Ulice miasta

Cherry

Pokiwała zgodnie głową . Oddała mu ten pocałunek. Wplotła palce w jego włosy i przylgnęła do niego całym ciałem. Po chwili delikatnie oderwała się od jego ust, oparła głowę na jego ramieniu i mruknęła - Specjalnie zatykasz mi usta, bym nie mówiła za wiele..- uśmiechnęła się i złożyła pocałunek na szyi Matta.

Matt

- Jak na to wpadłaś? - przewrócił oczami i zanim zdążyła odpowiedzieć znów zamknął jej usta pocałunkiem.
- Tak ci z tym źle? - zapytał po chwili odrywając się niechętnie. Nie bardzo widział sprzeciw.

Cherry

Zniecierpliwiona zaczekała, aż pozwoli jej się odezwie - Niekoniecznie - stwierdziła wzruszając ramionami i wyszczerzyła się do niego w szerokim uśmiechu. - Rozmowa jednak... bywa czasem przydatna - mruknęła, odsuwając się delikatnie.

Matt

- Czy ja ci bronię rozmawiać? - zaśmiał się i pociagnął ją za sobą. Był pełen nowych sił. - Właściwie... - zatrzymał się nagle. - Właściwie na co masz ochotę? - zapytał spoglądając na Sechmet. Sam nie miał żadnego planu.

Cherry

-No.. zatykanie mi ust jest równoznaczne z przerwaniem rozmowy skarbie - rozejrzała się zrezygnowana po ulicy. - Ogólnie to nie wiem... - powiedziała szczerze - Najchętniej to bym się gdzieś... zaszyła... zdjęła z siebie to szmatę ... i o. - zmrużyła oczęta.

Matt

-Hmmm... - zamyślił się. - To akurat da się zrobić. - usmiechnął się szeroko. - Pod warunkiem ze nie założysz innej szmaty - puścił jej oczko - Najpierw zakupy... potem rozejrzymy się za jakimś miejscem do zaszycia? - zaproponował.

Cherry

Spojrzała na niego z ukosa - Innej szmaty na pewno nie..-stwierdziła - Ale na golasa latać nie będę - Chyba... nie była do końca taka pewna. - Mi tam pasuje. Zdaje się na Ciebie.. - Chyba... Uśmiechnęła się niepewnie.

Matt

- Chodź.. kupimy ci coś odpowiedniego. - przez myśl przemknęły mu różne dziwaczne stroje z sex shopu. Zachichotał do swoich myśli i popatrzył na Cherry. Zachichotał ponownie - Taak.. To byłoby interesujace. - parsknął śmiechem i pociagnął ją w strone galerii handlowej.

//Mała galeria handlowa [zaczynasz]

Cherry

//Mała galeria handlowa

Wsiadł do środka i zaczekała, aż on zrobi to samo. Wsunęła torby pod siedzenie, wiedząc, że próbował zajrzeć do środka. - Co do Twojego penisa, nie mam obiekcji. - Stwierdziła rozsiadając się wygodniej - Więc zrobiłeś to ze względu na mnie? Doprawdy, ładnie z Twojej strony - uśmiechnęła się ironicznie i wychyliła się trochę by złożyć pocałunek na jego policzku. - Co do zakupów... - wzruszyła ramionami - Może być. Potem okaże się czy się udały. Zakładam , że tak... - powiedziała z lekka znudzonym głosem - Prawie wszystko ? - uniosła pytająco brwi.

Matt

- Prawie - przyspieszył - Na szczęście to co pozostało jest blisko. Mozemy to załatwić od ręki. - zerknął na nią obojętnie - Masz coś przeciwko? - uniósł brew i wrócił do patrzenia na drogę. Prowadził pewnie i gładko, chociaż szybko. Ukradkiem napawał się widokiem Sechmet. Żadna kobieta nie działała na niego tak jak ona. Była idealna, pełna namietności, uczuc, pasji... Matt cicho przełknął uczucie pożądania kiełkujące w nim i wbił wzrok przed siebie

Cherry

Wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, do momentu aż ich spojrzenia spotkały się. Wtedy to przeniosła wzrok na drogę przed nimi. - Nie. Załatw co masz załatwić i będzie po wszystkim - odpowiedziała z obojętnością. Im szybciej wysiądą z samochodu tym lepiej. Nie miała ochoty na długie przejażdżki.

Matt

- Pełen entuzjazm - zaśmiał się i zaparkował przed domem, który wynajął. Wysiadł i obszedł samochód
- Będę potrzebował twojej pomocy - powiedział do Cherry otwierając jej drzwi. Czekał aż kobieta wysiadzie.

//Dom przy Bay Street [zaczynasz Razz

]

Gość

///?

Szedł spokojnie ulicą rozglądając się na boki. Rozmyślał jakąby imprezę dzisiaj urządzić.

Mickey · Gość

/???

Szedł ulicą ja zawsze uśmiechnęty. Poprawił lekko orginalną fryzurę.

Gość

Spojrzał na jakiegoś chłopaka. Cóż...Chciał kogoś tu poznać. Podszedł do niego.
- Cześc... - powiedział nie pewnie.

Mickey · Gość

badal uśmiechnięty wyciągnął rękę do chłopaka.
- Cześć - odpowiedział spokojnie. Lubił poznawac nowych ludiz.
- jestem Mickey

Gość

Uścisnął jego dłoń.
- Jonathan - uśmiechnął się.

Mickey · Gość

Czuł dziwny zapach chłopaka i jego zimną dłoń lecz nei przejął się tym.
- co tu porabiasz? - spytał.

Gość

- Szukam...jakiegoś ciekawego zajęcia - uśmiechnął się - Głównie imprezy...

Mickey · Gość

- tu nic takiego nie ma - oznajmł mu spokojnie ciągle się uśmiechajac.

Gość

- Mam nadzieję, że się mylisz - zaśmiał się - A ty?

Mickey · Gość

- tak włóczę sie - odpowiedziął nadal się uśmiechajać. poprawił fryzurę.

Gość

Spojrzał na jego głowę.
- Ładna fryzura...Dośc...oryginalna - uśmiechnął się.

Mickey · Gość

-dzięki - odpowiedział nadal usmeichajac sie.
- w którą stronę idziesz? - spytał spokojnie.

Gość

Rozejrzał się.
- Narazie tu błądzę więc jest mi to obojętne.

Mickey · Gość

ruszyli wjakimś keirunku. Mickey chwilowo milczał o!

Gość

- Jesteś z tąd? - spytał i spojrzał przed siebie.

Mickey · Gość

- nie. mieszkam w Forks. -odpowiedziaqł spokojnie.
- a ty?

Gość

- W Forks...Narazie w motelu - dodał

Mickey · Gość

Pokiwał spokojnie głową. Szedł spokojnie dalej. Cóż, nie miał o czy mówić więc milczał. Uśmiechał się tylko.

Gość

I tu poruszy ten jego dziwny temat.
- Jesteś...wampirem...albo czymś takim? - powiedział i od razu pożałował, że to zrobił.

Mickey · Gość

Spojrzał na chłopaka dziwnym spojrzeniem
- można tak powiedzieć. Zmieniam się w konia fryzyjskiego - powiedział spokojnie i uśmiechnął się lekko.
- A Ty? - tak, to standardowe pytanie

Gość

Pokiwał głową:
- Pół wampir - uśmiechnął się

Mickey · Gość

Uśmiechnął się wesoło.
- No nareszcie jakiegoś poznałem! POwiedz mi coś więcej o was - znów poprawił włosy patrząc prosząco na chłopaka i z uśmiechem

Gość

Spojrzał na niego i przytaknął:
- Moja matka była człowiekiem...Przy porodzie zmarła. Same pół wampiry są prawie takie same jak wampiry. Tylko mogą się żywić ludzkim jedzeniem...

Mickey · Gość

- ciekawe - powiedział zamyślając się i ciągle uśmeichając. Szli gdzieś dalej.

Gość

Spojrzał na zegarek i westchnął.
- Idziesz w stronę Forks?

Mickey · Gość

Wzruszył ramionami.
- mogę, a co?

Gość

- Muszę iść dfo szpitala - uśmiechnął się.

Mickey · Gość

- To chyba się tu rozstaniemy. Do zobacznia - powiedziałs pokojnie i poszedł w swoją drogę

????