Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kyle
Vampire
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:24, 29 Gru 2009 Temat postu: Kyle'owo. "To i owo" |
|
|
Te przeszłe
i te teraźniejsze
człowiek pamiętników
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kyle
Vampire
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:32, 29 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Listopad 1923
Nie wiedziałem czemu to robię. Wkurzali mnie już. Nie mogłem wytrzymać conocnych zabaw rodziców, gdy ja sam.. Straciłem ją! Moją najdroższą!
Ona zrobiła to samo miesiąc temu. Byłem wtedy z nią. Ona miała powód by uciekać. Bili ją. Bili moje małe, delikatne, kruche i ukochane stworzonko. Ja chciałem jej tylko pomóc... nieudolnie. Uciekłem razem z nią. Zawsze miała mnóstwo ran. Nie tylko przez swoich rodziców, miała krucha skórę. Chociaż kto wie, może to przez ich wyżywanie się na niej, ta skóra stała się tak delikatna...
Ukrywaliśmy się w lesie 5 nocy. Pięć trudnych ale zarazem najpiękniejszych jakie spotkały mnie nocy. Była taka namiętna. Cała moja. Szóstej nocy wieczorem odszedłem na chwile w głąb lasu. Gdy wróciłem ona była już martwa. Wszędzie była krew... No dobra, nie aż tak wszędzie. Tylko trochę na ziemi. Wziąłem moja najulubieńszą w ramiona i płakałem. Bardzo. Myślałem, że to wszystko przeze mnie. Że to przez to, ze nie kazałem jej zostać w domu i dzwonić po prostu na policję ze skarga na rodziców. Byłem egoistą chciałem ją dla siebie. Teraz nic już jej nie mogło pomóc, nie miała krwi w sobie, była cała blada. Jej zawsze czerwone usta były teraz takie sine. Na jej szyi zauważyłem ślady, dwa bardzo charakterystyczne ślady. Przez chwilę myślałem, ze to żart. Ale potem... Zawsze uchodziłem za mężczyznę dzielnego i odważnego. Teraz zacząłem się bać. Chwyciłem ja w ramiona i biegłem.
Teraz. Dziś. Chcę umrzeć. Ale tak samo. By oddać jej cześć. I pójść do tego samego nieba.
Wyjdę z domu wieczorem, za chwilę. Dobrze przygotowany. Wiem o NICH już chyba wszystko. Wejdę do lasu. Bardzo głęboko. Będę iść długo, o świcie prawdopodobnie będę już na tej polanie. Tej, na której ona zginęła. Stanę pośrodku i rozetnę scyzorykiem ramię. Położę się w trawie zamknę oczy i będę czekać. Czuć przez powieki poranek, lub umierać. Mam nadzieję, że nie będę się bronić.
W drogę!
Chyba Listopad 1923
Bardzo bolało
Boli
Nadal
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|