Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 22:52, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
*(&^##$&*((&* - pomyślał John.
- Marianne, wcale tak nie jest - powiedział spokojnie. - z resztą... a nieważne - mruknął. - Dzięki, ze się zgodziłaś. Jeden uczynek na plus mi się przyda w kartotece - powiedział ze śmiechem, choć była to zwykła aluzja. Marianne wiedziała o co mu chodziło. O dawny błąd - związek z kobieta, z która i tak nie planował niczego, ba, której nawet nie kochał. Pomoc miała być choć małą rekompensatą za zmarnowane życie rodzinne Moniki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:57, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie masz za co dziękować. - Odpracujesz w naturze. Pół roku zmywania naczyń parsknęła śmiechem do swoich myśli. - Ale mam nadzieję, że prędko stąd nie planujesz wyjechać... tym razem. - mruknęła. - Och John, żeby zmazać grzechy młodości potrzebujesz więcej niż jednego uczynku. - pokazała mu język. Aluzja pojęta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 23:03, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Będzie tego więcej, ale wiesz, sama zobaczysz wszystko - pocałował ją w policzek. - Jestem skubańcem ,ale takim z klasą i czyś jeszcze. I nie, nei mam zamiaru wyjechać. Mam to, czego chcę i bez czego zyć nie mogę. Ukochaną kobietę. Ciebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:09, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Przewróciła oczami. Jaaaasne
- Pożyjemy zobaczymy John. Niektórych obietnic nie warto składać, jeżeli nie ma się zamiaru ich dotrzymać - przygryzła mu. Aluzję dotyczącą matki Monic z całą pewnoscią pojął. Marianne była złośliwa. Był z niej kawał jędzy. Jak ktoś ja zirytował. A on ją zirytował, jednak to nie był czas i miejsce na roztrząsanie takich spraw. - Oby mój drogi. Bo jeżeli tym razem będziesz chcial mi czmychnąć, to znajdę cie na końcu swiata i przywlokę tutaj znów. Choćby i za.. kudły - o mało co nie powiedziała ogon. Uśmiechnęła się bezczelnie. Nie żartowała. Przekaz był prosty. Spróbuj mnie tym razem zostawić John, a nie będzie powrotu. A ja znajdę cię na końcu świata i wyrwę ci nogi z dupy, panie Alfo z Teksasu. Nie złamiesz mi znów serca. A jezeli spróbujesz to strzeż się. Bo wyrwę ci twoje i zjem na surowo Z całą pewnością wychował ją ten kto ją wychował. Nie mógłby się jej wyprzeć. XD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marianne dnia Śro 23:11, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 7:38, 27 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jak tak siedziała i ich słuchała, to chciało jej się śmiać, ale to może po tym piwie, więc się słowem nie odezwała. Wydawali się być w porządku, więc co jej szkodzi spróbować.
-Od kiedy mogłabym zacząć? Bo jesli od jutra, to musze iść do domu i zacząć leczyć kaca. Mam strasznie słabą głowę...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:39, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie otwieram warsztatu jutro wcześnie - uśmiechnęła się - Myślę, że do południa ten tu - wskazała głowa na Johna - będzie odkupywał swoje grzechy, więc nie zjawię się w Forks wcześniej niż o pierwszej trzydzieści. Jeżeli ci to pasuje, to czuj się zatrudniona. Nie mogę ci zbyt dużo zaoferować. Nie mam prywatnego pakietu medycznego, dniówka to jakies 50 dolców plus miesięczna premia uzależniona od obrotu w warsztacie - to było sporo więcej niż powinna była, niż mogła zaoferować. Będzie musiała trochę podnieść ceny, albo znacznie zwiększyć obrót. A to oznaczało więcej pracy dla niej. Ale czego się nie robi dla Niego, prawda? A on i tak się znów od tego odwróci... pomyślała sobie Ale fakt. Ma rację, ze dziewczyna nie zasłużyła żeby cierpieć za jego debilizm wrodzony Napiła się coli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 16:12, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
-Naprawdę dzięki. - Powiedziała do dziewczyny, aż jej się oczy zaświeciły. - Jak soebie tak pomyślę, to chyba rodzice nie byliby zadowoleni, że po studiach pracuję w warsztacie. Znaczy się mama nie, bo ojca nie mam. Znaczy pewnie gdzieś tam jest, ale go nigdy nie widziałam. Teoretycznie rzecz biorąc to przez 25 lat wpajała mi do głowy, że jest...no wiecie... - Braki w angielskim zapychała wyrazami z francuskiego najczęściej. - ... imbécile, crétin i gigolo. Ale ja myślę, że ona nie ma racji, bo po prostu musiał mieć ważny powód, zeby mnie zostawić. Nie mógł tego zrobić przecież ot tak sobie. - Wypiła trochę piwa z kufla i popatrzyła na złotawy płyn uśmiechając się smutno. Może piłaby piwo z ojcem, gdyby został? Kto wie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:17, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Żadna praca nie hańbi - stwierdziła Marianne pokrzepiającym tonem. Zerknęła na Johna oskarżycielskim tonem. Jak byśmy mieli dziecko to też bys je tak zostawił? I mnie? Jej wyobraźnia podsuwała już odpowiednie obrazy.
- Moze miał ważny powód Monic. Z całą pewnośćią BYŁ WAŻNY - gdyby to było możliwe, to John leżałby zasztyletowany jej wzrokiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 16:32, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Są w życiu różne sytuacje. Może faktycznie miał coś naprawdę ważnego, co nie pozwoliło mu na życie z wami - odpowiedział niby od niechcenia. Jakby nie wiedział o co chodzi...
- Marianne, widziałem, że twojej leśniczówce przyda się męska ręka. Muszę obejrzeć dach i takie tam - powiedział cicho, zmieniając temat.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 16:37, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
-Napewno. - Powiedziała dobitnie, właściwie usilując przekonać samą siebie. - Ale tak z drugiej strony, to ciekawa jestem, czy by mnie polubił, jakbyśmy się spotkali. Bo podobno mam po nich ciemne włosy i oczy, bo moja mama to naturalna blondynka, a karnację to ma w ogóle jak albinos!
Podobno poznali się w Texasie, mama tam była służbowo i tak dalej. Nie jestem pewna, czy mogę jej wierzyć. Nie wiem, a może ja w ogóle jestem adoptowana? - Zaczęła rozważać i taką opcję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:48, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Och... W Teksasie... - uśmiechnęła się. Ale jej oczy wcale się nie smiały. Robiliście to w twoim domu John? W tym, do którego chciałeś mnie zabrać? W tym, w któym miałam z toba zamieszkać? O NIE! Moja noga w takim razie tam nigdy w zyciu nie postanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 22:24, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cholerne baby! Nie skończą nigdy tego tematu? - mówił do siebie w myślach, popijając piwo.
- Texas, czasem klimat jest wnerwiający. Musiała trafić na jakiegoś mężczyznę, który dorasta z wiekiem. Im starszy, tym lepszy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:26, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Widocznie trafiła na niego zbyt wcześnie. Moze powinna się z nim skontaktować teraz... Byłby w sam raz - mruknęła pod nosem. Jej złość była wyczuwalna tylko dla niego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 22:31, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Sam wyszedł na bar z nietęgą miną. Emily nie było już w La Push. Leah wkurwiała go swoim zamiłowaniem do laleczkowatego żabojada... A Marianne nadal nie dawała się przelecieć. Potarł ręką policzek. Zaczął wycierać szklanki z delikatnym uśmiechem przyglądając się rozemocjonowanej Mariannie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:33, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wyczuła na sobie jego wzrok. Odwróciła się i uniosła brew w niemym pytaniu: Czego się gapisz znów?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 22:34, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kiwnął głową dając jej znak, żeby podeszła. Od tak. Miał ochotę jej coś powiedzieć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:37, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wzruszyła ramionami. Dopiła colę. Wstała wdzięcznie, uśmiechnęła się do Moniki i Johna.
- Przepraszam na chwilę. - podeszła do baru. - Co jest? - zapytała - I daj mi jeszcze jedną colę Sam. Najchętniej napiłabym się czegoś mocniejszego, ale prowadzę... - westchnęła. - Cola musi wystarczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 22:43, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
-Ciskasz się Marianne... Nie chcę krwawej rzezi w swoim barze... A szczerze to nawet nie wiem kto bardziej by oberwał... -zaśmiał się cicho.
-Wkurwia Cie ta panna? -zapytał od tak.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 22:44, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
John nieustannie patrzył na Marianne, śledząc każdy jej ruch. Oczywiście była zła, robiła mu na złość, myśląc zapewne, że to wszystko dla niego jest łatwe i zabawne! Akurat!
Nie chciał skrzywdzić swojej córki, ale nie ukrywał nigdy przed Marianne, że romans z jej matką był błędem. Tylko Marianne się dla niego liczyła. Resztę i tak zawsze miał gdzieś.
Obserwował rozmowę Marianne z wilkołakiem, nieustannie popijając piwo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:48, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Sam, a co ja ci mogę zrobić? Nie rozwalę ci baru. Nie jestem taka jak wy. Nie mam siły - uśmiechnęła sie. Popatrzyła na Monikę - Panna? Nie... Sama panna mnie nie wkurwia, jest całkiem miła. Niestety... Wkurwia mnie to kim jest. - westchnęła. Nie zamierzała mówić Samowi, ze to córka Johna. To były prywatne sprawy Wendella a Samowi nic do tego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 22:51, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
-Kim jest... -powtórzył i od razu przerzucił usłyszane słowa na swój prosty język.
-W La Push każda laska do dziwka... -mruknął- Emily uciekła, Pod Lasem mieszka młoda laseczka z synkiem, Sara jak zwykle puszcza sie z nowym wilkiem... -prychnął- Ruda szlaja sie za tym młodym pojebem, a moja mała Lee ocipiała na punkcie jakiegoś zasranego francuzika... -zaśmiał się wycierając szklankę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:56, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Aż dziwne że mnie nie umieściłeś na tej liście - mruknęła z przekąsem patrząc na niego z politowaniem - Przesadzasz Sam. Tak trochę przesadzasz. Nie musisz od razu używac takich słów. Lee jest teraz matką ich dziecka i układa sobie życie, rude zwariowane jest dziwnym czymś czego nie znam ale jej wybór - uśmiechnęła się pod nosem i oblizała usta - laska z synkiem... no bywa, a Sara? Nie wiem czy sie puszcza. Nie zaglądam jej do sypialni. - prychnęła podstawiając mu swoją szklankę. - Dostanę tej coli? - uśmiechnęła się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 23:00, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
-Umieściłem i Ciebie... -mruknął nalewając jej coli- Co prawda długo nie mogłem zdecydować się które przyznać Ci miejsce... Bo Leah jednak prowadziła z romansem z przyjacielem własnego ojca na koncie... Ale Ty... Jesteś moja ulubioną zdzirką. Zaplusowałaś, kiedy niemal dostałaś orgazmu na sam widok tego żabojadka w Twoim domu... -posłał jej bezczelny uśmiech- Ale najlepsza jesteś w tym, że udajesz. Chcesz być czysta i niewinna. Zakochana tak? -parsknął cicho- My i tak dobrze wiemy, ze seks z takim STARYM facetem na dłuzej to dla Ciebie za mało... -mruknął jej do ucha.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:09, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zacisnęła szczęki. Odetchnęła głęboko. Mówiła cicho.
- Primo, mój mały - poklepała go po policzku - Nie dostałam orgazmu na widok Gasa w moim domu. Duo, nie udaję, skarbie - jej głos był jak zatruty dziegciem miód - Nie wiążę się z zajętymi facetami. Tertio... John nie jest STARY. A poza tym ja go kocham Sammy. Pamietasz jeszcze co to znaczy miłość? I jakich nas masz na myśli? Ciebie i mnie? Nigdy tu nie było nas... A moze nas czyli sforę. Ups.. Ale ty jej już nie masz... -uśmiechnęła się niewinnie - Nadal cię boli, ze posłałam cię do wszystkich diabłów, co Sammy - pogłaskała go po dłoni. Uśmiech był słodki, ale oczy patrzyły na niego jadowicie - Nie sprostałbys moim wymaganiom dziecinko.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marianne dnia Pią 23:11, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 23:12, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
-Masz racje... -mruknął kiwając głową z chamskim uśmieszkiem- Moją podstawową wadą jest to, że nie jestem ZAJĘTY... -wymruczał równie słodko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:14, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Coś ci się chyba w mózgownicy spięło i zajęło Sam - uśmiechnęła się słodko i pociagnęła colę przez słomkę - bo chyba zaczynasz gadać bez sensu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 23:17, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Udał, że przygląda się swoim zadbanym paznokciom i prychnął cicho.
-Znam relację Gasparda z jego myśli... Twoje wyprężone ciałko wołające o jeszcze... -zaśmiał się- Myślę, że John z chęcią by to zobaczył- Zresztą nie tylko to... O Twoje ciekawsze upodobania musiałby chyba zapytać Embry'ego co?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:21, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Och Sam, zdumiewasz mnie... - uśmiechała się słodko, jednak dłonią wygięła słomkę w chińskie osiem - relacja Gasparda to to co on sam chciał widzieć. A jeżeli chodzi o Embry'ego... Zazdroscisz mu Sam. Zawsze zazdrościłeś. Sam nie miałeś nigdy takiej wyobraźni w łóżku. Tylko po Bożemu, bo inaczej co Emily o mnie pomyśli... - udała jego panikę - Embry dośc dobrze umiał przekazać co ci się w tym mózgu roi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 9:27, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nie słyszała rozmowy tych dwojga, ale wiedziała, że coś się święci. Zapłaciła za piwo i zeszła z krzesła. Przewiesiła sobie torbę przez ramię.
-To ja chyba już pójdę. - Oznajmiła niepewnie i skierowała sie w stronę wyjścia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 10:47, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zaśmiał się cicho i spojrzał na nią przeszywającym spojrzeniem. Wiedział, że Marianne jest zbyt dumna, żeby mu kiedykolwiek ulec więc wybrał inną strategię.
-Zazdrościłem? W domu wolę mieć kobietę a nie dziwkę... -prychnął cicho- Ciekawe co powiedziałby kochany wujek na te twoje ekscesy...-pokręcił głowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:58, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Widzisz Sam... Rodzina zawsze bedzie rodziną. To coś czego nigdy nie potrafiłeś zrozumieć. Wujek będzie mnie kochał bez względu na to co nawyprawiam w życiu. I zawsze będę jego słodką małą Marianne. - przesunęła mu dłonią po oliczku z łagodnym uśmiechem - A w domu.. nie wątpię że każdy mężczyzna chce mieć kobietę. Jednak w tej chwili sam sobie zaprzeczyłeś skarbie. Wcześniej powiedziałeś że kazda baba w LP to dziwka. Więc chcąc nie chcąc sam taka miałeś w domu, skarbie - poklepała go po ramieniu z bezczelnym uśmiechem - Każda kobieta chce mieć w domu mężczyznę, a nie taki kawał drewna jak ty - uśmiechnęła się uroczo i znów napiła się coli.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marianne dnia Sob 10:59, 29 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 11:00, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zaśmiał się patrząc na nią pobłażliwie.
-Starasz się... Ale ja nie jestem odosobniony w swoich osądach o... niespokojnej Marianne... -posłał jej uroczy uśmiech.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:03, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Mało mnie interesują Twoje osądy. Nie jestem dziwką Sam, bo się nie puszczam na prawo i lewo. Plotki były, są i będą. Nie obchodzą mnie wasze chore fantazje. Wiem, ze ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Jedynym z kim tu byłam był Embry. A reszta? Bzdury jakieś - machnęła dłonią jakby chciała odgonic go jak natrętną muchę - A ty... masz mi nadal za złe że cię ugryzłam gdy się do mnie próbowałeś dobrać. Zdania nie zmieniłam Sam. Nigdy przenigdy go nie zmienię. - uśmiechnęła się kącikami ust - urażona duma boli, co Sam?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marianne dnia Sob 11:11, 29 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 11:35, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
-Może i masz rację... -wzruszył ramionami- Ale dla dobra reputacji mojej knajpy nie chcę Cię tu więcej widzieć... -zaśmiał się cicho- Może i nie masz sobie nic do zarzucenia, ale wilki to bardzo uparte bestie... Które chwilowo postrzegają Cię właśnie w tych kategoriach... I niech twój nowy lowelas zamelduje się u alfy...Bo chyba nie chciałabyś żeby mu się coś stało? A chwilowo jest... obcy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:46, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Gwałtownie odstawiła szklankę z colą. Opanowała się szybko.
- Wyrzucasz mnie Sam? - zmrużyła oczy - W porządku. Twoja knajpa, twoja wola. - wstała jakby nic się nie stało - To nie jest lovelas Sam.. To John. Pamietasz Johna, Sam? - o Johnie słyszeli wszyscy. Był prawie chodzącą legendą. Ulubieniec wuja Marianne. Jego prawa ręka. - ADAM wie że on tu jest. Innego alfy tu chyba nie ma. - uśmiechnęła się uroczo wbijając mu tę szpilę - Ach. Zarobiona jestem. Nie znajdę czasu by na zerknąć na twój samochód w ciagu najbliższego miesiąca. Jeżeli ci bardzo zalezy, to znajdź innego mechanika. - rozłożyła bezradnie ręce. Prawda była taka, ze rzeczywiście miała dużo pracy. Druga prawda była taka że była najlepszym mechanikiem samochodowym w promieniu 350 kilometrów. A i często zdarzało się tak, że miała klientów spoza tej umownej granicy. Wyciągnęła pieniądze z portfela. Zapłaciła za obie cole.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 11:51, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zaśmiał się zerkając na nią. Zmierzył ją wzrokiem chowając przy tym pieniądze do kasy.
-Poradzę sobie bez Twojej pomocy... -mruknął z zadowolonym, głupim uśmiechem.
-John tak? Miło Cię poznać... -prychnął- Widząc furię Marianne w oczach... Laska obok Ciebie to Twoja była, nowa, czy może.. zagubiona córka ? -zaśmiał się.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 11:52, 29 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:54, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie mieszaj go do tego Sam - ostrzegła Marianne - To sprawa między mną a Tobą. On nie ma nic z tym wspólnego, a tym bardziej ona. Rozumiesz? - walnęła dłonią w bar stajac naprzeciwko Sama.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 11:57, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
-Byłej byś nie broniła... -mruknął rozradowany tym, że ją rozzłościł- Więc jednak córka? Ale Ty Marianne... za młoda jesteś... Czyżby puścił sie bokiem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marianne
Zmiennokształtny
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:59, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- To dziewczyna, którą właśnie zatrudniłam - warknęła - Nie strasz mi personelu kretynie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 12:02, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zmierzył młodą wzrokiem i cmoknął parę razy.
-Ale podobna jest... Chociaż niezła mimo wszystko... -mruknął.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|