Kasyno i bar

Seth

-No fakt. A wy od tego jesteście? Takie lekarki dusz? Nigdy na to tak nie spoglądałem na dobrą sprawę.- wziął kolejnego łyka, spotkało go właśnie miłe zaskoczenie. Juliette była nie tylko ładna, ale także inteligentna.

Juliette

- Lekarki dusz... - powtórzyła z zamyśleniem - Podoba mi się to określenie - obdarzyła go uśmiechem.

Seth

-To dobrze, jeden nietakt do tyłu.- zaśmiał się dość swobodnie, chyba się poczuł już jak u siebie. Temu to niewiele do szczęścia potrzeba, jaki dziwny z niego kotek...

Juliette

Zerknęła na jego kieliszek. Pusty. Podsunęła mu drugi. Pełny.
- Chciałeś znów robić zdjęcia? - zagadnęła niby od niechcenia. - Dlaczego akurat tutaj?

Seth

-Zostawiam wizytówki każdemu, z kim kiedyś pracowałem, w Seattle jest jeden sympatyczny magik i byłem u niego i przypomniałem sobie o tym miejscu. Postanowiłem zajrzeć. Wtedy robiłem wszelkie zdjęcia by zarobić, teraz mogę wybrzydzać. Uwielbiam robić akty, to rodzaj zboczenia chyba już.- zaśmiał się i sięgnął p pełny kieliszek z Martini, ojć...

Juliette

- Podobają mi się te akty które robiłeś tutaj. Mają w sobie wewnętrzne piękno, które udało ci się uchwycić. Ile kosztuje taka sesja? - upiła łyczek martini.

Seth

-Zależy gdzie też, w studiu jest droższa od tych robionych w domu, ale tańsza od pleneru.- unikał odpowiedzi jak mógł.

Juliette

- Ja pytam serio. Robiona w domu. - zamyśliła się - powiedzmy 10 ujęć? Taka sesja dla siebie...

Seth

-Koło stówy, to jest nic, bo nie przychodzę z niczym poza aparatem, może jedną lampą przenośną.- odparł w końcu zgodnie z prawdą.

Juliette

- Hmm - zastanawiała się przez chwilę - A mógłbyś..? Mógłbyś dla mnie zrobic taką sesję? Teraz na przykład? - spojrzała na jego torbę - założe się że aparat masz..

Seth

Jakaś stara baba w jego głowie powiedziała "ja wiedziałam, że tak będzie". Westchnął bezgłośnie.
-Jasne, to moja praca.- wzruszył ramionami i odstawił kieliszek. I tak już był nietrzeźwy w pracy, ale cóz...

Juliette

- Mozemy zacząć od razu? - Uśmiechnęła się promiennie i wstała. Wyciągnęła do niego rękę - Nie miałam jeszcze takiej sesji. To jest... fascynujące

Seth

I stresujące.. pomyślał wstając i zgarniając swoją torbę. Ujął jej dłoń delikatnie. Juliette zaczynała go pociągać.
-Prowadź w takim razie.

Juliette

- Daleko nie jest - zaśmiała się prowadząc go do prywatnej windy. Wjeżdżającej wprost do jej apartamentu

// apartament Juliette {Seth pierwszy - proszę}

Norman

/ Hall

Pochylał się znów nad gazetą, zagłębiony w nekrologach. Och a to pech... - pomyślał kiedy przeczytał informację o śmierci znajomego, niezbyt dobrego znajomego. Na śniadanie podano mu jajka w koszulkach. Odmówiono mu standardowej kawy a zamiast tego otrzymał kolejną porcję soku. Barman niezbyt chętne powiedział mu kto tak prosił. Nie mając siły się kłócić wypił sok.

Juliette

//ap. Juliette

Ano i znalazła go tu. Poprosiła o sok. Nie bedzie go drażnić zapachem kawy. Położyła obok niego plik czeków.

Norman

Spojrzał na Juliette kątem oka. Wzniósł lekko szklankę i powiedział z miną równie kwaśną jak sok - Dzięki... - odstawił ją na blat zabierając się za jajka.

Juliette

- Zdrówko. - usiadła po drugiej stronie stołu. - Mogę? - wskazała na gazetę.

Norman

- Proszę bardzo. - podsunął jej gazetę - Jak fotograf? - zapytał rzucając okiem na czeki które przed nim złożyła.

Juliette

- Nie sądzę, żebyś miał okazję go tu jeszcze zobaczyć - westchnęła ze skruchą - przestraszył się mnie chyba. A szkoda... Był całkiem miły. - ukryła się za gazetą. Nudy... Same nudy.. Żadnego porządnego artykułu.

Norman

Spojrzał na Juliette lekko zdziwiony. Wystraszył się jej? Postanowił nie zawracać sobie tym głowy. - Zobacz go graja w kinie. - rzucił mimochodem. Obiecał jej, a on nie rzucał słów na wiatr.

Juliette

Spojrzała znad gazety z lekkim niedowierzaniem
- Ale tak serio serio? - zapytała

Norman

- Nie lubię się powtarzać... - zapatrzył się w okno splatając dłonie nad szklanką.

Juliette

A więc mówił serio... Znaczy się że pamięta... Nie wiedziała sama czy cieszyć się czy nie. No dobrze, teraz to udawała sama przed sobą. Cieszyc się. Oczywiście że się cieszyć. Zerknęła na repertuar.
- Ten, ten albo ten - rozłożyła gazetę tak by mógł zobaczyć. Wśród wskazanych znalazły się same filmy akcji. - No jeszcze ewentualnie ten - jakiś thriller... Zero komedii romantycznych. Nie zniosłaby jej w jego towarzystwie. Komedie romantyczne ją rozczulały. Były dobre na wypad z Carmen, kiedy mogła sobie popłakać po seansie. Ale nie na wyjście z Normanem. Nie wysiedziałby tam nawet 5 minut. Przynajmniej tak jej się wydawało.

Norman

Oparł się łokciami o brzeg stołu i wychylił się do przodu. Pociągnął lekko za zarost na twarzy zastanawiając się nad wyborem. Przeczytał recenzję wskazanych mu filmów. Opadł znów na krzesło. Tytuł był dla niego mało ważny. - Ten drugi. - powiedział kończąc jajka.

Juliette

- Jezeli nie masz ochoty, to... - złożyła gazetę i położyła obok szklanki soku. Klener przyniósł jej rogalika. Podziękowała zdawkowym uśmiechem. Jeżeli on się ma ochote wycofać to ona mu to umozliwi. W głębi duszy miałą nadzieję, ze tak sie nie stanie.

Norman

- Zdania też nie lubię zmieniać. - powiedział pewnie, popijając małymi łykami kwaśny sok. - Kiedy?

Juliette

- Dziś czy jutro? - zerknęła na daty. - Dziś o 15. Jutro.. o 18.

Norman

Ziewnął przeciagle - Mi to bez różnicy... - robił to raczej dla niej niż dla siebie. Postanowił że będzie się dobrze bawił, choć raz. - Masz kogoś umówionego?

Juliette

Wskazała faceta przy barze. Siedział od rana wgapiony w kieliszek.
- On dopiero wieczorem bedzie zdolny do czegokolwiek. - westchnęła. - Czemu pytasz?

Norman

Spojrzał na faceta. Uśmiechnął się pobłażliwie. Zaczął jej współczuć. Nie uważał się za przystojnego, ale w porównaniu z tamtym wypadał nieźle. - Nie chcę cię odrywać od pracy. - wytłumaczył się wyciągając papierosa.

Juliette

- Przypominam ze ty tu jesteś szefem. - powiedziała z miną "Ja tu tylko sprzątam"

Norman

Zerknął znów na wampira przy barze - W takim razie zostaw go i idź ze mną do kina. - przyjął ton trochę inny niż ten codzienny, służbowy i oschły. Teraz był troche bardziej ludzki.

Juliette

Przyjrzała mu się. Nie skomentowała zmiany głosu, ale wszystko się w niej zatrzęsło.
- Chętnie - uśmiechnęła się. - Bardzo ci będzie przeszkadzać jak nie założę szpilek? - miała ochotę ubrać się normalnie. W jeansy i sandały. I zwykły t-shirt. Jak wtedy gdy wychodzila z Carmen.

Norman

Parsknął śmiechem - Och... nie. - potarł policzek rozglądając się po kasynie. Połowa facetów gapiła sie na Juliette a ona akurat wpatrywała się w niego. - Możesz iść jak chcesz. Tak by było ci wygodnie.

Juliette

- Dzięki... - miała nadzieję ze workowate spodnie nie będa mu przeszkadzać. - Ja lubię szpilki ale czasami czuję się na nich jak farbowana małpa. - przewróciła oczami - za bardzo sie gapią na moje nogi. Jak głowa? - zmarszczyła czoło

Norman

- Farbowana małpa? - zerknął na jej rude włosy - Nie nazywaj tak siebie. To ci nie przystoi. - oblizał lekko usta czując resztki kwaśności - Boli trochę mniej. - faktycznie tak było.

Juliette

- Norman, ja pod swoim adresem wysyłam czasem gorsze epitety niż farbowana małpa - zachichotała. - Dam ci poźniej herbatę. Powinna pomóc. Tylko nie dolewaj znów do niej wódki - uniosła brew. - a chwilowo... -wygrzabała z kieszonki fioleczkę. Otworzyla ją i wyjęła jedną tabletkę aspiryny - Popij wodą. Na jakiś czas pomoze. - wstała i poklepała go po ramieniu. - Po prostu daj mi znać jak już będziesz chciał wychodzić. - Nie odważyła się pocałować go w czoło. Nie przy wszystkich. Ruszyła przed siebie. Miała nadzieję, ze fotograf juz wyszedł. Na wszelki wypadek postanowiła zajrzeć do Carmen na tych kilka minut.

// apartament Carmen

Norman

Pokręcił głową. - Nie rób tak. Nie obrażaj sama siebie. - chwycił tabletkę i zacisnął dłoń. Wstał od stołu wzdychając ciężko. Przywołał kelnera by uprzątnął jego telerz i szklankę. Wodę miał w pokoju. Tam też szedł, musiał wypocząć, Jenny zdenerwowała go z samego ranka. Kiwnął jej głową i poczłapał się na górę.

/ Pakamera Normana

Marika Knight

/Apartament Carmen

Weszła nieśpieszno do baru, rozejrzała się po jego wnętrzu i poczłapała ku barowi. Zamówiła sobie ciepłą herbatę i dwa rogaliki. Musiała koniecznie coś zjeść aby jednak zabić posmak wczorajszej popijawy. Skrzywiła się lekko. Przysiadła sobie przy wolnym stoliku i czekała na swe zamówienie i ostentacyjnie stukała paznokciami o blat stolika.