Kuchnia

James

- Jestem, jestem - mruknął, wychodząc z kąta jakiś taki naburmuszony. na czole miał przewiązaną jakąś imitację czerwonej opaski i lekko utykał.
- Cholerne La Push!

Claire

Spojrzała na niego. Tłumiła wybuch śmiechu.
- Co Ci się stało? - mówiła ze śmiechem i pocałowała go w policzek Widzac jego minę zamknęła buzię.
- Przepraszam - powiedziała z trudem tłumiąc śmiech

James

- Podczas zmiany żarówki spadłem ze stołka, gdy biegałem... no cóż - pokazał na nogę. W prawdzie jego rana się zagoiła szybko, jak to u wilkołaka, jednak piszczel trochę go bolała. - No i rozwaliłem sobie czoło, ale z rany nic nie pozostało, za to mam...guza - pokazał jej siny pagórek pod opaską.
- Szlag by to... - machnął ręką.

Claire

- Oj - pogłaskała go po policzku.
- Skarbie więcej nie będziesz zmieniał żarówek - pocałowała go w pagórek na czole.
- Za chwilę przestanie boleć Chcesz coś do picia? - wyjęła z lodówki butelkę coli

James

- Możesz dać - burknął cicho pod nosem, siadając przy stole. Wpatrzył się w blat i milczał.
- Chyba musimy na trochę zmienić klimat, co ty na to?

Claire

Nalała colę do 2 szklanek. Podała mu ją do stołu. Sama oparła się o blat i wypiła prawie całą szklankę za jednym razem.
- Mm...chcesz mnie gdzieś zabrać? - spytała radośnie

James

- Tak, chcę, ale nie wiem czy mi to wyjdzie, w sensie, nie stać mnie na dalekie podróże, jestem... no biedny - powiedział z lekkim zażenowaniem.

Claire

Spojrzała na niego czule i uklękła przy nim.
- Nie martw się o pieniądze. To nie jest najważniejsze. Zrobimy tak. Dam Ci dostęp do konta albo coś w tym stylu i wybierzesz gdzie pojedziemy - zerknęła na niego z dołu

James

- Nie, to nie byłoby w porządku. Nie mogę żyć na twoje konto, Claire - wstał i podszedł do okna.
- jestem nierobem, biedakiem, włóczęgą. I tyle, po prostu!

Claire

Podeszła do niego i objęła go od tyłu. Położyła głowę na jego plecach.
- Nie prawda.Włóczęgom to juz na pewno nie jesteś bo teraz mieszkasz tu. Nierobem też nie bo pomagasz mi w domu i biedakiem też nie. Masz mnie. Ja też nic nie robię. Pieniądze mam od brata - westchnęła przytulając się do niego

James

- ja nie mam ich wcale! Poza tym, to są twoje pieniądze, ja nie będę z tego korzystać. Co z tego, że jesteśmy razem? - uderzył pięścią w parapet.
- Ja sam powinienem dbać o nas i tyle!

Claire

Podskoczyła kiedy uderzył w parapet.
- James....to nic złego, że czasem kobieta dba o wszystko. Z resztą myślałam czy nie znaleźć gdzieś pracy. Nie wiem.... - westchnęła i głaskała go uspokajająco po dłoni

James

- Nie, to JA powinienem poszukać pracy! Ty nie musisz harować na utrzymanie. Chcesz czy nie, ja i tak się nie odczepię, za bardzo się wpoiłem i cię zwyczajnie kocham!

Claire

Zaśmiala się cicho.
- Przecież bym Cię nie puściła. Kocham CIę najbarrdziej na świecie - uśmiechnęła się i pocałowala go w kark stając na palcach