Sala audiencyjna

Leana

- Wiesz jak coś chce to z zasady szybko to załatwiam. Więc i tu szybko załatwiłam. Może jak sie da to nasza przyszła mamusia będzie tu juz jutro

Marek

-Oj Lea kochanie. Dla Ciebie zrobie wszystko córeczko
Marek gdy słyszał słowa Mercedez dostrzegł w nich smutek. Czyżby i ona jednak coś do mnie czuła? nie to nie możliwe przecież
Spojrzał na nią. Za chwile i ona spojrzała na niego.
-Masz rację Mercedez że szybko załatwiła wszystko Lea ale myślę że i lepiej bo w końcu da mi spokój.
Marek pokazał język córce[/i]

Mercedez Volturi

tak szybko?
-Jaka stanowcza i szybka. A wszystko jej powiedziałaś?? Nie chce się ogólnie w to wtrącać ale jednak potrzeba dużo poświeceń. Ale Emily będzie miała szczęście bo będzie miała opiekę i to doskonałą.
Na samą myśl o dziecku z wampirem mdliło ją. W końcu dlatego stała się wampirem. Bo skrzywdził ją wampir gwałcąc. Wampirzyca znała ten ból który toważyszył jej przy ciąży. Widziała jak przeżywała to matka Lei. Współczuła już Emily że zostaje skazana na takie cierpienia. Ale Lea się nią dobrze zaopiekuje więc dziewczyna będzie miała dobrze. Mercedez zastanawiała się dlaczego Marek się zgodził. W jego myślach znalazła tylko wytłumaczenie że chce dobra córki i chce ją uszczęśliwić. Ale i znalazła uczucie które daży ją. Właśnie ją Mercedez.

Leana

- No cóż tak jakoś wyszło. Wszystko jej wytłumaczyłam więc nie ma żadnych obaw.....Tato tylko z tymi dziećmi troche szybciej bo prędzej zostaniesz dziadkiem niz dochowasz sie czwórki dzieci - powiedziała podając mu kielich

Marek

Wziął kielich od Lei.
-A no właśnie gdzie Liam?
Marek rozejrzał się po sali.
-Mam dużo czasu na dziecie kochanie. Na razie decyduje się na jedno a co dalej zobaczymy.

Leana

- Liam gdzieś wybył w jakis interesach czy coś w tym stylu. - powiedziała wampirzyca cos jej przekazała a ona skinęła lekko głową

Marek

Marek upił łyk krwi z kielicha. Spojrzał na Mercedez ztojącą obok Aro.
-Ah rozumiem córeczko. To teraz moja kolej gadania o dzieciach. To kiedy zostanę dziadkiem skarbie co?
-A i Mercedez Demetrii załatwił Ci fortepian. Jest w Twojej komnacie. Mam nadzieje że Ci się spodoba.

Mercedez Volturi

-Dziękuję Marku ale nie musiałeś. To ja już nie przeszkadzam wam i idę zobaczyć swój nowy nabytek.
Pocałowała Marka i Leanę w policzek i wyszła z sali. Swoje kroki skierowała do komnaty w której mieszkała od 500lat

//Komnata Mercedez

Leana

- Tato nie odwracaj sie od wiesz czego. Najpierw zostane siostrą potem może matką toż to nie wypada by wnuki były starsze od dzieci

Emily Young

Szła powoli korytarzami targając za sobą walizke, nie wiedziała dlaczego aż tak bardzo się spakowała. A może wiedziała lecz nie potrafiła sobie na to odpowiedzieć. Otworzyła pierwsze drzwi z brzegu i weszła cichutko do znajdującej sie za nimi sali

Marek

-Nie masz za co dziękować Mercedez to było dla mnie przyjemnością podarować Ci go. Przecież wiesz. Dozobaczenia.
Marek odprowadził wzrokiem wampirzycę. Nie wiedzał co jej teraz siedzi w głowie. Zaczynał się powoli martwić. Ona gdy słyszała zaraz o dzieciach wampira z ludzką kobietą to znikała.Musi pamiętać to co sama przeżyła
-Nie wykręcę się córeczko wiesz o tym. Więc masz jakomś rację że nie powinny być starsze.
Gdy wampirzyca już wyszła powiedział.
-Dziwnie się zachowała gdy usłyszała o dzieciach. Zresztą się nie dziwię. Gdy Twoja matka była wciąży znikneła z dworu na jakieś pół roku nie wiadomo było wogóle gdzie. Aro się strasznie wkurzył i martwił.
Tu spojrzał na brata ale tamten byłtak przejęty pracą że nawet nie zwrócił uwagi na ich rozmowe
Marek zauważył wchodzącą do środka dziewczynę. Od razu wyczuł że to człowiek. I że to ta Emily.
-Spokój na sali ona jest gościem nie jedzeniem.
Powiedział do reszty wampirów

Leana

Wyczuła człowieka i natychmiastowo się obejrzała
- Coś mi sie zdaje tato, że teraz zostawie cie samego a pójde do ogrodu zasadzić nowe sadzonki róż....tylko pamiętja czasy sie troche zmieniły

Emily Young

Rozejrzała się z początku ze strachem lecz potem juz nie bała sie. W końcu tyle o nich wiedziała i słyszała.
- Dzień dobry . - powiedziała tym swoim śpiewnym melodyjnym głosem.

Marek

Marek spojrzał na dziewczynę. Owszem ładna ale do Mercedez czuje więcej ahhh.. Było mu żal tej wampirzycy.
-Witaj Emily na moim dworze. Jestem Marek ojciec Leany.
Podszedł do dziewczyny i pocałował ją w dłoń.
-Mam nadzieje że będziesz czuła się tu dobrze. Leana zaprowadź ją do komnaty w której będzie spać a ja czekam na was w ogrodzie bo tu zadużo wampirów jak dla człowieka.

// Ogrody

Leana

- Dobrze tato już ją zaprowadze. - powiedziała wzięła Emily pod ręke i wyprowadziła z komnaty

/komnaty gościnne

Marek

//komnaty marka

Marek wszedł do sali ale nigdzie nie dostrzegł wampirzycy. Usiadł na tronie i zaczął rozmyślać

Leana

Jeden z wampirów dostarczył mu wiadomość od Leany że jest na zakupach

Marek

Marek przeczytał wiadomość od Leany. Nie przejął się jednak tym. Jegop myśli krążyły gdzie indziej.

Marek

Marek coraz bardziej denerwował się że nie ma Mercedez. Strażnicy powiedzieli że i zniknął jej samochów. Złość w nim się gotowała. Nie rozumiał co się stało

Leana

/centrum

Weszła do sali audiencyjnej ubrana w przepiekną suknie z gorsetem własność jej matki\

Marek

Marek spojrzał na wchodzącą LEanę.
-Pięknie wyglądasz. Tak samo jak Twoja matka.
Spojrzał na nią raz jeszcze.
-Lea nie wiesz co się stało z Mercedez?

Leana

- To zależy o co pytasz. O to co sie wczoraj stało a o czym sie dowiedziałam od niej czy o to co ona zrobiła

Marek

Poipatrzył się na córkę.
-Chciałbym wiedzieć gdzie jest. A co masz na myśli mówiąc co ona zrobiła?
Spojrzał na nią podejrzliwie

Leana

- No więc powiem tyle że Mercedez wyjechała z Voltery - powiedziała patrząc na niego uważnie, doskonale potrafiła ukrywac swoje emocje, nie dawała po sobie poznac tego że troche zabolało ją to co sie dowiedziała od Mercedez

Marek

Marek słysząc te słowa spuścił wzrok. Nie wierzył w swoje słowa.
-Nie wiesz może gdzie? To moja wina! Jaki ja byłem głupi!
Spojrzał na Leanę. Domyślał się że pewnie wie o tym co między nim a Mercedez było.
-Powiedziała Ci?

Leana

- Tak wiem o wszystkim. - powiedziała grając w otwarte karty

Marek

Marek jeszcze bardziej się załamał.
-Mogłem się domyśleć że tak będzie. Przepraszam córeczko.
Wyciągnął ręcę w stronę Leany aby ją przytulić

Leana

Lecz ona stała niewzruszona kilka metrów od niego. Nadal nie mogła się z tym pogodzić. To tak jakby zdradził pamięć jej matki

Marek

Marek wiedział już że to nie wskazuje dobrze. Opuścił ręce
-Wiem co myślisz Lea. Możesz mnie znienawidzić. Możesz mówić coi chcesz ale stało się i czuję się z tym źle. A Mercedez będzie miała problemy jak Aro się dowie że jej nie ma.
Zasmucił się jeszcze bardziej

Leana

- Ja wiem gdzie ona jest lecz nie zdradze tego. Ona mi zaufała więc nie mam prawda mówić gdzie sie udała..... - powiedziała. Dookła niej wirowały kule energi

Marek

Marek widząc co robi Lea trochę się zdenerwował.
-Przestań się bawić! Lea domyślam się że zraniłem Ciebie i siebie też! Ale teraz gdy ona zwiała chciałbym abyś mi powiedziała gdzie jest. Jak nie to ktoś jej poszuka. Wiem gdzie mogła się udać.
Marek czuł się bezsilny
-Córeczko przepraszam..
Wampir załamł ręce. Nie wiedział co robić

Leana

- Ja dotrzymuje danego słowa i nigdy go nie złamałam - powiedziała siadając na krześle

Marek

-Dobrze już nie będę naciskał
W jego głowie już układał się plan ściągnięcia jej tu z powrotem.
-Lea przepraszam..

Leana

- Nie no luzik - powiedziała choć tak nie było no ale cóz Leana była świetna w kłamaniu

Marek

Marek nie wiedział czy kłamie czy nie. Nie potrafił tego określić.
-Lea jeśli się zgrywasz nie rób tego. Kochanie nie wiem czemu tak wyszło z Mercedez. Zachowała się tak jakby chciała nas skócić.
Wampir spojrzał na córkę. Szukał w niej jakiejś reakcji ale nic nie potrafił znaleść. Siedziała jak posąg

Leana

- Nie no jak dla mnie serialnie luzik - powiedziała. Potrafiłą doskonale zwodzić no cóż pobierała lekcje od najlepszych

Marek

-Nie wiem. Ale mam nadzieje że nie ściemniasz.
Marek zasmucił się konkretnie.
-A niech ja tylko dorwę Mercedez.....

Leana

- Oczywiśćie ze nie ściemniam.....A co do Mercedez i tak jej nie złapiesz

Marek

Popatrzył podejrzliwie na Leanę.
-Nie złapię jej? a czemu Kochanie?

Leana

- Ja tam nic nie wiem ale jak nie powiedziała ci gdzie jedzie to wątpie byś ją znalazł