Pokój Jazza

Jasper Hale

pokój taki w sam raz jak dla wampira na parę nocy, bo dłuzej raczej nie. W końcu w innych warunkach mieszkał Smile

Jasper Hale

/pokój Marii

Jednym szybkim ruchem otworzył drzwi i gestem zapraszającym-wejdz prosze-dał wejsc do środka wampirzycy. Po chwili skierowali sie do odgrodzonej czesci. Jasper skinął głowa-to bedzie Twoja sypialni-jesli mogę to tak nazwac-popatrzył sie z lekka zdegustowany.
-Łazienka jest wspólna-jakos damy rade, zobaczysz.
-To moze ja narazie zejde do recepcji cos jeszcze załatwic a Ty sie rozgosc.
Zanim Maria zdazyła cos powiedziec Jaspera juz nie było.

Maria

/Pokój Marii

- Tylko wróć szybko, nie lubię samotności ostatnio - westchnęła cicho, po czym postanowiła wziąć prysznic. Rozebrała się z sukienki jeszcze w pokoju, po czym przeszła do łazienki. Wykąpała się w chłodnej wodzie - takiej, jaką lubiła najbardziej, po czym otuliwszy się w ręcznik, wyszła z pomieszczenia.
Usiadła na parapecie, jedną nogę trzymając zgiętą, a drugą opuściła swobodnie na dół. Patrzyła smutno przez okno, zamyślona. Z jej włosów kapały kropelki wody. Czekała na Jaspera wytrwale, mając nadzieję, że zaraz wróci. Musiała z kimś pogadać. Zaraz...Teraz...

Jasper Hale

Jasper szybko zbiegł po schodach i oddał klucz recepcji. Tak samo szybko znalazł sie z powrotem w pokoju. Zauwazył siedzaca i wpatrzona przez okno Marie. Wyczuwał ze coś ja trapi, czuł jakis dziwny smutek, ktory od niej promieniował. Cicho podszedł do wampirzycy i zaczał delikatnie wycierac jej mokre włosy.
-Czy cos sie stało?-spytał nie przerywajac osuszania

Maria

- Nie nic, tylko... Przypomniałam sobie czasy, gdy z okna naszej hacjendy obserwowałam księżyc, lub tańczących na zewnątrz ludzi. Ogniska, przyśpiewki, tańce. Brakuje mi tego. Radości, miłości... - powiedziała cicho. - I spontaniczności! Zwykłej zabawy, nagłych uniesień, podążania za tym, co podpowiada instynkt. Szzlonych nocy, jazdy konnej, cieszenia się życiem i kochania świata! Tak, kochania....

Jasper Hale

Przytulił ją delikatnie
-Rozumiem co czujesz. Ja czasem też wspominam to co było dobre w moim życiu teraźniejszym jak i przeszłym, że tak powiem człowieczym. Mówiąc to zadrgały kąciki jego ust. Sam zapatrzył sie gdzies w dal. Przymknał na chwilę oczy by sięgnąć pamięcią daleko wstecz do własnego dzieciństwa. Westchnał lekko
-Ale nie mozna zyc tylko tym co było-odparł po chwili namysłu
-Tutaj tez mozemy odczuwac szczescie

Maria

- Możemy, tak, możemy... - uśmiechnęła się, bawiąc się kosmykiem jego jasnych włosów. - A ja bardzo tego szczęścia potrzebuję. Nie zaznałam go od ponad stu lat i jest mi teraz potrzebne jak woda do życia! Wtedy człowiek się zmienia i chce, pragnie być lepszym, marzy o tym, by cieszyć się Życiem z innymi. A ja chcę być dla innych, pomóc, kochać, cieszyć się, bawić, śmiać! Sprawiasz, że to się spełnia Jazz. Zmieniasz mnie na lepsze! Moje marzenie spełnia się dzięki tobie...

Jasper Hale

Gdyby mógł pewnie by sie z deczka zarumienił słyszac takie słowa. Niemniej zrobiło mu sie bardzo miło. Spojrzał na Marie i delikatnie ucałował ja w czółko
-Nawet nie wiesz jakie to miłe usłyszec takie słowa, ale nie uwazam zebym az tak wpływał na innych zeby czuli sie przy mnie szczesliwi. Mimo wszystko dziekuje-usmiechnał sie.
Podszedł do stolika obok ktorego znajdował sie kredens
-Masz ochotę sie czegos napic?-spytał zwracajac twarz w jej strone?

Maria

- Napić? - zdziwiła się. - Hmm, pomyślmy, może jakieś wino? Chyba z wiek już go nie piłam - zaśmiała się, zeskakując z parapetu. Poprawiła jeszcze opadający nieco ręcznik i usiadła.

Jasper Hale

Na jego twarzy pojawił sie zawadiacki usmieszek. Otworzył wino i po nalaniu podał kielich Marii-prosze to dla Ciebie
-Za co wypijemy?-spytał..-moze za przyszlosc-podniosł delikatnie brew do gory

Maria

- Może być. Miejmy nadzieję, że będzie lepsza i jaśniejsza. A dla mnie moze bardziej czuła. Bo czułości mi takze brakuje - dodała, upijając łyk. - Słyszysz to? - na chwilę zamilkła, słysząc jakiś trzask. Po chwili zgasło światło. - Jaka miła atmosfera - uśmiechnęła się. - Ten hotel jest jakiś dziwny.

Jasper Hale

-Tak masz rację-upił łyk wina i delektował sie jego smakiem
-Mowisz o czułosci, delikatnosci-mruknał. Gdy nagle zgasło swiatło Jasper w wampirzym tempie zblizył sie do Marii. Delikatnie odsunał kosmyk z twarzy a potem złozył na jej szyji pocałunek. Spojrzał w jej źrenice. Potem delikatnie skubnał płatek jej ucha
-Czy o takim typie czułosci tez mowiłas?-wymruczał

Maria

Dziewczyna zamarła w bezruchu, a wtedy jego czułości - tak, bo jak to nazwać inaczej Razz

stały się jeszcze bardziej znaczące mocniej oddziaływały na jej zmysłu.
- Jazz... - szepnęła lekko zmienionym głosem. Przeszył ją osobliwy dreszcz. - Ty przecież wiesz, co teraz czuję i czy o to mi teraz chodziło - powiedziała cichutko, mimowolnie zbliżając się do niego.

Jasper Hale

Jasper patrzył na nia swoimi miodowymi oczami. Usmiechajac sie pod nosem zapytał- a co ja takiego zrobiłem niby? I jak niby mam wiedziec co czujesz skoro nie jestem Toba-usmiech powrocił.
Po chwili połozył dłonie na jej ramionach i zaczał deliaktnie wodzic palcami po jej skorze. Potem wzdłuz kregosłupa przez recznik, ktorym sie okryła.
Nagle wpadł na szalony pomysł
-Poczekaj chwilke ja zaraz wroce-mowiac to pognał do łazienki. Wział szybki prysznic i podobnie jak Maria otulił sie nieco wiekszym recznikiem niz ona. Z jego włosów skapywała czasem woda. Czuł sie rześki. Zakrecił wode wział głeboki wdech i wrócił do pokoju. Stanał za Maria i cicho powiedział podajac jej kielich-Mam nadzieje ze teraz bedziesz czuła sie jeszcze bardziej komfortowo przebywajac ze mna-gestem wskazał na swoj ubior i usmiechnał sie ciepło.

Maria

- Jesteś szalony - roześmiała się, patrząc na jego strój. - Po prostu... teraz mnie powaliłeś, wiesz? - szturchneła go łagodnie.
- ja chyba nigdy za tobą nie nadążę - pokręciła głową z uśmiechem. - Tak, teraz lepiej - dodała, by poczuł satysfakcję. - I jak masz nie wiedzieć co czuję, skoro wyczuwasz nastroje innych, hmm? Chyba, że ja jestem dla ciebie zagadką - uśmiechnęła się tajemniczo.

Jasper Hale

Jasper podszed l jeszcze blizej Marii-To prawda ze wyczuwam ale nie wszystkich i nie zawsze-usmiechnał sie
-A Ty-kontynuował-stanowisz dla mnie niezła zagadke
-Zasmiał sie słyszac jaki to jest szalony
-Przeciez ja zawsze byłem postrzelony a raczej zachowywałem sie tak hehe
Złapał wampirzyce za rece -widzisz nic sie nie zmieniłem jednak ha! Przyciagnał Marie blizej siebie i nosem przejechał po jej szyji

Maria

- I bardzo mnie to cieszy - powiedziała szczerze. - Zawsze lubiłam, gdy taki byłeś. To mi imponowało i pociągało - mruknęła gdy wampir dotykał jej szyi.
- Może i nie czujesz tego, co ja, ale uwierz mi, jesteś prawdziwym cudotwórcą - wplotła dłoń w jego włosy, przytmykając oczy.

Jasper Hale

-Ja to nie mozliwe-zazartował jakby z niedowierzaniem
-Staram sie tylko zeby było dobrze i jesli moge to pomagam i tyle-skwitował
-A to ze zaskakiwac lubie i potrafie to dobrze wiesz-usmiechnał sie do Marii. Poprawił sobie recznik mocniej go zawiazujac i zaczał intensywniej wpatrywac sie w oczy Marii, jakby chciał ja zahipnotyzowac. Jedna reka zaczał wplatac w jej kosmyki włosow a druga delikatnie gładził jej ramiona, to znów przejezdał dłonia po karku schodzac az do połowy plecow.

Maria

- Nie czaruj Jazz, nie czaruj - ciągle utrzymywała z nim kontakt wzrokowy.
- Chociaż nie, nie przestawaj - szepnęła po chwili wprost do jego ucha, ocierając się o nie swoimi wargami. Przymknęła oczy, chłonąc jego zapach.
- Morze, przyprawy, trawa, deszcz, szaleństwo... - powiedziała, wyliczając to, co poczuła.

Jasper Hale

Popatrzył uwaznie na wampirzyce słuchajac tego co mowi
-Ciekawe masz skojarzenie nie powiem-usmiechnał sie Po chwili nachylił sie nad jej uszkiem i szepnał - Ale i tak nie przebijesz moich skojarzen...-i tu zaczał wymieniac-słońce, egzotyka, ciepłe fale oceanu, powiew morskiej bryzy, zapach ciał skapanych w słoncu. Jego oczy zaczeły sie skrzyc dziwnym blaskiem-I co Ty na to-spytał zaczepnie kasajac płatek ucha

Maria

- Podoba mi się, wiesz? - zachichotała. - Nawet bardzo i to wszystko absolutnie - przejechała palcem po jego policzku. - Tak, trafiasz w to, co mi bliskie, w charakter, ooo tak - zeszła paluszkiem na szyję, a potem na tors.

Jasper Hale

Jazz wstrzymał oddech na chwile a czujac ciepło dłoni na klatce zamruczał z lekka filuterią.
Objął wampirzyce i przyciagnał do siebie. Dłonia bładził po jej całych plecach a twarz ukrył w jej włosach. Starał sie zatrzymac czas czujac jej zapach.
Ucałował miejsce w okolicy prawego obojczyka a potem zaczał schodzic delikatnymi pocałunkami wzdłuz ramienia. Kiedy doszedł do dłoni ucałował ja i spojrzał badawczym wzrokiem na Marie
-I co Ty na to?-zamruczał gardłowo ale zarazem w bardzo ciepłej tonacji głosu

Maria

- Cholera Jazz, ty wiesz jak mnie podejść no - szturchnęła go w ramię, po czym wpiła się w jego wargi na chwilę. - Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać - wytłumaczyła się, gładząc delikatnie jego mięśnie.

Jasper Hale

Jazz spojrzał z lekkim rozbawieniem na Marie, odgarnał jej kosmyk z twarzy-hej..nie musisz mnie przepraszac bo nie masz za co. Przeciez nic nie zrobiłas. Na potwierdzenie swoich słow najpierw delikatnie a pozniej z wieksza intensywnoscia pocałował Marie w usta.

Maria

Maria patrzyła na niego z uczuciem, wzdychając w duchu, próbując zapanować nad burzą namiętności, która kłębiła się w niej i kłębiła od jakiegoś czasu.
Gdy chłopak ją pocałował, wplotła palce w jego włosy i rozchyliła bardziej usta, pozwalając na głębszy i bardziej żarliwy pocałunek. Drugą dłoń trzymała na jego ramieniu, ciągle go delikatnie pieszcząc.

Jasper Hale

Jasper widzac reakcje Marii na pocałunek mocniej objął wampirzycę w talii i przygarnał. Spojrzał w oczy a pozniej ucałował jej czółko, policzek zarysował noskiem jej podbrudek az w końcu swoją wędrówke zwieńczył głębszym pocałunkiem. Wpił sie w jej miekkie, słodkie usta z luboscia jak to robił kiedys.
-Mariooo-wymruczał jej imię wprost do ucha.
Przestał ja całowac odstawił kieliszki i delikatnie oparł wampirzyce o oparcie kanapy. Potem zaczał dłonmi dotykac jej ramion, pleców a gdy usta odnalazły jej pocałował ja namietnie delikatnie rozchylajac swoje by ich jezyki mogły spotkac sie i spleśc w fale rozchodzacego sie po jego ciele gorąca.
Na chwile sie odsunał od niej i wyszeptał- Czy Ty widzisz co ze mna robisz?
Czyując bliskość jej ciała coraz trudniej przychodziło mu zachowanie kontroli.

Maria

- a czy ty zdajesz sobie jak działasz na mnie? - odpowiedziała, pytaniem na pytanie, gładząc go po plecach.
- To właśnie ty jeden potrafiłeś ze mnie wyciągnąć coś dobrego, ty darzyłeś mnie uczuciem Jazz - powiedziała do niego cicho. - Jesteś wszystkim co mam, tak było zawsze, nawet gdy tego nie dostrzegałam i nie rozumiałam - podniosła się ku niemu. - Ja... - zaczęła, ale nie dokończyła, ponownie muskając jego wargi swoimi.

Jasper Hale

Odwzajemnił jej pocałunek. Smakował kazda czesc jej ust delikatnie przygryzł jej dolna warge a potem ucałował.
-Wiesz..-zaczął mówic prawie szeptem a palcuszkeim zarysowywał kształt jej ust-nie wiedziałem nigdy ja na Ciebie działam, tzn tak do końca bo troche to sie orientowałem Cool

-Kiedy jestes troszkę zmieszana wyglądasz jeszcze bardziej uroczo-otarł nosem o jej policzek.
-Dawałaś mi tyle zrozumienia, uczuć a ja tego do końca nie widziałem, a przynajmniej nie tak jak powinienem-uniósł jedną brew wyżej.
-I w końcu mogę powiedzieć ze dałas mi drugie zycie inne ale zawsze...-zawiesił na chwile głos nie dokańczajac mysli.
Delikatnie pociaganał ja za reke i podprowadził do kanapy gdzie usiedli. Jasper nie odrywał od niej wzroku. Probował wszystkimi siłami skupic sie na tym co też ona sobie mysli. Ale zauwazył ze przy niej ciezko jest się jemu skoncentrowac. Na chwile przymknał oczy by czuc jej zapach, jej bliskosc z zamknietymi oczami dotykał reka jej twarzy, włosow.

Maria

- Byłeś dla mnie zawsze wyjątkowy Jasper. Od samego początku, wiesz o tym - mówiła, gdy chłopak jej dotykał.
- Ja nie chciałam cię skrzywdzić, nie chciałam - zwiesiła głowę, czując jak jej wyrzuty sumienia znowu dają o sobie znać. - Zależy mi na tobie - dodała ciszej, wpatrzona w podłogę.
Gdy nadal jej dotykał i ona przymknęła oczy, napawając się jego bliskością. Przyprawiał ją o dreszcze, pobudzał zmysły i działał dziwnie uspokajająco.
- Jesteś wspaniały - szepnęła tylko tyle.

Jasper Hale

-Heh..-wiesz ze kiedys usłyszałem takie słowa: "jestes jak antidotum" ale ja powiedziałem, ze wcale nie.-Nie wiem czy jestem az tak wspaniały jak sadzisz-mruknał cicho-ale...-zaczał całowac czobek jej noska-i nie dokonczył.
Westchnał tylko głęboko i zaczał na nowo przygladac sie Marii. Po chwili spuscił wzrok i zaczał obracac w rekach rabek recznika-Czasem sie zastanawiałem-zaczał z lekka zadumą w głosie-czy wiekszosc rzeczy ktore zrobiłem miało głebszy sens, czy tak musiało byc i nie wiem tak do konca. Chyba nie znajde juz odpowiedzi.
-Jednego czego jestem pewien ze nasze spotkanie musiało byc i teraz po tylu latach znowu-usmiechnał sie w jej strone

Maria

- Jesteś. Myślę, że ktoś taki jak ja może to ocenić bardziej. Byłam wredną suką, pożądliwą, zakłamaną i wściekłą. Nie widziałam nic dobrego. Ale mnie olśniło. Dzięki tobie. A potem mnie przyjąłeś nie jak kogoś, kto przez kilkadziesiąt lat chciał zabić w tobie człowieczeństwo, a kogoś, kto się zagubił i przeżył wiele złego, co zmieniło mnie na dobre. Jednak ty widzisz jak bardzo chcę oddalić się od tamtego życia, jak bardzo chcę zacząć nowe życie. I jak pragnę tego, co kiedyś odrzucałam - powiedziała to wszystko z głębi serca, patrząc w jego oczy usilnie. - Musieliśmy się znów spotkać, by popatrzeć na wszystko inaczej. My musieliśmy się oddalić, by naprawdę zobaczyć to, co w nas jest. By od nowa poznać swoje dusze. Może ja miałam zrobić to, co zrobiłam, byś potem ty mi pomógł i spróbował mnie uratować. Może jesteś moim aniołem, Jazz...

Jasper Hale

-Obawiam sie ze do anioła to mi daleko, ale...-usmiechnał sie- postaram Ci sie pomoc w tym zyciu, na tym etapie na ktorym sie znalazłas, zebys mogła z usmiechem patrzac w przyszłosc, nie zaleznie jakaby ona nie była.
Objał ja ramieniem i przytulił-dobrze mi jest tutaj z Toba.
Jedna reka cały czas obejmował plecy Marii a druga odgarnał jej kosmyk z czoła

Maria

- a mi z tobą Jazz, bardzo mi dobrze - przytuliła się do niego, gładząc go po mięśniach brzucha delikatnie. Dostrzegłszy większe blizny, pocałowała je delikatnie, z czułością i szacunkiem. Sama także miała ich kilka, ale to było nic...
- Nawet nie zgadniesz, co właśnie mi się przypomniało - zaśmiała się nagle. - Jestem ciekawa czy Peter ci kiedyś o tym wspomniał, po tym fakcie - zaśmiała się ponownie. - Pamiętasz jak nas przyłapał w rzece? I jak zasłaniałeś się kamieniem? Ja miałam szczęście, że dałam wtedy nura.

Jasper Hale

-Hahhah-zasmiał sie perliscie-pamietam ale wtedy miałem mine, to było cos heh
-Ciekaw jestem co tam u niego, tak dawno nie miałem z nim kontaktu-zastanowił sie chwilke
-Dla mnie czas teraz nie istnieje-ucałował ja w czołko i mocniej przytulił-mogłbym tak siedziec i siedziec w Twoim towarzystwie. Odzdziałujesz na mnie w niesamowity sposob-ucałował ja delikatnie w usta-dziekuje

Maria

- Nie ma za co - uśmiechnęła się, sadowiąc mu się bezczelnie na kolanach.
- Mozesz siedzieć tak ze mną. Nie mam nic przeciwko Jazz, nic a nic. Przy tobie znów czuję się wolna i radosna. - Jesteś mi potrzebny - objęła go mocno za szyję, przyciskając swoje czoło do jego czoła. Nawet nie zauważyła, że ręczniczek nieco jej zleciał Razz

Jasper Hale

Poprawił Marie zeby nie spadła z jego kolan zatopił twarz w jej lokach i wymruczał-wygodnie Ci jest?
Zauwazył jak recznik delikatnie sie osunał z jej ciała i prawie nie zauwazalnie podciagnał i złapał Marie w poł, usadowił ja bokiem do siebie a plecami zeby delikatnie opierała sie o kanape. Złapał za zsuwajacy sie recznik i przytrzymał go.
-Hmm.według mnie nie do konca ten recznik jest Ci potrzebny-mruknał zaznaczajac nosem jej mostek i zatrzymujac sie w okolicy pepka

Maria

Dziewczyna zachichotała, śledząc uważnie jego ruchy.
- Oj, chyba tak się tobą zajęłam, że nawet nie spostrzegłam, jak się zsuwa i jak widzę rozwiązuje - powiedziała rozbawiona. - I wiesz, chyba bez niego faktycznie mogłoby się obejść - szepnęła zalotnie.

Jasper Hale

-Hmmm...-wymruczał do jej uszka-czy mam to odczytac jako jakas propozycje?-jego oczy zapłoneły dziwnym blaskiem
-Wiesz zawsze mozna sie tego pozbyc-wskazał palcem na recznik

Maria

- Propozycję, hmmm - zamyśliła się. - Nazywaj to jak chcesz - zaśmiała się. - Ale wtedy twój też trzeba będzie zdjąć, wiesz o tym - mrugnęła do niego. - Bym poczuła się nieco raźniej, rozumiesz - uwielbiała prowadzić z nim gierki słowne. Wiedziała, że lubił to tak samo jak ona.
- I co powiesz? - zamruczała mu do ucha, ocierając się o niego półnagim ciałem .

Jasper Hale

Jazz mimowolnie napiał wszystkie miesnie. Poczuł dreszczyk jak sie o niego otarła swoim ciałem.
-Nie bede za mocno oponował zebys pomogła mi sie pozbyc tego przyodzienia-spojrzał wymownie na recznik okalajacy jego biodra. Usmiehcnał sie zawadiacko