Dom Leanuy

Liam

- Jesteś dla mnie przecież najwazniejsza - usiadł obok niej i objął czule ramieniem.
- Musze wiedzieć co byś chciała, co sprawi ci radość. I chyba przed oficjalnymi zaręczynami to jest najlepszy moment - uśmiechnął się.

Mercedez Volturi

// Seattle

Podjechali na podjazd i zaporkowała obok swojego Porshe.
-Dobra chodź do domu i nie łap już takich zawiech.
Podeszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem

Leana

- Tak to prawda. No ale będzie mnóśtwo gośći w koncu to ślub i wesele.

Wstała i poszła otworzyć drzwi

- Hey Mercedez...Dominic chodźcie do środka - powiedziała i wprowadziła ich do salonu

- Kochanie mamy gośći - powiedziała do Liama

Mercedez Volturi

-Cześć Lea.
Powiedziała wchodząc do pomieszczenia a za nią Dominic.
-Cześć Liam.
Nagle przypomniało jej się że miała spotkać się z Hasu.
-Ja zaraz wrócę. Zapomniałam o czymś.
Zerwała się szybko z fotela i wyszła na zewnątrz. Pobiegła do Centrum miasta tak szybko jak potrafiła.

//centrum miasta//ulica

Leana

- Eee pa mercedez - powiedziała gdy zobaczyła wybiegającą wampirzyce.

Spojrzała na Dominica

- Siadaj Dominic... - powiedziała do niego a sama usiadła koło Liama.
Spojrzała na telefon no tak zero odpowiedzi od ojca

Dominic · Gość

/Seattle

- Przepraszam ,ze tak się dziwnie zachowywałem - powiedział, wyciągając rękę do Liama.
- Ale taki już jestem. Szczególnie wtedy, gdy jestem głodny.

Leana

- Nic sie nie stało w końcu dopiero nas poznałeś - powiedziała odpisując na smsy od ojca

Liam

- Dokładnie, taka prawda - odparł Liam i z wolna przemieścił się do pomieszczenia obok. Wcześniej spojrzał na Leanę znacząco, dając jej do zrozumienia, że chce, by poszła z nim.
- Dziwny z niego typ.

Marek

/Las

Marek biegł szybko przez Las aż dotarł do domu córki. Wszedł do środka beż pukania. Swoje kroki skierował do salonu. Zobaczył tam jakiegoś wampira i mu się perzyjżał.
-Dominicic?? A co Ty robisz tutaj? Dotego w domu mojej córki.
Spojrzał na Liama.
-Witaj Liam. Lea powiedziała mi że rozmawialiście o ślubie.
Rozejrzał się po pomieszczeniu.
-A gdzie ona właściwie jest bo jej ni widzę.
Podszedł do fotela i usiadł

Leana

- Tutaj jestem tato - powiedziała wychodząc z bocznego pomieszczenia. Podeszła i przytuliła sie

Marek

Marek odwajemnił uścisk córki i pocałował ją w czoło.
-To jak przygotowania?
Uśmiechnął się szeroko do Lei i Liama.
Potem skierował pytanie do Dominica.
-A więc Dominicu co tu robisz hę? Co porabiałeś przez te wieki jak odeszłeś od nas. Aro bardzo żałował Twojego odejścia

Leana

- Narazie jeszcze sie nie zaczęły tato - powiedziała

Liam

- No właśnie zacząłem ten temat. Pytałem Lei jaki chce ślub i w ogóle. Chcę by była zadowolona, więc zgodzę się na to, co ona chce. No ale chcę znaleźć jakiś dobry dzień na zaręczyny. Jestem tradycjonalistą - wyjaśnił.

Leana

Uśmiechnęła sie do Liama
- To będzie wspaniała uroczystość - powiedziała podchodząc do niego

Liam

- Chcę, by wszystko było tak, jak ma być. Jesli mamy wziąć ślub, to taki prawdziwy - odwzajemnił uśmiech. - Nie pozwolę na to, byś coś z takiego dnia straciła.

Leana

- To będzie piękne wydarzenie. Chce zapamiętac je na zawsze i o jeden dzien dłużej - powiedziała do niego przYtulając sie

Marek

Przyglądał się rozmowie Liama i Lei. Widział że tych dwoje się kocha
-Oj dzieci dzieci moje błogosławieństwo macie na pewno.
Spojrzał na milczącego Dominica

Leana

- Dziękuje tato to dla mnie ważne

Leana

Spoglądała na dwóch najważniejszych w swym życiu mężczyzn. Po chwili postanowiła pojechac na zakupy

/port angels

Leana

/port angels

Wróciła z zakupów

- Liam gdzie jestes ?

Liam

- Jestem, jestem - wyszedł z pokoju, idąc ku niej.
- Dobrze cię widzieć - powiedział cicho. - Mam mały problem i szukam rozwiązania, które by mogło być odpowiednie dla wszystkich.

Leana

- Co sie dzieje Liam ?. - spytała przejęta

Liam

- Chodzi o ślub. Będą twoi bliscy z Volterry, prawda? - pokiwał głową, nie czekając z odpowiedzią. - A co z moimi? Twoja rodzina pozbyła się prawie wszystkich, a tych którzy zostali nie będą chcieli widzieć na oczy, z wzajemnością z reszta.

Leana

- Jeżeli chcesz zaprośmy tylko twoich bliskich. Odemnie zapewnie będzie tylko tato i Mercedez. To będzie skromna uroczystośc jeżeli chcesz

Liam

- Będzie pewnie cała trójka, z żonami i pewnie wprosi się ktoś jeszcze. A moich bliskich nie toleruje nikt z Volturi. Nie wiem co robić. Moze tylko my i ktoś, kto nam zalegalizuje związek? Nie wiem już nic - usiadł. - Nie chcę psućatmosfery.

Leana

- Jeżeli chcesz moge wyjść za ciebie za mąż choćby teraz. Wystarczymy tylko my.

Liam

- Nie chcę ci psuć wszystkiego, zasługujesz na coś innego - spojrzał jej w oczy, po czym wstał i odszedł, by usiąść na schodach domu.
- Zawsze coś jest nie tak.

Leana

- Liam zrozum ja cie kocham i tylko ty sie dla mnie liczysz - powiedziała podeszłą i delikatnie go pocałowała

Liam

- Wiem o tym i cenię to bardzo, ale... inni też się liczą, Lea. A przykro mi, że jest między naszymi rodzinami jak jest teraz.

Leana

- Przetrwamy to zobaczysz. W końcu będzie dobrze...Zobacz co kupiłam - powiedziała pokazując mu srebrne kolczyki

Liam

- Bardzo ładne - powiedział cicho. - Ale nie znam się na ozdobach - uśmiechnął się ponuro. - Wybacz, ale muszę wyjść na trochę. Chcę pobyć sam i pomyśleć - wstał i skłonił się nieco. Po chwili ucałował jej dłoń delikatnie. Oddalił się w szybkim, wampirzym tempie, znikając jej z oczu.

/Ulice Forks

Leana

Minęło kilka dni przywieziono jej ślubną suknie. Potrzebowałą porady Chiary