Salon samochodowy

Gość

/Ulice miasta

Wszedł do budynku. Z miejsca podszedł do niego elegancki gość ubrany w garnitur.
- Pan Giggs, jak mniemam. Witamy w naszym salonie. Pańskie porshe już na pana czeka. - wskazał ręką wgłąb korytarza. - Tędy proszę.
Oliver podziękował i ruszył we wskazanym kierunku. Po chwili znalazł się w wielkim garażu gdzie czekało na niego jego czarne porshe. Uśmiechnął się mimowolnie. Wyciągnął portfel.
- Ile się należy? - zapytał.
Facet podał cenę. Oliver bez wahania wcisnął należną zapłatę w dłoń mężczyzny. Podbiegł do samochodu i wszedł do środka. Kluczyki były już w stacyjce. Opalił silnik i wyjechał przez przed chwilą otworzone drzwi garażowe.

/Forks

Gość

/ulice miasta

Wszedł do salonu.Podszedł do niego miły facet w garniturze i powiedział.
-Witam Pana Gregora.W garażu czeka na pana zamówione auto.
Facet zaprowadził go do garażu garażu gdzie stało jego nowe Volvo S40 w czarnym kolorze.
-Ile się należy?-zapytał
Facet podał mu cenę Gregor dał mu do ręki tyle.
Potem wsiadł do samochodu i odjechał.

/Forks

Juliette

//ulice miasta

- Miło... - powtórzyła zamyślona notując sobie w pamięci, żeby na przyszłość unikać tego typu wyznań. Wprawiały w zakłopotanie? Były niemile widziane? Grom wie.. W każdym razie... w myślach machnęła ręką. Jeżeli rzeczywiście zmęczyła go swoją osobą, to teraz będzie miał szansę odpocząć. Gdy kupi samochód, to będzie jechała już własnym... Jakoś ta myśl nie nastawiła jej zbytnio radośnie. Z drugiej strony nie chciała go przytłaczać sobą. Kwestię Carmen i Martina przemilczała. Miała w związku z tą sprawą potężne wyrzuty sumienia, które nie poprawiały jej humoru. - Myślisz, że będą mieli Q7? - zapytała żeby skierowac swoje myśli na inne tory.

Norman

- Zobacz. - powiedział kiedy wysiedli. Samochód taki jaki chciała w dodatku czarny stał na małej skarpie przeznaczonej do prezentowania aut - Ten? - zapytał choć nie musiał. Chwycił Jauiette za dłoń i weszli do środka gdzie doskoczył do nich wysoki mężczyzna oddelegowany zapewne do pomocy.

Juliette

- Ten - przytaknęła unosząc brew. Dokładnie ten.. Cóż... Szczęście nam sprzyja nieprawdaż? Odgoniła pełne sarkazmu myśli. Przecież chciała kupić samochód. No to o co chodziło? O mało co nie prychnęła na samą siebie. Uczepiła się jego dłoni jak tonący brzytwy. No dobra. Miejmy to już za sobą. Uśmiechnęła się uroczo do sprzedawcy. Samymi ustami. Dobrze wyćwiczony uśmiech.
- Dzień dobry - przywitała się - Interesuje mnie tamten samochód - wskazała Audi. - Z silnikiem V12 TDI? - zmrużyła oczy. Jeżeli już miała kupować to cacko to z królewskim 500-konnym silnikiem. W niektórych sprawach nie szła na kompromisy. - Inny mnie nie interesuje - zastrzegła od razu. - Potrzebuję porządnego samochodu, a nie autka myszki Mickey - wszystko wypowiedziane zdecydowanym acz zmysłowym głosem. Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka?

Norman

Norman w tym czasie jak Juliette czarowała sprzedawcę odszedł trochę w bok by zawiesić oko na Audi S8. Chorował na ten samochód. Sam jeździł A4 ale widział że Adam ma ten samochód i poczuł lekkie ukłucie zazdrości. Zerknął z ciekawością na cenę. Stać mnie... Odsunął się jednak z lekko zawiedzioną miną. Nie lubił wydawać niepotrzebnie pieniędzy. Sknera i dusigrosz.

Juliette

- Nędzne V8? - podniosła lekko głos - Pan raczy żartować . - fuknęła - Nie, dziękuję. Ale.... - stanęła opierając dłoń na biodrze - Możecie sprowadzić V12 prawda? - Sprzedawca przytaknął. Uśmiechnęła się usatysfakcjonowana - Świetnie. Na kiedy? - powoli kierowała się ze sprzedawcą do jego stanowiska. Zauważyła samochód ktory oglądał Norman. Uśmiechnęła się cwanie. Poszeptała ze sprzedawcą chwilę. Uścisnęła mu rękę. Podpisała jakąś umowę. Podeszła do Normana i objęła go w pasie.
- Pasuje do ciebie. - powiedziała przypatrując się sylwetce auta.

Norman

- Mój mi wystarczy. - burknął chwytając jej dloń - Jeszcze pojeździ. - machnął dłonią i odwrócił się od czarnego wypolerowanego samochodu - Pozałatwiałaś już wszystko? - rzucił okiem na sprzedawcę zawzięcie walącego w klawiaturę. - Dałaś mu do wiwatu jak widzę.

Juliette

- Możesz go mieć za połowę ceny - rzuciła od niechcenia - Odrobinkę - spojrzała na sprzedawcę - Ale mnie polubił. Może miał dość porcelanowych klientek, które martwią się by kolor tapicerki pasował do ich ulubionego pudelka...- zachichotała - Mają wersję tylko ze słabszym silnikiem. Zamówiony przeze mnie będzie akurat jak będę na urlopie. Odbiorę go jak wrócę albo poproszę Charlesa, żeby podesłał kogoś i będę miała dostarczony do swojego garażu - staruszek portier wysłałby któregoś ze swoich wnuków albo synów, to pewne. - W każdym razie... jesteś jeszcze na mnie skazany, drogi kierowco. - rozłożyła bezradnie ręce

Norman

- Nie, dziękuję. - powiedział nie ustępliwym tonem - Nie jest mi potrzebny Julie, mój mi w zupełności wystarcza. - nie był dzieckiem. Coraz to nowe resoraki odeszły w niepamięć już dawno. - Boże... - zajęczał - i co teraz? Tak chciałaś się przejechać swoim już a tu co... - pokręcił głową załamując dłonie - Juliette... Przeżyjesz? - roześmiał się głośno.

Juliette

- Nie wiem - zajęczała - może dam rade jak mi kupisz lizaka i pluszowego misia - parsknęła śmiechem - Osioł z ciebie - śmiejąc się złapała go pod ramię. - Kochany osioł - przytuliła się do jego ramienia - Zniesiesz moje towarzystwo jeszcze trochę? - zapytała strzepując jakieś paprochy ze spodni.

Norman

- Osioł czy nie osioł... Ale facet uczynny. - pchnął przed nią drzwi wzdychając lekko. Bynajmniej nie ze zmęczenia a ze zadowolenia - Zawiozę gdzie zechcesz i pomęczę się jak długo będę chciał.

/ Ulica