Dom Embry'ego

Embry

- Nie powiedziałem,że nie lubię tylko,że może się gdzieś zaplątać podczas remontu,który trzeba zrobić nim Dee wróci - wyjaśnił się i zaczął wcinać swoją wielką kanapkę.
- Pomożesz mi pochować różne rzeczy przed malowaniem? - powiedział z pełną buzią

Cassie Ordian

- A kupisz mi kotka? - Zrobiła oczka szczeniaczka.
- Proszę. - Westchnęła

Embry

- Cassie przestań - skarcił ją za te oczka .
- Porozmawiasz o tym z Deą. Jak by się zgodziła to dopiero po remoncie - dalej twardo stał przy swoim,że po remoncie niby.

Cassie Ordian

- jesteś okrutny. Po remoncie... - prychnęła.
- Proszę przestań z tym remontem. Oboje wiemy że robisz mi na złość.

Embry

- Poza tym teraz nie ma małych kotów. Będą na wiosnę - wzruszył ramionami i upił trochę swojej kawy.

Cassie Ordian

- Są! U Gasa na pewno są koty. Ma taki bałagan że muszą być i koty. - Uśmiechnęła się.
- Zawsze są koty.

Embry

- To zajmuj się kotami Gasa. Pewnie się zgodzi - powiedział spokojnym tonem. W tej chwili uważał,że Gaspard jest nieszkodliwy .

Cassie Ordian

- Ale ja chcę mieć go tylko dla siebie. - Mruknęła ale po chwili siedziała już cicho.
- Czy szczury lubią koty? - Zapytała całkiem poważnie.

Embry

- Raczej nie ale koty szczury lubią - zaśmiał się.
- Gas pewnie pozwoli Ci tam mieć swojego kota

Cassie Ordian

- Ale... to znaczy jedzą? - Zapytała lekko przerażona.
- Zje mi szczura?

Embry

- Koty jedzą szczury i myszy - wzruszył ramionami bo było to dla niego normalne. Jedna rzecz mu nie pasowała.
- Cassie...czy Ty masz szczura?

Cassie Ordian

Cassie udała zdziwioną.
- No... - Wyjęła zza bluzki szarego szczura z paskudnie długim ogonem.
- Ten wabi się Morfeusz, Gabriel jest na górze w akwarium. - Uśmiechnęła się całując szczurka w pyszczek.
- Prawda że jest uroczy?

Embry

- Dea nie mówiła,że masz szczury - skrzywił się.
- Tego też schowaj w akwarium i dobrze zamknij - rozkazał jej bo mu szczury po domu nie będą łazić.
- Już - dodał kończąc swoją kanapkę

Cassie Ordian

- Nie mówiła bo nie wie. Tak samo jak o kurze. - Dodała zabierając jedną bułkę.
- Czy kury gdaczą jak są głodne? - Zapytała Embrego wchodząc na górę.

Embry

-KURA?! - wstał gwałtownie od stołu. On tu ma farmę w domu a o tym nie wie nawet.
-Cassie wszystko ma zniknąć z domu. Szczególnie kura - powkładał brudne naczynia do zlewu

Cassie Ordian

- Chociaż ją zobacz. Nie jest duża... - Weszła do pokoju, schowała szczura i wzięła ją na ręce.
- Ma fajne pióra... nazywa się szuflada. Ładnie, prawda? - Mówiła trzymając w uścisku biedną kurę.

Embry

Spojrzał na kurę i współczuł jej tego ścisku Cassie.
- Myślę,że jednak na dworze byłoby jej lepiej. Poznałaby jakiegoś koguta i o - burknął stukając w szybkę akwarium od szczura

Cassie Ordian

- Ale... - westchnęła.
- Znajdę jej koguta. - Uśmiechnęła się.
- Ma smutne oczy, to ją wzięłam, to znaczy Szufladę. I lubi szczury... - Wyliczała wszystkie jej zalety.

Embry

- Ma smutne oczy bo pewnie poszła na spacer a Ty ją sobie przywłaszczyłaś. Powinnaś ją znów wypuścić na dwór - spojrzał na Szufladę.

Cassie Ordian

- Nie teraz jest szczęśliwa. - Dodała kładąc ją sobie na kolanach. - Zamieszka u ciebie w pokoju, zgoda?

Embry

- Zamieszka ona u mnie na podwórku jak już a na pewno nie w pokoju - powiedział stanowczo - oparł się o ścianę

Cassie Ordian

Spojrzała na zwierze krytycznym wzrokiem.
- Nie. nie jest szczęśliwa. Chyba miałeś racje. - Westchnęła smutno.
- Będzie żyła sobie wolno. jak chce. Zależy mi na szczęściu Szuflady.

Embry

- No właśnie. Dlatego chodź wypuścimy ją razem. Może sobie spać na dworze - popchał Cassie lekko w stronę drzwi.

Cassie Ordian

Wypuściła szufladę z dziwną miną, trochę było jej żal.
- Ale szczury zatrzymam, dobrze? - Zapytała a właściwie stwierdziła spoglądając na Embrego.

Embry

Spojrzał na Cassie spode łba i już miał kazać jej wypuścić szczury kiedy stwierdził,że i tak już Dea wyjechała.
- Dobra ale jak zobaczę je po za akwarium to wylatują oba - powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.

Cassie Ordian

- Dobrze. - Mruknęła, choć w głowie obmyślała co zrobić by Embry się nie dowiedział.
- Kiedy wróci Dea, bo wiesz ja nic do Ciebie nie mam, ale widzisz. Dea to Dea. - Westchnęła smutno wracając do domu. Usiadła na kanapie w dziwnym nastroju.

Embry

Usiadł obok niej ale najpierw podał jej puszkę coli.
- Nie wiem. Myślę że za jakiś tydzień - westchnął - tak powiedziała przed wyjazdem. Jak doleci to pewnie zadzwoni do Ciebie

Adam

A w oddali rozległ się zew alfy zwołującego sforę w trybie natychmiastowym i o. ;]

Embry

- Cassie pooglądać telewizję. Muszę pilnie wyjść. Uważaj na siebie - pogłaskał ją po głowie i pobiegł do lasu. W między czasie już się przemienił.

// las

Cassie Ordian

Znudzona nakarmiła szczury i zjadła serek waniliowy. Smakował jak plastik ale była na tyle głodna że nawet nie poczuła. Wyszła z domu podążając za zapachem Embrego.
/Dom Gasa

Embry

// dom Gas'a

Weszli do domu. Embry poszedł do kuchni po piwo a Cassie wyjął sok.
Rozsiadł się w fotelu i przełączał kanały. Dzisiaj był strasznie przybity

Embry

- Idę po piwo będę za 10 minut - zakomuniokwał Cass i poszedł po to.

// ulica

Cassie Ordian

- Oczywiście. - Mruknęła wyjmując z szafki cukier.
- Zrobię sobie kawę. - Krzyknęła za nim po czym wzięła się do roboty.

Ana

/Dom Gasparda.

Nie wiedziała gdzie ma iść. Nie mogła iść do ojca i opowiedzieć mu co się stało. Równie dobrze mogłaby mu się więcej na oczy nie pokazywać. Westchnęła cichutko. Mimo wszystko była zima i w krótkich spodenkach było jej trochę chłodno. Przybiegła tu w postaci wilka, więc przynajmniej trochę się rozgrzała. Zapukała do drzwi.

Embry

Wszedł do domu . Kawa była trochę rozsypana ale nie gotowa. Cass spała na kanpie więc Em przeniósł ją do jej pokoju. Sam z butelką piwa po które poszedł rozłożył się w fotelu i oglądał telewizję. Jego spokój zakłóciło pukanie do drzwi. Wstał i podszedł do drzwi otworzył i uśmiechnął się.
- No proszę... - zaśmiał się wpuszczając Anę do środka. Spojrzał na jej strój.
- Super pomysł z tym ubraniem - zamknął za nią drzwi i objął ją ramieniem żeby ją ogrzać

Ana

Przytuliła się do niego, bo było jej tak cholernie zimno. Po chwili strzeliła go ręką w ramię.
-Ty jej powiedziałeś! -mruknęła zła.

Embry

Uśmiechnął się złośliwie ale ona na szczęście tego nie widziała.
- Ależ skąd - zaprzeczył. Cóż wreszcie trochę, na pewno Gas się tym wcale nie przejął ale zawsze odrobinę mu dopiekł. Tylko szkoda mu Lee ale z nią to sobie pogada.

Ana

-Powiedziałeś... -znów strzeliła go ręką w ramię o tyle, że mocniej. Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę ze spokojem- I w sumie dobrze. Bronił mnie przed nią... -zaśmiała się- Myslisz.... Że on w ogóle ja kocha? -zapytała lekko rozbawiona.

Embry

Jego zadowolenie z siebie minęło kiedy powiedziała,że ją bronił.
- nie bij mnie - odsunął ją od siebie.
- Bronił Cię? A Lee? Jaki idiota - warknął - zostajesz u mnie? - spytał trochę odbiegając od tematu

Ana

-Jeśli mnie nie wyrzucisz... -wzruszyła ramionami- Nie mogę tam wrócić. Nie chcę dłużej bawić się w takie chore sytuacje niż to konieczne... -westchnęła i spojrzała na Embry'ego z uśmiechem.
-Chociaż to było nawet zabawne! -mruknęła.