Bar

Fiona

- To wy się kłóćcie, a ja idę się przewietrzyć - wstała od stolika. - Idziesz ze mną? - spytała Kimm.

Kieran

Sam narazie tylko siedział i nie włączał się do rozowy. Wsłuchiwał się tylko w muzykę w tle i bicie swojego serca. Wszystko inne się ropzmazało i odpłynęła. Rękami zataczał koła na stoliku.

Kimmey Lou

- Jasne. - Kimmey wstała patrząc na Caspera. Posłała mu słaby uśmiech i podeszła do Fiony. - To dokąd idziemy?

Fiona

- Usiądziemy sobie przed wejściem. Mój brat chyba z nami nie pójdzie, widzę, że odpłynął - zachichotała.
Poszły na zewnątrz.
- Ładny wieczór - spojrzała na niebo. - Mam nadzieję, że ci się tu spodoba.

Kieran

[ a miałem iść? xD]

Dalej tak siedział i tylko wpatrywał się przed siebie. Ocknął się gdy dziewczyny wyszły.

Kimmey Lou

- Ja też mam taką nadzieję. - Kimmey przysiadła obok. - Chciałabym poczuć się tu ja ku siebie. I uważać was za rodzinę. W Dover mi tego brakowało. Bardzo.

Fiona

[a jak chcesz, siostra Cię kocha, wiesz xD ]

- Od kiedy mój brat jest muzykiem, ciągle gdzieś wędrujemy. Znam twoje położenie, my także nie mamy domu na stałe. Nie znaliśmy też swoich rodziców - dodała smutno. - Ale cóz, głowa do góry i jazda do przodu! - uśmiechnęła się. - Nie można się poddawać. Ja ciągle mam nadzieję, że naprawdę będziemy mieć swój kąt.

Kieran

Po chwili wstał i także wyszedł. Westchnął i usiadł obok Kimm z uśmiechem.
- O czym tak gawędzicie?

[dzięki za pozwolenie xD i patrz do SB]

Kimmey Lou

- Możliwe. - Przytaknęłam. - Ale ty masz chociaż brata. Ja nawet nie wiem jak moi rodzice się nazywali. Skąd pochodzili? Czy mam jakieś rodzeństwo? W sumie to podrzucono mnie do domu dziecka. A matki i ojca jakoś nie mogła policja znaleźć. Może nie żyją? Kto to wie.

Fiona

- Wiesz, różnie to bywa. My też nie wiemy jak nasi rodzice skończyli. Po prostu ich zabrakło. Niedługo po tym jak się urodziłam.

Kieran

Dalej nie był w temacie więc tylko milczał i słuchał./ Odpowiedzi się nie doczekał xD

Kimmey Lou

- Rozmawiamy ogólnie o życiu. - Powiedziała Kimmey do Kierana. - O naszych rodzicach.

Fiona

- Dokładnie - pokiwała głową. - Zobaczysz, że będzie lepiej. Poza tym... zawsze chciałam mieć przyjaciółkę, mam nadzieję, ze nimi zostaniemy - powiedziała szczerze.

Kimmey Lou

- Ja też mam. - Przyznała Kimmey. - Byłabyś pierwszą bliską mi osobą. - Popatrzyła w podłogę. Zaczęła bawić się kosmykiem włosów.

Kieran

Dalej siedząc na jakimś pudle tylko słuchał. W takich rozmowach raczej nie lubiał się udzielać. Na słowo, które wypowiedziała Kimmey 'rodzice' odpłynął na chwilkę. Wpatrywał się ślepo przed siebie. Cóż... tęsknił za nimi...I to nawet bardzo, ale musieli sobie radzić. On i Fiona. Dali radę sami. Spojrzał smutno na siostrę i spróbował się uśmiechnąć, ale chyba nie bardzo mu wyszło. Oparł się o ścianę i siedział tak dłuższą chwilkę. Przenosił wzrok to od Fiony do Kimmey i z powrotem.

Nathaniel

Stwierdzając, iż nie ma nic więcej już do powiedzenia Casper'owi oraz na pewno wolał towarzystwo pozostałch osób, skierował się w ich stronę. Bez pożegnania, bez żadnych słów. Tylko zmierzył lekko chłopaka wzrokiem. Kiedy był już przy nich, zerknął na każdego z osobna. Słyszał ich rozmowę, lecz jak narazie nie chciał sie włączyć. Idąc śladem Kieran'a sam gdzieś usiadł.

Fiona

- To co, będziemy się chyba powoli zbierać, hmm? - powiedziała, gdy dotarł do nich Nathe. - Trzeba sobie ten kącik dla siebie znaleźć i zacząć współpracować.

Kimmey Lou

- No to chodźmy. - Kimmey wstała obciągając bluzkę.
Była w towarzystwie Fiony, Kierana i Nathaniela parę godzin, a czuła się już prawię jak w domu.

Nathaniel

Na słowa Kim również wstał z miejsca, patrząc na wszystkich zebranych. Mimowolnie uśmiechnął się lekko i skierował krok ku domowi, czekając jednak na towarzyszy.

Fiona

- Po rzeczy nawet nie musimy iść daleko - z tymi słowy poszła do sąsiedniego budynku, który był nieco bardziej podrzędniejszym hotelikiem dla muzyków. Wzięła swoje rzeczy i po dwudziestu minutach wróciła.

Gość

- Na mnie już nie zaczeka - mruknął i wstał po czym poszedł za Fioną. Wyszedł z torbą, gitarą, walizką i plecakiem. Szedł obok Fiony i stanął z uśmiechem.

[potraktujcie to jak post od Kierana xD]

Fiona

- To co braciszku, czas znowu zacząć nową przygodę - wzięła go pod ramię z uśmiechem. Miała nadzieję, że tym razem ich święta będą piękne. I każdy, kto tu był, zasmakuje trochę szczęścia.

Quinn

W czasie, kiedy oni poszli w niewiadomym kierunku dla Nathaniel'a, ponownie usiadł, aby zaczekać na nich w spokoju. Jak pojawili się na horyzoncie, ponownie wstał. - To idziemy, ne.? - powiedział z lekkim, lecz słyszalnym entuzjazmem. On równiez iał nadzieję, ze teraz coś sie zmieni, na lepsze oczywiście.

// nie chce mi się przelogowywać na Nath'a //

Kieran

- No jasne!
Po chwili spojrzał z uśmiechem na Kimmy. Szturchnął ją lekko.
- Śpiąca królewna! Idziemy!
Zaśmiał się i powrócił do siostry. Niestety nie wziął jej pod ramię bop NIE MIAŁ JAK xD

Quinn

Zerknał na wszystkich po kolei. - Dobra, bo nigdy tam nie pójdziemy - mruknął po czym zaczął iść dosyć wolnym krokiem w kierunku swojego domu. Po jakimś tam czasie znalazł się przed nim.

* dom nathaniel'a -> salon *

// ponownie nie chce mi się przelogowywać //

Kieran

Ruszył za Quinnem powli dźwigając swoje rzeczy.

//dom nathaniela salon

Kimmey Lou

Kimmey wstała i poszła za pozostałymi.
/Dom Nathaniela