Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:00, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Popatrzył z góry na czarnego kota przeklinajac go w myślach najszpetniej jak umiał. To co go dziś spotykało od samego rana przechodziło wszelkie pojecie. Do pełni szczęścia brakuje mi jedynie jednej jedynej osoby... Był tak rozgoryczony i zawiedziony jak rzadko kiedy. Może da się tutaj ściągnąć Aaron'a? Niech zrobi co swoje i pożegnam się ze światem i Marii na jakiś czas... Obejrzał się smętnym wzrokiem za Mariką. Za Mariką w pełni ubraną kierującą się do kuchni. Ograniczył warknięcie do rozedrganego cichego westchnięcia i nieznacznego zaciśnięcia pięści. Oparł się o ścianę i uderzył w nią lekko głowa. Naprawdę. Kiedy się gdzieś zaszyjemy nikomu nie powiem gdzie to jest. Będziecie sobie mogli pomarzyć o adresie mojej prywatnej krainy szczęścia z Mariką. Żadnych gości, żadnych najść o ósmej rano... Zero kontaktu z idiotami. Zero! Jego myśli biegały swobodnie kiedy ścielił łózko. Zrezygnowany musiał przyznać że nikt prócz Mariki go nie rozumie, nawet nie stara się rozumieć tego co robi. Miał własne priorytety, może w trochę innej hierarchii niż większość ludzi ale chodziło o to samo. O zadowolenie najbliższej mu osoby w jakikolwiek sposób, a dziś to mu się nie udawało. Wciągnął na siebie spodnie i poszedł do kuchni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:39, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Starała się rozluźnić napięte mięśnie. W zasadzie nie powinna się denerwować. Dwa razy im przerwano, ale co tam. Przecież do trzech razy sztuka? Mają czas na to. Poszorowała się po swej łepetynie. Nastawiła wodę na herbatę. Zajrzała do lodówki i stwierdziła, ze świeci pustkami. - A mówiłam, żeby zrobić zakupy jak będziemy wracać z szpitala? - burknęła pod nosem cicho do siebie. Wzruszyła zrezygnowana ramionami. - Zjemy coś na mieście. Nie ma nic w lodówce, a do sklepu nie chce mi się już kierować. - zwróciła się w stronę Adama i wyszła z kuchni. Wzięła czyste rzeczy. - Czy możesz zrobić herbatę ja się szybko umyje? - zapytała pełna nadziei. Jak zawsze mogła liczyć na męża. Wparowała do łazienki i na szybko wzięła prysznic. Później już w pełni ubrana wręcz prawie gotowa do wyjścia wyszła z łazienki. Jak zawsze spryskana perfumami. Pachniała ślicznie. Już w pełni spokojna weszła do kuchni. Osłodziła sobie herbatę i piła ją trochę nazbyt pośpiesznie. - - Pojedziemy na zakupy. Co Ty na to. Zrobimy co mamy zrobić i może jeszcze zdążymy odpocząć. - uśmiechnęła się czule do męża. Umyła za sobą kubek i wyszła do pokoju po swoją torebkę. Sprawdziła czy wszystko ma. - Możemy iść. Chcę to mieć z głowy. - spojrzała na niego przepraszająco, ze tak go ponagla, ale nie chciała za długo tego przeciągać. Narzuciła na siebie płaszcz i buty. I czekała za Adamem aż poczyni to samo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:00, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Widząc jej krzątaninę po kuchni, słysząc jej burkliwy ton miał ochotę szybko i na długo zasnąć, a przynajmniej zniknąć Marice z pola widzenia. Choć nie było w tym co dziś się działo ani grama winy Adama jego to i tak zżerało od wewnątrz. Wina, poczucie nie spełnienia i zwykły zawód zaciskały się na jego żołądku przyprawiając o dawno nie odczuwany ból. Zwyczajnie się zdenerwował. Wbił wzrok w podłogę stojąc z boku kuchni dając Marice wolną drogę by mogła dalej bez przeszkód poruszać się po mieszkaniu. Spełnił jej prośbę bez mrugnięcia okiem i po chwili gdy woda się zagotowała na stole postawił dwie szklanki. Przesunął dłonią po swojej szczęce uznając że czas najwyższy się ogolić. Kiedy w kuchni rozniósł się zapach perfum Adam był pewien ze jego żona jest już gotowa - Pojedziemy... - wyburzał pod nosem wpatrzony w okno - W końcu to planowaliśmy. - w przeciwieństwie do Mariki dopijał swoją herbatę powoli. Nie robił jej na złość, po prostu taki zapowiadał mu się dzisiejszy dzień. Potknięcia, zakazy i przeszkody - Poczekaj. Musze się... - wszedł do łazienki i trzasnął za sobą drzwiami. Ty możesz a ja nie? Dziesięć minut cię nie zbawi. Przygotowanie mu się zajęła dokładnie 24 minuty. Wyszedł z łazienki i poszedł do sypialni by wyciągnąć z torby czystą koszulkę. Porwał z krzesła bluzę i narzucił ją na plecy. Do kieszeni trafił telefon. Zawartość portfela została przejrzana. Adam w pełni gotowy stanął przed gotującą się nie wiedzieć z czego ze złości czy z gorąca Mariką - Już... - zauważył zaczerwienienie na jej wardze - Nie kąsaj się. - powiedział gdy zasznurował buty i zapiął płaszcz - Pozwól mi to zrobić. - by złagodzić jej złość pocałował ją delikatnie - Idziemy. Macy's?
/ Ulica
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:17, 23 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
/ Ulice
Jego kroki rozniosły się po całej kamienicy. Uciekał Marice, więc lekko wbiegł na drugie piętro i obejrzał się. Nie było jej widać, ani słychać czyli nie goniła go jeszcze. Wyciągnął klucze z kieszeni i otwarł drzwi od mieszkania słysząc miauki Pecha - Już! - zawołał do niego a ten smyknął mu miedzy nogami i zbiegł na dół dwa razy szybciej niż Adam wbiegał na górę. Mężczyzna wszedł do swego mieszkania z lekkim uśmiechem na ustach. Odwiesił płaszcz i zdjął buty. Najpierw poszedł odwiedzić łazienkę, a stamtąd trafił do kuchni. Marika zaraz przyjdzie... Zanim się przebierze wstawię wodę na herbatę... Złapał za czajnik, napełnił go wodą i postawił na gazie. Ja się ubiorę do reszty. Poszedł do sypialni gdzie na łóżku porzucił swoją koszulkę. Rozpiął bluzę i ubrał się poprawnie. Nie mogło się obyć bez radia i po chwili w mieszkaniu roznosiła się jak zawsze dobra, rockowa nuta. To jeszcze bardziej poprawiło humor Adamowi. Poszedł do kuchni by z szafki wyciągnąć dla kubki. Nasypał do nich kawy, uznając że herbata będzie za słaba. Zerknął na zegarek. Gdzie ona pojechała parkować ten samochód? Nie wracała stanowczo zbyt długo. Zamiast Mariki pod drzwiami odezwał się Pech, więc Adam odstawił cukierniczkę i poszedł go wpuścić. Zaniepokojony przedłużająca nieobecnością małżonki postanowił sprawdzić co się stało. Wyłączył gaz, pod prawie wrzącą już wodą wciągnął buty i narzucił na siebie płaszcz.
/ Ulice
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:31, 23 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
/ Ulice
Spojrzał na Marikę oburzony - Czy ja cię zostawiłem? Uciekłem ci, to fakt. Nie grałaś nigdy w berka? Uciekłem, ale nie zostawiłem. Chyba sobie marzysz, o tym bym kiedykolwiek cię zostawił, wiesz? - wymruczał niezadowolony pod nosem - Nie spieszyłem się, bo myślałem że przyjdziesz. Wstawiłem wodę na kawę, ubrałem się, Pecha wypuściłem, wpuściłem, a ciebie jeszcze nie było. Poza tym! - prychnął - Zatrzymała mnie jeszcze skrzynka na listy. - machnął jej przed nosem białą kopertą wyciągniętą z kieszeni - Skąd mogłem wiedzieć, że moja żona tak bezczelnie będzie sobie pogrywać z jakimś nierozgarniętym kretynem, który myśli nie tym co trzeba? Przecież on był podobny do Howarda! - stwierdził z obrzydzeniem zdejmując buty - Jakby innych już nie było... Może i byś na niego nie leciała, ale to podniosło mi ciśnienie. Po prostu tak nie rób Marii. - powtórzył raz jeszcze. Osobiście nie dowierzał by Marika tak łatwo się poddała. Nie powiedział na ten temat nic więcej. Kto wie czym to było? Może dalszą częścią ich rozgrywki. Miał punkt straty i trzeba było to jakoś odrobić. Doprowadzić do remisu, a najlepiej wygrać, bo Adam nie cierpiał porażek. Marika poszła do łazienki a Adam do kuchni. Znów postanowił doprowadzić wodę do wrzenia. Czekając na to i na Marikę trzymał Pecha w ramionach i patrzył z nim przez okno na Nowy York z wysokości drugiego piętra kamienicy. Kiedy pomyślał, że ma iść do Grace zajmować się młodszym bratem westchnął ciężko głaszcząc rozmruczanego Pecha pod brodą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:01, 23 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
/ Ulice
- Chyba mój mąż zwyczajnie bredzi. Czy ja kiedykolwiek powiedziałam, że marzę o tym abyś mnie zostawił. Chciałbyś. - I ona się uraziła takim stwierdzeniem jakim się dopuścił. Pokręciła zrezygnowana głową. Ta cała gierka zaczynała jej działać na nerwy. Nie chciała się pokłócić z własnym mężem. A w pewien sposób miała wrażenie, ze to wszystko zmierza właśnie w ta stronę, a może po prostu roiła sobie? - Właśnie dlatego tak łatwo było się z nim zabawić. Dlatego, że jest takim samym pierdolonym kobieciarzem jak Howard. Myśli tym samym co on. Leci na laski tak jak on gotowy żadnej nie przepuścić. - Zirytowała się nie wiadomo czym. Zamknęła za sobą drzwi trzaskając drzwiami jak by była zła. Tylko na co? Na niego? Przecież nie miała o co? Na siebie? Może i tak. Na Jima, za to, ze był tak podobny do Howarda, który był jej utrapieniem? Bardzo możliwe. Klnęła na cały ród męski, za to jaki jest popierdolony. Były małe wyjątki, których nie zaliczała do nich. Czym prędzej ściągnęła z siebie rzeczy wrzucając je do kosza na pranie i weszła pod prysznic. Musiała zmyć z siebie negatywne emocje jakie się w niej kłębiły. Gorąca woda omywała ciało spływając strugami po jej skórze. Kremowe mydło pod prysznic doskonale nadawało aksamitu. Umyła głowę kwiatowym szamponem. Kiedy cała się spłukała jeszcze długo stała pod prysznicem nie mając ochoty stąd wychodzić, ale w końcu musiała. Zakręciła kurki i obtarła się ręcznikiem. Ubrała na siebie czyste ubranie, a włosy doskonale wykręciła w ręcznik. Odwiesiła go na wieszak i wyszła z łazienki. Siadła w kuchni na krześle przy stole, a dłoń przyłożyła do twarzy opierając się łokciem o stół. Cisza jaka panowała między nimi ciążyła jej, ale nie odezwała się. Wydawało jej się, ze co by nie powiedziała to będzie źle. Wolała milczeć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:17, 23 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Twój mąż zawsze bredzi. Zdolność normalnego myślenia odbiera mu wyobrażenie sobie ciebie z jakimś innym mężczyzną u boku. Sprawia to, że ten twój beznadziejny mąż nie może myśleć o niczym innym w wyniku czego bredzi. Zastanawiał się nad słowami Mariki machinalnie głaszcząc Pecha. Puścił go i kot siedział teraz na parapecie. Końcówka ogona drgała mu lekko. Raz w lewo, raz w prawo, a bystre oczy wpatrywały się w samochody czy ludzi poruszających się po ulicy. Adam obrócił się w stronę kuchenki zostawiając kota samego. Woda się zagotowała i po chwili po mieszkaniu rozniósł się aromat czarnej kawy. Marika wróciła a Adam widząc że nie jest w sosie czmychnął do łazienki. Jemu prysznic zajął o 1/4 mniej czasu niż kobiecie. Wyszedł z łazienki z mokrą głowa roztrząsając włosy dłońmi. Krople wody znalazły się na drzwiach i na ścianie - W porządku. - był gotowy na rozmowę z Mariką, choć nie do końca wiedział na jaki temat będzie toczona. Usiadł naprzeciw niej. Poruszył ramionami by koszulka ułożyła się poprawnie na nich - O co chodzi? - Pech obrócił się i postąpił kilka niepewnych kroków po stole. Usiadł między nimi niczym sędzia. Adam zerknął na niego nic nie mówiąc - Powiedziałem coś nie tak? Obraziłem? Jeśli tak to nie chcący. - przeprosił zaraz gdyby coś takiego miało miejsce - Marii? Powiedź proszę. - kiedy on prosił ciężko się było wymigać od odpowiedzi. Wpatrzył się w żonę uśmiechając nieznacznie - Nie powiesz chyba, że uraziła cię kara jaką wymyśliłem? - wywrócił lekko oczami gdy przymknął powieki i uniósł kubek do ust - Zawsze można dać coś w zawieszeniu, albo spróbować anulować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:35, 23 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Zapatrzyła się w stronę okna, a następnie popatrzyła na męża by znów zerknąć na kota, który teraz siedział między nimi. Podrapała go po jego czarnej, lśniącej sierści i z zadowoleniem wsłuchiwała się w jego zadowolone pomruki jakie wydawał z swego małego gardełka. Pozwalało jej się to w pełni uspokoić. Odetchnęła raz, drugi i trzeci zanim się odezwała. Przeczesała sobie dłonią ciemne loki jakie opadały teraz swobodnie na jej ramiona. - O nic. - powiedziała szczerze. Była zła na siebie za wyskok jakiego się dokonała. - Przepraszam. - pochyliła ponownie głowę w dół w geście pokuty. - Zachowałam się jak ostatnia idiotka. - ciche westchnięcie wyrwało się z jej ust. Powiodła dłonią po stole w jego stronę by ując jego place w swoje. Potrzebowała tego teraz bardzo. Nie chciała nawet myśleć co by było gdyby tylko Adam się na nią obraził na poważnie. Chyba by zwariowała. Położyła sobie głowę na ramieniu, które miała wyciągnięte przed siebie. Przymknęła udręczone powieki. - Wybaczysz mi? - zapytała skruszonym głosem pomieszanym z smutkiem. - Nie. Nie chodzi o to. Przecież nie będę Cię do niczego zmuszać. Na samym seksie świat się nie kończy. Wytrzymam. - Nie chciało jej się otwierać oczu. Była tak po prostu zwyczajnie zmęczona. Nie poprawiało jej to humoru. Zakazała sobie aby kiedykolwiek jeszcze tak robić. By w tak perfidny sposób kusić los na pokuszenie, bo nie wiadomo co by się mogło tak na prawdę stać, a nie chciała stracić za nic w świecie swego męża. Był jej za bardzo bliski. Za drogocenny, aby pozwolić mu kiedykolwiek od niej odejść.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:53, 23 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Przyszło mu chwilę poczekać ale nie narzekał. Na Marikę samą w sobie czekał o wiele dłużej, więc kilkanaście sekund wypełnionych mruczeniem czarnego kocura było niczym. Skoro o nic to dlaczego się tak zachowujesz? Uniósł brwi w górę gdy to ona jego przeprosiła. Różnych rzeczy mógł się spodziewać, ale nie tego. Kajała się przed nim jakby co najmniej popełniła zbrodnię i to ciężką - Marii... - Adam pokręcił głową chcąc by przestała się zamartwiać - Nie masz za co mnie przepraszać. - wyciągnął ramię w jej stronę i przyjął lustrzaną pozycję kobiety. Ich oczy były na tym samym poziomie co bardzo umilało i ułatwiało konwersację. Wydawało mu się że jeśli będzie patrzył na Marikę z góry to jakby chciał ją potępić. A przecież nie miał jej niczego za złe - Wcale nie. To był odważne. Zrobiłaś to bo chciałaś. Odpłaciłaś mi się za moja ucieczkę. Żartowałaś, a ja już na tyle znam się na twoich żartach, że... Pojąłem o co chodzi, choć nie przeczę że to i tak był cios poniżej pasa. - uśmiechnął się lekko i pocieszająco - Nic się nie stało. - uwolnił swoje palce i wplótł ich końce we włosy Mariki. Odgarnął brązowe pukle z czoła by widzieć wyraźnie jej twarz. Niepotrzebnie zmartwioną - Nie mam czego wybaczać. To nawet było przyjemne. Wyzwać go od idiotów. - wyszczerzył się bezwiednie. Kiedyś przecież kochał takie sytuacje. Lubił się pastwić, dała mu ku temu okazję. Pogłaskał Marikę po głowie by przestała się z tym gryźć - Wszystko jest dobrze. - znała ten ton. Znała ten uśmiech. Nic się nie zmieniło i jego żona nie miała się o co martwić - Co chcesz zjeść na obiad? - widząc znużenie Mariki wiedział, że to należy teraz do niego. Kiedy wyjawiła mu swe życzenie skinął głową. Stwierdziła że chce coś prostego. Dla Adama dużo rzeczy było prostych, ale wiedział że na coś się zdecyduje napewno. Upił kawy, wstał i pogłaskał Pecha po łebku. Zawisł nad Mariką i pocałował jej rozczochrana głowę - Zaraz wracam. - powiedział cicho. Zamknął za sobą drzwi i zniknął na pół godziny.
/ Sklep
Po pół godzinie...
Drzwi otwarły się z rozmachem. Miał pewne problemy z trafieniem w klamkę łokciem, więc użył do tego trochę zbyt wiele siły. Sapnął i zatrzasnął je nogą patrząc na stare drewno oskarżycielsko. Wiadomo było od progu że wrócił Adam. Jego trzaskania drzwiami z niczym innym nie dało się pomylić. Wszedł do kuchni bokiem, bo inaczej by się do niej nie dostał. Położył z westchnieniem ulgi pakunki na szafie i wsparł o nią dłonie. Obrócił się ku Marice i powiedział - Masz pozdrowienia od naszej ulubionej sprzedawczyni. Bardzo się martwi o ciebie. - uśmiechnął się kpiąco - I o nasze dziecko. Urocza kobieta... - zakończył kąśliwie. Nie lubił kiedy ktoś wypytywał i był ciekaw jego prywatności. Zauważył że Marika jest już w o wiele lepszym nastroju. Zajrzał do jednej z torby i podszedł do kobiety siedzącej przy stole. Stanął przed Marią machinalnie prężąc swe ciało - Proszę. - wyciągnął zza pleców tabliczkę czekolady - Dla mojej... - zastanowił się przez chwilę i zerknął na kota - Tak. - zaczął i spojrzał na małżonkę - Zdecydowanie dla mojej ulubionej kocicy na świecie. Za to jaka jest. Smacznego. - puścił do niej oko i pochylił się by dać buziaka w policzek. Wcisnął jej w dłoń czekoladę i odwrócił. Zabrał się za rozpakowanie zakupionego prowiantu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 23:51, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:34, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Zachowania Adama z niczym nie dało się pomylić. Oczekiwała na jego ostateczny werdykt. Albo na przebaczenia, albo na potępienie. Dostała w zamian coś lepszego. Nie oskarżał ją o nic. Przyjemnie było tak leżeć sobie głową na stole kiedy jej mąż był w tej samej pozycji co ona. Przyjemnie również było tak rozmawiać. Nie musiała unosić głosu. W ogóle nie musiała mówić głośno bo on doskonale ją słyszał. Był zaledwie kilka centymetrów od niej i teraz w tak bardzo przyjemny dla niej sposób głaskał ją po głowie. Była nawet gotowa się z tego powodu rozmruczeć. Doskonale wiedział jak to lubiła. Zawsze wpływało to na nią zbawiennie. Po prostu była łasa na jego dotyk. Na każdą pieszczotę jaką jej fundował, a nigdy, ale to przenigdy jej tego z jego strony nie zabrakło. Zawsze ją czymś uraczył. Jak nie głaskaniem to buziakiem, jak nie buziakiem to przytuleniem. Miała wyjątkowego mężczyznę. Nie znała jeszcze takiego, który by tak bardzo dbał o swoją żonę jak Adam o nią. I chwaliła mu to ponad wszystko. Sama starała się dawać od siebie jak najwięcej. W głębi siebie była w pełni zadowolona. Otrzymała nie jakie przebaczenia i swoistą aprobatę z jego strony. Co nie znaczyło, ze miała tak robić cały czas. Co to, to nie. - Dziękuję. - jedno proste słowo, a tyle może zdziałać. Miała za co być mu wdzięczna. Uniosła się lekko i obdarzyła męża buziakiem w policzek. Wielkim, jak jego zasługi były wielkie. - Zrobiłam to jak już mówiłam, bo chciałam Ci dać małą nauczkę, a ten dupek mnie wcale nie interesuje. On ma śmiech jak jakiś rzęch. Traktor sprzed 1 wojny światowej. - lekki uśmiech rozjaśnił jej twarz. - I zaczęłam go porównywać z Tobą. Znaczy się jego śmiech. Wymyślałam sobie różne określenia. I miło było myśleć, ze mam tak cudownego męża, ze jego śmiech jest taki miły dla ucha, wspaniale się go słucha jak najlepszą melodię. - pokiwała zawzięcie głową zgadzając się w pełni ze swoimi słowami. Taaa... - rozmarzyła się na chwilę. - Na prawdę mam cudownego męża. - szczerze wyszczerzyła się do niego obdarzając go najpiękniejszym uśmiechem jaki tylko miała w zanadrzu. Kiedy jeszcze raz ją zapewnił, ze wszystko jest dobrze pokraśniała w pełni usatysfakcjonowana. Czekała za mężem, który wyszedł na zakupy. Wolno popijała kawę, którą przygotował dla nich, a w między czasie dla zabicia czasu bawiła się z Pechem. Humor jej się diametralnie poprawił, bo jej mąż jej nie potępiał za jej nieprzyzwoity uczynek. Kiedy wrócił zerknęła w jego stronę. Otrzymała coś słodkiego. Popatrzyła na czekoladę, którą jej wcisnął w dłoń, a następnie na niego. Przyłożyła swoją dłoń do jego policzka i ucałowała go, ale nie tak jak on ją tylko w usta. - Dziękuję. - powiedziała po raz drugi. Otworzyła czekoladę i połamała ją na części. Wsunęła sobie jedną kostę w usta i czuła jak rozpływa jej się w ustach. Zamruczała w pełni zadowolona. Drugą wzięła w palce i wstała. Podeszła do męża i zanim zaczął protestować wsunęła ją mu w usta. - Smacznego. - A do dopełnienia słodkości znów go pocałowała, a później odsunęła się i zasiadła na krześle wyciągając przed siebie nogi. - Widzisz Pech. Też jestem jak kotek. Dziś mianowałam na kocice mrrrrrr.... - próbowała naśladować czarnego kota, który wlepiał w nią ślepia nie bardzo chyba rozumiejąc o co jej chodzi lub po prostu mało go to obchodziło. Przeciągnął się i zeskoczył ze stołu na jej kolana. Zadowolona takim czymś pozwoliła mu się ulokować na jej udach między podołkiem i poczęła lekko go głaskać, to go drapać. Uniosła głowę w górę i spojrzała w stronę męża. - To co dziś na obiad? A może Ci pomóc? zapytała czysto teoretycznie jeżeli by faktycznie potrzebował od niej pomocy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:27, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Adam wypakowując to wszystko co kupił do poszczególnych szafek, jak i lodówki uśmiechał się bo zadowolenia jakie czuł nie można było w żaden sposób ukryć. Nic nie było źle. Zdarzały się czasem gorsze sytuacje, jakieś nieporozumienia, ale zawsze potrafili to sobie wyjaśnić i dojść do zgody. Albo on ją przepraszał, albo ona jego i zawsze kończyło się dobrze. Jak to w życiu bywa. Obrócił w dłoni butelkę z winem, zastanawiając się gdzie ją schować. Zniknęła w ostatniej szafie. Słyszał jak Marika łamie czekoladę. Widać trafił i sądził że kobieta zje ją z apetytem. Znalazła się obok Adama i podzieliła z nim czekoladą. Od słodkości przekąski i pocałunku Mariki mogło się zakręcić w głowie. Jedno i drugie było bardzo przyjemne - Dziękuję. - skinął nieznacznie głową i powrócił do swego zajęcia - Mylisz się Mariko. - zaczął słysząc co wygaduje do Pecha - Kocica to jedno z wielu określeń jakimi mogę cię obdarzyć. I to żaden awans, niestety. - chleb trafił do chlebaka, a Adam wziął się za przygotowanie obiadu. Kiedy Marika zapytała go co będzie obrócił się i podszedł do stołu. Pochylił się w przód, skrzyżował nogi i wsparł na nim łokcie - Kupiłem rybę. Filety takie... - zatoczył w powietrzu spiralę palcem co miało oznaczać że są opiekane - I surówka. Z ziemniakami. - kiwnął głową i odbił się od stołu - Nie. Siedź sobie. - powiedział zabierając się za struganie ziemniaków - W zasadzie trzeba tylko... - odwrócił się do Mariki na moment i machnął nożem. Ziemniaków dla dwóch osób nie trzeba było wiele, więc po chwili, opłukane gotowały się już w osolonej wodzie. Usiadł na krześle i wyciągnął nogi przed siebie. Rozpostarł ramiona i przeciągnął się nie mogąc powstrzymać ziewnięcia. Pokręcił głową i zamrugał. Podparł brodę dłońmi i wpatrzył się w Marikę z zagadkowym uśmiechem na ustach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:25, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Rozciągnęła ręce na długości swoich ramion aby się przeciągnąć. Na jej ustach widniał błogi uśmieszek. Była tak po ludzku szczęśliwa i zadowolona. Nic niepotrzebnego nie mąciło ich spokoju. Wszystko miało swoje miejsce i szło swoim torem. Nie mogła chcieć więcej, chociaż patrząc z perspektywy czasu jaki spędziła z swoim mężem, to zaczynała w to wątpić. Oni chcieli wciąż więcej i więcej, ale nie od świata, od siebie. Aby dawać całego siebie. To obopólne zachowanie dominowało w nich. Roześmiała się z tego powodu. Czysto, beztrosko. Czasem małe spięcia były potrzebne, aby całkowicie oczyścić atmosferę. - Oj wiem, o tym wiem. Chciałam po prostu nadać temu słowu wielkiego znaczenia, ze jest to czymś ważnym kochanie. - ostrożnie jej dłoń przesuwała się po futrze kota, który chyba już spał bo zachowywał się tak cicho, ze nawet mucha nie siada. - Jak wolisz. No dobrze to posiedzę sobie. - wzięła kolejną kostkę czekolady w usta i delektowała się jej słodkawym smakiem. Oparła swą głowę o ścianę i przymknęła powieki. - Lubię rybę. Wybrałeś idealnie. - pochwaliła męża za jego wybór. Wiedział jak trafić w jej gusta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:38, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Patrząc na Marikę, która przeciągnęła się podobnie jak on uznał że potrzeba im snu. Niestety bardzo szybko skreślił tą możliwość. Zerknął na zegarek. Grace napewno już pojechała, że też musiała mnie w to wpakować... Był na matkę zły i nic nie mogło tej złości przegonić. Uznał też, że sprawa Christophera wymaga przemyślenia. Obdarzy chłopaka akceptacją czy nie. Jak zawsze głowa Adama, aż pękała od spraw jakie musiał przemyśleć, nad którymi musiał się zastanowić, zadecydować. I ten czynsz... Howard, mandat... Westchnął w głębi siebie i odsunął to na później. Z posępnego nastroju wyrwał go śmiech Mariki - Nazywanie cię kocicą, jest dla ciebie ważne? - zapytał przekrzywiając lekko głowę w bok - Skoro tak bardzo ci się to podoba moja kotko.... Koteczko... - wywrócił lekko oczami, bo jak zawsze obdarzenie takim epitetem nie wyszło mu naturalnie, choć się starał - To się nad tym zastanowię. - podrapał się po policzku patrząc w okno. Zabijanie czasu wspólną rozmową było najlepszym z możliwych wyjść - To dobrze, że lubisz. - stwierdził zadowolony. Dla Mariki był w stanie przygotować coś innego, ale jeśli jego wybór jej odpowiadał nie było takiej potrzeby. Skierował znów swój wzrok na kobietę po drugiej stronie stołu i zapytał z tym samym zagadkowym uśmieszkiem - Wiesz co...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:55, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Od siedzenia zaczynała ją po prostu boleć pupa. Ostrożnie trzymając w dłoni kota podniosła się w górę. Najpierw zaniosła go do pokoju i położyła na łóżku. Kot na moment się rozbudził by znaleźć sobie odpowiednie miejsce. Kiedy takowe dorwał umiejscowił się, zakręcił się trzy razy wokół własnej osi i zwinął w kłębek, a jego główka znalazła się między jego łapkami. Marika chwilę patrzyła na to jak słodko śpi. Z uśmiechem wyszła z pokoju wracając do kuchni. Oparła się o framugę, a ręce wsadziła sobie pod pachy krzyżując je na wysokości klatki piersiowej. - To zależy. Lubię jak tak do mnie mówisz. Jak obdarzasz mnie takimi, miłymi epitetami. Chyba zresztą jak każda kobieta prawda? - uniosła lekko brwi w górę a po chwili jej grzywka przysłoniła jej oczy. Odsunęła ją machinalnie w bok by móc normalnie widzieć. - Jeśli tylko będziesz chciał. Przecież nie musisz Adamie. - Nie zmuszała go do niczego. Nie musiał robić nic wbrew własnej woli jeśli miało by mu to sprawiać problemem. Zakryła sobie usta dłonią kiedy poczęła ziewać. Od ciepła jakie panowało w domu chciało jej się spać, ale musiała wytrzymać. - To co robimy po obiedzie? - zapytała zaciekawiona. - Idziemy do Grace? Czy jeszcze posiedzimy w domu? - Robiło się co raz to później. Musieli coś wybrać. Jej było to w zasadzie obojętne. Zdała sie na wybór męża jak to robiła w wielu sprawach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:11, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Spojrzał za odchodząca kobietą zawiedziony, bo nie dała się w nic wciągnąć. Chwycił leniwie kubek z kawą i uniósł go do ust. Zakręcił nim zapominając się i musiał czekać aż zmielone ziarna opadną. Chyba nikt nie lubi gdy osadzają się w gardle i utrudniają oddychanie, dławią. Podciągnął rękawy bluzy pod łokcie i wstał sprawdzić czy woda z ziemniakami zaczęła się już gotować. Bulgotała leniwie. Adam nakrył garnek pokrywką i wrócił na krzesło. Marika wróciła do kuchni - Nie wiem czy każda. - wyznał odchylając się w tył - Nie jesteś każda. Poza tym nie mam cię z kim porównać. Nie mam... - wzruszył ramionami patrząc na podłogę - Doświadczenia. - zerknął na żonę i pomyślał o tym co mu powiedziała dziś rano. Zapuszczasz się tak jak ja... Mnie przycięła ładnie Sobh... Przypomniało mu się, że Sobh już nie ma i zmarkotniał. Zajął się kubkiem ponownie siejąc zamęt w ziarnach, które zdążyły już się ustać. Ciekawe co on teraz robi? On i Jean... Uniósł głowę w górę i skoncentrował się - Co robimy? - powtórzył za Marką, niczym echo - Nie wiem. Chyba musimy iść do Grace. - podrapał się po głowie i wsparł ramiona na stole. Użył ich jako poduszki i utkwił wzrok w białej ramie okna - Przecież kazała... - nie musiał ukrywać tego że nie miał najmniejszej ochoty tam iść. To i tak było widać. Judit i Chris to była jeszcze jakaś nierealna abstrakcja. Ciężko mu było zaakceptować wspólne mieszkanie z siostrą Mariki i przyjąć do wiadomości że ma brata.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:41, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Podrapała się leniwie po karku. Zatrzymała tam na dłużej swoją dłoń pocierając lekko jego mięśnie. Skrzyżowała sobie nogi, a ramieniem wciąż opierała się o framugę. Ta pozycja nie była zbyt wygodna. Nie potrafiła sobie znaleźć żadnego odpowiedniego miejsca a by było jej wygodnie więc wybrała najlepszą z możliwych wyjść. Podeszła wolno do męża opuszczając rękę, która teraz zwisała wzdłuż jej tułowia. Rozłożyła mu ręce i zasiadła sobie na jego kolanach. Objęła go dłonią przez szyję, a swoją głowę zawiesiła na jego ramieniu. Teraz było jej na prawdę wygodnie i w pełni rozluźniona mogła rozmawiać z mężczyzną na dowolne tematy. - W większości kobiety to lubią. Ja Ci to mówię,więc możesz mi po prostu wierzyć. - jej dłonie opuszkami palców gładziły jego napięty kark. - Wiem. Wiem. Też nie mam ochoty tam iść i ich niańczyć, ale musimy. Taki jest już nasz obowiązek. Nie chcę by coś się nieodpowiedniego stało przez naszą nieuwagę. Wiesz o co mi chodzi. Oni są młodzi. Różne głupoty dzieciom wpadają do głowy. Wolę ich mieć choć szczątkowo pod okiem. Nie chcę mieć z matką i ojcem zatargów z powodów Jud. Wiesz jaki mój ojciec potrafi być? - skrzywiła się nieznacznie. Przyjmowała sytuację taką jaka była. - To tylko kilka godzin. W tym noc, w której się śpi. Damy radę. - z uśmiechem dała mężowi buziaka w policzek. - A właśnie, chciałeś mi coś powiedzieć? Pytałeś czy wiem co? - podniosła na niego wzrok nie przerywając pieszczoty na jego karku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:55, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Odciągnięto go od twardego stołu. Nie protestował, bo nie wypadało. Marika zawsze robiła z nim co chciała. A na swoich kolanach zawsze bardzo ochoczo ją gościł. Zagarnął kobietę ramieniem i przyciągnął ją do siebie by nie zsuwała się wiecznie. Drugie ramię oplotło ją w tali. Adam wyprostował się i dał jej przeciągłego buziaka w skroń - Okropnie się ze sobą męczymy. - zauważył z uśmiechem bo znał powody ich drastycznego spadku sił - Dobrze... Kotku. Tobie zawsze wierzę, więc i teraz nie będę się wyłamywać. - zapewnił Marikę opierając brodę o czubek jej głowy. Milczał przez dłuższy czas zastanawiając się co powiedzieć. Marika wiedziała jakie ma o tym zdanie, ale jako mąż musiał ja wspierać we wszystkim - Wiem co może wpaść do głowy. - sam jeszcze dość dobrze pamiętał swoją młodość - Trudno, sam nie wiem... Może każda z par... - tak było ich łatwiej podzielić. Dwie pary Knight - Grey - Jakoś to będzie. Tak, masz rację. Większość z tego prześpimy. - mruknął choć nie był do końca przekonany. Odchylił głowę w tył i oparł ją o ścianę kiedy Marika zaprzestała masować jego kark - Pytałem... Marii. Sprawiasz ze sam sobie przeczę. - uśmiechnął się do niej nagle wiedząc że kompletnie nie wie o co mu chodzi - Wybaczyłem ci ten żart, więc i kary wymierzyć nie mogę. - machnął lekko dłonią - Co ty na to?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Śro 21:58, 24 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:11, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- I bardzo dobrze tak właśnie powinno być. Powinieneś mi wierzyć w każdej sprawie w każdym calu bi nie zamierzam Cię okłamywać. Zawsze jestem wobec Ciebie szczera, sam doskonale o tym wiesz, więc nie masz szans by nie wierzyć. - roześmiała się wesołym tonem głosu który teraz w tak przyjemny sposób niósł się po kuchni. Kiedy nazwał ją kotkiem rozmruczała się na dobre ułaskawiona jego komplementem. - Mrrrr.... Mów mi tak zawsze to takie miłe. - otarła się policzkiem o jego policzek, a jej usta w szybki sposób odnalazły jego usta by złączyć się w dość leniwym, niezbyt pośpiesznym pocałunku. Mogli sobie na to pozwolić względem siebie. Miała pewność co do swoich słów. Cśśś. Będzie dobrze. Przecież nic nam się tam nie stanie. Nie będziemy tam ślęczeć nad nimi. Tylko my się liczymy. Pójdą spać bo ja im t6ak karzę. - powiedziała twardym tonem głosu nie znoszącym sprzeciwu. Otarła swym noskiem o nosek Adama by spojrzeć mu w oczy. - Ach tak. - cichy chichot wyrwał się z jej ust. - Więc nie ma celibatu, a co za tym idzie... - udawała, ze się zastanawia by potrzymać Adama w niepewności. - Możemy zaszaleć na całej linii. Oj już ja się o to postaram. - Jej słowa niosły ze sobą pewnego rodzaju groźbę dla niego. Już jej w tym głowa aby świetnie się bawili. Dostał za to jeszcze jednego buziaka po czym przytuliła się do niego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:07, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Adam zerknął na Marikę i zamachał palcem przed jej nosem - Nie tak zawsze. - stwierdził kiwając głową. Uniósł lekko brew i zapytał - A ta zabawna sytuacja, niedawno, na dole? - przyjrzał się kobiecie uważnie i podparł głowę dłonią. Nie odbierał sobie przyjemności spoglądania na Marikę. Nie umiał sobie tego odmówić - Wiem że to nie było kłamstwo... - pokręcił głową - Nie ważne, nie to miałem na myśli. Wiesz chociaż jak miał na imię? Bardzo szybko ci się poddał, co? - drążył dalej z lekkim uśmiechem na ustach. Jego kotka mruczała coraz przyjemnej. Adam dołączył do niej po chwili będąc pod wpływem leniwego pocałunku. Znów zapragnął więcej Mariki, co odezwało się dziwną sensacją w dole brzucha - Chodź do mnie... - mruknął niezrozumiale nie mogąc się od Mariki oderwać. Zmusił kobietę by zmieniła pozycję i siedziała teraz okrakiem, przodem do Adama. Zmrużył lekko oczy i odsunął się odrobinę - Cichasz na mnie a sama nie potrafisz... Zamknij się. - jęknął z boleścią. Spojrzał na Marikę i zaczesał jej włosy za uszy dokładnie jak i z lewej tak i z prawej strony. Grzywka inaczej się ułożyć nie dała więc zwisała nadal swobodnie. Pokiwał głową zaciskając usta - Tak, właśnie tak. Marny ze mnie by był stróż prawa skoro nie potrafię trzymać się zasad jakie sam ustaliłem. - wzruszył ramionami poprawiając bluzkę Mariki machinalnie. Pociągnął ją w dół, by nie miała odkrytego krzyża. Nie dane było zbyt długo się jej tulić do niego. Jego dłonie, które gładziły plecy Mariki uśpiły jej czujność. Mruczał jej do ucha szeptem, który powalał na kolana - Tak. Jak najbardziej. Udzielam ci wszelkich możliwych pozwoleń. - wciągnął zachłannie kwiatowy zapach szamponu w nozdrza, przesuwając nosem po uchu Mariki - Postaraj się. Czekam. - jak zawsze nie dał jej pod tym względem wielkiego wyboru. Jego palce poruszyły się szybko na bokach kobiety. Przytrzymał Marikę gdy się wzdrygnęła. Kiedy już pojęła co się dzieje zaczął ją łaskotać jeszcze natarczywiej uśmiechając się przy tym zadziornie. Wyszczerzył się i złapał jej nadgarstki. Skierował je za plecy kobiety przytrzymując obiema dłońmi. Uniósł głowę w górę i spojrzał na Marikę - Jeden jeden. Remis moja droga. - pocałował kobietę zachłannie, wpijając się w jej usta. Poczuł jak bezwiednie pochyla się ku niemu. No chodź... Bliżej Marii. Przygryzł wargę żony i puścił do niej oko - Dwa jeden. Wygrywam. - według niego nie miała możliwości ruchu. Skrępowanymi dłońmi niewiele mogła zrobić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:24, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Właśnie, że zawsze. - Upierała się nadal przy swoim. i tu mogła zaskoczyć swojego męża. Choć była to zabawa, to najpierw poznała choć trochę personę faceta, który był jej ofiarą. Była jak natarczywy owad. Nie tak łatwo było ją spławić kiedy tylko wyczuła słodką krew. Uniosła głowę w górę zadziornie. - Oczywiście, ze tak. Nazywa się Jim Connor. Jest mniej więcej mojego wieku, o to akurat nie pytałam, ale to widać. - pokiwała lekko głową raz w górę, a raz w dół. - Bardzo. Jacy faceci potrafią być naiwni to szok. Wystarczy pokazać kawałek biustu, wykazać chęć, zakręcić tyłkiem i udawać, ze aprobuje się to co robi tak druga osoba. - roześmiała się bo ją to po prostu w świecie bawiło. - Jest głupi. But chyba ma więcej inteligencji. Nie wiem co on sobie myślał i z czego się tak szczerzył i nie chcę wiedzieć b o mógłby za to zarobić w zęby, a ja o sobie potrafię zadbać. Jak trzeba to i w gębę przywalę. - Rozpierała ją z tego powodu wewnętrzna duma co można było zobaczyć gołym okiem. Nie trzeba było jej wiele zachęcać. Była na każde skinienie swego męża. Bez oporów zmieniła swą pozycję zasiadając na nim okrakiem. Jeszcze nie wiedziała co szykuje jej mąż. Wrobił ją gładko. Musiała mu przyznać, że dała się zrobić na szaro ułaskawiona i uśpiona jego głaskaniem po plecach. - Ja mogę, Ty nie... - pochyliła głowę tylko po to aby nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Żartowała sobie. Przyjemne dreszcze jakie przechodziły ją od dotyku Adama zostały brutalnie przerwane gdy zaczął ją łaskotać. Poczęła się zwijać z śmiechu bo miała okropne łaskotki. - Adam! Ha ha ha - Nie mogła przestać, a dodatkowo miała przez niego skrępowane dłonie. Wyrywanie na nic się zdało. Zarobił punkt. Był remis. Próbowała się zmobilizować co nie bardzo jej wychodziło. Pocałunek i pociągnięcie za wargę wyprowadziło go na prowadzenie. Zmrużyła gniewnie oczy. - Ty oszuście. Wykorzystujesz mnie. Ok foch. - zacisnęła silnie usta przestając się szamotać i przybrała smutny wyraz twarzy. Nie patrzyła na swego męża w ogóle, a swe spojrzenie wlepiała uparcie w swoje uda. Wyglądała jak by się przez to miała zaraz rozpłakać. Można było odczuć obojętność niby to bijącą od niej. Nawet słowem się więcej nie odezwała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:23, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Oszuście?! - zawołał otwierając szerzej oczy - Wypraszam sobie. - powiedział unosząc dumnie głowę w górę. Pokręcił nią odrobinę na lewo i prawo nie odrywając wzroku od kobiety siedzącej na jego kolanach - Nigdy cię nie oszukałem. - powiedział pewnie przyglądając się kobiecie z fascynacją i rozbawieniem w oczach. Jej obrażenie się, mina zbitego niesłusznie psa była bardzo zabawna. Doprowadziło to do tego, że teraz Adam zaczął się w głos śmiać - Foch? - przeciągnął litościwie marszcząc czoło - Przechodziliśmy już kiedyś przez to... A ja wtedy mogłem zrobić jedynie to. - dał jej buziaka w policzek - Bo nie byłaś moją kobietą, nie byłaś moją narzeczoną, ale teraz... - jej nadgarstki obejmowała już tylko jedna z jego dłoni, ale i tak Marika nie mogła łatwo ich wyswobodzić - Teraz sprawa wygląda trochę inaczej. - zauważył. Ujął żonę pod brodę i przymusił by uniosła ją w górę - Inaczej, prawda? - zapytał i pokiwał głową odpowiadając tym samym na zadane przez siebie pytanie - Teraz pani Knight mogę o wiele, wiele więcej... - zawsze z tego korzystał. Był niezmiernie zadowolony możliwościami jakie były mu dane - Mogę to... - przesunął ustami po jej szyi przygryzając delikatnie skórę - Mogę... - całował raz po raz linię wątłej szczęki kobiety wędrując wyżej - I to też mogę... - uśmiechnął się szerzej przygryzając płatek jej ucha - Ogólnie mówiąc mogę wszystko. - zawyrokował wsuwając wolną dłoń między włosy u nasady karku Mariki - I bardzo, ale to bardzo mnie to cieszy. - przeczesał je z lubością. Z namaszczeniem - Czy ten wredny foch... - zapytał zbliżając swoje usta ku jej, jak stwierdził nadal uparcie zaciśniętych - Oprze się i temu? - spróbował Marikę pocałować, a jego język nawiązał bliską współpracę z językiem Mariki. Doszło do szybkiego porozumienia i zawieszenia broni. Coś zaczęło syczeć i Adam uchylił jedną powiekę zgorszony tym, że przerwano mu w tak ciekawym momencie. Zerwał się z krzesła a Marika stanęła nagle w pionie. Złapał rękawicę kuchenną i klnąc cicho pod nosem opanował kipiący garnek z ziemniakami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:04, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- No dobra z tym oszustem to nie mówiłam tak do końca poważnie. Czyżbyś na prawdę mnie nigdy nie oszukał? Nigdy nie nagiął prawdy chociaż by i po to abym się nie martwiła? Jakoś nie potrafię w to uwierzyć. - zmrużyła lekko oczy jak by go tym samym oceniała. - A tak właśnie dokładnie. Właśnie, że foch i to na całej linii. - Nie dała się tak łatwo przekupić. Choć to co robił jej Adam było bardzo przyjemne udawała, że wcale jej to nie wzrusza i że jest obojętna na jego zapędy względem niej. Musiała się bardzo starać. Na prawdę silnie starać bo w głębi siebie cała się od tego skręcała. - Słabo się starasz mój drogi. Nic nie czuję. - Kłamała mu w żywe oczy jak mogła. Skoro mieli grać dalej to nic jej nie szkodziło trochę mu nakłamać , choć jej mąż nie był głupi i w każdej chwili mógł ją rozszyfrować. Nie musiała nic robić. Została postawiona do pionu i Adam stanął przy garnkach. Zasiadła sobie na krześle i bezgłośnie poczęła chichotać nie wiadomo z czego. To nie był koniec ich słowno - dotykowej potyczki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:19, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Cholerne ziemniaki... - mruczał dalej pochylony nad kuchenką. Zgiął się w pół i ustawił właściwą wielkość płomienia, by przestały kipieć. Kiedy sytuacja się ustabilizowała wyprostował się i spojrzał na Marikę - Naginanie prawdy, tylko po to byś przestała się martwić nie było takim oszustwem jakie ty zapewne miałaś na myśli Mariko. - wzruszył ramionami i zdjął rękawicę. Zamachał nią przyglądając się wzorowi materiału - Naginałem prawdę wielokrotnie. Dostałem za to nauczkę i teraz już tego nie robię. - stwierdził brutalnie szczerym tonem. Jeśli Marika nic nie czuła, a chichotała bez powodu to teraz ona naginała prawdę. Adam nie dał się nabrać i stwierdził - idę do sypialni. Jeszcze chwila aż ziemniaki dojdą. Trzeba w końcu przejrzeć te dokumenty od Marka i to im odnieść. - rzucił rękawicę na szafkę i stanął przy stole. Wsparł na nim dłoń i dopił kawę. Wziął kostkę czekolady, którą zjadł po chwili. Jak powiedział tak zrobił. Poszedł do sypialni gdzie Pech spał w najlepsze zwinięty w kłębek. Chwycił teczkę i położył się obok niego. Poszmerał kota pod brodą, a ten rozłożył się jak długi i miauknął cicho. Adam otworzył teczkę i wyciągnął z niej jedną partię dokumentów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:38, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Tym razem nie mogąc wytrzymać roześmiała się już na głos. Pokręciła głową na prawo i lewo nie mogąc dłużej w sobie tego ukrywać. - Ty doskonale wiesz co miałam na myśli i nie muszę o tym przypominać. - Rozdrapywanie starych ran na pewno nie było dobrym rozwiązaniem. Nie było im to potrzebne wcale. Wiedziała, że jej mąż nie dał się nabrać na jej zapewnieniach za dobrze ją znał. Po chwili jej zniknął i zrobiła z tego powodu zawiedzioną minę. Do papierów dziś na pewno nie miała co zaglądać bo i tak by jej nie dopuścił. Zastanawiała się dłuższą chwilę co ma zrobić. Głupi pomysł wpadł jej do głowy aby trochę po naśladować Pecha, albo po prostu taką kotkę jaką była dla niego. Kiedy wyszła z kuchni zmieniła pozycję znajdując się na kolanach a jej dłonie robiły za przednie łapy. Cicho podreptała zatrzymując się koło drzwi. Na czworaka najpierw wystawiła głowę sprawdzając co robi jej mąż. Był tak zapatrzony w papiery, ze chyba jej nie widział. Schowała ją szybko, a za chwilę jej łapka wystawiła się w przód niby to drapiąc pazurkami. - Miau.... - cichy pomruk wyrwał się z jej gardła. Wystawiła się jeszcze bardziej i otarła ciałem kusząco o framugę jak by nacierała sobie futerko zawróciła i znów drugim bokiem otarła się o framugę chowając się. - Miau.... Miau... Mrrr... - Znów się wsunęła do pokoju i wdrapała sprawnie na łóżko gdzie znajdował się jej mąż. Otarła się łebkiem o jego ramię jak by przymilając się do niej. - Miau. - Nie dawała za wygraną. Mogła tak do oporu. Jej łapka zawadziła o jego rękę jak łapka kotka, który próbuje zmusić swego pana do współpracy. - Mrrr.... Mrrr... Mrrr... - zaczęła się ocierać o jego ciało swoim bokiem. Cała sytuacja była nad wyraz bardzo śmieszna lub taką się wydawała. Za nic nie dawała mu spokoju. Bezczelna kobieta. Domagała się aby podrapać ją po grzbiecie lub choć pod bródką. Zasiadła na tylnich nogach. Przednie dłonie wyciągnęła na wysokość klatki piersiowej dłonie lekko zginając jak by prosiła i wlepiła w niego swe błaglne spojrzenie brązowych, bystrych oczu. - Miau...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:56, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Czy oni czasem nie mogą się przyłożyć i pisać czytelniej?! Był zajęty rozszyfrowaniem ręcznej notatki Roberta przyczepionej do jednej z faktur i nie mógł za nic w świecie zgadnąć co on nagryzmolił. Obrócił ją o 180 stopni łudząc się że może czyta do góry nogami przez pomyłkę, ale to nic nie dało. Jak dzieci. Z pisaniem problem. Odłożył niebieską karteczkę i przeszedł do kolejnej umowy. Kot zamiauczał za jego plecami więc spojrzał na niego i mruknął - Zamknij się. Pracuję. - Pech jednak spał i nic nie wskazywało na to by on miauczał. Adam wsparł się na łokciach i odwrócił głowę w stronę drzwi od sypialni. Bardzo dobrze znajoma mu dłoń zamachała w powietrzu naśladując jeśli się nie pomylił kocią łapę. Parsknął śmiechem i zawołał - Kici, kici! - zebrał się na klęczki i usiadł na łóżku krzyżując nogi, wpatrzony w drzwi. Jego kocica ocierała się o framugę a ciało Adam drgało od skrywanego śmiechu - No chodź kotku. Kici, kici, kici... - zawołała ją raz jeszcze zachęcającym tonem wyciągając w jej stronę dłoń. Przyszła do niego i wdrapała się na łóżko. Adam wodził za Mariką wzrokiem czując jak ociera się o jego ciało. Zaczął się śmiać cicho kiedy zobaczył Pecha patrzącego na Marikę jak na wariatkę. Adam odchrząknął i uniósł w górę dłoń by pogłaskać Marikę po głowie gdy przysiadła przed nim. Przyjrzał jej się w zamyśleniu i zapytał - Zgubiłaś się? - przybrał zasmuconą minę - Czyja jesteś? - pytał dalej ze współczuciem - Trzeba by było znaleźć twojego pana, albo panią. Nie masz obróżki? - poszmerał Marikę pod brodą - Nie... To trzeba by o to też zadbać. - wyszczerzył się do niej - Chcesz mleczka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:08, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Uwielbiała słuchać tego tak radosnego śmiechu swojego męża. Zachęcona jego nawoływaniem z aprobatą bawiła się świetnie. Uraczona pieszczotami mruczała co raz głośniej z zadowolenia jakie się w niej zbierało. Przechyliła zabawnie głowę w bok. A następnie w drugi bok. - Miauuuu... - zaakcentowała doskonale naśladowany koci odgłos. Wpatrywała się w Adama jak w obrazek. Kiedy zapytał czy się zgubiła otarła się jeszcze raz o niego. Jej pazurki powiodły po jego ramieniu zostawiając lekkie, czerwone ślady. Kiedy zapytał zaś czyja jest wzruszyła jedynie ramionami. Co oznaczało, ze niczyja i można ją przygarnąć. Zatoczyła małe kółko wokół własnej osi i zwinęła się w kłębek u kolan swego męża. - Miauuu... - Było jej tak przyjemnie leżeć. Rozleniwiona domagała się więcej pieszczot z jego strony. - Pokiwała głową gdy wspomniał o mleku, a jej język wywalił się lekko na wierzch. Główką trąciła go w nogę i w zaparte bawiła się dalej czekając na to co zdarzy się dalej. - Mrrrr.... Mrrrr... - mruczała oddychając lekko jak by się przygotowywała do snu tak jak Pech.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Czw 17:09, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:20, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Adam skinął poważnie głową - Robisz mu konkurencję. - mruknął wskazując ukradkiem na czarnego kota, który obrócił się do nich plecami i spał dalej. Trzepnął ją po dłoniach i cmoknął niezadowolony - Nie wolno drapać! Niegrzeczna kotka... - skarcił Marikę uśmiechając się kusząco - Nie masz pana? Dlaczego? - zapytał z większym zaciekawieniem - Taka śliczna, bardzo zgrabna koteczka... Masz lśniące futerko... - przesunął ponownie dłonią po jej włosach aż do samego dołu głaszcząc przy tym kręgosłup Mariki - Taka zadbana, wychowana. Nie zostawia po sobie pewnie bałaganu... - dedukował świetnie się bawiąc z powodu mruczącej Mariki. Poczekał chwilę aż spokojnie się ułoży i zwinie w kłębek - Hm...? Jesteś grzeczna tak? - połaskotał kobietę za uchem odgarniając jej włosy z twarzy. Praca poszła już w zapomnienie - Nie chciałabyś mieć pana? Zobacz... - machnął lekko dłonią pokazując jej sypialnię - Mieszkam sam, jedynie z tym oto Pechem. Nie chcesz mieć nowego domu? - przesuwał dłonią po boku Mariki patrząc na nią z góry. Rozmruczała i odprężyła się jeszcze bardziej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:42, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Zachichotała wewnątrz siebie, ale nie pokazała tego ani nawet najmniejszym gestem na zewnątrz. Patrzyła na niego jak to kot patrzy na swego pana. Nie miała pana bo jeszcze nikt jej nie zechciał adoptować. Nie mogła mu tego powiedzieć wprost więc jedynie zamiauczała po kociemu jak by mu tym samym odpowiadając. Jej dłonie znów się lekko uniosły jak by wzruszała ramionami. Jak by nie wiedziała czemu tak jest. Powróciła na cztery łapki i wygięła grzbiet w górę jak by się tym samym przeciągała. Znów ;poczęła się do niego łasić przymilnie. Obkrążała go na łóżku cały czas się o niego ocierając jak by czegoś chciała. - Miau... Miau... - wlepiła swe spojrzenie w błękit jego oczu, które tak bardzo kochała. Na pytanie czy chciała by tutaj zostać pokiwała głową zgadzając się i głowę złożyła na jego podołku aby dalej ją głaskał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:54, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Sama jesteś. Tak... - uznał jej miauczenie za odpowiedź twierdzącą. Wbił wzrok w sufit udając, że myśli nad czymś intensywnie - Biedaczynko. Taka piękna kocica. - mruczał do siebie pod nosem - I co tu począć? - zadał pytanie retoryczne patrząc na jej twarz - Wiem! Przygarnę cię. - zadecydował z dumą i uśmiechnął się do kobiety - kota. Podparł brodę dłonią patrząc jak pręży przed nim swe ciało. Stwórca wiedział jak dokładnie stworzyć Marikę. Odpowiadała Adamowi w każdym calu. Kiwał się na boki, pod wpływem ocierającej się o niego Mariki. Przyglądał się jej z ciekawością, bo nie wiedział czego od niego chce. Zagarnął włosy kobiety w tył przeczesując je delikatnie między palcami - Może schronisko założę? - przesunął dłonią po policzku Mariki - Jaki ładny pyszczek. Taki uśmiechnięty... - pochylił się i trącił nosem jej nos - Ciepły. - stwierdził niby zaskoczony - Czyżby moja kotka była chora? - zapytał zatroskany wpatrzony w brązowe oczy kobiety - Jest na to jakieś lekarstwo?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 17:56, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:08, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Pokiwała głową na znak, ze tak właśnie jest. Dosyć zabawnym było odpowiadanie jedynie w sposób miauczący. Ale skoro się bawili w ten, a nie inny sposób to nie miała innego wyboru. Wyszczerzyła się lekko do niego, a później uniosła wierzch swojej dłonie i zaczęła nim pocierać o swój policzek jak by myła sobie łapkę. Kiedy skończyła to samo zrobiła z drugą dłonią. Wczuwała się co raz to bardziej. Stwierdzenie, ze ją przygarnie ogromnie ją ucieszyło. Poczęła się rzucać na łóżku na prawo i lewo jak by się z tego faktu niezmiernie cieszyła. - Mrrrr.... Mrrrr... Mrrr.... - w podzięce otarła się łebkiem o jego rączkę. Zrobiła zasmuconą minkę jak by zgadzała się z nim, ze jest chora. - Miau... Miau... - wydała z siebie smutne odgłosy miauczenia. Przysunęła się do niego. Ona już znała sposób na uleczenie jej. Wyprostowała się lekko znajdując się teraz twarzą w twarz z nim. Kiwnęła głową. - Miau... Miau... - zbliżała swoją twarz do jego, a po chwili polizała go językiem po ustach, a na jej ustach wypełzł z tego powodu uśmieszek. Pokazywała mu w ten sposób co mniej więcej mogłoby ją uleczyć. Nie było to dosłownym, ale jej chodziło o pocałunek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:22, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Adam wyszczerzył się widząc jak naśladuje myjącego się Pecha. Opanował się i poklepał Marikę po głowie - Jaka grzeczna. Taka czysta i ułożona kotka. - zamruczał zadowolony. Pogłaskał ją po szyi uśmiechając się nieznacznie. Nie miał pojęcia, że takie zabawy mogą mu sprawić tyle przyjemności. Jakiś rok temu stwierdziłby, że kobieta która odstawia przed nim takie przedstawienia jest idiotką a teraz dał się, w to co robiła Marika, wciągnąć od razu. Pokiwał głową rozumiejąc to co mu chciała przekazać. Złożył dłoń na jej czole i pokręcił ze zmartwieniem głową - Ojej. - powiedział z przejęciem i nabrał głębiej powietrza jakby wystraszony - Bardzo z tobą źle. Bardzo. - zasmuciło go to co odkrył niemożliwie. Marika znalazła mu się przed oczami i polizała jego usta. Opanował szerszy uśmiech - Tak sądzisz? - kiedy pokiwała głową zawiercił się i powiedział - Więc spróbujmy. - i spróbował. Przysunął się do Mariki obejmując ją przez szyję dłonią. Bardzo się starał by jego kuracja przyniosła spodziewane, lecznicze efekty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:36, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
I podziałało. Jego kuracja przyniosła zamierzone efekty. Rozmruczała się jeszcze głośniej o ile w ogóle było to możliwe. Głosy były delikatnie stłumione bo pocałunek nie pozwalał na pełne wydobycie głosu z gardła, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Przysunęła się do niego ufniej i zachłanniej. Całowała go z zapamiętaniem, a jej ciało cudownie się rozluźniało pod jego wpływem. Miało zbawienne działanie. - Mmmm.... Mrrrrrrrrrrrrrr..... - Tylko tyle była zdolna z siebie wydukać. Wdrapała mu się na kolana siadając na nim okrakiem. Swoje dłonie, które wcześniej uważała za łapki objęły go w pasie i zacisnęły się na jego plecach. Wbiła lekko pazurki w jego skórę kiedy jej dłonie wślizgnęły się podstępnie pod jego koszulkę. W najmniej oczekiwanym momencie kiedy przez jej zabawę czujność Adama była uśpiona przygryzła jego wargę i pociągnęła w jego stronę tak jak on wcześniej. - Dwa, dwa remis mężu. - Jej usta powiodły po jego szyi i tam go ugryzła po czym z namaszczeniem ucałowała to miejsce. - Trzy do dwóch. Przegrywasz. Nie wierz mi bo z rąk Ci się wywinę. - roześmiała się, a po chwili wyswobodziła z jego objęcia i uciekła mu z łóżka radośnie się śmiejąc przy tym. Zawędrowała do kuchni wiedząc, że to nie koniec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:57, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Można było poczuć jak ciało Adama znów całe zadrgało od śmiechu. Bardzo się przykładał by Marika nie musiała przez jego niedopatrzenie znaleźć się u lekarza. Zacisnął wokół niej ramiona kiedy przysiadła na jego kolanach. Przysunął ją do siebie nie chcąc wypuszczać, ani kończyć leczenia. Tym razem to on zamruczał zadowolony. Te twoje pazury Marii... Drapnij mnie to dostaniesz... Miała oczywiście 'dostać' w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lubił jak wbijała mu je w ciało. Pod wpływem jej ugryzienia zacisnął mocniej powieki i zasyczał. Spojrzał na Marikę szczerze oburzony jej podstępem. Dwa dwa. Niech ci... Nie zdążył nawet dokończyć tej myśli kiedy jego żona zdobyła kolejny punkt. Roześmiał się głośno i powiedział uparcie - I tak nie dam ci dziś wygrać. - dał jej chwilę na dojście do kuchni. Siedział podpierając się dłońmi z uśmiechem na ustach zajęty obmyślaniem kolejnego kroku w ich dziwacznej grze. Nie był w stanie takiego wymyślić i uznał że będzie musiał zdać się na ślepy traf. Wstał i poszedł tam gdzie udała się Marika. Podszedł najpierw do kuchenki i uniósł pokrywkę by dźgnąć ziemniaki nożem. Dogotowały się już więc złapał ręczniczek, jaki miał pod ręką by odcedzić je. Zerknął na Marikę stojącą przy stole. Patrzyła przez okno. Uznał że takiej okazji wprost nie wypada przepuścić. Zamachnął się i dostała ręcznikiem przez tyłek - Trzy trzy. I dostałaś po dupie Marii. - wysyczał do jej ucha. Złapał za garnek i wylał z niego wodę. Sięgnął do szafy po talerze, odsunął na bok czekoladę, i je postawił na stole - Wyciągnij sztućce i jemy bo głodny jestem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:32, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Rywalizacja miedzy nimi było co raz to zacieklejsza. Raz wygrywała ona, a raz on. Nie sposób było tego opanować. Jednak wciąż wychodzili na równo w swojej gierce. Każde obmyślało posunięcie jakie może zadać względem drugiej osoby. Chwila nie uwagi przez Marikę i znów był remis. Obróciła się w jego stronę mrużąc oczy. - Oż Ty. Mnie po dupie tak perfidnie będziesz bić? - zapytała niepotrzebnie. Musiała się ukłonić przed Adamem za posunięcie na szachownicy. W tej chwili wydawało się jej, ze jest to gra jak w szachy. Ona miała na to inną teorię. Bo życie było jak szachy. Albo się biło konia, albo posuwało królową. Na samą myśl o tym roześmiała się w głębi siebie. Ale kolejny jej pionek został zbity przez Adama. Skłoniła się lekko przed nim w geście uznania. - Ok odpłacę Ci się za to zobaczysz. - rzuciła w jego kierunku. Już ona coś wymyśli. Okazji na pewno nadarzy się jeszcze wiele do tego. Jak kazał wyciągnęła sztućce i położyła je odpowiednio obok talerzy. Zasiadła sobie na krześle czekając aż dostanie swoją porcję. - Nie tylko Ty. Ja też jestem głodna jak wilk. I z chęcią bym przekąsiła coś apetycznego. - Prześlizgnęła wzrokiem po mężu, może i nazbyt natarczywie, ale jej to nie przeszkadzało. Oblizała swe usta specjalnie, wolno z premedytacją po czym schowała język do buzi i wyszczerzyła się do Adama słodko. - No to jemy. - pogoniła go trochę. - Bo nigdy stąd nie wyjdziemy mój drogi. - chciała już skonsumować to co Adam dla nich przygotował.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:16, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Adam wypuścił przeciągle powietrze z płuc jakby wykpił to co Marika powiedziała - Tak, ciebie. Będę właśnie ciebie, tak perfidnie po dupie bić. - powtórzył dobitnie i zamachnął się raz jeszcze ręcznikiem z niecnym uśmiechem - Sama chyba kiedyś stwierdziłaś, że to lubisz moja droga. - przełożył materiał do lewej dłoni a Marika znów dostała po pośladku tym razem otwartą dłonią. Cztery trzy. - A co? Może nagniesz prawdę i zaprzeczysz? - przekręcił lekko głowę - I tak ci wtedy nie uwierzę. - skinął głową niedbale kiedy stwierdziła że mu się odpłaci - Ja cały czas czekam Mariko. Cały czas. I wydaje mi się... Że twoje groźby jak zwykle są puste. - nie powiedział tego głośno. Wiedział, że zarzucenie Marice takiego czegoś działa na nią jak czerwona płachta na byka. A wtedy jak nie raz mówiła byłby 'biedny'. I przegrałby z kretesem. Pokręcił jedynie głową i nałożył jej i sobie ziemniaków. Odkręcił słoik z filetami i wyciągnął je na talerz. Każdy wybierał według uznania. Gdy surówka wylądowała na ich talerzach, zajęli się jedzeniem. Widział jej wzrok na sobie i pokręcił z uśmiechem głową. Teraz naprawdę chciał się najeść i nie miał siły nawet dochodzić do tego co snuje się w umyśle Mariki. Życzyli sobie smacznego z niezwykle szczerymi, równie zadziornymi uśmiechami. Obydwoje lubili rywalizację i wiedzieli, że na dziś nie koniec. Po pół godzinie, bo nigdzie im się nie spieszyło zwlekali jak mogli z udaniem się do rodzeństwa, skończyli jeść. Zmywanie szło im jeszcze oporniej. Jak zawsze przeszkadzali sobie wzajemnie, nie mogąc się uspokoić. Gdy wszystko już lśniło i znikło w szafach Adam z Mariką pozbierali się i przyznali, że czas najwyższy wyjść. Mężczyzna zadbał o miskę ich kota, by nie była ani głodny, ani spragniony. Zostawał w końcu w domu, na całą noc. Gdy się ubrali mąż stanął przed żoną i zamachał jej kluczykami od samochodu przed nosem - W twoje ręce kochanie. - powiedział naturalnym tonem w którym czaiła się cicha groźba. Nie chciał stracić swoich punktów przez to, że będzie prowadził. Doskonale wiedział, że Marika wykorzysta przeciwko niemu każdą chwilę nieuwagi. Objął ją ramieniem nie słuchając protestów kobiety, zamknął dokładnie drzwi od mieszkania i zeszli na dół.
/ Ulice
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:43, 20 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
/ Ulice
Wcale się nie spieszył. Jak zawsze czerpał przyjemność z prowadzenia samochodu. W drodze raz jeszcze przedyskutowali, listę najpotrzebniejszych rzeczy jakie mieli do kupienia w oparciu o notes Adama. Przy kilku słowach musiał pomóc rozszyfrowywać jej swoje pismo. Dyskusja o tym trwała do samych drzwi ich mieszkania. Adam przezornie trzymał Marikę przy sobie, a jego spojrzenie, choć wcale o tym nie myślał skierowało się ku ławce stojącej niedaleko kamienicy. Tak jak podejrzewał przywitało ich miauczenie, rozbrzmiewające zza ich drzwi - Już. Uspokój się. - mruczał pod nosem przetrząsając kieszenie w poszukiwaniu kluczy. Znalazł je i wepchnął do zamka silnie, bo Pech zaczynał mu już działać na nerwy. Otwarł drzwi a kot zbiegł na dół truchtem. Adam wchodząc do środka za Mariką obrzucił uważnie wzrokiem wszystkie kąty i pociągnął nieznacznie nosem. Nie wyczuł nic niepokojącego, więc kot nie narobił niepotrzebnego bałaganu. Kiedy pozbyli się odzienia wierzchniego, zastanowił się nad tym co mają zrobić - Więc... Może tak. - stanął naprzeciw Mariki poprawiając jej brązowe włosy z wyrazem samozadowolenia na twarzy. Lubił je takie jakie były. Długie i lśniące. Kręcone. Dziękował, że nie ma jakiś szalonych pomysłów i nie chce ich ściąć na krótko xD. Nie zaaprobował by tego choćby nie wiadomo jak go prosiła. Okręcił jeden kosmyk wokół palca - Ja pójdę do pokoju i zrobię tam porządek, a ty mogłabyś... - przekręcił głowę w bok przyglądając się kobiecie. Byli tu już niecały tydzień i zasoby ich toreb kurczyły się z dnia na dzień - Uszykować pranie? - wychodziło na to, że jeszcze trochę tu pobędą i nie mieli by co na siebie włożyć. Pakowali się nie wiedząc ile im tu zejdzie - Proszek jest pod umywalką, tak samo jak płyn. - poinstruował Marikę kiedy pokiwała głową. Sądził, że z pralką już sobie sama poradzi, więc nie pouczał jej więcej. Zawsze mogła zawołać - W porządku. - pochylił się i cmoknął środek jej czoła - To zmiataj. - uśmiechnął się lekko, a na odchodne klepnął ją w tyłek. Poszedł do drugiego pokoju, a kiedy do niego wszedł mina znacznie mu zrzedła, a zapał zmalał. Postarał się jednak by ostatnie wspomnienie jakie miał z nim związane nie wypłynęło na wierzch jego świadomości. Zacisnął zęby zadowolony, że Marika nic nie wie. Nie miał ochoty do tego wracać. Wiedziała tyle ile pozwolił jej wiedzieć i to powinno Marice wystarczyć. Ogarnął pokój spojrzeniem pociemniałych niebieskich oczu. Oprócz wysłużałej, cholernie niewygodnej, starej kanapy i małej szafki stały tutaj kartony, rzeczy zepsute lub niepotrzebne i rower. Typowa graciarnia. W garażu nie było miejsca, a jemu w zupełności wystarczyła sypialnia i nie potrzebował dodatkowego pokoju. Zaczął przesuwać poszczególne rzeczy, przenosić je. Dopóki to co zamierzamy kupić nie będzie nam potrzebne może zostać tutaj. Dopiero za trzy tygodnie miał się martwić skręcaniem łóżeczka dla Adama. Teraz, póki jeszcze ich syn był w szpitalu wszystko wydawało mu się trochę abstrakcyjne i nie realne. Był, Adam o tym wiedział, ale jak zawsze musiał widzieć z bliska na własne oczy. Tym razem chodziło głównie o kontakt fizyczny, czego bał się nieświadomie. Martwił się tym, że przez przypadek i zupełnie niechcący zrobi mu krzywdę. Bał się tego, że sobie nie poradzi. Takie i inne niezbyt radosne myśli, krążyły po obolałej głowie Adama kiedy uprzątał pokój. Udało mu się zagospodarować trochę miejsca po tym jak zepchnął na bok kanapę. Usłyszał miauk pod drzwiami, a po chwili radosny śmiech Mariki. Jej mąż uśmiechnął się pod nosem, sądząc że kobieta zabawia się ze zwierzakiem. Przysiadł na jednym z kartonów, uznając że nie ma czym zająć rąk, ani głowy która zaczynała go pobolewać. Zachciało mu się nagle zapalić, jak zrobił to stosunkowo niedawno siedząc na tarasie z Grace. Rozglądał się po pokoju kiedy weszła do niego Marika - To już wszystko. Więcej się z tego nie da wyciągnąć. - powróciła do niego myśl o podniesieniu czynszu i przemyśleniu kupna większego mieszkania. Kiedy patrzył na mały pokój był pewien, że takie kroki trzeba przedsięwziąć. Koniecznie. - Włączyłaś pranie? - kobieta przytaknęła mu wodząc wzrokiem po pomieszczeniu - To idziemy. - wyprowadził Marikę z pokoju, trzaskając nieświadomie drzwiami. Kot przeszedł przez korytarz przecinając drogę Adamowi, który szedł do łazienki umyć ręce. Zignorował zły znak i po chwili znalazł się znów przy żonie ubierając płaszcz. Sprawdził czy ma wszystko co potrzebne, najważniejszy był portfel i jego notes. Zeszli na dół a Adam w kieszeni płaszcza wyczuł mandat. I jeszcze to... - Mariko... - zaczął jakby nieśmiało, szorując po policzku - Gdzie płaci się mandaty? - wpatrzył się w chodnik, woląc nie widzieć jej miny. Otworzył przed nią drzwi samochodu i po chwili sam się w nim znalazł.
/ Ulice / Macy's
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:45, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
/ Ulice
Adam mruczał pod nosem wchodząc po schodach. Nie z powodu swoich przeładowanych dłoni a dlatego, że jak na złość mijali wszystkich mieszkańców kamienicy. Parł uparcie na górę starając się nie zwracać uwagi na zaciekawione spojrzenia właściciela, jego siostry i innych lokatorów. Wszyscy się szykowali na sylwestra, więc tym tłumaczył sobie ogólne poruszenie. Kiedy zamknęły się za nimi drzwi ich czterech kątów Adam zaparł się o karton z łóżeczkiem i pochylił głowę. Wracajmy do Forks. Tam przynajmniej nikt nas nie zna, a jakby się ktoś znajomy znalazł... Choćby i Benjamin to by nam pomógł, a nie przyglądał jak skończony kretyn. Pchnął drzwi od pokoju i wnieśli tam wszystko, układając tak by nie zajmowało zbyt dużo miejsca. Te rzeczy czekały na Juniora. Adam obrócił się w kierunku Mariki i oparł o ścianę - Jeśli będę wybierać kiedykolwiek dla nas mieszkanie to będzie na parterze. Albo koniecznie upomnę się o windę. Najlepiej towarową. - spojrzał w dół bo Pech zajrzał tu z ciekawością zapewne wyrwany ze snu przez małżeństwo. Zaczął obwąchiwać pakunki, a Adam pokręcił głową i wyszedł. Odwiesił płaszcz na wieszak i poszedł do kuchni ciągnąć za sobą Marikę. Usiadł na krześle, a ona zmuszona przez mężczyznę wylądowała na jego kolanach - Zmęczyłem się. Zakupy z tobą potrafią wypompować człowieka bardziej niż co innego. - wstał po chwili i zaciągnął ją do sypialni. Musiał się wyciągnąć na łóżku by poczuć się lepiej. Obydwoje tak zrobili spoglądając na siebie jednak zadowoleni z dzisiejszego dnia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 0:48, 23 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:58, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
/ Ulice
Kiedy mijali sąsiadów Adama nawet głową im nie kiwnęła. Według Mariki byli to jacyś pomyleńcy, którzy sobie nie zasługiwali na kłanianie. O takich osobach zawsze mówiła 'wyżej sra niż dupę ma'. Wielcy panowie, którzy uważają się za nie wiadomo kogo. Te kilka pięter jakie musieli przebyć i ją zmęczyły. Już u samej góry ręce jej opadały, a część rzeczy chciała jej się wyślizgnąć z rąk, ale w porę je jakoś zatrzymała. Weszła do mieszkania czując się o niebo lepiej z myślą, ze są poza tym co dzieje się na zewnątrz. To był ich cichy zakątek do którego nie mieli prawa wtargnąć innego osoby. Powędrowała za mężem do pokoju gdzie starannie ułożyli wszelkie rzeczy ich syna. Gdy w pokoju pojawił się pech i zaczął obwąchiwać rzeczy nie wytrzymała i przegoniła go. - A sio mi stąd, ale już. Tutaj nie ma nic dla Ciebie. - Nie chciała aby w jakimkolwiek ubranku znalazła się sierść pecha. Nie chciała ryzykować aby jej syn to źle znosił. Pech obrażony wymaszerował z pokoju i poszedł do kuchni do miski najeść się. Wychodząc z małego pokoiku zamknęła za sobą drzwi i również poszła na korytarz się rozebrać. Ściągnęła z swych stóp buty, które równo ułożyła obok siebie, a następnie jej kurtka wylądowała na wieszaku. Pogładziła czule męża gdy siedziała na jego kolanach. - Wiem, to przeze mnie. Długo wybierałam i przepraszam, ale pociesza mnie samą fakt, ze mamy to załatwione. - potarła swym noskiem o nos swego męża. Bez protestów dała się zaciągnąć do sypialni. I jej trzeba było odpoczynku. Kiedy w końcu ułożyła się wygodnie i przytuliła swym ciałem do Adama wymruczała cicho przez gardło. - Mmmm... Dobrze mi z Tobą. - wsadziła mu ciepłą dłoń pod koszulkę i wolno gładziła jego mięśnie brzucha zadowalając się tym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:27, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Adam zaczął pojękiwać - Przestań. - kłamał jej otwarcie, ale całkiem żartobliwie - Ty wcale długo nie wybierałaś. - prychnął kładąc się na łóżku - Te dwie i pół godziny... Czy trzy... - wzruszył na tyle ile mógł ramionami - Ależ to było... Relaksujące. - zerknął na Marikę kątem oka i zaznaczył twardym tonem - Nigdy więcej. - wpatrzył się w okno czując jak kobieta przytula się do niego - Oczywiście, że dobrze. Miałabyś jakieś obiekcje... - mimo tego, że był zmęczony potrafił się z nią podroczyć - Sama byś to wszystko wnosiła. I nie było by... - spróbował przybrać na moment barwę głosu podobną do jej - Dobrze mi z tobą. - wyszło mu dość marnie, więc szybko wrócił do swego naturalnego głosu. Zamknął oczy marząc o drzemce, takiej krótkiej trwającej choćby z piętnaście minut. Było mu ciepło, było cicho, było wygodnie. Wymacał kołdrę i przykrył ich by nie zmarzli - Marii... - zamrugał leniwie powiekami - Na pół godziny. Z zegarkiem w ręku. Obiecuję. - nie czekał za jej zgodą. Odpłynął nie czując nic więcej prócz ciepła ciała kobiety, którą przytulił do siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:49, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Parsknęła śmiechem bo wiedziała, ze Adam przeczy sam sobie. Może i żartował, ale tak na prawdę w gruncie rzeczy to Marika wiedziała swoje. - Tak, tak oczywiście. Relaksujące? Pfff... - Nie wytrzymała, a jej ciało zaczęło się trząść od śmiechu, który po chwili rozniósł się po całym mieszkaniu. - Relaksujące... - powtórzyła jeszcze raz i otarła łezkę, która zakręciła się jej w oku. - Dobre sobie. Mógłbyś nie kłamać. Przecież widziałam jak się spinałeś, jak zaczynałeś denerwować. A właśnie. - ujęła w swe dłonie jego palce i zdzieliła go po nich. - Jeszcze raz będziesz wykręcał sobie palce to Ci je po prostu odgryzę. Nie rób tak. To nie jest zdrowe. Wszystkie się powykrzywiają i jak Ty będziesz chciał mnie z takimi palcami zadowalać? - Tym razem to ona sobie zażartowała. - Jak kto?! - zapiszczała lekko. - Czy Ty myślisz, ze bym sobie nie poradziła? Aż tak nieporadna to ja nie jestem, a poza tym... - utkwiła w nim swe rozbawione, zaczepne spojrzenie. - Znalazłabym sobie dość szybko jakiegoś frajera na piękne oczka, który by mi je wniósł na górę za darmochę, a później wyrzuciłabym go z mieszkania. - szatański uśmiech wypłynął na jej usta. Marika jak chciała potrafiła być na prawdę wredną suką. Jak twierdziła sama. - W życiu trzeba sobie radzić mój drogi. - pocałowała go w podbródek. - Sam bardzo szybko byś za mną zatęsknił. Mam Ciebie i czego mi więcej trzeba? Wiem, że świadomie i bez przymusu nie odejdziesz ode mnie nawet na 5 minut tym bardziej będąc poza domem. - tutaj nasuwało się jej na myśl pamiętna ławka z wczoraj z obcym mężczyzną. Adam nie dopuścił by do czegoś takiego. - A widzisz. Sam mi przyznajesz rację. - wywaliła język na wierzch i uśmiech tryumfu nie mógł zejść z jej ust. - Żaden facet nie lubi chodzić na zakupy więc często my kobiety jesteśmy zmuszone chodzić na nie same. - wzruszyła obojętnie ramionami. Na szczęście Adam zawsze jej towarzyszył. - No dobra. Niech będzie. Zdrzemnijmy się bo i mi.... - zakryła usta dłonią by ukryć ziewanie. - Chce się spać. - nawet nie zdążyła dobrze skończyć mówić, a Adam już spał. Wsparła się na łokciu i złożyła lekki pocałunek na jego ustach, a następnie sama położyła swoją głowę na jego klatce piersiowej i podzieliła jego los zasypiając.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|