Knajpa " u Sam'a "

Claire

Uśmiechnęła się promiennie.
- Świetenie, bo przez chwilę myślałam, że będę musiała coś zmienić - zaśmiała się.
- Jeszcze nikomu nigdy nie powiedziałam tak wielu rzeczy o sobie. Szczególnie po tym wszystkim - westchnęła upijając trochę drinka.

James

- Spokojnie, u mnie twoje wspomnieni są bezpieczne. Bywam wredny, ale tylko wtedy, gdy ktoś jest taki dla mnie. A skoro ty jesteś dobra, to i ja będę taki dla ciebie - skwitował.

Claire

- Widzę, że masz podział na dobrych i złych? - zaśmiała sie.
- U mnie Twoje też są bezpieczne - westchnęła

James

- Tak, mam - potwierdził. - Bo ludzie są różni. I dziękuję - powiedział, równocześnie kiwając na barmana, by przygotował mu drugi kufel piwa. - Spokojnie, mam mocną głowę - powiedział do Claire.

Claire

- Ja myślę. Bo do domu Cię nieść nie będę i zostaniesz pod barem do rana - zaśmiała się.
- Ja ostatnio 4 drinki wypiłam i jakoś się trzymałan,

James

- Niezła jesteś - uśmiechnął się szeroko. - Ja za drinkami nie przepadam. Wolę piwo, albo wino, ooo! Ale może nie mówmy o alkoholu, bo wyjdę na alkoholika xD[/url]

Claire

- Mam tam jakieś wino w domu - dodała z uśmieche.
- Mój brat często wracał pijany od kumpli i musiałam go kryć przed mamą - westchnłęa ciężko.
- To o czym gadamy? - uśmiechnęła się

Gość

//La Push/Ulica

Weszła do baru i rozejrzała się. Nikt jej tu nie znał więc nie musiała się niczego obawiać. Podeszła do baru i zamówiła sobie sok pomarańczowy. Wypiła kilka łyków i rozejrzała się po obecnych. Nudziło jej się. Gdy tylko skończyła sok uśmiechnęła się do barmana i wyszła z knajpy.

//La Push/Ulica

James

- Nie mam pojęcia - westchnął. - Może o tym jakie książki lubisz, jaką muzykę, filmy? Podaj jakieś nazwy i tytuły - poprosił.

Claire

- To zależy od mojego humoru. Raczej lubię jakąś spokojną muzykę a o filmach Ci już opowiadałam - powiedziała trącając go palcem w nos.
- Teraz Ty - powiedziała z uśmiechem.

James

- Musisz mieć ulubionego wykonawcę, chociaż jednego - nie dawał za wygraną. - A czy ja wspominałem, że lubię metal? Razz

Claire

- Lubię hmm...tylko się nie śmiej - poprosiła - A Fine Frenzy ma dość ładne piosenki - uśmiechnęła się .
- Metal, ciekawe - zaśmiała się - mam nadziję, że zbyt głośno nie słuchasz - dodała z uśmiechem.

James

- Nie mam żadnych płyt. A słucham okazyjnie. A Fine Frenzy nic mi nie mówi - przyznał. - całkiem tu przyjemnie. Ten lokal ma swój klimat.

Claire

- Tak - zaśmiała się - a szczególnie wzrok tych mężczyzna - dodała rozglądając się po sali.
- No ale widzę, że Tobą też jest zainteresowanie u kobiet - zachichotała .

James

- Tak? Jakoś nie zauważyłem - odrzekł. Faktycznie wcale - o dziwo- jego wzrok nie szukał kobiet, więc nie zwrócił uwagę na to, czy wzbudza ich zainteresowanie, czy nie. Był w towarzystwie pięknej kobiety i to mu wystarczyło.

Claire

- Wszystkie się na Ciebie gapią - zaśmiała się.
- Jeśli chcesz to możesz wiesz... - nie dokończyła krzywiąc się odrobinkę.

James

- A niech się gapią, mam to gdzieś - powiedział szczerze. - Mam już towarzystwo i mi innego nie potrzeba.

Claire

Uśmiechnęła się promiennie.
- Cieszę się ale nie chcę wywracać Twojego życia do góry nogami - zaśmiała się - ale to tak na przyszłość bo dzisiaj tu siedzisz ze mną.

James

- Nie wywracasz. Zwykle siedziałem sam, to się zagadywało innych. Ale to także zależało od nastroju. Nie zawsze człowiek jest w stanie z kimś pogadać, lub chcieć się bawić.

Claire

- Racja. Ja zwykle siedziałam sama lub w towarzystwie osób takich jak nasz poprzedni gość - skrzywiła się

James

- Teraz możesz posiedzieć ze mną, chyba że ci się znudzę - uśmiechnął się. - A mam nadzieję, że się tak nie stanie.

Claire

- Z miłą chęcią - uśmiechnęła się kończąc drinka.
- To ja się raczej martwię, że będziesz miał mnie dosyć za chwilę - uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na niego.

James

- Nie, dlaczego?! - zdziwił się. - Pozornie mogę uchodzić za lekkoducha, który ma wszystko gdzieś, ale gdy się coś we mnie rozbudzi, to wtedy się zmieniam i jestem poważny i odpowiedzialny. I nie traktuję znajomych jak powietrze. Zależy mi na innych. pewnie dlatego, że zawsze byłem sam i mogłem polegać tylko na sobie.

Claire

- No bo tak Ci się ze mną nie nudzi przypadkiem? - spytała drapiąc się po głowie.
- Ja zawsze polegałam tylko na sobie i nikomu nie ufałam a teraz proszę jak się wszystko zmieniło - zaśmiała się

James

- Nie, nie nudzi. Czuję się potrzebny, chociaż raz - odpowiedział. - Wszystko się zmienia. Kto wie co będzie?! A jak nagle sobie ciebie wpoję, co zrobisz?

Claire

Zaśmiała się.
- Nic - odpowiedź dla niej była prosta.
- Gorzej co Ty byś ze mną zrobił. Wydaje mi się, że jestem dość nudną osobą - stwierdziła z uśmiechem.

Gość

/??
Bee weszła z walizką do knajpy. Nieśmiało rozglądając się usiadła przy stoliku. Poprosiła barmana o mały kufel piwa, wyjęła ipoda i zaczęła słuchać swojej ulubionej muzyki. Nie lubiła zwracać na siebie uwagi, więc siedziała spokojnie czekając na zamówienie i spoglądała na wszystkich spod swoich rzęs. Parę facetów spoglądało w jej stronę więc Bridget speszyła się i zajęła się kontemplowaniem swoje torby.

James

- Nie możesz tego ocenić obiektywnie. ja się uważam za skończonego idiotę, a może nie jestem taki. Po prostu jestem jaki jestem i tyle - rozejrzał się po knajpie. - O, czuję wilkołaka - powiedział patrząc na dziewczynę, która weszła.

Claire

- Właśnie a Ty wcale nim nie jesteś - klepnęła go w ramie.
- Pewnie ta co tam siedzi - wskazała głową na dziewczynę przy stoliku. Zaraz później spuściła wzrok. Jak to bywa wilkołaki są piękniejsze od ludzi xD.

James

- Co jest? - spytał, patrząc na Claire. - tak, ona. Charakterystycznie pachnie. Ale tylko tacy, jak ona sama mogą to rozpoznać. No i wampiry - dodał ciszej.

Gość

Kelner przyniósł piwo Bridget i uśmiechnął się do niej. Bee odwzajemniła szybki uśmiech i skupiła wzrok na piwie. Był to ogromny kufel. I ja mam to wszystko wypić?-jęknęła w duchu. Z reguły nie piła dużo, czasami jedno piwo lub dwa, ale z pewnością nie takich rozmiarów. Niepewnie wzięła kufel do reki i wzięła łyk. Zerknęła na swoją walizkę i podniosła ją wyjmując z niej komórkę. Wysłała sms-a do rodziców a potem do młodszej siostry oznajmiający, że dojechała spokojnie do Forks i nie została porwana po drodze. Uśmiechnęła się lekko do siebie, wzięła kolejny łyk i ruszyła do toalety w knajpie mając nadzieję, że nikt jej nie ukradnie walizki. Przechodząc cały czas miała spuszczoną głowę nie chcąc zwracać na siebie uwagi.
Bee nie zachowuj się jak ostatnia kretynka! Podnieś głowę i idź po ludzku bo na kogoś wpadniesz!

Claire

- Nie nic - skłamała z uśmiechem niewiniątka.
- Czemu ludzie nie czują tego zapachu? - spytała zmieniając temat.

James

- Bo się od nas różnicie - powiedział. - My nie jesteśmy zwykłymi ludźmi. tamten gość zaraz chyba jej coś podkradnie - spojrzał na faceta, który patrzył pożądliwym wzrokiem na bagaż dziewczyny. - Niech spróbuje to oberwie - warknął cicho. - Nie znoszę kradzieży!

Claire

- Tak, kradzież to straszna rzecz - powiedziała bawiąc się serwetką.
- Nie chcesz z nią pogadać? - spytała patrząc w serwetkę.

James

- Pogadać, pogadam, ale jak sama będzie chciała. Nie lubię się narzucać. A poza tym, mam ciebie - uśmiechnął się. - Czegóż można chcieć więcej?!

Claire

- Nie wiem - uśmiechnęła się delikatnie.
- Mi tam wszystko pasuje - stwierdziła spoglądając na niego. Jednak w jej oczach była nutka jakiegoś rodzaju smutku.

Gość

April wróciła z toalety o mało co nie potykając się o nogę jakiegoś faceta. Wymruczała ciche przepraszam słysząc "Uważaj jak leziesz, mała" i szybko wróciła na swoje miejsce. Złapała ręką swoją walizkę, przyciągnęła ją bliżej do siebie i westchnęła.
Tym razem rozejrzała się bardziej po knajpie. Już tu kiedyś była, kilka lat temu. To ostatni raz jak widziała się z babcią, w wakacje. Potem już wyjeżdżała ze znajomymi.
W knajpie mało się zmieniło, pewnie tak jak w całym La Push. Uśmiechnęła się lekko do blondynki siedzącej niedaleko i wzięła łyk piwa. Spojrzała do środka kufla. Mało co w nim ubywało.
Nie zachowuj się jak taka cnotka, do jasnej cholery, Bee!. Bridget tylko uciszyła głos w swojej głowie. Zwykle to dzięki niemu wpadała w tarapaty.

Claire

Mimo wszystko odwzajemniła uśmiech a zaraz później położyła głowę na ramieniu Jamesa z ciężkim westchnieniem.

James

- Zmęczona? - spytał, patrząc na nią, obejmując ramieniem. - jeśli chcesz, możemy pójść do domu.

Claire

- Nie - westchnęła przytulając się do niego - nie wiem jakoś tak mi... - nie dokończyła - ale jeśli chcesz to możemy iść