Bar

Fiona

- Chodź, będzie ci raźniej - uśmiechnęła się. - Tak przy okazji, jestem Fiona - przedstawiła się, idąc z nią do stolika, który zajmowała z bratem i Nathanielem.

Kimmey Lou

- Kimmey. - Powiedziała wstając i idąc za Fioną. - Nie obraź się. Czy mi się wydaję, czy z wami też jest coś nie tak?

Nathaniel

- Jesteśmy tacy jak ty, to proste - odpowiedział za Fionę na zadane pytanie. - Przy okazji, Nathaniel jestem - mruknął w stronę Kim. Nadal opierał się o ścianę.

Kimmey Lou

- Cześć. Wybaczcie mi to, ze nie jestem ogarnięta w tym temacie. - Kimmey spojrzała na Nathaniela. - Pierwszy raz przeszłam przemianę pół roku temu. To było dla mnie totalne zaskoczenie. Wychowałam się w domu dziecka i nie wiem, po kim to mam.

Kieran

- Kieran - uśmiechnął się słodko i znowu usiadł. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. - A ja mam świetny pomysł. Zamieszkajmy wszyscy razem1 - zaśmiał się.

Fiona

- Wiem o co chodzi. Tak, też nie jesteśmy tacy jak inni - przyznała. - Wyczułam to w tobie. Tym bardziej miło mi cię poznać - powiedziała szczerze.

Nathaniel

- Ja tam mam duży dom, ludzi pomieści - powiedział, wytykając lekko język w stronę chłopaka. Mimo tego, że wydawał się trochę bardziej ożywiony, nadal bolała go głowa. Zerknął w stronę dziewczyn.

Kieran

- Może znajdziemy jakiś większy? I zrzucimy się i kupimy? - znowu żartował, więc uśmiechał się żartobliwie.

Kimmey Lou

- Mi tam odpowiada. - Przytaknęłam Kimmey.
Wolała się nie przyznawać, że nie bardzo miała, co ze sobą zezrobić.

Kieran

Spojrzał na dziewczynę - A tak w ogóle to powiedz coś o sobie - zachęcił ją uśmiechem.

Fiona

- Tak, ja już z pewnością ci dorzucę - mrugnęła do brata. - Ale chciałabym żeby nas było więcej. A przynajmniej Kimm. Nie byłabym chociaż jedyną dziewczyną. Prócz Cassie jeszcze.

Nathaniel

- No jasne. Kto ma jakąś gazetę z ofertami co do spedaży domu.? - zapytał się, nadal podejmując temat Kieran'a. Zerknął na Kim.

Kieran

Uderzył ręką w stół, ale bardzo leciutko:
- Więc postanowione - uśmiechnął się.
Ta jego spontaniczność przysważała mu wielu kłopotów, a mimo tegho i tak dziękował za nią Bogu.

Fiona

- No i świetnie! - przyznała. Cóż, była tak samo spontaniczna i zwariowana co brat. Ach te geny Wink

Kieran

Nagle zamyślił się - A ta wasza koleżanka? Byłoby nas jeszcze więcej - stwierdził z uśmiechem.

Nathaniel

- Tee, ale ja tak naprawdę chciałbym mieszkać... - powiedział, nie wiedząc czy rodzeństwo nadal żaruje, czy mówi już na powagę. Tak czy inazej, samemu Nath'owi by to pasowało. Mieszkać samotnie w duużym domu to żadna frajda.

Kieran

Spojrzał na Nathaniela - Dobra koniec żartów też bym tak chciał - uśmiechnął się i spojrzał na dziewczyny.

Fiona

- I ja, jak już mówiłam. Co do Cassandry trudno powiedzieć. Nie wiemy na ile zostanie w Irlandii i jakie ma plany. Ale byłoby fajnie, gdyby także chciała zostać. Polubiłam ją - jak wszystkich z reszta... - dokończyła w myślach.

Kieran

Uśmiechną się pod nosem szczęśliwy. Czekał aż ktoś coś powie, więc milczał narazie. Tylko znowu zataczał kółka na blacie stołu.

Nathaniel

- Ja mogę zaproponował swój dom... - mruknał. Bo czemu by nie.? Był on sporej wielkości, sam Nath cieszył by się z nowych współlokatorów. A jeżeli większosc chciała mieszkać razem...

Kieran

[ fajnie by było mieć dział xd każdy miałby osobny pokój itp. Razz

]

Narazie milczał i popijał kolejny kufel piwa.

Nathaniel

// u admina wszystko można załatwiiić xp //

Kieran

[ pisz coś!]

Odstawił kufel i rozejrzał się po zebranych.

Nathaniel

// To było chwilowe zaćmienie xpp //

Zarknął ku wszystkim z osobna. Po chwili odepchnał się jednak od ściany, aby podejśc bliżej stołu. Dzięki bogu, ból głowy zaczął przemijać.

Fiona

- Może i to by było rozwiązanie, w końcu... nie musielibyśmy dopiero tego domu szukać - zauważyła.

Kieran

[ a co ty sądzisz o dziale? Fiona?]

- Więc ustalone tak na amen? - zapytał z uśmiechem i spojrzał na każdego z osobna.

Nathaniel

- Tak.? - odparł, może z lekką wątpliwością na pytanie chłopaka. Cóz, Kim nie doezwała sie ani słowem. I ejszcze zostaje opinia Cass.

Fiona

[no oczywiście, ze jestem "za" Very Happy

]

- Yhm. Podzielimy się pokojami czy coś. No własnie, ile masz tam pomieszczeń? jak coś mogę mieć pokój z którąś z dziewczyn - dodała. - Lubię towarzystwo, jak widac.

Nathaniel

- Pięć pokoi, w tym jeden mój, drugi Cass; dwie łazienki; kuchnia; jadalnia; dwa salony oraz cos na wzór 'małej, domowej biblioteki' czyli pomieszczenia, gdzie znajdują się same książki. Do tego trochę zagracony strych. Ogród z wyjściem nad jezioro, w pobliżu lasu. Plus niewielka altanka do przesiadywania. Pasuje.? - mruknął. Dzięki Bogu, że ten dom jeszcze pare lat temu zmieszkiwała cała rodzina, dopóki się nei wyprowadzili. To dlatego był taki wielki. - Nietsety jeden pokój trzeba było by ogarnąć - dopowiedział po chwili.

Fiona

- O cholercia - słuchała chłopaka. - Ale chata! To się nazywa miejsce do życia. Nie no, nie trzeba niczego szukać lepszego. Hoho - pokręciła głową.

Kieran

Uśmiechnął się i gwizdnął z podziwem. Cały czas się uśmiechał.

[ kto pogada z adminem? i ja spadam. bajuu ^-^]

Nathaniel

- Tylko jest jeden problem. Znaczy się nie wiem, czy dla was to bedzie problemem, jednak dla mnie już przestało. - powiedział. - Mówiąc krótko, stan rzeczy elektronicznych typu telewizor czy komputer wynosi zero. Jedynie jest jedna wieża w moim pokoju. Oczywiście światło jest i kuchnia też w porządku. Wcześniej mieszkała tam moja rodzina, która była przeciwko takim wynalazkom. Jadnak da się bez tego życ - mruknął, usmiechając się lekko. Sam już się do tego przyzwyczaił na tyle, że w książkach widział lepszą rozrywkę niż w telewizorze.

// ja mogę //

Fiona

- Telewizor można kupić, czasem się przydaje. Poza tym jest ok. My sami niczego nie mieliśmy nigdy, wiec nam to nie przeszkadza - odpowiedziała na tę uwagę Fiona. Jej to wcale nie przeszkadzało.

Nathaniel

- A i... Nie wiem, czy będzie wam to odpowiadało, ale nigdy nie używam kluczy do domu. Drzwi są zawsze otwarte. Po porstu mam starsznego pecha co do kluczy - powiedział, uśmeichając się z lekkim zakłopotaniem. Zawsze je gubił, bezwzgledu na to, czy przypinał coś do nich, czy też nie.

Fiona

- Najwyżej się dorobi. Ja tam mogę zamykać dom, najwyżej zostawiając albo biorąc klucze. Jednak wolę wszystko zamykać. Nie żeby ktoś mógł mnie okraść. Po prostu, tak dla zasady - wzruszyła ramionami. - Ja mam nadzieje, że nikomu nie będzie przeszkadzać moje śpiewanie. Cóż, zdarza mi się nucić irlandzkie przyśpiewki.

Kimmey Lou

- Fajnie, że będziemy mieszkać razem. Nie przejmuj się Fiona swoim śpiewem ja wyję przeważnie jak się myję. - Odezwała się w końcu Kimmey. - Szczerze bałam się, że jestem jedyna z tymi wilczymi genami. Czy oprócz mnie i was jest jeszcze ktoś?

Kieran

Zamyślił się:
- W Irlandi jest jeszcze Casper - alfa. Ale gdzie indziej jest ich pełno, ale ja wolę zostać tutaj - skomentował z uśmiechem i przenosił wzrok od jednego do drogiego - W każdym razie za niedługo święta i chciałbym już mieszkać w domu. Jeśli chodzi o urządzenia elektryczne też ich nie potrzebuję - uśmiechnął się - A co do kluczy to jednak zgodzę się z Fioną. I mam nadzieję, że niue przeszkodzi wam moje brzdąkanie i pełnbo kupek z książkami o medycynie. Śniadania sam przyrządzać mogę, bo robię świetne omlety - ta jego skromność - Czasem będę musiał wyjechać, ale to na trochę.

Fiona

- No to na co czekamy? Bierzemy swoje graty i jedziemy do domu Natha. Po prostu - zawołała z entuzjazmem. - Zobaczysz Kimm, że będzie fajnie. No i w końcu będziesz wśród swoich - uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny.

Nathaniel

Spojrzał na Kieran'a. - Z tego co mi się zdaje jeszcze jest Mark, dawna Beta irlandzkiej sfory - powiedział. - Ła, mi śniadania pasują, mój telnt kucharski wynosi niżej niż zero - mruknął, wytykając język. Jego wina, że wszystko co było w kuchni stanowiło realne żagrożenie dla życia Nath'a i wszystkiego innego wokół.? A co do książek, sam interesuję się medycyną, ale raczej pod względem pierwszej pomocy. Nic więcej - powiedział, wzruszając lekko ramionami. - No jasne, że bedzie fajnie - stwierdził, również z lekkim entuzjazmem w stronę Fiony i Kim.

Fiona

- Mark... chociaż ma ładne imię. A nie wiesz, czy jest tam ktoś jeszcze? Jakaś dziewczyna chociaż? Wiesz, im więcej kobiet tym lepiej - stwierdziła. Wolała mieć jak najwięcej koleżanek. Im więcej kobiet tym lepiej Razz