Dom Embry'ego

Leah

Zaśmiała się i pokręciła głową.
-Nie całowałeś się tak? Hm... To w sypialni gra Ci film porno? -prychnęła.
-I nie mam Cie za złego Em. Kocham Cię jak brata i naprawdę przykro mi mówić, że jesteś cipką... -znów te raniące słowo- Ale po prostu nie masz jaj... -warknęła.

Embry

- Na pewno nie podczas związku z nią. - o pięknie...teraz nie używał imienia bo to przywoływało jego wściekłość na siebie i na wszystko - a pornoli nie lubię - burknął pod nosem obrażony
- Przestań mnie tak nazywać - warknął bo go to nieziemsko wściekało.
- To jak mnie kochasz to powinnaś mnie zrozumieć. Co Ty byś zrobił gdyby Gaspard zrobił coś takiego jak Ona? - spytał obserwując jej reakcję

Leah

-Przypominam Ci, że Gaspard zostawił mnie kiedy byłam w ciąży, ponadto ma córkę, która o ile pamiętam dorównuje mi wiekiem a na dodatek nie omieszkał pocałować jej matki, kiedy ta tylko tu się zjawiła. Pomijam epizod z Marianne... -warknęła- Ale ja go kocham. I nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dlatego mu wybaczyłam.
-Co takiego wielkiego się stało, jeśli jakiś dupek pocałował DEĘ? to Ty jesteś facetem. WALCZ o nią, staraj się, pokaż, że chociaż Trochę Ci zależy...-mówiła podchodząc do niego.
-I udowodnij, że nie są sztuczne... -powiedziała zerkając w dół, gdzie powinna znajdywać się jego męskość.

Embry

- Lee ja już próbowałem. Rozmawiałem,przepraszałem...nic,nic nie pomogło - westchnął zrezygnowany.
- A poza tym jak sama trafnie zauważyła, nie jest już dzieckiem i nie mogę jej do niczego zmuszać. Myślisz, że puściłbym ją z Markiem to tej pieprzonej Irlandii? ALe sama mi to wypomniała, że jestem nad opiekuńczy - podniósł trochę głos. Kiedy spojrzała na jego męskość odsunął ją trochę od siebie. Wstydzić to on się na pewno czego nie miał alee jakby jej coś do głowy nie daj Boże wpadło...

Leah

Przewróciła oczami widząc jego reakcję. Była bliska śmiechu tym razem.
-Nie bój się... -mruknęła klepiąc go po ramieniu- Nie jestem zainteresowana.
-A Ty się poddajesz. Dajesz za wygraną. Na La Push życie się nie kończy. Gaspard pokochał kiedyś Deę... I jestem tego pewna... -uśmiechnęła sie lekko- Ale Twoja ruda jest w porządku. Nie zrobiłaby Ci tego. Skoro traktuje Marka jak przyjaciela to tak jest. I AKURAT TY powinieneś jej zaufać.

Embry

- Akurat ja...tak - wywrócił oczami i usiadł na kanapie.
- Na La Push sie nie kończy, na Dei też nie...jest wiele ładnych dziewczyn - stwierdził naburmuszony. Ale myślał co innego.
Kończy się na niej...nie ma nikogo piękniejszego...
- Ale ja czuję, mam takie wrażenie,że ona nie czuje do niego czysto przyjacielskiego uczucia tylko coś więcej,dużo więcej. Nie pocałowała by go gdyby tego nie czuła, wiem to - spojrzał na Lee jak stoi sobie pod ścianą.

Leah

-Lecz się Embry... -warknęła na niego zła- Ja muszę znaleźć moją siostrę... -mruknęła- Inaczej moja matka gotowa ją otruć przy pierwszej lepszej okazji... -westchnęła spoglądając na niego.

Embry

Roześmiał sie w duchu z tego .
- Idź jej szukać. Widziałem ją gdzieś obok lasu chyba - wzruszył ramionami. O nie...nie będzie sobie jeszcze bardziej wieczoru psuł i wydawał Any Lee. Podszedł do Leah i ją przytulił.
- Nie martw się o mnie. Poradzę sobie - pocałował ją w czółko

Leah

Kiedy tylko poczuła jego usta na swojej skórze uderzyła go z całej siły w ramię.
-Nie myśl sobie, że tak łatwo mnie udobruchasz... To straszydło z góry ma za pięć minut wylecieć z tego domu... -mruknęła- Jak spotkasz moją siostrę... To powiedz kobiecie, że jej szukam... -oznajmiła idąc w kierunku drzwi.
-I załóż coś na ten tyłek. Nie ma się czym chwalić... -zachichotała.

Embry

- W pięć minut nie zdążę - palnął głupio ale potem zaraz zmierzwił jej włosy na glowie.
- przekaże jej - obiecał jej że przekaże to przekaże.
- Gaspard zrobił Ci pranie mózgu - spojrzał na swój tyłek i stwierdził, ze nie ma się czego wstydzić.
- Tylko się nie zgub przy tym szukaniu i ucałuj Jose

Leah

-Ty masz zdążyć ją stąd grzecznie wyprosić... Albo ja to zrobię jeszcze zanim wyjdę z tego domu! -cisnęła w niego spojrzeniem.
-I nie zrobił mi prania mózgu... -wyszczerzyła się bezczelnie.
-Myśl, co robisz Em... -pacnęła go delikatnie ręką w głowie.

Embry

- Nie! - powiedział i zagordził jej drogę jakby jednak chciała tam iść.
- Sam to zrobię - powiedział już spokojniej.
- No bo Ci je zrobił to tego nie widzisz - zaśmiał się - Lee ja zawsze myślę co robię - powiedział jakby to bylo dla każdego oczywiste

Leah

-Znam jej zapach... -mruknęła- I tak dowiem się co za latawicę tu przyprowadziłeś... -zmierzyła go spojrzeniem i posłusznie się odsunęła.
-A Tobie się tylko wydaje, że myślisz. Bo z Ciebie jest typowy przedstawiciel męskiego gatunku... -westchnęła.

Embry

- Nie chcesz wiedzieć - powiedział jej tylko tyle bo wiedział, że by mu sie oberwało.
- Lee,Lee co ten Gaspard z Tobą zrobił - zaśmiał się

Leah

-Do czego Ty znowu pijesz? -przekręciła głowę mierząc go spojrzeniem. Nie bardzo wiedziała, czemu znowu powołuje się na Gasparda.

Embry

- Wiesz polubiłem tego Twojego chłopaka ostatnio - stwierdził, że w porównaniu do Marka to Gasparda wielbi <lol2>

Leah

Zmierzyła go mocno zdekoncentrowanym spojrzeniem.
-Embry... Ty coś dziś brałeś? - mruknęła bardzo niepewnie.

Embry

- Nie - uśmiechnął się do niej znów i oparł się o futrynę.
- Wiesz, że będę się opiekował Cassie przez czas kiedy Dei nie będzie?

Leah

-A nie wygladasz... -westchnęła- Przyprowadź ją czasem do Jose... -westchnęła i ucałowała go w policzek. To coś w pokoju na pewno było wilczycą, a jeśli tak to teraz wyczuje jej zapach.
-Embry... Bądź mężczyzną... -mruknęła podchodząc do drzwi.

Embry

- Będę Was często odwiedzał - stwierdził prowadząc ją do drzwi.
- O to się już nie martw... - też pocałował ją w policzek i pociągnął trochę za włosy

Leah

-Aua! -syknęła niezadowolona- Nie mam już 6 lat, żebyś mnie bezkarnie szarpał za włosy... -mruknęła mrużąc złowrogo oczy tak, jakby była dzieckiem.

Embry

- Przepraszam - pogładził jej blond włosy i ułożył je w miarę normalnie.
- O teraz już w porządku - spojrzał na nią mrużąc oczy i ustalając czy może ją tak wypuścić

Leah

-Zawsze jest w porządku...- prychnęła, kiedy na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Mimo wszystko będąc wilkołakiem i tak była chłodniejsza niż Gaspard czy Embry.

Embry

Pogładził jej policzek z uśmiechem.
- wiem,wiem ale jakoś tak nie wiem - udał że się zastanawia - no wyglądasz pięknie - uśmiechnął się i poklepał ją po ramieniu

Leah

Prychnęła cicho przewracając przy tym oczami.
-Bajerant... Dasz mi iść czy nie? -zapytała podnosząc głowę do góry. Był trochę wyższy więc stojąc blisko niego niemal opierała podbródek o jego tors.

Embry

Spojrzał na nią z góry.
- Nie wiem - uśmiechnął się i pocałował ją w podbródek o <lol2>

Leah

-Embry? -mruknęła mocno zdziwiona jego zachowaniem. Ona i tak sobie już wmówiła, że chłopak dzisiaj na pewno coś brał.

Embry

- przepraszam - wywrócił oczami i odprowadził ją do drzwi. pocałował ją w policzek na pożegnanie
- miłego szukania

Leah

-Dziękuję... -powiedziała przez chwilę jeszcze przyglądając mu się w lekkiej konsternacji.

Embry

- No poradzę sobie, nie martw się - zapewnił ją po raz kolejnuy

Leah

POkręciła głową zrezygnowana i zbiegła po schodkach od werandy. Odwróciła się jeszcze na moment po czym naprawdę poszła do domu.

/Dom Gasparda

Embry

Zamknął za nią drzwi na klucz i pobiegł do sypialni i drzwi te też zamknął na klucz.
- Przepraszam za to. Twoja siostra Cię szuka - wywrócił oczami i położył się obok niej. Wsunął dłoń pod kołdrę i masował delikatnie dłonią jej uda i biodra. Nachylił się nad nią i składał pocałunki na jej szyi i za uchem

Ana

Odetchnęła z ulgą, gdy Embry wszedł tu sam. Nie przeczyła, gdy się obok położył i zaczął pieścić jej uda. Za to gały wyszły jej na wierzch, gdy usłyszała o Leah. Nie rozpoznała ani jej zapachu, ani głosu, wiec była przekonana, ze to ktoś inny.
-Cholera... - Mruknęła, mimowolnie wzdychając. Przymknęła powieki, jedną rękę wplotła w jego włosy, a drugą rysowała wymyślne wzorki na jego plecach. Było jej tak dobrze, bo sumienie chyba poszło spać.

Embry

- Powiedziałem, że widziałem Cię w lesie. Gorzej będzie jak się zorientuje - przejechał koniuszkiem języka między jej piersiami a dłońmi pozbawił ją już bielizny. Jego dłoń wędrowała między jej udami i tu i tam też <lol2>
- Więc mamy jeszcze trochę czasu - zamruczał

Ana

-Skoro tak... - Mruknęła z łobuzerskim uśmiechem i jego też nakryła kołdrą. Zaczęła całować go po umięśnionym torsie, wodząc rękami coraz niżej i niżej, zsuwając mu bokserki [o ile je miał XD] i pieszczotliwie dotykając [.].
-Co ja tu w ogóle robię? - Spytała ni to siebie ni jego, ale nie zaprzestała swoich czynności. - Wszędzie gdzie się pojawię dzieją się jakieś kłopoty...

Embry

Przymknął powieki pod wpływem jej pieszczot. Czując jak zsuwa mu bokserki i dotyka jęknął cicho.
- Jakie znów kłopoty ? - uśmiechnął się do niej i całował jej piersi i muskał jej językiem z łobuzerskim uśmiechem

Cassie Ordian

Zeszła na dół bo znudziło jej się gapienie w telewizor.
- "Gotowe na wszystko" jednak schodzą na psy. Pomyślała zeskakując co drugi schodek. Gdy szła przez korytarz wpadła na cudowny pomysł. Pomęczy Embrego. Poszukała go w Gabinecie i w kuchni. W końcu zapukała do sypialni.
- EMBRYYYYYYYYYY!!!!!! Źle się czujęęęęęę!!!!! - Zawyła.
Gdy to nie odniosło skutku zaczęła majstrować przy zamku. Tak zrobiła ta blondynka z "Gotwych na..."
- Gdy się w końcu dostała zobaczyła Embrego i... no właśnie. W bardzo intymnej sytuacji.
- Nie powiedział ci, głupia że ma narzeczoną i jedenastoletnie dziecko? - Stanęła parę metrów od nich z założonymi rękoma.

Embry

Zaklął dość ostro pod nosem słysząc jak Cassie krzyczy. Odsunąłs ię od Any i opadł na plecy obok niej.
- Co jeszcze...czy nie można żyć w spokoju - warknął i znalazł bokserki i włożył je. Okrył Anę szczelnie kołdrą.
- Załatwię to - poszedł do drzwi i je uchylił.
- Co krzyczysz? Dei nie ma i nie będzie przez jakiś tydzień. Możesz oglądać telewizje - powiedział spokojnie chociaż byl już trochę zirytowany bo wszyscy im przeszkadzali

Cassie Ordian

Wlazła chamsko do pokoju.
- Tato... nudzi mi się bez ciebie. - Marudząc wskoczyła na łóżko. Gdy usłyszała pisk zeszła zdziwiona. i przeniosła się na krzesło.
- Majtki ci się prują, ale nie martw się. Widziałam większe. - Wyszczerzyła ząbki w uśmiechu

Embry

Nawet nie zdążył zareagować bo tak szybko weszła do pokoju. Kiedy usłyszał słowo ''tata'' wyszczerzył oczy i podszedł do łóżka. Ana pisnęła.
- Cassie wyjdź stąd. Jesteś głodna? Chcesz czegoś? - zadawał jej pytania był na nią zły.
- A w ogóle to nie wiesz, że nie wchodzi sie bez zaproszenia do czyjegoś pokoju - podniósł trochę głos