Dom Takeo

Gość

- Nande.? - zapytał się. Cóż, nadal nei wiedział, dlaczego tak się stało. Bo nadal nei wierzył w inne istaty niż ludzie. Miał nadzieję, ze Takeo się z niego nabija, naśmiewa. Że za chwilę uśmiechnie sie i powie, że żartował. I że wszystko będzie tak jak dawniej.

Takeo

Mimo oczekiwań Ryu, chłopak ani się nie zaśmiał, ani nie powiedział że to był zart. - Po prostu wpadłem w złe towarzystwo. W złe towarzystwo, które spełniło moje życzenie, wiedząc, jakie tego będą przykre konsekwencje. - powiedział, siląc się na spokojny głos.

Gość

Nadal niczego nie rozumiał. Spojrzał w oczy chłopakowi po czym szybko go pocałował. Nie ważne. Kiedyś Ryu zrozumie, no nie.? Trzeba cieszyć się chwilą x3

Takeo

Ryu zaskoczył go swoim pocałunkiem, nawet jeżeli mógł reagować szybciej. Cóż, chyba nadal był tak samo zamulony jak dawniej... Odwzajemnił ostrożnie pocałunek, starając się nie nabierać powietrza. Odsunął od siebie ostrożnie Ryu. - Nie tak gwałtownie. To się może źle skończyć.

Gość

- I kto to mówi - powiedział, przewracając lekko oczami i wytykając jezyk w stronę chłopaka. - No dobrze - mruknął już na poważnie siadając siebie w odległości metra od Takeo.

Takeo

- Ale ja mówiłem, żebyś się nie zachowywal gwałtownie. - powiedział, widząc, jak Ryu się od niego odsunął. Wyciągnął do niego jedną rękę, którą położył na jego udzie. Uśmiechnął się nieznacznie.

Gość

Wziął jego rękę ze swojego uda i wplątał swoją dłoń w jego dłoń. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby cały ten ruch nie trwał więcej, niz minutę. No przecież nie miał się zachowywać gwałtownie, no nie.? Ponownie lekko wytknął język do Takeo.

Takeo

- Dobrze. Jakbym powiedział, że z zaskoczenia, to byś się tak nie starał być powolnym? - powiedział, śmiejąc się cicho. Przysunął się do chłopaka. Drugą ręką pogłaskał go po policzku. - Jaki ty ciepły... - zamruczał cicho.

Gość

- Umm. Pomyślę - powiedzia do Takeo, usmiechając się lekko. - A ty zimny - odparł, świecąc swoją inteligencją. - Yatta.! - powiedział, rzucając mu się na szyję - Jak będę się do Ciebie przytulał, to będzie chłodno. Nie będę musiał w lato siedzieć przy zamrażalniku - powiedział, śmiejąc się cicho.

Takeo

Zaśmiał się szczerze, przytulając do siebie Ryu. - Teraz wiem, co robić jak będę chciał, żebyś się do mnie przytulić. Po prostu będę włączał ogrzewanie. - ponownie się zaśmiał. Pocałował delikatnie chłopaka w nosek.

Gość

Wytknął lekko język na słowa chłopaka. - Nie ma taaak - powiedział. Nie kontynuował żadncyh pocałunków ani nic, by nie byc 'gwałtownym'. Siedział sobie spokojnie, patrząc na Takeo.

Takeo

Prychnął cicho. - Jesteś złośliwy! - mruknął, odwracając się do niego plecami. - Mówiąc gwałtowny, nie mówiłem, że masz się trzymać metr ode mnie, masz mnie nie dotykać i tym podobne! Tylko wolałbym, żebyś mnie nie całował lub "coś gorszego", kiedy zupełnie się tego nie spodziewam. Móglbyś skończyć o wiele gorzej niż dziś. - przerwał na chwilę. - I nie mówię tylko o bolącym tyłku. - dokończył , narzucając na siebie kołdrę.

Gość

- Ja złośliwy.? - zapytał się. - Ja nie jestem złośliwy. Zaśmiał się głupio po całej wypowiedzi chłopaka. - Ale bycie przeiwdywalnym jest nuuuudne - zaczał marudzić.

Takeo

- Dobrze, już dobrze. Rób co chcesz, tylko ja będę musiał bardziej u ważać... i panować na sobą. - mruknął, wysuwając głowę spod kołdry. Spojrzał na Ryu ciekawskim wzrokiem.

Gość

- Nie mysl sobie, że gdy dostałem pozwolenie na bycie nieprzewidzywalnym, od razu zrobie coś w tym stylu - powiedział, widząc jego ciekawski wzrok. Ponownie wytknał lekko język i go schował.

Takeo

- Mhm... - mruknął i przymknął powieki. Przestał się ruszać, nic. Po prostu jak kamienny posąg tkwił w jednym miejscu, nawet nie biorąc oddechów. Wyglądał jak martwy. W gruncie rzeczy, w sumie był martwy. Czekał na jakiś dotyk chłopaka. Ciepłą rękę na policzku. Jego usta na ustach Takeo. Cokolwiek. Byle czuć jego dotyk.

Gość

Spojrzał an Takeo, jakos nie reagując za wielkim zaskoczeniem jego zachowania. Zdał sobie sprawę, że teraz po prostu już go nie zna więc niepotrzebnie martwić sie nie będzie. Miał tylko wzrok skierowany w jego stronę i nic poza tym.

Takeo

Czekał na jakiś dotyk, ale nie czuł.
- Ryu. Proszę. - wyszeptał cicho, nie był nawet pewien czy go usłyszał. Wciąż czekał na chociażby jego ciepłą dłoń.

Gość

W odpowiedzi połaskotał lekko chłopaka w bok, po czym ponownie się do iego lekko odsunął. Nadal patrzył w kierunku Takeo. Huuh, czyżby znowu Ryu popsuł sobie humor.?

Takeo

Uśmiechnął się zadowolony na ten praktycznie nic nieznaczący gest. Uchylił delikatnie powiekę, by móc patrzeć na swojego chłopaka. Pogłaskał go po policzku.

Gość

Oparł rękę o brzuch chłopaka i pocałował go lekko w policzek. Uśmiechnął się, czekając teraz na jego następny gest. Ciągle wzrok miał skierowany w jego stronę.

Takeo

Kiedy poczuł dotyk Ryu, otworzył całkowicie oczy, by chwile zmrużyć je z rozkoszą. Przysunał do siebie bardziej Ryu, by chwilę później, delikatnie i ostrożnie pocałować chłopaka w usta.

Gość

Odwzajemnił pocałunek i ponownie usiadł wyprostowany. Nie miał jakoś tak na nic ochoty. Chciał jednak wszystko przemyśleć. Ponowna zmiana humoru i nastroju.

Takeo

Uśmiechnął się, lecz nic nie mówił. Wpatrywał się długą chwilę w Ryu, ciesząc się tym widokiem.
- Chcesz zostać sam? - zapytał w końcu, jakby niepewnie.

Gość

- Nie, nie muszę - odparł. Nie przeszkadzało mu towarzystwo Taki'ego. Kiwał się lekko na boki, wpartując się w sufit.

Takeo

Przeturlał się na bok i spojrzał na Ruji'ego. Myślał chwilkę po czym rzekł. - Wiesz co? Mam na ciebię ochotę. - powiedział to tak, jakby chodziło o pogodę. Uśmiechnął isę lekko, odgarniając włosy z czoła.

Gość

Zaśmiał się cicho. - Ale ja nie - wytknął lekko język. Nadal patrzył w sufit.

Takeo

- Ohh... Naprawdę jestem taki... taki... nie pociągający? - mruknął i schował "zrozpaczony: twarz w poduszkę.

Gość

- Tak - zaśmiał się z chłopaka. Ponownie wytknął swój język.

Takeo

- Umh... - podniósł się do siadu. Po chwili wstał, garbiąc się nieco. Spojrzał ponuro na Ryu. - Właśnie zrujnowałeś moje przekonanie o tym, że jestem bogiem seksu. - mruknął zwyczajnie, chociaż na jego twarzy błądził uśmieszek.

Gość

- Oj, ma by mi być przykro.? - zapytał się i pogłakał chłopaka po głowie. - No taak, dobry Taki. - wymamrotał, uśmeichając się lekko.

Siobhan Valedhed

/ Las

Trzymając dłoń Benjamina najszybszym tempem jakim potrafili biec dotarli prawie do samego centrum. Zwolnili i przeszli do marszu ukazując się w miejscu gdzie przebywali ludzie. Po kilku dobrych chwilach znaleźli się pod drzwiami domu Takeo. Sobh spojrzała na Benjamina niepewnie i zapukała czekając na jakikolwiek ruch. Czuła człowieka i wampira więc byli w domu, słyszała bicie serca chłopaka a więc żył dlatego sytuacja nie była taka beznadziejna. - Kochanie nie musisz się o mnie bać, nic mi się nie stanie - powiedziała uspokajająco i mocniej uścisnęła jego dłoń.

Takeo

- Przynajmniej powinno - powiedział z udawanym obrażeniem. Wstał z łóżka - Chcesz coś do picia? Przyniosę. - usłyszał ciche pukanie. - Poczekaj. - rzucił, wychodząc z pokoju. Zbiegł po schodach i otworzył drzwi. Zamarł, widząc Sobh. I Bena. Odruchowo przełknął głośno ślinę bądź jad, cokolwiek miał w gębie. - Hey. Wchodźcie. - powiedział, odsuwając się trochę.

Benjamin

- Czołem Takeo! - zawołał obrzucając go uważnym spojrzeniem. - Jak leci? Wszystko w porządku? - przepuścił w drzwiach Sobh i nękał pytaniami chłopaka dalej - Dajesz radę? - mówił cicho by Ryuji go nie usłyszał - Nie odczuwasz pragnienia? Oczy ... - przyjrzał się uważnie - ciemnieją...

Gość

- Uhm - mruknął, czekając jak mu kazano. Rozglądał się na boki, zresztą jak zwykle, kiedy się nudził. Do tego lekko kiwał się w lewo i w prawo. Ziewnął.

Siobhan Valedhed

- Cześć. - Powiedziała z rezerwą obrzucając chłopaka bacznym spojrzeniem. Miała ochotę go zdzielić po głowie za ta głupotę. - Coś Ty najlepszego zrobił? Skretyniałeś czy co? Wiesz jakie to nieodpowiedzialne z Twojej strony naraziłeś siebie na niebezpieczeństwo jak i wciąż zagrożeni mogą być inni - przekazywała mu to wszystko w myślach. Utkwiła swój wzrok w Takeo , który mówił popełniłeś błąd, ale był to również wzrok pełny współczucia jak i niepewności.

Takeo

Cofnął się jeden kroczek od Benjamina, gdy ten zaczął go atakować pytaniami. - Tak wszystko w porządku. Właśnie dostałem kosza. Nie odczuwam jeszcze. Na razie tylko raz się na niego rzuciłem... - przeniósł wzrok na Sobhian. Zacisnął wargi i chwilę tkwił w milczeniu. - Chciałem wyjść. Potem poczułem jak ląduję na ścianie i ugryzienie. - wzruszył ramionami. - Ale nie przeczę, mój błąd, w ogóle że przeszła mi przez głowę taka myśl. - mruknął. Spojrzał w stronę piętra. Wspiął się po schodach i wsunął do pokoju Ryu. - Chcesz zejść czy zostać? Mamy gości. - powiedział spokojnie, patrząc uważnie na chłopaka.

Benjamin

Benjamin zmrużył oczy. - Ty sobie z tego zartujesz? - zapytał pochylając się ku niemu. Zacisnął pięści. Po przemianie denerwował go po stokroć bardziej - Jak mozesz? - syknął i wyprostował sie na wypadek gdyby Ryuji zszedł.

Gość

- Mogę zejść - mruknął i wstał powoli z łóżka. - Nie będę przeszkadzał.? - zapytał się jeszcze. Zszedł ze schodów. Widząc Bena i Sobh pomachał do nich lekko ręką, kiwając przy tym głową. - Ohayou - powiedział. Oparł się o jakąś ścianę, obserwując wszystkich tutaj zebranych.

Siobhan Valedhed

- Witaj Ryuji - powiedziała do niego serdecznie uśmiechając się. Pogadanke z Takeo pozostawiła na inny czas. Przy Ryuji nie mogli o tym rozmawiać. - I jak leci? - zapytała przybierając pogodny wyraz twarzy. Lekko szturchnęła Benjamina by się uspokoił. Będzie jeszcze czas na rozmowę o tym miała taką nadzieję. - Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzamy? - zapytała z miną niewiniątka.