Ulica

Elisabeth

- Nudziło mi się.
Stwierdziła cicho.
- Chciałam zobaczyć Amerykę...
Nadal nie odrywała wzroku od pary.

Gość

Uniusł lekko brew.
- cóż, w takim razie jutro wracasz ze mną do Volterry - oznajmił chłodno. Specjalnie chciał jej zrobić na złość.

Elisabeth

- Jutro?
Odwróciła się do niego przodem, wbijając w niego świdrujący wzrok.
- Dlaczego?

Gość

Uśmiechnął się chłodno.
- bo tak mi się podoba. Z restzą to bardoz nudne miasto - odpowiedział spokojnie. Nie obchodziło go że może ją to zdenerwować. Nie lubił tego miejsca i tyle.

Elisabeth

Kiwnęła głową i po prostu znowu zaczęła go ignorować, patrząc na parę.
- Pojadę gdzie indziej.
Stwierdziła cicho, pod nosem, nie odrywając od nich wzroku.

Gość

Zaczynała go coraz bardziej irytować.
- o nie! Jesetś pod moją opieką i nię będziesz sobie urządzała wycieczek na własną rękę - ton jego głosu był surowy i nie znoszący przeciwu. Obserwował ją całyc zas.

Elisabeth

Zostawiła obiekt obserwacji, obróciła się do niego przodem i podeszła krok bliżej.
- Dlaczego?
Wbiła w niego lodowaty wzrok.

Gość

Wywrócił oczami.
- Wiesz dla czego. Mam Cię pilnować, taki dostałem rozkaz. A nei jestem w wstanie tego robic gdy Cię nie widzę - Tłumaczyć jej to mało. Nie znosił w niej tego. Ma rozkaz a ona musi się go słuchać.

Elisabeth

- To wybierzesz się ze mną.
Zmusiła się do pięknego uśmiechu. I w gruncie rzeczy, całkiem nieźle jej to wszyło.
- Chcę zwiedzić świat....
Przecież świat musiał być piękny. Pełen tak różnych ludzi, istot, które nie są idealne.

Gość

Patrzył na nią niezbyt miło. Cóż, nawet piękne uśmiechy nie przekonywały go.
- Zastanowię się nad tym - odparł już trochę milej. Musieli się przez jakiś czas tolerować.
- A gdzie chcesz jechać?

Elisabeth

- Nie wiem...
Spojrzała na niego.
-Gdzieś tam.
Wskazała dłonią w bliżej nie określonym kierunku. Jedym słowem, to jemu przypadała decyzja.

Gość

Westchnął
- jak się zdecydujesz o powiedz a ja to rozważę - odpowiedział już spokojnie.

Elisabeth

Pokiwała głową, uśmiechnęła się bardzo delikatnie, rozejrzała się.
- Tu jest jak u nas
Stwierdziła cicho.

Gość

- gorzej - rzucił tylko. Nie lubił zbyt tego miejsca. Stał spokojnie obserwując dziewczynę.

Angela

Percy

Spojrzał na Angelę i wziął jej ręką i podstawił sobie pod nos. Mocno wciągnął zapach zamykając oczy. Przejechał kciukiem po jej nadgarstku.
- Powiedzmy...że edzię to - wyłączył zapachy i spojrzał na Angelę - nasza mała tajemnica - puścił jej rękę i uśmiechnął siętajemniczo. Dopiero teraz spojrzał na rozmawiającą dwójkę.

Elisabeth

Gość

- co powiesz na to żebyśmy pojechali do Las Vegas ? - spytał spokojnie też obserwując parę.
- Mogę się poświęcić i z tobą jechać- dodał obojętnie,

Percy

Ukradkiem oka obserwował parę. Cóż... nie chciał podsłuchiwać, no ale się nie dało [xd].

[mogę się włączyć?^^ xd]

Elisabeth

[ jasne xP]

-Czemu by nie...
Jednak nadal patrzyła na wampira. Cylinder ponownie się obsunął, toteż go poprawiła. Teraz spojrzała na zmiennokształtną. Lekki grymas przebiegł przez lalkowatą twarz. Śmierdziała. Nie lubiła ich zapachu. Ponownie wróciła do obserwacji chłopaka.

Gość

[ jestem na : tak Razz

]

Tez patrzyła na chłopaka. A właściwie przeszywał go wzrokiem. Obserwował go uwaznie by zobaczyć czy stwarza zagrożenie.
- Ciekawe jak smakują - powiedział ciszej do Elisabeth odnośnie zmiennokształtnych.

Elisabeth

[ patrzył patrzył xD]

Skrzywiła się lekko.
- Pakt nie pozwala
Stwierdziła cicho. Trzymała się zasad, przynajmniej tak powinno być. Starała się zachować spokój. Mimo, że zmiennokształtna śmierdziała jej bardziej niż gówno, to jednak było coś przyciągającego. Zmrużyła lekko oczy, ponownie wbijając wzrok w wampira.

Percy

Gdy zauważył że para na niego spogląda odwrócił się do nich tyłem i przyłożył palec wskazujący do ust Ang.
- Szszszsz... - uśmiechnął się kącikiem ust.
Spojrzał na dziewczynę. Wyglądała dość...dziwnie, ale oryginalnie. Jeszcze raz odwrócił się do Ang i szepnął bardzo cicho.
- Gdyby nie oni...już jesteś martwa.
Podszedł do dziewczyny z uśmiechem i przywitał się.
- Witam. - powiedział pewnie - Jestem Percy.
Była wampirem. On też. Odwrócił się do mężczyzny.
- A wy? - zapytał podnąsząc brw co chwila spoglądając na Angelę.

[dzięki^^]

Gość

Cały czas bacznie obserwował wampira. W razie czego był gotowy by mu coś zrobić.
- Colin - odpowiedział trochę chłodno. Cóż, musiał mieć wszystko na oku.

Angela

-Przestań.Mnie.Dotykać-wycedziła przez zęby do Percy'ego. I pachnę bardzo ładnie, Naomi Campbell Cat Deluxe, nie kojarzysz?-dodała w myślach poirytowana widząc zmarszczony nosek wampirki i jej skrzywienie na twarzy.
Jedyna okazja, by uciec -stwiedziła, gdy Percy zajął się na chwilę wampirami. Zaczęła się bezgłośnie jak kot wycofywać.

Percy

Spojrzał na Angelę.
- Hej...siostrzyczko nie uciekaj - posłał jej dyskretnie oczko, a jego mina mówiła sama za siebie:
I tak Cię znajdę...
Spojrzał na dziewczynę, ale kątem okas zerkał na Angelę.

Elisabeth

- Elisabeth....
Mruknęła, świdrując go wzrokiem. Spojrzała na Ang, zmrużyła oczy. Lodowate spojrzenie sugerowało, że lepiej by było gdyby została tam gdzie stoi.Wróciła do obserwacji wampira. Zdjęła cylinder, ukłoniła się delikatnie.

Percy

Uśmiechnął się tylko i wskazał na Angelę:
- A to jest...Angela - powiedział tajemniczo.

Gość

Nadal bacznie obserwował chłopaka zastanawiając się czy by przypadkiem nie pójść sobie. WIdząc jak zmiennokształtna się oddala mruknął tylko coś pod nosem. Wbił lodowate spojrzenie w chłopaka/.

Angela

-Dla was Pani Winchester-rzuciła pogardliwie. Wampiry powodowały u niej wściekłość i obrzydzenie. Myśleli, że są lepsi od ludzi, że oni byli po prostu niczym. Choć sama nie była do końca człowiekiem, czuła się sto razy bardziej ludzka od nich. Zmierzyła lodowatym spojrzeniem całą trójkę.

Elisabeth

- Nie interesuje mnie to.
Stwierdziła cicho, patrząc na Percy'ego.
- Imiona jedzenia nie są ważne.
Dodała cicho.

Percy

Uśmiechnął się do Elisabeth. Była pyskata...To dobrze.
- W klażdym razie to ona - dalej się uśmiechał.

Gość

Słysząc o jedzeniu oczy mu zabłysły złowrogo.
- Ciekawe jak smakują zmiennokształtni ... - zastanowiłs ie głośno nadal wbijając spojrzenie w chłopaka. Co jakiś czas zerkał na Elisabeth.

Elisabeth

- Jak już powiedziałam...Nie interesuje mnie to.
Stwierdziła.
- Bardziej mnie interesuje Twoja osoba.

Percy

Słyszać słowa Colina uśmiechnął się do siebie.
A jedz! - pomyślał
Na słowa Elisabeth ukłonił się i wpadł na genialny pomysł.
- Jak już wiesz jestem Percy... Co chcesz jeszcze wiedzieć?

Angela

-Och uwierz mi, jestem smakowita, ale jak się do mnie zbliżysz choć na krok nie ręczę za siebie-odparła przesłodzonym głosem. Czy wampiry tylko myślą o żarciu?-przewróciła oczami. Wampirka wyjątkowo działała jej na nerwy. Przypominała jej bardziej makabryczną wersję jej przeciwniczki, jeszcze z liceum. Suka

Gość

Warknął ukazując kły na tą Angelę czy jak jej tam... Działała mu na nerwy. Kątem oka obserwował chłopaka i Elisabeth...Nie lubił takich dziwnych spotkań. Robił się trochę niespokojny....
- Co Cię tu sprowadza/ - rzucił byle jakie pytanie do chłopaka.

Percy

Przy tym pytaniu musiał kłamać.
- Ciekawość... - odpowiedział z uśmiechem.

Angela

-Też tak umiem -przewróciła oczami i udała że warczy. Widząc ukłon Percy'ego udała że, jest jej niedobrze. Ta staroświeckość wampirów i te ich nienaganne maniery... i w tym samym czasie zabijanie ludzi z czystym sumieniem.
-Z nimi jest naprawdę coś nie wporządku-dodała na tyle cicho, że na pewno żaden z nich jej nie usłyszał.

Elisabeth

- Zamilcz....jedzenie.
Rzuciła chłodnym tonem bez cienia uczuć, nawet na nią nie patrząc.
- Ciekawość? Co to znaczy.
Wbiła w niego spojrzenie.