Komnaty Marka

Ilucorana

- Zamknęłabym Cię tu samego, uciekła.
Mruknęła.
- A potem w wolnych chwilach torturowała.
Wymruczała mu do ucha. Przejechała po małżowinie językiem.

Marek

- Okrutna baba - mruknął rozbawiony i opadł na łóżko pociągając ją na siebie. - Jak mniemam tortury byłyby straszne. Długie. Bolesne... - oddzielał słowa kolejnymi ukąszeniami jej dekoltu.

Ilucorana

- Nie inaczej.
Westchnęła cicho, przymknęła oczy. Usiadła na nim okrakiem, gdzieś na jego brzuchu.
- Zadbałabym o to, żebyś nie miał chwili spokoju.
Zachichotała. Pochyliła się nad nim, pocałowała w szyję, obojczyk.

Marek

- Skąd pewność że tego bym nie chciał? - mruknął zadowolony.
Przesuwał dłońmi po jej ciele. Od ud aż po ramiona.

Ilucorana

- Cóż...wtedy by moje plany się nei sprawdziły.
Przyjemny dreszcz przebiegł po jej ciele. Spojrzała mu w oczy, objęła ustami jego wargi, całując najpierw delikatnie, później gwałtownie wręcz i dziko.

Marek

- A to byłoby straszne... - odwzajemnił jej pocałunek równie łapczywie.
Zacisnął palce na jej gładkiej skórze.
- Zdecydowanie straszne - wczepił się w jej usta.

Ilucorana

- Okropne
Wyprężyła się z cichym pomrukiem. Pogłębiła pocałunek, przesuwają językiem po jego dolnej wardze.

Marek

- Wyjątkowo... - przesunął dłonią po jej udzie i podbrzuszu.
- Co byś wtedy zrobiła? - zanurzył twarz w jej włosach przyciągając ją mocniej do siebie.

Ilucorana

- Wymyśliłabym coś innego.
Wymruczała mu do ucha, z cichym westchnieniem. Przymknęła oczy. Zacieśniła uścisk nóg, byle tylko być bliżej. Dłonie wodziły po jego plecach.

Marek

- Na przykład? - zapytał ze szczerym zainteresowaniem. Przycisnął ją jeszcze mocniej. - Jestem niezwykle ciekaw twoich pomysłów. - uśmiechnął się obcałowując jej szyję.

Ilucorana

- Nie wiem...może po prostu bym odeszła...
Mruknęła, odchylając głowę do tyłu.
- I spotkała kogoś innego...
Wbiła lekko paznokcie w jego plecy.

Marek

- Niewątpliwie to jedno z wyjść. Ale czy od razu musisz rozważać cos tak pospolitego? - przygryzł jej gładką skórę. Delektował się tym, mruczał jak zadowolony kot czując jej dotyk.

Ilucorana

- Pospolite...zazwyczaj dość dobre...
Mruknęła, jeżdżąc paznokciami po jego plecach.
- Mogłabym też uznać, że nei istniejesz...
Mruknęła.
- Żyć obok, ale tak daleko...Lub też...nadal trwać przy tobie gdzieś w ciszy i cię torturować na rożne sposoby.
Roześmiała się perliście po czym ugryzła go dość mocno w szyję, zostawiaj ac rankę.

Marek

- Oczywiście mogłąbyś teraz również skończyć z bzdurami i pocałowac mnie, do cholery - roześmiał się przeturlawszy się na nią. Opadł na jej piersi pieszcząc je namiętnymi ukąszeniami.

Ilucorana

- Mogłabym.
Roześmiała się. Westchnęła cicho, przesunęła palcami po jego włosach.
- Ta perspektywa mi się nawet podoba.
Wymruczała, wyginając się w lekki łuk. Przycisnęła lekko jego głowę do piersi.
- Bardzoo...
Wymruczała przeciągle.

Marek

- Bardzo? - zapytał cicho delektując się przy tym smakiem jej skóry. Został przyciśnięty do jej piersi, czego nie żałował. Wręcz przeciwnie. Powitał fakt z entuzjastycznym mruczeniem i uczcił go złapaniem w zęby brodawki.

Ilucorana

- Bardzo...
Wymruczała potwierdzająco, wyginając się w jego stronę delikatnie. Zagryzła dolną wargę, spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Westchnęła cicho.

Marek

- Powiedz mi - pociągnął delikatnie za jej skórę. - jak bardzo - wymruczał.
Opuszkami palców przesuwał po jej ciele pieszczac każdy skrawek

Ilucorana

- Tak...że nie możesz sobie tego wyobrazić...
Westchnęła, zagryzając mocniej wargę.
- Nie mogę tego wyrazić słowami...
Wymruczała, z błogim uśmiechem na twarzy. Wypchnęła klatkę piersiową do przodu, byle tylko bliżej.

Marek

- Mhmmm - uśmiechnął się - Wyraź to inaczej - przemknął językiem po jej piersi. Smakował każdy centymetr. Jej starania by znaleźć się bliżej niego szalenie mu się spodobały. Postanowił pociągnąć to jeszcze przez chwilę.

Ilucorana

Miała w zamiarze zrobienie miny naburmuszonego dziecka. Nie wyszło. Cóż, trudno wyrazić coś takiego, mając lekko zmrużone oczy i mrucząc jak zadowolona kotka.
- Jesteś okropny.
Jęknęła cicho. Znowu ton miał być oburzony, ale z powodu drżenia nie wyszło.

Marek

- WIem - westchnął z przesadnym dramatyzmem
- Powtarzają mi to dość często - chwycił ustami jeden z jej sutków i leniwie pieścił go ciągnąc ku górze.
To sprawiało przyjemność. I faktycznie był okropny. Cieszył go widok jej ciała tak zywo reagującego na jego dotyk.

Ilucorana

Westchnęła cicho, wypychajac jeszcze bardziej piersi w jego stronę.
- I się jeszcze cieszy...
Mruknęła z wyrzutem. Otarła się o niego biodrem, jeden, drugi raz. A czemu by nie?

Marek

Chwycił ją za to biodro, którym się o niego ocierała.
- Cieszy się bo ma czym - mruknął w odpowiedzi dotykając językiem wrażliwej brodawki. Niespiesznie okrążył ją i chwycił w zęby, pociągnął ponownie. Delikatnie, z namaszczeniem.

Ilucorana

Jęknęła. W odpowiedzi, jakby pospieszając położyła mu dłonie na plecach i przycisnęła do siebie.
- Czym?
Westchnęła cicho.

Marek

- O właśnie tym - uśmiechnął się do siebie.
Wytknął język i podrażnił wrażliwy guziczek na jej piersi. Ponownie.. I jeszcze raz.
Jej ciało drżało. Wiła się mrucząc.
- Właśnie tym się cieszę. - zamknął usta na jej ustach.

Ilucorana

Chciała rzec, że jest bezczelny, ale jej to uniemożliwił. Trudno. W pocałunek przelała wszystko to, co targało teraz jej ciałem. Oplotła go nogami w pasie, ocierając się delikatnie. Przesunęła językiem po jego wargach.

Marek

- Coś mówiłaś? - zapytał pieszcząć jej dolną wargę leniwymi pocałunkami i delikatnie drażniąc ją językiem. Jego dłoń rozpoczęła powolną wędrówkę wzdłuż jej nogi. Przesuwał nią ku wnętrzu jej ud. Opuszkami palców muskał rozpaloną skórę.

Ilucorana

- Bezczelny...
Szepnęła, prężąc się jeszcze bardziej. Jej dłonie gorączkowo badały jego plecy, kark. Jedną zacisnęła na jego pośladku, mrużąc lekko oczy. Trochę złośliwie. Niewiedzieć czemu.

Marek

- Tak.. To już kiedys słyszałem. - zaśmiał się.
Jego dłoń uparcie sunęła po jej skórze.
- Chyba nawet od ciebie - wymruczał do jej ucha. Językiem musnął je delikatnie.

Ilucorana

Ugryzła go w szyję. Nie delikatnie. Na tyle mocno, żeby sobie poczuł. Ba. Do tego stopnia, że kilka kropel krwi wypłnęło. Zlizała je pośpiesznie, mrucząc cicho, wzdychając.
- Męczysz....
Szept.

Marek

- Mam przestać? - zatrzymał się w pół ruchu.
Z ogromnym wysiłkiem i dużą dawką samokontroli byłby w stanie.
Nie chciał.
Ale mógłby...

Ilucorana

- Nie....dokończ to co żeś zaczął, kretynie.
Syknęła cicho, poirytowana. I nagel...włożyła w to tyle siły ile miałą i przeturlała sie na niego.
- lbo ja dokończę...
Wyszeptała, oddychając trochę ciężko.

Marek

Nie miał nic przeciwko.
- Nie krępuj się - złapał ją za biodra.
Uśmiechnął się nieco krzywo.
- Absolutnie się nie krępuj - lekko nacisnął jej pośladek przyciagając ją do siebie.

Ilucorana

- Nie zwykłam...
Pochyliła się nad nim i pocałowała go. Najpierw delikatnie, lecz potem dużo gwałtowniej. Spojrzała mu w oczy, które lśniły teraz tym nienaturalnym błękitem. Otarła się piersiami po jego tors.

Marek

Przycisnął ją do siebie i przeturlał się na nia napierajac swoim ciałem na jej zgrabne ciało.
- Ja również nie zwykłem - mruknął kąsając ją po brzuchu.

Ilucorana

Westchnęła cicho.
- To się cieszę....
Wymruczała, przytulając jego głowę tam gdzie obecnie była...czyli gdzieś tam na wysokości brzucha i okolic....Wsunęła palce w jego włosy.

Marek

Marek wziąwszy to za nieme przyzwolenie począł miłosnymi ukąszeniami wędrować po okolicy z wyrazem wyjątkowego zadowolenia na twarzy.
- Wyobraź sobie, ze ja również się cieszę - mruknął schodząc pocałunkami niżej, aż na jej łono.
Zanurkował między jej udami znacząc językiem wilgotne ślady na jej ciele. Westchnął cicho pełen zachwytu i rozkoszy. Jej smak rozpalał go na nowo nie pozwalając fali podniecenia opaść.

Ilucorana

Chciała coś odpowiedzieć, ale nie dała rady. Cichy, stłumiony jęk wydobył się z jej ust. Czemu cichy i stłumiony? Bo zagryzła wargę do krwi, po to żeby nie zwrócić na siebie uwagi całego zamku. To nie byłoby dobre. Jeszcze ten stary sukinsyn Aro...właśnie Aro! Będzie musiała zapytać Marka...jaki dziś jest dzień...ale po chwili te niepotrzebne myśli, odpłynęły zostawiając błogą pustkę w głowie. Wygięła ciało w łuk, wypychając biodra w jego stronę. Zacisnęła palce na jego włosach. Pojękiwała cicho. Cóż...takie są efekty po długim poście xDDDDD

Marek

Z błogością powitał jej biodra wędrujące w jego stronę i zanurzył się pomiędzy nimi z łobuzerskim uśmiechem. Każdy jej jęk potęgował jego pożądanie i podniecenie, wprawiając go w cudowne drżenia.
Nosem przejechał po wewnętrznej stronie jej uda kompletnie ignorując fakt, że niemal wyrwała mu połowę jego bujnej czupryny xdddddddd