Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:43, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie mogę spać póki wisi nade mną coś takiego. - mruknął a jego palce szybko przebiegały po klawiaturze. Teraz do zwykłej chęci sprawienia Marice przyjemności dochodziło chore pragnienie udowodnienia jej rodzicom ze jednak coś potrafi - Nic mi od tego nie będzie a wolę mieć pewność. Poza tym... - kliknął na 'wyślij' wpatrując się w ekran z rzadko u niego widzianą nadzieją - Jeśli nie będzie wolnego terminu będę miał całą noc na wymyślenie jakiegoś planu awaryjnego. - Trzeba tam było już dziś jechać... Na pewno od kogoś coś by się dało wyciągnąć. I... Westchnął bezgłośnie. I nie doszło by do spotkania z twoimi rodzicami. Po chwili przyszła odpowiedź. Szybko... Zawahał się nim ją przeczytał. Zacisnął usta. Albo spędzi spokojną noc albo nie - Nie martw się o moje palce... - jego oczy szybko przebiegły po tekście wiadomości - Martw się lepiej jaką suknię wybierzesz... - powiedział i uśmiechnął się do Mariki radośnie - Sobota jest wolna! - wyrzucił z siebie z ulgą i pocałował zaskoczoną Marikę odbierając jej prawo do komentarza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:09, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
- I co ewentualnie masz zamiar nie przespać całą noc rozmyślając gdzie wybrać salę? - pokręciła głową zawzięcie. - To ja nie będę spać wraz z Tobą. Nie mogłabym zasnąć wiedząc, ze i Ty nie śpisz, a w dodatku się zamartwiasz. - westchnęła bezgłośnie. Usadowiła się wygodnie obok niego wyciągając przed siebie nogi jak długa. W napięciu oczekiwała tego co mu napiszą. Miała nadzieję, ze odpowiedź będzie twierdząca, bo nie miała zamiaru patrzeć jak jej mężczyzna przez nieprzespaną noc i nerwy marnieje jej w oczach. Zaskoczyła ją jego żywa reakcja. Chciała coś powiedzieć, ale skutecznie zamknął jej usta pocałunkiem. Przyłożyła mu dłoń do szyi i oddała się w pocałunku be reszty przymykając powieki. Zamruczała cicho i gardłowo. Przejechała językiem po wnętrzu jego jamy ustnej. Kiedy się w końcu oderwała od jego ust powiedziała roześmianym tonem. - Wariat z Ciebie. - uśmiechnęła się radośnie przykładając swoje czoło do jego i pieszczotliwie gładząc jego policzek. - Ale kochany wariat i w dodatku mój. - w jej oczach tlił się ciepły blask miłości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:24, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
- Ja oświadczam ci że wszystko jest w porządku a ty uważasz mnie za wariata? - powiedział patrząc z bliska w jej oczy na których mógł dostrzec teraz ciemniejsze i jaśniejsze plamki - Skończ. - poskromił ją żartobliwie. Przynajmniej to najważniejsze mieli już w głowy. Już wiedział że ich ślub a w zasadzie wesele się odbędzie. Napisał szybko odpowiedź i odstawił laptopa na nocną szafkę - Jutro zajmiemy się wszystkim. Obiecuję ci. - zapewnił Marikę wpatrując się w przyszłą żonę. Z każdym dniem stawało się to coraz bardziej realne - Jeszcze tylko poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piętek i... - nie był dawno tak zadowolony - Pani Knight... - wymruczał wpatrzony w Marikę. Zaczesał jej niesforny kosmyk włosów za ucho. Tabletki w końcu zaczęły działać i ból zelżał. Przytulił ja do siebie i wsparł brodę na jej głowie ciesząc się ciepłem jakie dawało jej ciało - Nie jesteś głodna? - zapytał nagle odchylając się w tył. Jesteś na pewno... Przez wydarzenia dnia dzisiejszego zapomniał o głodzie. Sklął się w duchu za to że zaniedbał Marikę i poczekał na jej odpowiedź.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:50, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Parsknęła śmiechem. Cóż mogła poradzić, taka już była. - Oj nie przesadzaj. Być wariatem jest fajnie. Przynajmniej jesteś w swego rodzaju spontaniczny. Cieszysz się z tego, ze coś Ci się udaje i dobrze. - pochwaliła go za to. I jej było lżej na sercu, ze sprawa z salą jest załatwiona. Choć i tak uważała, że nic na siłę. - Wiem Adamie i nie wątpię w to. Nie musisz mi niczego obiecywać. Razem to załatwimy jak w wspólnym życiu. odtąd każde problemy będziemy rozwiązywać razem. Wspólnie będziemy się radować jak i wspólnie smucić. - Kiedy nazwał ją Panią Knight coś w jej sercu drgnęło z szczęścia. nie mogła już się tego dnia doczekać. To było jak zbawienie. To oznaczało już realnie, ze jest to poważnym i nieodwołalnym. Już zawsze będzie Panią Knight. - Głodna? Nie. - pokręciła głową energicznie. Nie odczuwała głodu. Nie chciało jej się jeść. Przez to wszystko jakoś tak to na nią działało. - A Ty? Chcesz coś jeść? Zrobię Ci z przyjemnością mężu. - pieszczotliwie zapytała. Była gotowa wstać i zrobić dla niego wszystko o co by tylko poprosił aby tylko go zadowolić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:04, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
- I bez opinii wariata mogę być spontaniczny Marii. - zapewnił swą kobietę. Ostatnimi czasy był bardzo spontaniczny. Adam powiedziałby że aż za bardzo. Nie przypominał siebie sprzed roku. Nawet nie chciał - I bez tego cieszę się cholernie. - na tym mu najbardziej zależało. To było jego celem. Uczynić z Mariki najszczęśliwszą kobietą na świecie. Przysiadł na swych stopach i również pokręcił głową - Nie mam ochoty. Mdli mnie jeszcze. - machnął dłonią - Ale to przejdzie. Jestem tylko zmęczony. - wyznał styranym tonem - Chodź zobaczymy czy Jean sie uspokoiła... - zaproponował a kiedy Marika na niego spojrzała pytająco powiedział - Pozwolisz że to przemilczę? - zapytał uciekając od Mariki wzrokiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:15, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
- Przecież nie twierdzę, ze nie. Jesteś spontaniczny i to bardzo. - uśmiechnęła się delikatnie. - Ja nie mniej. W końcu wszystko zmierza w jednym dobrym kierunku Adamie. Zobaczysz to będzie piękny dzień dla nas obojga. - Jej uśmiech jeszcze bardziej pojaśniał. Chwyciła go za dłoń. - No dobrze, więc nie będziemy sobie teraz głowy zaprzątać jedzeniem. Zmęczony? To czas spać. Trzeba będzie wstać skoro świt, a że czeka nas ciężki dzień to potrzeba odpocząć. - kiwnęła głową spoglądając na niego. Zmrużyła delikatnie oczy kiedy wspomniał o Jean. - Niby dlaczego miałaby się uspokajać? - miała złe przeczucia. Jeżeli Adam był w złym nastroju, a Jean palnęła coś nie tak to mogło się to skończyć tragedią, a raczej rozstrojeniem nerwowym dziewczynki. - Niech Ci będzie. - I tak się dowie co się stało w końcu. Nie musiała się go o to wypytywać. - Chodźmy jej poszukać. Może jest z Grace bo też jej nigdzie nie widziałam. Jest późno trzeba położyć ją do łóżka. - zawyrokowała. Zeszła z łóżka. Podała Adamowi dłoń. Poprowadziła go w stronę drzwi.
/ Kuchnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:25, 17 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy jego narzeczona zmrużyła oczy Adam jakby skurczył się w sobie. Znał ten wzrok. Obdarzyła go czymś podobnym kiedy zobaczyła go w szpitalu. Zacisnął dłonie na kolanach. Zerknął na Marikę nic nie mówiąc. Sama zapewne doskonale domyślała się do czego doszło. Znała go - Dzięki. - mruknął mając nadzieję że matce udało się obłaskawić małą Dutton. Potarł oczy silnie aż zobaczył przed nimi gwiazdki. Odgarnął włosy w tył przygryzając wnętrze policzka. Wstał, zszedł z łózka i ujął dłoń Mariki. Zeszli razem na dół a Adam poczuł że to wszystko co tu się dziś wydarzyło odcisnęło na nim piętno. Duże. I nie czuł się z tą świadomością najlepiej.
/ Kuchnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:51, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
/ Salon
Weszła do pokoju od razu wędrując do szafy. Wygrzebała z niej swoją koszulkę nocną. Przysłoniła sobie usta dłonią by ukryć ziewanie. Ściągnęła z siebie odzienie, które miała na sobie, a zamiast jego nałożyła na siebie koszulę. Poskładała swoje ubrania w równą, pedantyczną kosteczkę. Akurat w tym momencie do pokoju wszedł Adam. Wyciągnęła z włosów spinki, które podtrzymywały jej wcześniejszą fryzurę. Wplotła palce w swoje włosy i przeczesała je nimi gładko. W tym momencie Adam podszedł do niej i objął ją z czułością w pasie. Posłała mu lekki uśmiech. - Biedactwo... - pogłaskała go po policzku widząc jak wygląda. - Kładź się do łóżka, bo zaśniesz mi tutaj zaraz na stojąco. - powiedziała pieszczotliwie. Pognała go do łóżka. Powlokła się za nim. Odkryła przed nim kołdrę. Kiedy położył się na łóżku przykryła go dokładnie kołdra i dała buziaka w policzek. Obeszła łóżko. W tym momencie do pokoju weszła Jean. Gdy Marika ją zobaczyła nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Wybuchnęła niekontrolowanym chichotem. - Chodź tu maleńka. Będziesz spać z wujkiem i ciocią. - uśmiechnęła się do niej i wpuściła do łóżka między nimi. Obróciła się do Grace, która wchodziła do swojego pokoju. - Dobranoc Grace. - powiedziała do niej cicho. Zamknęła drzwi. Nastawiła w komórce budzik. Kiedy weszła na łóżko Jean już spała kamiennym snem, widocznie tak była zmęczona. Wsunęła się pod kołdrę i wygodniej ułożyła sobie poduszkę. - Dobranoc Adamie. - powiedziała równie cicho co do Grace. W innych okolicznościach przytuliłaby się do niego, ale teraz między nimi była Jean więc nie miała nawet jak. Po chwili słychać było miarowe oddechy Adama i Jean co oznaczało, ze zasnęli. Sama zamknęła powieki, a po kilku minutach i ona zapadła ufnie w sen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:05, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wiedział jak trafił do sypialni, ani co robił. Był tak zmęczony że ledwo co kontaktował. Za dużo się dziś działo. Miał ochotę znów wyzwać Jean za to że wpycha się do jego łóżka, ale nie mógł zrobić tego przy Marice. Na dodatek była w jego koszulce. Urażony obrócił się plecami do kobiet. Odpowiedział przyszłej żonie - Śpij dobrze Marii. - i zasnął.
Jego sny, coraz bardziej głupie ciągnęły się przez całą resztę nocy. Był świadkiem kolejnych scen, coraz bardziej dziwnych. Marika nagle mu znikała. Stała obok niego w kościele i nagle jej nie było. Obok niego stanął Elias i Norman. Obaj wskazali na niego palcem i stwierdzili że jest 'przegrany'. Ktoś objął go ramieniem i okazało się że jest to Howard. Po chwili znów jego przyszła żona była przy nim. Nagle znalazł się w mieszkaniu w Nowym Yorku, w swoim łóżku, spał. Ktoś go silnie potrząsnął i Benjamin pokazał mu pozew o rozwód oświadczając że Marika prosiła by mu to przekazał. Adam odparł że nie wie o co chodzi bo ślubu nie było. Ben go zrugał za to ze nie pamięta własnego ślubu i roześmiał się głośno. Wszystko to rozmyło się kiedy poczuł jak coś, lub ktoś kopie go łydce. Uspokój się Jean... Zerknął na zegarek i z przerażeniem stwierdził że jest 4 nad ranem. Jeśli tak miała wyglądać każda jego noc, to wolał nie spać. Nie wiedział skąd biorą się te sny. Przycisnął głowę do poduszki wiedząc że ma jeszcze parę godzin. Jednak mała tak się wierciła że nie dało się usnąć. Zastanawiał się jak Marika może spać on nie był w stanie.
Zerwał się na pierwsze tony budzika. Sięgnął po niego i wyłączył nim Marika czy Jean się zawierciły. Rozejrzał się i stwierdził że jest na samym brzegu łózka. Mała tuliła sie do Mariki a on zmarzł na kość bo Jean zabrała mu całą kołdrę. Prychnął i wstał. Obszedł łóżko i pochylił się nad kobietą - Marii... - odgarnął jej włosy z czoła - Trzeba wstać... Słyszysz? Nie musisz się spieszyć... Spokojnie. - złożył usta na jej czole i wyprostował się widząc jak otwiera oczy - Dzień dobry. - mrugnął do Mariki a gdy wyciągnęła dłonie spod kołdry ujął jedną z nich i ucałował jak miał w zwyczaju robić to co rano. Chwycił ubrania i przeciągnął się leniwie. Wydawało mu się że nie on jeden w tym domu już nie spał. Wyszedł z sypialni i zszedł do łazienki. Kiedy z niej wyszedł w kuchni już świeciło się światło. Zerknął na schody i na zegarek. Też cierpisz na bezsenność?
/ Kuchnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:40, 18 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Całą noc przespała spokojnie. Była tak zmęczona wydarzeniami dnia wczorajszego, ze nic nie było jej w stanie w nocy obudzić. Nawet nie usłyszała kiedy zadzwonił budzić. Dopiero nawoływania Adama jej imienia ją otrzeźwiły. Siłą się zmusiła aby otworzyć oczy choć z chęcią by jeszcze sobie pospała w łóżku do późna. Nie było jej to dane musieli przecież pojechać i wszystko załatwić co trzeba. Spojrzała na Adama, który się z nią witał. Wyciągnęła lekko ręce przed siebie. Jego gest ją rozbudził i sprawił wielką przyjemność. - Witaj Adamie. - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Kiedy została sama w pokoju z Jean zerknęła na nią, ale spała jeszcze. Nie miała zamiaru jej budzić póki co. Nie było sensu. Delikatnie wysunęła się z łóżka i przykryła szczelniej dziewczynkę kołdrą. Zadrżała delikatnie bo zrobiło jej się zimno. Z szafy wygrzebała czystą bieliznę. Położyła ją na bok. Wyciągnęła czarne, rurkowate, gładkie spodnie. Do tego białą bluzkę, kamizelkę, również czarną, a na sam koniec rozpinany sweterek aby nie było jej zimno. Wyciągnęła żelazko i deskę do prasowania. Skrupulatnie wyprasowała wszelkie zagniecenia. Nie lubiła chodzić w pomiętych ubraniach. Odłączyła żelazko i pozostawiła je aby wystygło. Zabrała ze sobą ubrania i zeszła na dół do łazienki. Wzięła prysznic, umyła głowę. Wysuszyła sobie włosy, przyodziała się w ubrania i od razu jej się zrobiło cieplej, a na sam koniec zrobiła sobie delikatny makijaż i spryskała się perfumami. Palcami zaczesała włosy. Umyła sobie zęby. Po tym wszystkim, po całej porannej toalecie wyszła do kuchni.
/ Kuchnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:01, 23 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jeanine obudziła się i wygrzebała spod kołdry. Usiadła i przetarła oczy rozglądając sie na boki. Ani Mariki ani Adama nie było. Ziewnęła zaczesując włosy do tyłu by nie wpadały jej w zaspane oczy. Sięgnęła po swojego misia - Dzień dobry panie Ciapku. - przywitała się z misiem buziakiem w pluszowy pyszczek. Usłyszała jak wuja woła że coś udawał, a po chwili drzwi wejściowe się zamknęły. Zaczęła gmerać się z łóżka. Przecież mieli mnie... Później przypomniało jej się że ma zostać z Grace by rodzice wszystko szybciej załatwili. Stanęła bosymi stopami na ciemnych panelach sypialni i ściągnęła z siebie koszulką wuja. Porzuciła ją na łóżku wywróconą na lewą stronę. Ubrała sie dość sprawnie i z włosami sterczącymi we wszystkie strony poszła do pomieszczenia z którego było słychać mamę Adama.
/ Kuchnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 2:11, 31 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
/ Salon
Podziękowała za miłą opinię narzeczonemu. Przyłożyła dłoń do ust aby ukryć ziewanie. Pożegnała się z Sobh, Benem i Jean po czym obwieściła, ze idzie się myć. Po kilku minutach wyszła z łazienki świeża, pachnąca i z zburzoną fryzura. Przecież nie mogła spać w niej, ale włosy i tak się kręciły ładnie. Powlokła się wraz z Adamem na górę, który czekał na nią. Weszła do sypialni i od razu rzuciła się na łóżko zadowolona. - Mmmm.... - zamruczała mogąc odpocząć. Nastawiła budzik na 8 rano. Na zegarku była dopiero 21, ale oboje byli skonani tym bardziej, ze musieli wcześnie rano wstać. Wślizgnęła się pod kołdrę i odkryła ją aby i Adam się mógł nakryć. Przytuliła się do niego. - To już jutro. Nasz dzień. - powiedziała na w pół przytomnie. - Kocham Cię. Dobranoc. Padam z nóg. - wyszeptała sennie w jego nagie ramię. Ucałował ją w czubek głowy i przyciągnął ją ciaśniej do siebie. - Dobranoc Marii... - również wyszeptał w jej kierunku. Po chwili oboje spali mocnym, twardym snem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:02, 31 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Adam nie miał problemów z zaśnięciem. Wydawało mu się jednak, że zamknął oczy, nie minęło pięć minut a znów je otworzył. Spojrzał na zegarek i z przerażeniem stwierdził, że jest druga w nocy. Skierował swą uwagę na kobietę śpiącą u jego boku. Nic nie zakłócało jej czasu potrzebnego na odpoczynek. Musiała czuć się bezpiecznie. Ufnie względem niego. Dążył do tego. To właśnie dziś zostanie jego żoną. A zaczęło się tak… Tak jak zawsze. Warczeli na siebie. Nienawidzili się z całego serca. Nazywał ją dziwką, suką, szczerze nie cierpiał, a ona nie pozostawała mu dłużna. Musiał przeprosić. To było wtedy poniżej jego godności. Nie mogli przejść obok siebie w spokoju. Teraz gdyby ktoś zażądałby jego życia w zamian za przeżycie Mariki nie zawahałby się. Uśmiechnął się podziwiając jej loki lśniące w księżycowej poświacie. Na jego teraźniejszym życiu zaważyło pięć minut rozmowy z nią. Trochę nerwowe, smutne i bolesne pięć minut. Dokładnie wyrył mu się w pamięci obraz jej twarzy wykrzywionej strachem. Myślała, że ją uderzy. Wyjawiła mu wtedy jedną z najgorszych a jednocześnie najcudowniejszych i najradośniejszych prawd, jakie kiedykolwiek w życiu usłyszał. ‘Nie bij mnie proszę… Jestem w ciąży.’ Ciąża. Ciąża… ‘Resocjalizacja i altruistyczna chęć pomocy.’ Tak nazywał to oficjalnie. Nieoficjalną nazwą było ‘urojone ojcostwo’. Działało wspaniale. Na początku. Przygarnął ją do siebie. To on nikt inny pocieszał Marikę, gdy Aaron odrzucił coś, co Adam przyjmował z otwartymi ramionami. Pocieszał wtedy, gdy poznała jego prawdziwa naturę. Mężczyzna zamrugał wpatrzony w ciemny kąt sypialni. Wyrwała go z zamyślenia. Marika poruszyła się i przycisnęła do jego ciała obejmując go w pasie. Złożył usta na czubku jej głowy. Przesunął po włosach delikatnie palcami. Pamiętał jej poranne szlochy. I wtedy zrobiłaś coś głupiego… Coś co wytrąciło Adama z równowagi. Jej wyjazd pokazał jak bardzo jej potrzebuje. Jak gubi się bez niej. Nic nie powiedziała. Rano była w Forks, w jego domu, pod jego opieką po południu już nie. Rozpacz. Bo tak się starał a to, co udało mu się wypracować rozmyło się niemożliwie szybko. To co uzyskał ulotniło się. Wzdrygnął się. Pamiętał co wtedy chciał zrobić. Co mu nie wyszło. Adam poczuł jakby woda znów obmywała jego ciało. Pozbył się tego odstręczającego uczucia, kiedy skupił się na cieple, jakie płynęło od Mariki. Byłem wtedy tak głupi… Ale to właśnie głupi ma szczęście. Dowiedział się gdzie jest. Nadal uważał, że kieruje się chęcią pomocy. Tylko i wyłącznie tym. Tak miała to postrzegać i postrzegała. Tak mu się zdawało. Znalazł się pod drzwiami 515 w hotelu Plaza. Jego oczy błysnęły teraz z półmroku. Pamiętał wyraz jej twarzy. Wtedy pierwszy raz tak bardzo ucieszyła się na jego widok. Wodziła za nim radosnym wzrokiem. Spoglądała na niego ukradkiem, z uśmiechem. Adam był zachwycony. To było dla niego najlepszą nagrodą. O większej nie marzył. Czy ty już wtedy…? Później było jego mieszkanie, wspólny posiłek, chwila strachu i masaż jaki mu zafundowała. Pierwszy gest, tak czuły jaki poczyniła świadomie względem niego. Westchnął bezwiednie przypominając sobie tą chwilę. Nocny spacer, sprzeczka, śniadanie, sprzeczka, wizyta w Central Parku, kolejna sprzeczka, wspólny obiad. I coś, co rodziło się miedzy nimi. Ona przyjmowała go takim, jakim jest, on robił to samo. Rozstanie. Oboje tego nie chcieli. Marika i jej postawienie jasno sprawy. Wybór? Nie miał wtedy wyboru. Musiał się poddać. Chciał się poddać. Jego decyzja tak szalona i odważna. Taka pewność względem niej, względem tego co czuje. Oświecenie. Prostota myśli. Ludzkie szczęście. W zamian dwa szare dni, bez Mariki w Forks. Benjamin. Jakieś głupie, irytujące pytanie zmuszające do skoku ciśnienie. Martin? Żaden problem. Postawił na swoim, bo chciał. Bo zawsze dostawał to, czego pragnął i w tym wypadku nie mogło być inaczej. Nie pozwoliłby na to. Północ, Nowy York, mieszkanie i Marika. Skulona pod kołdrą jak mała dziewczynka. Niespodzianka! Dwa cudowne dni, przesycone lenistwem, wzajemnym pożądaniem, pełne swobody, doprawione szczyptą niepokoju. Plany na życie. Tak od zaraz. Wprowadź się do mnie, wyjdź za mnie! Trójka dzieci? Jeśli tylko zechcesz. Teraz, już, natychmiast, w tym momencie! Dla niej. I ty się zgadzałaś… Przymknął powieki oddychając spokojnie. Forks. Dom. Już ich wspólny. Śniadanie. Pierwsze jakie mi przygotowałaś. Ich dziecko. Ich. Nie jej i Aarona. Ich. I ich szczęście. Czyste szaleństwo. Chrzanić plotki! Czarny gorset i Lady Marmalade. I praca. A w pracy niepokój. W domu, w jego własnym domu Sobhian i Benjamin. Świat się kończył. Ulga. Bo Marika była na kanapie. Cała, w dodatku szalenie zadowolona z policzka jaki wymierzyła Howardowi. Opieka. Marika, jego Marii, oczko w głowie. Kompresy, śniadanie, gitara. Słowa, które wyśpiewywał dla niej. Tej jednej jedynej. ‘I nigdy nie śniłem, że spotkam kogoś takiego jak ty. I nigdy nie śniłem, że będę potrzebował…’ A później wszystko się skończyło. Tabletki na ból głowy, na żołądek, aspiryna. Gdyby mu ich nie zabrakło nie poszedłby do niej wcale. ‘Panuję nad tym.’ Lubił okłamywać siebie. Hangar, kilka kieliszków i żal w jej oczach. Najgorsze z tego co go spotkało. Jej żal i cichy wyrzut w głosie. Haven. Nie chciał tego pamiętać. Powrót. Ze spuszczoną głową, jak zbity nieposłuszny pies. I strach. Bo mogło jej nie być, bo mogła nie chcieć go widzieć, bo mogła nie chcieć wybaczyć. Ale była. Chciała go zobaczyć. Wybaczyła. Jak dobrze że ja na ciebie trafiłem. Tak cholernie dobrze że… Nie dokończył, bo zasnął ponownie.
Potoczył po pomieszczeniu nieprzytomnym spojrzeniem. Po kilku sekundach uświadomił sobie gdzie jest i co dziś go czeka. Za kilkanaście godzin przestanie być kawalerem i awansuje na męża i pełnoprawnego ojca dziecka, które nosiła w sobie kobieta śpiąca u jego boku. Serce momentalnie przyspieszyło. Uniósł na wysokość oczu lewe ramię i sprawdził ułożenie wskazówek na tarczy zegarka. Mała była na siódemce, duża zaś na jedynce. Zajęczał bezgłośnie wiedząc że zbudził się o godzinę za wcześnie. Czuł że nie jest w stanie zasnąć ponownie a bezczynnie leżeć też nie umiał. Wyswobodził się ostrożnie z ramion Mariki by nie budzić jej. Zasługiwała sobie na dłuższy sen. Wyciągnął z nocnej szafki swoje mp3 a z szafy czyste rzeczy. Pochylił się nad narzeczoną okrył ją kołdrą kiedy zawierciła się i odkryła. Wychodził z sypialni przy wtórze [link widoczny dla zalogowanych] płynącej ze słuchawek, której tytuł doskonale odzwierciedlał jego odczucia. Musiał czegoś słuchać by się uspokoić.
/ Korytarz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:33, 31 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo szybko zasnęła wymęczona całodniowym bieganiem za różnymi sprawami, które mieli do załatwienia. Sen był błogi. Przyjemny. Dawał ukojenie ciału i duszy. W zasadzie nie śniło jej się nic. Nie obudziła się również w nocy ani razu. Była taka spokojna, łagodna jak małe potulne dziecko, które ufnie przytula się do matki. W tym wypadku jednak jej 'matką' był Adam. W nocy trochę się wierciła, ale było to normalne. Za każdym razem wtulała się w ciepłe ciało Adama. Kiedy w końcu zadzwonił budzik otworzyła oczy niechętnie. Nie chciało jej się wstawać, ale przypomniała sobie, ze to ich wielki dzień. Odsunęła od siebie kołdrę, postawiła nogi na ziemi i odbijając się rękami od materaca zeszła z łóżka. Adama nie było w łóżku, w pokoju również nie. Pomyślała, że już wstał. Przeciągnęła się, przetarła sobie twarz. Loki wciąż się trzymały. Uśmiechnęła się delikatnie. Była w świetnym humorze. Podeszła do szafy i pośpiesznie się ubrała. Za godzinę miała być Sobh więc musiała do tego czasu się wyszykować. Okręciła się radośnie wokół własnej osi, zaścieliła łóżko i zeszła na dół. Po drodze spotkała Adama. Posłała mu lekki uśmiech i weszła do kuchni gdzie rezydowała już Grace.
/ Kuchnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:27, 04 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
/ Kuchnia
W drodze na górę, pokonując korytarz i schody po raz setny chyba zastanawiał się czy wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Obrączki… Powinny leżeć na ławie w sypialni. Kamera, kwiaty… To należało do Sobh i Bena a Adam musiał wierzyć że stanęli na wysokości zadania. Zaproszeni goście, ilość miejsc na sali… Podliczył w myślach trzy raz, czy wszystko się zgadza. Stanął przed drzwiami sypialni i oparł o nie głowę. Uderzył o nie lekko jak kiedyś w mieszkaniu i uśmiechnął się pod nosem. A dałem jej tylko klucze… Nacisnął klamkę i wszedł do środka. W oczy rzuciła się wyprasowana koszula. Spojrzał na lewo. Jego wzrok trafił na szafę, ale wiedział, że w pokoju obok Grace walczy ze skazami na materiale. Deski do prasowania nie było , żelazka zapewne też nie. Przemierzył sypialnię i usiadł na łóżku. Samotność tak cudownie odprężała i uspokajała. Nikt nie spoglądał na niego, nie wodził za nim wzrokiem, nie zadawał głupich pytań. Wygrzebał z pościeli pilot i po sypialni rozniosła się [link widoczny dla zalogowanych]. Adam leżał przez jakiś czas z zamkniętymi oczami próbując doprowadzić do porządku swoje serce rozpychające się w klatce piersiowej. Czuł lekkie napięcie we wszystkich członkach ciała. Kiedy spojrzał na ramię, które miał odsłonięte z powodu koszulki na krótki rękaw, dostrzegł że ma gęsią skórkę co było dość dziwnym objawem bo w domu było ciepło. Usiadł i popatrzył wprost na swój czarny garnitur, wywieszony tuż obok sukni Mariki znajdującej się jeszcze w ciemnym pokrowcu. Adam porzucił pomysł, jaki chodził mu po głowie. Poczekam. Musiał dać Marice tą przyjemność. Nie będę ci jej odbierać… Ściągnął swą koszulkę i rzucił ją za siebie na poduszki. Poszorował się po nagim ramieniu a po chwili wykręcił je w tył. Przesunął palcem po plecach wyczuwając cienkie ślady działania paznokci Mariki. Uśmiechnął się bezwiednie na wspomnienie tamtej nocy. Wstał z łóżka i rozpiął pasek od spodni, które po chwili wylądowały tam gdzie koszulka. Otwarł drzwi szafy i znalazł się naprzeciwko lustra. Obrzucił odbicie swej sylwetki krytycznym spojrzeniem. Na koniec skupił się na twarzy. Zbladł widocznie. Czarne włosy wyraźnie odcinały się od twarzy a lekko rozszerzone oczy wyglądały jak po wypiciu czegoś mocniejszego. Podrapał się po udzie by mieć pewność, że patrzy na siebie. Mężczyznę psychicznie zmienionego nie do poznania. Fizycznych zmian nie dostrzegł. Schudł jedynie trochę. Zacisnął usta i sięgnął po koszulę. Wciągnął na siebie biały materiał i zaczął powoli zapinać guziki. Poprawił mankiety i ułożył kołnierzyk poprawnie. Zdjął z wieszaka spodnie i przysiadł w fotelu by je ubrać. Szukał w szufladzie małej komódki paska i trafił na złożoną kartkę, którą pewnego ranka dostarczył mu Martin. Była zapisana pismem Mariki. Pamiętał jak się martwił. Okazało się że nie było tak strasznie jak mogłoby się wydawać. Wszystko skończyło się dobrze a doskonałym uwieńczeniem szeregu przeróżnych sytuacji był dzisiejszy dzień i decyzja, jaka miała ich związać na całe życie. Założenie paska zabrało mu chwilę przez trzęsące się dłonie. Zapiął go i poprawił koszulę. Kolejnym etapem był jasny, gładki krawat. Przeciągnął go pod kołnierzykiem i zaczął wiązać sprawnymi, wyćwiczonymi ruchami. Przyciągnął go pod szyję unosząc brodę w górę. Ułożył równo, wzdłuż guzików koszuli i przygładził machinalnie. Jak na razie prezentował się doskonale. Biel i czerń, zestawianie tych kolorów ewidentnie mu pasowało. Dopełnieniem całości była marynarka. Wywrócił oczami i oderwał od niej metkę. Założył ją na siebie i poprawił ułożenie na ramionach. Zapiął i pociągnął w dół. Wsunął dłonie w kieszenie spodni i obrócił się przed lustrem. Adam uśmiechnął się lekko. Czuł się w nim dobrze, swobodnie. Nic mu nie przeszkadzało, nie drapało. Przeczesał palcami włosy i wyjrzały za nich srebrne kolczyki. Zakrył je natychmiast. Lepiej już nie mógł wyglądać. Wyprostował się. Był szczęśliwym, silnym i przystojnym mężczyzną. Takim, któremu wszystko w życiu się układa a problemy nie istnieją. Odetchnął i kiwnął głową. Wsunął pudełko z obrączkami w kieszeń by o nich nie zapomnieć. Zamknął drzwi szafy i zszedł na dół. Swe kroki skierował do salonu by posiedzieć przy choince i poczekać za resztą.
/ Salon
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:35, 04 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
/ Łazienka
Kiedy znalazła się u podnóży schodów miękkim, tanecznym krokiem wmaszerowała do pokoju. Nie było tam nikogo. Odetchnęła z ulga. Na uwagę dziewczynki o swoim wyglądzie uśmiechnęła się delikatnie. Zamknęła drzwi i przekręciła w nich klucz aby czasem nikt nie wszedł do środka. Podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej bieliznę, którą kupiła i pończochy. Ściągnęła z siebie kompletnie ubranie. Oderwała metki od stanika i majtek. Nałożyła je na siebie i ułożyła porządnie. Pasowały idealnie. Następnie wolno aby nie zadrzeć pończoch nałożyła na jedną nogę, a następnie na drugą ciągnąc ku górze. Trzymały się równie idealnie. Nie zapomniała również o błękitnej podwiązce, którą umieściła na prawym udzie. Uśmiechnęła się pożądliwie. Ponownie podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej swa suknię uważając aby się nie pogniotła. Rozsunęła pokrowiec i wydobyła ją na zewnątrz. Obrzuciła ją uważnie wzrokiem. Chwilę później wbiła się w nią zasuwając z tyłu zamek. Dłońmi przygładziła gładki materiał sukienki. Na stopy ubrała swe pantofle, które idealnie pasowały do sukienki. Przejrzała się w lustrze szafy. Wyglądała ślicznie. Wyszczerzyła swe białe zęby. Efekt był powalający. Z szafki nocnej wzięła kolię, którą dostała od matki. Och rodzinny skarb. W uszy wsadziła kolczyki, a na szyi zawiesiła kolię. Na samym końcu spryskała się swoimi perfumami. Usta lekko pociągnęła błyszczykiem. Jeszcze raz się przejrzała i nie mogła się napatrzyć na siebie. W dłoń chwyciła swe bolerko i zeszła na dół niosąc małą kopertową torebeczkę pod kolor sukienki w której miała wszystko co potrzebne. Otworzyła zamek i zeszła na dół do salonu gdzie wszyscy byli.
/ Salon
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:39, 21 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
/ Kuchnia / Korytarz
Wszedł na górę ziewając potężnie. Cały dzień jak i noc był wykańczający. W południe gdy się obudził czuł się dość dobrze, ale przez tą długą drogę z Seattle poczuł się zbyt senny. W dodatku nawiedził go ból głowy a dawno już to go nie dręczyło. Nie mógł wziąć tabletki. Groziło to zbyt wielkimi konsekwencjami. Wszedł do sypialni i spojrzał na fotel. Leżał tam miś Jeanine. A to czego tu szuka? Uniósł go za łapkę w górę i położył na swoje miejsce. Uśmiechnął się pod nosem. Pewnie drze się w niebogłosy... Sięgnął po pierwszą z brzegu płytę i wsunął ją do odtwarzacza. Było mu potrzeba czegoś w miarę spokojnego. [link widoczny dla zalogowanych] Położył się i okrył kocem mając nadzieję że Marika szybko wróci i nic nie przydarzy jej się po drodze. Miał wyrzuty sumienia związane z tym że puszcza ją samą. Jednak jego żona stanowczo zakazała mu iść do sklepu razem z nią. Przymknął oczy. Obiecał sobie że będzie czuwać czekając aż Marika wróci. Nic z tego nie wyszło, bo zasnął twardym snem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 2:40, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
/ Korytarz
Z chęcią puściła dłoń mamy i ujęła swoją drobną rączką dłoń Adama. Z ufnością poczłapała za nim na górę wspinając się po schodach. - Zapomniałam go bo... - cichutko sobie westchnęła rozmyślając nad czymś. - W tym pośpiechu. Mama tak szybko mnie z tatą zabrali, to przygotowania do waszego ślubu i nie było już Pana Ciapka. A dziś go szukałam i nie dopiero sobie przypomniałam o tym gdzie go zostawiłam. - wyjaśniła wujkowi wchodząc z nim do sypialni. Dopadła się do misia i mocno go do siebie przytuliła. - Przepraszam Ciapuś, ze Cię zostawiłam, musiałeś się czuć samotny? Już Cię więcej nie zostawię. - ucałowała szarą główkę misia przyciskając go wciąż do siebie. Wujek... - zbliżyła się do niego tak aby nikt ich nie słyszał. - A cioci nie ma? - zapytała niby od tak sobie. - A nie ma... - sama odpowiedziała na swoje pytanie. - Mama rozmawiała z tatą przez telefon i on powiedział, ze ciocia Marika to się pod sklepem z jakimś panem całowała. Czy to znaczy, ze ona już wujka nie kocha? - zapytała bo to ją bardzo mocno nurtowało. - Ten pan miał na imię chyba Aaron Ho... - nie mogła sobie przypomnieć dalszej części nazwiska. Chyba było dla niej za trudne, albo nie spamiętała. - Czy wujek się na ciocie pogniewał? - przybrała strapioną minę. - Bo wujek z ciocią to tak ładnie razem wyglądają. - przekrzywiła lekko głowę w bok i przybrała na usta smutną minę. W zasadzie to nie rozumiała dokładnie o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi. Była jeszcze dzieckiem. Do dorosłości jeszcze jej brakowało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 2:55, 22 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
/ Korytarz
Jeśli pierwsza część wypowiedzi Jean była dla Adama niezbyt interesująca to dalsza sprawiła ze odczuł ogrom, wulkan emocji. Przez moment wszystko w nim zawrzało a po chwili nie było już nic - Cioci nie ma. - potwierdził automatycznie przeczesując blond włosy dziewczynki tulącej do siebie szarego misia. Obrączka zapiekła żywym ogniem na palcu. Przymknął lekko oczy, stojąc sztywno. Spojrzał na nią z góry - Nie wiem. Sądzę że nie. Zapewne kocha. - co miał jej odpowiedzieć? Była za mała by niszczyć jej wyobrażenia z cudownego dzieciństwa. Jego ton był jednak ostry. Suchy jak trzask pułapki w którą dał się złapać. Z każdym Marii. Z każdym ale nie z nim. Stał się obojętny i oziębły. Zbladł widocznie i zacisnął szczękę - Nie, nie pogniewałem się... Jeszcze. - był ciekaw jak bardzo dziewczynka trafiła używając czasu przeszłego mówiąc o nich. Pchnął Jean lekko w stronę drzwi - Idziemy na dół. Ciocia powinna przyjść zaraz. Albo i nie. - gdy zamykał za nimi drzwi po jego jamie ustnej rozlała się krew. Z tego, z wiadomości jaką przyniosła mu Jeanine rozgryzł sobie od wewnątrz policzek. Przełknął ją krzywiąc się znacznie.
/ Korytarz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 2:22, 25 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
/ Kuchnia
- Przestań. Ja już wiem co Ty sobie myślisz. - zaśmiała się cicho. - Wcale nie masz ochoty do niej iść. Zawsze mogę iść sama jak nie chcesz. Lubię Twoją mamę, a co za tym idzie lubię spędzać z nią czas. Nie ma w tym nic złego. - wzięła od niego banana, obrała go ze skórki wchodząc po schodach na górę i wolno zaczęła konsumować. - Ciesz się, ze masz taką matkę, a nie inną bo zawsze mogło być gorzej. Kiedy trzeba to stanie w Twojej obronie. - zakończyła bo zatkała sobie buzię miękkim bananem. Weszła do sypialni, podeszła do swej szafy, wyjęła torbę i zaczęła po kolei upychać swoje rzeczy. - A na ile masz ochotę? Przecież nie musimy się śpieszyć. Nic nas tu nie trzyma. Możemy na dwa albo i dłużej. - pakowała ciepłe spodnie, bluzki, sweterki, ciepłą bieliznę i wiele innych przydatnych rzeczy. - A lenić to ja się z Tobą uwielbiam. - przyznała szczerze obracając się w jego stronę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 2:36, 25 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
/ Kuchnia
Ciebie to już nigdzie samej nie puszczę. Oparł się o drzwi i wycelował w Marikę bananem - Jasne. Zapomniałaś dodać że jest denerwująca, irytuje ludzi, wtyka nosa w nie swoje sprawy, palii papierosy i uwielbia mnie przed kimś często poniżać. I zapomniałbym dodać że uwielbia się ze mną kłócić. - to Grace zdarzało się regularnie i Marika nie miała prawa zaprzeczyć - Ale... - tym razem to on ironizował - To prawda. Jej wszystkie grzeszki przekreśla to że od czasu, do czasu się za mną wstawi. - odbił się od ściany i wywrócił oczami - Pójdziemy do niej. Nie martw się. - zapewnił Marikę tonem po którym musiała wierzyć w to co powiedział. Stanął obok niej kładąc jej dłoń na ramieniu. Kończył powoli banana wpatrując się w zawartość jej torby, zabębnił lekko palcami - Zobaczymy. Mi jak i tobie się raczej nigdzie nie spieszy. Tobie zwłaszcza odpoczynek jest wskazany. - położył skórkę na szafce i chwycił torbę należącą do niego. Zapełnił ją szybko. Miał wprawę w pakowaniu - To będziemy się lenić do oporu aż się nam Nowy York nie znudzi. W porządku? - zapytał a po chwili wydał krótki, niedbały rozkaz - Zapinaj i jedziemy. - chwycił skórkę by pozbyć się jej w kuchni. Przygotowanie do drogi zajęło im pół godziny. Sprawdzili czy mają dokumenty i telefony. Upewnili się czy wszystko jest wyłączone. Kiedy uznali że tak, mogli opuścić swój dom.
/ Teren przed domem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:46, 25 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Zamlaskała lekko zdegustowana. - Grace jest jaka jest i nic na to nie poradzisz. Wolałbyś nie mieć matki? - obróciła się szybko w jego stronę, a przed oczami zawirowały jej czarne plamki. Musiała kilkakrotnie zamrugać powiekami aby się ich pozbyć. - Zresztą nie ważne. Nie zamierzam się z Tobą kłócić na ten temat. Ty masz swoje zdanie, a ja swoje i już. - wzruszyła ramionami pozostawiając temat jego matki nierozstrzygniętym. Nie miało to teraz żadnego znaczenia. Obeszła łóżko w poszukiwaniu swojej torebki. Zajrzała do jej wnętrza i chwilę w niej grzebała upewniając się czy ma ze sobą wszystko. Skoro mieli jechać to musiała być pewna. - Oczywiście, ze mi to pasuje. Muszę czy nie muszę, nie mam jednak zamiaru cały czas siedzieć w domu. Możemy przecież gdzieś wyjść chociażby i na spacer. - zamknęła ją i powróciła do swej torebki. Zamknęła ją próbując ją podnieść, ale zaraz jej się zebrało za to, że dźwiga. Wywróciła oczami cicho mrucząc coś pod nosem. Zeszli na dół. Ubrała się ciepło czekając za Adamem, który poszedł jeszcze do kuchni. Kiedy wrócił wyszli na chodnik przed domem. Pozamykał drzwi i wsiedli do auta w którym było zimno. Zaraz została rozkręcona ciepła klimatyzacja. Wyjechali na ulice.
/ Teren przed domem / Ulica
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:45, 10 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
/ Kuchnia
Adam wchodząc za Mariką po schodach parsknął śmiechem - Tylko nasza trójka. Prawda. Można by rzecz, jak za starych dobrych czasów. - miał na myśli ich pierwszy powrót z Nowego Yorku, kiedy przywiózł swą, wtedy jeszcze, narzeczoną do domu. Teraz dołączył do nich Junior, a dla Adama był on dopełnieniem wszystkiego. Rodzeństwo jak zwykle zostało zapomniane - Ty nie możesz sobie ze mną po odpoczywać Marii. Ty musisz... - położył nacisk na to słowo - Odpocząć. Widzę, że też ci się przyda. - zaświecił światło w sypialni i zmrużył lekko oczy. Na widok łózka poczuł że ma tonę piasku pod powiekami. Zwalił się na nie i zajęczał z zadowolenia. Zerknął na Marikę spod czarnej grzywy i klepnął zachęcająco materac obok siebie - Chodź tu do mnie... - poprosił cicho uśmiechając się do kobiety. Przytulił głowę do miękkiej poduszki i przeciągnął się po chwili - Możesz włączyć telewizor, radio, co chcesz. Mi to nie będzie przeszkadzać, a ty nie będziesz się nudzić w kompletnej ciszy. - zapewnił Marikę. Patrząc na syna był pewien że nie będzie jedynym Adamem który zaśnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:31, 10 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
/ Kuchnia
- O tak, nasza wspaniała trójka. Jak za starych dobrych czasów. - powtórzyła za mężem, a jej kąciki ust drgnęły w górę. Stęskniła się za tym miejscem. Jak powiadają wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, tak i też czuła właśnie Marika. Dom, jej ukochane miejsce, do którego zawsze warto było wrócić, gdzie chciało się wrócić. Zresztą jej dom był wszędzie tam gdzie był jej mąż i syn. Weszła do pokoju, w zasadzie do ich sypialni i omiotła ją spojrzeniem brązowych tęczówek. Patrzyła jak by sprawdzała czy wszystko jest na swoi miejscu. Kiedy upewniła się, ze tak postąpiła lekko w przód. Zerknęła kątem oka na łóżko i na to jak Adam się na nie zwala. Zaśmiała się cicho. - Tego Ci trzeba było. Łóżko. Chyba pokocham ta osobę, która wymyśliła takie cudo. - zażartowała sobie z tego. A po chwili jednak dodała. - Ale nie, jednak muszę przyznać, że nikt nie zasługuje na moją miłość tak jak Ty i nasz syn. - wyszczerzyła się do niego i idąc w stronę łóżka zagarnęła ze sobą pilot. Nim zdążyła się położyć zauważyła, że junior zdążył zasnąć. Błogosławiła go za to, że jest taki spokojny. - Idę, idę. - Podeszła do łóżka i ostrożnie się na nim usadowiła. Położyła śpiącego synka na materacu, obok Adama i sama wyłożyła się na boku koło nich. - Możesz iść w ślady juniora. Odpocznę z wami i pooglądam telewizję, a Ty śpij bo tego Ci trzeba. - wychyliła się lekko w jego kierunku i skradła mu całuska. Pogładziła go po policzku i pozwoliła aby się udał w krainę snów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:47, 10 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Adam wzruszył lekko ramieniem - Marii... Odpocząłbym gdziekolwiek. Czy na łóżku miękkim i wygodnym... - na takim właśnie spoczywał - Czy na podłodze. - tak właśnie spędził w tym domu pierwszą noc - Znalazłbym zawsze siły, by trwać u twojego boku. Tym bardziej jeśli ty odwdzięczysz mi się swoją osobą i tak wspa.... - znów musiał przerwać, bo ziewanie wzięło górę. Popatrzył na syna leżącego pomiędzy nimi mrugając leniwie. Kojarzył mu się teraz z laleczką. Idealnie ludzką, a jednak niezmiernie kruchą laleczką. Jego spojrzenie powędrowało dalej i niebieskie oczy spoczęły na Marice. Buziak to był za mało. Chciał do niej przylgnąć by zapomnieć na jakiś czas o kłopotach - Chwila. - uważając by nic nie zrobić Adamowi jego ojciec zebrał się na czworaki. Z uśmiechem zawisł nad Mariką przysłaniając jej przez chwilę świat swoimi czarnymi włosami i sylwetką ciała. Znalazł się za jej plecami. Osiągnął to co chciał. Przesunęła się trochę w przód by nie spadł z łóżka. Adam przytulił się do Mariki. Wsunął jedno ramię pod jej głowę, nie bardzo mając co z nim zrobić. Jego palce zwisały nad główką Juniora. Drugie ramię oplotło delikatnie kobietę w pasie. Adam spokojny o wszystko zamknął oczy. Miał w zasięgu dłoni dwie najważniejsze dla siebie osoby. Ucałował czubek głowy swojej żony, a palce przesunęły się ostrożnie po ciemnych włosach małego Adama. Mężczyzna odetchnął głębiej a po chwili zasnął.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:12, 10 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Oj, no przestań. Lepiej odpocząć na wygodnym niż na twardym. - Była pewna swoich słów. Może dlatego, że ceniła sobie wygodę miękkości. - Ja wiem o tym. Ty byś wszystko dla mnie zrobił, a raczej jesteś tak do mnie przywiązany, że polazł byś za mną jak cień. - parsknęła cicho śmiechem aby nie obudzić juniora. Nie chciała aby czasem się rozpłakał niepotrzebnie. - Staram się jak tylko mogę mój drogi, odwdzięczać Ci się za Twoją dobroć i za to, ze przygarnąłeś mnie do siebie. Okazałeś mi 'współczucie' i teraz ja muszę się Tobie odpłacać za to. - Po części żartowała sobie z tego. Nie miała nic złego na myśli. Służyło to lekkiemu rozluźnieniu. Poczekała aż Adam zmieni pozycję nawet na milimetr się nie ruszając z miejsca. Kiedy był za nią posunęła się dopiero trochę aby zrobić mu miejsce. Ułożyła się wygodnie i uśmiechnęła pod nosem czując buziaka na swe głowie. - Wszystko jest tak jak być powinno. - powiedziała cicho i wsłuchała się w miarowy oddech jej męża. Wiedziała, ze zasnął bo przestał się ruszać, a jego mięśnie się rozluźniły jak by było mu dobrze. Nie ruszając się za wiele włączyła telewizor i ustawiła głośność na minimalną. W domu było cicho więc w zasadzie wszystko słyszała. Skakała z kanału na kanał, aż w końcu zatrzymała się na jakimś nudnawym serialu bo standardowo nic ciekawego nie leciało. Tak ją to zmorzyło, że nawet sama nie wiedziała kiedy odpłynęła. Tak jakoś po prostu było jej ciepło, cisza dodatkowo sprzyjała temu. Przymknęła na moment powieki obiecując sobie, że to tylko dla rozluźnienia, jednak niestety nie udało jej się ich otworzyć. Podzieliła los męża i synka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Judit
Człowiek
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:25, 12 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
/ Kuchnia
Judit na dole znalazła salon i łazienkę. Tam nigdzie nie było Mariki i Adama. Wpadła nagle na pomysł że wcale może ich nie być w domu, ale spojrzała na wieszak gdzie był płaszcz i kurtka. Dziewczyna weszła na górę przytrzymując się poręczy schodów. Były trzy pary drzwi. Za jednymi nic nie było. Pusty, mały nie wykorzystany pokój. Zapukała i pchnęła kolejne. Tutaj też ich nie było. Usłyszała przytłumione dźwięki dobiegające zza ściany. Wycofała się z pokoju w jakim aktualnie przebywała i sprawdziła ostatni. Zapukała cicho by nie zebrać przez przypadek od Mariki, albo co gorsza od Adama za rzekomy brak wychowania. Wsunęła głowę do środka, a po chwili znalazła się już w pomieszczeniu. Wsparła dłonie na biodrach i uśmiechnęła się pobłażliwie widząc śpiącą trójkę. I ja wam robię obiadki... Do czego to doszło? Postąpiła o krok do przodu, ale natychmiast odskoczyła i zapiszczała wystraszona, kiedy Adam nagle się odezwał. Odpowiedziała mu krótko i zwięźle - Obiad. - obróciła się i wypadła z sypialni. Znalazła się pędem na dole przeklinając w myślach swojego szwagra.
/ Kuchnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:28, 12 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Mimo tego, że zasnął tak szybko nie mógł spać. Obudził się czując jak coraz bardziej ogarnia go niepokój. Adam sam dokładnie nie umiał wskazać źródła tego drażniącego go uczucia. Zerknął na Juniora, ale jego syn w przeciwieństwie do ojca był całkowicie spokojny. Marika również nie wykazywała żadnych niepokojących objawów. Przyłożył głowę do poduszki starając się zdusić w sobie wszystkie obawy i zasnąć ponownie. Przymknął oczy. Obecność śpiącej przy nim kobiety najlepiej koiła nerwy. Usłyszał kroki na schodach. Zmarszczył nieznacznie czoło zastanawiając się do kogo mogą one należeć. Kiedy drzwi się uchyliły Adam zerknął na okno. Zobaczył w nim różową plamę - Czego chcesz? - zapytał cicho nic nie robiąc sobie z tego, że nie jest w tym momencie uprzejmy. Jego ciało zadrgało lekko od tłumionego chichotu. Słyszał jak Judit zapiszczała. Obiad? Zdziwił się, kiedy uświadomił sobie, że to było zaproszenie na posiłek. Wyprostował nogi i napiął ich mięśnie. Ziewnął i uśmiechnął się leniwie. Marii... Okręcił ją powoli ku sobie. Uwielbiał, kiedy przychodziło mu budzić żonę. Mógł z nią wtedy zrobić co tylko chciał. Wykorzystywał bezczelnie jej bezbronność i senność. Kilkoma namiętnymi pocałunkami i pieszczotami mógł rozbudzić w niej pożądanie, by jednym stanowczym warknięciem przekazać jej czego chce. Mógł też obudzić ją spokojnie, bez większego poganiania i zwiększenia tępa przepływu krwi w żyłach. Tak właśnie teraz należało postąpić. Przesunął palcami po jej policzku. Przygryzł wargę kiedy przypomniało mu się że ciągle poszukuje imienia dla swojej kocicy. W jego umyśle zabrzmiał zwrot, którego kiedyś użył Robert rozmawiając ze swoją żoną przez telefon. Adam odchrząknął i przysunął usta do ucha kobiety - Pieszczoszku... - poczuł się jak kretyn. To wcale do niego nie pasowało - Marii...? - użył takiego tonu jakby pytał sam siebie. To było o wiele lepsze. Inaczej do niej zwrócić się nie umiał. Tylko on tak ją nazywał. Uważał również, że tylko on ma prawo się tak do niej zwracać - Moja Marii... - wydawało się to o wiele odpowiedniejsze i ładniejsze. Pocałował ją krótko widząc jak otwiera niechętnie oczy - Była tutaj przed chwilą twoja siostra. - wymruczał czepiając się jej warg odrobinę zadziorniej - I jeśli się nie przesłyszałem, to... - odgarnął brązowe kosmyki z czoła kobiety lustrując jej twarz z uwagą i spokojem. Wcale nie chciał ruszać się z tego łóżka. Nie miał najmniejszej ochoty wypuszczać Mariki ze swych ramion. W takich momentach pragnął dla niej tej złotej klatki. Chciał w niej zamknąć swoją żonę i być jedynym który miałby prawo z nią rozmawiać i podziwiać. Złote pręty jego nadzoru miały ochraniać kobietę przed wszystkim co przykre, smutne i niebezpieczne. Sama jednak na to nie pozwalała. Nie dawała się zniewolić do końca, a on nie mógł od niej tego wymagać. Chciała otwartego domu? Dostawała go. Chciała towarzystwa i kontaktu z ludźmi? Nie ograniczał jej. Adam uprzytomnił sobie, że od chwili Marika wpatruje się w niego wyczekująco - Przepraszam. Zamyśliłem się. - cmoknął żonę w środek czoła starając się ukryć zmartwienia - Była tu Jud i zaprosiła nas na obiad. - dokończył szybko i dodał - Nie spodziewałem się tego. - sądził że kobieta u jego boku też nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:00, 13 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Spanie ją całkowicie zmorzyło. Była wykończona. Nie podejrzewała, że mogła by tyle spać. A wciąż było jej mało, dlatego gdy jej mąż próbował ją obudzić nawet nie zareagowała. Tego, że ktoś wszedł do pokoju też nie usłyszała nawet. Czołgiem trudno było by ją wyciągnąć z tego wyrka. Było jej za dobrze. Przykryta cieplutką kołderką w dodatku obok miała syna, a z drugiej strony męża, który się do niej przytulał. Tym bardziej było ciężko jej otworzyć oczy, ale słyszała to co mówił. W końcu przy którymś razie gdy Adam wymawiał jej imię uchyliła swe powieki z niezbyt wielkim zadowoleniem. - Pieszczoszku? - pierwszy raz słyszała aby się tak do niej odezwał. I nie to, ze jej się to nie podobało tylko była nie przyzwyczajona, ale zrobiło jej się z tego powodu bardzo miło. - Mmmm? - obróciła głowę w jego stronę i wpatrywała się w jego twarz intensywnie oczekując odpowiedzi. - Kto? A Jud? Po co? - nie umiała sobie skojarzyć faktów. Najwidoczniej jeszcze nie do końca się dobudziła. - Obiad? To smacznego. - przyłożyła głowę do poduszki jak by znów się przymierzała do snu. To co z tego, że nie bardzo kojarzyła o co chodzi Adamowi? Potrzebowała silnego bodźca, który by ją postawił na nogi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:16, 13 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
O tym pieszczoszku zapomnij... Pluł sobie w brodę że zaczął tak głupio. Bardzo mu się to nie podobało. Wywrócił lekko oczami i zapytał - Kochanie? - to już mu jakoś gładko przez gardło przechodziło. Przyzwyczaił się. Użył tego parokrotnie. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym wyrzutu gdy życzyła mu smacznego. Adam zajęczał i z premedytacją dźgnął Marikę w żebra zaciskając przy tym usta. Kobieta wzdrygnęła się i spojrzała na niego. W końcu, ileż można... - Smacznego... - zrobił chwilową pauzę napawając się widokiem rozzłoszczonych oczu swej żony - Snu będę ci życzył dopiero wieczorem jak tutaj wrócimy moja droga. Teraz wstajemy bo wyobraź sobie... - zaczął kpiącym tonem - Że twoja siostra zaprosiła nas właśnie na obiad. - Adam już całkowicie się wybudził. Wszystko to powiedział przyciszonym głosem nie chcąc obudzić śpiącego syna - Kojarzysz już? Ugotowali obiad. Nam. Wszystkim, całej czwórce. Mam zejść i ci przynieść czy idziesz do kuchni? A może, mam cię tam znieść? - zapytał i usiadł na łóżku. Uniósł ramiona w górę i przeciągnął się z lubością czując jak strzela mu w stawach. Kostki palców strzeliły do kompletu a mężczyzna spojrzał na kobietę - No wstań... - jęknął i ziewnął - Marii...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:42, 13 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Już jej się tak wspaniale przysypiało kiedy poczuła dźgnięcie w żebra co ją rozzłościło. - Cholera jasna! - warknęła pod nosem i obróciła się w stronę męża patrząc na niego pociemniałymi z złości oczami. Wywróciła po chwili nimi i westchnęła ciężko. - To wstań, ja nie mam ochoty. - z siłą walnęła się na poduszkę i nie mogła za cholerę pozbierać się z tego łóżka, ale Adam nie dał jej tak łatwo spokoju. - Ugotowała i co? Mam jej z tego powodu bić brawo? A może napisać pisemną pochwałę? - dodała złośliwie, bo została zbyt brutalnie jak dla niej obudzona, a tego bardzo nie lubiła. W cichym westchnięciem niezadowolenia podniosła się w górę i najpierw odrzuciła swe włosy w tył doprowadzając je do porządku, a następnie zakryła sobie usta dłonią gdy zaczęła ziewać potężnie. - Ja pierdzielę. - zirytowała się z deka i rozprostowała swe kości bo jej palce u stóp zdrętwiały od leżenia w jednej pozycji. - Zero spokoju.... - skrzywiła się nieznacznie i wcale nie miała ochoty schodzić na dół, ale po chwili dodała. - Jak byś mógł bo ja nie mam sił, czuję się okropnie ociężała. - zaburczała pod nosem robiąc smutną minę. - No już wstaję, nie poganiaj mnie bo w ogóle tam nie zejdę. - Zwlekła się z ociąganiem z łóżka i stanęła na równe nogi również się przeciągając. - A co z juniorem? - uniosła brew w górę i popatrzyła znacząco na męża.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:58, 13 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Roześmiał się w duchu - I co krzyczysz? Mnie też obudziła. - skłamał gładko - To nie moja wina. - popatrzył na Marikę krzywo kiedy zaczęła narzekać. Adam był gotów zrobić wszystko za nią byle tylko nie musieć tego słuchać. Wygrzebał się spod kołdry i stanął na nogi - Zrobisz co zechcesz. To twoja siostra. - odparł obojętnie. Podciągnął rękaw koszuli i podrapał się po łokciu. Zero spokoju? Coś podobnego... Kto by pomyślał, prawda? Ciekawe dlaczego zamiast jednego problemu mamy dwa... Odwrócił się do Mariki plecami i potarł twarz dłonią. Zaczesał włosy w tył, ale po chwili i tak powróciły na swoje miejsce. Obrzucił wzrokiem sypialnie, nie chcąc chwilowo patrzeć na Marikę. Zobaczyła by znów jedynie wyrzut w jego oczach. A mówiłem... Miał już zejść, kiedy Marika zadała mu pytanie. Przybrał na twarz obojętny wyraz, nie chcąc by wyśledziła z niej jego odczucia. Zerknął na syna a później przesunął wzrok na Marikę - Może... Nie wiem. - powiedział rozkładając dłonie na boki. Usłyszał za plecami głos spikerki prezentującej wiadomości. Złapał pilot i wyłączył telewizor. Odłożył go na szafę - Nie może zostać sam. - stwierdził i wykręcił swoje ramię w tył by poszorować się po łopatce - Zejdę i ci przyniosę. - ruszył w stronę drzwi, ale zatrzymał się na krok i tym razem on zapytał o coś Marikę - Powiedzieć im że jak skończą mają tu przyjść czy... Odesłać ich do ciebie? - kiedy uzyskał odpowiedź zeszedł na dół czując aromat sosu pomidorowego.
/ Kuchnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:43, 13 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Westchnęła ciężko i poszorowała się zafrasowana po karku. W zasadzie sama nie wiedziała dlaczego krzyczy. Uspokoiła się trochę bo to właściwie nie była wina jej męża i musiała się z tym pogodzić, poza tym przecież nie mogła przespać całego, bożego dnia. Mieli obowiązki i na nich powinna się skupić. Nie lubiła kiedy Adam odpowiada jej tak obojętnie jak by nic dla niego nie znaczyła. Zadarła głowę wyżej by nie czuć się poniżoną. Na to nie mogła by sobie pozwolić za nic w świecie. Była zbyt dumna i zbyt wyniosła. Wiedziała skąd mu się to bierze. On nie musiał tego mówić, ale Marika wyczuwała od niego więcej emocji niż mu się mogło wydawać. Potrafiła bardzo często rozszyfrować swego męża bez mrugnięcia okiem. Tak już był jej urok osobisty. Przeciągnęła się jeszcze raz tym razem stając na palcach. Machnęła ręką na męża. - Nie trzeba. Sama tam zejdę i im wszystko zakomunikuję. Idź, zaraz do was dołączę. - pognała go z pokoju i podeszła do synka. Przejechała dłonią po jego ciemnej czuprynce i akurat w tym momencie otworzył swe oczka ziewając przeraźliwie. Marika się roześmiała na to. Dała mu buziaka w policzek i zobaczyła, czy nie ma mokrego pampersa. Okazało, że ma. Musiała go przebrać więc chwilę to potrwało. Kiedy mały Adam miał już sucho przytuliła go do siebie i zeszła na dół dołączając do reszty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:25, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
/ Łazienka
Wchodząc do sypialni stwierdził trochę niewyraźnie przez to że miał usta zapchane chlebem - Oczywiście, że matka jest potrzebna. Proszę cię. Nie umniejszaj w tym swojej roli. - postawił szklankę na szafce nocnej - Jakby nie ty... Faceci nie rodzą dzieci. - trudno było z jego tonu wywnioskować jakie zdanie ma na ten temat. Marika znała pobudki jakie miał i wiedziała że chciał mieć dziecko. Brzmiało to zapewne bardzo dziwnie, ale i Adam miał dziwne spojrzenie na świat. Powiedział Marice dlaczego chciał tego, a nie chciał związku z kobietą. Przynajmniej na początku. Jego spojrzenie jednak diametralnie się zmieniło i nikt nie był poszkodowany, wręcz odwrotnie, wszyscy zyskali. Usiadł obok kobiety na łóżku pojadając swoją nędzną kolację, ale podobnie jak Marika nie był zbyt głodny. W trakcie obejrzeli wiadomości, ciekawi tego co się działo na świecie. Poszedł się szybko umyć, bo nie mogli zostawić samego Juniora, a i Marika musiała odbyć wieczorną toaletę. Kiedy mały najadł się do syta został z ojcem w pokoju, a Adam czuwając nad nim planował jutrzejszy dzień marząc o tym by wszystko się udało. Zaczął niepewnie drzemać przytrzymując przy sobie Juniora jednym ramieniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:40, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
/ Łazienka
Spojrzała na Adama, który wszedł do sypialni i przez zapchane usta mówił do niej. Z początku nie zrozumiała, ale po chwili doszedł do niej sens jego słów. - Nie umniejszam się. Źle mnie zrozumiałeś, a może to ja się źle wyraziłam. - spojrzała na synka, który przyssał się do jej piersi by również się najeść jak reszta. Pogładziła go standardowo po główce zadowolona z faktu, że tak ładnie je, nie kaprysi i nie płacze. Nie sprawiał im problemów, przez co Marika czuła się dużo szczęśliwsza. - Chodziło mi o to, że nie do wszystkiego jest potrzebna matka, to znaczyło, że jeżeli ja bym musiała gdzieś wyjść to ojciec mógłby swobodnie zostać z dzieckiem, tutaj miałam na myśli Ciebie, bez obawy, że sobie nie poradzi czy też, że małemu się coś stanie. Mam do Ciebie pełne zaufanie kochanie i wiem, że nic takiego nie będzie miało miejsca. To znaczy, że radzisz sobie tak samo świetnie jak ja. - To właściwie miała na myśli cały czas, dlatego musiała szybko wyprowadzić męża z błędu, by za długo w nim nie tkwił. - Wiem, że nie rodzą, ale my kobiety nie jesteśmy jedynie stworzone do reprodukcji. Mamy również wiele innych zalet. Mniejsza z tym. - nie było sensu ciągnięcia tego tematu skoro wszyscy byli zmęczeni. Chwyciła w dłonie kubek z ciepłą herbatą i popijała z szklanki raz, po raz dmuchając aby się nie oparzyć również uważając aby nie oparzyć synka. W końcu odłożyła szklankę na stolik. Kiedy mały się najadł i był w pełni syty odstawiła go od piersi. Poprawiła swoją bluzkę, a w tym czasie Adam udał się do łazienki. Musiała za nim poczekać. Kiedy wrócił wymienili się. Zabrała ze sobą czystą bieliznę i koszulkę nocną. Zostawiła ich samych idąc na dół do łazienki. Wzięła szybki, letni prysznic, bo zbyt ciepły by ją osłabił. I po kilku minutach czysta, świeża i pachnąca powróciła do pokoju zerknęła na śpiącą dwójkę mężczyzn. Uśmiechnęła się lekko. Zgasiła światło i cicho na palcach podeszła do łóżka. Wgramoliła się na nie pod kołdrę. Uniosła się na łokciu i ucałowała główkę synka na dobranoc. Następnie dała buziaka w policzek mężowi. - Dobranoc Adamie. - Nastawiła sobie jeszcze budzik aby się rano obudzić. I tak wiedziała, że będzie wstawać w nocy, ale musiała mieć pewność. Przyłożyła głowę do poduszki czując się bezpieczną i po chwili zasnęła kamiennym snem potrzebując regeneracji nadszarpniętych sił.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:47, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Adam kładąc się spać nie wyobrażał sobie, że czas może mijać tak szybko. Okres od stycznia do kwietnia minął jak z bicza strzelił. Ich dni były by bardzo monotonne gdyby nie Junior. Mały rósł jak na drożdżach dostarczając swoim rodzicom powodów do dumy. Kraśnieli z zachwytu, kiedy widzieli jak z dnia na dzień mały Adam jest coraz silniejszy. Dopingowali go przy pierwszych próbach siadania, ciesząc się z tego co potrafi razem z nim. Opieka nad dzieckiem nie była tak straszna jak wydawało im się na początku. Wystarczyło nabyć wprawy i zadzwonić kilka razy do Grace po poradę. Dbali o niego więc ich syn nie chorował. Łapał jakieś wiosenne katary, ale wtedy zjawiał się Benjamin, który miał na wszystko remedium.
On jak i jego córka byli częstymi gośćmi w domu państwa Knight. Oboje trochę odżyli od czasu śmierci Sobh. Marika bardzo się o to starała, a Adam widząc jej próby przyłączył się i nawet nauczył się trochę żartować z Benjaminem, co kiedyś było nie do pomyślenia. Jeanine wpadała prawie codziennie po szkole. Jej ojciec nie musiał się wtedy zbytnio spieszyć do domu, ani uciekać z pracy. Jean pod opieką Mariki i Adama miewała się całkiem nieźle. Była wniebowzięta mogąc się bawić z Juniorem. Co dziwne miała doskonały kontakt z Christopherem, który kiedy mógł odprowadzał ją, gdy skończyła zajęcia.
Ich życie może i było by sielanką, gdyby nie młodsze rodzeństwo. Po zapisaniu ich do szkoły Adam przestał widywać Judit i Christophera. Czasem z wizytą szła do nich Marika. Jej mąż postanowił w ogóle się nie wtrącać. Według niego młodzi mogli żyć na własny rachunek co też całkiem nieźle im wychodziło. Mężczyzna jednak nie wytrzymał kiedy któregoś dnia jego żona przyszła do domu spłakana i roztrzęsiona. Osobiście udał się do Judit i tym razem to on samymi słowami i krzykami doprowadził do tego, że rozbeczała się jak mała dziewczynka. Nie zatracił jeszcze umiejętności poniżania i pogardzania. To siedziało w nim zbyt głęboko. Odprężony i wyciszony, jak zawsze po takim czymś, wrócił do siebie by i Marika się uspokoiła. Kilka dobrych dni pomiędzy domami panowała kompletna cisza. Starsi nie widywali się z młodszymi ani odwrotnie. Żadne z nich nie szukało kontaktu, a Adam widząc jak Marika trochę przygasła zastanawiał się ile taki stan będzie trwać. Nie dał jej się jednak smucić. Starał się ją za wszelką cenę rozweselić co po pięciominutowej sesji zabawy z Juniorem przynosiło zachwycające efekty. Na żadnym z domów nie została wywieszona biała flaga co oznaczało że są ciągle na wojennej ścieżce.
Sytuacja w domu jaki dzielili między sobą Chris i Jud również nie wyglądała na różową. Judit zamieszkiwała piwnicę, którą urządziła według swojego uznania. Tak jej się podobało i nikt się nie wtrącał. Christopher objął we władanie sypialnię po Marice. Z każdym dniem było u nich coraz bardziej wojowniczo. Powarkiwali na siebie od rana i kończyli przeważnie wieczorem, w ciągu dnia mając przerwy, kiedy plan zajęć szkolnych ich rozdzielał. W dość rzadkich chwilach byli zmuszeni prosić się wzajemnie o pomoc. Christopher musiał wykładać Judit matematykę, na której kompletnie sie nie znała, a Judit dawała mu korki z języka obcego z którym nie miała problemów. Później wszystko wracało do normy. Chris prowadzał się z najlepszymi laskami w szkole, na co Jud reagowała wyniosłą obojętnością. Czasem wpadała Marika, ale za sprawą młodszej siostry bardzo szybko wychodziła i wracała do swego męża.
Adam stawał na głowie by wszystko w jego życiu było spójne. Przyzwyczajony do nowych obowiązków radził sobie z Juniorem tak samo dobrze jak Marika. Mogła zostawić z nim syna i być spokojną. Dbał o dom i jego otoczenie. Kiedy ona, o ile pogoda pozwoliła, siedziała z synem na tarasie on porządkował ogródek starając się nie spoglądać na budynek obok. Zwiedzili La Push zażywając świeżego powietrza na spacerach. Jedynym miejscem którego wspólnie nie eksplorowali były klify. Mężczyzna nie chciał budzić wspomnień jakie miał z nimi związane. Adam nie zaniedbywał również pracy. Regularnie sprawdzał swoją skrzynkę mailową, tak jak obiecywał Markowi i Robertowi. Obie strony były na bieżąco ze wszystkim.
Pewnego wieczoru, kiedy Marika umęczona psychicznie po wizycie u Judit, która nadal odmawiała współpracy, drzemała przytulona do Adama mężczyzna wpadł na pewien pomysł. Patrząc na dni jakie ze sobą spędzili stwierdził, że popadają w rutynę, a to dla nikogo nie było dobre. Chciał się oderwać choć na krótki czas od wszystkiego. Nowy York tym razem nie wchodził w grę. Chciał spokoju. Ciszy. Najlepiej jakby wyleciał razem z Mariką i Juniorem na jakąś bezludną planetę. Trafił nawet na interesujące go ogłoszenie, ale Marika się obudziła więc zamknął laptopa. Jeśli już, to miało być to dla niej niespodzianką.
Syn państwa Knight w przeciwieństwie do Christophera był aniołem. Przesypiał bez większych problemów noce, więc Adam i Marika byli w lepszej kondycji niż na początku. To sprawiło że Adam miał siły nawrzeszczeć na Chrisa, kiedy tylko dostał taką okazję. Punktem zapalnym największej kłótni braci jaka miała do tej pory miejsce były wyniki w nauce, o których Adam, dowiedział się będąc na swojej pierwszej w życiu wywiadówce jako opiekun. Dla Chrisa były błahe i nieistotne, a dla Adama dość ważne. Groźba telefonu do Grace nie zrobiła na młodym najmniejszego wrażenia. Adam z głębokim przeświadczeniem, że role kiedyś się odwrócą wyszedł z jego pokoju trzaskając drzwiami. Po drodze, z przyzwyczajenia już, zbeształ Jud za nieporządek jaki panuje w domu odnosząc wrażenie że jest jedyną osobą której się dziewczyna boi, bo choć niechętnie a wzięła się do sprzątania.
Wrócił do domu wściekły jak osa i nie odzywał się do Mariki przez pół dnia dla jej własnego bezpieczeństwa. Przeszło mu dopiero pod wieczór, kiedy siedząc na łóżku zabawiali Juniora. Rodzicom rozszerzyły się oczy, kiedy mały nad wyraz nieporadnie i raczej przez przypadek poleciał w przód i zaczął dziwacznym, pełzakowatym ruchem przedostawać się do przodu. Adam tego wieczoru poszukał raz jeszcze strony internetowej na jaką wpadł ostatnio. 'Jeśli chcesz odpocząć od miejskiego zgiełku, lub po prostu zatrzymać się na noc to znalazłeś doskonałe miejsce...'Plan w jego głowie ułożył się samoistnie, zupełnie tak jakby czekał tylko na właściwy moment by się ujawnić. Ostatniego dnia marca, wychodząc do sklepu po coś na obiad, połączył się telefonicznie z motelem. Zarezerwował jeden dwuosobowy pokój, mając nadzieję że dobrze robi. Wrócił do domu ze składnikami potrzebnymi na zapiekankę. Dzień minął im najzupełniej normalnie. Adam niczym nie zdradził się przed swoją żoną.
Następnego ranka, gdy nastał kwiecień mężczyzna wstał bladym świtem. Spojrzał najpierw w okno. Po śniegu już dawno śladu nie było. W powietrzu roznosiła się wiosna. Rośliny puszczały soki, zaczynała się wegetacja, ptaki ćwierkały a Adam uznał że dzisiejszy dzień musi być udany. Ubrał się po cichu nie budząc Mariki i zajrzał do pokoju małego. Zawisł przez moment nad łóżeczkiem Juniora i kręcąc głową poprawił jego kołdrę. Spakował śpioszki i potrzebne rzeczy na dziś oraz ewentualne jutro. Zakładał że dwa dni pobędą poza domem, co miało im wystarczyć by zregenerować siły. Cicho pogwizdując co wskazywało na jego zaskakująco dobry nastrój, poszedł do kuchni i przygotował śniadanie. Marika odmawiała wszystkiego co tłuste i ciężkie, więc w ciągu ostatnich miesięcy stał się mistrzem w przyrządzaniu sałatek i lekkich, szybkich potraw. Dla mężczyzny lubiącego gotować, nowości nie sprawiały żadnych trudności. Wrócił na górę do sypialni i oparł się o futrynę widząc Marikę w rozkopanej pościeli. W niebieskich oczach coś zabłyszczało kiedy wzrok mężczyzny przesunął się po odkrytej prowokacyjnie, choć nieświadomie lewej nodze kobiety. Usiadł na brzegu łózka i pieszczotliwym gestem zaczesał jej włosy za ucho - Marii... - wyszeptał pochylając się ku niej - Byłaś ostatnimi czasy wyjątkowo grzeczna, miła, uczynna oraz... - wyliczył niespiesznie - Uprzejma więc pomyślałem, że zasługujesz sobie na nagrodę. - jego wyliczenia były mocno podkoloryzowane. Mimo tego, iż uważali że jest dobrze, oboje wiedzieli że to gra pozorów i dobrze nie było. Między nimi się układało i małżeństwo nie miało problemów. Kłopoty sprawiało jedynie ich rodzeństwo i to było tym co wszystko niszczyło - Tak. Nagrodę. - stwierdził w odpowiedzi na jej uniesione brwi. Zapowiedzią tej nagrody i swoistą zachętą był pocałunek jakim obdarzył swoją żonę. - Zabieram was na wycieczkę. - może nie do końca to miał na myśli, ale inaczej nie umiał określić swoich planów - I to nie jest kawał z okazji pierwszego kwietnia. - Adam nie lubił kawałów, a wobec Mariki zawsze miał poważne zamiary.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:10, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Codzienna rutyna. Nic nowego. Każdy ich dzień był taki sam. Budzili się rano, a raczej junior ich budził. Później poranna toaleta, śniadanie i zajmowanie się juniorem. Tak do obiadu, aż dołączała do nich Jean. Lubiła z nią przebywać. W pewien sposób była dla niej jak zastępcza matka chrzestna. Lubiła te dni, ale czuła się już tym wszystkim okropnie wyczerpana. Tym bardziej po tym co się stało w domu na przeciwko. Gdy tak Jud na nią najechała, że wróciła jako wrak człowieka. Nie myślała, że można kogoś tak upodlić i doprowadzić do takiego stanu. Od tamtego czasu stała się bardziej cicha i taka apatyczna, bez życia. Robiła to co do niej należało. Ale nie czerpała z tego już takiej wielkiej radości. Czuła się wypalona od wewnątrz, z brakiem sił, z niechęcią do wszystkiego. Łypnęła na męża, który ją obudził. Nie wiedziała o czym właściwie mówił, dlatego uniosła brwi wysoko w górę. Wygramoliła się z pościeli i przeszła do siadu lustrując bacznie spojrzeniem swych brązowych oczu jego twarz. - Jaka niespodzianka? Jaka wycieczka? - Nie wiedziała nawet czy ma na to ochotę. Czy chce wychodzić z domu. Najchętniej zagłębiła by się w łóżku i wcale z niego nie wychodziła. - Dokąd? - jednak ciekawość wzięła nad nią górę. Może potrzebowała tego. Odetchnąć od tego wszystkiego. Nabrać dystansu do tego co się działo. Jedynie Adam trzymał nad tym wszystkim kontrolę. Ona by nie dała rady. Minęły dopiero cztery miesiące od powrotu, a ona już była wyczerpana, bez perspektyw na kolejne jutro. Udawała przed wszystkimi, że jest dobrze, ale nie było. W tym stała się chyba mistrzynią. Sztuczny uśmiech przyklejony do buzi, grzeczności, bycie miłą. To nie była prawdziwa Marika to tylko pozory. Cień człowieka jakim była. Czuła, że musi wszystkich na siłę zadowalać, aby nikt się nie smucił, aby nie zadawał niepotrzebnych i niewygodnych pytań. Robiła to dla innych, dla męża, dla syna, dla przyjaciela i jego córki. W swych rozmyślaniach jak zwykle pomijała siostrę i szwagra. Nie chciała o nich myśleć bo to ją wykańczało. Już wiele łez potajemnie przed Adamem wylała z ich powodu o czym nawet jej mąż nie wiedział. Skrzętnie to ukrywała. Ale miała tego wszystkiego dosyć. Postawiła na szali jedną kartę. Choćby i miała wyjść na całodniowy spacer to pójdzie. Potrzebowała tego teraz najbardziej. - Za ile jedziemy? Idziemy? Nie wiem co zaplanowałeś.... - to znaczyło, że jest skora do współpracy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:28, 17 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Czarnowłosy odchylił się gwałtownie w tył gdy Marika usiadła. Kiedy zapytała dokąd chce ją zabrać rozłożył dłonie na bok i wzruszył ramionami - Nie mam pojęcia. - roześmiał się i poleciał w tył wyciągając się na łóżku. Patrzył na Marikę widząc ze to jest to czego kobiecie potrzeba. Ożywiła się i wyglądała na taką która dałaby się wywieźć gdziekolwiek byle tylko odciąć się od problemów. Nie chciał jej powiedzieć, skoro nadal miała to być dla niej niespodzianka na jaka sobie zasłużyła w pełni. Przekręcił się na bok obejmując ramieniem jej nogi - Jedziemy... - zastanowił się - Możemy jechać kiedy wyszykujemy małego, kiedy zjemy śniadanie, które nawiasem mówić już zrobiłem i kiedy uznasz że jesteś gotowa. Wtedy powiemy naszemu domowi 'pa' na.... Dwa dni? - albo stwierdził, albo zapytał. To Marika mogła dowolnie zinterpretować - I już. - nigdy wyjazdy nie sprawiały Adamowi problemów. Na ten akurat cieszył się bardzo bo wiedział jak jest im to potrzebne - Ale... - przytrzymał ja kiedy zaczęła gwałtownie zbierać się z łóżka - Spokojnie Mariko. Nie pojadę bez ciebie. Po kolei. - ujął jej dłoń robiąc to co zwykł rano po obudzeniu robić. Usta Adama musnęły jej skórę - Teraz się ubierz. Zobaczymy czy Adam się nie obudził, zjemy śniadanie i pojedziemy. - zakończył usmiechając się do kobiety pogodnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:15, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Z zaciekawieniem wpatrywała się w niego jak w drogocenny obrazek. Ciekawiło ją cholernie co też kombinuje jej mąż. Nagle tysiące myśli zaczęły się przewijać przez jej głowę. Na moment nawet rozmarzyła się. Dopiero z tego stanu wyrwał ją głos Adama. Nie wiedział. Ona tym bardziej. W zasadzie było jej wszystko jedno byle tylko wyrwać się z tego piekła jakie przeżywała ostatnio. Musiała się rozerwać. Musiała zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyraził życzenie. Tak to odebrała. Nie protestowała. - Jasna, tylko się przygotuję. - Dobrze, że ją uprzedził o tym. Chciała się już zerwać z łóżka jak oparzona. Mężczyzna mógł doskonale poznać jaka jest zdeterminowana. To jak próba ucieczki od tego wszystkiego. Pokiwała pewnie głową. - Oczywiście. Najpierw śniadanie, mały i jedziemy. - pierwszy raz od wielu dni wystąpił na jej ustach tak szeroki uśmiech. Beztroski, pełen optymizmu. Jak zwykle tradycji stało się zadość i jej dłoń została ucałowana z namaszczeniem. Schyliła się lekko i ucałowała usta męża na powitanie. - Już wstaję. - wymruczała i zebrała się z łóżka. Podeszła do szafy gdzie były jej ubrania. I tak długo w nich przebierała nie wiedząc, ani co na siebie założyć, ani co zabrać. Ostatnimi czasy trochę się zaniedbała, a przynajmniej tak się czuła względem siebie. Postawiła na prostotę. Nie chciała się jakoś specjalnie szykować. Założyła na siebie jeansy, skarpetki, bokserkę, cienki sweterek i na tym poprzestała. Kilka mniej lub bardziej rzeczy powędrowało do jej małego, podróżnego kuferka. Kiedy była w końcu gotowa obróciła się w stronę męża. - No to sprawdźmy czy już się obudził, a później śniadanie i wyjazd. - cieszyła się bardzo na to. Podekscytowanie można było doskonale usłyszeć w jej głosie. Nie mogła się już doczekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:36, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Adam czekając aż Marika się ubierze i ogarnie wylegiwał się na łóżku. Nie powiedział jej nic więcej, bo nie miał zamiaru niczego zdradzać. Najgorsze było dla niego to że wybrał motel do którego mieli pojechać zupełnie w ciemno. Gdyby coś nie wypaliło byłby to sobie w stanie wypominać przez bardzo długi czas, tym bardziej widząc jaką nadzieję zrobił Marice. Nie chciał myśleć o zawodzie jaki mógłby później widnieć na jej twarzy. Usiadł gdy zaczynała się pakować. Korzystając że w jej walizeczce zostało trochę miejsca dorzucił tam swoje rzeczy. Wyprostował się i obrzucił spojrzeniem Marikę. Dla niego jak zwykle wyglądała świetnie, tym bardziej że w końcu się uśmiechała i był to uśmiech naprawdę szczery, taki jaki kochał. Przysunął się do niej i obejmując w pasie okręcił i cmoknął w środek czoła - W takim razie... Sprawdźmy. - zabrzmiało to jak polecenie wodza wskazującego właściwy kierunek marszu. Marika posłuchała Adama jak zwykle bez zmrużenia okiem. Zadowolony tym faktem oraz tym ze jak narazie wszystko idzie po jego myśli wyszedł ze sypialni i uchylił drzwi od pokoju Juniora puszczając pierwszą Marikę.
/ Pokój przy sypialni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|