Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:19, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Zaśmiała się pod nosem widząc te poszukiwania kluczy. Przyjęła do wiadomości, że będzie ją powoli wdrażał w te wszystkie karkołomne dla niej zadania zmierzające do nauczenia ją na porządnym poziomie prowadzenia.
Kiedy jednak otworzył drzwi i dziewczyna nie zastała tam spodziewanego rozgardiaszu zdziwiła się. W pierwszym odruchu obejrzała się za siebie upewniając się czy to aby to samo mieszkanie jest i czy nie pomylili miejscówki. - Olala... - mruknęła pełna podziwu. Nie spodziewała się zastać takiej zmiany po tym jak zastała tutaj wcześniej bałagan. No chyba, że wcześniejsza aranżacja miała jej tylko pokazać do czego jest zdolny i aby sprawdzić jak ona to przyjmie.
Przyjęła to całkiem spokojnie, chociaż rzecz by można było, że z zadowoleniem. Nie uczepiła się jego za to, że ruszał jej rzeczy. Nie miała nic przeciwko temu, bo przecież nie posiadała jakichś wyjątkowych dla niej przedmiotów, za których dotknięcie mogłaby się obrazić. Nie ruszał też jej bielizny, więc i tym nie mogła być skrępowana. - A to... Z jakiejś okazji? - zapytała omiatając spojrzeniem całe mieszkania, stając w progu pomiędzy niewielkim przedpokojem a jedynym pokojo-salonem jaki tu był. - Goście mają przyjść? - rzuciła zastanawiając się z jakiego powodu takie porządki zrobił. Chyba, że to dla niej to wszystko ogarnął. ściągnęła tenisówki, odkładając zaraz obok nich swoje kozaki i zrzucając z ramion kurtkę, którą wraz z torebką powiesiła na wieszaku w przedpokoju, weszła dalej, by nie blokować chłopakowi wejścia. - Okej. - przytaknęła na jego słowa o powieszeniu jej części ciuchów - Dziękuję. Nie pogniotą się tak bardzo dzięki temu... - stwierdziła z aprobatą. Podeszła do niego jak to często robiła na odległość jakiegoś kroku, może półtora i spojrzała na Roya z uśmiechem. - To ta nagroda? - mruknęła ciesząc się w sumie, że sam to zrobił i że ona nie musi mu się rządzić w mieszkaniu przewalając z kąta w kąt rzeczy, które były w najdziwniejszych miejscach porozsiewane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:09, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Na jej pierwszy komentarz Roy wywrócił oczami. Mogłaby sobie odpuścić i przemilczeć według niego. Westchnął w duchu wiedząc jak jego mieszkanie wygląda w porównaniu do tego jak wyglądało i chyba Elizabeth miała prawo być zdziwiona. Co nie znaczy że Roy chciał słuchać na ten temat czegokolwiek. Kiedyś może i spaliłby się ze wstydu, a teraz nie za bardzo było to po nim widać. Zadała mu pytanie które jedynie go bardziej pogrążyło - Z żadnej. Pomijając tą że mieszkasz tutaj od wczoraj. - jedynie o to chodziło. Przecież widział jak poruszała się po mieszkaniu które trudno było teraz nazywać jego mieszkaniem, bo raczej było już ich - Nie, nikt nie przychodzi, bądź spokojna. - pomyślał że Lizzy mogła pomyśleć że nawiedzają ich jego rodzice czy też ktoś podobny, a nic z tych rzeczy nie wchodziło w grę, przynajmniej on o niczym nie wiedział, a poza tym było już dość późno, więc żadne odwiedziny im nie groziły. Zdjął buty i ze zgrozą poczuł jak samowolnie pochyla się by ustawić je równo, by nie odstawały zbyt wiele od porządku jaki narzucała Lizzy. Kiedy się wyprostował nie zobaczył niczego prócz zielonych oczu i zająknął się z wrażenia - Nie, to nie to. Posprzątanie możesz nazywać bonusem. Czy jak tam chcesz... - powiedział wzruszając ramionami - Nagrodą jest... - wyciągnął się w lewo by sięgnąć małe zawiniątko leżące na szafce - To. - powiedział z uśmiechem podając jej prezent, bo jakoś inaczej nie umiał tego nazwać - W razie gdybyś chciała sobie urządzić samodzielne eskapady po Port Angeles. - w torebce była mapa i nowy pakiecik żółtych, samoprzylepnych karteczek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:55, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Uśmiechnęła się do niego słysząc odpowiedź na swoje pytanie. W zasadzie chciała mu podziękować za to, że tu ogarnął i że sama w związku z tym została zwolniona od porządzenia się w mieszkaniu, by jakoś je doprowadzić do jako takiego ładu, który uznałaby za w miarę porządek. - Nie musiałeś. - rzuciła spoglądając na niego ciepło. Na prawdę nie wymagała od niego żadnych poświęceń. Nie musiał tego robić. Jakoś by to zniosła przecież i z biegiem czasu wypracowaliby coś na kształt umowy tak, by i jej się tu dobrze przebywało. Uspokoiło ją także to, gdy usłyszała, ze żadnych gości nie będzie. Nie czuła się tu jeszcze na tyle pewnie, by przyjmować gości jak u siebie a jednocześnie wiedziała, że sama jako gość już nie powinna się zachowywać.
Nie wiedziała co prawda skąd to jego zająknięcie, ale wręczony jej po chwili prezent wywołał w niej radość. Jej oczy błysnęły a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech jak u dziecka. Sięgnęła po podaną jej torebkę i jeszcze bardziej się uśmiechnęła zaglądając do jej zawartości. Przez moment wyszło z niej takie dziecięce podejście. Nieznacznie kiwnęła się na nogach, stając lekko na palcach a po chwili zrobiła szybki krok w jego stronę, całując go w policzek. - Dzięki. - powiedziała radośnie, łapiąc go za rękę i ciągnąc za sobą do pokoju, w kierunku stołu.
Puściła jego dłoń dopiero kiedy tam dotarli. Odsunęła sobie trochę krzesło, by wsunąć się na nie z podwiniętą pod siebie jedną nogą i siadając na niej wypakowała wręczony jej właśnie podarek. Momentalnie zaczęła go rozkładać na blacie i jak to zwykle robiła, przekręciła parokrotnie obracając mapą do góry nogami, szukając gdzie znajdzie wylotówkę na Seattle, by odnaleźć mieszkanie chłopaka. - Gdzie jesteśmy? - zapytała po chwili, z zaciekawieniem wlepiając spojrzenie w wyrysowane uliczki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:11, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Jasne. - mruknął pod nosem co zapewne Elizabeth doskonale słyszała - A ty musiałabyś wtedy chyba latać. Ręce mi nie odpadły jak widać. - był typem który nie lubił być chwalony, choć dość miło się tego słuchało, a jeszcze przyjemniej zgarniało za takie prawdę mówiąc nic, ale potrzebne nic, nijakie wyrazy aprobaty. Roy widząc Lizzy, Lizzy której wygląd teraz naprawdę pasował do nastolatki czekającej za prezentem od ojca rozchmurzył się i uśmiechnął pod nosem - Nie ma za co. - powiedział, bo faktycznie nie miała mu za co dziękować. To tylko zwykła mapa. Zmuszony siłą, poszedł za Elizabeth do pokoju rzucając okiem na swoje futerkowe stadko. Stanął nad wampirzycą kiedy ta usiadła na krześle by patrzeć na jej postępki z góry - Hm... No przestań... - zawsze musiała każdą mapą machać we wszystkie strony? Kiedy łaskawie przestała przyjrzał się dokładniej poszukując ulicy a po chwili gdy ją wyłapał wyciągnął ramię i powiedział - Gdzieś mniej więcej tutaj. - zatoczył palcem kółko wokół ich ulicy - I już trafisz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:30, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Oj nooo... - mruknęła wesoło, bo ciężko jej było zachować powagę - Ale doceniam. Dziękuję. - powiedziała z uśmiechem słysząc jego wykręcanie się od tego, że nic wielkiego nie zrobił. Dla niej zrobił, bo poczuła się w tym mieszkaniu o wiele lepiej. I nie musiała się tym razem obawiać, że się na coś wpakuje bądź nadepnie i przez to zniszczy. Nigdy nie można było być pewnym co się odnajdzie nagle pod nogami. a ten porządek, który zrobił pozwalał w miarę komfortowo się poruszać. No i zdecydowanie przyjemniej się tu przebywało. - I jest za co dziękować. - dodała jeszcze przez moment wachlując arkuszem papieru. Roześmiała się słysząc to, jak ją uspokaja. Cóż mogła poradzić na to, że nigdy nie wiedziała od której strony powinna zacząć się przyglądać. Bo przecież po co było tak tradycyjnie trzymać właściwą stroną do siebie? To było by przecież nudne.
Kiedy wskazał jej gdzie są, kiwnęła głową, unosząc na moment spojrzenie nad siebie, by spojrzeć się na jego twarz. A ponieważ był tak blisko niej, bez problemu podchwyciła na ułamek chwili jego wzrok. Po tym powróciła do mapy, przyglądając się dokładniej miejscu. Nie byłaby sobą, gdyby zaraz nie zaczęła obracać planem, sprawdzając jak ten jeden punkt można odnaleźć z różnych stron. Wreszcie trzymając tym razem mapę do góry nogami, wskazała na jej szczyt. - A stąd jechaliśmy, tak? - zapytała upewniając się czy już się nie zgubiła. Bo przecież po co było czytać opisy z nazwami ulic i kierunkami na niej napisanymi?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:53, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie ma. - powiedział ponownie i to co powiedział dalej pewnie zbijało z nóg, bo kto by go podejrzewał? - To że dałem ci mapę świadczy jedynie o moim egoizmie. - kiedy spojrzała na niego zaskoczona pociągnął dalej wzruszając ramionami i przechodząc na kanapę - Tak, tak... Bo jak się zgubisz to dopiero było by mi trochę nie wąsko. - teraz to już tak filozofował jak rzadko kiedy i co dziwne półżartował. Prawdą było to że dbał o Elizabeth, ale egoizm był totalną bzdurą w jego przypadku. Jedno z drugim się kłóciło. Przyciągnął do siebie bloczek karteczek i długopis spoczywający na czystym, wypolerowanym blacie. Wypisał jej starając się by wyszło czytelnie jedno krótkie słowo. 'Dom.' - Masz... - powiedział odklejając karteczkę. nie cierpiał tego jak się zawijały - Przyklej ją tam dokładnie. I nie zgub, bo wtedy dopiero będzie zabawnie. - mruknął z ironią dość dobrze ukrytą w głosie. Patrząc co wyczynia z mapą zapytał - Czy ty kiedykolwiek używałaś kompasu? To takie małe mądre coś co zawsze pokazuje północ. I nie chodzi tu o godzinę. - dodał śmiejąc się cicho pod nosem - Więc... Poproszę. - wyciągnął jej w dłoni mapę i położył właściwie, tak by północ znajdowała się u góry - I większość map, jeśli nie wszystkie są rysowane na ten sam wzór. Północ u góry. I tego się trzymaj a wierz mi, łatwiej trafisz. - zapewne Roy teraz był okropny bo zabierał jej całą przyjemność, ale nie mógł patrzeć na to co Elizabeth wyczynia z zadrukowaną płachtą papieru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:19, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Nie zwaliło jej z nóg, bo po pierwsze siedziała a po drugie bardziej ją to zdziwiło niż wmurowało. Po prostu raczej nie spodziewała się usłyszeć taką odpowiedź. - Egoizmie? - zapytała nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi i co miał na myśli to mówiąc. - Czemu miało by być Ci nie wąsko? - nadal nie pojmowała, toteż jej zdziwione, rozszerzone nieco oczy wybitnie zdradzały jej stan zaskoczenia.
Odebrała od niego kartkę z uśmiechem, lekko zakłócanym przez wciąż nie dające się rozgonić zaskoczenie i niepewność. - Używałam kiedyś i wiem co to jest. - odpowiedziała śmiejąc się pod nosem. Kiedyś nawet bawiła się w biegi na orientację, ale z wiadomych przyczyn nie była w tym najlepsza. Ale zdecydowanie nie była w tym tragiczna. Pozwoliła mu sobie odebrać mapę, by mógł zrobić z nią co tam chciał. nie była przecież głupia i doskonale wiedziała gdzie jest na mapach północ a gdzie południe. jednak lubiła sobie zawsze poobracać planem tak, by droga którą szła biegła idealnie w tym samym kierunku co pokazywał obraz na niej. Nie musiała się wtedy zastanawiać czy skręcić w prawo czy w lewo i to jest to właściwe prawo bądź lewo.
- Jej nooo... - mruknęła cicho marudząc sobie pod nosem - Ale tak jest fajniej. - stwierdziła i znów obróciła ją tak jak chciała, czyli prawie na bok. Spojrzała się przy tym na niego z uśmiechem przekomarzając się z chłopakiem nieznacznie. - A poza tym co by się stało, gdybym się zgubiła tak na prawdę? - zapytała - Przecież nic. Odnalazłabym się wreszcie kiedyś, nie? - rzuciła przypatrując mu się z wesołym błyskiem w oczach - Czyżbyś... - zamruczała - się martwił o mnie? - dokończyła wlepiając spojrzenie idealnie w jego oczy, szukając w nich odpowiedzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:35, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No szkoda. Trzeba było oświadczać takie rzeczy na stojąco. Wyglądało to bardziej dramatycznie i pewnie było godne Oskara. Postanowił przemilczeć ten temat co okazało się po chwili daremne, ale to dopiero za moment, bo narazie wypadało się zająć mapą i jej bezczeszczeniem w najdelikatniejszym ujęciu sprawy - Lizzy. - zaczął znów tym samym mentorskim tonem, ale szeroki uśmieszek bardzo psuł efekt. Otworzył usta by zacząć bardziej konkretny i rozbudowany wywód ale słysząc jej marudny ton skapitulował i złożył broń, tym samym przyzwalając by robiła z ta mapą co jej się żywnie podoba. Jednakże jeśli znajdzie się ona w jego rękach, północ zawsze będzie u góry, tak dla zasady i równości świata. Roy wydał z siebie odgłos który do złudzenia przypominał kpiące 'Ha. Ha. Ha' i powiedział - Czyżby to nie było oczywiste? - wiedział ze nie odpowiada się pytaniem na pytanie, ale z Elizabeth tak przyjemnie się dyskutowało że nie potrafił sobie tego odmówić. Ta wymiana zdań prowadziła do początku ich rozmowy - Jakbyś się zgubiła... Nie miałbym celu sprzątać, co za tym pójdzie wiadomo. - obrzucił kawalerkę wzrokiem czując się jak w muzeum - No i nie miałbym z kim polemizować na temat tego komu bardziej przyda się kompas. I ogólnie... - westchnął zaciskając usta. Popatrzył na Lizzy i pokręcił głową. Mogła to odebrać w jedyny sposób. Jej zaginiecie wiązałoby się z osobistą tragedią Roy'a - Ale! - zaczął nagle jak zwykle bez przygotowania - Od tego by cię pilnować są te wspaniałe karteczki. Mam nadzieje że ta mapa będzie wyglądała jak ta z Seattle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:01, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Co Lizzy? Co Lizzy? - zapytała uśmiechając się do niego i wciąż wpatrując się w te jego oczęta. Jakoś wcale nie dawała się teraz nabierać na te jego wkręcanie jej. Śmiała się przy tym w duchu, wiedząc doskonale, że zaczyna drążyć jeden z tematów, których on nieco unikał. Ale przecież miała go nie kusić i nie podpuszczać a w zakresie tych słów nie mieściło dopytywanie i drążenie tematu z rozbrajającym uśmiechem na twarzy. Jakby co była czysta jak łza. I nie miała sobie nic do zarzucenia. Wstała jednak od stołu, by wygodniej się jej było wpatrywać w te jego oczy. Oparła się pośladkami o brzeg krzesła, by jej było wygodniej i kontynuowała swoje przesłuchanie.
- Oczywiste? - zapytała wesołym tonem - Nieee... No właśnie chcę to usłyszeć. Proszę. - powiedziała spoglądając na niego spod przymrużonych lekko powiek - Powiedz to, powiedz... - Czyżbym ci była potrzebna tylko do tego, byś mógł sprzątać? - zapytała takim głosem jakby się właśnie upewniała czy los sprzątaczki jest jego własnym, świadomym wyborem i czy nie oczekuje dla siebie czegoś więcej. Efekt zdecydowanie psuł ten jej szeroki uśmiech i błyszczące wciąż z rozbawienia oczy. - I ogólnie...? Co ogólnie? - dodała nie odpuszczając tematu tak łatwo - Widzisz, trzeba mi było jednak pozwolić zamilknąć. Chociaż nie powiem, bardzo przyjemnie było poczuć jak nie dajesz mi się zamknąć. - mruknęła a od uśmiechu aż zmarszczyła lekko swój nos.
- Ha! Ja wiem! Chcesz kolejnej zabawnej mapy do kolekcji!? - rzuciła pytając retorycznie. Stała na przeciwko niego, zasłaniając swoimi plecami mapę rozłożoną wciąż na blacie stołu. - Mam racje? - zapytała badawczo omiatając jego twarz wzrokiem, który zatrzymała dopiero na jego oczach. Zrobiła przy tym wdech, wstrzymując na moment powietrze w płucach. Jakże trudno dla niej było w takich chwilach nie odegrać się na nim po pocałunku w samochodzie. Aż ją skręcało, ale jednak pilnowała się, by mimo wszystko nie przekraczać wyznaczonych przez niego granic.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:28, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Jakim cudem ona była czyta jak łza? Roy parsknął śmiechem. Wcale czysta nie była. Elizabeth niczym stara wyjadaczka podchodziła go i robiła to tak umiejętnie jak żadna z kobiet które znał - Lizzy to i Lizzy tamto. - odszczeknął. Na nic były jego uniki. I postanowił jednak co nieco ujawnić, choćby i właściwym dla niego żartobliwym tonem. Choćby miał poowijać w kilometry bawełny i nie powiedzieć niczego wprost - Panno Preston... - pani Smith odpadała w przedbiegach, postawił na naturalną dla niej wersję - Właśnie się panienka dowiedziała. Przyznałem że to oczywiste... Moje zamartwianie się o... - wskazał na wampirzycę krótko palcem jakby chciał ją dźgnąć - Chodziło o coś ponad więcej jak o sprzątanie. - mruknął wtapiając się w kanapę, byle dalej od Elzy która jawiła się teraz zadziornie niebezpieczną - Chodzi o... Ambicję. O chęć bycia... Lepszym. - mruknął przyglądając się jej uważnie - No i oczywiście o sandały. - dodał takim tonem jakby to było faktycznie sednem sprawy wokół której swobodnie krążył ani nie oddalając się zbytnio, ani nie przybliżając. Mogli sobie tak kluczyć do białego rana. Uśmiechnął się niewinnie na wspomnienie zamykających się ust Elizabeth. Jakby miał dłuższe włosy i białą szatę to brakowało by mu tylko do kompletu aureolki. Chodząca świętość i dobroduszność - Nie, nie... Narazie wystarcza mi ta jedna. I tak jej jeszcze nie oprawiłem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:21, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No była czysta. W jej własnym i osobistym mniemaniu była najczystszą i najświętszą wręcz dziewczyną pod słońcem. No dobra, z tym słońcem to może przesada lekka, ale pod księżycem na pewno. Bo która dziewczyna godząc się na wspólne zamieszkanie z chłopakiem była w stanie niczym nadobna niewiasta tylko dwa razy całowała się ze swoim wybrankiem? No okej, mała poprawka - trzy razy. Bo w sumie raz na rusztowaniu on ją pocałował. Potem ona jego, zdecydowanie bardziej śmiało. W samochodzie znów on ją pocałował i... już nic więcej nie było między nimi. Nie zmieniało to jednak faktu, że jak na rok znajomości i tak bezsłownie zadeklarowanych chęciach, to byli całkiem przyzwoici. Aż chwilami jak dla niej za przyzwoici. A ona sama to najchętniej tą jego aureolkę by sobie nad głową zamontowała. Zgodnie z tym, jak się zaparła, nie stosowała swoich sztuczek, by go uwieść. Była obok i zachowywała się tak grzecznie, jak tylko była w stanie.
- To i tamto? - rzuciła rozbawiona siadając obok niego na kanapie. - No weź, podejrzewałabym Cię o bardziej rozwinięte słownictwo a nie takie... - mruknęła drocząc się z nim ile wlezie. - Co się tak cofasz? - zapytała - Nie ugryzę. - zaśmiała się lekko trącając go ramieniem w ramię.
- Ohohoho! Teraz to Panno Preston? - parsknęła, ale po chwili uspokoiła się nieco, by wysłuchać do końca co ma do powiedzenia. Miło się tego słuchało chociaż jeśli on marudził, że ona potrafi zakręcić słowami, to on był w tym mistrzem. Podciągnęła nogi siadając na tej kanapie skrzyżnie. tak jej zazwyczaj najwygodniej było. - No tak. Byłam pewna co do tych sandałków. - mruknęła wesoło dobrze wiedząc, że tu nie o nie w tym wszystkim chodziło. One miały tylko odwrócić jej uwagę od tego jak mówił i co mówił. Poklepała go dłonią po udzie, uśmiechając się do niego tym razem już spokojniej i cieplej. Sięgnęła dłonią do swych włosów i wyplątała z nich gumkę, rozpuszczając ściśle związany loczek. Pokręciła przy tym parę razy na boki, by loki luźno rozsypały się po jej ramionach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:54, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Nie może być! To chyba miała bardzo wypaczoną osobowość. Była okropna pod względem swego zachowania i to na pewno na świętość nie zakrawało. Że niby nic, że zakaz a każde z nich wiedziało o co chodzi. I tutaj Elizabeth przedstawiała całkiem inne podejście do sprawy niż Roy. A wampir siedział sobie w spokoju mierząc wampirzycę spojrzeniem niebieskich oczu, przebierając palcami po wierzchu dłoni a aureolka z lekka przygasła. Pech chciał. Wybrankiem? Dostała po chwili od tego wybranka co najmniej intratną propozycję - Siadaj. - poklepał materiał obok siebie zachęcającym gestem - A co do wciskania się w kanapę... I do twojego gryzienia. Mawiają że do trzech razy sztuka. - powiedział szczerząc się do Lizzy - Czyli masz jeszcze dwa... - uniósł w górę dłoń odginając wymienioną liczbę palców - Podejścia. Spróbujesz? - jaki on w tej sytuacji był bezczelny, to przechodziło ludzkie i wampirze pojęcie! Podpuszczał Elizabeth wykorzystując jej dobrą wolę i siłę swego najbardziej nikczemnego a co za tym idzie kuszącego uśmieszku. Przygryzienie wargi dawało powalający efekt. Jak ona nie stosowała sztuczek to Roy wziął się za to z błyskiem w oku - Yhm... Sandałki mieć muszę. Bez tego się nie obejdzie panno P. - zakończył zabawnie spoglądając nadal na Lizz z nader dziwnym czymś w oczach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:08, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Nie no... To był chwyt poniżej pasa. A ona tak bardzo starała się na prawdę sprostać postawionemu przed nią zadaniu bycia spokojną i grzeczną. Jak on mógł ją tak kusić i podpuszczać wiedząc dobrze, że sam postawił przed nią ten zakaz. Aż ją coś w środku zaczęło skręcać a widok tych jego oczu i ust przygryzionych lekko zębami... No niech go ściśnie!
Przysunęła się do niego bliżej, skoro sam tak zaproponował. Usiadła ponownie w poprzedniej pozycji, krzyżując swoje nogi i opierając się plecami o oparcie kanapy. Aż coś się w niej gotowało. Tylko jeszcze nie wiedziała dlaczego. Przecież miała być oazą spokoju. A tu gucio wychodziło a nie oaza. Chyba, że ktoś się z semantyką pomylił i oaza spokoju powinna być odczytywana jako tornado siejące zniszczenie wśród nerwów. Wtedy by się z tym zgodziła i uznałaby wtedy ochoczo, że tak, w pełni zasłużyła na miano oazy spokoju.
Opadła głową w tył, kładąc się na oparciu i rozrzucając na nim swoje świeżo rozpuszczone włosy. "Jeden baranek skakał przez płot. Drugi baranek skakał przez płot. I trzeci baranek skakał przez płot. Gdy czwarty baranek przeskoczył przez płot... Nie! Jak rany kochany!" - próbowała sobie w myślach pobawić się dla uspokojenia w wyliczankę ale tylko jeszcze bardziej się czuła poddenerwowana tym, że w myślach szybciej się liczyć nie dawało. Uniosła spojrzenie ponownie na chłopaka, gdy się odezwał do niej znów kusząc ją tym, by złamała swoje postanowienie. - Jeszcze dwa podejścia? - zapytała niepewna tego, co chłopak może mieć na myśli. Bała się tego, że mogą myśleć o zupełnie dwóch różnych rzeczach i każdy jej krok teraz mógłby być błędnie odczytany. - Mam spróbować? - zapytała jeszcze upewniając się czy to aby to samo im chodzi po głowach. Przeniosła wzrok od tych jego cudnie błękitnych oczu do ust tak apetycznie wyglądających i pobudzających jej umysł do obsesyjnego wręcz myślenia o tym, by go pocałować.
Zawiesiła swoje spojrzenie na jego wargach i z trudem przełknęła ślinę. Nie było łatwo. Zawahała się nie wiedząc czy powinna sobie pozwolić na chwilę słabości i dać się ponieść jego kuszeniu czy też być twardą i nieugiętą dla tych jego słodkich uśmiechów. Miała przecież dotrzymać słowa. Nie chciała, nie mogła go złamać. Chciała mu dać jak najwięcej swobody jak tylko była w stanie. Nawet jeśli to miało być tak trudne dla niej. Nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo. Obróciła się o dziewięćdziesiąt stopni, siadając przodem do niego. Z jednej strony zyskała tych jeszcze kilka centymetrów więcej dystansu, ale z drugiej jeszcze łatwiej jej było wpatrywać się w jego roześmianą twarz. Wstrzymała w płucach nabrane powietrze, czekając na jego odpowiedź i utwierdzenie jej bądź też wyprowadzenie ją z błędu na temat tego, czy myślą o tym samym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:58, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Nic go nie ściskało. Wręcz przeciwnie. Roy'a rozsadzała duma i zadowolenie widząc jak Lizzy musi się zmagać sama ze sobą. I co najzabawniejsze bawił się doskonale. I tu już nie chodziło o jakiekolwiek granice, a o zwykłą dobrą zabawę przynajmniej dla jednej ze stron. Logicznym jest że albo się wygrywa, alb ponosi klęskę, ewentualnie jeszcze remisuje, a w ich przypadku, to trzecie rozwiązanie ten remis, był właśnie najprawdopodobniejszy. Choć kto wie - Lizzy... - uwielbiał zadawać pytania mające doprowadzić wampirzycę do całkowitego splątania języka - Dlaczego ty się tak denerwujesz? - może jako człowiek by tego nie poczuł, ale teraz równie martwy jak ona wyłapywał pewne sensacje, choćby i delikatne drżenie palców kiedy przeczesywała włosy. Mogła na nim wieszać psy, był okropny choć nie zamierzał się za to bić w pierś. Te usta w które teraz Elizabeth wbiła spojrzenie rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Nic nie powiedział, woląc patrzeć na to jak dziewczyna bije się z myślami. Wstrzymywanie powietrza nic nie dało. Roy nadal tak dziecięco uparty nie dawał z siebie wyciągnąć żadnej odpowiedzi. Usiadł w lustrzanej pozycji wampirzycy i podparł dłonią brodę, by wpatrywać się w jej twarz z dziwnym, uprzejmym wyrazem oczekiwania. Mógł tak długo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:27, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
To było wredne z jego strony jak tak podpuszczał ją i obserwował sobie z perfidią jak jego dziewczyna się plącze i kręci denerwując się wstrzymywanymi z trudem na wodzy emocjami. Było to wszystko u niej widoczne jak na dłoni, bo skupiona na jednym, kompletnie nie myślała o niczym innym a już tym bardziej nad tym, by ukrywać w sobie to jak bardzo pragnie znaleźć się jak najbliżej niego.
Zmieniła niecierpliwie znów pozycję, siadając tym razem na klęczkach na kanapie. Jego pytaniem jeszcze bardziej się zestresowała. Przeniosła spojrzenie z jego ust na oczy, nerwowo kładąc dłonie złożone jedna na drugiej na swoich kolanach. - Oj, bo... - mruknęła w odpowiedzi - Bo... Bo nawet nie wiesz jak bardzo na mnie działasz. I ten zapach. I... I cholernie ciężko mi się powstrzymywać przez to, by nie przekraczać wyznaczonej przez Ciebie granicy. - wyjęczała wywracając oczami do góry i splatając ze sobą palce swych dłoni, by jej nie drżały jak szalone.
Igrał z nią. Każdy ten drobny jego gest wprowadzał ją w coraz to większe tarapaty, z którymi coraz ciężej jej było się zmierzyć. Wciąż zachowywała dystans i wciąż niczego nie zrobiła, ale czuła w sobie jak z każdą kolejną upływającą sekundą topnieje jej opanowanie. Chciała się znaleźć w jego ramionach, znów poczuć smak jego ust i pozwolić swoim zmysłom choć na chwilę zapomnieć się i nie przejmować niczym wokół, jakby nic nie było w tym momencie ważne prócz jego pocałunku. Nic więcej do szczęścia nie potrzebowała. To pragnienie ciepła jego warg stawało się coraz cięższe do zniesienia i opanowania. - Gosh! - znów jęknęła widząc jak chłopak opiera sobie dłoń o brodę i z miną niewiniątka czeka na to, aż ona wymięknie - Nie rób tak! Nie patrz się tak na mnie... Nawet nie wiesz jak kusisz... - zaskowyczała jak pies na uwięzi widzący przed swymi oczami upragnioną kość. Przez moment poczuła się niemal jak wtedy, gdy skaleczył się i... stało się, co się stało. Niesamowicie intensywnie działał na jej wszystkie zmysły. A przecież nic takiego nie robił. To powstrzymywanie się przez nią, wzmacniało każdy drobny efekt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:58, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Wcale nie, wcale nie... Kto był wredny to był i to na pewno nie chodziło o Roy'a. Lizz miała masochistyczne zapędy, a on był sobą. To nie jego wina że im dłuższa była ich znajomość, tym bardziej Roy pokazywał jej siebie. Nie pasowało coś Elizabeth w tym temacie? Zajmowanie się kartografią też mogło być interesujące, ale gdyby obrał tą drogę to chyba by go powiesiła, prawda? Czyż nie lepiej się czuła więziona przez jego oczy? Przez te niebieskie, roześmiane, wpatrujące się w nią teraz oczy? Kącik ust wampira drgnął nieznacznie widząc jak Elizabeth zaczyna się wiercić i jąkać - Bo...? - zapytał cicho poganiając ją nieznacznie - Że niby kiedy?! - zawołał zaskoczony stwierdzeniem o granicy - Ech Lizzy... Ty... - wywrócił oczami i pokręcił głową odchylając się w tył maksymalnie, przez co prawie spadł z kanapy. Kiedy wrócił do poprzedniej pozycji jego oczy były znów zmrużone. I znów przyglądał się Elizabeth z tą samą intensywnością co przed sekundą - Lizzy... - wyciągnął swoją dłoń przed siebie. Porównanie go do psiej kości nie było zbyt fortunne. Zbyt szeroki kark i do żylastych raczej też nie należał. No ale jak już, to ta wredna kosteczka, teraz ujawniała swą nikczemną naturę i kusiła z premedytacją. Palce Roya zawędrowały na nadgarstek Elizabeth oplatając go umiejętnie. Przyciągnął jej dłoń do siebie ot tylko, po to by bardziej ją... Zdenerwować lub uspokoić. Zależy od punktu widzenia osoby chwytanej za nadgarstek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:42, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Taaa... Jasne. No może i nie wredny, ale z perfidią wkręcał ją coraz bardziej igrając z jej wytrzymałością i opanowaniem w taki sposób, że z każdą sekundą jeszcze ciężej jej się było opanować. I robił to z takim rozmysłem, że dziewczyna wymiękała. Nie no, pasowało jej. I podobało się strasznie widząc jak Roy okazuje jej nawet i taką odrobinę uczuć, którą w sumie pomimo udręki odczuwała z przyjemnością. Nawet jeśli to była tylko taka gra, to dawała się coraz bardziej mu w nią wciągnąć. I jeszcze cieszyła się z tego.
No nie. Kartografia w perspektywie tego, do czego próbował ją wkręcić była beznadziejnie nudnym zajęciem. I kompletnie jej w tej chwili nie interesowała. Faktycznie byłaby gotowa go udusić czy coś innego mu zrobić, aby tylko nie przerywał. I coraz bardziej topiła się w tym jego spojrzeniu tracąc resztki rozsądku. Coraz bardziej, z każdą chwilą, oddawała mu większą cząstkę siebie. nawet przez tak drobne gesty. - Jak to nie wiesz kiedy? - zapytała - Wtedy, tych kilka dni temu, gdy zwracałeś mi uwagę, że sama Cię prowokuję. - powiedziała wyduszając z siebie słowa - Wtedy, kiedy... A z resztą nie ważne. - jęknęła spoglądając w jego oczy - Starałam się..., staram się nie narzucać Ci niczego. - rzuciła wzdychając.
Kiedy wychylił się w tył i tak nim zachwiało, wychyliła się odruchowo, by spróbować go asekurować. Jednak poradził sobie sam, przez co gdy znalazł się ponownie w poprzedniej pozycji, znalazła się jak na jej gust zdecydowanie za blisko niego. Był dla niej w tej chwili niczym żar, czekający tylko na to, aż od jego gorąca coś zapłonie żywym ogniem. A już kompletnie poczuła się pokonana, gdy pochwycił jej nadgarstek, tym samym jednocześnie przyciągając ją do siebie wraz z dłonią, którą pociągnął w swoją stronę. - Ja... ja już nie mogę... - jęknęła pochylając się nad jego twarzą i wyjątkowo krucho i delikatnie musnęła wargami jego usta, delektując się chwilą, za którą później pewnie przyjdzie jej się tłumaczyć.
Oszalała na jego punkcie. Tak, to musiało być szaleństwo, skoro nie była już w stanie się dłużej powstrzymywać. Wygrał z nią i złamał jej wolę tym swoim słodkim uśmiechem i spojrzeniem błękitnych oczu, w których się zatracała. Po chwili zawieszenia się, zamarcia w bezruchu po tym, co zrobiła, spojrzała się z tak bliska w jego oczy, jeszcze raz trącając jego wargi swymi ustami, by znów go pocałować, z jeszcze większą intensywnością niż moment wcześniej. Rozchyliła nieznacznie usta, językiem przesuwając po jego gorącej jak dla niej wardze, wciąż usiłując się pohamować, by niczego więcej nie zrobić. Pokonał ją i... całkowicie miał ją w garści.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:08, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- O mój boooże! - zawołał wybuchając gromkim śmiechem, a po chwili umilkł i wykrzywił usta bo przypomniał sobie że trwa coś takiego jak cisza nocna i inni lokatorzy śpią - To teraz możesz mi się odwdzięczyć. Ja prowokuję ciebie. - przyznał się bez bicia, inaczej tego ująć nie mógł. Przesunął palcami po aksamitnej skórze Elizabeth - Jesteśmy kwita. - mruknął zadowolonym tonem - Oj nie ważne, nie ważne bo znów zaczynasz się niemiłosiernie plątać, choć... Do cholery to urocze w twoim wykonaniu. - jęknął parskając śmiechem. To była prawda, nic nie umiało go tak rozbawić jak zakręcona Lizzy, tym bardziej Lizzy która broniła się przed nim wszystkimi siłami, a przegrywała z kretesem na własne życzenie. No cóż, nie musiała mu się z niczego tłumaczyć. Roy w końcu wiedział co robi. Może miał kilka motywów, może żadnego. Kto wie do czego to wszystko zmierzało - Nikt... Nigdy... Ci niczego nie zakazał. - powiedział cicho czując przyjemne mrowienie na ustach - Masz pecha. Trafiłaś na syna pastora. - no może było to głupie tłumaczenie, ale wyjaśniało jego powściągliwość względem niej - Stanowczo trzeba było zapytać kogoś innego o tą zapalniczkę... - mruknął rozbawiony przysuwając się do Lizzy odrobinę. Ta odrobina wystarczyła, bo oboje odruchowo zrobili to samo. I już nie mogła czepiać się o jakiekolwiek zakazy, bo Roy zniósł je wszystkie jednym, określającym jego zapędy wobec Elizabeth pocałunkiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:39, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Poległa z kretesem. Nawet i jego śmiech spowodowany widokiem tych jej usilnych starań w niczym jej nie pomagał. I wcale nie czuła się z tym lepiej wciąż nie chcąc go do niczego zmuszać. Czuła smak porażki, chociaż osłodzonej dotykiem jego skóry, którą poczuła pod opuszkami palców dłoni, położonej ostrożnie na jego szyi i gorącem jego ust. - Ty to robisz specjalnie! - jęknęła z wyrzutem przemieszanym z radością, która ją rozpierała wręcz od środka. - Paskudo jedna... - mruknęła obejmując jego kark delikatnie.
Wiadomość o tym, że jego Ojciec jest pastorem zdziwiła ją, bo w sumie nieznacznie tłumaczyła to jego powściągliwe wobec niej do tej pory zachowanie, ale nie miała siły się w tej chwili nad tym dłużej zastanawiać. Odsunęła ze swej głowy teraz wszelkie tłumaczenia ciesząc się jego tak wyczekiwaną przez nią bliskością. - Tak złym to było wyborem? - zapytała, chociaż wcale nie potrzebowała usłyszeć odpowiedzi. Widziała po jego reakcji, że nie było i że chłopak chyba bynajmniej nie żałuje.
Kiedy przysunął się do niej i znalazła się w jego ramionach już totalnie poczuła się pokonana i powalona na łopatki. Przymknęła powieki poddając się jego ustom i rozkoszując się ich miękkością i tak wyczekiwanym smakiem. Nie miała siły się w tej chwili bronić, bo bynajmniej nie miała na to nawet minimalnej ochoty. Chciała tego i coś w jej duszy skowyczało, by nie przerywał. Była wściekła na siebie za to, że się poddała, bo wszystko mogło się potoczyć inaczej. Ale z drugiej strony cieszyła się jak głupia tym, że jednak nie musi się starać za wszelką cenę zachowywać jak przyjaciółka i pilnować się na każdym kroku, by utrzymać wyznaczony przez niego dystans.
Westchnęła i zamruczała cicho, poddając się z rozkoszą chwili zapomnienia się w jego ramionach. Nic więcej nie potrzebowała i do niczego więcej nie czuła potrzeby doprowadzić, bo już nawet takie coś wystarczało jej zupełnie do szczęścia. Oddała jego pocałunek równie namiętnie, ciesząc się tym, na co jej pozwolił i dopiero po dłuższym czasie odsunęła nieznacznie usta, by rozchylając powieki spojrzeć na niego. - To znaczy, że wcale nie muszę się zachowywać tylko jak przyjaciółka? - zapytała wlepiając spojrzenie w jego oczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:11, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Roy otwarł szerzej oczy i usta jakby śmiertelnie przeprażony - No nie! - pochylił głowę i ukrył ją w dłoniach jakby to on był tym przegranym - no nie... Rozgryzłaś mnie. - no w końcu, już mu się pomysły zaczynały kończyć. Już dawno nie gimnastykował się tak usilnie podpuszczając kogokolwiek - Paskudo, tak? Ooo... To zniewaga, krwi wymaga! - z tą krwią to może trochę przesadził więc Elizabeth została precyzyjnie wyszturchana i wyłaskotana w ramach kary i zadość uczynienia. Dał jej spokój co miało służyć temu by sam przywołał się do porządku i zebrał myśli potrzebne do logicznej i trzymającej się całości odpowiedzi. Nie było łatwo, w ręcz przeciwnie teraz Roy poczuł ile samozaparcia musiała mieć w sobie Elizabeth żyjąc obok niego i zachowując się jak to określiła: 'jak przyjaciółka' - A nie? - zapytał chcąc najpierw według kolejności odpowiedzieć na pytanie o wyborze - Popatrz co tez ja z tobą najlepszego wyczyniam. Pewnie siedząc tutaj ze mną w ostatnich chwilach wyzwałaś mnie od szumowin, bezczelnych kolesi podpuszczających dziewczynę ile wlezie, od wredot, od perfidów i tak dalej... Same negatywne określenia. - nad tym drugim pytaniem przyszło mu się zastanowić proporcjonalnie dłużej do jego wagi, a nie było to przecież błahostką - Elizabeth. - rzadko mogła u niego usłyszeć bardziej poważny ton. Nastrój prysł, ale przerodził się w coś innego - Mieszkasz ze mną, dzielę się z tobą moimi chomikami... - uśmiechnął się nieznacznie bo chyba nigdy nie umiał być do końca poważny - Rozpiera mnie radość widząc ciebie, myśląc o przyszłości wplatam w nią twoją osobę, więc sądzę... Że zachowywanie się jak przyjaciółka już ci nie przystoi. - przeskoczyła o poziom wyżej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:47, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Przyjrzała się tej jego po mistrzowsku odtwarzanej grze aktorskiej, którą nawet i kupiła w jakiejś części. Czasem była niemożliwie łatwowierna. Kiedy jednak chłopak zażądał zadość uczynienia za nadane mu miano i rzucił się na nią, by ją podźgać w boki i brzuch oraz połaskotać ją tak, że aż skręciła się kładąc na kanapie bokiem, zwinięta w kulkę, zaczęła się śmiać i piszczeć. Z ledwością odpierała jego ataki, żałując że nie ma jeszcze ze dwóch dodatkowych rąk, by się przed jego dłońmi bronić.
Dopiero ledwie słyszalne walenie w ścianę przez któregoś z wybudzonych przez nich ze snu sąsiadów, powstrzymało dziewczynę od dalszego wycia i śmiania się. Pacnęła dłonią swoje usta, zatykając je tym samym, by więcej nie obudzić już nikogo swoim śmiechem. Podniosła się przy tym z leżenia, by znów usiąść na kanapie po tym, jak padła pod naporem jego łaskotek. Spojrzała się na niego ciepło a zarazem spokojnie, wyciągając w jego stronę rękę i mierzwiąc mu na czubku głowy te jego króciutkie włosy. - Wcale nie. - odpowiedziała wesoło, ciepłym głosem - Co najwyżej tą paskudą i zarazą. - uśmiechnęła się opuszczając rękę i kładąc ją na boku swego uda. Podciągnęła po tym nogi pod siebie obejmując je rękami i kładąc brodę na swoim kolanie.
Słysząc jego słowa i to jak się o niej wypowiada, zrobiło jej się miło. Przyjemnie było dowiedzieć się, że jest dla niego kimś więcej niż przyjaciółką, którą się czuła w ostatnim czasie. Kąciki jej ust znów powędrowały do góry, gdy napomknął o swojej hodowli pupili. Ciężko było by się przy tym nie uśmiechnąć. Moment później znów wyciągnęła do niego swoją dłoń, łapiąc jego rękę i minimalnie ją ściskając. Wychyliła się lekko w jego stronę, swoją drugą dłonią przesuwając po jego szyi. - Będziesz jeszcze tego żałował. - mruknęła z lekkim uśmiechem - Na pewno. - kiwnęła głową siląc się na powagę, która totalnie jej nie wychodziła - Bo nie pozwolę Ci mieć takich samych jak ja sandałków. - dokończyła się śmiejąc się już tym razem bardziej.
- Dobra, stop. - powiedziała - Bo się zaczerwienię znowu. - dodała puszczając do niego oczko. Nigdy nie lubiła rozciągać w zbyt długim czasie poważnych rozmów. To, co usłyszała, było dla niej wystarczające. Przesunęła dłoń z jego szyi na ramię. - A tak serio, to jeszcze raz dzięki za tą mapę. Przyda się na pewno na kiedyś. - stwierdziła nie wiedząc co jeszcze mogła by w takiej chwili powiedzieć. Zbyt poważnie się dla niej zrobiło a wolała zdecydowanie bardziej widzieć ten jego wesoły uśmiech, przez który przepadła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:09, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Paskudą i zarazą? Roy westchnął jakby spadł z niego jakiś wielki ciężar - Ale z ciebie komplemenciara! Wiedziałem że trzeba uważać, no co za peszek, co za peszek... - czekając na jej kolejny ruch siedział w spokoju, czując się całkiem miło tak doceniony i obłaskawiany dotykiem Elizabeth - No jasne, że będę żałować. - prychnął wskazując na ścianę - Jak zaczną spływać do mnie skargi sąsiadów w związku z twoimi radosnymi piskami, to faktycznie możemy mieć problem, no cóż... Zawsze jest jeszcze gdzie zamieszkać. - mruknął w tym wypadku mając raczej na myśli mosty i cienie pod nimi. Wampiryzm miał taki plus że pozwalał przeżyć w każdym możliwym środowisku na ziemi. Tekstem o sandałach jednak zbiła Roy'a z pantałyku tak że przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Powściągnął wybuch radości i utrzymał jakimś cudem chyba dość poważny wyraz twarzy choć kąciki ust drgały mu same jakby miał jakiś nerwowy tik - Więc to tak... - zaczął jakby odkrył okropny spisek z jej strony - Dobrze... - odwrócił od Elizabeth wzrok i mogła teraz obserwować jego profil - Lepiej późno dowiedzieć się o takich sprawach niż po czasie... - odpuścił dalsze kazanie o tym kim dla niego jest, skoro to co powiedział dostatecznie satysfakcjonowało Lizzy. Po chwili spojrzał na nią unosząc jedną brew w górę i zapytał przymiłym tonem - Ale żakiet jakiś pożyczysz? - nie, on nigdy nie kończył. Jakby była człowiekiem to chyba już dawno by go odprawiła z powodu bólu brzucha, który wzbudzałby w niej poprzez ciągłe żarty. Śmieszne żarty, taką miał nadzieję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:38, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Komplemenciara? - zdziwiła się, ale uśmiechnęła się do chłopaka, opuszczając po paru chwilach rękę, którą trzymała na jego szyi. - Masz ciekawy sposób wartościowania co jest komplementem a co nie. - zaśmiała się cicho a słysząc jego uwagę o tym, że sąsiedzi na prawdę mogą się zacząć czepiać tego jej śmiechu w jego obecności, postanowiła się pohamować od kolejnych wygłupów. - Oj Roy, Roy... - rzuciła i poklepała go ręką po udzie. Po chwili opadła bezwładnie na bok, z wciąż podciągniętymi do siebie kolanami, kładąc głowę na oparciu kanapy.
- To wiesz co? - powiedziała, ale przecież nie mógł wiedzieć co jej chodzi po głowie - Możemy w takim razie zaraz chociaż poudawać, że śpimy. - stwierdziła - Bo nie wiem jak Ty, ale ja miałam dziś nadmiar wrażeń i chwila na uspokojenie się, mogłaby się przydać. - zaproponowała. Poza tym po tej jeździe samochodem wprost marzyła o wzięciu prysznica.
Prychnęła cicho pod nosem widząc jak chłopak udaje obrażonego i wielce niepocieszonego nowiną, iż nie będzie mu dane mieć takie same sandałki. W sumie, to był bardzo durny powód do przekomarzania się. Bo przecież oboje dobrze wiedzieli, że raczej by ich nie potrzebował. A tym bardziej takich na obcasie. Jednak zabawne było to, jaki drobiazg mógł im służyć za pretekst do wydurniania się. - Oooo! No wiesz?! - rzuciła tym razem próbując sama udać dotkniętą - Jak chcesz, to korzystaj. Co moje, to Twoje. Nie krępuj się. - stwierdziła parskając po chwili śmiechem. Nie była w stanie zbyt długo udawać poważnej i spokojnej, bo i powodów do tego nie miała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:54, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Roy ogólnie miał ciekawe sposoby na wszystko. Nie tylko jeśli chodzi o spojrzenie na komplementy. Bo kto zaczynał chodzić z dziewczyną która go zaraziła nieśmiertelnością? Jedynie on lubił mieć pod górkę, albo z drugiej strony, lubił sobie wszystko ułatwiać. Zależy jak na to spojrzeć. Pesymistycznie czy optymistycznie. Roy do pesymistów raczej nie należał, więc w grę wchodziła na druga opcja. Śledził jak Elizabeth przechyla się na bok by się położyć i stwierdził - Nie wiem co. - nie umiał czytać w myślach a mogła mieć tysiąc różnych pomysłów na minutę. Poudawanie spania, wydało mu się abstrakcją, ale kiedy to przemyślał uznał że to jest jedyne wyjście w ich sytuacji - I tak nie mamy co robić, to możemy poudawać. - powiedział wpatrując się w widoczny przez okno księżyc - Ja nie miałem, ale tobie faktycznie się należy. Udajemy tak na całego? Z kołdrą i piżamą czy obstajemy przy teraźniejszej formie? - mogli wybierać a jemu to było bez większej różnicy. I tak nie zaśnie. Dźgnął palcem stopy Lizzy mówiąc - W porządku, będę pamiętał. Jak mi zabraknie czegoś zgłoszę się do ciebie. I twojej wszechpotężnej torebki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:25, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No cóż. Roy musiał mieć zapędy masochistyczne spotykając się z kimś, kto odebrał mu życie. Ale... Właśnie to życie, bądź też nieżycie w ich przypadku, czasem przynosiło różne niespodzianki i ciężko było nawet z tym walczyć. - Oj tam... - mruknęła - Do zrobienia by się tysiące rzeczy znalazło. Ale po prostu położyłabym się. Bez różnicy mi czy tak czy w full wersji. Przyznaję się bez bicia, że Nicolas mnie dzisiaj wymaltretował przerzutami a potem to moje spotkanie trzeciego stopnia z Twoimi koleżankami i jeszcze próba rozbicia Ci auta... I ogólnie tak jakoś. Bynajmniej mi się nie zbiera na letarg, bo do tego jeszcze dużo brakuje, ale jak tak będziemy siedzieć i szukać sobie zajęcia, to sąsiedzi nie tylko będą walić w ścianę a wręcz nawet naślą Ci policję na kark za zakłócanie ciszy nocnej. - stwierdziła i chyba sporo było w tym prawdy, bo przecież większość ich rozmów kończyła się chociaż minimalnym wydurnianiem się.
- No chyba, że wstydzisz się swojej piżamki? - zapytała uśmiechając się do niego - Mogę Ci pożyczyć jakąś koszulkę do spania. Mam ze dwie, więc wystarczy i dla Ciebie. - mruknęła wesołym głosem. Już sobie potrafiła wyobrazić go w swojej koszulce. To była by miazga. Padła by chyba ze śmiechu na ten widok, ale cóż. Póki co, jeszcze się nie zgodził na pożyczkę. - Ej! A to co za dźganie?! - rzuciła spoglądając na jego rękę, która właśnie ją trąciła w nogi - Haha! I wierzysz, że znajdzie się w niej wszystko, czego będziesz potrzebował? - upewniła się - Wiesz, chyba muszę stwierdzić, że na przykład słonia w karafce tam nie znajdziesz, gdybyś miał taką zachciankę. - wyszczerzyła się do niego.
- No dobra. To ty się zastanów a ja w tym czasie skoczę do łazienki. Nie wiem jak Ty, ale ja marzę wprost o wzięciu prysznica. - stwierdziła podnosząc się z kanapy. Jednak gdy wstała i już miała się udać do powyższego pomieszczenia odwróciła się nagle, i przytrzymując swoje włosy, by nie opadły, pochyliła się nad jego twarzą dając mu całusa tuż przy samych jego ustach, lecz nie bezpośrednio w nie - Będziesz tego żałował. - orzekła bezsprzecznie - Bo teraz jak już mi pozwoliłeś, to będę tego nadużywać... - mruknęła prostując się i kierując po chwili swoje kroki w stronę szafy, w której na półce miała odłożoną koszulkę na wypadek, gdyby zdecydował, ze jednak z pełną szopką będą odstawiać spanie. Po tym trzymając w dłoni jakąś niezbyt dużą objętościowo tkaninę pomaszerowała, niknąc za drzwiami łazienki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:05, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
On? To ona chodziła ze swoją kolacją, ale... Jak kto woli - No tak, tak... Dziewczęta mogą wymęczyć. Tym bardziej jak faktycznie zadawały ci coraz to bardziej ciekawskie pytania. - nie chciał wiedzieć jeszcze co go czeka jutro. A może nic... Liczył na to że i Susan i Lily będą obrażone, przez co miał zapewniony dzień spokoju - Ta nieudana... - podkreślił by w końcu przestała to wałkować - Próba rozbicia mojego samochodu. Przestań o tym myśleć. Dobra byłaś. - nie wiedział skąd w niej tyle negatywnego podejścia do sprawy. A tego nie lubił i tępił ile mógł - Taaa, chyba masz rację. - powiedział patrząc na przeciwległą ścianę trochę krzywo, jakby była mu czegoś winna. W zasadzie była, ale przecież nic z tym nie zrobi - Nie wstydzę się, bo nie mam czego. Nie mam piżamy. - stwierdził obracając ku Elizabeth twarz. No nie miał. Sypiał w bokserkach, za czasów ludzkich jeszcze w wyciągniętym podkoszulku. Kiedy oburzyła się na jego zaczepki przyłożył palec do ust i zasyczał - Ciii... Bo pobudzisz wszystkich. Nie wierzę że znajdę wszystko, ale słoń mi raczej nigdy potrzebny nie będzie. - nie potrafiłby sobie wyobrazić sytuacji w której potrzebowałby tego zwierzęcia. Chyba byłby baaardzo głodny, ale wątpił by dostał apetytu na słonia. Kiedy zgarnął buziaka prychnął rozbawiony - Bo jeszcze mnie tą groźbą przestraszysz i dopiero będzie. - kiedy Elizabeth zniknęła za drzwiami Roy popatrzył na kanapę bez przekonania. Spanie, nawet i udawane wymagało rozłożenia mebla. Kołdrę odpuścił, nie chciało mu się szukać powłoki. Wstał i leniwie zabrał się do swego zadania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:30, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
O tam. Chodzić z kolacją... Też mi coś. Jedni chodzili z kolacją a inni na kolację. Drobna, niewiele znacząca różnica znaczeń. Któż by się przejmował. Co do jutra, to Elizabeth cieszyła, że to nie ona będzie się musiała zmierzyć z tymi dwiema zołzami. Ją samą przyjaciele z baletu już wymaglowali na ostatniej przerwie i wcale nie było tak źle. Seba co prawda się obraził chyba za to, że nie dała mu się nigdy namówić na randkę i w tej sytuacji już pewnie nie da, Monique próbowała pokazać nagle jak to jej wspaniale się rozmawia z niejaką Isabelle, co kompletnie nie wzruszyło Elzy a Nicolas? Nicolas pociskał nią o ziemię wielokrotnie, próbując wyjaśnić jej, że jak z powodu chłopaka będzie przychodziła na zajęcia nieprzytomna, to on już jej da porządny wycisk, by jej wybić z głowy te motyle. Tylko Katie i Poul zachowali się w miarę przyzwoicie. Chłopak stwierdził, że to jej prywatna sprawa z kim się zadaje a Katie ciekawsko dopytywała się gdzie się poznali, jak i takie tam. Nic strasznego.
- Dobra, dobra! - powiedziała głośniej, tak by usłyszał, już zza drzwi łazienki do chłopaka - Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Rano zobaczyć jakiś obtarty zderzak, czy pęknięty błotnik i odechce Ci się. - zaśmiała się lekko. Wcale nie podchodziła do tego tak pesymistycznie jak by się zdawało. Po prostu czasem lubiła sobie pomarudzić i tyle. Zamarła w pół kroku do umywalki, zsuwając ze swych bioder spodnie. Nie ma piżamy? To w czym śpi? Zawahała się czy to aby dobry pomysł z pozostawieniem mu wyboru co do snu. Co jak co, ale z rozebranym całkiem facetem, nie była jeszcze gotowa wylądować w łóżku.
Nie żeby była taka święta, bo przecież parę razy w jej przeszłości, nawet i tej wampirzej, była z mężczyzną, ale z Royem? Nie. Ich związek nie był ani z tego rodzaju, gdy ląduje się w łóżku tylko dla jednej czynności a potem zapomina się o wszystkim nawet nie pytając o imię, ani też nie toczył się na tyle szybko, by teraz przekroczyć aż takim gigantycznym krokiem tyle mil odległości między nimi. Pokręciła jednak sama do siebie głową i po rozebraniu się i zmyciu makijażu wskoczyła pod prysznic.
- To którą opcję w końcu wybrałeś? - zapytała wychylając się samą głową na moment z łazienki, by spojrzeć na chłopaka gdy była już odświeżona i po wytarciu się, owinięta jeszcze ręcznikiem. Nie wiedziała do końca czy ma się ubierać w ciuchy, czy w koszulkę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:51, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawe podejście. Ale on i tak wiedział swoje. I chodziła Z kolacją a nie NA kolację. Ich kolacja jeśli byli by głodni spała, a jeden z jej składników upychał ziarno. Chomik o kolorze futerka ziemniaków w mundurkach zawiercił się i zarył jeszcze głębiej w siano. Roy, kiedy uporał się z kanapą, której to chyba od wieków już nie rozkładał stanął nad nimi przyglądając się z ciekawością i czekając aż łazienka się zwolni. Co do uszkodzeń samochodu jakoś się nie martwił. No najwyżej. Trudno. Przecież jej nic za to nie zrobi i będzie uczył dalej. Kursantom zdarzały się gorsze przypadki, a tak szczerze rzecz biorąc to od dawna kusiła go myśl o zmianie samochodu, ale skoro ten aktualny służył teraz za testowy to niech służy a później się zobaczy. Takie i inne życiowe pomysły pałętały się po głowie wampira obserwującego swój posiłek. Kiedy drzwi od łazienki w końcu się otwarły a po kawalerce rozniósł się zapach chemii, pachnącej nie wiedzieć czemu truskawkowo czy jakoś tak bardziej owocowo Roy obrócił się przeklinając w duchu swoje dzisiejsze przyzwolenie - No jak mamy udawać spanie to stawiam na komfort psychiczny które daje rozłożone łóżko. - bardzo logiczne podejście - Chyba że chcesz sobie postać resztę nocy... - mruknął idąc do szafy by w niej pogrzebać za bielizną - To proszę bardzo, ale ja wolę się położyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:15, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
A tam od razu chodziła. Spotykała się. Nachodzić, to się wiele nie nachodzili. W końcu wielu spacerów nie odbyli razem. No ale semantyka, semantyką a swoją drogą dziewczynie przyszło do głowy, że będzie musiała pewnie jutrzejszego dnia podskoczyć sobie na małe polowanie, by wrzucić coś na ząb. Jakoś żelaznych zapasów chłopaka na tak zwaną czarną godzinę nie chciała ruszać. Tym bardziej, że te zapasy wydawały jej się całkiem słodkie i zabawne siedząc w tych swoich trocinach i wpitalając kolejne ziarenka i wafelki.
Zapachnieć mogło. Ale to raczej nie były truskawki ani żadne inne owoce. Ona osobiście wolała migdały z magnolią. Takie połączenie dawało przyjemną dla niej woń przypominającą miękkość i delikatność. Chociaż to może była tylko jej subiektywna opinia. Kiwnęła głową przyjmując jego decyzję do wiadomości i po chwili zniknęła znów za drzwiami łazienki. Rozczesała włosy, wyszorowała zęby i przebrała się w [link widoczny dla zalogowanych], składając dokładnie wszystkie swoje rzeczy w kostkę, by po tym położyć je na kuferku pod umywalką. Zauważając zostawione przez chłopaka środki czystości, wyszorowała po sobie brodzik i umywalkę i dopiero wtedy, przygotowana wyszła z łazienki.
Przeczesała włosy dłonią, podchodząc do swojej walizki. - To co? Teraz Twoja kolej? - mruknęła, sięgając do wnętrza bagażu ręką, by wyciągnąć dla siebie jakieś figi, w których mogłaby się położyć. Co jak co, ale nie chciała, by się jej koszula w którymś momencie podwinęła i by chłopakowi tym samym dostarczyć dyskomfortu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:34, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
A co brakowało jej spacerów i wycia do księżyca? Wszystko da się zrobić w swoim czasie. No przecież teraz noce były ich i to w pełni. Wystarczy szepnąć słowo. Magnolia i migdały? To Roy miał coś z powonieniem? Nie może być. Widać chomiki już za bardzo mu w pamięci zapadły, albo zapomniał jak truskawki pachną. Miał prawo. Ale niech będzie że magnolia, choć by się kłócił. Z uprzejmości dla płci pięknej ustąpi. Kiedy Elizabeth zniknęła, a on wygrzebał to czego potrzebował, chodził po kawalerce bez większego celu. Słysząc jak szoruje brodzik uniósł oczy ku sufitowi i pokręcił głową zastanawiając się po co to robi skoro on miał w planach to samo. Nie narzekał. Oczy wampira powiodły za Lizzy kiedy pojawiła się w głównym i jedynym pokoju. Teraz już tak aż nie przeklinał swych postanowień. Jakoś chęci mu na to zmalały - Tak, tak... - mruknął tym razem przeklinając jedynie samego siebie, broń boże Lizzy. Jej długie nogi były tego nie godne. Bluźniłby. Odzyskując panowanie nad umysłem wpadł do łazienki i zamknął się w niej na piętnaście minut. Wyszedł szorując się zawzięcie po prawej łopatce, przeciągając przy okazji kości. Jakoś nigdy do końca nagi się nie czuł bo tatuaże były jak nadruki na koszulce, a całości dopełniały zwykłe czarne bokserki. Kolory widać przypadkiem wybrali te same.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:09, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Może i miał coś z węchem a może i nie. Odrobiną truskawek może i mogło mu zapachnieć. Pod wpływem wilgoci z jej włosów mógł się rozejść delikatny zapach, chociaż było to tak nikłe, że musiałby mieć niesamowity węch. Albo też po prostu sama dziewczyna tak na niego działała, że wychwytywał nawet te najdrobniejsze niuanse przyjemne dla jego nozdrzy.
Kiedy chłopak zniknął w łazience, naciągnęła na siebie bieliźniane szorty, by w razie, gdyby niefartem podwinęła się jej koszulka, nie świecić gołym zadkiem. Usiadła sobie na brzegu rozłożonej kanapy czekając na to aż chłopak wyjdzie z łazienki, bawiąc się przez chwilę jakąś grą na telefonie. Było jej trochę nie wygodnie tak siedzieć całkiem w pionie, więc podwijając pod siebie nogi, oparła się łokciem o poduszkę.
Zobaczyła go wchodzącego do pokoju po paru chwilach, więc uniosła się i odłożyła telefon na blacie stołu, by się nie plątał gdzieś pod nogami jakby go tam rzuciła. Uśmiechnęła się widząc go w sumie pierwszy raz tak 'nieubranego'. - Jej! - pisnęła wesoło widząc te wszystkie jego tatuaże. - masz ich aż tyle? - zapytała zaciekawiona - Powiedz, że pozwolisz mi je obejrzeć... Proszę... - wyjęczała klepiąc koło siebie dłonią miejsce, w którym mógłby usiąść - Poprzednim razem widziałam tylko te na Twoim prawym ręku. - wyjaśniła - Aaaa... To fajne. - uśmiechnęła się mając nadzieję, że chłopak pozwoli jej spełnić swoją zachciankę.
Zawsze interesowała się malunkami na ciałach innych osób. Ba! Nawet sama chciała sobie coś zrobić, ale wpierw brat był zbyt ciekawski i nijak nie dawało się tego zrobić a potem stała się tym, kim była i siłą rzeczy było już to niemożliwe. Jedyne co miała i co udało jej się zrobić w tajemnicy przed bratem, to był kolczyk w pępku, którym nigdy i nikomu się nie chwaliła. Ale dziary na jego ciele powodowały u niej ciekawość pomieszaną z fascynacją. - No pozwól mi proszę... - powtórzyła z wyczekującą miną na twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:42, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Cofnął się o krok z wrażenia jakie wywołała reakcja Elizabeth. Tego mu jeszcze do pełni szczęścia brakowało - Co ja jestem? Obwoźna galeria sztuki? - zapytał obejmując swój korpus ramionami co akurat niewiele zakryło. Największy tatuaż był na samych piersiach i trudno było go ukryć. Połączenie słońca i księżyca, bo na to to wyglądało raziło po oczach z daleka. Otwarł usta by powiedzieć że widziała już je, ale Lizzy wyprzedziła go precyzując dość dokładnie kawałek ciała na którym mogła tatuaże podziwiać. Był zmuszony skapitulować - Boże, ale nie patrz tak na mnie... - stanowczo nie lubił kiedy przyglądano mu się tak intensywnie. Nie był przyzwyczajony. Rozluźnił ramiona i podszedł do kanapy by spocząć obok wampirzycy. Usiadł sztywno czując się jak podczas jakiegoś przeglądu. Dostała przyzwolenie. Nijak już swoich tatuaży ukryć nie mógł - Tylko nie łaskocz. Bo ci oddam. - zagroził podejrzewając że Elizabeth nie odmówi sobie prześledzenia konturów niektórych z nich własnymi palcami. Przekręcił się ku niej, by miał pełny ogląd sytuacji a nie tylko prawą stronę jego ciała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:10, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- No chodź no... - mruknęła jeszcze raz poklepując miejsce na kanapie koło siebie. - No przecież nie ugryzę. - zaśmiała się lekko - A jeśli nawet, to przecież sam mnie do tego namawiałeś. - dodała mrużąc przy tym oczy - No nie wstydź się. - dopingowała go próbując oswoić go z tą sytuacją. Co ona biedna mogła poradzić na swoją ciekawość, która czasem z niej wyłaziła od tak i nie dawała się za bardzo powstrzymać. - Nie, nie. Ej, to nie tak. - próbowała się wytłumaczyć z tego, że tak wlepiła w niego swoje spojrzenie. - Sama kiedyś chciałam coś sobie zrobić, ale... się nie udało. - dodała.
- Jak mam się nie patrzeć? - zapytała wytrącona nieco z rytmu. Nie wiedziała o co mu chodzi. Ma mu się nie przyglądać z zainteresowaniem, ciekawością czy fascynacją? A co w tym było złego? Nie potrafiła pojąć. Ucieszyła się widząc jak chłopak koło niej siada i pozwala jej po prostu siebie obejrzeć. Może to głupie było, ale co? Miała nagle odwrócić wzrok i udać, że 'o rany, facet mi się odsłonił i ma takie fajne dziary, że lepiej na nie nie patrzeć'? No bez przesady.
- Postaram się. - zgodziła się, chociaż podejrzewała, iż mimo wszystko kiepsko jej to wyjdzie. Nawet jeśli nie chciała, to delikatny dotyk mógł go załaskotać. A przecież specjalnie palców nie będzie dociskać tylko dlatego, by broń boże go nie mrowiło. Zaczęła od jego drugiej ręki, tej której poprzednim razem nie dał sobie obejrzeć. Przesunęła palcami od barku po samą dłoń, przenosząc wzrok na kolejne obrazki. Starała się nie wlepiać wzroku w każdą z osobna i nie przyglądać mu się jak manekinowi, bo dobrze wiedziała jak to może być niekomfortowe, ale mimo wszystko ciekawość robiła swoje. Po tym przeniosła się na jego pierś, na moment rzucając wzrokiem na jego twarz, by sprawdzić czy już nie ma dość jej ciekawskiego spojrzenia. Po każdym obrazku przesuwała opuszkami palców, wyznaczając sobie drogę, którą jej oczy się prześlizgały. - Wszystkie robiłeś w tym samym czasie? - zapytała rzucając wzrokiem na jego pierś po czym ponownie wracając do jego twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:28, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawe od kogo się nauczyła tak mruczeć. Jakby kocica nawoływała. Dobrze że nie miauczała przeraźliwie, a całkiem przyjemne dla ucha te jej pomruki były - Kobiety. Wy wszystko umiecie przekręcić na swoje. - prychnął kiedy tak gładko wykorzystała przeciwko niemu jego własne słowa. Musiał zacząć uważać, bo jeszcze się pogrąży kiedyś przez własne gadulstwo - A dlaczego się nie udało? - zapytał ciekaw tego czy się bała bólu, czy ktoś jej zakazał, czy po prostu zbierała się a po przemianie było już za późno. nie umiał określić jak miała nie patrzeć. Odwrócić jej wzroku nie mógł nakazać, a tak szczerze to była chyba pierwszą która okazała tak żywe zainteresowanie. No bez przesady. Prawda. Wyobraził to sobie jak wizytę u lekarza. Jak lekarz zaglądał w gardło, osłuchiwał płuca i mierzył czasem ciśnienie, tak i Lizzy z ciekawością zbadała każdy kawałek jego ciała. I one też zadawała pytania - Nie. Po prostu czasem przychodziła ochota by się trochę pokolorować. Nie było to tak że zachciało mi się tego czy owego i na drugi dzień już... Nie. - wszystko dało się przeżyć. Lizzy miała wyczucie taktu jeśli o czymś takim można mówić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:50, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Sama z siebie nauczyła się mruczeć. Ale ponieważ chłopak nie zadał jej takiego pytanie, to i odpowiedzieć na nie nie było sposobu. Ot, po prostu tak jakoś jej to wychodziło naturalnie i tyle. - Ha! No jasne, że tak. - zaśmiała się cicho - Jakoś trzeba sobie radzić z facetami, nie? - rzuciła przechodząc za niego, by tam się spojrzeć na jego plecy. Pantera wytatuowana w tamtym miejscu spodobała jej się najbardziej. Była niemal jak żywa. Po prostu jakby mu ktoś czarno umaszczonego kota rozpłaszczył i przykleił na skórze. Klękając za nim i pochylając się lekko, przesunęła i tam dłonią, sprawdzając z ciekawości, czy brzegi wykończenia obrazka powodują sobą nierówność na skórze, gdzie się kończył.
- Miałam strasznie pilnującego i nie spuszczającego ze mnie wzroku brata. - odpowiedziała - Wiesz, odkąd nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, ten piekielnik przejął się chyba za bardzo swoją rolą starszego brata i jedynego opiekuna i gdyby tylko mógł, to nawet w łazience by mnie pilnował, abym mu nic nie odstrzeliła głupiego. - przyznała się - Dopiero po kilku latach wreszcie złagodniał na tyle, by mnie gdziekolwiek puścić samą, ale wtedy już tak często zmienialiśmy miasta i kraje, że nim się zorientowałam gdzie i za ile mogłabym sobie coś zrobić, to już musieliśmy wyjeżdżać. - kontynuowała - A poza tym z kasą było bardzo krucho. Rodzice niewiele po sobie zostawili a te nasze ciągłe wyjazdy pożerały od groma budżetu. Tak wyszło po prostu. Potem napadnięto mnie i skończyły się 'babci wczasy'. - rzuciła siląc się na obojętny ton swego głosu i chyba nawet jej dość dobrze to wyszło, bo pochłonięta była przyglądaniem się tej ostatniej grafice na jego ciele.
- Potem już nie było takiej możliwości, bo jak sam wiesz, zaraz by mi wszystko zniknęło. No chyba, że natrafiłabym na wampira-tatuażystę. Bo wiem, że i tacy istnieją. To wtedy inną techniką, ale by się dało coś zrobić, co by się utrzymało przez rok może dwa. - powiedziała - Ale kolczyk mam i... póki co musi mi starczyć. - uśmiechnęła się kładąc dłonie na jego ramionach, by się wychylić tak, by pozostając za nim spojrzeć się z boku na jego twarz. Pochylona nad jego barkiem, przejechała mu włosami po skórze niechcący, nawet nie myśląc o tym, że może go to łaskotać. Dopiero po chwili spostrzegła to, zgarniając swoje loki z jego ramienia. - Fajne są. Bardzo bolało jak je robiłeś? - ona sama za życia miała bardzo niski próg odczuwania bólu i bała się tego, czy w ogóle by zniosła tatuowanie.
Pochyliła się jeszcze bardziej nad jego barkiem i skoro pozwolił jej, to postanowiła wykorzystać nadarzającą się okazję. Pocałowała go delikatnie w miejscu, gdzie szyja łączy się z barkiem, po czym zaraz ponownie się uniosła, wychylając się w tył i siadając sobie za nim, na boku, opierając się ręką o kanapę. - Tak Ci strasznie było, jak się przyglądałam? - zapytała z lekkim, łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Spróbowałby tylko powiedzieć, że źle...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Śro 0:00, 30 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:26, 30 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Miała kotowate w rodzinie czy to w skutek diety? On jakoś tego tak nie potrafił, albo nie wykształcił odpowiedniej techniki. Raczej rzęził, ale Elizabeth chyba to odpowiadało bo nie zaczynała narzekać - I to jest dopiero cios poniżej pasa. Tego powinna zakazywać konstytucja. - mruczał sobie cicho pod nosem. Przejmował od niej zwyczaje. Marudził - Co najmniej powinnyście mieć za to jakieś kary. 'Nie' umiecie zamienić w 'tak' i to jeszcze w takim stylu że ja wysiadam. - na tym zakończył swe utyskiwania wiedząc że to niczego nie zmieni. Elizabeth zniknęła mu z oczu, znajdując się za jego plecami i w pierwszym momencie poczuł się dziwnie bezbronny. Wiedział na co patrzy i zapragnął widzieć to co ona. Nie na co dzień oglądał swoje plecy i pozostawało mu mieć nadzieję że pantera miewa się dobrze - Każdy straszy brat przejmuje się młodszą siostrą i wie co dla niej lepsze. Według niego. - jak to dobrze, że on nie musiał czegoś takiego doświadczać. I wyszło na to że stawała w obronie Jamesa, ale zawsze mógł to zgonić na męską solidarność. Poza gatunkową. Zaciekawiły go dwie sprawy - No tak, bo to coś w nas wszystko zabija łącznie z tuszem... Sądzisz... - zapytał patrząc na wyrysowane niezbyt kunsztownie ale jednak zabawne kobietki na jego ramionach - Że one też wsiąkną? - ten rok jakoś się trzymały i wyglądały normalnie ale po rewelacjach ze strony Lizzy wcale nie był pewny czy będą tak nadal się wyglądać. Na wzmiankę o kolczyku okręcił się w stronę wampirzycy - Taaak? - zapytał jakby nie dowierzał - No proszę... - jednak nie dowierzał. Niewierny - Pochwal się. Gdzie masz ten kolczyk? - obrzucił wzrokiem jej twarz machinalnie, doskonale wiedząc że tam go nie znajdzie. To gdzie? Kiedy chwyciła jego barki, Roy okręcił się znów plecami do Elizabeth sadząc że to jeszcze nie koniec ale pomylił się - Dzięki. - powiedział zdziwiony tym że to jednak komuś może się podobać. Odchylił trochę głową łaskotany przez wszędobylskie brązowe loki nie przyzwyczajony do tego uczucia. Widać przysłużył się jedynie Lizzy co zaowocowało nieznośnym dreszczem przebiegającym przez jego plecy - Nie pamiętam. Nie jestem teraz w stanie określić. To się zaciera. Mówią że kiedy rodzi się dziecko, to też cholernie boli a później się tego nie pamięta. Z tatuażem jest chyba podobnie, choć... Nie mogę porównać tych dwóch uczuć, wiadomo. - a jakby powiedział że źle mu było, bo spopielił się ze... No ogólnie że źle? Roy jednak tak powiedzieć nie mógł. Poleciał w tył trafiając idealnie tam gdzie chciał. Jej uda były idealną poduszką. Popatrzył na wampirzycę z dołu i stwierdził - Dało się przeżyć. - splótł swoje palce na brzuchu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:51, 30 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Kotowate to raczej nie. Prędzej psowate. Bo przecież brat wilkołak, rodzice też musieli być... W sumie to nie wiadomo za bardzo skąd jej się wzięły te pomrukiwania. Ot po prostu tak miała i tyle. A to rzężenie Roya było w sumie zabawne. A już zdecydowanie nie przeszkadzało dziewczynie. Zaśmiała się słysząc komentarz o tym, że przekręcanie faktów przez kobiety powinno być zakazane konstytucyjnie. - A tam cios poniżej pasa. No bez przesady. A mało macie możliwości rewanżu bądź odparcia kobiecego ataku? - zapytała się kręcąc leciutko głową - I kary, kary... Jakie niby kary? Zmywanie garów? Noszenie siat z zakupami? Czy co tam jeszcze zwykle kobiety robią... O to się jednak nie martw, za każdy przywilej kobieta odpracowuje. Kiedyś to było w polu a teraz? Są dziesiątki innych sposobów na to, by wykupić ewentualne swoje winy. - stwierdziła wesoło.
- Oj tak, Jam'mie wiedział doskonale co dla mnie najlepsze. - prychnęła wesoło - Siedzieć pod kloszem, z nikim się nie spotykać, chodzić w pokutnym worku, ale najlepiej takim od kostek, po nadgarstki i szyję. - tu pomimo tego, że chłopak nie mógł tego widzieć siedząc przed nią, plecami do niej, wskazała palcem linię tuż pod swoim podbródkiem, do której by miała sięgać taka kreacja.
Co do tuszu, to nie miała zielonego pojęcia. Nigdy się na tyle tym nie interesowała ani potem nie miała z kim przedyskutować tej kwestii. - Szczerze, to nie wiem. - odpowiedziała - Z jednej strony kiedy przemiana się dokonała, to je miałeś na sobie, więc są jakby częścią Ciebie. - rzuciła - Ale z drugiej strony kto Ci da gwarancję, że jak wszystko obecnie z naszymi ciałami, w pewnym momencie barwnik nie zostanie wypchnięty na zewnątrz jak ciało obce? Nie wiem, nie znam się na tym i nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Musiałby się w tej materii wypowiedzieć ktoś, kto się na tym zna. - stwierdziła spokojnie, rozważając w myślach czego można by się było spodziewać w tej materii - Na pewno usunąć, to byś mógł. Skóra szybko by się zagoiła i tyle. Ale czy samo jedzie? Nie wiem. - odpowiedziała na jego pytanie na tyle dokładnie, na ile była w stanie odpowiedzieć.
Kiedy obrócił się do niej i z takim zaskoczeniem czy też ciekawością wypisaną zarówno w głosie jak i w wyrazie twarzy dopytał się co do jej kolczyka, poczuła się przez moment nieco głupio a wręcz idiotycznie. Nigdy nikomu nie pokazywała ani nawet nie wspominała o tym jej wyskoku, więc teraz jakoś tak dziwnie było. - Taa... No jest. Jeden. - bardzo odkrywcze z jej strony, skoro już to wcześniej powiedziała - W pępku. - wskazała palcem na swój brzuch. Rzuciła wzrokiem na twarz chłopaka, który uwalił jej się na kolanach jakby stała się nagle częścią, elementem jego pościeli. Nie miała nic przeciwko. Chociaż mógłby się normalnie położyć. Wtedy może miała by pretekst, albo znalazłaby jakiś, by się do niego przytulić. Skoro pozwolił, to niech teraz pocierpi. Przesunęła machinalnie palcami po czubku jego głowy delikatnie bawiąc się jego krótkimi włosami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:09, 30 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Roy nie wyglądał na za bardzo cierpiącego. Dotyk dłoni Elizabeth był bardzo przyjemny to też zamknął oczy a na jego ustach wykwitł słaby, rozleniwiony uśmieszek - Nie chciałbym... Nie chciałbym by mi zginęły. Jestem do nich tak przyzwyczajony, czułbym się jak bez ręki. Robiłem je z myślą o tym że zostaną ze mną do końca, więc nie wyobrażam sobie żeby teraz ot tak sobie wsiąkły. - jeszcze nie znikały, ani nie bladły a rok to już kawał czasu i skoro w nim wszystko zdążyło umrzeć a tatuaże zostały to pewnie już zostaną. Usuwać nie chciał - Co to za różnica ile mamy możliwości? - zapytał a jego twarz przybrała lekko naburmuszony wyraz - Tu chodzi o samo zaistnienie faktu przekręcania. Tak, wcale być nie powinno. I później wychodzą z tego cuda... Nie, karą dla was nie było by sprzątanie. - zaczął wymieniać na podstawie swojej matki - Zmuszano by was do oglądania meczy... - pani Caren Smith nie znosiła transmisji z mniej czy bardziej ważnych wydarzeń sportowych i nie widziała w tym nic porywającego czego jej mąż ani syn nie mogli pojąć - Kazano by wam wymieniać koła w samochodzie, albo lepiej... - spojrzał na Elizabeth i stwierdził bezczelnie - Sadzano by was za kółkiem i uczono jeździć. - przymknął na powrót oczy ze zwycięskim uśmiechem - Coś tam by się dla was karnego znalazło... - poczuła się jak idiotka? No to już wiedziała jak poczuł się Roy kiedy zaczęła wypytywać o jego tatuaże. Było mu tak samo miło pewnie - Kiedy przebijałaś?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:25, 30 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Więc pewnie nie znikną już. Ale serio nie wiem. - odpowiedziała myśląc o jego tatuażach. Nawet nie za bardzo miała się kogo o to zapytać. Po prostu nie obracała się w takim towarzystwie i cóż. Może kiedyś natrafią na odpowiednią osobę, to się jej zapytają. Mieli na to czas. Mnóstwo czasu. Prychnęła słysząc utyskiwania chłopaka. - Nie sprzątanie? - rzuciła niby oburzona, ale w jej głosie słychać było wesołość - Mecze? O mamo! To powinno być zakazane konstytucją. - wzniosła palec w górę, zaznaczając tym samym, że taka kara przekroczyłaby już wszelkie dopuszczalne granice.
- A tam koła w samochodzie. Ładny uśmiech i zawsze znajdzie się jakiś usłużny pan, który pomimo wymuskanego wyglądu, będzie chętny do wytytłania się i pobawienia się za taką nieszczęsną kobietę, by wymienić jej koło. Więc jeśli chodzi o to, że kobiety miałyby taką karę odbywać czyimiś rękami, to nie ma sprawy. - rzuciła lekko się śmiejąc. - No nie... Że niby prowadzić? No weź... - jęknęła a ręce opadły jej z jego głowy na kanapę - Serio chciałbyś być tak okrutny? - zapytała rozbawiona - Kobiety zostały stworzone po to by je wozić a nie żeby same woziły... - rzuciła i chociaż była to w jej wykonaniu wierutna bzdura, to jednak była gotowa pociągnąć dalej ten pogląd jakby był jej własnym.
Zastanowiła się chwilę nad tym kiedy sobie zrobiła ten kolczyk - To chyba było gdzieś w okolicach moich piętnastych urodzin. Na złość bratu, za to, że mnie nie puścił na imprezę zamknęłam się w łazience i o!. Efekt jest. Całkiem nieźle mi poszło nawet jak na te możliwości skiepszczenia sprawy. - stwierdziła wzruszając lekko ramionami. - Rooooy, - jak zwykle w niektórych przypadkach przeciągnęła jego imię - Wygodnie Ci tak? - zapytała po czym klepnęła miejsce przy sobie, aby się położył koło niej - Chodź tutaj. Położysz się normalnie. Nie ugryzę, obiecuję. - mruknęła chcąc, by znalazł się bliżej niej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:47, 30 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Ha! A wcale że nie. To będzie ta kara dla was. - widać Elizabeth mogła sobie podać ręki z jego matką. Czyżby Roy miał pecha i jego wybranka nie cierpiała takich programów? Narazie z ich rozmowy tak wynikało - Całodniowy, przymusowy program sportowy. Od rana coś na rozgrzewkę czyli lekka atletyka, później na przykład w zależności od humoru dajmy na to sędziego który ustalałby kary koszykówka, siatkówka, piłka nożna, baseball, albo rugby. Następnie dla ochłodzenia atmosfery curling, hokej na lodzie lub skoki narciarskie. Na dobitkę na koniec kary zapasy, boks czy sumo... O też dobre. I jak? Fajną karę wymyśliłem? - czego jak czego, ale wyobraźni czasem to mu chyba Stwórca nie żałował - Jaki ładny uśmiech? - prychnął cicho - To wtedy mijałoby się z funkcją kary. Same byście się musiałby babrać w smarach i nie było by... - zajęczał przez moment cienko - Proszę pana, proszę pana, mogłabym prosić o pomoc...? - przybrał przy tym dość ckliwy wyraz twarzy i złożył dłonie jak do modlitwy. Zamrugał i spojrzał na Elizabeth - I coś jeszcze. Mogłybyście mieć szlaban na te wasze wszelkie... - machnął dłonią szukając odpowiednich określeń - Lakiery, odżywki, tapety ogólnie rzecz biorąc. - jaki on czasem potrafił być okrutny, strach się bać - Żeby je wożono? No w porządku... - już nie zapytał po co się uczy jeździć skoro tak nagle wytoczyła taką opinię jak dla Roy'a trochę naginaną i sprzeczną z jej marzeniami - Wy wszystko na złość robicie tym biednym starszym braciom? - zerknął na nią kiedy zaczęła się tego domagać ciekaw co tym razem - Ale... - jemu było całkiem wygodnie z głową na jej udach, naprawdę nie narzekał. Jednak usiadł i wyciągnął się na kanapie poprawnie obok Elizabeth. Przekręcił się na brzuch i zagarnął sobie poduszkę wciskając ją pod brodę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Śro 10:51, 30 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|