Lotnisko

Carmen

// seattle

Wysiadły i wzięły swoja bagaże.
- Gdzie teraz? - spytała taszcząc swoją walizę za barierki

Juliette

Ktoś z hotelu już na nich czekał. Juliette dowlokła swoje bagaże do mężczyzny z jej nazwiskiem na kartce.
- Bonjour - zatopiła się w szczebiocie po francusku. Położyły walizki na wózku. Mężczyzna zabrał je i poszedł przodem. Juliette wzięła Carmen pod ramię. - Od dziś mamy pierwszy dzień cudownej reszty naszego życia. Dziś się relaksujemy, skarbie. - uśmiechnęła się pakując Carmen do samochhodu.

Carmen

Wlazła posłusznie do auta.
- Relaksujemy? A pójdziemy na zakupy? - gapiła się w szybę kiedy jechali obok zabytków i sklepów

Juliette

- Jeżeli chcesz - zaśmiała się Juliette. Nie miała ochoty na zakupy, ale chciała sprawić przyjemnosć Carmen - Pokażę ci moje ulubione miejsca.

Carmen

- Super - uśmiechneła sie zadowolona. cóż ostatnio z jej głową nie było zbyt dobrze.
- Dziękuję, że mnie wzięłaś - przytułiła ją mocno

Juliette

- Nie masz za co dziękowac - uśmiechnęła się - Każdemu nalezy się odrobina pieszczoty - stwierdziła wzruszając ramionami. Szczególnie komuś kto zamierza poświęcić się całkowicie ciężkiej pracy przez najbliższe tygodnie

Carmen

- Mam. Zawsze się mną opiekowałaś a ja nie mam Ci się jak odwdzięczyć - powiediała trochę zawiedziona swoim zachowaniem - nie wiem jak - rozlożył bezradnie ręce

Juliette

- Daj spokój Carmen - nei miała zamiaru wbijać przyjaciólki w poczucie winy, ani przyprawiać ich obu o zły humor. - Mamy się dobrze bawić, tak? Więc skupmy się na tym - uśmiechnęła się przyglądając się widokom za oknem. Podjeżdżali już pod hotel.

//Four Seasons /Hall

Isten

/Seattle - lotnisko

Samolot z Istenem na pokładzie wylądował w końcu na lotnisku w Paryżu.
Mężczyzna czuł się trochę dziwnie, będąc znowu w swojej ojczyźnie (jednej z dwóch Razz

), po tak wielu latach.
W końcu kiedy odebrał bagaż i mógł już opuścić to miejsce, zastanowił się, czy dać znać Juliete, czy nie. W końcu postanowił zrobić jej niespodziankę i zamówił taksówkę, która miała go zabrać do hotelu.

/Hotel Four Seasons

Juliette

//Pierre's Caffee.

Zarezerwowany bilet już na nią czekał. Nerwowo przechadzała się po lotnisku czekając na bagaż. Zerkała na zegarek. Za chwilę powinna już się odprawić. Przeklinała w duchu to na czym świat stoi. W chwili gdy była już zdecydowana pojechać bez bagażu pojawił się pożal Boże chłopak z hotelu. Juliette bez słowa wręczyła mu napiwek i ruszyła ku stanowiskom odprawy. Przesiadkę miała w NY.

//lotnisko NY