Polana

Edward

/w lesie

Edward biegł w stronę domu, kiedy poczuł...dziwny zapach. Zatrzymał się gwałtownie i przestraszony przybrał pozycję obronną. Nie podobało mu się to, że nie słyszał żadnych myśli. Najwidoczniej nie miał pojęcia, kogo ma się spodziewać. Pewny był tylko tego, że zapach, który czuje nie należy do żadnego człowieka. Głośny charchot wyrwał się z jego gardła. Myśli szalały w jego głowie. Bał się, że ów istota znajduje się tak blisko jego rodziny...

Anna Marie

/ Tymczasowa kryjówka Anny Marie

Odnalezienie tej pięknej polany zajęło Annie Marie niewiarygodnie mało czasu. Jaka ta natura jest piękna pomyślała. Nagle usłyszała czyiś charchot. Wystraszyła się nie na żarty i instynktownie przybrała pozycję obronną zbliżając się do napastnika.

Edward

Edward zauważył jakiś ruch tuż obok niego. Odwrócił się instynktownie w stronę intruza i odsłonił zaostrzone kły, jednocześnie przeczesując myśli wampira.
-Jest kobietą... Boi się... Nie wie kim jestem...-szybko przyswajał informacje, nie rezygnując z wrogiej postawy.

Anna Marie

Czy on chce mnie zaatakować ?! Anna Marie zaczęła powoli panikować. Nie posiadała zbytniej wiedzy o walce z innymi wampirami. Instynkt był jej pomocny, jednak liczyło się także doświadczenie, którego nie miała! Myśli miotały się w jej głowie.. Wiedziała, że jeśli stoczyła by z nim walke napewno nie miałaby żadnych szans i jak nic by przegrała.

Edward

Edward uśmiechnął się do siebie i pokręcił głową. Wyprostował się i przybrał bardziej neutralny wyraz twarzy.
-Rodzice Cie nie nauczyli, że nie wchodzi się na terytorium obcych wampirów bez pozwolenia? -zawarczał.

Jasper Hale

/ na polanie

Jazz z szybkoscia wiatru znalazł sie w lesie. Wpadł na polanę.Ponieważ czuł dziwny zapach i jakis szmer niedaleko od niego postanowił ukryć sie w krzakach i poczekac tutaj, czuł instynktownie, ze gdzies w pobliżu jest jego niesforny braciszek

Anna Marie

Anna Marie była zdezorientowana. Nie chciał jej zabić ?! Jak to ? Co z nim nie tak ?! Każdy inny pewnie rzuciłby się na nią i zmusił do niewolniczego oddania, albo coś w tym stylu.. Skoro nie chciał zrobić jej krzywdy, to po co na początku przyjął taką pozycję ?! Nie zmieniając postawy obronnej odpowiedziała wyszczerzając zęby:
- Nie mam rodziców i nie sądzę, żebym potrzebowała od kogoś pozwolenia na przebywanie tutaj! - odparła hardo. Czyżby to był jakiś podstęp ? pomyślała.

Edward

-Nazywam się Edward Cullen...-mruknął bardziej przyjaznym tonem głosu.
-I zapewniam Cię, że tu nie ma mowy o żadnym postępie...-mruknął odpowiadając jej na postawione w myślach pytanie.
-Co innego Ty. Znajdujesz się na terytorium mojej rodziny... i nieudolnie starasz się mnie przestraszyć...

Jasper Hale

Pozostając w ukryciu Jasper zauważył Edwarda, ktory przybrał pozycję jakby miał atakować.
- Co sie tu u diabła dzieje! Gdy udało mu sie trochę wysunąc zauwazył ze nie daleko stała jakas postac...kobieta...wampir.
- Czego chciała tutaj, a moze miała interes do Edwarda? Domyslił sie ze chyba narzaie ona nie wie nic o jego obecnosci. Wyczuł tylko brata. Mógł sie chwile zastanowić i w razie potrzeby będzie mógł zainterweniować

Anna Marie

- Skąd .. ty .. ?! - Anna Marie miała już mętlik w głowie i zaczęła się jąkać. Jak on mógł ją tak skołować ?! Zaraz, zaraz ! On umie czytać w myślach! po chwili zrozumiała. - Dlaczego mam ci zaufać , że to nie żaden podstęp skoro przed chwilą chciałeś mnie zaatakować?! Nie każdy zna myśli innych! - uśmiechnęła się pogardliwie i z wyższością, dumna, że chociaż rozszyfrowała jego tajemnicę.

Edward

-Oooo!-Edward teatralnie polożył dłoń na ustach udając gest zdziwienia- Czytać w myślach? Niiee... Słyszałaś kiedyś taką bajkę? -zaśmiał się cicho.
-Nie musisz mi wierzyć... ani tym bardziej ufać. Powiedz mi tylko co tu robisz...-mruknął.

Anna Marie

- Wiesz ja też mam pewien dar, którego zazwyczaj staram się nie stosować, ale mniej się na baczności. Dla ciebie mogę zrobić wyjątek - powiedziała Anna Marie tajemniczo i wyszczerzyła zęby. - Co tu robię ? Cóż raczej to powinienieś wiedzieć skoro jesteś taki wszechwiedzący !

Edward

-Chcesz mnie załatwić hipnozą? -zachichotał- będe więdział, kiedy spróbujesz.
-I wybacz mi, ale nie wiem ani kim jesteś, ani skąd sie tu wzięłaś bo nie myślisz o tym... -zmarszczyl czoło, kiedy usłyszał jeszcze jedną myśl. Jak do tej pory, najcenniejszą.
-Więc powiesz mi skąd uciekłaś... zanim moi bracia zrównają Cię z ziemią?

Anna Marie

Anna Marie zrobiła nadąsaną minę. A niech to - przed nim nie da się nic ukryć! - Twoi bracia ? Nie boję się ich! - skłamała hardo wampirzyca, ale przecież mówił, że nie ma przed nią złych zamiarów, więc po co wspomniał o braciach?! - I nie muszę się tobie z niczego tłumaczyć! Nie twój interes skąd i po co uciekłam! - oburzyła się Anna Marie i złożyła ręce.

Edward

Edward zrobił krok do przodu.
-Incydent w volterze? -mruknął niemiło. Cullenowie nigdy nie lubili klanu z Voltery, cóż za nowość.

Anna Marie

- Tak, incydent w Volterze. Musiałam z tamtąd uciec! - zaczęła tłumaczyć się z wyrzutami wampirzyca. - Nazywam się Anna Marie - uśmiechnęła się już spode łez. Ciekawe co tobie zrobili - pomyślała. - A teraz śmiało! Chce to już mieć z głowy! Możesz mnie zaatakować i pozbyć się mnie z tego świata raz na zawsze!

Edward

-Nie mam w zwyczaju zabijania niewinnych wampirek...- uśmiechnął się do niej blado, ale nie podszedł bliżej.
-Ann Marie...-mruknął- Miło mi Cię poznać....-dodał po chwili podnosząc swoje bursztynowe spojrzenie.

Jasper Hale

- Nie moge już dłuzej tego słuchać - pomyslał zirytowany.
- Ona sama go prowokuje ale mysle ze bedzie na tyle madry i rozwazny ze sie nie da złapac popatrzył na Edwarda.

Anna Marie

Nie zabije mnie ? Więc po co ta gra ?! myśli Anny Marie krążyły po głowie. - Ann Marie tylko dla przyjaciół, dla innych Anna Marie - poprawiła go wampirzyca z zawadiackim uśmiechem na twarzy. - Dobra, a teraz opowiedz mi o sobie! - Nagle jej nozdrza zapulsowały. Poczuła nowy, nieznajomy zapach - Kto to ?! - przestraszyła się i podeszła bliżej do Edwarda.

Edward

-Nie będzie tak prosto... -powiedział ze zdawkowaną wyższością.
-Nadal nie wiem czy mogę Ci zaufać...-przyglądał jej się z uwagą. Kiedy zauważył jej reakcję wciągnął powietrze, prawie do oporu.
-Mówiłem coś o mojej rodzinie, prawda?-rzucił wyczuwając zapach Jaspera.

Anna Marie

- O cholera ! - Anna Marie wystraszyła się. Znowu szybko przybrała pozycję obronną. Była nawet gotowa do ucieczki w razie potrzeby, która miała za chwilę nadejść.. - Nic mi nie zrobi, prawda ?! Nic mi nie zrobi ?! - spanikowana domagala się odpowiedzi patrząc błagalnie na Edwarda.

Jasper Hale

- hmm czyzby mnie Edward wyczuł??? - podniósł prawa brew
Czas wyjsc z ukrycia.
Jasper rzucił podejrzane spojrzenie na dziewczyne, po czym zwrócił sie do Edwarda
- Kim ona jest?

Edward

-Szczerze mówiąc?- zwrócił się do Jaspera, próbując powstrzymać śmiech- Nie mam pojęcia. Prawda, Anne Marie? -zwrócił się do dziewczyny.
-Nie martw się,... nie powinien Ci nic zrobić...-mruknął widząc jej gotowość do ataku.

Alice Cullen

// w lesie

Zatrzymała się w pobliżu polany.
- To chyba tutaj. - stwierdziła.
Edwardzie. Jesteśmy z Carlisem w pobliżu. Za chwilę do Was dołączymy - krzyczała w myślach.
- Zawiadomiłam Edwarda, ze za chwilkę do nich dołączymy. Boję się Carlise, pierwszy raz od czasu wizyty w Volterrze się boję... - powiedziała poważnie

Anna Marie

- Prawda ? - odpowiedziała niepewnie Anna Marie. Trochę się uspokoiła na zapewnienie Edwarda, jednak nie zmieniła swojej pozycji i oczekiwała reakcji kolejnego nieznajomego.

Carlisle

//w lesie

Był krok za Alice. Już widział tą pogadankę w domu... wrrr
-Nie ma się czego bać, obiecuję, dobra?- uśmiechnął się do niej i szedł powoli przed siebei czując ich zapach.

Alice Cullen

Zrównała się z Carlisem i w napięciu oczekiwała wejścia na polanę. Była gotowa bronić rodziny za wszelką cenę.

Edward

-Alice... Carlisle....-mruknął Edward- Mamy zaszczyt gościć niespodziewanego gościa... -uśmiechnąl się delikatnie.

[Kolejność: EdwardJasper/Anna Marie/Alice/Carlisle moze być? ;P]

Jasper Hale

Jasper patrzył raz na dziewczynę to pozniej na Edwarda.
- Jesli nie jestes wrogo nastawiona to nic Ci nie grozi - zwrócił sie do dziewczyny

Anna Marie

Annie Marie ulżyło i blado się uśmiechnęła - Czy naprawde sie mnie tak boicie iż uważacie, że sprawiam wam jakiekolwiek zagrożenie ? - po chwili zapytała dociekliwie i wyprostowała swoją sylwetkę na znak pokoju.

Jasper Hale

-oooo spojrzał zaskoczony - A co Wy tutaj robicie? - zwrócił sie do nowo przybyłych

Jasper proszę, teraz w grę włączonych jest parę osob. Trzymaj się kolejności dla porządku Wink

-przyp. Edward

Alice Cullen

Alice wraz z Carlisem dotarli na polanę chwilkę wcześniej. Stała przyglądając się nieznajomej i jednoczesnie przeszukiwała najbliższą przyszłość w poszukiwaniu realnego zagrożenia. Nie widziała nic takiego. Może poza małą próbą zahipnotyzowania tego i owego członka rodziny...
- Ona chyba nie ma zamiaru nam przysporzyć kłopotów..- powiedziała powoli. - To nie jest kwestia strachu przed Tobą. Raczej kwestia wyeliminowania potencjalnego zagrożenia i pragnienie zachowania spokoju.

Jasper Hale

- Wiesz..nie mielismy przyjemnosci od dłuszego czasu spotkac innego wampira - rzucił w stronę Anny Marii

Carlisle

-Jak bym was nie znał, to bym był zdziwiony tym wszystkim.- rozejrzał się po nich spokojnie.
-Musicie rozmawiać w takich miejscach, żeby Alice prawie z drzwiami wpadała mi do gabinetu? Drzwi otwarte jak nic. To kto mi opowie wszystko po kolei? Lubie być jako tako poinformowany.- zmierzył Annę Marie jako potencjalną dziewczynę Edwarda z kamienna twarzą.

Anna Marie

- Nie rozumiem.. To raczej ja powinnam być zaszokowana, że spotkałam tyle pobratymców w jednym miejscu! Ile was właściwie jest ?! - włączyła się Anna Marie starając się przybrać odpowiedni pewny ton głosu. Czemu ten starszy mężczyzna tak się na mnie spojrzał ? pomyślała.

Edward

Edward chciał już coś powiedzieć i parsknął niewyobrażalnie głośnym śmiechem.
-Carlisle... -wymamrotał- chyba masz jakąś obsesję... -dodał kiedy mniej więcej doprowadził sie do stanu używalności. Jeszcze pare sekund i będzie w stanie powiedzieć cokolwiek o Anne Marie.

Alice Cullen

- Tyle ile potrzeba do szczęścia - wymamrotała Alice przenosząc uważne spojrzenie z jednego członka rodziny na drugiego, w końcu wbiła opanowane spojrzenie w nieznajomą

Chyba nie powinniśmy jej mówić czegokolwiek póki nie dowiemy się czemu tu jest

Carlisle

-Ja? Skądże.- wzruszył ramionami.
-A wiec ktoś mi powie kim jest owa panienka?- spojrzał na Annę Marie a potem an Edwarda.

Jasper Hale

- Mam pytanie do Ciebie Anno Mario...co w takim razie Cie tutaj przywiało?
- Ostatnimi czasy było tutaj pusto i nikt sie nie zapuszczał, poza tym... - urwał i spojrzał na Alice.
Atmosfera troszke sie rozluzniła ale nadal w powietrzu unosiło sie napiecie. Jasper skłonił sie i z lekkim usmieszkiem zwrócił do dziewczyny... - A tak wogóle to jestem Jasper Hale

Anna Marie

- Co mnie tutaj przywiało ? Nie chce o tym mówić. Trafiłam tutaj przypadkowo, nie chce nikomu zrobic krzywdy i tyle w temacie. - odpowiedziała wymijająco dziewczyna na wyraźnie krępujące ją pytanie - A ja jestem Anna Marie D'Acanto - wampirzyca nieśmiało wyciągnęła dłoń by się przedstawić.