Dom Embry'ego

Leah

-Taaaak? -spojrzała na niego jak na kretyna-To dlaczego mój facet przeleciał ją na blacie w kuchni? -prychnęła. Bolało to ją jak cholera. Każdą mógł sobie przyprowadzić. Byle nie jej siostrę. Jej spojrzenie było chłodne, spokojne, jakby wykalkulowane w słodką zemstę.

Embry

- Lee - westchnął i pogłaskał ją delikatnie po policzku.
- Faceci tacy są. Szczególnie Francuzi tacy jak on. Wiedziałaś,że on taki jest - wszyscy wiedzieli,że Gas jest jaki jest i Lee też.

Leah

-A ja wiem, że mnie... zniszczył... -szepnęła przekrzywiając nieco głowę. Jej głos był zmysłowy, kuszący. Leah odrzuciła tę swoją spokojną wersję. Odpowiedzialna kobieta znów ustąpiła miejsca gówniarze, świadomej swojej seksualności. Przygryzła nieco dolną wargę ust i odchyliła głowę. Embry powinien ją rozpoznać. Zaśmiała się cicho.
-Nawet nie wiesz jakie to było proste. Wystarczyło to, że kazał jej zostać... -znów uśmiechnęła się lekko- Cóż. Najwyraźniej źle ulokowałam uczucia. Znówwww.

Embry

Kiedy mówiła do niego takim głosem i zachowywała się jak dawna,dawna Lee od razu przypomniał sobie jak się w niej podkochiwał i te zdjęcia,ktore Dee znalazła u niego.
- Jesteś mądra i umiesz się zemścic na nim. Zrób mu coś czego nie przeżyje i urazi jego dumę

Leah

Odrzuciła głowę do tyłu śmiejąc się.
-Ja nie chcę go zabić... Chcę, żeby chociaż raz poczuł się tak jak ja... -znów się do niego przysunęła.
-Żeby raz na zawsze wybił sobie z głowy te tępe dziwki... -zaczepiła palec o kołnierzyk jego koszulki. Nieco kusząco, prowokująco i niezbyt grzecznie. Dawna Leah była jej po prostu bardzo potrzebna. Miała tylko nadzieję, że Jose jakoś na tym nie ucierpi.

Embry

- Mam Ci pomóc? - uśmiechnął się łobuzersko i zakręciła sobie kosmyk jej włosów na palcu. Lubił dawną Lee. Lubił je obie Oo Dłonią jedną przesunął po jej kolanie

Leah

Nie zrzuciła z siebie jego kolana, ale odsunęła jego tors. Pokręciła głową.
-Jesteś zajęty Em. Dlatego się nie nadajesz... -podniosła się z kanapy i ściągnęła z siebie bluzkę.
-Po prostu znajdź aparat... -zaśmiała się.

Embry

Poburczał pod nosem coś w stylu,że te wpojenie nie daje mu żyć ale kiedy zdjęła bluzkę podrapał się po głowie i wstał. Wyjął z półki nowy aparat. Polożył go na stoliku.
- I co teraz?

Leah

Pokręciła głową. Stary, dobry ale jakże nieporadny Embry. Włączyła samowyzwalacz i pociągnęła wina z butelki. Od tak na odwagę. Rzuciła w niego poduszką z której wypadło kilka piór. Chciała żeby do niej podszedł.

Embry

Złapał poduszkę w locie i odłożył ją na fotel. Strój miał idelany. Piękne boksereczki xd Podszedł do niej i usiadł obok niej.
- Jak Dea się dowie to nie żyjesz - zagorził jej

Leah

Zaśmiała się słysząc jego obawy. Pokręciła zabawnie głową i usiadła na jego kolanach. Aktualnie tyłem do obiektywu. Jej jeansy lekko zjechały ze zgrabnego tyłeczka.
-O Dei trzeba było myśleć wcześniej. Ale popracujemy nad tym.. -mruknęła- Najpierw Gaspard.... -oznajmiła i przysunęła nos do jego szyi. Oczywiście nawet go nie dotknęła. Na zdjęciu wypadło to zdecydowanie inaczej.

Embry

Objął ją w pasie. To chyba nic złego więc normalnie ją objął. Wplótł dłoń w jej włosy i niby przysunął ją bliżej. Tak to wyglądało. Nie przeszkadzało mu to . Przypomniało mu się jak razem zawsze robili różne psikusy innym. Ale to nie to samo chyba co teraz.
- Ciekawe jak mi pomożesz z Deą - powiedział jej do ucha

Leah

Wykorzystując to, że mówił jej coś do ucha podciągnęła ramię do góry tak, jakby przeszedł ją przyjemny dreszcz.
-Po pierwsze... Musisz ją tu ściągnąć. A to chyba nie będzie trudne. Nie zostawi Cassie samej,tak? -mruknęła i podniosła się z jego kolan. Westchnęła spokojnie.

Embry

- Prawda - przesunął dłonią po jej plecach a potem palcami po kręgosłupie .
- A potem? - przysunął usta do jej ramienia i niby przesunął ustami po nim

Leah

-Potem musisz jej pokazać, że naprawdę żałujesz... -mruknęła- Choćbyś miał klęczeć przed jej drzwiami... -westchnęła- Nie mam pojęcia co Wam odpierdoliło wiesz? -strzeliła go znów w ramię- Obydwoje jesteście tacy sami. Dlatego się tak nie znosicie... -prychnęła.

Embry

- Nie porównuj mnie do niego - warknął i jednym ruchem znałazła się pod nim. Chwycił dłonmi jej nadgarstki i dał je za jej głowę. Spojrzał na nią z cwanym uśmieszkiem

Leah

-Boooo? -zapytała lekko kręcąc głową. Roześmiała się spoglądając na niego. Embry i groźba? Dobre sobie.

Embry

- Booo nie wiem jeszcze - wywrócił oczami i pocałował ją w nosek. Za to go chyba nie zabije.

Leah

-Całyyyy Ty.... -zaczęła gderać- Wiecznie niezdecydowany. Rozmemłany.... Nie potrafiący się na nic zdecydować. Jak to mówiła Twoja matkaa... -starała się przypomnieć jak to jego matka nazywała go wiecznym chłopczykiem.

Embry

Zaczął ją łaskotać wszędzie chyba. Wiedział,że ma łaskotki.
- Przestań już na mnie burczeć - powiedział i nie przestał jej łaskotać

Leah

Kiedy zaczęła się tak kręcić i wiercić pod wpływem łaskotek zrzuciła aparat ze stolika. Obiektyw pękł. Wydęła usta w podkówkę.
-Odkupię Ci go.... -westchnęła- Ale musisz uratować chociaż jedno zdjęcie...

Embry

- Da się zrobić - zaśmiał się i rzucił jej jej bluzkę.
- Ubierz się bo Cass wstanie i znó będę mieć problemy - westchnął i podniósł aparat

Leah

Założyła na siebie bluzkę i spojrzała na niego z głupawym uśmiechem- Chodzisz przy dziecku ubrany w slipki z napisem "Strong" na dupsku? -zachichotała.

Embry

- a coś jest z nimi nie tak? - uniósł brew do góry. Cassie i tak chodziła jakaś smunta więc nie rzucała głupich kometnarzy

Leah

-Bo to dzieciak Embry... -zagrzmiała i przewróciła oczami podniosła się z podłogi i zrównała się z nim.
-Po prostu musisz zacząć nad sobą pracować już teraz... -oznajmiła i cmoknęła go w usta, od tak.

Embry

Zdzwił się ale ok.
- Lee przecież ja nic takiego nie zrobiłem - wywrócił oczami i pogłaskał ją po ramieniu

Leah

-A moim zdaniem masz już trochę rzeczy na sumieniu... -mruknęła i pocałowała go. Lekko, delikatnie, krótko.
-To tak jakby Ci ów grzeszków zabrakło... -prychnęła nieco.

Embry

- Oj Lee,Lee - zaśmiał się - Gas na prawdę nie wie co traci - pociągnął ją za włosy o xd
- Taki gratis do grzeszków - wyszczerzył się

Leah

Uderzyła go ręką w pierś. Czuła się tragicznie.
-Dobrowolnie się tego wyrzekł... -mruknęła spokojnie- A Ty naprawdę nie masz się z czego cieszyć.

Embry

- Dobra niech Ci będzie. Mam troszkę gorszą sytuację od ciebie - przytulił ją delikatnie do siebie

Leah

-Zostaw mnie... -mruknęła odsuwając się od niego. Znów była bliska płaczu. Machnęła tylko na to ręką i się uspokoiła.

Embry

- Przecież nic Ci nie zrobiłem -wywrócił oczami - mieszkasz dalej u niego? - spytał bo jakoś nie wyobrażał ich sobie teraz pod jedym dachem

Leah

-Nie zostawie z nim Jose samej... A poza tym w moim domu jest pewnie Ana... -roześmiała się gorzko.
-Wybacz ale powinnam wracać już do mojego dziwkarza.... -uśmiechnęła sie nieco.

Embry

- Zawsze możecie przyjść. Mam ten pokój jeden wolny - Lee jak kiedyś u niego nocowała to tam spała . Mama tego pilnowała niestety xd

Leah

-Poradzę sobie... -mruknęła zarzucając na ramiona swój płaszcz. Wyszła w mgnieniu oka.

/Dom Gasparda

Embry

- Pa - zamknął za nią drzwi i wróćił na swój święty fotel

Embry

Kiedy przyszli do jego domu położył ją na łóżku. Wolał ominąć czegokolwiek w swoim zaśmieconym salonie więc od razu pozedł do sypialni. Usiadł na brzegu łóżka i głaskał ją delikatnie po brzuchu

Nadine

Nadie zmarzła, więc teraz okryła stopy kołdrą i spojrzała na chłopaka. Uśmiechnęła się delikatnie. Żałowała, że nie założyła bielizny, bo teraz jej piersi były bardziej wydatne i Embry mógł to zauważyć. Sama nie wiedziała, czy powinna z nim aż tak się zbliżać.

Embry

Nakrył ją całą kołdrą a potem sam położył się obok. Objął ją ramieniem. Była lodowata w porównaniu z jego temperaturą. Pocałował ją w policzek i patrzył gdzieś w sufit.

Nadine

- Wygłupiłam się, przepraszam... - westchnęła i przytuliła się do jego torsu tak, aby nie patrzeć mu w oczy. Mieli być przyjaciółmi a Nadine mu wyznała, ze pragnie seksu z nim. A może i nie tylko. W głębi duszy liczyła na jakiekolwiek uczucia z jego strony. Tego jednak mu już nie powiedziała.