Szpital w stolicy

Nishi

Duży szpital w okolicy miasta.

Nishi

Podeszła do siedzącej w recepcji kobiety.
- Przepraszam jakieś dwa lata temu trafił tutaj Nathaniel Denn .Miał złamaną nogę i przebywał tutaj przez jakiś tydzień..-urawała- mogłaby pani zobaczyć w jego danych jego adres zamieszkania, bardzo by mi na tym zależało- poprosiła.
-Wie pani co to ochrona danych osobowych?- odpowiedziała chłodno kobieta, nie ruszając się z miejsca.Piła kawę i patrzyła się na komputer.
-Proszę- powiedziała cicho.
- Niech mi pani głowy nie zawraca- powiedziała wstając i zbierając jakieś papiery. Zadzwonił telefon więc go odebrała.
Cierpliwie poczekała jak skończy.Słuchała rozmowy: złamanie...aha..dobrze... lekarz już się tym zajął..tak oczywiście ze pani pomogę...tak..do widzenia- kobieta mówiła nie za głośno, ale z jej słuchem trudno było nie dosłyszeć.
-Bardzo panią proszę, od dawna próbuje go odnaleść. Raz może pani zrobić wyjątek. -powiedziała końcówkę już lekko zdenerwowanym tonem.
Do recepcji podszedł pewien lekarz- A pani znowu u nas?- zapytał zdziwiony. Spojrzała w jego kierunku. -pani była od tego chłopaka z Piły, prawda?Przychodziła tu pani codziennie- powiedział z podziwem.-Mogę w czymś pomóc?- powiedział ignorując, mówiącą do niego recepcjonistkę.
Wytłumaczyła mu o co chodzi. I parę minut później opuściła szpital zadowolona z tego co się tam dowiedziała- kierunek Irlandia- zaśmiała się.

/ lotnisko