Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:23, 06 Lut 2010 Temat postu: Pamiętnik Dutton'a |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] należący do Dutton'a.
Kilka pierwszych kartek poszło ostatniego dnia z dymem, bo dotyczyły jego pierwszego nieudanego małżeństwa. Te które zostały mają mu pomóc poradzić sobie z zaistniałą ostatnio sytuacją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:55, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Tak... Zimno. I ciemno jak to zimą. A kaloryfery się jeszcze nie rozgrzały. Dobrze że nie ma Jean. Uświerkła by tu. Jestem w domu, w domu u siebie i muszę spisać to co mam do zrobienia, bo wydaje mi się że wszystko zaraz zapomnę. A więc...
1. Zjawić się w szpitalu i poprosić Morgana o urlop. Przecież należy się chyba kilka dni wolnych z powodu tragedii w rodzinie. (A może nie?)
Po chwili przekreślił cyfrę i zmienił ją na "2". Pod spodem dopisał:
1. Zarezerwować bilet (w obydwie strony) i odebrać Jeanine. Po co ma siedzieć na głowie Marice? Ma mnie. I niech tak pozostanie.
3. Kupić coś do zjedzenia bo tu nie ma niczego a własnego kota nie zjem. Zbyt mi na nim zależy, a do kogo się odezwę?
4. Posprzątać... Pełno tu kurzu. Nie byłem u siebie długo, nawet bardzo. Wszystko jest jakby wilgotne. Dziwi mnie to że nic się nie rozpadło. Meble stoją uparcie, to dobrze. Albo źle. Muszę mieć jakieś zajęcie.
5. Kiedy już wrócę z Jean... Zapisać ją do szkoły. Wygląda na sześć lat i musi tam iść. Nie ma wyboru, a przecież nie przeprowadzę się tak nagle choć komu to sprawiłoby różnicę? Raczej nikomu, ale.. Tak. Powinna tam iść bo to jej pomoże. Rozerwie się. Pozna inne dzieci. Tak. Koniecznie. Tylko czy będzie chciała? Powinna chcieć. Chciała do tej pory. Pomoże jej. Napewno.
Zobaczymy co wspólnie wymyślimy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:39, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
W trakcie lotu Nowy York - Seattle.
Jeśli myślałem że będzie łatwo, jeśli choć miałem cień nadziei to pomyliłem się i to bardzo. Jestem z Jean zaledwie od kilku dobrych godzin sam a już sobie nie radzę. Obwinia mnie za wszystko. Jest opryskliwa i złośliwa. Ironiczna. Sześcioletnie dziecko jest zgryźliwe jakby miało na karku sześćdziesiątkę. Uważa zapewne że ją okłamałem. Czy ktoś zapytał jak ja się z tym czuję? Nie. Wszyscy tylko potrafią dać dobre rady. Po co mam do nich zadzwonić? O czym mam teraz rozmawiać? Dobrze że nie pytali o pogrzeb. Nie wiedziałbym co wymyślić. Dobrze również że Jean trzymała język za zębami i nie wypaplała niczego. Nie wiem jak skłonić ją do współpracy ze mną. Myślałem że coś dla niej znaczę, ale ona zachowuje się tak jakby nie chciała mnie znać. Trzymając się z góry ustalonego planu, należałoby jutro w końcu wyruszyć do szkoły. Nie wiem jednak czy Jean na to przystanie. Okazuje się ze prawie wcale nie znam własnej córki, a przynajmniej ona chyba nie jest do mnie tak przywiązana jak sobie to wyobrażałem. Przecież nie zabiłem Sobh. Nie dla frajdy, nie dla własnego widzi mi się. Po prostu tego nie zrobiłem. Wytknęła mi bez zmrużenia okiem wszystkie moje błędy, wszystko to co wg. niej zrobiłem źle. Co miałem zrobić z Adamem i Mariką? Podziękowałem. Widać w pojęciu Jeanine to było za mało. A ja po prostu nie umiem inaczej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:18, 15 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ja może naprawdę mam pecha. Bo skoro inni swoje szczęście odrzucają, bo mają takie zachcianki, bo kieruje nimi kaprys, to dlaczego ja, który uważam się za przyzwoitego gościa nie mogę przy sobie nikogo utrzymać? To bardzo niesprawiedliwe.
Analizując historię małżeństwa Knight jestem skłonny uznać ich za pomyleńców. Nie wiem tylko które z nich jest bardziej nienormalne. Oczywiście, nie powinienem się wtrącać, bo w zasadzie co to mnie obchodzi, ale jak któreś z nich musi żale wypłakać, jak potrzeba rozmowy to do kogo przychodzą? Do Benjamina, a Ben słucha. I próbuje być racjonalny przez co wychodzi na jeszcze większego kretyna, niż jest zazwyczaj. Bo oczywiście i Adam i Marika wiedzą lepiej. A skoro wiedzą to po co przychodzą? Czy ja mam przed tomem tabliczkę z napisem 'poradnia psychiatryczna'? Może się nie znam na związkach, ale wydaje mi się że rozmowa z partnerem więcej daje niż z przyjacielem. Choć patrząc na ich charaktery...
A ja mówiłem. Chciałbym ich widzieć po roku czy po dwóch tak samo szczęśliwych jak w dniu ślubu. I sama Marika mi odpowiedziała że tak będzie. I co? Nie powiem że jestem przemądrzały, ale miałem nosa. Oni nigdy nie będą normalną parą. Nie życzę im źle, bo nigdy bym tego nie chciał, ale trudno patrzeć jak oboje wzajemnie sobie szkodzą. Patrzeć... Ostatnio widzę tylko efekty tego szkodzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|