Ulica

Melanie

spojrzała na coś wielkiego i pająkopodobnego.
-Panowie do mnie?
Spytała wstając i lekko si wycofując.

Mephisto · Gość

Pojawił się obok. Przekręcił głowę w dość nienaturalny sposób.
- Śliiiiiiiczna braaacie!
Zanucił śpiewnie, mierzy Mel wygłodniałym spojrzeniem.

Gość

- Jezus Maria! - powiedział Will i zacząć biec ku kościołowi, który na jego szczęście był blisko. - Mel, uciekaj - wydzierał się jeszcze głośno, modląc się szeptem przez całądrogę, do kościoła, trzymając sięza krzyżyk na szyi. *

/Kościół

* tak, tak - Will jest katolikiem ^^

Baal · Gość

- hmm, oczywiście mięsko najlepszej klasy, normalnie konstar corporation Very Happy

- murknal i spojrzał pogardliwie na mel - stój bo cie zabije - xD

Diablo · Gość

- A co mnie jej cielsko obchodzi... Chcesz to se je bierz... - westchnął Di teatralnie - ja wolę duszę - oblizał się obrzydliwie.

Melanie

-okej to trochę obrzydliwe jest.
spojrzała na potwory.
-wiecie panowie, ja zazwyczaj nie mam nic do wyglądu, ale moglibyście trochę o siebie zadbać.
powiedziała, zaczynając się wycofywać coraz szybciej.
-nie to żebym coś do was miała. Ale pierwsze wrażeni, to jest to. chętniej poszłabym z trzema ponętnymi mężczyznami.
Wyznała. Patrząc jak will ucieka.

Baal · Gość

- hmm jak chcesz to mozemy ją zjeść i wykorzystać - mruknal do braci i zwrócił się do Mel - jesteś dziewica? - mruknął z usmiechem psychopaty. xD

Diablo · Gość

- W tej kolejności? - upewnił się Di.

Melanie

-Wiesz kotku, czy raczej robaczku.
Powiedziała spoglądając na niego i cofając się nieprzerwanie.
-Nie sądzę, abym chciała omawiać z tobą moje życie seksualne.
Powiedziała uśmiechając się do niego przerażona.
Co to do cholery jest?!
jakieś Haloowen, czy coś?!

Baal · Gość

- DOSYĆ! - powiedział głośno że szyby poszły w okolicznych samochodach i domach. Szybkim ruchem przeskoczył nad nią uniemożliwajac jej ucieczkę. - mów, bo sprawie że bedziesz zaraz szukać przyjaciół na ojomie - xD

Diablo · Gość

- Baal - Diablo położył oszponioną łapę na ramieniu brata - Jak nie chce mówić niech nie mówi. - przewrócił oczami, co w jego wykonaniu wyglądało dość makabrycznie - Może u nas jej się język rozwiąże...

Melanie

-u nas?
Spytała patrząc to na jednego to na drugiego.
-Baal, tak? Słuchaj naprawdę Cię polubiłam. ale tak się stało, że wiesz, nie mam dziś czasu.
Powiedziała zaczynając się cofać w kolejną wolną stronę.
-wiesz, mąż w domu czeka, dzieci płaczą kilka kilometrów do domu przez pola. dziś nie da rady.
Powiedziała, przyśpieszając kroku jednak dalej będąc przodem do nich,
cholera, cholera, cholera, cholera, cholera, cholera!

Baal · Gość

- Dobra koniec tej zabawy gófniashu - powiedział i pokazał palcem Di na nia. - zajmij się nią dobrze, do sali tortur - mruknał i otworzył mu portal by miał łatwiejsze zadanie. -no już już bo nie bedzie gier video - zasmiał się zartując. - potem skoczymy na piwo -

Diablo · Gość

- Dziś poprosze Guinessa - Diablo złapał dziewczynę i wrzucił ja przez portal. Wlazł za nią.

// Piekło - sala tortur

Melanie

-Ja sie nie godzę na takie...
krzyknęła jeszcze zanim wrzucono ją do portalu?

/piekło?

Mephisto · Gość

Roześmiał się i wlazł za nimi do portalu.

//piekło

Jacob

/La Push

Wjechał do Forks. - To gdzie cię wysadzić? - zapytał. To nic, że przekroczył dozwoloną prędkość.

Gość

(bliżej niezidentyfikowane miejsce)

Gwen szła ulicą, zadowolona ze swoich oryginalnych zakupów. Ludzie patrzyli na nią ciekawie - sama nie wiedziała dlaczego: może dlatego, ponieważ miała płomienno rude włosy, wyróżniające ją z tłumu, może dlatego, że co chwilę zaglądała do swojej torby z zakupami, a może dlatego, że na szyi miała zawieszony naszyjnik z kolorowych paciorków i kosteczek zwierząt xD
Nie patrzyła na to, dokąd idzie, zafascynowana zakupionymi rzeczami, grzebała w torbie w najlepsze.
Postanowiła pójść na herbatę i w spokoju zrobić plany swoich specyfików.

/Kawiarenka

Gość

/Motel

Szedł ulicą wolnym krokiem i rozglądał się po Forks. Wtedy przypomniało mu się, że zostawił w Pubie walizkę. - Cholera. - skierował swe kroki do nieszczęsnego pubu.

/Old Pub

Gość

/Kawiarenka

- No to teraz mów o co chodzi dokładnie - powiedziała już na ulicy. - Poza tym jestem Ginewra, Gwen jak wolisz - przedstawiła się szybko.

Bella · Gość

/kawiarnia

- Nie tutaj chodźmy do mnie - powiedziała

/dom belli

Emma

- Możesz mnie wysadzić tutaj. - wskazała na jeden z domów - Najlepiej by było, ponieważ tu mieszkam - uśmiechnęła się. - I zapnij pasy, bo jedziesz za szybko.

Jacob

- Nie bój żaby, umiem jeździć w przeciwieństwie do niektórych. Nie rozbijemy się o drzewo. - wyszczerzył się. Zatrzymał samochód przed wskazanym domem. - No to... do następnego razu. - uśmiechnął się.

Emma

- Do następneg - uśmiechnęła się i wysiadła z samochodu - Jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc. - po raz kolejny posłała mu uśmiech i zatrzasnęła drzwi. Pomachała mu jeszcze i ruszyła do domu.

//Dom Emmy

Jacob

Pomachał jej na pożegnanie i ruszył z piskiem opon w stronę La Push.

/La Push

Jacob

/La Push

Wpadł do Forks i cały czas trzymał się zaciemnionych miejsc. Czuł wyraźnie zapach Mel. A wraz z jej zapachem... coś jakby wampira i... siarkę? Zdziwił się.

Victor

/Las

Pędząc jak wariat, wjechał na drogę. Przemierzał ulice Forks, wdychając setki różnych zapachów. Począwszy od ludzi po wampiry i wilkołaki. Ale tylko ten jeden zapach był dla niego najważniejszy. Przejechał obok jakiejś kawiarenki i przez ułamek sekundy spostrzegł za oknem... Edward Cullen. Chłopak Emmy. Potrafi czytać w myślach. - powtórzył w głowie bardzo ważną informację.
Victor doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dorwanie tej dziewczyny nie będzie wcale takie proste. Miał ochotę się zabawić i powkurwiać trochę tych całych Cullenów. Nie obejdzie się bez kilku nieprzyjemności... oczywiście 'nieprzyjemności' tylko w ich mniemaniu.
Cwany uśmieszek ponownie pojawił się na jego twarzy.
Park! - pomyślał z zadowoleniem czując słodki zapach w nozdrzach.

/Park

Aprilan

/Warsztat samochodowy

April już przedtm zauważyła, że gdy wychodziła na ulicę, a szczególnie w jedno miejsce, jej urządzenia zaczęły wariować.
W dodatku mogła wyczuć, bardzo mało, ale jednak, siarkę.
Zmarszczyła brwi i przykucnęła na ulicy szukając jakiegoś punktu zaczepienia, od którego mogła zacząć jej pracę.
To wygląda na dużą sprawę. Dziwi mnie to, że inni Łowcy tu nie przyjechali. Chociaż... Kto mógłby się spodziewać czegoś takiego po małym miasteczku?
April zmarszczyła brwi. Naprawdę jej się to nie podobało.
Najbliższy łowca rzeczy nadprzyrodzonych mieszkał ok tydzień, może więcej drogi stąd. Nie miała jak tam pojechać, odkąd jej samochód był w warsztacie.
Zresztą, po dwóch tygodniach może się coś stać poważniejszego niż sam nikły zapach siarki. Może już się stało...
April wstała z kolan, otrzepała kolana i naładowała pistolet.
-Zabawa niedługo się zacznie...-mruknęła.

/??

Emma

//Park

Emma złapała się mimowlnie oprawcy niechąc spaść, sybko jednak zebrała myśli.
- Co Ty robisz?! Natychmiast się zatrzymaj! - szczerze nie bała się go samego, a prędkości znów zaczęła robić się jej niedobrze.

Victor

Bez trudu usadził ją sobie na kolanach. - Nie drzyj się. - warknął. - Uśmiechnij się ładnie. - powiedział kiedy przejeżdżali koło kawiarni. - Widzisz go być może ostatni raz. Chyba, że zechce cie ratować. - roześmiał się gardłowym głosem. Przyspieszył. Jechał prawie 200 km/h.

Emma

- Co? O czym... - rozejrzała się i zobaczyła kawiarnię, nie była jednak w stanie się uśmiechnąć. Zastanawiała się jeszcze chwile o co dokładnie chodzi, teraz skojarzyła fakty chłodnej skóry. Ten mężczyzna też był wampirem, ale raczej nastawionym bardziej negatwynie. Szybka decyzja... zeskoczyć nie mam szans... jeśli go uderze to tylko złamię rękę... kierownica... nie... spowoduje wypadek i jeszcze komuś krzywdę zrobię. Zrobię to jak wyjedziemy z miasta, teraz spokój, nie panikuj! Wzięła głęboki wdech i rozejrzała się, szybko układając sobie w głowie plan ewnetualnej próby przeżycia.

Victor

Z uśmiechem satysfakcji wyjechał z terenów zabudowanych. Siedział twardo, jak posąg. Poruszał się tylko przy zakrętach. Wjechał motorem w las.

/Las

Gość

/Dom Belli

Szła w kierunku przystanku autobusowego, jednak coś ją nagle zatrzymało.
- Jasny gwint! - wyrwało jej się i wycięła z torby notatnik. - Przegapiłam jedną pozycję - powiedziała do siebie. - Ale może... - zauważyła, że niedaleko jest park. - Obym to tam znalazła.

/Park

Benjamin

/ Park

Popatrzył z nieciekawą miną w niebo. Zastanawiając się co ma ze sobą zrobić, przysiadł na pustej ławce która znajdowała sie nieopdoal parku. Zdjął z palca obrączkę i zaczął się nią bawić. Przynajmniej do tego się nada...

Victor

/Las

Wyjechał, a raczej wyleciał motorem z lasu na ulicę. Opony zapiszczały na gładkim asfalcie, kiedy skręcił. Z zawrotną prędkością pruł przez drogę nie zważając na to, że robi trochę za dużo hałasu. Nadal śmiał się jak szaleniec, tyle, że trochę ciszej.

Aya

/Park

zamteraializowała się w jakiejś ciemniejszej uliczce.
Weszła na głowną ulice i przechadzając się po niej oglądała wystawy.

Benjamin

Kiedy przez ulicę przejechał szaleniec na motorze obrączka wypadła mu z dłoni. Schylił się po nią szybko. Mimo wszystko była całkiem fajną zabawką.

Victor

Z piskiem opon zaparkował przy jakimś sklepie. Miał ochotę zapalić. Zeskoczył z motoru i oparł się o niego. Niedbałym ruchem wytarł z podbródka krew. Wyciągnął z kieszeni czerwone marlboro i po chwili zaciągnął się papierosem. To był tradycyjny moment wyciszenia po robocie.

Aya

Szła tak, gdy nagle poczuła papierosowy dym.
spojrzała na osobę która go wytwarzała.
Zmarszczyła brwi.
Palący wampir? Wydało jej się to dziwne
-Po co palisz?-spytała jak zwykle ciekawa i bezpośrednia.

Victor

Spojrzał na osobę, która zakłócała jego spokój. Wampirzyca. Nie zainteresowany. Obdarował ją z lekka wkurzonym spojrzeniem i wypuścił dym z ust. Zaciągnął się ponownie, odwracając głowę w drugą stronę.