Salon

Chiara

Chi trochę ogarniała dom podśpiewując coś pod nosem. Jednym uchem słuchała trochę co Isten mówi do telefonu. Zawsze była ciekawska.
- Świetnie ale wiesz,że nie musiałeś szukać pracy - wywróciła oczami i stanęła przed nim. Chi miała dużo pieniędzy i Isten nie musiał pracować. No ale on był zawsze bardzo uparty Razz

- Ale cieszę się,że będziesz robił to co chcesz - stanęła na palcach i cmoknęła go lekko w usta.
- To trzeba to jakoś uczcić taak? - zachichotała patrząc mu w oczy.

Isten

- Ale ja lubię pracować - odparł na jej uwagę.
- Uczcić? Jasne, Co powiesz na teatr? Albo kino? Potem spacer po molo w Port Angeles. A potem się zobaczy - zakończył, nadal uśmiechając się szeroko. Przy Chiarze jego życie wydało się pełniejsze, Znowu umiał się cieszyć, kryzysy mineły, nie wspominał już ze smutkiem przeszłości. Mimo wszystko nadal był zamyślony, gdy jego przyjaciele nie dawali mu nawet znaku życia.
- chyba, ze masz inne propozycje, co?

Chiara

- Możemy iść do teatru i na spacer - głaskała go delikatnie po karku.
- A potem wrócimy do domu - pocałowała go znów policzek.
- To o której mam być gotowa? Muszę wybrac sukienkę i dodatki. WIesz,że to długo trwa - zaśmiała się i dzięki swojej mocy unosiła się trochę nad ziemią żeby mogła go dosięgnąć. Był dużo wyższy od niej więc było jej trochę ciężko tak stać ciągle na palcach.

Isten

Isten złapał ją w pół i przytulił.
- Pomyślmy - spojrzał na zegar stojący na komodzie. - Wyjdziemy za jakieś dwie godziny, wiec możesz zacząć myśleć już teraz, I wiesz... naprawdę znajdź coś wystrzałowego - puścił do niej oczko. Miał pewien plan, ale wszystko musiało mu sprzyjać. - I jeszcze jedno... lubisz niebieski?

Chiara

- Lubię - pokiwała głową i odsunęła się od niego.
- No to idę się ubierać - pocałowała go w usta i ani się obejrzał a juz jej nie było na dole. Było słychać jak szuka w szafie sukienek i otwiera wszystkie szuflady. Powinien wiedzieć,że lepiej teraz tam nie wchodzić XD

Isten

Isten jak to Isten. Włączył telewizor, obejrzał wiadomości, zerknał na mecz. Zgasił telewizor, poszedł do łazienki, zmienił ubranie i znowu wrócił do salonu, by spokojnie oddać sie czytaniu. Miał nadzieję ,ze Chi faktycznie lubi niebieski, gdyż w takim kolorze miał dla niej niespodzianki.
Zaczął sobie coś nucić pod nosem, cichutko.

Chiara

Chi wyrobiła się w jakieś 1,5 godziny. Zeszła po schodach [link widoczny dla zalogowanych]. Miała nadzieję,że mu się spodoba. Nie znalazła innej sukienki. Chyba będzie musiała się wybrać na zakupy bo tak nie może być xd
- Może być? - spytała stojąc na schodach. Jedną ręke miała na poręczy a drugą spuszczoną wzdłuż ciała.

Isten

Kiedy usłyszał, ze jego dziewczyna schodzi po schodach, odwrócił głowę i uśmiechnął się ciepło.
- Ooo tak - odpowiedział na zadane pytanie, po czym bezczelnie zatrzymał czas i przy okazji samą panną Moon, podchodząc do niej i oglądając dokładnie z każdej strony. Po chwili znowu wrócił czas i Chiarę do życia.
- Zdecydowanie może być - dodał. - Pani pozwoli - wyciągnął ku niej swoją rękę.

Chiara

Kiedy znów wróciła do życia wywróciła oczami.
- Mówiłam,że masz tego na mnie nie stosować - zaśmiała się i położyła dłoń na jego dłoni.
- Innej nie miałam. Muszę pójść na zakupy - westchnęła i zeszła kilka schodków. Wolną dłonią przyciągnęła do siebie kluczyki samochodu. Podała mu pęczek kluczy. W końcu to on zapalanował dzisiejszy wieczór.

Isten

- Nie, chyba nie trzeba - skwitował z tajemniczym uśmieszkiem.
- I dlaczego nie? To bywa czasami całkiem potrzebne - zaśmiał się. Lubił swój dar. Pozwalał mu na bardzo wiele i korzystał z tego. Z umiarem, fakt, ale korzystał.
- No to w drogę - powiedział raźnym głosem, po czym wyszli oboje z domu.

/Port Angeles, zaraz się okaże gdzie Razz