Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Mieszkanie na drugim piętrze, w starej kamienicy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:33, 18 Lut 2010    Temat postu:

- Nie, nie! - pokręciła energicznie głowa nie zgadzając się z nim. - Żadnej sławy. Nie chciałabym nią być. Wolę ciche, stateczne życie. Żadnych fleszy, żadnych paparazzi. Tylko ja i Ty i nasza mała kochana rodzinka. - musnęła go wargami w policzek.Położyła swoją głowę na jego ramieniu cicho pomrukując jak kotka. - A czym się przejmujesz? Nie ma czym. Nie ma sensu sobie tym zaprzątać mój ukochany głowy. - przelotny uśmiech przeleciał przez jej usta. - No jak jakie/ Nasz syn. Trzeba mu wszystko pokupować. Trzeba wrócić do Forks. Trochę jest tego jak by nie było. Ale góruje tu nasz synek. - na samą myśl o nim usta same rozciągały się w uśmiechu. - Rachunkowość? - uniosła głowę wyżej. To jej działka. - Pokaż to. Moja dziedzina. - zaśmiała się biorąc do reki kartki z rozliczeniami. - No trochę faktycznie tego jest. Jeśli chcesz mogę to przejrzeć i sprawdzić czy nie ma jakiś niedomówień, jakiś błędów i temu podobnych? - uniosła brwi spoglądając na niego zaciekawiona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:47, 18 Lut 2010    Temat postu:

Zerknął na Marikę kątem oka uśmiechając się nieznacznie - I dobrze. Lubię cię jako osobę anonimową a nie komercyjną. Tak zdecydowanie jest najlepiej moja droga. I tak też pozostanie. Żadnych fleszy chyba że to ja będę fotografem. Wtedy mam nadzieję że... - pochylił głowę i szepnął jej do ucha - Dałabyś się namówić mi na kilka zdjęć, co? - odsunął jej ciemne pukle i przygryzł lekko płatek organu do którego tak namiętnie szeptał - Gdybym tak ładnie prosił, nie odmówiłabyś mi. Nie masz na to sił Mariko. - dał odebrać sobie na moment kartki - Nie. - wyciągnął po nie dłoń nie chcąc ich wyrywać z palców kobiety - Nie chcę byś to robiła. - powiedział i parsknął śmiechem - Tam na pewno nic nie ma. Wziąłem to do ręki by mieć czyste sumienie. - wyznał szczerze - Myślałaś że będę zajmował się takimi... Błahostkami? Mając ciebie u boku? Przestań. - wyciągnął kartki ostrożnie i wsunął je do teczki - Nie chce mi się. Po tym co dziś odstawili nie mam ochoty o tym wcale myśleć. Wolę podzielić problemy z tobą. - objął Marikę wyciągając się na łóżku - Mieliśmy się byczyć a nie zajmować matematyką. - przypomniał jej i wrócił do poprzedniego tematu - Zakupy mówisz? Tak. Tym trzeba się zając jak najszybciej. - potarł lekko swa szczękę - Może jutro? Jak nam się zachce...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:12, 18 Lut 2010    Temat postu:

Zwróciła głowę w stronę męża odrywając swój wzrok od kartek. Kiwnęła głowa. - No widzisz. Więc się zgadzamy. Bo ja nie lubię komercji Ty też nie. Jest wspaniale. Żadnych trzecich osób wywlekających na wierzch naszych problemów. - jej włosy zafalowały na moment gdy chciała się odsunąć. Nim zdążyła Adam ugryzł ją w ucho. Zamruczała cicho. - No wiesz, to zależy jakie te fotki miały by być. - powiedziała kusząco uśmiechając się do niego. Nie potrafiła mu się oprzeć gdy tak szeptał jej do ucha i ładnie prosił. . - Dla Ciebie wszystko mężu. - posłała mu czarujący uśmiech. - Chwila. - Jednak nie zdążyła kartki wylądowały w teczce. Nie protestowała. - Przejrzę to później. Może i Ty ufasz swojemu księgowemu, ale ja go nie znam. A przezorny zawsze ubezpieczony mój drogi. Drugi raz sprawdzić nie zaszkodzi, ale... - obróciła się na bok, talerzyk położyła na ziemi z niedojedzonym ciastem. Przytuliła się do niego. - To później, dużo później. - pogładziła go lekko po materiale koszulki. - Tak zakupy. Jutro? Niech będzie. Możemy iść jutro. Im prędzej tak na prawdy zrobimy tym lepiej. A trzeba kupić w zasadzie wszystko więc trochę nas z tym zejdzie jeszcze. - westchnęła cicho i położyła swoją głowę na jego klatce piersiowej wsłuchując się w równy rytm bicia serca tak jej ukochanego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:33, 18 Lut 2010    Temat postu:

Adam zamruczał będąc niezdecydowanym - Nie wiem dokładnie jeszcze jakie. Zależy od okoliczności i nastroju osoby fotografowanej. - wyszczerzył się do Mariki zakręcając jej lok wokół swego palca. Zerknął na teczki i chwycił je wszystkie razem. Odłożył na nocną szafkę by nie przeszkadzały im i nie mąciły spokoju - Dobrze, jeśli uważasz to za konieczne to tak zrobisz jeśli chcesz. Ale później. - pokiwał głową zgadzając się z nią. Jak prawie zawsze z resztą. Urwał krótką nitkę u swoich spodni i okręcił ją w palcach - Jeśli ci to odpowiada to jutro. A co do pobytu tutaj. - zaczął ostrożnie. On myślał o wszystkim bo musiał. Nie mógł się skupić teraz na jednym bo miał na głowie wszystko. Funkcja głowy rodziny była nad wyraz odpowiedzialna - Zakupy zakupami, ale trzeba też jak najszybciej, w zasadzie zaraz jak odbierzemy Adama wrócić do Forks. Judit przecież nie może tyle opuszczać. Nie przyleciała do ciebie na kolejne wakacje. - powiedział cicho kładąc swa dłoń na jej - W końcu to teraz też jakiś nasz obowiązek...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:52, 19 Lut 2010    Temat postu:

Odpowiedziała mu podobnym mruczeniem. - Jeśli chodzi o mnie to zależy od fotografa czy będzie dobry. - puściła do niego oczko. - Ale myślę, że coś nam się uda wykombinować sensownego. - zaśmiała się cichutko. Jak zawsze rozpływała się przy Adamie. Działa na nią jak magnez. Wcale nie miała ochoty się od niego odrywać. - Mamy czas kochanie. Wolę być pewna za nas dwoje. Chociażby i dla samej zasady. Nikomu to nie zaszkodzi. - szybko porzuciła temat rzekomej pracy, a zajęła się innym. - W zasadzie to może im szybciej to zrobimy tym lepiej. Bo w naszym życiu to wszystko jest możliwe. Sam doskonale wiesz, ze potrafi się wywrócić o trzysta sześćdziesiąt stopni. Nie chce by spotkała nas niemiła niespodzianka. A jak już będziemy mieli to załatwione to będę o wiele spokojniejsza. - kiwnęła nieznacznie głową. - Tak Jud. Masz rację mój drogi. Nie może opuszczać tyle szkoły. W zasadzie to trzeba wracać jak najszybciej. Sama nie chce aby miała zaległości. Jest w klasie maturalnej. A boję się, ze mogłaby nie nadrobić z materiałem. Więc tez nie będziemy przeciągać w takim wypadku pobytu tutaj. - musnęła ustami jego policzek. Zrobiło jej się zimno więc nakryła się kołdrą przytulając szczelniej do męża aby się ogrzać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:16, 19 Lut 2010    Temat postu:

Adam oderwał na moment palce od dłoni Mariki i machnął nimi lekko - W twoim wypadku fotograf zapewne jak zawsze starałby się stanąć na wysokości zadania. - powiedział cicho a jego dłoń wróciła na poprzednie miejsce. Przeczesał włosy Mariki z lubością. Zajęcie napawające go niebywałym spokojem. Tego mu było trzeba. Mógłby to wiecznie robić i nigdy by się nie znudziło - Tak, to prawda że potrafi się tak wywrócić, ale nie sądzę by jutro nastąpił jakikolwiek wielki przełom. Sądzę że Grace już mi... Zapewniła pod tym względem dość emocji i nie mam więcej młodocianych braci czy sióstr. Ty już też nie z tego co wiem. Twoi rodzice się tu nie zjawią, ponieważ nie znają adresu. Howard nie jest tak odważny by mi się pokazać, ponieważ woli się chować za swoimi wszechmocnymi kodeksami. - zauważył z ironią - A poza tym, on też nie wie gdzie jesteśmy. Benjamina po tym co zademonstrował nam rano też bym się nie spodziewał, bo ma swoje problemy, a jak widać od nas pomocy nie chce. Moi mili współpracownicy zapewne roztrząsają teraz kwestię przeprosin jakie mają mi złożyć, a Grace nie może się dodzwonić. Mam nadzieję ze jest na tyle inteligentna że wie co to znaczy. Nie chcę by mi ktokolwiek przeszkadzał. W końcu ostatni na liście powodów, które mogłyby wywrócić nasze życie do góry nogami w aktualnej chwili jest nasz syn, który jeśli się nie mylę... - a nie mylił się wcale, albo bardzo rzadko - Ma przebywać jeszcze niecały miesiąc w szpitalu. Tak więc moja droga Marii. Narazie jakimiś wielkimi rewolucjami bym się nie martwił ani trochę. - powiedział ze spokojem przymykając zadowolony powieki. Uśmiechnął się, a był to uśmiech pełen tryumfu - Jak ci obiecałem, zajmujemy się sobą i tylko sobą. - jego usta powoli sięgnęły poziomu jej szyi - Reszta może się pieprzyć. - zakończył niezwykle pogodnie. Łącznie z Jud i jej egzaminami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:45, 22 Lut 2010    Temat postu:

- No niby w zasadzie nie, ale... - Jak zawsze miała jakieś ale. Nie potrafiła sobie tego odmówić za nic w świecie. - Zresztą wiesz co? Mam to gdzieś. Nie ważne. - również uśmiechnęła się niezwykle pogodnie. Oddychała pełną piersią jak dawno jej się to nie zdarzało. Póki miała swego męża u boku żadne problemy nie były ważne. Nie miały prawa im teraz mącić ich ukochanego spokoju, który uzyskali z takim trudem. Musieli się nim napawać jak najdłużej. - Teraz możemy odpoczywać do woli. Mamy wolny czas jakiego nam chyba dawno brakowało. Wiesz, odpoczynek od całej bieganiny i temu podobnego. Do póki nasz syn jest w szpitalu, my mój drogi możemy się zajmować sobą. Tylko i wyłącznie. - roześmiała się radośnie, przewróciła na bok i przyczołgała do niego. Jej delikatne pocałunki zaznaczały linię szczęki. Sama rozpływała się pod naporem jego dotyku. - Tak niech reszta się pieprzy. - powtórzyła zgodnie za Adamem. - Tylko Ty i ja. - jak zawsze przemawiał przez nią egoizm. Nabyty czy też wyuczony? Nie ważne. Był i koniec kropka. Pasowali pod tym względem do siebie idealnie. - Czy mój mąż ma ochotę na obiecany masaż? - zapytała z nieukrywaną chęcią sprawienia Adamowi przyjemności.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:57, 22 Lut 2010    Temat postu:

Adam obrócił głowę w jej stronę - I za to cię kocham. - powiedział śmiejąc się cicho - Za to ze umiesz się ze mną zgodzić, za to że podzielasz moje zdanie. - na początku ich znajomości było to nie do pomyślenia. Rzeczą nierealną było by Marika przyznała mu tak po prostu rację lub odwrotnie. Teraz byli już małżeństwem i jedynie pielęgnowali w pamięci burzliwe początki ich związku - Dokładnie. Tylko ty i ja. A resztę mamy... - oszczędził sobie tego wzdychając - Masaż? - podrapał się po policzku. Podparł łokciem i przekręcił na bok. Uśmiechnął się do Mariki - Na twój zawsze. - powiedział zahaczając palcem o brzeg jej bluzki i przyciągając ją do siebie - A czy moja żona ma ochotę by na kolację była pizza? - lodówka nadal świeciła pustkami i lepiej było by się na to zgodziła, bo nie miał ochoty by biegać do sklepu i wystawiać się na ciekawskie spojrzenia kobiety tam pracującej. Jej włosy spływały w dół więc zakręcił je wokół palca - Albo coś innego? - Nowy York był ogromny i mieli w czym wybierać - Może chcesz wyjść? - wszystko było ciekawą perspektywą byle im nikt nie przeszkadzał - Zjeść na mieście?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pon 23:51, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:19, 22 Lut 2010    Temat postu:

- Ha! I vice versa. Trudno by się nie było mężu z Tobą zgodzić skoro tak na prawdę obojgu nam to pasuje. Ja Ci mówię dobraliśmy się idealnie. Mamy co robić zawsze w swoim towarzystwie. Tak na prawdę osoby trzecie nie są nam potrzebne oprócz oczywiście naszego syna. - uśmiechnęła się zaczepnie do niego. Przygryzła lekko płatek jego ucha cicho szeptając wręcz z hipnotyzującą mocą. - Jestem egoistką tak jak Ty Adamie. I wybieram to co najlepsze. Zawsze. Mój mąż jest najlepszy. Syn się udał. I nie wątpię w to, ze będzie najlepszy. Przyszłe dzieci również. I nasz życie również będzie najlepsze, bo wyjątkowe, pełne pasji, takie ciekawe. Jeszcze nie raz będziemy mieli upojne noce. O tak z Tobą zawsze są nie do opisania. Magiczne. Jedyne w swoim rodzaju. - ucałowała jego słodkie usta. - Pizza jak najbardziej. Szczerze mówiąc nie chce mi się wychodzić z domu. Tak zamówmy jakąś dobrą pizze do mieszkania i nie ruszajmy się z łóżka cały wieczór. - zaśmiała się kusząc go ta perspektywą. - Co Ty na to? - zamruczała przeciągle. Przeciągnęła się jak kotka i wtuliła w ciepłe ciało męża.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:45, 22 Lut 2010    Temat postu:

Mężczyzna przekrzywił głowę - Adam nie jest osobą trzecią. - zauważył wtrącając swoje trzy grosze - Oczywiście. My zawsze... - zacmokał i odchylił głowę gdy zaczęła maltretować jego ucho - Marii... - wymruczał - Ty cholerna prowokatorko. Mam ci krzywdę zrobić? - zapytał a za tym pytaniem kryła się pewna dwuznaczność. Przysunął się do niej obejmując kobietę w pasie - Uczyłaś się od mistrza. Jesteś moja. - oświadczył z drapieżnym uśmiechem na ustach - Masz miejsce przy mnie i jesteś nieodłącznym elementem mojego życia. Staram się dla ciebie i tego samego wymagam. Nie widzę jednak nawet najmniejszych uchybień w tym co sobą reprezentujesz i jestem z tego szalenie zadowolony. - był zachłanny, wymagający i zaborczy. Nie stawiał przed nią warunków nie do spełnienia. Jeśli się oboje postarają będzie tak jak powiedziała Marika. Czeka ich wspaniałe życie - Ja już się postaram... - zaczął, ale był zmuszony przerwać by połączyć się z żoną w pocałunku. Przygryzł jej wargę ciągnąć ku sobie nieznacznie - By takie właśnie były. - powiedział spoglądając z bliska z ciepłe, brązowe oczy kobiety. Przytulił ją do siebie gdy pokazała że tego potrzebuje - Ja zawsze... - obietnica spędzenia z nią reszty wieczoru jak zawsze przebijała wszystko inne - Nie widzę przeciwwskazań. - zadecydował i wypuścił ją na moment ze swoich objęć. Wstał i poszedł do kuchni gdzie przez chwilę wisiał na telefonie domowym. Uzgodnił zamówienie i podał adres. Słuchawka nie trafiła na widełki. Zawisła swobodnie gdy skończył. Tym samym odciął się od wszystkich dróg jakimi z nim można się było skontaktować. Aktualnie małżeństwa nie było dla świata. I dobrze. Wrócił do Mariki i spoczął obok niej - Będzie za jakieś dwadzieścia minut. - oznajmił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:13, 22 Lut 2010    Temat postu:

- Mówiąc kochanie o osobach trzecich nie miałam na myśli naszego syna. On jest nieodłączną naszą częścią życia. Tutaj skłaniałabym się ku stwierdzeniu, ze osoby trzecie to takie jak Jud, Twój brat czy nawet Grace. Wiesz o co mi chodzi? Po prostu inni prócz nas i naszego syna. Teraz mamy swoją własną rodzinę i nie potrzebuję by ktoś się do niej wkradał bezczelnie. Jak do tej pory bez nich było nam wspaniale. Nic nie zamącało naszego spokoju. Nikt nie narzekał i żyło się idealnie. Ale poradzimy sobie jak zawsze ze wszystkim świetnie w końcu jesteśmy Knight'ami. A to nazwisko mój drogi jak sam wiesz zobowiązuje do jego prezencji. - Mi? - zamruczała cicho, gardłowo, a zarazem pociągająco. - Jaką krzywdę? Przecież ja jestem bardzo grzeczną dziewczynką. - dopadła się jego szyi i lekko ją kąsała by znów składać na niej swe delikatne, ciepłe pocałunki. - Tylko Twoja. Przynależę tylko i wyłącznie do Ciebie Adamie. I tak już zostanie do końca. - powiedziała z pewnym swego rodzaju naciskiem i pewnością bijącą od niej. - I bardzo dobrze. Bo ja staram się dla Ciebie. A by nigdy Cię nie zawodzić i abyś czuł się u mego boku jak zawsze najlepiej. Kocham Cię bardzo mocno, a co za tym idzie jesteś skazany na mnie dożywotnio. - przytuliła swój policzek do jego policzka. - Nie wątpię w to, ze tak będzie. Zawsze i wszystko co robisz jest najlepsze. W moich oczach zawsze będziesz ideałem. Bez względu na wszystko. Wspólnie wymyślimy swoją receptę na szczęście, choć myślę, ze w bardzo dużej mierze już ją znaleźliśmy. Czy trzeba nam jeszcze czegoś więcej do pełni szczęścia? - rzuciła pytaniem choć wcale nie musiał jej na nie odpowiadać. Doskonale oboje wiedzieli. - i genialnie. Posilimy sie jak należy. I może czas spać, lub coś będziemy robić? Masz jakieś pomysły? - popatrzyła mu prosto w oczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:11, 22 Lut 2010    Temat postu:

- Zgodzę się. Ale... - pociągnął dalej. Uwielbiał z nią dyskutować, uwielbiał rozmawiać. O wszystkim. Od błahostek po poważne tematy. Uwielbiał Marikę. I o to w tym wszystkim chodziło - Jud teraz chyba awansuje o oczko wyżej z pozycji osoby trzeciej? - odpowiedział sobie sam kiwając głową - Zamieszka z nami. - nie krył rozczarowania tym co na nich spadło. Zaakceptował to wiedząc że poprzez sprzeciw i tak niczego nie uzyska, a nie chciał sobie sprowadzać Eliasa na głowę skoro jego wspomnienie wzbudzało w Adamie jeszcze gniew. Niezbyt silny, ale jednak - I od tego momentu trzeba ją będzie liczyć jako pełnoprawnego członka rodziny Marii. I nasz spokój będzie zmącony. I ktoś nam to zepsuł... - westchnął nie chcąc utyskiwać dalej na swoich teściów - Ale... Poradzimy sobie. Wychowamy ją na kobietę i przestanie nosić tą różową grzywę. - przeciwko kolczykom nic nie miał - Taka para wychowawców jak my... - przygryzł lekko usta słuchając Mariki - Czy ty aby nie za bardzo idealizujesz swoje nazwisko? - zapytał z błyskiem w oku, bo kiedyś sama go o to upominała - Moja... - to słowo stanowczo zbyt często padało dziś z jego ust - Dumna pani Knight. - oboje byli przeczuleni na tym punkcie. Obdarzył Marikę przeciągłym spojrzeniem - Kara za prowokowanie mnie i to jeszcze tak bezczelne jest sroga Marii... Chcesz nadal ryzykować? - zapytał przewrotnie wiedząc że nic jej nie odwiedzie. Przesunął palcem po zagłębieniu jej szyi powoli i z rozmysłem - Nie chcesz. Boisz się... - warknął cicho. Teraz już nie odstąpisz. Wiedział że przegiął oskarżając kobietę o bojaźń względem niego - Dożywocie z tobą to żadna kara. - zaprzeczył zaraz gdy tylko to powiedziała - To dla mnie jedynie przyjemność. Ogromna. Oczywiście że znaleźliśmy. - zapewnił Marikę niezwykle entuzjastycznym jak na niego tonem - Znaleźliśmy wtedy gdy usiadłaś obok mnie w Pub'ie. Znaleźliśmy wtedy gdy rozwaliłaś salon. Znaleźliśmy gdy przyleciałem do Nowego Yorku i stanąłem pod drzwiami twojego pokoju w Plazie. - mógłby jeszcze długo wymieniać - Kawałek po kawałku i złożyliśmy to w całość. - uśmiechnął się do swej żony ciepło, zadowolony z tego że z nią przebywa i może rozmawiać. Bez względu na wszystko co zrobię? Jak ten palant wtrąci mnie za kratki też tak będziesz uważać? Kiedyś chciał tam trafić, bo chciał uciec. Teraz tak nie mogło być. Zbyt wiele by stracił. Zamyślił się nad jej ostatnim pytaniem - Zawsze sobie możemy znaleźć jakieś zajęcie. - mruknął - Mniej lub bardziej... Zajmujące. - wskazał na Marikę palcem i dźgnął ją w mostek lekko - Jak narazie wspominałaś coś o jakimś masażu... - przypomniał jej spoglądając na kobietę z nadzieją.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 2:55, 23 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:02, 23 Lut 2010    Temat postu:

Wywróciła oczami wysłuchując jego mowy na temat jej siostry. - Niby tak. Ale kiedy to będzie. Dopiero gdy będziemy zmuszeni wrócić do Forks. Teraz mój drogi... - jej zęby błysnęły w uśmiechu. Nie mieli się czym martwić. Przecież sami sobie obiecale dzisiejszego wieczoru spokój. Spokój i ciszę. - Mamy się zajmować sobą, a nie myśleć o mojej rozbrykanej siostrze. Wychowaniem zajmiemy się później. Wiem, wiem... - zaśmiała się radośnie przykładając dłoń do ust. - Jestem egoistką Myślę tylko o sobie. O nas. Nic na to nie poradzę. Nie mam sił na to aby dziś o tym ciągle rozprawiać. Przypominając mi wciąż o tym co nas czeka nie zaznam na pewno spokoju. - Ostrzegła mimowolnie swego męża. Wolała się zając czymś innym, a może raczej kimś innym. Oczka jej rozbłysnęły czernią gdy Adam zarzucił jej bojaźliwość. - Ja? - uniosła się gwałtownie na kolanach wbijając kciuk w swój mostek. - Ja się boję? - uniosła brwi jak by nie mogła uwierzyć w słowa swego męża. - Chyba żartujesz mój drogi. - pokręciła nieznacznie głową. - Idealizuję? A czy Ty tego nie robiłeś bardzo długi czas? Od kogoś przejęłam w końcu nawyki. Sam zawsze mówiłeś o swym nazwisku z dumą, więc trudno abym i ja inaczej się zachowywała. - parsknęła cicho śmiechem i niczym dzika kotka wyprężyła się w jego stronę przygryzając lekko dolną wargę. Wolno zbliżała się w jego kierunku. Dłońmi przesunęła po jego boskim względem niej ciele. Ustami zaznaczył lekkie ślaczki ku górze docierając do partii szyjnych, a stamtąd do jego ucha. - Masaż powiadasz? - zamruczała mu cicho i gardłowo. Z pewnego rodzaju sobie zmysłowością. - Obróć się! - nakazała mu wręcz władczo. Tonem nie znoszącym sprzeciwu. Kiedy to uczynił zasiadła na jego pośladkach. Lekko pochyliła się w przód i jej dłonie przywarły do mięśni na ramionach uciskając je nieznacznie i znów rozluźniając się. Pochyliła się niżej a jej usta drażniły swym językiem i pocałunkami jego kark i szyję. Kciukami zataczała małe kręgi wprawiając mięśnie w lekkie drżenie. Jej ciepły oddech pieścił jego kark jak i część twarzy. - Bo to wszystko mój drogi było odgórnie ustalone. Mieliśmy się spotkać w pubie, mieliśmy się spotkać w parku. Mieliśmy się drażnić wzajemnie po to aby się pokochać. Po to aby nasz związek był płomiennym, niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju. - całowała ustami jego skórę na barkach. Jedna dłoń na moment oderwała się od ramion i powędrowała na partie brzucha lekko je masując opuszkami palców.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:27, 23 Lut 2010    Temat postu:

Adam patrzył na Marikę nic nie mówiąc. Co to za różnica? Czy omówimy to dziś, jutro czy pojutrze? Tak czy inaczej to do nas wróci. A kiedy już wróci nie będzie odwrotu i trzeba będzie się tym zająć. Ale może i masz rację... Uniósł lekko brew widząc jej oburzenie. Prychnął jakby sobie z niej kpił - Przecież nie ja. O kim mówiłem? O tobie. - mruknął ciągnąć ich zabawę dalej - Ty się boisz. Dokładnie rzecz biorąc boisz się mnie. - zerknął na Marikę z dołu i wzruszył ramionami - Wcale nie żartuję. Wiesz że bardzo mało... Przeważnie jestem poważny. - takim też poważnym i rzeczowym tonem to powiedział rozwiewając wszelkie jej wątpliwości w tym temacie. Gdyby cofnęli się osiem miesięcy wstecz jego słowa Marika musiała by traktować serio. Teraz znała go na tyle dobrze że rozpoznawała chyba jego dziwne i pokrętne poczucie humoru - Czy ktoś ci kazał przejmować te nawyki? - zapytał wpatrując się bez pasji w sufit - Ja nie zmuszałem. Nazwisko jak nazwisko. Nie moja wina że ja swoje lubię i chcę by brzmiało dobrze a przynajmniej było kojarzone wyraźnie z moją osobą. - i z gestami jakie czynił wobec Mariki. Pomoc, całowanie po delikatnych dłoniach, bycie na każde jej zawołania, o każdej porze dnia i nocy. Zasługiwał na swoje miano - Nie krzycz na mnie. Nie rozkazuj... - obrócił się powoli czując jej ciężar po chwili na sobie - Bo się mogę zbuntować przeciwko mojej królowej... - ułożył wygodnie głowę i przymknął oczy - I zostaniesz bez króla przy boku. Przegrasz wtedy. - powiedział cicho porównując ja do królowej z partii szachów. Podejrzewał że Marika nie byłaby sobie w stanie bez niego poradzić, gdyby tak nagle go zabrakło - Och... - żachnął się - Zamknij się i masuj Marii... - wspólny czas uprzyjemniała im muzyka dobiegająca z radia i wspólna bliskość. Każdy jej najmniejszy ruch, zaciśnięcie dłoni czy pocałunek usypiało Adama. Z nią było mu stanowczo zbyt dobrze - Mariko. - otwarł nagle oczy i zerknął na kobietę - Czy... - dość głupie myśli krążyły mu po głowie - Nie sądzisz że było by lepiej... Nie źle to ująłem. To znaczy... Jak myślisz? Wspomniałaś o tym ze tak musiało być... A gdyby nie było? Gdybym nie został wtedy w mieszkaniu tylko dał ci te klucze i wrócił? - czysto hipotetyczne rozważania - Gdybym nie zrobił tego co zrobił? Gdybym nadal był na tyle głupi i uparty...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:39, 23 Lut 2010    Temat postu:

- A chcesz Ty zostać bez królowej? - uniosła lekko brwi w górę. - Nie groź mi. Bo karta może odwrócić się przeciwko Tobie. Ciekawe co wtedy byś zrobił. - Dała się wciągnąć w jego głupią gierkę i domniemania. - Jeśli Ci ze mną źle zawsze możesz zamienić swoją królową na całkiem inną. - Tym razem to ona przybrała poważny ton głosu. Nie było w nim ani grama żartu, a jedynie sama powaga. Nie lubiła jak jej się groziło. Ani szantażowało czymś. Wyprostowała się i naparła dłońmi na mięśnie ramion. - Ja się nie boję Adam. Nie należę do osób, które łatwo popadają w strach. Chyba, że to wyjątkowa sytuacja. - wzruszyła obojętnie ramionami. Koniec masażu. Zwaliła się obok niego na posłanie i założyła sobie rękę pod głowę. - Ok, ok. - powiedziała cicho. Takie słowa wcale dobrze na nią nie wpływały. - Nikt nie kazał, ale to samo jakoś we mnie weszło. Jestem z Tobą dłuższy czas i dziwne bym pewnych rzeczy się od Ciebie nie uczyła. - westchnęła cicho dłuższą chwile milcząc. Ciężko jej było myśleć o tym co mówił. Nie zastanawiała się nad tym od bardzo długiego czasu. - Nie wiem Adamie. Nie jestem wróżką. Skąd to mogę wiedzieć? Zapewne nie bylibyśmy razem. Zapewne nie było by nas tutaj teraz. Nie bylibyśmy małżeństwem. Ja mogłabym już nie wrócić do Forks. Możliwości jest bardzo wiele. Albo nadal pozostawalibyśmy dla siebie upierdliwymi sąsiadami. Wciąż warczącymi na siebie. Nie mam szczerze pojęcia. - potarła silnie swój prawy policzek jak by próbowała się czegoś pozbyć z twarzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:02, 23 Lut 2010    Temat postu:

- Król bez królowej i rodziny... - gdyby zabrakło Mariki wszystko to co dla niej wypracował odeszło by bezpowrotnie - Też przegrywa. - mruknął przesuwając między palcami materiał poduszki - A ja... Nie lubię przegrywać. Zostajemy w aktualnej konfiguracji. - z żalem musiał stwierdzić że chyba nie do końca pojmuje jego żarty. Będę chyba musiał nosić ze sobą karteczki i pokazywać ci je kiedy sobie pożartuję albo będę miał taki zamiar? Marii... Jej kolejne słowa tylko go w tym utwierdziły - Przecież... - zaczął i wykrzywił usta niezadowolony z obrotu jaki przybrała ich rozmowa. I znów wszystko pochrzaniłem... - Ja żartowałem o twoim strachu. Wiem że się nie boisz. - ich spojrzenia skrzyżowały się kiedy ułożyła się obok niego. Oczy Adama były dziwnie puste - Jesteś najodważniejszą i najbardziej wytrwałą kobieta jaką znam. Zaraz po Grace. A co do nazwiska... - przerwał mu kot. Pech wskoczył na łóżko łasząc się raz do mężczyzny a raz do kobiety. Adam popatrzył na niego i zamilkł na dobre rozważając słowa swej żony. Nad tym zagadnieniem można się było rozwodzić godzinami. Temat rzeka i ciągle dochodziłoby coś nowego - Marii. Dobrze wybraliśmy. - powiedział patrząc na czarne, lśniące kocie futro. Przynajmniej on tak uważał - I niech tak pozostanie. - wyciągnął dłoń by go pogłaskać a obrączka zabłysnęła na palcu. Rozległ się dzwonek i spojrzał niechętnie w stronę korytarza. Bez słowa zsunął się z łóżka i wstał odebrać ich kolację.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:31, 24 Lut 2010    Temat postu:

- Król bez królowej mógłby sobie poradzić. - sapnęła cicho bawiąc się kosmykami swoich ciemnych, brązowych, poskręcanych włosów. - Gdyby tylko chciał, ale... - zaśmiała się cicho przewracając na bok i patrząc z lekkim uśmiechem na męża. - Z drugiej strony, to kto by Ci czasem ponarzekał nad uchem? Kto by Ci mruczał? Kto by z Tobą gadał na wszystkie tematy, nawet wszelkie błahe? No powiedź kto? - wyszczerzyła się szeroko, a jej zęby błysnęły bielą. Wskazała kciukiem na siebie. - No oczywiście, ze ja. Twoja żonka Marii. Taka zołza czasem ze mnie. Pamiętasz jak sobie przez płot dogadywaliśmy? Wspominałeś coś o kopaniu grządek. - parsknęła śmiechem. - Znalazłam do tego odpowiedniego kandydata. - roześmiała się patrząc na niego, a jej oczy błyszczały radością. Wskazała tym razem palcem na niego. - Ciebie mój drogi. Razem będziemy sobie kopać grządki pod warzywka. - szturchnęła go lekko w ramię. - Co Ty na to? A właśnie dostałam wszystko z zamówienia z parku prócz jednego. - była bezczelna gdy chciała. - A gdzie mój obiecany piesek? - lubiła czasem wywracać kota ogonem. W zasadzie Adam jej go nie obiecał, ale co tam. - I co nadal masz ochotę na oglądanie dobrego kabaretu w roli głównej ze mną? - jej usta się rozciągnęły niemożliwie szeroko. Teraz z perspektywy czasu gdy sobie o tym przypominała po prostu chciało jej się śmiać. - Poniekąd było wtedy dość zabawnie. - powiedziała szczerze. Oboje lubili sobie dogryzać. - Ja nie żałuję niczego moje kochanie. Wybrałam zgodnie z swym sumieniem i tak jak mi nakazywało moje serce. Nawet gdybyś wrócił do Forks i starał się mnie wymazać z pamięci moje uczucia względem Ciebie by się nie zmieniły. No cóż być może bym cierpiała. Być może bym się wyleczyła. Nie wiem tego i nie chcę wiedzieć. Jestem pewna, że dokonałam właściwego wyboru. I nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z Tobą Adamie. Tej złej czy tej dobrej. - poszorowała kota po grzbiecie aż się rozmruczał przyjemnie. Kiedy została sama z kotem przygarnęła go do siebie czekając na męża. Gdy wrócił przymknęła powieki i pociągnęła noskiem zgrabnie. - Mmm. Czuję jedzenie. Widzisz pech nasz pan nas dokarmia. - noskiem pogładziła go po jego łepku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:47, 24 Lut 2010    Temat postu:

Kiedy opuszczał Marikę miał bardzo niewyraźną minę. Kiedy do niej wracał z dużym kwadratowym pudełkiem w dłoni był diametralnie inny. Spokojny, rozluźniony. Ona wiedziała jak podnieść go na duchu. Wiedziała jak wszystko od niego odpędzić. Położył pizzę na ławie a sam przysiadł obok Mariki przerzucając nad jej talią ramię - Ale ten akurat król miałby ogromne problemy bez swojej królowej. - wyznał wpatrzony w uśmiechniętą kobietę - Nie wiem kto by robił to wszystko. Nie wiem kto chciałby ze mną tyle wytrzymywać z własnej, nieprzymuszonej woli. - pokręcił głową. I jego usta rozciągnęły się w uśmiechu. Miał w końcu powody, ku temu. Jeden ten najważniejszy był kilka centymetrów od niego. Zerknął na Pecha tulonego przez Marikę i poszorował go pod brodą - Pamiętam. - bardzo dobrze pamiętał. Wszystko co wiązało się z jego żoną pamiętał doskonale - Oczywiście. Taka zołza jak ty jedynie do tego mnie będzie wykorzystywać. Taki szary pracownik. Wszystko zrobię... - mruknął powstrzymując się od wyliczenia tego co leży w jego kompetencjach - Ty sobie będziesz jedynie siać ziarenka i sadzić. I pod parasolką siedzieć. Nie dostaniesz szpadla. - powiedział zadziornie śmiejąc się cicho. Po chwili jego usta ułożyły się w jedno zdziwione 'O!' - Tak? Pies? Dostałaś kota. - powiedział nie do końca mówiąc prawdę. Kot się przypałętał, ale zawsze mógł się nie godzić na to by z nimi był - Wiem że to nie pies, ale lepsze to niż nic. - mruknął tryumfalnie zerkając na Pecha bo przeszkadzał mu trochę - Poza tym! - prychnął i wskazał na siebie palcem - Masz mnie. A to... - wskazał palcem na Marikę - Powinno ci wystarczyć za wszelkie inne zachcianki. - stwierdził pewien swej wartości. Jego wyraz twarzy złagodniał gdy wypowiadała swoje ostatnie zdania. Oderwał dłoń od materaca i wsunął palce między włosy swojej żony przeciągając brązowe kosmyki - Nie muszę z siebie niczego wymazywać. Nie chcę niczego wymazywać. A ty nie musisz cierpieć, ani leczyć się z niczego. - pochylił się i zawisł nad Mariką. Chyba że z uzależnienia odemnie. Ale to zdrowe uzależnienie. Zerknął na Pecha i zamruczał gniewnie pod nosem - Spadaj... Mam ochotę pocałować swoją żonę, bo zasługuje na to a ty mi przeszkadzasz. - powoli zepchnął go z jej ramion - Poszukaj sobie swojej kocicy. Ta jest moja. I nie oddam jej. Nikomu. - roześmiał się widząc obrażonego zwierzaka i pocałował Marikę zadowolony z tego jak szybko i łatwo poprawiła mu humor - Kabaret? Z tobą w roli głównej? Nie... - zajęczał kręcąc głową - Nie będziesz się więcej szwędać po chodnikach. Wystarczy mi to że ze mną porozmawiasz. - pokiwał głową - A teraz chodź. Dokarmię cię. - dał jej buziaka w policzek i pociągnął ku sobie - Moja żonko Marii. - to wyszło mu już o wiele mniej zabawniej niż jej, ale się starał. Jak zawsze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:56, 24 Lut 2010    Temat postu:

- Bo ten król jest uzależniony od swojej królowej. I nie potrafi wytrzymać bez niej nawet 5 minut. - zaśmiała się lekko. Rozłożyła się na łóżku wygodnie. Kiedy Adam zszedł z niego miała je całe dla siebie. - Bo Tylko ja jestem taka odważna. - zażartowała sobie. Doskonale oboje wiedzieli ile musieli wspólnie przejść, aby dojść do takiego stanu w jakim teraz się obecnie znajdują. Wiele nerwów, stresu, nieprzyjemnych słów. Dzięki Bogu zakończyło się to wspaniale. Wręcz w mistrzowskim wykonaniu. - O nie! - zaprotestowała gwałtownie nie mogąc się z nim zgodzić. - Ty nigdy nie będziesz szarym pracownikiem. Bez względu na to co być robił nigdy nie będziesz świecił szarością nawet w najmniejszym stopniu. Ja pod parasolką rozłożyłabym sobie leżak i patrzyła na Twoje seksowne, jędrne pośladki. - oblizała sobie lekko usta i wyszczerzyła niezbyt przyzwoicie. - Patrzyła jak ściągasz z siebie spoconą koszulkę, a w słońcu kropelki potu spływające po Twoim ciele lśnią na Twej skórze. I czekałabym tylko momentu aż znajdziemy się w sypialni. - rozmarzyła się lekko przymykając swe powieki by za chwilę na niego spojrzeć. - Brzmi to bardzo podniecająco. - rzuciła zaczepnie bezczelnie się na niego wciąż gapiąc. - W zasadzie tak. Mamy kota. Na razie wystarczy, ale jak już się wyniesiemy i tak jak mówiliśmy do tego zacisznego miejsca w nowym domku sprawimy sobie jeszcze psa. - postawiła na swoje. Niewdzięcznica jedna. - Chyba nie muszę Cię o to prosić co? - uniosła lekko brwi. - Wystarczasz mój drogi, wystarczasz. Przecież nie przeczę, że nie, ale dzieci lepiej się chowają z zwierzętami.- powiedziała zgodnie z tym co sama uważała za najlepsze dla ich potomstwa. - Nie muszę bo mi na to nie pozwoliłeś. Odwzajemniłeś w pełni moje uczucia. Ba Ty jesteś ode mnie chorobliwie uzależniony, ale mnie w to graj. - pogładziła go po dłoni lekko. Poczuła jego słodkie usta na swoich wargach. Oddała mu w pełni pocałunek. Zamruczała cicho przyciągając go do siebie. Kiedy się oderwał spojrzała na obrażonego kota, który patrzył na nich niezbyt przychylnie. Wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. - Biedaczysko. Popatrz coś mu zrobił. Obraził się na nas. - parsknęła głośniej śmiechem podnosząc się w górę. - No dobrze, żadnych kabaretów sama rozmowa i może czasem coś jeszcze. - rzuciła z nutką tajemniczości. Powędrowała za swym mężem. Objęła go w pasie i podniosła wieko kartonika. Pociągnęła nosem, a do ust napłynęła jej ślina. - Ślicznie pachnie. - powiedziała cicho patrząc na okrągłą pizze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:30, 24 Lut 2010    Temat postu:

Adam uznał że pięć minut jeszcze jakoś dałby radę wytrzymać - I tą odwagę jak najbardziej pochwalam moja droga. - powiedział z uznaniem w głosie. Uniósł zdziwiony brwi widząc jej protest. Dość gwałtowny i niepotrzebny - Marii... - parsknął śmiechem i przyłożył dłoń do koszulki. Wyszczerzył się do niej i wywrócił oczami - To czy moje pośladki są takie jędrne to kwestia sporna. Za to twoje... - powiedział kiwając głową - Są bezsprzecznie... - zastanowił się przez moment. Za dokończenie zdania musiała uznać pomruk jaki wydał. Pełen zadowolenia i rozmarzenia - Rozumiem że dostanę jako pierwszą do skopania jak najsłoneczniejszą grządkę? Może się trochę opalę i choć w ułamku dorównam twojemu kolorytowi skóry, bo... Wypadam dość blado. - zauważył zerkając na jej twarz, o pięknej, gładkiej, brzoskwiniowej i zdrowej cerze - A pojawienie się nas później w sypialni może być naprawdę ciekawe. Jeśli tylko będziesz dla mnie na tyle wyrozumiała że oszczędzisz me siły i nie karzesz kopać do upadłego. Ale ty należysz do tych przebiegłych. Oszczędzisz mnie i dopiero tam mnie wymęczysz do samego końca. - pokiwał pewnie głową - Rozgryzłem cię! - westchnął przesuwając leniwie palcem po jej policzku - Z twoich ust cokolwiek związanego ze mną i z planami jakie miałabyś względem mojej osoby brzmi podniecająco. Tym bardziej jeśli masz tak grzeszne plany. - zakończył ciszej, niebezpiecznie kuszącym tonem - O psa? Nie. Nie musisz prosić. Ty mnie o nic prosić nie musisz. Wystarczy wspomnieć że tego chcesz, a dostaniesz. - zapewnił Marikę. Tak zawsze było i nie wyobrażał sobie jakichkolwiek zmian w tej sprawie - Kiedy wszystko się ustabilizuje Marii. Z resztą. - wzruszył ramionami - Zobaczymy jak nam się życie ułoży. - Adam spojrzał kątem oka na czarnego kota - Obraził się na mnie. Na ciebie nie miał powodów. To ja jestem tym bezczelnym podbierającym mu jego panią. - stanęli nad kartonem z gorącym, parującym i apetycznie pachnącym ciastem - Na kabaret zawsze możemy iść, ale... - spojrzał na Marikę okręcając się ku niej. Zawiesił swoje ramiona na jej barkach - Dziś zostajemy w domu jak ustaliliśmy. - pochylił się i musnął jej czoło ustami - Zaraz przyniosę coś do picia... - powiedział i poszedł do kuchni po dwie szklanki soku. Kartonik wylądował na środku łóżka bo fotel był w sypialni tylko jeden. Adam i Marika usiedli wokół niego i ujęli w dłonie po kawałku pizzy - Smacznego. - powiedział mężczyzna śledząc uważnie ruchy nosa kota, który z ciekawością obwąchiwał ich kolację.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:56, 24 Lut 2010    Temat postu:

- Jeśli ja uważam, ze są to tak właśnie jest. - zamachała lekko brwiami. - Miałam okazję wiele razy się o tym przekonać. Na przykład w kuchni gdy Twoja matka była u góry. - zaśmiała się cicho. - W sypialni. W hotelu. Oj wiele przyjemnych razy. - pogładziła się lekko po brzuchu i okręciła głowę spoglądając na swoje pośladki. - No może trochę. Nie wiem. Ale skoro mówisz, ze takie są to Ci wierzę. - nie wątpiła ani trochę w słowa swego męża. - Oczywiście, ze tak. Będę z podziwem je oglądać. I rozkoszować się tym widokiem, ale nie. - zamachała lekko palcem wskazującym. - Nie pozwolę Ci się wymęczyć do upadłego. Ja to zrobię za nas dwoje. Zaciągnę Cię do sypialni i tam dam Ci niezły pokaz. Będziesz mógł się przy mnie do woli wymęczyć. Tak jak należy. - Z nutą tajemniczości zakończyła ten temat aby pozostał im posmak tego co ich jeszcze czeka. - Twoja skóra jest jak najbardziej ok. Nadmierna opalenizna nie jest dobra. Mnie się zawsze podobasz taki jaki jesteś mój mężu Adamie. - westchnęła lekko z zadowoleniem. - Tak nasz życie to jak wywrotka, albo jazda na roller costerze. Potrafi się wywrócić do góry nogami, ale my jak zawsze damy radę. - zakończyła pewnym tonem głosu zasiadając do stolika gdzie była pizza. - Może kiedyś indziej. Tak dziś bezsprzecznie siedzimy w domu jak pan bóg przykazał. I tak nie mam ochoty wychodzić. - posłała Adamowi uśmiech pełen zrozumienia i uczucia. Wzięła kawałek pizzy do ręki i zaczęła go wolno pogryzać,. Gdy Adam przyniósł sok. Nalała do szklanki i upiła z niego kilka łyków. Jedli wymieniając między sobą mniej krótkie lub bardziej długie zdania an temat co będą robić jutro, co trzeba kupić i tym podobnym. Gdy skończyła otrzepała dłonie z okruszków i wstała przeciągając się. Jestem zmęczona. Idę się umyć. - ucałowała mężczyznę w usta i z torby wyciągnęła swoją piżamę jak i czystą bieliznę. Wzięła szybki prysznic, ciało nasmarowała balsamem i wróciła do męża. On poczynił chwilę później to samo. Oprócz balsamowania ciała. Gdy wrócił leżała już wygodnie w łóżku. Uchyliła kołdrę w górę aby się do niej przyłączył. Gdy znalazł się na łóżku nakryła go i przytuliła się do niego wygodnie. - Czas spać mój drogi bo jutro przed nami ciężki dzień. Cały dzień męczących zakupów. Trzeba mieć na to siły. - uniosła się na łokciu pocałowała męża na dobranoc i przyłożyła swoją głowę do jego klatki piersiowej. Ziewnęła potężnie zasłaniając sobie usta dłonią. - Dobranoc kochanie. - poprawiła się i gdy zamknęła oczy jak za dotknięciem magicznej różdżki zasnęła padnięta wrażeniami dnia dzisiejszego. Mężczyzna leżący obok nie mając innego wyboru, ale też i zmęczony dołączył zaraz do niej. Oboje spali smacznie wtuleni w siebie jak przykładne małżeństwo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:00, 24 Lut 2010    Temat postu:

Adam obudził się i zerknął w stronę okna. Piątkowy poranek nie wydawał się imponujący, był raczej pochmurny i zapewne zimny. Przeczesał włosy dłonią, którą po chwili wsunął pod t-shirt w którym sypiał by poszorować się po brzuchu. Pech spał w najlepsze zwinięty w kłębek na fotelu co wskazywało na to że jest jeszcze dość wcześnie. Adam nie patrzył na zegarek, bo tutaj czas się nie liczył. Nie był do niczego potrzebny. Mężczyzna istniał i funkcjonował dla kobiety śpiącej obok niego. Zwrócił na Marikę swe spojrzenie i zmienił ułożenie ciała. Położył się na lewym boku, by widzieć ją dokładniej. Kręcone, brązowe włosy otaczały smukłą twarz niczym dziwna aureola, później szyja i nagie ramię przyozdobione ramiączkiem koszuli nocnej. Reszta sylwetki była ukryta pod materiałem kołdry, którą oboje byli okryci. Adam mając przed oczami taki widok uśmiechnął się. Odsunął ostrożnie, grzywkę z jej czoła by nie budzić niepotrzebnie kobiety. Rano taka zaspana, spokojna i co najważniejsze zabawnie bezbronna i uległa wyglądała niezwykle pociągająco. Grzechem było jej nie umilić tego poranka, a Adam uwielbiał uprzyjemniać życie swej wybrance, więc nie widział przeciwwskazań by sobie tego odmówić. Wyciągnął na moment ramię spod przykrycia by podrapać się po łopatce i tym samym okazało się że luźna koszulka Mariki ukazuje nieco za dużo kształtnej, teraz jakby pełniejszej i krąglejszej piersi. Za dużo dla kogokolwiek innego. Dla Adama zbyt mało. Wywrócił niewinnie oczami a jego dłoń odnalazła jej udo. Rozmowy o kopaniu grządek w pełnym słońcu i tym co miało się dziać po miały na niego stanowczo zły wpływ. Przesunął palcami po gładkiej skórze. Raz, drugi, trzeci. W górę i w dół, aż nie odsunęła nogi mamrocząc czegoś pod nosem zapewne poirytowana zachowaniem natrętnej muchy, która z żywym pożądaniem w oczach obserwowała każdy jej ruch. Dłoń Adama zawitała pod koszulkę Mariki. Przesunął ją wyżej, po krągłości pośladka i zatrzymał na boku idealnie rzeźbionego ciała. Wiesz co się święci...? Przyciągnął swą żonę do siebie. W myślach zaczął błogosławić rozciągnięty materiał, który teraz pozwolił mu się wtulić w jej dekolt by uraczyć małżonkę pocałunkami składanymi tam dość żarliwie. Przyssał się do skóry o odcieniu brzoskwini, a w głowie przyjemnie zaczynało szumieć od esencji kobiety, jego żony i jedynej kochanki. Oderwał się na moment, zostawiając lekko zaogniony ślad. To było okropne. Nie czuć jej. Powtórka, tym razem trochę wyżej. I znów, i znów, i znów. Obojczyk, zagłębienie szyi, ramię. Kilka czerwonawych punktów - Marii... - wyszeptał zachrypniętym głosem wprost do jej ucha, po którym powiódł koniuszkiem języka - Dzień dobry kochanie. - dłoń tkwiąca bezpiecznie na boku Hiszpanki znalazła sobie teraz inną rozrywkę i wpełzła bezczelnie między gorące uda kobiety. Usta jej męża przesunęły się w lewo, otarł swój policzek o linię delikatnej szczęki zapewne drapiąc ją zarostem. Uchylił na moment oczy by dostrzec zadowolenie Mariki. Przymknął je ponownie i ucałował kącik ust kobiety. Wystarczyło przesunąć się jeszcze odrobinę by połączyć się z nią w pełnym zachęty pocałunku. Wsunął pod głowę partnerki drugie, lewe ramię by nie wywinęła mu się, choć jego żona na szczęście nie wykazywała takich skłonności. Zakręcił wokół palca lśniący lok - Wiesz co ci powiem? - zapytał gdy oderwali się od siebie na moment. Otworzył oczy i przesunął po brzegu jej koszulki, zaznaczając kształt dwóch idealnych wypukłości, palcem wskazującym dłoni, która dała spokój dolnym partią ciała Mariki - Najchętniej... - jego język przesunął się powoli po górnej wardze jakby miał przed sobą coś niezwykle apetycznego - Najchętniej bym cię teraz przeleciał. - wyjęczał przeciągle bo nie mógł powstrzymać ziewnięcia - Przepraszam. - powrócił zaraz do swych pragnień - Teraz. Natychmiast. - oświadczył pewnie, pociągając ku sobie materiał koszulki kobiety. Została postawiona przed faktem prawie że dokonanym. Wbił spojrzenie niebieskich, roziskrzonych oczu w kobietę i uniósł brwi w górę - Marii... - uśmiechnął się do niej czarująco - Nie daj się... - takim go chyba jeszcze nigdy nie widziała. Naparł na nią i pocałował namiętnie - Prosić. - nie dawał jej zbyt wielkich szans na sprzeciw. Były jakieś mikroskopijne, w końcu szanował jej zdanie. Zawsze mogła odmówić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:46, 25 Lut 2010    Temat postu:

Sen wspaniale koił wszelkie problemy. W śnie można było odpoczywać i nie martwić się tym, że coś się zdarzy niepotrzebnego. Nie wierciła się. Ostatnio sypiała nawet dość spokojnie pomimo tego co się wokół nich działo. I spała by może dalej słodko gdyby nie poczuła na swym ciele lekkiego łaskotania. Mimowolnie przez sen powiodła tam ręką. Cicho coś wymamrotała przez sen i próbowała odpędzić to od siebie. Jednak im bardziej to robiła tym bardziej napierało na nią. Zmarszczyła lekko swoje brwi nie wiedząc co się dzieje. Poczuła ciepłe pocałunki składane na jej dekolcie. W pierwszym przypływie pomyślała, że jej się to śni, ale było tak przyjemnym, że aż się uśmiechnęła pod nosem. Zamruczała zmysłowo niczym kotka. - Jeszcze... - zamruczała pociągającym tonem głosu. Brakowało jej tego niezwykle. Celibat jaki sobie narzucili odciął ją od takich rzeczy na jakiś czas. Usłyszała głos swojego męża nad uchem i w tym momencie otworzyła zaspane oczy patrząc na niego niezwykle dziwnym wzrokiem. Nie było w nim nawet krztyny złości. Uśmiechnęła się szerzej. Kiedy jego język przejechał po jej uchu przeszył ją dreszcz. Zrobiło jej się gorąco. - Dzień dobry skarbie. - powiedziała z nutą ogromnej czułości. To co jej robił działało na nią intensywnie. Budził ją w tak przyjemny sposób, ze nie mogła się nie pokusić na jego pieszczoty. Przylgnęła do niego silniej łącząc tym samym w namiętnym pocałunku. Jego wargi słodkie niczym ambrozja smakowały jej najlepiej. Język badający na nowo wnętrze jej ust. Wszystko razem tworzyło wspaniały efekt wizualny. A jeszcze lepszy efekt był kiedy to czuła na sobie. Gdzieś tam w dole poczuła żywy ogień jaki ją palił od środka. Dłonie nie potrafiły bezczynnie nic nie robić. Powiodła palcem po jego klatce piersiowej docierając do jędrnych pośladków. Kiedy wyraził swoje życzenie uśmiechnęła się jeszcze szerzej. W jej oczach igrały ze sobą wesołe ogniki. Świeciły niczym ogień wypalający trawę. Poczuła przemożne pragnienie mieć go tylko dla siebie. Czuć go całą sobą. Z lubieżnością chwyciła zębami jego dolną wargę i lekko przyciągnęła do siebie. Przejechała zachłannie po niej ustami. - Więc... - wyszeptała cicho zjeżdżając do jego szyi by tam ją obcałować. - Na co... - przyssała się do niej pozostawiając lekko siny ślad, ale niezbyt wielki. - Czekasz? Jestem cała Twoja. Przeleć mnie. Tutaj. Teraz. Natychmiast. Będę jak zawsze wniebowzięta. - wyjęczała przeciągle mu nad uchem. Zmieniła pozycję ciała i zawisła nad nim prężąc przed jego oczami swoje krągłości. Wciągnęła się bez reszty w to co robili. Czuła się podniecona do granic możliwości. Rozniecił w niej ogień, który nie gasł, a raczej z każdym jego dotykiem rozpalał się jeszcze bardziej. Wsunęła swoje udo między jego nogi i lekko naparła. Jej dłoń powędrowała ku dołowi lekko się na nim zaciskając i rozluźniając. Wiedziała jak mu sprawić przyjemność. Oboje nauczyli się tego względem wielu prób, ale również jeszcze wiele było przed nimi do odkrycia nowości. Na to wszystko będą mieli jeszcze czas. Mnóstwo czasu. Wlepiła w niego spojrzenie swoich brązowych, wręcz prawie czarnych, wygłodniałych i spragnionych oczu. Oczy pragnących tego mężczyzny. Pochyliła się w przód i tym razem to ona wpiła się namiętnie wręcz z władczością i nakazem w jego usta. Zabierała mu tlen. Namawiała do wspólnej współpracy, a mężczyzna jak zawsze wspaniałomyślnie nie stawiał żadnych sprzeciwów. I to ją zadowalało. W pełni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:47, 25 Lut 2010    Temat postu:

Mężczyzna westchnął lekko pod wpływem czego grzywka czarnych włosów zafalowała - Czekam na oklaski. - parsknął śmiechem przygryzając dolną wargę - Czekam na aprobatę z twojej strony, którą... - urwał a oczy wyraźnie mu pociemniały. W wyniku pracy jej dłoni zaczął oddychać głębiej, zachłanniej a po chwili odebrano mu tlen jednak zastąpiono czymś innym o wiele lepszym - Dostałem. - wyszczerzył się do Mariki bezczelnie - I chwała Bogu, bo inaczej... - zamknął usta pragnąc zająć się swoją żoną. Chciał by jej jęki, tak słodkie przeciągały się przez cały dzisiejszy poranek. Wszystko inne mogło poczekać. Dziś miał ją jedynie dla siebie, nie było żadnej moralnej przeszkody, która by go w jakikolwiek sposób ograniczała. Mógł się nacieszyć kobietą pierwszy raz w pełni. Możliwości był ogrom i trudno było cokolwiek na szybko wybrać, ale dzień był długi a mieszkanie zamknięte przed wszystkimi na klucz. Telefony wyłączone. Zamruczał przeciągle kiedy jej piersi zafalowały mu przed oczami. Zaczął powoli, niespiesznie się podnosić. Jego dłonie swobodnie błądziły po ciele Mariki, cudownie rozgrzanym i miękkim. Znów chciał przyprzeć ją do oparcia łóżka, znów chciał ją zniewolić przy sobie tak by nie miała najmniejszej możliwości ucieczki. Kiedy się wyprostował ściągnął swoją koszulkę, która zdawała się parzyć jego ciało. Otarł się o Marikę czując jak i ją materiał drażni. Nie musiała się prosić by po chwili siedzieć przed nim na półnago. Usta mężczyzny zaczęły błądzić po jej korpusie z zadowoleniem przyprawiając Marikę o falę coraz to silniejszych dreszczy. Wyznaczył sobie prostą linię od szyi poprzez środek klatki piersiowej aż po podołek. Oczywiście coś mu przeszkodziło. Sapnął zgorszony widokiem jej bielizny. Samą jej obecnością. Przybrał minę oburzonego dziecka bo nie cierpiał wszelkich przeszkód. Marika wylądowała na środku łóżka i została na nią zarzucona kołdra. Adam tym razem postawił na zmysł dotyku. Nie chciał dziś tego szybko kończyć, chciał się z nią bawić do upadłego. Zawisł nad Mariką i puścił do niej oko. Jego twarz zniknęła zakryta przez kołdrę i kobieta mogła poczuć jak zostaje pozbawiana swych majtek. Powoli. Z rozmysłem. Nagminnie lubieżnie. Odsunął je za siebie. Pod kołdra był niewyobrażalnie gorąco a oddech mężczyzny nie mógł się wyregulować. Przesunął rozchylonymi ustami po wnętrzu jej ud, które zacisnęły się na moment wokół jego głowy - Poczekaj jeszcze.... - wyjęczał nie będąc pewnym czy go słyszy - Daj mi się nacieszyć... - po chwili przystąpił do swej zabawy robiąc się coraz bardziej bezczelnym i śmiałym. Kobiecość Mariki ograbiona z bielizny była najciekawszym punktem programu. Zajął się tym punktem jej ciała z wyraźnym zapałem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:00, 25 Lut 2010    Temat postu:

/ Mieszkanie Grace

Z lekka rozsierdzona weszła na drugie piętro kamienicy. Gdzie wy pogubiliście rozumy? Wyjechaliście? Dodzwonić się nie idzie! Machnęła dłonią na 'dzień dobry' gdy minęła się z sąsiadem Adama z tej samej klatki. Człowiek umrzeć może i nikt się tym nie przejmie bo przecież po co odbierać. Lepiej ignorować. Jemu się nie dziwię, ale tobie Mariko?! Zapukała, ale nikt jej nie odpowiedział nacisnęła klamkę i wysyczała przez zęby - Wspaniale. - szarpnęła zamkiem torebki i wyciągnęła z nich klucze. Wsadziła je w zamek i przekręciła ze złością - Jesteście?! - zawołała od progu. Spojrzała na wieszak i dostrzegł ich okrycia - Czy was od świata odcięło? Gdzie macie telefony?! - zatrzasnęła drzwi z siłą i poczęła się rozbierać - Śpicie jeszcze? Niewdzięczni... - dodała ciszej. Jej obcasy zastukały o panele gdy ruszyła w stronę sypialni - Mówię do was...! - zacisnęła dłonie a po chwili przystanęła by wyciągnąć papierosa bez którego nie mogła się obyć. Zapaliła i zaciągnęła się. Postąpiła krok do przodu pokazując się im i wnosząc drażniący zapach dymu - Jest ósma. Śpicie o tej porze? - zapytała zdawkowym tonem widząc rozkopane łóżko. Oparła się o futrynę i wyduchnęła dym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:39, 25 Lut 2010    Temat postu:

Zaśmiała się cicho wtórując mężowi. Nie był to śmiech prześmiewczy, ale radosny, z nutą dzikości. - Aprobata udzielona w pełni. - mrugnęła do niego okiem na znam, że nie musi się nawet w najmniejszym stopniu krępować. Nigdy mu nie odmawiała niczego i tym razem miało być tak samo. Nie odmówiła mu dotykania siebie. Nie odmówiła zabawy z sobą. Raczej wręcz przeciwnie liczyła na to. Oddawała mu siebie. Nie jakąś tam cząstkę, namiastkę. Ograbioną z jej ciała, ale całość. W pełni ukształtowaną, nierozerwalną, nieodłączną całość swego ciała, umysłu, duszy. Każdy jej nerw był pobudzany do granic możliwości. Dawno nie odczuwała tego co teraz. Od męża zawsze dostawała to co najlepsze. Wszystko o co by tylko poprosiła. I to samo chciała dać i jemu. Chciała się nim nasycić. Z jego pomocą załagodzić swój ogień. W jego wnętrzu odnajdywać każde ukojenie. Pieszczotliwie powiodła dłońmi po jego nagiej piersi. Usta błądziły po rozgrzanej szyi, po nagich ramionach. Odchyliła się w tył gdy została bez koszulki i pozwoliła mu aby ją pieścił. To było coś czego jeszcze nie przeżyła chyba. Tyle niebywałej czułości, a zarazem żarliwości. Wygięła się w mały łuczek a jej piersi uwypukliły się dzięki temu. Zajęczała cicho, oddychając spazmatycznie. Jej włosy kaskadą spływały na posłanie materaca. Została powalona na materac. Spojrzała na niego przygryzając dolną wargę. Lekko nabrała powietrza i na chwilę je wstrzymała. Dotyk palców na jej kobiecości doprowadzał do szaleństwa. Usta drażniące to miejsce powodowały co raz to głośniejsze u niej jęki. Zacisnęła swe uda nie mogąc wytrzymać. Z drugiej jednak strony chciała mu dać tą przyjemność. Na powrót je rozchyliła i pozwoliła mu się pieścić tak jak chciał. Lekko wyginała swe ciało. - Adam... - wplotła swoje palce w jego włosy lekko gładząc skórę jego głowy.Już prawie była u szczytu. Już miała zawyć dosłownie z rozkoszy gdy usłyszała w mieszkaniu Grace. Przeraziła się i momentalnie poderwała z materaca. Spojrzała na Adama. Powróciła do pierwotnej pozy i nakryła ich kołdrą samą również znajdując się pod jej wnętrzem. Było tam niemiłosiernie gorąco i brakowało tlenu. - Pokręciła lekko głową. - Twoja matka? - wyszeptała ledwo dosłyszalnie. Nie była zadowolona z tego, ze im przerwano. A tak wspaniale się zapowiadało. Tak wspaniale się zabawiali, a tu na złość im przerwano. Nieśmiało wysunęła samą głowę spod kołdry. - Mama? A co mama tutaj robi? - zapytała głupkowato. Miała nadzieję, ze Grace nie dostrzeże ich porozrzucanych ubrań na podłodze. Zrobiło jej się głupio, ale z drugiej strony nie miała zamiaru się nikomu tłumaczyć. Była dorosła tak samo jak Adam. Byli małżeństwem i nikt nie miał prawa im niczego zarzucać. - Już teraz nie. - Marii nie kryła swego rozczarowania. Szturchnęła lekko Adama by się wyłonił spod tej kołdry.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:06, 25 Lut 2010    Temat postu:

Adam dawno nie czuł się tak dobrze. Pozwolono mu na wszystko o czym sobie zamarzył w najdzikszych fantazjach w których spędzał z Mariką długie godziny zajmując się wtedy przeważnie jednym. Był człowiekiem i każdemu się to zdarzało tym bardziej w ostatnich czasach gdy to źródło przyjemności zostało mu odcięte. Nie chciał kończyć, bo jej spazmatyczne jęki, dłonie zaciskające się na włosach popychały do kolejnych działań. Po chwili zdziwiony stwierdził że to sama Marika odmówiła mu tego. Odchrząknął i pomyślał że posunął się za daleko - Co moja matka? - była gorąco więc zaczerpnął głębiej powietrza co dało marny efekt pod kołdrą. Kiedy usłyszał doskonale znany mu kobiecy głos ze złości walnął pięścią w materac. Odbiła się od sprężyn, a Adam niepocieszony chciał zniknąć z tej sypialni. Poczuł szturchnięcie i wysunął rozczochraną głowę spod kołdry wbijając rozwścieczony wzrok w Grace - Co ty do cholery sobie wyobrażasz?! - zawołał wspierając się na łokciu. Jeśli jeszcze przez sekundą jego twarz była czerwona to teraz była trupio blada. Dawno nikt nie wytracił go tak w równowagi - To ty mi do głowy kładłaś że trzeba pukać a jak nie otwierają to odejść! To ty mnie uczyłaś że się nie przeszkadza! - nie umiał być tak spokojny jak jego żona. Nie umiał powstrzymać swojej złości. Przerwała mu chwilę przyjemności i zapomnienia - Śpimy tak długo jak nam się podoba! I ty mi tego czasu liczyć nie będziesz! - zaczesał włosy w tył sprawnym ruchem trzęsącej się lekko dłoni - Wyłączyłem swój telefon bo tak mi się podobało. I gówno cię powinno martwić dlaczego! Poza tym.... - zaczerpnął powietrza a jego klatka uniosła się - Czego tu tutaj szukasz o tej ósmej rano...? - przedrzeźnił matkę złośliwie - Dziecko ci uciekło? - zakpił. Miał na myśli Christophera. Pech wystraszony krzykiem czmychnął na korytarz - I przestań tutaj palić. Tyle razy ci powtarzałem że tego nie znoszę! - bardzo nie lubił gdy mu przerywano. Nie lubił gdy ktoś wchodził do jego mieszkania bez jego zgody. Nie znosił gdy odbierano mu przyjemność obcowania z żoną. Jego krzyki były adekwatne do straconej okazji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:25, 25 Lut 2010    Temat postu:

Grac ziewnęła słuchając wrzasków swego syna. Odchyliła znudzona głowę do tyłu bawiąc się w wypuszczanie z ust kółek dymu, które za nic nie chciały wyjść idealnie okrągłe. Machnęła dłonią chcąc by już skończył. Przeczesała włosy nie zaszczycając małżeństwa spojrzeniem. Domyśliła się w czym przerwała więc starała się powstrzymać złośliwy uśmieszek. Rozzłościła go na tyle że głupotą z jej strony było by dalsze podsycanie tego. Zaczęła odpowiadać nad wyraz spokojnie choć dość kąśliwym i jadowitym tonem - Faktycznie gówno mnie obchodzi, ale głupotą z twojej strony jest kompletne odcięcie się od żywych. - syknęła - Ktoś mógłby cię potrzebować a ty ciągle niedostępny. Uczyłam. Pukałam. - skłamała gładko - Ale nikt nie odpowiadał więc weszłam sama by sprawdzić czy jesteście. Myślałam że wyjechaliście. - wzruszała ramionami patrząc przez chwilę na poczerwieniałe policzki Mariki. Zacisnęła nieznacznie usta - Dziecko nie uciekło. Kuzynka Agathe zmarła i przyszłam ci... Wam w zasadzie, obwieścić że dziś to na was spadła opieka nad nimi. W zasadzie o Chrisa się nie martwię, ale Jud... - znów spojrzała na swą synową - Moim dzieckiem nie jest i nie ponoszę za nią odpowiedzialności. Wyjeżdżam po południu i lepiej byś się tym zajął. - wbiła wzrok w bladą twarz syna - I tak zrobisz. - powiedziała nakazującym tonem. Obróciła się i wypuściła kota. Wróciła z popielniczką po odwiedzeniu kuchni. Nie przejmując się słowami Adama spokojnie paliła dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:53, 25 Lut 2010    Temat postu:

Wrzaski jej męża były nie do zniesienia. Przechyliła głowę w przód jak najdalej od ust Adama. Aż jej w uszach brzęczało. Potarła lekko lewy policzek i po chwili podobnie jak mąż przeczesała sobie palcami włosy druga dłonią przytrzymując kołdrę. Była naga więc jej ewentualne wyjście z łóżka nie wchodziło w rachubę. Cicho westchnęła zerkając na blada twarz Adama. - Cisza! - zagrzmiała gardłowym tonem głosu nie mogąc tego znieść. - Już dobrze. - machnęła dłonią. Sama wolała aby im nie przeszkadzano, ale skoro już się to wydarzyło nie mogła się wtrącać. W zasadzie to była 'rozmowa' jej męża z własną matką. - Adam... - obróciła znów głowę w jego stronę. - Nie krzycz. To na nic się nie zda. Porozmawiamy później. - tym samym ucinała dalszy temat. Była bardziej opanowana pod tym względem od Adama. - Nie zawsze musimy być dostępni dla wszystkich. - Tutaj stanęła w obronie własnego męża. - Przykro mi. - powiedziała tonem pełnym prawdy. Współczuła Grace choć wcale nie znała zmarłej kobiety. Zacisnęła usta gdy dowiedziała się, ze mają pilnować Jud i Chrisa. Wywróciła oczami, a coś w niej zawrzało. Jeszcze tego jej trzeba było. - Zajmiemy się. - rzuciła na odczepnego. Gdy Grace wyszła na moment zeskoczyła z łóżka i czym prędzej nałożyła na siebie najpierw majtki, a następnie koszulkę nocną i powróciła do łóżka gdzie był jej mąż. Zakaszlała cicho gdy dym wdarł się do jej płuc. I ona nie lubiła zapachu dymy papierosowego. - Ile Cię nie będzie? - zapytała bo dość istotną rzeczą było to dla niej. To co tak fajnie im się zapowiadało zostało bezpowrotnie przerwane. Usiadła na łóżku podkulając lekko nogi ku sobie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:19, 25 Lut 2010    Temat postu:

- Oddasz mi klu...! - już zaczynał kolejną tyradę widząc że jego matka sobie z niego nic nie robi, że jego słowa były dla Grace bezwartościowe, ale przerwała mu Marika. Adam spojrzał na nią. Był okropnie zacietrzewiony i również z nią mógł się wykłócać. Ona jednak była równie poszkodowana jak on, więc wybił sobie te chęci szybko i łatwo z głowy. Odchylił się w tył i wsparł na łokciach wpatrując się w matkę nienawistnie. Skrzyżował nogi pod kołdrą i wysłuchał tego co miała im do przekazania - Co mnie to obchodzi? - zapytał bezdusznym tonem. Nie wiedział tej która umarła chyba nigdy w życiu. Może raz lub dwa kiedy był mały. Szybko przestał towarzyszyć Grace w odwiedzinach rodziny, ale orientował się w ich drzewie rodowym - Nie. - zaprzeczył słowom Mariki - Nie będę ich niańczyć. - jego ton był tak samo nieustępliwy jak ton jego matki - Nie będę niczyją opiekunką. - warknął kiedy starsza z kobiet wyszła. Marika wyskoczyła z łózka a Adam wywrócił oczami widząc jej nerwowe ruchy - Och, daruj sobie. Nie po to się tyle starałem, by... - Marika jednak już była ubrana. Nie wytrzymał i zagarnął ją ramieniem ku sobie opierając brodę na jej ramieniu. Przymknął oczy by jakoś się opanować. Bliskość Mariki działała na dwa fronty. Albo go niebezpiecznie podniecała, albo uspokajała. Tym razem wybrał ten drugi wariant. Wyłączył się z rozmowy skoro jego żona postanowiła za niego - Powiedz że dopiero wieczorem, do nich wpadniemy. - szepnął jej do ucha z ustami ukrytymi przed wzrokiem Grace włosami Mariki - Cały dzień odpada bo mamy swoje palny. - jeśli półgodziny temu był w stanie przełożyć wszystko byle tylko dać spełnienie kobiecie w jego ramionach to teraz zachowywał się tak jakby od tego zależało jego życie lub śmierć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:34, 25 Lut 2010    Temat postu:

Grace uniosła brwi w górę - Klucze? Nie ma sprawy, ale znajdź kogoś drugiego, kto będzie ci czasem wpadał przewietrzyć mieszkanie kiedy ty sobie sprawiasz wieczne wakacje. - prawdą było że niezbyt pochwalała akurat ten aspekt życia swego syna, ale nie miała prawa się wtrącać - Dziękuję Mariko. - uśmiechnęła się sztucznie. Młoda kobieta wyraziła zgodę. Nie miała prawa tego nie zrobić. Miło się kimś opiekować, prawda? Taka rola matki Mariko. Przygotuj się na koniec większości przyjemności dla wolnych ludzi. Zignorowała słowa Adama pykając sobie znów kółeczka. Sama go ignorancji nauczyła, więc między nimi było wszystko w porządku. W najlepszym. Zagasiła papierosa widząc jej niezadowoloną minę. Boże jacy wy jesteście... Nieskazitelni. Pokręciła nieznacznie głową - Nie martwcie się. Ta kara obowiązuje tylko do jutra wieczora. - powiedziała kpiąco patrząc na Adama i Marikę - Postaram się wrócić jak najszybciej by... Wasze dłonie nie skalały się nim nadejdzie właściwa pora. Jeszcze sobie użyjecie. - mruknęła zdegustowana - Do widzenia. Ach i... Przepraszam że zwalam wam taką odpowiedzialność na barki wy moje wolne ptaszki, ale obiło mi się o uszy że - spojrzała na Marikę - To twoja siostra, więc... To chyba normalne prawda? - porwała z wieszaka swoje ubranie i wyszła trzaskając drzwiami zła na własne dzieci.

/ Mieszkanie Grace


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:52, 25 Lut 2010    Temat postu:

Błogosławiła Adama, ze przerwał choć na chwilę. Zaperzyła się gdy stwierdził, ze nie będzie się nimi opiekował. - Adam!. - spiorunowała go wzrokiem. Jej również to nie pasowała, ale z drugiej strony to była jej siostra i to ona dostała opiekę nad nią więc tak na prawdę nie miała większego wyboru. Musiała się podporządkować. Położyła się na łóżku i przymykając powieki westchnęła ciężko. Miała już tego wszystkiego serdecznie dość. Myślała, ze jak przyjedzie do Nowego Yorku to wszystko będzie w porządku i żadne problemy nie będą ich dopadać, a tym czasem one wciąż się piętrzyły. Jak nie Howard to teraz jej siostra. Kiedy to się skończy? - Zadała retoryczne pytanie sobie w myślach. Chyba nigdy - Rozgoryczona otworzyła swe powieki. - Więc pójdę sama. To moja siostra. Moi rodzice mnie urządzili i również muszę ją niańczyć. Jak bym nie miała niczego innego do roboty. - Nie przejmowała się tym, ze jest tutaj Grace. Nie ukrywała tego, ze jej to ciąży na duszy. Wzruszyła ramionami. - Nie warcz na mnie. To nie moja wina. Nie pochlastam się z tego powodu. - silnie potarła sobie oba policzki. - Nie będę leżeć naga gdy tutaj jest Twoja matka. - szepnęła do niego układając się wygodnie. Wtuliła się w jego ciepłe ciało. Przyłożyła głowę do klatki piersiowej. Pokiwała głową. - Dopiero wieczorem nie wcześniej. Na zakupach i tak nas zejdzie mnóstwo czasu. - ucałowała go w nagie ramię. - Już spokojnie. Nie denerwuj się. Nie ma potrzeby. Poradzimy sobie z tym. Wystarczy, ze rzucimy na nich okiem. Sami się sobą zajmą. - szepnęła mu równie cicho do ucha i lekko przygryzła jego płatek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:15, 25 Lut 2010    Temat postu:

Wysłuchał końcowej przemowy Grace i pomyślał że przegięła - Nienawidzę cię... - wysyczał gdy wychodziła - Jesteś okropna, jesteś... - zacisnął dłonie w pięści - Bezczelna. Namolna. Ciekawska. - wydał z siebie pomruk który mógł być tylko stłumionym rykiem niezadowolenia i zwalił się na łóżko mając wszystkiego serdecznie dość. Wpatrzył się w jednolicie biały sufit czując czystą, klarowną gorycz pulsującą mu w żyłach wraz z podburzoną krwią. Nie mówił nic przez bite dziesięć minut dając zawładnąć sobą powoli spokojem jaki niosła jego żona i jej ciche słowa. Ruchy klatki piersiowej mężczyzny stały się już równomierne. Kiedy uznał że wystarczy obnoszenia się ze swoją złością przekręcił głowę w bok trafiając wprost na ciepłe, brązowe tęczówki Mariki. Wyciągnął trochę szyję i musnął ustami jej czoło - Choćbym i miał nadmiar czasu nie pójdę pilnować ich wcześniej. - wyszeptał bo jego głos był jeszcze nie do końca normalny. Zacisnął szczękę chcąc przywrócić wszystko do normy. Znów kilka minut ciszy - I nie tnij się z mojego powodu bo to tylko głupota. Przeszło mi... Już. - wyznał jednak jeszcze z małym trudem. Wsunął dłonie pod swoje plecy wyczuwając kręgi - I nie pójdziesz sama. - uściślił - Masz jeszcze mnie do pomocy. - przymknął oczy i odetchnął ze spokojem czując jej usta na swoim uchu. Adam uśmiechnął się błogo. W miarę rozluźniony był gotów kontynuować resztę dnia i spełniać kolejne jego punkty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:40, 25 Lut 2010    Temat postu:

W względnym spokoju wysłuchiwała wyzwisk jakie leciały pod względem jego matki. Zacisnęła lekko usta nie mówiąc ani słowa. Nie pochwalała tego, ale też nie protestowała. Była jak by na to obojętna. Już zdążyła się przyzwyczaić do tego, że jej mąż był czasem porywczy, a jeśli chodziło o Grace oboje lubili sobie dogryzać. Kiedy milczał nie ponaglała go. Była po prostu przy nim. Lekko dłonią gładziła go po brzuchu. Jej opuszki palców zaznaczały sobie jakieś ślady. Jak droga kręta. Sama czerpała siłę z spokoju. - Nie musimy. Są na tyle dorośli, ze poradzą sobie do wieczora bez nas. Sama również nie mam zamiaru nad nimi utyskiwać. Chcę się zając tym co sobie zaplanowaliśmy. A tam przyjść tylko na kontrolę i możliwie spędzić wraz z Tobą miły wieczór. - powiedziała cicho i ucałowała jego gorące usta. Wolno. Nieśpieszno. Z rozmysłem. Z uczuciem. - Z tym cięciem to była przenośnia. Nigdy się nie cięłam i nie mam zamiaru. Nawet najmniejszego. - obwieściła pewnym tonem głosu. Kiwnęła lekko głową. - A co się będziemy przejmować? To tylko głupie dzieciaki. Szybko spławi się je spać czy coś w tym stylu. A resztę mam gdzieś. - wyszczerzyła się do męża półgębkiem. Dała mu buziaka w policzek i poczochrała jego czarne włosy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:03, 25 Lut 2010    Temat postu:

Wywoływała swoim dotykiem na jego skórze gęsią skórkę. Przyjemną. Spinającą ukryte pod jej powierzchnią mięśnie. Zawiercił się gdy stawało się nie do zniesienia. To również łaskotało - Marii. Uwielbiam gdy wychodzi z ciebie tyranka. - uśmiechnął się do niej kiwając z uznaniem głową - Jeszcze kiedy oczy ci ciemnieją... Oddałbym ci się na zawołanie za to ze mogę to oglądać. - westchnął bezwiednie przypominając sobie te szczególne chwile - Kiedy jesteś taka bezduszna względem biednych, małych, głupiutkich dzieci... Kontrolerka. - w jego ustach zabrzmiało to niebezpiecznie groźnie - Miły wieczór ze mną? Mam nadzieję że milszy niż ten cholerny poranek. - w jego żyłach znów się zakotłowało, ale poradził sobie z tym przekładając to na zachłanność pocałunku w jakim połączył się z Mariką. Nie wiele mu brakowało do tego jakim obdarzył ją rano gdy wybudzał swą żonę. Nie mogąc się od niej oderwać przechylił się na bok czując przy sobie ciepło jej ciała - Bardzo dobrze. Żadnych cięć. - kiedy stwierdziła gdzie ma wszystko roześmiał się cicho. Z aprobatą i z dumą - Stanowczo zbyt wiele odemnie przejmujesz... - pokręcił głową i zamachał Marice palcem przed nosem żartując sobie - Mieć własną siostrę gdzieś... To straszne. - zerknął na swoja grzywkę a później na kobietę - Oddać ci za to czy chcesz uniknąć kary z mojej ręki? - zapytał pseudo groźnym tonem uśmiechając się łobuzersko. Marika umiała wyprowadzić Adama ze wszystkiego co złe w rekordowo krótkim czasie.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 22:05, 25 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:04, 26 Lut 2010    Temat postu:

Zrobiło jej się niebywale ciepło. Pod względem jego dotyku, ale i atmosfera w domu stała się również jak by i gorętsza. - Czasem i nią jestem. Wiem, to okrutne, ale... - przysłoniła na moment usta dłonią i poczęła się dziko śmiać. - Ktoś musi ich ustawić do pionu. Niech nie myślą, ze wszystko im wolno. To jeszcze dzieciaki, a takim to tylko głupoty w głowie. - mówiła na podstawie swojej obserwacji. Sama raczej w takim wieku wciąż siedziała nad książkami, albo urywała się gdzieś z domu, ale nigdy nie przyniosła wstydu swoim rodzicom. Nigdy nie mieli z nią również większych problemów wychowawczych. - Tak jak się denerwuję to przypominają smołę. Taka genetyka. Kiedyś pomyśl, jak się kłóciliśmy to wciąż były czarne. Ale i na długo przed poznaniem Ciebie też mi się to często zdarzało. Nie byłam osobą łatwą w pożyciu jak wiadomo. - noskiem przejechała po jego idealnej linii szczęki. - Moi rodzice chyba nie wiedzieli jakie piekło jej gotują zsyłając ją do mnie. - parsknęła śmiechem. - A jeśli ona myśli, ze będę zbyt zajęta dzieckiem aby ją kontrolować to się grubo myli. Jest nas dwójka. Nie ma lekko. - zagrzmiało cicho i ukąsiła lekko swego męża w szyję z zaczepnością. Nie było w tym nic seksualnego raczej chęć zwykłego umilenia sobie czasu i względem siebie. - A no miły, bardzo miły wieczór. - wyszeptała mu do ucha wijąc się przy nim lekko. - To cudowne przejmować od Ciebie takie cechy. Jestem w dużym stopniu taka jak Ty, a co dzięki temu nie mam żadnych problemów. - uśmiechnęła się szerzej. Pochyliła się nad nim. Swoją dłoń wplotła mu w włosy i z zmysłowością zachłannicy całowała jego usta nie mogąc się nim za nic w świecie nasycić. Wciąż było jej go mało i mało. - I tak się nie boję. Nic mi nie zrobisz. - specjalnie go prowokowała do tego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:23, 26 Lut 2010    Temat postu:

Adam zmrużył oczy słuchając słów swej żony - Święta racja. To nieuniknione. Głupoty. Tak... - zamruczał cicho - Czuję się staro. - wyznał nagle rozbawiony - Mam rodzinę, mam wykształcenie, mam pracę a oni w porównaniu do nas są tacy młodzi. Nic nie mają. Wszystko dopiero przez nimi. To takie dziwne. - prychnął cicho - I jeszcze ta opieka. To naprawdę stawia mnie w roli statecznego ojca z matką tyranką u boku. - roześmiał się ochryple i zakaszlał - Cholera by to wzięła. Mam brata. - pokręcił głową i wykrzywił lekko usta - I ciągle ma to gdzieś. No trudno. - spojrzał na Marikę i zaprzeczył - Nie tylko jak się denerwujesz. - zauważył uśmiechając się cwanie - Kiedy się podniecasz też ci ciemnieją. Równie ładnie jak wtedy gdy się wściekasz. - odchylił lekko głowę czując jej usta - Och Marii. Znów chcesz mnie schrupać? Roztyjesz się od tego. A właśnie. Tak się bałaś, wciąż o tym wspominałaś... - przypominał sobie ich rozmowy wtedy gdy jeszcze nie planowali ze sobą wspólnego życia - Że będę miał obok hipopotama. Pulpeta. A tu proszę... - przesunął dłonią po jej idealnie wyprofilowanym boku - Cięgle zachwycające ciało. - zacisnął wokół niej ramię i uniósł brwi w górę uśmiechając się lekko - Miły wieczór. Zapewne. Razem z parą nastolatków. Chyba jak ich uśpię farmakologicznie, by mi w paradę nie wchodzili. Wtedy może... - jego dłoń znalazła się na karku Mariki. Przyciągnął kobietę do siebie chcąc ją czuć przy sobie jak najbliżej - Miło. - trudno było zgadnąć czy było to zakończenie zdanie czy opinia o tym co robiła mu Marika - Jesteś taka pewna? Zawsze mogę dokończyć... - przesunął palcami wzdłuż kręgosłupa kobiety i wsunął je powoli pod jej bieliznę - To co mi przerwano.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:02, 26 Lut 2010    Temat postu:

Pokręciła nieznacznie głową. - Staro? - Ani trochę nie wyglądał jej na starą osobę. Zmrużyła lekko oczy jak by oceniając jego sylwetkę. - Do starucha to Ci jeszcze daleko mój drogi. - przejechała palcem po jego policzku. - Kiedyś i oni w końcu założą rodzinę. Na wszystko przychodzi czas. Lata lecą. My kiedyś też byliśmy młodzi. Przeżywaliśmy swój czas młodości. W końcu jednak trzeba się ustatkować. - wzruszyła ramionami i spojrzała w oczy męża. - Już tak nie narzekaj. Masz dobrą żonę. Dla Ciebie nie jestem tyranką. Co do reszty to znasz moje zdanie na ten temat. - ułożyła się wygodnie obok męża. - Chyba oboje musicie się przyzwyczaić do tej myśli. To nowość dla nas wszystkich. - pocieszyła męża. Mieli na to mnóstwo czasu. - Na prawdę? Nie wiedziałam o tym. Miło. A Tobie się to bardzo podoba. Kiedy mam takie czarne oczęta. - zaśmiała się cicho z pewnego swego rodzaju wesołością. - Ciebie? Zawsze. Na każdym kroku, przy każdej okazji. - oblizała sobie językiem sobie usta zwilżając je przy tym. - Najwidoczniej los mnie obłaskawił. I pozwolił zachować idealną rzeźbę ciała. Mogę się tym jedynie poszczycić. - powiedziała z nieudawanym zadowoleniem. - Wątpię by nam przeszkadzali. Jeśli nie chcą narazić się na nasz gniew to nawet nie zapukają do pokoju. To szczeniaki, ale myślę, ze na tyle rozsądne, ze wiedzą co to znaczy prywatność. - wtulił się w gorące ciało Adama zachwycając się nim bez reszty. - Bardzo. - już w myślał obmyślała co może mu takiego rozkosznego zrobić aby było mu dobrze. - Możesz... - jęknęła cicho czując jego palce między swoimi udami. Przymknęła na chwilę swe powieki, a nowy ogień zaczynał się w niej rozpalać. - I wcale nie miałabym nic przeciwko temu abyś to zrobił. - palcem zatoczyła małe kółko wokół jego brodawki na popiersiu. - Nawet śmiem twierdzić, że... - przygryzła lekko skórę na jego boku i przejechała po niej swym językiem. - Będę w pełni zadowolona z obrotu sprawy. - była niegrzeczna. Nie dawała mu spokoju. Oj zła Marii....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:22, 26 Lut 2010    Temat postu:

Adam uniósł palec w górę - Czuć się staro a wyglądać to dwie zupełnie inne sprawy. Mogę nie wyglądać a przecież mogę się czuć. - mruknął kończąc na tym temat - Żonę mam wspaniałą. - powiedział cicho całując Marikę raz po raz - Najlepszą jaką mogłem mieć. Twoje oczy zawsze mi się podobają. Ale wtedy... Kiedy tak czernieją wyglądają oszałamiająco. - przesunął spojrzeniem w ślad za jej językiem którym oblizała swoje usta. Wciągnął powietrze głębiej w płuca - W końcu ciągle mam tam pokój. Niech się dzielą tym co dla nich zostanie. - powiedział rozdrażniając Marikę co rusz odważniej - Będziesz zadowolona? - wyszeptał jej do ucha zmysłowo - Mało. Myślałem że działam na ciebie bardziej intensywnie i nie podpada to pod kategorię zwykłego zadowolenia. - jej koszulka znów tylko niepotrzebnie mu przeszkadzała tak jak i majtki - Wszystko jest dziś przeciwko mnie... - wymruczał z westchnięciem i zawisł nad Mariką. Zmusił ja by uniosła się trochę i podwinął jej piżamę wyżej - Tak już lepiej. - pochylił się i przyssał do zachęcająco wyglądającej piersi. Dłoń błądząca miedzy jej udami chwyciła brzeg bielizny i poczęła ją powoli zsuwać na oślep. Dotarł do kolan wiec musiał się wyprostować by przeprowadzić operację do końca. Miał już kończyć to co zaczął rano a u drzwi rozległ się głośny, przeraźliwy miauk. Oj zły Pech... - Cholera. Czy wszystko dziś chce mnie od ciebie na siłę odciągnąć? - oparł czoło o jej podołek i z żalem zszedł z łózka. Poszedł na korytarz by otworzyć drzwi nieszczęsnemu, pechowemu kotu. Dziś już nic z tego nie będzie chyba...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:40, 26 Lut 2010    Temat postu:

- Tak to prawda. W pewnym stopniu tak. Zawsze może być odwrotnie. - dorzuciła do tego swoje trzy grosze. - Pan Bóg wiedział jak mnie dla Ciebie stworzyć. Abym Ci się zawsze podobała, a w dodatku zachwycała i nigdy nie miał ochotę na zmianę. - w pewien sposób żartowała sobie. Ale w jej słowach była również nuta prawdy. Jeszcze nigdy nie odczuła tego aby się swemu mężowi nie podobała. Zawsze słyszała nad swoją osobą zachwyt. - Oj Ty nie dobry. - zaśmiała się. - Upchniemy ich w ciasnej klitce i niech się męczą. - dziś była bardzo okrutna względem swojego rodzeństwa. Rozsiewała bardzo kuszące perspektywy tego co mogą im zrobić. Sapnęła cicho gdy drażnił jej ciało. Jej oczy na nowo ciemniały tak jak lubił. Wpiła się w jego usta znów smakując ich słodyczy. - Kategorią zwykłego zadowolenia jest to, ze zaczynasz a to co dzieje się dalej nie ma określenia, bo tego określić się nie da. Nawet nazwanie tego boskością było by czystym niedopowiedzeniem. - Mhm... - zamruczała podnosząc się w górę by mu pomóc. Jego usta w wspaniały sposób drażniły jej sutek. Uderzyła ją fala gorąca. Ścisnęła lekko uda by po chwili je rozluźnić. Przyciągnęła go zachłannie do siebie. Pozwoliła z siebie ściągać bieliznę. Wywróciła oczami gdy przerwał im ich kot. Gdy Adam wyszedł zirytowała się. Nic im nie pozwalało dokończyć tego co zaczynali. Sama zaczęła wątpić w tego sens. Naciągnęła na siebie bieliznę poprawiła swoją koszulkę i postanowiła w końcu wstać z łóżka. Będą musieli to dokończyć kiedy indziej. Pozostała w niej jedynie niezaspokojona żądza. Przygryzła nerwowo wargę i poczuła w ustach krew. Westchnęła ciężko idąc do kuchni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28  Następny
Strona 24 z 28

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin