Sala audiencyjna

Leana

- W komnacie Mercedez ?!... Poprosze Demetriego by przeniósł go do mojej komnaty
- Okej porozmawiam z nią. Bo wiesz mam juz 124 lata i jestem duza by miec rodzenstwo

Liam

/Ogrody

Liam wszedł do środka, mijając niektórych członków straży. Kiwali mu głowami na powitanie, znając jego pozycję wśród wampirów. Nie mniej dobrze wiedział, że niektórzy woleliby się go pozbyć, niż znosić go w tym miejscu i okazywać szacunek.
Liam stanął przed wejściem do sali audiencyjnej i zapukał w odrzwia, oznajmując swoje przybycie.
- Przeszkadzam? - spytał.

Marek

-Tak w jej komnacie. A przeszkadza Ci to?? Ona tak o wszystko dba. A słyszałaś jak pięknie umie grać?? Melodia piękna dla ucha. To mu powiedz na pewno Ci pomoże
Marek uśmiechnął się szeroko do Leany.
-Ale jeśli jej nie pokocham... Rozumiesz mnie córeczko prawda?? Mogę mieć z nią dzieci jeśli tego chcesz ale nie wiem czy będą coś do niej czuł.
Marek usłyszał pukanie zwrócił głowę w stronę drzwi. Zobaczył wychylającą się głowę Liama.
_Oczywiście że możesz wejść. I chodź uściskać teścia

Leana

- Ja chce miec tato rodzeństwo.....Chociaż młodszą siostre co ?
- Hey kochany no oczywiście ze nie przeszkadzasz - powiedziala do Liama

Marek

-Dobrze już dobrze córeczko. Jeśli ta Twoja Emily się zgodzi to będziesz miała.

Liam

- Witaj - podszedł do Marka. - Chyba nie będziemy dziś rozmawiać o sprawach służbowych - uśmiechnął się.

Leana

- Zwycięstwo. Wiesz będe uczyła swoją siostrzyczke wszystkiego co tylko sama wiem
- Liam jak sie uda będe miała młodszą siostre lub brata - powiedziała uszczęśliwiona

Liam

- Naprawdę? - spojrzał zdumiony na Marka, a potem na Leanę. - No proszę...

Leana

- Wiesz jak sie ciesze juz ze 100 lat nie było na dworze małych dzieci. Będe je przebierała, bawiła sie z nimi

Liam

- Miałabyś zajęcie. gdyby mnie nie było z powodu pracy gdzieś na świecie. No chyba, że twój ojciec i wujkowie mnie awansują inie będę musiał się stąd ruszać zbyt często jak na elitę Volturi przystało. Ale chyba mi to nie grozi.

Leana

- Ech te twoje podróże kiedyś mnie dobiją. No ale co jakis czas będziesz ze mną zostawał w Volterze - powiedziała i posłała mu aluzje co do wczorajszej rozmowy

Marek

Marek przyglądał się rozmowie Leany z Liamem. Jak on kochał swoją córkę i chciał dla niej jak najlepiej.
-Moje drogie dzieci. Liam jesteś dla mojej córki kimś ważnym widzę to więc będziesz wysyłany na misje dopiereo gdy będzie na prawdę taka potrzeba. MAm nadzieje że moi bracia nie będą mieli nic przeciwko. Skoro Leana chce mieć dzieci będziesz musiał przy niej być gdy będzie wciąży i gdy już małe byłoby na świecie.
Wstał powoli bo znów do jego uszu doszły dźwięki granej muzyki.
-Pójdę się przejść i każę przy okazji przenieść fortepian do Twoich komnat.
-Dozobaczenia dzieciaki-tu ucałował każdego po kolei

/Komnata Mercedez

Leana

- Tato tylko nie dzieciaki...>Zaraz wróce tylko pójde po coś - powiedziała i wyszła

/gdzies

Leana

/komnata Mercedez

Usiadła na krześle i zamoczyła swe wargi w karminowej krwi

Marek

Marek skierował swoje kroki do sali. Wszedł do środka i zobaczył Leane siedzącą na krześle a Liama stojącego niedaleko niej. Podszedł do córki i powiedział
-Twój fortepian jest już w Twojej komnacie córeczko.
Potem skierował swoje kroki do tronu i usiadł.
Nigdy nie zwracałem uwagi że Mercedez jest taka ładna Jego myśli zaczęły krążyć wokół dziewczyny w komnacie wyżej

Leana

- Dziękuje papa. A ja niedługo zaczne załatwiać sprawy związane z wiesz czym. A własnie Chiara niedługo wpadnie mnie odwiedzić na pare dni.
-

Marek

-Ale Ty mnie męczysz.
-Niech przyjeżdza nie mam nic przeciwko ale błagam Cię nie swataj mnie z nikim bo poważnie się pokłócimy wtedy kochanie.
-A myślecie już z Liamem o ślubie?

Leana

- Kto tu mówi o swataniu ?. Ja chce tylko rodzeństwo....Wiesz jak narazie nie potrzebuje nikogo na macoche bardziej przyda mi sie młodszy brat lub siostra...>A coś czuje że tobie by sie syn przydał
- Tato jeszcze nie myslimy jesteśmy ze sobą zaledwie 2 tygodnie

Marek

-Aha skarbie rozumiem.
-No mógłbym mieć syna. Nie narzekałbym. Ale wiesz kiedy się zgodzę na to?? Jeśli kobieta którą wybierzesz zgodzi się mieć dziecko z wampirem. I musi zgodzić się nażycie wampira lub umrzeć

Leana

- No to poddam to małej dyskusji z rzeczoną kobietą....Ale wyobraź sobie. Syn którego wychowasz na wspaniałego wampira czy to nie piękne ?

Marek

-Piękne kochanie piękne..
Jego myśli nadal kręciły się gdzie indziej. Uśmiechnął się sam do siebie.
-A kochanie pomożesz mi znaleść jakiś piękny nowy fortepian?? nalpiej gdzieś ok XVII wieczny?

Leana

- Demetri ma chody u niezłych chandlarzy antykami więc on coś powinien wykombinować
- Ach wyobraź sobie tupot dziecięcych nożek i śmiech w końcu ostatnie dzieci to chyba były adoptowane dzieci Athendory 108 lat temu

Marek

-No tak. To muszę go o to poprosić bo obiecałem Mercedez że kupię jej nowy.
Na samą myśl o dziewczynie uśmiechnął się. Lubił jej towarzystwo. Zawsze lepiej się przy niej czuł chodź i tak nie zastąpi mu nic matki Leany.
-Taak to będzie piękne. Znasz warunek. Zgodzę się na wszystko ale nie pokocham zapewne tej kobiety którą wybierzesz. A powiedz mi jeszcze czy ta Emily ma kogoś?

Leana

- Mercedez ?. - zapytała zdezorientowana
- Czy ma kogoś ?. Teraz chyba nie

Marek

-Tak kochanie ponieważ ona bardzo lubi grać na fortepianie i gra pięknie. Zawsze grywała na fortepianie Twojej matki bardzo dbała o niego bo wiedziała że kiedyś będziesz go chciała mieć. No i teraz wzięłaś go i obiecałem jej że kupię jej nowy.
Uśmiechnął się do córki lecz wyczół w jej głowię że nie podoba się jej to.
-A coś jest nie tak?? Mówiłaś że ją lubisz córeczko. A na pewno ta Emily nie ma nikogo. Ona jest z La Push??

Leana

- Jak juz gramy w otwarte karty to powiem tak lubie Mercedez jako przyjaciółke ale jako macochce nie bardzo
- Emily ?. Ona jest z La Push podobno prowadzała sie z Samem Uleyem ale co ją widziałam to sama jest nie dziwie się miec takiego ex partnera

Marek

-Takiego ex partnera?? Co chcesz przez to powiedzieć. Leana jeśli kogoś ma to nic z tego. A przecież tam są wilkołaki jeśli się nie mylę.
--Ja też ją lubię. Jest miła i ładna. Ma osobowość i grację ale na partnerkę dalszą?? Jakoś nigdy nie widziałem jej w tej roli. Chociaż ostatnio dużo czasu z nią spędzam i dopiero teraz zaczynam zwracać na nią uwagę. Ale co Ci w niej przeszkadza? Wiem że Twojej matce nie dorówna. Nie ma nikogo takiego na świecie kto by mi ją zastąpił.
Paptrzył smutno na Leane. Na prawdę myślał czasami poważnie o Mercedez ale ona nie zwraca na mężczyzn uwagi. Od kąd znalazła się na dworze cały czas knębi się w niej ból. Marek zawsze jej żałował tak było i w tym wypatku.

Leana

- Tato gdyby Emily miała kogoś to by mi o tym powiedziała, więc jak nie powiedziała to raczej oni sie rozstali. A zresztą jeszcze sie wypytam
- A jeżeli chodzi o Mercedez. To nie chce o tym rozmawiać - powiedziała do swego ojca.
-

Marek

-Czemu nie chcesz?? Ja chce porozmawiać o tym. Bo jeśli by tak się stało że jeszcze bardziej się do siebi zbliżymy chce znać Twoje zdanie co o niej myślisz.
-Mam nadzieje że mnie nie okłamiesz w jej sprawie

Leana

- Po prostu nie chce mieć za Mercedez macoche. Ona jest moją przyjaciółką i nie będzie nikim więcej dla mnie. - powiedziała
- Nie kłamie jak mame kocham

Marek

-Dobrze wierze Ci. Ale i tak sam z nią o tym porozmawiam a zawsze Mercedez lub Aro mogą sprawdzić jej wspomnienia.
-Cieszę się że jest Twoją przyjaciółką córeczko. Ale chce żebyś wiedziała że zaczynam czuć do niej coś więcej. Nie mogę zapomnieć Twojej matki i nadal ją kocham. A przy Mercedez czuję się bardzo dobrze.

Leana

- Jak chcesz mogą sprawdzić jej wspomnienia mi to nie przeszkadza
- Ty lubisz Mercedez ?!....Chcesz się z nią ożenic ?!. - zapytala łzy powoli cisnęły jej sie do oczu,
- A co ze mną ?....Jeżeli ty sie ożenisz z Mercedez ona nie pozwoli by Emily urodziła twoje dziecko

Marek

-To się cieszę że nie masz nic przeciwko córeczko.-podszedł i przytulił Leanę.
-Lubię ją i to bardzo. Nie wiem co ona myśli o mnie. Nie pytałem jej o to nigdy. Ożenić?-przytulił ją jeszcze mocniej bo ujrzał łzy w jej oczach.-Leano za wcześnie na takie słowa bo nawet nikt nic nie mówił że będziemy razem i wogle. Jest moją przyjaciółka tak samo jak Twoją. Nie wiem co ona czuje do mnie i co myśli na ten tamat. Cały czas cierpi i nie zapomniało tego co ją spotkało 500lat temu. Ona nawet nie chce słyszeć o miłości.
-Co z Tobą?? Ty jesteś dla mnie najważniejsz. A co do Emily to jest kwestia do obgadania. Powiedz mi co myślisz o Mercedez i wogóle. Nie myśl o tym że mogłaby być Twoją macochą bo do tego jeszcze bardzo daleko.

Leana

- Mercedez myśle że jest fajna ale ja przyzwyczajiłam sie juz do myśli, że będe miała młodszego brata..... - przyznała.
- Pozatym ja nadal pamiętam mame i nie chce by ktos zajmował jej miejsce, nie moge sie pogodzić z tym, że ktos zajmie jej miejsce w komnacie, jej ogród, jej rzeczy

Marek

-Będziesz miała młodsze rodzeństwo. Obiecuję Ci to córeczko.
-Kochanie wiem że pamiętasz bo ja też. Ale musisz mieć świadomość że tak kiedyś może się stać że pokocham znów jakomś kobiete. Ale wiem że na pewno nie tak bardzo jak Twoją matkę

Leana

- Po prostu jest mi żal że mama nie dożyła tej chwili....wciąż mam przed oczyma jej widok gdy leżała już bez sił w łóżku. Miałam zaledwie 3 lata

Marek

-Wiem kochanie-przytulił dziewczynę-ja też ciąglę to widzę. Brakuje mi jej wciąż

Leana

- Może bym zaakceptowała Mercedez lecz mam silne pragnienie posiadania rodzeństwa.....- powiedziała

Marek

-Ah kochanie a Ty ciągle o tym samym.
Marek roześmiał się wesoło. Jego śmiech poniósł się po sali. Reszta wampirów spojrzała na niego ale rzadne nie wydało nawet cichego komentarza.
-Rodzeństwo będziesz miała. Tylko wybierz matkę dla dziecka

Leana

- Widze że humor ci sie poprawił.....Mi nawet też choć boje się jednej rzeczy...boje sie że Liam mnie nie kocha - powiedziała wiedziała że Liam wyszedł z sali
- Matke juz wybrałam