Polana na środku lasu.

Adam

Sam nie uznał za stosowne się tłumaczyć.
-Ruszajcie. Już. Czekamy na was tu. I bez zbytniego entuzjazmu teraz. Idziecie tylko sprawdzic. Rozumiemy się?

Gaspard

Adam rozumiesz? Będziemy sie nawzajem pilnować Gas obejrzał sie an Adama kierując sie w stronę lasu.

Adam

Tak Gas.Rozumiem. Przypilnuję, zeby Ci się nic do dupy nie przykleiło Adam wyszczerzył się i ruszył za Gasem w stronę lasu.

Gaspard

Vice versa westchnął. O co miał sie obrażać?

Adam

Na to liczę , stary. Na to liczę mówil szczerze

Gaspard

To co? Robimy spis pijawek czy jak? zerknął na Adama.

Adam

Warto by było wiedzieć ile ich jest. I jak śmierdzą - Adam wywalił jęzor

Gaspard

Jak sądzisz wylegitymują się czy nie? zasmiał sie jak to on.

Leah

-Sam proszę... Nie możesz tak po prostu.... -zaczęła zerkając w stronę Adama i Gasparda.

Adam

Adam zawtórował Gaspardowi Z całą pewnością. I dodatkowo zaproszą nas na podwieczorek

Nie mogę czego, Leah? Proszę Leah zmykaj do tej młodej. Nie zmuszaj mnie do nakazania ci... - Sam spokojnie i twardo popatrzył na Leah

Gaspard

Jak sadzisz co jadają? Bo ja lubię ostatnio steki. zasmiał się.
Ty to lubisz młodą dziczyznę płci żeńskiej. Embry rzucił bynajmniej lekko znudzony.

Adam

Wieki nie jadłem porządnego steku - westchnął Quill.

Wieki nie jadłeś nic porządnego, stary. Nikniesz w oczach - Adam łypnął na towarzyszy. A co do pijaw. Co moga jeść? Krew.. warknął

Gaspard

Krwiste befsztyki. zaśmiał się.
Quill zapraszam na obiad. Dea gotuje. obejrzał się na niego.

Adam

Krwiste befsztyki i zupa z trupa - Embry zachichotał

Adam pokręcił głową i przewrócił oczami Dzieciak

Gaspard

Masz problem trzeba Ci jakąś znaleźć to Ci humor wróci.

Adam

Odczep się Gas Adam nadal był dość wrażliwy na punkcie aluzji co do jego byłej niedoszłej kobiety i jej ewentualnych następczyń.

Gaspard

Kogoś Ci znaleźć? Znajdę od cholery chętnych. Jestes w końcu przystojny. Opieram moją tezę na poglądach Leah, rzecz jasna. powazny ton.

Adam

Potrafię o siebie zadbać Gas. Po prostu jeszcze nie jestem gotowy Adam nie miał ochoty ciągnąć tej dyskusji w nieskończoność.

Gaspard

Jakby co to zapraszam na kurs. i to był w jego mniemaniu koniec rozmowy an ten temat.

Adam

Adam tylko prychnął i potruchtał w stronę lasu wampirów

Leah

Leah zmierzyła wzrokiem Sama i rzuciwszy mu znienawidzone spojrzenie pobiegła w kierunku domu Gasparda.

|Dom Gasparda

Gaspard

Nastolatka z fochem zaśmiał sie i pobiegł za nim.

//las wampirzy, gdzieś gdzie zaczniesz

Adam

Adam pobiegł przodem

/las wampirzy / w lesie

Gość

// skądś xD

Vanja wyjrzała ostrożnie zza drzewa. Rozejrzała się ostrożnie dookoła, chociaż byłą pewna, że wszyscy już odeszli. Ale czy na pewno mnie nie zauważyli? Wydawało jej się, że nie. Przecież nikt nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi...
Nareszcie, - pomyślała - , chyba nareszcie odnalazłam podobnych do siebie... Była bardzo szczęśliwa, działo się tak pierwszy raz od pół roku... Ale... No właśnie... Czy powinnam była podsłuchiwać? Przecież to była narada... Jednak nie mogła się powstrzymać. Gdy tylko poczuła ich zapach zapragnęła podejść jak najbliżej i ich poznać. Ale w końcu zabrakło jej odwagi.
Zaczęła zastanawiać się gdzie spędzi dzisiejszą noc. Zazwyczaj, kiedy tylko znalazła się w bezpiecznym miejscu (a to wyglądało jej na takie), zmęczona po całym dniu wędrówki, zasypiała. Jednak teraz była zbyt podekscytowana żeby zasnąć. Powędrowała wgłąb lasu.
W końcu jednak zmęczenie wzięło górę i postanowiła się odrobinę zdrzemnąć. Ułożyła się pod drzewem mając nadzieję na chwilę odpoczynku...

Gość

Obudziła się w środku nocy. Nie słyszała niczego oprócz szumu wiatru pośród drzew. Zaczęła odczuwać głód. Chyba czas coś przekąsić... - pomyślała. Jedyny problem polegał na tym, że nie znała tej okolicy, nie wiedziała czy w ogóle są tu jakieś sklepy otwarte całą dobę. Najpierw muszę wydostać się z tego przeklętego lasu. Strasznie zmarzłam!
Rozejrzała się zastanawiając się w którą stronę mogłaby pójść. W końcu ruszyła w kierunku, gdzie według niej, mogło znajdować się miasto.

Gość

Wędrowała już tak od ponad 3 godzin coraz głębiej znikając w gęstym lesie. Cholera, zabłądziłam! Jeszcze tylko tego mi brakowało! Zdała sobie sprawę z tego, że jeżeli zrobi jeszcze choć kilka kroków, całkowicie zniknie w gęstwinie i wtedy już na pewno nie będzie miała szans się wydostać. Odwróciła się i postanowiła ruszyć w przeciwnym kierunku. No tak... Ta moja fantastyczna orientacja w terenie! Chyba będę musiała odrobinę poćwiczyć ;p - zawsze potrafiła się zdobyć na odrobinę autoironii. Ponieważ głód doskwierał jej coraz bardziej, przyspieszyła kroku nie oglądając się więcej za siebie.

Gość

W końcu udało jej się przedostać z powrotem na polanę z której wyruszyła. Zastanowiła się chwilę w jakim kierunku się udać i po chwili zaczęła iść. Może w końcu się uda, pomyślała.
Szła tak od jakiegoś czasu, aż wreszcie usłyszała przejeżdżające samochody.
- Nareszcie! - wykrzyczała. - Jestem strrasznie głodna.
Poszła wzdłuż drogi aż znalazła się w mieście.

// Forks. Ulica.

Leah

/Polana, las wampirów.

Leah wbiegła z Quillem na polanę. Zauważywszy Embry'ego chciała podbiec bliżej, jednak Quil skutecznie ją całym sobą zablokował. Zawarczał ostrzegawczo.
-Nie radzę Leah. Ja sam miałem problem żeby go tu zapędzić. Po prostu mu odbiło.
-Znam go od zawsze Quill... Będzie w porządku... -probowała go delikatnie przekonać do swoich racji... powoli podchodząc coraz bliżej dyszącego Embry'ego.

Adam

// Las wampirzy / polana

Sam z Adamem wbiegł na polanę

Co się dzieje?

Leah

Zanim Quill zdążył zareagować Leah w trzech szybkich susach znalazła się tuż obok Embry'ego/
-Emm....-mruknęła cicho.
-ODEJDŹ! Daj mi spokój! Spójrz na mnie! SPÓJRZ NA SIEBIE! Czym my jesteśmy?! - Embry szalał. Poruszał się niespokojnie co chwila zerkając w stronę Quilla, który w jednej chwili zdecydował się odsunąć Leah od Embry'ego. Jednak to wystarczyło, żeby rozwścieczyć najmłodszego wilka do granic możliwości. Chcąc odepchnąć od siebie Quilla machnął łapą z wyciągniętymi pazurami tak mocno i gwałtownie, że zamiast ugodzić w Quilla, przejechał nią Leah po pysku. Wilczyca pod wpływem ciosu upadła, uderzając skaleczonym pyskiem w ziemię.
-Ty idioto....-warknął Quill rzucając spojrzenie w kierunku nowo przybyłego Sama i Adama, prężąc się do ataku na przerażonego E.

Adam

Adam z rozpędu skoczył na Embry'ego. Przygwoździł go cielskiem do ziemi. Warknął głucho. Był wściekły.
Kretynie! Panuj nad tym, debilu! Co ty sobie wyobrażasz? Myslisz ze jesteś szczególny? Każdy z nas przez to przechodził! Spójrz co ześ narobił? Czym ona Ci zawiniła, szczeniaku jeden? Chwycił go za skórę i odrzucił kawałek.
Poradzimy sobie z tym, Sam... Wracaj do domu... Proszę Adam zerknął na Sama. To prosze trudno mu przechodziło przez gardło. Sam kiwnął głową i odbiegł. Adam podszedł do Leah. Daj.. Obejrzę...

Leah

- Nie dotykaj -mruknęła przy okazji lekko warcząc. Kiedy Adam podszedł bliżej zawyła głośno w myślach wrzeszcząc- NIE ZBLIŻAJ SIĘ. - ona sama była wściekła. Powoli podniosła się na chwiejnych łapach i odwróciła od nich piekielnie bolącą szramę na pysku.
- MYŚLISZ ŻE CO?! ŻE NAM SIĘ TO PODOBA?! Że wszyscy skaczemy z radości słysząc swoje myśli i przemieniając się w jakieś pieprzone PSY?! Wiem, że sobie nei radzisz z przemianami. ALE BEZ PRZESADY! niektórzy mają gorzej, prawda?! I TAK MÓWIĘ O SOBIE!!!! - wrzasnęła widząc miny Quilla i Adama.

Adam

- Leah! NIE MA W TYM GORZEJ I LEPIEJ! - Adam warknął - Dla ażdego jest INACZEJ. Co ty myslisz, ze my też kwiczymy z radości słysząc myśli Twoje i Gasparda? Albo myśli Sama? Pewnie równie mocno nienawidzicie mnie za to co sam myślę. Ale tak jest. I tego nic nie zmieni. Więc do cholery zapanuj nad tym! - teraz to Adam wrzasnął na Embry'ego który się próbował podnieść. - A TY! - warknął na Leah - Pokaż mi tą pieprzona szramę. Nie dotknę Ci jej. Tylko zobaczę czy będzie się goić w porządku.

Leah

-Będzie się goić w porządku! Albo nie zagoi się wcale! Co to za różnica co?! - wrzasnęła na Adama z jedną wielką pretensją w głosie.

Adam

Pozwolił jej wrzeszczeć na siebie. Co więcej prowokował ją jeszcze. Chciał żeby wyładowała całą złość na nim. Embry by jej oddał, a on moze się powstrzymać. A jej to pomoże

Ogromna różnica, Leah. Kiepsko będzie wyglądać taka szrama u takiego ładnego kociaka. - zmruzył oczy i powiedział spokojnie wiedząc że to ją wścieknie

Leah

- NIE WIEM CZY NIE ZDAŁEŚ SOBIE Z TEGO SPRAWY, ale ja nie jestem KOTEM! -wrzasnęła, kiedy Quill zaczął holować Embry'ego do domu.
-[i]Nie miauczę, nie mruczę, nie prężę się jak kot...bo my. WSZYSCY. Jesteśmy. JAKIMIŚ. OBRZYDLIWYMI. WILKAAAAAAAAMI! -wrzasnęła z każdym słowem podchodząc bliżej Adama.

Adam

Jasne, skarbie. Nawet teraz, gdy fukasz tak na mnie niczym wściekła kotka, to jeste ś wielkim złym wilkiem - parsknął obserwujac ją uwaznie. Im była bliżej tym dokładniej on korygował swoje ustawienie względem niej. Mogła się na nim wyładować, ale do cholery nie chciał żeby go wykastrowała, albo trwałe uszkodziła.

Leah

- PRZESTAŃ....SOBIE.... ZE MNIE... ŻARTOWAĆ!!! -fuknęła przewracając go na plecy i kiedy nachyliła się nad nim, zastygła w bezruchu.

Adam

Patrzył jej w oczy ze spokojem. Zdawał sobie sprawę, ze jest silniejszy. Mógłby ją zrzucić z siebie jednym ruchem. Jednak nie zrobił tego.
Zamiast tego zlustrował szramę. Uspokoił się. Będzie się goić świetnie i szybko. Nie zostanie nawet blizna.
- Uuu.. bo co mi zrobisz?! - zdecydowanie chciał żeby się wyładowała na nim. Pomogłoby. Wiedział o tym doskonale, bo sam pamiętał początki po swojej przemianie.

Leah

Nie odpowiedziała na jego zaczepkę nie tym razem. Zlustrowała go spojrzeniem. Przez chwilę pomyślała, że wolałaby być teraz w ludzkiej postaci. Doskonale wiedziała co by teraz zrobiła. Trąciła swoim pyskiem jego pysk i westchnęła po wilczemu.
- Przecież dobrze wiesz, że nie jestem w stanie Ci nic zrobić...