam. - Zresztą nie musiał wiedzieć. To nie była jego sprawa. Nie zamierzała mu się z niczego spowiadać. Już dawno powinna go spławiać. - Nie Twój interes gdzie pracuje. I nie musi mnie wszędzie ze sobą zabierać. Mam własną wolę. I swoje obowiązki. - westchnęła poirytowana. Powiedziała więcej niż by chciała. To się musiało zmienić. Kiedy junior zaczął się wyrywać do Howarda, Marikę zaczęła krew zalewać. Szepnęła mu coś do ucha, ale mały chyba mało co z tego rozumiał. Przełożyła go do drugiej ręki jak najdalej od Aarona. - Potrzymać? - myślała, ze padnie na ziemie rażona piorunem. On chyba nie wiedział o co prosi ją. W życiu nie dałaby mu potrzymać dziecka. Prędzej by ją szlag jasny trafił. - Ty chyba na prawdę upadłeś na głowę. Po moim trupie. Nie dostaniesz go nawet na sekundę. - Korzystając z sytuacji, ze postawił jej koszyk na ziemi zwędziła mu go szybko nim zdążył zareagować. - Jest. Dla Ciebie jest Howard. I nasza cudowność nie musi z niego nic wypleniać. Jak będzie większy to sam zrozumie kim na prawdę jest jego biologiczny ojciec. Kawałem... - zmieliła w ustach brzydkie słowo nie kończąc. - Daruj. I dzięki za ponoszenie mojego koszyka. Trzymaj się. - obróciła się na pięcie idąc spokojnie do kasy by zapłacić za swoje zakupy, a tym samym zostawiając go samemu sobie tak jak należało to zrobić wcześniej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin