Pokój Gasparda

Leah

Niezbyt przestronny pokój. Drewniane ściany dopełniają miłej atmosfery domu osadzonego w lesie.

Leah

/Salon

Lee przemieniła się na progu pokoju. Wcześniej wyczuła tu zapach Camille. Delikatnie podniosła swoją córeczkę z łóżka, żeby ją uspokoić.
-Już dobrze... -mruknęła lekko ją bujając.

Gaspard

/Salon (?)

Wczłapał do pokoju jeszcze w postaci wilka. Uśmiechnął się do siebie widząc Lee z dzieckiem. Szczeną otworzył jedną z szuflad i wyciągnął stamtąd... bokserki. Złapał je w pysk, uważając, żeby jak najmniej je zaślinić, stanął za szafą, przemienił się i ubrał. Na pół-goły usiadł obok Leah wypinając nagą pierś XD
-Nigdy więcej takich...zbiórek w moim domu. - Wysapał.

Leah

-Aż tak Cie to zmęczyło? -zapytała nadal kołysząc śpiące już dziecko. Skupiła się na Jose by jej myśli zbytnio nie krążyły wokół Gasparda.

Gaspard

-Pytasz mnie, czy męczy mnie stado zaślinionych, brudnych wilków w moim czystym salonie? - Był wkurzony, niech se Adam sam organizuje u siebie zabrania sfory. Westchnął i położył głowe na ramieniu Leah.
-Sam to dupek. - Stwierdził, jakby to nie było oczywiste

Leah

-Jest... -mruknęła, chociaż wcale nie miała ochoty wracać do tych wspomnień. Malutką Jose położyła na ogromnym fotelu stojącym w rogu sypialni.
-Iii... Będziemy się zbierać... Josephine zasnęła... Nie będzie jej tu wygodnie... -dodała z delikatnym uśmiechem patrząc na Gasparda. Szczerze? Uważała, że jak na mężczyznę... był naprawdę piękny. Ładnie wyrzeźbiony, postawny, wysoki...

Gaspard

Wywrócił oczami i rzucił jej znudzone spojrzenie.
-Nie chcesz zostać? - Spytał, ziewając przy okazji

Leah

-Myślałam, że nie lubisz obecności wilków w swoim domu... -zaśmiała się cicho zerkając na niego.

Gaspard

-Brudnych i zaślinionych. - Wyszczerzył zęby w pięknym uśmiechu. - Ty do takich nie należysz.

Leah

-A do jakich należę? -mruknęła również z szerokim uśmiechem. Oparła się plecami o drzwi szafy. Ciągnęło ją do niego... i nawet tak naprawdę nie potrafiła sobie tego wytłumaczyć.

Gaspard

Wtulił się w nią, bo mu było wygodnie, o!
-Do tych bardziej wkurwiających i ładniejszych. - Zamruczał z cwanym uśmieszkiem na ustach

Leah

Odsunęła się. Epitet 'wkurwiająca' ją uraził. Zmarszczyła lekko brwi.

Gaspard

Znowu.
-Powiedziałem prawde, Lee. - Mruknął urażonym tonem

Leah

Pchnęła go na łóżko władczym gestem.
-Wkurwiam Cię Gas? -spojrzała na nieco zaciekawiona.

Gaspard

Uśmiechnął się niewinnie.
-Czasami...

Leah

Przerzuciła nogę przez jego bok tak, że na czworaka nachylała się nad leżącym Gaspardem.
-Jak bardzo? -zamruczała patrząc na niego groźnie i gniewnie.

Gaspard

-Oj wierz mi, bardzo. - Uśmiechnął sie po części do niej o po części do siebie. Uniósł ręce i dwoma palcami z obu odsunął ją od siebie popychając jej ramiona. Niech teraz ona sie troche pomęczy!

Leah

-Okeyy...- mruknęła przyjmując ten cios na barki. Odtrącił ją. To zabolało. Grzecznie odsunęła się poprawiając ubranie.

Gaspard

Uniósł brwi. Koniec zabawy? Niedoczekanie...
Uśmiechnął się i błyskawicznie znalazł się nad nią.
-No chyba nie powiesz, że ja cię nie wkurwiam? - Zamruczał. Jego twarz znajdowała się zaledwie kilka cm od jej.

Leah

Jej wzrok przypadkowo powędrował na jego klatkę piersiową. Z jej gardła wydobyło się ciche westchnięcie.
-Wkurwiasz. Owszem... -uśmiechnęła się perfidnie.

Gaspard

-No. Ty mnie wkurwiasz bardziej, ja mniej - dopełniamy się. - Wyszczerzył ząbki. - Zresztą jestem zbyt wspaniały, zeby się na mnie wkurwiać długo.
No tak. Gas popadał w samouwielbienie.

Leah

-A udowodnić Ci, że się da?! -fuknęła na niego. Jego próżność rozwiewała jej wszystkie, pełne pożądania myśli.

Gaspard

Spojrzał na nią z udawanym zdziwieniem
-Chętnie. - Mruknął. Lubil ją wkurzać, bawiło go to. Mimo wszystko nadal pochylony był nad nią i mimowolnie trącił ją nosem.

Leah

-Więc mam zacząć już teraz? -zaśmiała się cicho.

Gaspard

Lubił widzieć ją roześmianą.
-Nie wiem. Zacznij kiedy ci pasuje. - Musnął delikatnie jej usta i powrócił do poprzedniej pozycji.

Leah

Odsunęła go od siebie z szerokim uśmiechem, zanim zdążył ją pocałować.
-Start.. -szepnęła.

Gaspard

Mrugnął dwa razy i spojrzał na nią.
-Twoja mina się nie zmienila. Nadal jesteś wniebowzięta moją obecnością. - Uśmiechnął sie dumnie

Leah

-Ale nadal się... -poruszyła brwiami- gniewam... -mruknęła. Lubiła się z nim droczyć. To zdecydowanie. Gas miał w sobie urok wiecznego chłopca i to dosłownie. Może właśnie dlatego nie byłby w stanie dorosnąć?

Gaspard

-Aaa... Wiedziałem. - Usmiechnął się i zdmuchnął jej kosmyk z twarzy.
-Wielbisz mnie, kobieto. - Wyszeptał jej na ucho.

Leah

-Nie bardziej niż Ty sam siebie... -fuknęła mu do ucha.

Gaspard

-To znaczy, że baaardzooo - Zamruczał dostykając ustami jej szyi. Był pewny, że nie wytrzyma. Że sie złamie.

Leah

Sapnęła lekko. Delikatnie wygięła się pod wpływem jego dotyku. Ale nie poddała się.
-Taki jestes pewny? -przygryzła delikatnie dolną wargę ust.

Gaspard

-Taaa... - Szepnął i przejechał językiem po kościach jej szczęki.

Leah

-Obyś się nie przeliczył...-szepnęła zrzucając go z siebie. Generalnie rzecz biorąc przejęła inicjatywę. Nie tylko on może ją tak kusić. Kiedy leżał już na plecach pogładziła go łapkami po torsie. W tym momencie był czymś, co pragnęła najbardziej... Jednak w życiu nie da tego po sobie poznać. Pierwsza się nie złamie.

Gaspard

Westchnął i zaczął przesuwać palcem wzdłuż jej ręki, od łokcia do ramienia i z powrotem. był spokojny, ciekawy jej ruchów.
-Przyznaj, ze cię do mnie ciągnie. - Powiedział z zabójczym uśmiechem.

Leah

-A to przepraszam... Działa tylko w jedną stronę? -podniosła brwi do góry w geście teatralnego zdziwienia. Leżała obok dlatego podciągnęła się na łokciach i nachyliła nad nim. Długie, coraz ciemniejsze włosy spłynęły po jednym z jej ramion. Wlepiła w niego swoje intrygujące spojrzenie, zza firanki gęstych, czarnych rzęs. Cóż indiańska krew...

Gaspard

-Powiedzmy, że nie. - Uśmiechnął się jak głupek. Odrzucił jej włosy za ramię.
-Nie przeszkadza ci to... futro? - Spytał tłumiąc chichot

Leah

-W zasadzie... Mogłabym zapytać o to samo.. -zaśmiała się.

Gaspard

Wywrócił oczami. Faktycznie, dawno nie był u fryzjera. Było mu nudno, więc nastał czas, aby powkurzać Leah.
-Idę spać... - Mruknął, i mimo, ze nadal nad nim wisiała, przekręcił się na lewy bok i przymknął oczy. Wszystko w nim buzowało, kilka sekund, a wybuchnie niekontrolowanym śmiechem

Leah

-No to .... -fuknęła- ... dobranoc... -dodała zaczynając podnosić się z łóżka.