Mieszkanie Amandy

Alan

j.w

/ mieszkanie w starej kamienicy

Weszła do domu trochę wściekła. Doszła do barku i napiła się trochę whisky czekając na Grace.

Grace

/???

Obcasy zastukały na podłodze. Grace zjawiła się w jej mieszkaniu niczym duch. - Nie pij - rzekła widząc co Amanda robi. - Zapewne nie jest tego wart.

Alan

Wypiła do końca całą zawartość szklanki . Wyciągnęła druga i rozlała whisky. Wyciągnęła popielniczkę. Kiedy była zdenerwowana lubiła sobie zapalić.
- Proszę - powiedziała podając jej szklankę. Zapaliła papierosa a popielniczkę postawiła na stoliku.

Grace

Grace wzięła od niej szklankę. Wyciagnęła swoja zdobioną papierośnicę wydobyła z niej papierosa i zamknęła ją z trzaskiem. Nie wysilając się na zbytnie dopytywanie powiedziała krótko - I?

Alan

- Twój syn jest - zawahała się - dupkiem - powiedziała po prostu.
- Powiedział,że mam Ci powiedzieć, że mamy się nie wtrącać w życie jego i Sel i był dla mnie wredny, oczywiście też mu trochę dopiekłam ale nic sobie z tego nie zrobił - mówiła z wyrzutem wypalając papierosa. Wzięła kolejnego.

Grace

Grace pokiwała głowa. Nie spodziała się innego zachowania po nim. Była jedynie ciekawa do czego się posunął ale pomyślała że zapyta o to później kiedy już Amanda się uspoki. - Mówisz że tak powiedział? - zastanowiła sie zaciągajac powoli papierosem

Alan

- Tak, kazał Ci to przekazać - powiedziała już się trochę uspokajając .
- On sobie ze mnie kpił i żartował. Grał na moich uczuciach a potem - tu się zdenerwowała - potem wyrwał obcas z moich ulubionych szpilek - syknęła pijąc trochę ze szklanki.

Grace

-Ooo - Grace uniosła w górę brwi zaskoczona. - Od kiedy on wie gdzie buty mają obcas...? - upiła skromny łyk ze szklanki. - Grał na twoich uczuciach? On umie coś takiego dostrzec?

Alan

Spojrzała na nią spode łba i pokiwała głową.
- Żebyś wiedziała - powiedziała siadając w fotelu - jutro rano jadę do Seattle a on dzisiaj o 18 - poinformowała ją.
- Czemu on musi być z tą Sel? - mruknęła z irytacją.

Grace

- Ta Selene... - Grace zmrużyła oczy podobnie jak czynił to jej syn - Uważam że mimo tego iż jest skończonym kretynem to zasługuje na kogoś lepszego niz ona. Z tego co wiem prowadzi motel, tam gdzie on się zatrzymał. - nidgy nie miała dobrego zdania o branży hotelarskiej a już napewno nie o Sel. Ciekawa jakie jej syn zrobił postępy w kontaktach męsko - damskich zapytała znów wprost - Co ci zrobił?

Alan

- Co mi zrobił? - zamyśliła się na chwilkę - w ogóle się na mnie nie reagował tak jak inni mężczyźni - skrzywiła się.
- Oh Grace, nie wiem jak osiągnę nasz cel - powiedziała szczerze ze smutkiem

Grace

- Bo on nigdy nie reaguje normalnie - Grace wydęła wargi. Znała swego syna, wiedziała że jest inteligetny - Domyślił się, tak?

Alan

- Tak mi się wydaje - wzruszyła ramionami strzepując popiół z papierosa do popielniczki.
-poradź mi coś, w końcu to Twój syn - poprosiła.

Grace

Uśmiechnęła się zadziornie. - Wierz mi, chętnie bym ci pomogła ale widziałaś jak sie od mnie odnosi. - strzepnęła popiół z papierosa do popielniczki - Co zrobił kiedy się domyślił?

Alan

- Trudno to opisać - zamyśliła się - najpierw żeby się dowiedzieć czy coś uknułaś zaczął się do mnie uśmiechać i w ogóle a potem kiedy powiedziała, że mu nie powiem zrobił się nie miły. Potem było śmiesznie bo po uderzyłam - zaśmiała się na to wspomnienie.

Grace

Grace zarechotała ochryple. Palenie w jej wieku dawało już w kość. - Uderzyłaś go? I nie oddał? - zapytała z rosnącym zdziwieniem - Ta dziewczyna naprawdę go zmieniła....

Alan

- Oddał łamiąc mi szpilkę - skrzywiła się.
- Może i zmieniła ale ja chcę go dla siebie - powiedziała dobitnie bawiąc się zapalniczką.

Grace

- Nie rozumiem... Może dlatego że jestem matka... Co was w nim pociąga... - upiła znów łyk i spojrzała na Amandę pytająco.

Alan

- Nie wiem, jest inny niż wszyscy - powiedziała rozmarzając się - wydaje się zimny i oschły ale kiedy już go dobrze poznasz jest opiekuńczy, delikatny i miły - wymieniała ale się opamiętała.
- No ale, muszę coś z tym zrobić - stwierdziła

Grace

- Musisz, obie musimy... - zamyśliła się - Adam niby jet mądry a jednocześnie tak głupi... Nie wiem co on w niej widzi, jest taka... - skrzywila się i zagasiła papierosa w popielniczce....

Alan

- Jaka? - spytała. W życiu Sel na oczy nie widziała.
- Może on woli inny typ kobiet - zamyśliła się stukając o stół paznokciami. Na chwile zapadła cisza.

Grace

- Młodsza... To pierwsze co rzuciło mi się w oczy. - przypomniała sobie wczorajsze popołudnie - pozatym przyniósł za nią torbę, chyba z ubraniami... - Grace zmarszczyła tym razem czoło - Jakby swoich nie miała...

Alan

Wzruszyła ramionami.
- A co jeśli on ją kocha nad życie? - spytała niepewnie - zrobimy mu krzywdę odciągając go od niej - stwierdziła

Grace

Uniosła brew. - Gdyby ci się to udało, co zapewne nie jest łatwą sztuką, byłby szczęśliwy. - Tak sądziła Grace, żyła w mylnym przekonaniu że wie lepiej.

Alan

Zamyśliła się. Nie była co do tego przekonana.
- Zrobię wszystko co będę umiała ale nic nie obiecuje - westchnęła ciężko.

Grace

- Niczego od ciebie nie wymagam, poprostu...- spojrzała na nią i nagle jej twarz rozjaśnił uśmiech - Uważam że jesteś dla niego lepszą drogą.

Alan

Uśmiechnęła się promiennie.
- Dziękuję, że tak uważasz szkoda tylko,że on tego nie widzi - westchnęła smutno.

Grace

Pokręciła przecząco głową. - Musi widzieć, wątpię by był dla ciebie na tyle wyrozumiały gdyby nie wiedział. Przypuszczam że zachowywałby się wtedy zupenie inaczej - spojrzała na nią z lekkim żalem - Wie, napewno.

Alan

Nie była zbyt zadowolona, z tego , że on wiem o wszystkim. Wolała to dusić w sobie kolejne ileś lat.
- Nie wiem już co zrobić - powiedziała po raz kolejny

Grace

Zamysliła się na chwilę i podparła brodę dłonią całkiem jak jej syn. - Pojedziesz tam? - zapytała w końcu.

Alan

- Tak pojadę - powiedziała otwarcie - dostałam tam ofertę pracy - powiedziała z uśmiechem.

Grace

Spojrzała na nia zaskoczona. - Cóż za zbieg okoliczności! - zawołała dość entuzjastycznie - To dobrze, dobrze... - wypiła to co było jeszcze w szklance jednym łykiem - Co zrobisz jeśli go tam spotkasz?

Alan

Zaskoczyła się jej reakcją.
- Nie wiem zobaczę. Myślę, że go spotkam prędzej czy później - powiedziała po chwili namysłu - to zależy czy będzie sam czy z tą dziewczyną - dodała dopijając whisky.

Grace

- Tam już ci nie pomogę - wstała i chwyciła swoją terebkę. Odeszła parę kroków i powiedziała do Amandy - Chociaż i tutaj na niewiele się zdałam. - Pchnęła silnie drzwi i nie żegnając się opuściła jej dom. On jest na Sel nieuleczalnie chory.

/ ???

Alan

Kiedy Grace wyszła Amanda spakowała swoje rzeczy. Tyle ile szło.
Pogasiła światła i pojechała na lotnisko. Kupiła bilet i wsiadła do samolotu.

/ Seattle lotnisko