Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Las

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Graciarnia / Irlandia / Południowo-zachodnia Irlandia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:06, 05 Gru 2009    Temat postu: Las

//Cork - lotnisko

Taksówkarz był raczej małomówny, ale gdy Mark poprosił go, żeby zatrzymał się na środku szosy, wydawał się bliski oskarżenia ich o to, że w plecakach trzymają rozczłonkowane ciało i chcą je teraz zakopać. Więc zapewnił go, że mieszkają tu w leśniczówce, zapłacił i zabrał bagaże. Kiedy odjechał, Mark pociągnął dziewczynę głębiej w las. Wciągnął powietrze i skrzywil się. O wampirach nie zdążyl pomyśleć. Ich zapach był nikły, ale jednak był.
-No... To pamiętaj, że wrapujesz się na mnie, a wcześniej... - Kolejna rzecz o której nie pomyślał. - Nie poradzisz sobie z tymi plecakami... - Westchnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:11, 05 Gru 2009    Temat postu:

Ja sobie nie poradzę? Ja? - prychnęła - Jeszcze jak sobie poradzę. - powiedziała pewna siebie. - Mam je zarzucić na ciebie i trzymać, tak? A moze.... - zamyśliła się - Wiesz co ja rzucę takie małe zaklęcie... One będą się trzymać mnie.. Nie bedę musiała się nimi przejmować. I nie będą mi ciążyć... - uśmiechnęła się. Po chwili mozna było odczuć magię w powietrzu. Plecaki zawirowały, uniosły się i przylgnęły do pleców Dei jak wielki plecak Gotowe Uśmiechnęła się szeroko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:19, 05 Gru 2009    Temat postu:

Następstwem owej rzeczy był nerwowy śmiech Marka. On już serio nie wyrabiał z tym jej maru-maru XD
-W takim razie... Mam nadzieję, że nie będą ci ciążyć. - Stwierdził, zdejmując kurtkę. I koszulkę. I spodenki. I... Pewnych widoków Dei oszczędził XD Odwrócił się jeszcze do niej z łobuzerskim uśmiechem. - Życzę miłej podróży. - I po chwili na jego miejscu stał ogromny, brunatny wilk. Podszedł do Dee, stojąc na czterech łapach sięgał jej akurat do biustu xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:32, 05 Gru 2009    Temat postu:

- Ej - lekko odepchnęła jego pysk, którym bardzo dyskretnie obwąchiwał jej piersi - Zachowuj się! Byle jak ale się zachowuj... - palcami przeciągnęła po jego głowie. Miał miękką miłą sierść. Przytuliła doń policzek. Miał futro o wiele bardziej miękkie niż Gaspard. Schowała w nim twarz i przymknęła oczy.
- Mówiłam? Jedwabista sierść... [/u] Mruknęła cicho. Mark posłął jej rozbawione spojrzenie. To aż biło po oczach. Po czym pyskiem trącił ją w tyłek i wskazał swój grzbiet
- Ja od razu wiedziałam, ze robisz to po to by dobrać się do mojego tyłka - zaśmiała się szaleńczo - Tylko nie daj mi spaść - wdrapała się szybko na jego grzbiet i usadowiła wygodnie - Gdzie się mogę złapać zeby ci nie zawadzać? Chwytała się na różne sposoby, w końcu znaleźli taki przy którym oboje czuli komfort. Dea obejmowała Marka za szyję. Była zbyt lekka by go przydusić. Leżała na nim trzymając się futra po obu stronach jego szyi. Pieszczotliwie musnęła jeszcze jego ucho dłonią po czym złapała się na dobre.
- Bardziej gotowa nie będę, szaleńcu - zaśmiała się - ruszaj... - ukryła twarz w futrze na jego karku. Miękkie włosie otuliło jej policzki i przyjemnie łaskotało w nos. Dea zanuciła jakąś Irlandzką melodię oczekując na pierwsze kroki Marka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:23, 05 Gru 2009    Temat postu:

Upewniając się, na ile to było możliwe, że Dea rzeczywiście mocno się trzyma, zaczął truchcikiem biec do przodu. Wzdłuż szosy, ale daleko od niej. Po kilkunastu sekundach juz go ten bieg znudził, więc przyspieszył nieznacznie. A potem więcej. I więcej. Pędził teraz przed siebie już naprawdę szybko, słysząc przy swoich uszach przyspieszony oddech Dei. Prawie w ogóle nie czuł jej na grzbiecie. Gdy wbiegli na mniej zalesioną część lasu Mark rozpędził się i przeskoczył nad gałęzią drzewa na wysokości ponad czterech metrów. Opadł na ziemię na cztery łapy, co prawda pod nogami mu się zatrzęsło, ale to tylko nieważny szczegół.
Uwielbiał biegać. Czuć, jak chłodny wiatr smaga mu pysk i przewiewa gęste futro. Uczucie, którego po prostu nie dałoby opisać się słowami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:47, 05 Gru 2009    Temat postu:

Bieg był cudowny. Zaczął od powolnego truchtu, potem przyspieszył. Oddychała szybko pod wpływem emocji. Czuła się jakby leciała. Gdy skoczył dech jej zaparło. Zacisnęła kurczowo palce na jego futrze i ścisnęła jego boki udami. Zakręciło jej się w głowie. Nie spodziewała się, że skoczy tak wysoko. Wylądował miękko. Jego gęste futro zamoryzowało lądowanie. Ziemia głucho zadudniła gdy opadł na łapy. Dea wypuściła powietrze. Czuła się nieziemsko.
Zaciskając uda podsunęła się odrobinę wyżej, ocierajac się ciałem o jego grzbiet. Wplotła palce w sierść na jego szyi i pochyliła się bardziej. Musnęła ustami miejsce za uchem - To było... cudowne - wyszeptała. Wtuliła się mocniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:09, 06 Gru 2009    Temat postu:

Usłyszał ją tuż nad uchem i aż mu się ciepło (cieplej xD) zrobiło. Nadal biegł zręcznie mijając wszystkie drzewa, bo wbiegli w gęstozadrzewioną XD część lasu. Co chwilę musiał odskakiwać gwałtownie w bok, żeby uniknąć zderzenia z szerokimi i wąskimi pniami. Nagle kilkadziesiąt metrów przed nimi zauważył jakby koniec drogi, tyle że las ciągnął się dalej. Udało mu się wyhamować zaledwie kilka metrów przed kilkunastometrowym dołem. Głębokość była imponująca, a obchodzenie tego naokoło mijało się z celem. Jakieś osuwisko, czy coś, może coś tu kiedyś kopali, może duża rzeczka sobie koryto wyżłobiła, cholera wie. Mark ocenił odleglość jednego brzegu do drugiego. Jakieś pięć - sześć metrów, uda się. Cofnął się kilka metrów do tyłu i sapnął głośno. Napiął wszystkie możliwe mięśnie, bo jak inaczej miał dać Dei do zrozumienia, że właśnie ma zamiar przeskoczyć ów mały wąwozik.
I ruszył, jakby mu ktoś porządnego kopa w dupę dał.
Odbił się od krawędzi i przez krótką, króciuteńką chwilę, która wydawała się wiecznością, szybowali w powietrzu nad przepaścią. A potem calkiem miękko wylądował na ziemi i sprawidził, czy pasażer nadal siedzi na swoim miejscu. Siedział XD więc kontynuował bieg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:21, 06 Gru 2009    Temat postu:

Miękkie futro Marka niosło ciepło i miękkość. Wtulała się w nie gdy przeskakiwali zwalone pnie, prostowała się wystawiając twarz do wiatru, pozwalając mu szaleć w jej włosach, gdy po prostu biegli. Śmiała się dziko. Bieg sprawiał, że leciała. Wtulona w wilcze futro szeptała słowa zachwytu. Nagle zahamowali. Wielki jar, który ukazał się ich oczom przyniósł chwilę rozczarowania. Była pewna, ze będzie musiała zejśc, że zaczną go obchodzić. Mark jednak cofnął się rozpędził i skoczył. Czuła jak wszystkie jego mięśnie harminijnie pracują pod skórą. Wyobraziła je sobie. Jak spinają się i rozluźniają, jak unoszą ich oboje.
Zamknęła oczy.
Leciała.
Jej pisk przeszedł w głośny, melodyjny śmiech powtarzany przez leśne echo.
Wolność.
Radość.
Czuła się tak pierwszy raz w życiu. Wolna. Kompletnie i absolutnie wolna.
Na krótki moment podczas lotu puściła jego futro i rozłożyła ręce. Wyprostowana rzuciła zaproszenie dla wiatru. Ogarnął ich zadziwiająco ciepłym powiewem. Tańczył w jej włosach, smagał pieszczotliwie twarz Dei i pysk Marka. Śmiała się dziko. Krzyczała, że kocha życie.
Wylądowali miękko. Mark obrócił pysk. Spojrzała mu w oczy. Jej błyszczały szczęściem w niczym nieskrępowanej postaci. Wtuliła się cała w jego grzbiet. Roześmiana i szczęśliwa. Podniecona i przepełniona zyciem. Przylgnęła do niego swoim drobnym ciałem szepcząc do ucha o wolności. O tym, ze życie jest piękne. O tym, że liczy się teraz. Nie ma przeszłości, nie ma przyszłości jest tylko droga i wiatr. I las.
Jej ciepły oddech nierówny od emocji splatał się z sierścią Marka. Biegli dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:04, 07 Gru 2009    Temat postu:

Słyszał jej pisk i na początku trochę się przestraszył, ale kiedy przeszedl w śmiech tylko kłapnął radośnie zębami. Biegli krótko, ale odległość jaką przebyli była dość pokaźna, a mianowicie zostało im mniej niż połowa, jak na gust Marka byli już bliżej niż dalej. Na jakiś czas musiał wbiec głębiej w las, bo dotąd trzymał się kilkanaście metrów od drogi. Teraz jednak ostro skręcała wcinając się między drzewa. NIe wiedział, czy to od szosy czy od miast, ale wyczuwał już lekki zapach ludzi. I innych wilków, ale tym się nie przejął. Za to wampirów w ogóle nie czuł; zdaje się, że chłopcy z Irlandzkiej sfory nieźle się spisywali. Już kilkadziesiąt metrów wcześniej usłyszał szum, lecz na początku nie był pewien, czy jest to woda czy wiatr. Okazało się to dopiero, gdy znaleźli się w odległości około trzydziestu metrów od owego źródła dźwięków - szerokiego strumyka, lub wąskiej rzeczki - jak kto woli. Strumień nie był żadnym wyzwaniem - miał może ze dwa - trzy metry szerokości w najszerszym miejscu. Mark znów spojrzał na Deę, nadal śmiała się całą sobą. Naprężył mięśnie i od razu pobiegł bardzo szybko. Odbił się pół metra od brzegu, a gdy miał dotknąć łapami ziemi na drugiej stronie, poczuł, że tak jakby mu lżej czy coś... Coś było nie tak.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:34, 07 Gru 2009    Temat postu:

Było pięknie. Wiatr targał jej włosy, pęd wyciskał powietrze z płuc gdy się śmiała. Żyła.
Dobiegali do rzeczki. Mark gotował się do skoku, przyspieszył. Dea uśmiechnęła się szeroko.
I w tej samej sekundzie zdarzyły się dwie rzeczy.
Po pierwsze rozpostarła ramiona by znów krzyknąć z uciechy. Po drugie wielką falą uderzyły ją uczucia Embry'ego. Jego namiętność, którą obdarzał inną kobietę. Embry'ego, który kochał się z inną kobietą. To z jakim namaszczeniem pieścił ciało tamtej. "Ana" Czuła to. Widziała to. Słyszała ich pełne rozkoszy jęki w swojej głowie. Głos uwiązł jej w gardle. "Jesteś cudowna..." Serce eksplodowało bólem jakiego nie zaznała nigdy dotąd. "Ana..." Prowizoryczny pakunek przyczepiony do niej za pomocą magii odpadł uderzając cicho o brzeg. "Nigdy dotąd nie czułem się tak jak teraz.." Dea zwinęła się w kulkę zsuwając się chwilę za plecakami. "Sprawiasz że czuję się jak w niebie..." Szum wiatru zagłuszył cichy plusk z jakim wpadła do wody. "Ana....Ana... Ana..." Poczuła jego rozkosz i przestała czuć cokolwiek. Nie było już nic poza bólem. Ona była bólem. Jej serce rozpadało się na kawałeczki. Dosłownie. W jej głowie ostatnią iskierką był Mark, któremu nie chciała dać umrzeć oraz Cassie, maleńka istotka która na nią liczyła, która na nią czekała. W sekundę później świat ponownie eksplodował bólem. Potem była jedynie ciemność. Nie czuła wody wdzierającej się do jej płuc. Nie czuła zimna ogarniającego jej ciało. Nie czuła coraz cięższych ubrań. Nie czuła nic. Tonęła.




Ciemność. Ktoś ją wołał. Bolało. Serce. Jego bicie bolało... Ktoś nią potrząsał. Ciemność...

Osuwała sie niżej. W ciemność. Z dala od bólu. Już raz tak zrobiła. Dawno temu. Pamiętała, że już tu była. Dawno temu. Ciemność przygarnęła ją jak córkę. Zabierała ból. Zabierała wszystko.

"Dea! Nie umieraj! Nie rób mi tego!...Zabiję cię jeżeli umrzesz, rozumiesz?!"

Głos przebijał ciemność. Nie chciała wracać... Ciemność zabierała wszystko. Embry Przemknęła jej po głowie myśl gdy stara przyjaciółka szperała w jej wspomnieniach. Po chwili przestała poznawać cokolwiek. Wydarzenia zmieniały się jak w kalejdoskopie. Następowała swoista segregacja. na niektóre reagowała bólem, na inne śmiechem.
Ciemność zabierała to co bolało.
Szpital... Rozwiał się.
Gaspard... Uśmiechnął się. Został.
Cassie... maleńka rudowłosa iskierka, którą się opiekowała. Dziecko.. Czyje? Moje! Wyryła ją w pamięci jak w granicie.
Embry... Boli! Tak boli... Cienkie połączenie z mężczyzną zerwano. Brutalnie zwinięto i zepchnięto razem z nim. Wepchnięto wspomnienie na samo dno podświadomosci. Głęboko. Daleko. Zniknął.
Jose..maleństwo Gasa... Cudowny kwiatuszek. Jej roześmiana buzia sprawiła, że Dea zamknięta głęboko w sobie także się uśmiechnęła.

"Dea, do cholery jasnej!" Znała ten głos.
Jej świadomosć podsunęła obrazki. Las. Pocałunek. Kolacja. Kwiaty. Prezent. Ciepłe dłonie. Nos na jej szyi. Miękkie futro. Śmiech. Dużo śmiechu. Radość. Szczęście.
Dziury pomiędzy obrazkami zostały szybko wypełniane, zupełnie jakby jej umysł odnawiał historię, pisał ją na nowo.
Pierścionek. Lotnisko. Samolot. Mark...
Mark!
...
Jaki Mark? ...
Mark...


Rozkaszlała się wypluwając ciecz z płuc. Powoli otworzyła oczy. Pochylał się nad nią prawie blady. Zdenerwowany. Wyraz ulgi na jego twarzy. Coś mówił ale słowa dochodziły do niej jak zza grubej ściany. Przytulił ją. Trzęsła się z zimna. Bolała ją głowa.. Dotknęła jej z trudem unosząc rękę, zupełnie jakby miała ramię z ołowiu. Krew.
- Mark? - zadzwoniła zębami. Chłód. Zimno. Dopiero teraz zauważyła że jest cała mokra. - Co się stało?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dea dnia Pon 22:38, 07 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:33, 08 Gru 2009    Temat postu:

To był moment. Chwila, na pozór nic nie znacząca, ale dla Marka, jak się później miało okazać, znacząca bardzo wiele.
Usłyszał po prostu plusk, kilka setnych sekund przed dotknięciem ziemi na drugim brzegu strumienia. Najpierw jeden, potem drugi. Nie musiał się odwracać, żeby spojrzeć co ten plusk wywołało - wystarczyło, że poczuł wiatr na grzbiecie. Był nagrzany od ciała Dei, a teraz przeczesywał go i smagał, wywołując delikatne dreszcze. Plusk. Jeden jedyny cholernie znienawidzony plusk wody.
Przez sekundę stał jako wilk tyłem do rzeczki i oceniał swoje szanse pod postacią wilka i człowieka. Jako wilk mógłby niechcący zrobić jej krzywdę na całe życie, a poza tym sprawniejszy jest zdecydowanie jako człowiek.
Nie trzeba było czekać pół kolejnej sekundy, żeby na miejscu wielkiego ciemnego basiora stanął na powrót mężczyzna w stroju Adama. Ze skamieniałą od strachu, pretensji do siebie a nawet i nadziei twarzą.
Spodnie wciągnął automatycznie, nawet nie zauważył, że to zrobił. Oczywiście w biegu. Spojrzał na taflę strumienia poprzecinaną różnorodnymi skałami, ostrymi jak brzytwa. Prąd ciągnął małe kamyki w dół strumienia, gdzie Mark błyskawicznie skierował wzrok.
Ich plecaki zaczepione o jedną z wystających skałek pierwsze rzuciły mu się w oczy.
A potem widok, który spowodował zamienienie jego serca w tysiące niezależnych od siebie, rozłamanych i wypełnionych bólem kawałków.
Była tam.
Płynęła w dół razem z prądem.
Nieprzytomna.
Bezbronna.
Zostawiająca za sobą smużkę krwi rozmywającą się w wodzie.
Dea. Dea, Dea, Dea...
-DEA!!! - Wrzasnął, odzyskując przytomność. Wskoczył do wody, a jak się okazało, strumień wbrew pozorom był dość głęboki. No, jak na strumienie, bo miał ze dwa metry głębokości ogólnie. Mark nie mógł zanurkować, bo natychmiast, nawet z wyczulonym na wszystko wzrokiem i słuchem, zaryłby w którąś ze skał. Płynął więc, odpychając się od kolejnych kamieni.
Dwa metry.
Metr.
Tak!
Zanurkował, złapał ją za ramię, gdy zaczynała opadać na dno. Delikatnie, a jednocześnie mocno, żeby nie mogła mu się wyślizgnąć. Na twarzy miała tylko i wyłącznie spokój.
Trupi spokój.
Odbił się od dna i pociągnął za sobą Dee. Jedna myśl wypełniała mu glowę, jedno pragnienie i jedyna rzecz dla której wszytsko to robił.
Żeby tylko przeżyła.
Wywlókł ją na porośnięty wilgonym, ale miękkim mchem brzeg i w mgnieniu oka ocenił sytuację.
Dea zdecydowanie nie dawała żadnych oznak, że żyje.
Po lewej stronie twarzy, bardziej w okolicy skroni, miała ogromną planę krwi. Nie dał się sparaliżować strachowi. Nie pozwolił czarnym wizjom ogarnąć całego siebie i odebrać mu zdolność myślenia pogrążając go w rozpaczy. NIE! Musiał ją uratować. To było dobre. Dea nie zasłużyła, żeby umrzeć z powod jego głupoty. Z jego powodu...
Rozerwał jej bluzkę i zaczął miarowo i delikatnie, na ile pozwalała mu jego natura, naciskać na miejsce tuż pod mostkiem.
-Raz... Dwa.... Trzy... Cztery... - Nadal nic. Nie dotarł do trzydziestu, a zaledwie piętnastu, gdy pochylił się nad zimną, białą twarzą i przycisnął swoje, jakże gorące usta w porównaniu do sinych ust dziewczyny, wdmuchiwując w nie tyle powietrza, ile się tylko dało.
-Dea, do cholery jasnej! - Wydarł się, wracając do masażu serca. - Nie rób mi tego! Nie umrzesz, rozumiesz?! NIE POZWALAM CI! - Krzyknął i wdety stał się cud.
Rudowłosa drobna postać zaczęła się krztusić.
Mark natychmiast lekko przechylił ją na bok, żeby mogła wypluć wodę zalegającą w jej płucach.
Jego ulga była nie do opisania. Żyła! Dea żyła!
-Rany, Dea, dzięki Bogu. Myślałem... Myślałem, że już po tobie! Jak to się stało?! Dlaczego się puściłaś? Czy może spadłaś? Nie wiem, Dee, żyjesz! Żyjesz, cholera, żyjesz! - Plątanina słów rzuciła się na jego usta, nie pozwalając rudej się odezwać. W końcu przerwał, gdy usłyszał jej słaby, trzęsący się głos.
-Dee... Jesteśmy w lesie, w Irlandii! Skakałem nad strumieniem, musiałaś spaść... Cholera, przepraszam. Obiecuję, że nie będę już skakał z tobą na grzbiecie. - Widząc, jak się trzęsie, od razu wziął ją w ramiona i przytulił do nagiej piersi jak najmocniej, ale nie tak, żeby ją znieść, oczywiście. Żyje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:00, 08 Gru 2009    Temat postu:

- Irlandia.. - trochę nieprzytomnie rozejrzała się wokół. Wtulał ją w siebie. Ciepło. Na jej palcu błysnął pierścionek. Wtuliła się jeszcze bardziej.
- Zabraniam ci Mark. Uwielbiam gdy ze mną skaczesz - Spojrzała na niego ze słabym uśmiechem
- Pomozesz mi? - poruszyła się próbując usiąść. - Ja nie wiem co się stało. Musiało mi się zakręcić w głowie... - owinęła mu ręce wokół szyi. Oparła czoło o jego czoło.
- Mark... - wyszeptała i pocałowała go. Delikatnie. - Przepraszam, ze cię przestraszyłam... Przepraszam. - pocałowała ponownie - Ja nie chciałam - pogładziła go po twarzy pieszczotliwym i pełnym czułości gestem.
- Jak to wygląda? dotknęła rany na głowie i skrzywiła się lekko. Bolało. - Musisz mi pomóc to opatrzeć, jak dotrzemy do domu, to spróbuję coś na to poradzić, ale teraz nie dam rady. - czuła się potwornie słaba. Dłoń ześlizgnęła się jej na jego tors. Miękko pogladziła naprężone mięśnie Marka. Pieszczotliwie. Czule. Jak tors kochanka. - Na twoje napięcie mięśniowe też coś poradzimy.. - zapewniła z uśmiechem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:11, 08 Gru 2009    Temat postu:

Jest w szoku. Tak, tak, na pewno. Nie zachowuje się jak Dea z samolotu, ale to chyba jasne. Jest w szoku pourazowym. Na chwilę przeniósł wzrok na ich plecaki, a raczej na miejsce gdzie były, bo już ich nie bylo. Popłynęły siuuuuu!
-hm... - Westchnął, wstając. Nadal przytulał ją do siebie. - Teoretycznie zostało już z kilometr, nie więcej, bo śmierdzi ludzmi i innymi wilkami. Ale jedyne, co mogę zrobić, to zanieść cię do szpitala i to w trybie natychmiastowym. Mogłaś mieć wstrząśnienie mózgu, jakiś krwotok wewnętrzny czy inne gówno. - Trajkotał tak może i bezcelowo, ale z troską. A od środka rozsadzała go radość. Wyszukał wzrokiem koszulę, którą ówcześnie przywiązał sobie do kostki ra zem ze spodenkami, a teraz jakimś cudem wisiała na drzewie. Wziął ją do ręki i delikatnie przyłożył do Deowej rany. Skrzywiła się z bólu.
-Przepraszam... Głupi pomysł. - Ruszył we właściwym kierunku powoli. - Jak lekarze spytają jak to się stało... Jak mam odpowiedzieć? Że obsunęła ci się noga na śliskim kamieniu, jak przechodziłaś przez strumyk w środku lasu i stracilaś przytomność? - Myślał głośno, głaszcząc ją po głowie jedną ręką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:18, 08 Gru 2009    Temat postu:

- Nie pójdę do żadnego szpitala. - zaprotestowała - I nawet mnie nie próbuj tam zanieść, chyba że mnie zgłuszysz Mark. - zmrużyła oczy- Ale jak się ocknę i zobaczę jakikolwiek kitel to zrobię ci z dupy jesień średniowiecza i nigdy więcej mnie nie zobaczysz - zagroziła. Jednak w jej oczach nie było złości. Raczej rozbawienie - To nie był głupi pomysł. Jak ją zmoczysz w zimnej wodzie i przyłożysz będzie w sam raz. Przydałby się też krwawnik.... - komenderowała. - Nie mam krwotoku, nie mam wstrząsu mózgu. Nic mi nie jest poza tym cholernym krwawieniem. Nie zejdę ci tu przecież. Objęła go rękami za szyję i pozwoliła się nieść. Bez protestów. Wtulała sie w niego chciwie chłonąc ciepło. - Jak juz dotrzemy na miejsce... mruknęła z nosem w jego szyi Będziesz musiał mnie rozgrzać Mark. Jesteś mi to winien, kochanie - zaśmiała się cicho. Słowo kochanie przeszło jej przez gardło tak naturalnie jakby nazywała go tak miliony razy.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dea dnia Wto 22:19, 08 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:00, 09 Gru 2009    Temat postu:

Mógł się tego spodziewać. W sumie on też nie przepadał za szpitalami, więc zdecydował, że jak dojdą do jego domku to coś się poradzi. No i w sumie Dea miała te swoje sztuczki ktorych był zwykle przeciwnikiem, ale jak zaszła konieczność, że to w końcu sobie, a nie innym ma pomóc, to chyba mógłby na coś takiego iść.
-Ok, żadnych szpitali. - Kiwnął głową. Namoczył koszulkę wodą ze strumyka i odbijając od niego na zachód, skierował się w stronę Torc.
Przykładał dziewczynie delikatnie do rany nasączony chłodną wodą materiał, usuwając krew z twarzy. Bo wcześniej wyglądała nonajmniej jak dziewczynka z 'Ringu', a teraz coraz bardziej przypominała człowieka, który przewrócił się jadąc na rowerze.
-Wczuwasz się w rolę, co? - Mruknął z uśmiechem, slysząc 'kochanie' z jej ust. - Żeby zaskarbić sobie sympatię mojej matki? Niezły plan... - Zaśmiał się, omijając mały dołek i jednocześnie schylając się, by uniknąć zderzenia z gałęziami.
Dzięki Bogu, że mieszkał w otoczeniu lasów, bo jakby miał iść przez środek miasta do polowy goły i z zakrwawioną dziewczyną bez bluzki na rękach, do tego oboje śmiejący się i ociekający wodą... Cóż, nie wyglądałoby to normalnie, tego był pewien.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:22, 09 Gru 2009    Temat postu:

- Nie muszę zaskarbiać sobie niczyjej sympatii, dopóki jesteś ze mną - stwierdziła lekkim tonem i przytuliła się - Twoja matka i tak będzie na mnie dziwnie patrzeć. Jestem cała mokra, pokrwawiona.. Jak zapyta co się stało a ty będziesz chciał czmychnąć w siną dal... - zmrużyła cwanie oczy - powiem że mnie pobiłeś, bo zdenerwowałam cię przy ustalaniu daty ślubu . - pokazała mu język i roześmiała się głośno. Tak... Z całą pewnością chciał się oburzyć ale zamknęła mu usta pocałunkiem. Dość namiętnym by zapomniał o co mu właściwie chodziło - Ja wiem, ze nigdy byś mnie nie skrzywdził, Mark - zapewniła go łapiąc oddech. - Nie uderzyłbyś mnie nigdy. - rzekła to z takim przekonaniem z jakim on mógłby powiedzieć że jego futro jest brunatne. - Wiesz co? Stwierdzam, ze w twoich ramionach to zimno wcale nie jest takie dotkliwe. Powinieneś mnie przytulać zdecydowanie częściej. Żebym się nie przeziębiła, oczywiście - oświadczyła z niewinną minką. O drugim dnie tej wypowiedzi mogła jedynie świadczyć leciuteńko przygryziona warga i figlarne ogniki tańczące w źrenicach. Niewątpliwie, Dea flirtowała z nim. I podobało jej się to.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:45, 09 Gru 2009    Temat postu:

Nie poznawał jej. Naprawdę. Wydawała mu się jakaś taka... Inna. Zupełnie jak nie Dea. Dziwne, ale może tylko na chwilę jej padło na mózg?... xD Taki szok powypadkowy...
-Uważaj, bo moja matka ci uwierzy. - Powiedział z przestrogą w głosie, gdy już się od niego oderwała. - Prędzej tobie niż mnie. Nawet jeżeli wie, ze nie zrobiłbym krzywdy kobiecie, to i tak nigdy nie widzi prawdy po mojej stronie. Taki chyba uraz z dzieciństwa. - Dodał uśmiechając się cwanie. Szli sobie, szli, a właściwie on szedł starając się zapewnić jej jak najwięcej ciepła. Była zima. Było zimno. Znaczy jemu nie, ale jej musiałoby być cholernie zimno, gdyby nie on.
-Moja matka... Hm, nie jestem pewien, czy będzie dziwnie na ciebie patrzeć. Zwykle jak przychodziły ze mną dziewczyny, to były do połowy gołe, ale całkiem w jednym kawałku. A to może uznać za wyczyn niemal heroiczny z mojej strony. Chyba. - Dodał ciszej na koniec. Odgarnął jej bardziej wolną ręką, mokre włosy poprzyklejane do twarzy na bok, żeby mógł się napatrzeć na te figlarnie rozbłyskane oczęta. Może się okazja nie powtórzyć!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:53, 09 Gru 2009    Temat postu:

- Twoja matka powinna zdecydowanie zmienić o tobie zdanie, wiesz? - nachmurzyła się nieco - Przecież ty jesteś taki... - szukała odpowiedniego słowa - Kochany - zakończyła tryumfalnie - Poza tym kiedyś przychodziły z tobą dziewczyny. Teraz jedną niesiesz. I to nie byle jaką - zachichotała - Narzeczoną, kochanie. Teraz niesiesz do domu narzeczoną uratowaną od niechybnej śmierci - powiedziała miękko. I nagle jakby doznała olśnienia. A właściwie przypomniała sobie. - Cholera, Mark.. Cassie! Obiecałam, ze do niej zadzwonię jak dolecimy. Mój telefon.. Był w plecaku... - zmartwiała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:03, 09 Gru 2009    Temat postu:

-Taa kochaaany. - Powtórzył wywracając oczami. Narzeczoną... - A numer pamiętasz? Możesz przecież ode mnie zadzwonić... - Mruknął. Słyszał już samochody. Byli blisko. Bardzo, bardzo blisko. Wydawało mu się nawet, że czuje zapach pieczeni wołowej, króra zawsze ladowała na ich stole w każdą sobotę. Taka rodzinna tradycja. I nagle się zatrzymał. Tak po prostu. Jakby go wmurowało w mech.
-Nie wiem, czy chcę tam iść. - Wychrypiałł w końcu. Jego własny głos sprawił, że po plecach przeleciał mu nieprzyjemny dreszcz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:16, 09 Gru 2009    Temat postu:

- Nie mam kłopotów z pamięcią Mark - mruknęła - Mogę zadzwonić z Twojego... - chciała powiedzieć coś jeszcze ale zatrzymał się nagle. Wysłuchała jego słów i westchnęła.
- [u] Mark....
- powiedziała ciepłym i uspokajającym tonem - Postaw mnie, proszę... - jej miękki śpiewny głos wywoływał drżenie powietrza. Mark zareagował automatycznie i puścił ją. Stanęła przed nim i ujęła jego głowę w swoje dłonie. Koniuszkami palców delikatnie muskała jego skronie. - Spójrz na mnie.. - poprosiła - Spójrz na mnie Mark - lekko skierowała jego twarz w swoją stronę. Spojrzała mu w oczy źrenicami o barwie ciemnej czekolady -Kochanie... - miękkość jej szeptu pieszczotliwie splatała się z jego niespokojnym oddechem -Dlaczego? - zapytała wpatrując się w niego spokojnymi oczami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:20, 09 Gru 2009    Temat postu:

CHolera. Co za wiedźma. - Nie byłem w domu od ponad pięciu lat. Szlajałem się po świecie ciągnąc od nich kasę i nawet nie wysłałem im kartki na świeta. Matka mówiła, że szukała mojego numeru w jakiejś cholernej centrali, bo stary telefon uległ... destrukcji, powiedzmy. A teraz przyjeżdżam na pogrzeb ojca. To cho-re. - Zaakcentował ostatni wyraz i westchnął. Teraz poczuł się winny. Naprawdę winny. Mimo, że starzy mieli go w dupie, nie znaczyło, że on też powinien ich miec w dupie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:27, 09 Gru 2009    Temat postu:

- Spójrz na mnie - poprosiła. Nie czarowała. Nie tym razem. Po prostu mówiła prosto z serca. Patrzyła mu w oczy tak szczerym i ciepłym spojrzeniem jakiego nie widział u niej nigdy wcześniej - Mark... ale teraz jesteś i to jest najważniejsze. Ona cię potrzebuje. Nieważne co było wcześniej. Jesteś tu gdy ona cię potrzebuje. Zapomni to co było- delikatnie gładziła go po policzku - Nie opuściłeś jej. Nie zostawiłeś samej. To na zawsze będzie w jej sercu. - tłumaczyła szepcząc melodyjnie. - Rozumiesz? Wróciłeś, kochanie. Wróciłeś do domu. Każda matka w takiej chwili otwiera serce. Ty także otwórz swoje... - najdelikatniej jak umiała musnęła jego usta. - A jeżeli będziesz miał dość, to zawsze masz mnie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:34, 09 Gru 2009    Temat postu:

-Moja matka taka nie jest. - Odparł sztywno, obracając glowę w bok. Nie chciał patrzeć w jej oczy. Czy ona naprawdę myślała, że to wszystko było takie proste? - Ona żaluje, że się urodziłem. Zawiadomiła mnie o pogrzebie ojca mając nadzieję, że nie przyjadę. Zmusiła ją ciotka... - Coś, o czym wcześniej nie wspomniał. Bo przecież myślał, że to nieistotne.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mark dnia Śro 19:38, 09 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:39, 09 Gru 2009    Temat postu:

Mark! - zmusiła go żeby spojrzał na nią - Dlaczego tu jesteś? Dlaczego tu przyjechałeś? Ale tak naprawdę. Nieważne kto ją zmusił żeby cię zawiadomiła. Przyjechałeś tu w określonym celu. Dlaczego? - naciskała na niego. Chciała szczerej odpowiedzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:29, 09 Gru 2009    Temat postu:

-Na pogrzeb ojca? - Czuł się dziwnie z tym, że w jego ustach zabrzmiało to jak pytanie. Bo teraz naprawdę nie wiedział już, po co tu przyjechał. Przyjechal tu z Deą. To było ważne. - Nieważne. - Machnął ręką. - Wezmę cię na ręce z powrotem, bo zamarzniesz. - Oznajmił i hop-sru była już na powrót w jego ciepłych ramionach. Nie chciał drążyć tematu więc w milczeniu podążał przed siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:53, 09 Gru 2009    Temat postu:

- Mark... - chciała coś powiedzieć, ale wziął ją na ręce, więc zamilkła i przytuliła się do niego. Niósł ją już nie zwalniając kroku.
-Chyba jednak boję się twojej matki... powiedziała - A co jak się jej nie spodobam? - niepokoiła się. Naprawdę się niepokoiła. Jej niepokój jednak został zagłuszony przez zaskoczenie i prawdziwe przerażanie, gdy ujrzała dom rodziców Marka. Dom? W jej oczach to był pałac.

//Park Kilarney/Torc/Rezydencja państwa Ackles/teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nishi
Vampire



Dołączył: 05 Gru 2009
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:34, 13 Sty 2010    Temat postu:

/weszła
Dotarła do lasu i powoli podeszła do jakiegoś drzewa. Położyła się pod nim.Zabrała się za oczyszczanie i założyła opatrunki. Zamknęła oczy ...- Parę dni i po bólu- pomyślała i wzruszyła ramionami. Syknęła. Chciała by teraz zasnąć jak normalny człowiek. Oparła głową o drzewo i przesiedziała tak z póltorej godziny.Wstała i udała się z powrotem do miasta.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nishi dnia Śro 22:34, 13 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Graciarnia / Irlandia / Południowo-zachodnia Irlandia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin