Dom Sama. Miejsce schadzek sfory.

Melanie

-Co rozumiesz przez podporządkowywanie się.
Zapytała.
Nie lubiła być zależna. Cieszyła się, nie była sama.

Jacob

Tym razem odezwał się Jacob. - Sam jest alfą. Przywódcą. Chodzi o to, że będziesz spełniać jego wolę jeśli tak będzie chciał. Wszyscy mu podlegamy...

Leah

/Dom Gasparda
Tuż przed domem Sama zamieniła się w postać kobiecą. Padał deszcz toteż zlał się z jej licznymi łzami. Nie zwykła pukać do tego domu. Rzadko tu pojawiał się ktoś 'obcy'.
-Sam słodko!, wiem że Cie neinawidzę ale muszę znaleźć Quilla... Albo Embry'ego... -mruknęła wściekła, zła i niezbyt optymistycznie nastawiona do życia.

Melanie

Potrząsnęła głową.
-Spełniać wolę? Znaczy mam mu koło dupska latać i służyć? Jeśli tak, to ja podziękuje.

Jacob

- A widzisz, żebym ja to robił? - mruknął Jacob.

Sam spojrzał na nią surowym wzrokiem. Nie lubił być obrażany. - Jeszcze jeden taki tekst, a wygonimy cie z wioski. Nie chce mieć tu obcych wilków. - warknął.

Melanie

Założyła ręce na piersi.
-Taaa.. to będzie przyjemna współpraca.

Jacob

Sam nadal czekał. Wpatrywał się w oczy dziewczyny czekając aż się ugnie.

Melanie

W końcu nie wytrzymała, a może miała już dość i spuściła wzrok.
Spojrzała na dziewczynę w drzwiach.
-Ona chyba przyszła do Ciebie.
rzuciła do swojego nowego "szefa"

Leah

Podwinęła rękawy koszuli Adama stojąc w rogu pokoju i opierając się o futrynę.
-Daj sobie z nim spokój Mel... To dupek.... -rzuciła zerkając na Sama.
-Hej Jacob... -mrukneła
-Więc wie ktoś gdzie jest Quill albo Embry? To ważne... -jękneła.

Melanie

-Embry?
Zastanowiłam się chwilę.
-To ten z ciężko "chora' matką? Leah, tak?

Leah

-Tak... Znamy się? -zerknęła na nią nieufnie.

Melanie

-Nie jestem pewna, ale chyba kiedyś lepiłyśmy razem babki z pisaku. (soryyyy xD )
Zaśmiała się.
-Dziś wróciłyśmy z matką.

Leah

-Mel.... -uśmiechnęła się delikatnie- Nie poznałam Cię... -mruknęła zdziwiona, że dziewczyna ją poznała. Cóż. Stała tu całkiem mokra w krótkich spodenkach i koszuli domagając się tylko małej informacji.
-Co sie....-zaczął niewinnie Sam.
-NIC. to nie jest Twój interes... -rzuciła trzęsąc sie lekko.
-Po prostu... dowiem się gdzie oni sa?

Melanie

-Embry'ego spotkaliśmy jakiś czas temu w sklepie.
Powiedziałam chcąc pomóc. Lubiłam ją z dwóch powodów. Znakomicie budowało mi się z nią zamki z pisaku i też nie lubiła Sama.

Leah

Spojrzała na Sama jak wyrzut sumienia.
-Melanie przepraszam.... Porozmawiamy kiedy indziej... Widzę, że będziemy miały na to czas.. -mruknęła silac się na delikatny uśmiech. Wybiegła z domu nadal pod postacią człowieka.

/klify

Melanie

-Jansne.
Powiedziała już praktycznie do zamykających się drzwi.
Spojrzała na Sama.
Nie lubią go tylko dziewczyny, czy faceci też. On nawet dupkowato wygląda.
Spojrzała na Jacoba
-Jake, możemy już stąd iść, czy jeszcze coś jest do załatwienia?

Jacob

Jacob spojrzał w miejsce w którym przed chwilą stała Leah. Ciekawe co się stało... Pewnie i tak w końcu się dowiem... Wstał, spojrzał na Sama. - No to... będziemy się już zbierać. - powiedział. Sam machnął tylko ręką i poszedł do kuchni gdzie czekała na niego Emily. Jake spojrzał na Mel. - I jak się czujesz? Z tym wszystkim? - zapytał gdy wyszli już z domu.

Melanie

Gdy wyszli odetchnęła z ulgą.
-Chyba jeszcze do mnie wszytko nie dotarło.
Zastanowiła się chwilę nad tym.
-Chyba się ciesze, ale powiem ci jak sie z tym prześpię. Jedno wiem na pewno, moje stosunki z Samem będą raczej "cięzkie".
Powiedziała robiąc rękoma cudzysłów i wchodząc w las.

//las

Jacob

Emily Young

/knajpa

- Sam Sam gdzie jestes ? - krzyczała

Emily Young

Znowu nikt nie odpowiadał nie wiedziała co sie dzieje więc wsiadła do auta i pojechała z powrotem do knajpy

/knajpa

Gość

/ polana

Sam wpadł do domu prosto z polany. Przemienił się tuż w przedpokoju. Resztkami sił wciągnał na siebie spodnie. Trzymając się za bok niechcący rozrzucił leki z apteczki leżącej tuż obok szafki kuchennej. Znalazł bandaż. Okręcił sobie delikatnie bok, ażeby nic mu czasem 'nie wypadło'.

Emily Young

/knajpa

Wróciła do domu
- Sam co sie dzieje ?. - zapytała widząc że sie opatruje

Gość

-Emilly nic. Wszystko w porządku... -warknął starając się nie krzyczeć z bólu.

Emily Young

- Właśnie widze z kim się znowu biłeś ?. Powiedz mi - powiedziała patrząc na niego

Gość

-EMILY! -warknął. Kochał ją do szaleństwa... Ale nie miał ochoty na tłumaczenie się.
-Ja się nie biję Em. Z nikim. Nigdy.... -znów jęknął opatrując sobie rany.
-Walczyłem z Adamem... O przywództwo w sforze.

Emily Young

- Matko - powiedziała tylko i zabrała mu bandaże. Zaczęła go opatrywać nie wnikając w to

Gość

-Eeeeeeeeeeeeeeeem....-jęknął przeciągle z bólu, nie był w stanie nawet wymówić jej imienia. Złapał jej głowę w obie ręce i przysunął do siebie. Mocno wpił się w jej usta... Działała jak morfina. Odsunął się mocno wzdychając.

Emily Young

Przyciągnęła go do siebie i mocno pocałowała. Nie chciałą wnikac co sie stało

Gość

Sam odwzajemnił pocałunek, ale kładąc jej dłoń z tyłu głowy delikatnie ją od siebie odciągnął. Wszystko go bolało. Dosłownie wszystko... Jęknął cicho podnosząc się z krzesła. Spojrzał na Emilly zakochanym spojrzeniem. Nigdy nie powinna dać wiary w słowa Adama... To co czuł kiedyś do Leah jest jego sprawą. Trudno było mu ją zostawić... To prawda. Ale teraz ma Emily... I nie pozwoli jej skrzywdzić.

Emily Young

- Jak chcesz coś ci ugotuje. Jakie chcesz danie żeby ci przyrządzić ?. - zapytała ze szczerym uśmiechem. Martwiłą się o Sama, nie wiedziała co by zrobiła gdyby go zabrakło. Delikatnie opatrywała jego pozostałe rany

Gość

-Wszystko jedno Em.. i tak nie jestem głodny... -mruknął podnosząc się z krzesła. Jego rany stopniowo się goiły... Jednak w myślach zajmował się już zupełnie czymś innym. Sfora nie będzie go chciała. Nie po tym, co powiedział Adamowi...

Emily Young

- No dobrze. - powiedziała nie wiedziała co zrobić, w dodatku słowa Leah ją zaskoczyły. Po chwili podała mu obiad

Gość

Sam pogrzebał trochę widelcem w talerzu a następnie bez słowa powędrował w kierunku sypialni. Zdjął Z siebei koszulkę i odwinął bandaż. Rana prawie się zagoiła. Na jego ciele pozostała jednak zaróżowiona szrama.

Emily Young

Ruszyła za nim gdy znalazła się w pokoju przytuliła się do niego

Gość

Delikatnie pogładził ją po ręce.

Emily Young

Wspięła się na palce i pocałowała go delikatnie w usta

Gość

-Emily... -mruknął delikatnie odwzajemniając pocałunek, ale odsunął ją. Prowokowała go.

Emily Young

- No co ?. Nie moge ?. - zapytała a co będzie go prowokowała

Gość

Delikatnie odsunął ją od siebie palcem.
-Zdejmij bluzkę... -mruknął z delikatnym uśmiechem. W takim razie... Może sie pobawić.