Las

Alan

- Ona była dziwna - powiedział co mu do łba wpadło.
- Mel, Melciu,Melanie - zaśmiał się i pocałował ją za uchem

Melanie

-tak?
Spytała i odsunęła jego głowę od siebie.
-i to wcale nie prawda, że chciałeś jej zapłacić?-spytała.

Alan

- To jakby..zależy jak na to patrzeć - powiedział mądrym głosem.
- Chyba nie uwierzyłaś w jej gadkę ?

Melanie

-och nie,-powiedziała z zabawną miną wykrzywiając ryjek i dając mu do zrozumienia, ze całkowicie jej wierzy-niech zgadnę, kazałeś jej to powiedzieć, a potem nie wiadomo czemu też miałeś w palnie ją tak odciągnąć ode mnie.

Alan

- Wcale nie - zaprzeczył.
- Ona gada głupoty. Nie wierz jej. Ona powiedziała, że mi sięp odobasz - powiedział z ironią

Melanie

Zaśmiała się i podeszła do niego.
-i oczywiście tak nie jest-stwierdzała ironicznie-ale przyznaj, chciałbyś poczuć smak moich ust, dotknąć włosów, jakby były tylko twoje i błądzić dłońmi po ciele, z przekonaniem że żaden inny tak nie może.

Alan

Przełknął ślinę. mogło być tak jak w jego śnie:P
- Pff...wcale nie - przejechał paluszkami po jej ustach

Melanie

-nie?-spytała i lekko dłonią, przejechała po jego umięśnionym brzuchu..-jesteś pewien-spytała całując go lekko w szyję, pierwszy raz przejmując inicjatywę-że nie-pocałowała go jeszcze raz w zagłębienie na szyi, po czym nie wiele myśląc odsunęła się.
-masz racje, nie.
stwierdziła przekornie.

Alan

- Sama sie domyśl - wodził opuszkami palców po jej policzku i ustach i syi

Melanie

-głowa mnie boli od myślenie-powiedziała pokazując mu język i ruszając dalej w las

Alan

- Aż tak cieżko Ci sie myśli? - spytał złośliwie i pobiegł za nią.

Melanie

-nie możesz sobie tego wyobraźić.
odwróciła sie w jego stronę i nadal szła, tyle że teraz tyłem.
Przejechała palcem od swoich ust, przez ciało aż do końca koszulki, którą zadziornie lekko podniosła. Potem opuściła, a potem ściągnęła, zostając w samym staniku. Spojrzała na Alana wyzywająco, nie przestając się poruszać tyłem do przodu.

Alan

Szedł przed nią i patrzył na nią z takim uśmiechem. Ani łobuzerskim ani kpiącym. Tak pomiędzy.
- Ładny stanik - zauważył zerkając na jej biust

Melanie

Szedł za nią!
bo to ona szła przed nim.
Wcisnęła bluzkę do torby i dłonie oparła na biodra. włożyła je pod spódnicę i pociągnęła w dół, zostając w samej bieliźnie.

Alan

- Striptiz za darmo? Dobrze się zapowiada - gwizdnął i patrzył na nią ciekawy co zrobi potem

Melanie

odwróciła się przodem do kierunku, w którym szła, tak że teraz Alan podziwiał jej plecy. No i pupę.
Wsadziła spódnicę do torby.
Złapała za jedno ramiączko u stanika i zsunęła je powoli, to samo zrobiła z drugim, po czym obróciła głowę i spojrzała na Alana.

Alan

Już mu się robił ciepło no i inne rzeczy też się mu robiły <lol2>
- Kobieto co Ty robisz?

Melanie

zadowolona jego reakcją sięgnęła do odpięcia stanika, jeszcze raz spoglądając w jego stronę. Odpięła stanik i ściągnęła go, rzucając mu go prosto w twarz.
-na pamiątkę-powiedziała, po czym najnormalniej w świecie przemieniła się w wilka xD

Alan

Co nieco sobie przyuważył i westchnął cichutko. Złapał stanik i obejrzał dokładnie. Spojrzał na metkę i na rozmiar. Zamyślił się trochę jakby coś liczył.
- No ujdzie - mruknął pod nosem Razz

Melanie

Zaśmiała się po wilczemu i pokręciła łbem. Podniosła z ziemi torbę i narzuciła ją sobie na głowę, po czym ruszyła w kierunku domu.

Alan

Sam się przemienił i pobiegł za nią

Melanie

/do Mel

Julia

/ulica

Julia od zawsze bała się lasów. Przynajmniej kiedy była w nich sama, jednak teraz nie miało to dla niej najmniejszego znaczenia. Przyspieszyła kroku. Nawet nie zorientowała się kiedy zaczęła biec. W końcu zatrzymała się i zaczęła głośno oddychać ze zmęczenia. Oparła się plecami o drzewo i bezsilnie opadła na ziemię. Łzy zaczęły kapać na jej bluzkę.

Julia

Nie wiedziała ile czasu tak siedziała. Miała to gdzieś. Otarła wierzchem dłoni oczy.Głupia!Nie będziesz przez niego płakać!-pomyślała. Podniosła się i ruszyła w kierunku z którego, jak jej się wydawało, przyszła. Miała ochotę na coś słodkiego, ale nie tutaj. postanowiła pojechać do Forks do swojej ulubionej kawiarenki. Piojechała jakimś autobusem, aż w końcu dojechała.

/Forks| Kawiarenka

Gość

=> Rzeczka, Forks

*Zwolnił. Zapach uderzający w nozdrza zdawał się dochodzić z bliska. Wykorzystując swój talent, Afkow zaczął poruszać się bezszelestnie, ciągle skrywając w cieniu drzew. Starał się, by jego postać nie została spostrzeżona, przez żadne osoby - to on był myśliwym, a zwierzyna gdzieś tu się czaiła.*
"-Taaak..." * pomyślał na o tajemniczym stworzeniu, które wydzielało odstraszający fetor. Postępował w głąb lasu.*

=> Polana na środku lasu

Adam

Biegnac przemienił się.
Zawył głośno zwołując sforę. Wampir. Jak nic. W JEGO lesie. W JEGO rezerwacie. W JEGO domu.
Skur... nie będzie mi tu łaził

Gaspard

//Dom G.

Pierwszym, co poczuł, nie był zapach wilka, a obrzydliwy wampirzy smród. Już wiedział, po co ta cała szopka. Odnalazł Adama i zwolnił, podchodząc do niego.
Coś się stało, panie władzo? - Spytał, starając się nie marszczyć nosa pod wpływem smrodu. A trudna to była sztuka, powiadam wam xD

Adam

Skur... nam się na spacer wybrał po lesie. Pomyślałem, ze nie bedę się bawił w samotnosci stwierdził nieco rozbawiony

Leah

/Dom Gasparda

Leah dogoniła Gasparda już w postaci szarego wilczka. Warknęła na niego przeciągle.
-Mogłeś na mnie zaczekać!
- Adasiu... Wyrażaj się...--mruknęła spoglądając na alfę. Dawno go nie widziała.

Adam

Przyganiał kocioł garnkowi Skwitował jej uwagę. Spojrzał na nich uważnie, ale nie widział zadnej katastrofy w powietrzu. Ot, zwyczajowe uprzejmosci jakie Leah i Gas sobie prawili.

Gaspard

-Mogłem, ale nie zaczekałem. - Odpowiedział jej w myśli, będąc z siebie bardzo zadowolnym.
-To co z tym skur*em? - Spytał, bądź co bądź, Alfy. - A właśnie. Brakuje nam pana puszczalskiego. - Dodał jadowicie, mając oczywiście na myśli Embryego.

Leah

Spojrzała na Gasparda krzywo i pokręciła łbem.
-Zastanawiam się który z Was częściej lata za cycatymi stworzeniami z wywieszonym jęzorem...- pomyślała i przesunęła się w kierunku Adama.

Gość

Biegiem Jeff przemierzał las. Dobrze słyszał kto zawył.
Alfa, choć w duchu Jeff wolał to usłyszeć Sama niż Adama.
Miał na sobie wyłącznie szorty które zdążył w biegu zdjąć i gdzieś zostawić.
W ciągu sekundu biegł już nie człowiek, a wilk.
Co się stało?
Domyślił się chwilę później.
Oto wampir wkroczył na teren wilkołaków i zhańbił swoim zapachem rezerwat.
Mimo, że Jeff nie darzył wampirów nienawiścią to jednak przestrzegał prawa rezerwatu i zabijał każdego wampirzego intruza.
W takim przypadku nie znał litości.
Dobiegł do Alfy i dwóch wilków.
Dobrze ich znał, aczkolwiek oni go unikali i traktowali jak powietrze.
Dlatego, ukrywał swoje myśli przed nimi gdy był wilkiem.
Usiadł obok Leah i spojrzał na Adama.

Embry

// dom Em.

Wbiegł do lasu i od razu poczuł ten smród. Warknął i pobiegł do reszty w postaci wielkiego i czarnego wilka. Stanął gdzieś koło Lee. Nawet nie spojrzał na Gasparda.

Gaspard

-To było zastrzeżenie co do naszego trybu życia? - Spytał, przekrzywiając łeb w bok i wpatrując się w Lee. Po chwili przeniósł wzrok na Adama czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia. Pogrzebał trochę w jego myślach, hoho, ślub się szykuje. - Pogratulowałbym, ale zbytnio ci współczuję. - Stwierdził po chwili.

Leah

-Idiota....- przewróciła oczami zerkając na Gasparda. Kiedy Embry wbiegł na polanę znów wyczuła zapach nieznanej mu wilczycy.
-Jak się dowiem, która to... A zresztą to Twoja broszka.. -pomyślała lekceważąco. Kiedy Jeffrey podbiegł w ich kierunku i usiadł obok niej skinęła na niego łbem wraz z łagodnym przekazem myśli. Ona starała się być miła zawsze, no chyba że chodziło o Gas'a.

Ian

/ Dom Iana.

Ciemny wilk szedł powoli w kierunku reszty sfory. W powietrzu nadal utrzymywał się zapach trupa.
- Adam? Popatrzył na Alfę pytająco.

Adam

Mamy tu jednego, którego nie powinno tu być. Jak ktoś nie ma ochoty na małą gonitwę, to trudno. I tak idzie. Bydle może być wszędzie, więc oczy dookoła głowy warknął sobie przy tym. Nie damy się tu zadnej pijawie pałętać. I tyle

Embry

- Leah do niczego nie doszło a z resztą to nie miejsce na takie rozmowy - zirtywował się. Pociągnął nosem.
Poszedł tam wskazał pyskiem w stronę polany

Phill · Gość

/ Dom Chandler'a

Czarny wilczur z małym ubytkiem na uchu dobiegł do reszty. Przysiadł na zadzie obok Leah i potarł pysk łapą. O czym wy mówicie? Ja dopiero się obudziłem... Chwila mu wystarczyła by ogarnąć sytuację. Sierść delikatnie zjeżyła się Phill'owi na karku. Wspaniale.... Otwarł paszczę i ziewnął potężnie ukazując rząd zębów. Dawno tu nie mieliśmy gości. Zauważył rozbawiony.