Antykwariat

Aprilan

Zakurzone, ciemne i dość stare miejsce, w którym znajdują się albo ciekawe rzeczy, albo kompletne badziewia nie warte uwagi.
***

Aprilan

/Ulice
April weszła do antykwariatu otwierając powoli drzwi. Gdy dzwonek nad nimi zadźwięczał oznajmiając jej przyjście starszy pan za ladą podniósł wzrok zza jakiejś dużej grubej, starej książki. Po chwili znów wrócił do swojej lektury a April rozejrzała się po antykwariacie.
Nie był nowoczesny, wręcz przeciwnie, w powietrzu można było wyczuć zapach staroci a na półkach zaległa się spora warstwa kurzu.
-Nie obchodzi tu dużo osób-stwierdziła przeciągając ręką po książkach. Wchodziła w coraz dalsze regały, gdy nagle coś przyciągnęło jej wzrok. Książka wyglądała na dość starą i była podniszczona. Okładka miała czerwony kolor a tytuł wypisany był złotymi literami, "Mity i legendy". April wyjęła ją z półki i usiadła na jakiejś pufie.
Mogła to być równie dobrze zwyczajna książka o mitach, taka jak wiele, ale jej instynkt nigdy jej jeszcze nie zawiódł. Ufała, że może będzie w niej coś nowego, co by przydało jej się w jej pracy. Zauważyła, że te magazyny czy książki, z których ludzie się śmieją i uważają za kompletne głupoty, często dostarczały jej nowych informacji. April otworzyła powoli książkę uważając, by jej karty się nie porwały i zatopiła się w lekturze.

Aprilan

Zaczytana nawet nie zauważyła upływu czasu. Gdy podniosła wzrok znad książki zauważyła już przez witrynę antykwariatu, że się ściemniło. Wstała szybko z pufy i zamyślona podeszła do lady. Staruszek nie ruszył się odkąd tu weszła, więc też nie poświęciła mu zbytniej uwagi. Patrząc gdzieś indziej zamyślona podała mu książkę.
-April Ryan-usłyszała głos staruszka, który wcale do niego nie pasował. Automatycznie odstąpiła kilka kroków do tyłu i wyciągnęła swoją broń. Tne podniósł do góry ręcę gestem pkoju i z małym uśmieszkiem na ustach.
-Spokojnie, spokojnie...-powiedziała irytująca spokojnym głosem. April miała wrażenie, że się z niej śmieje-Pracuje i istnieje jako człowiek już tak długo, że prawie wszystkie cechy mojego pierwotnego gatunku zniknęły...
April opuściła broń ale nadal trzymała palec na spuście.
-Mówię ci, że nie za dobrze się tu ostatnio dzieje-westchnął, jednak nie za bardzo się tym przejmując-Masz, połowa ceny dla ciebie-rzucił jej książkę i znowu ułożył się do tej samej pozy co wcześniej. April nadal go czujnie obserwując wyszła z antykwariatu chowając specjalną broń do kieszeni.

/Ulica