Sitka, Alaska

Seth

-Po on z natury przynudza. Nie lubi mówić o sobie. A to jest nudne jak cały czas mówi o kimś.- kucnęła przy zasypanym śniegiem skalniaku i odgarnęła go. Pojawił się żywy żółty kolor.
-Kwiatek lubi mróz.- zaśmiała sie.
-Nie masz za co dziękować.- podniosła n nią wzrok.- To tylko taki symbol, ładnie wygląda na dnie szafy.

Juliette

- Nie zauważyłam, zeby przynudzał - mruknęła Juliette pod nosem - ani żeby nie lubił mówić o sobie. W każdym razie nie bardziej niż ktokolwiek inny. Moze po prostu nie jest narcyzem? - mamrotała pod nosem.
- A symbol... śliczny - uśmiechnęła się

Seth

-Lubię zimę, a Ty? Jest wtedy jakoś tak bardziej naturalnie dla mnie.- wzruszyła ramionami.
-Chociaż tutaj nigdy nie jest zbyt ciepło, na co bardzo narzeka Judith, marząca o brązowej opaleniźnie.- zaśmiała się, bo wiedziała jak wygląda jej próba opalania = mała żaróweczka na trawniku.

Juliette

- Nie mam nic przeciwko zimie - uśmiechnęła się uprzejmie -Ale czasami miło jest powygrzewać się na słońcu.
- Jeżeli Judith tęskni za ciepłem, to czemu nie odwiedzi Setha? Ja wiem, ze to nie moja sprawa i u nas to nie California, ale chyba nie miałby nic przeciwko, prawda? A w zasadzie... - zamyśliła się - Wiesz co... - wpadła na genialny pomysł - Mam duze mieszkanie i własną firmę. Jeżeli Judith potrzebowałaby w wakacje dorywczej pracy i zateskniłaby za słońcem to zawsze moze zajrzeć do mnie. Bez względu na.. - urwała na to czy ja się w ogóle tu jeszcze kiedykolwiek pojawię.. - Bez względu na wszystko - zakończyła z uśmiechem.

Seth

-Wiesz ja tęsknię do smaku wina, ale z tego powodu nie chcę się dać zabić i urodzić jeszcze raz. Z nią jest chyba tak samo.- wyprostowała się w naturalnym dla wampirzycy tempie.
-Tutaj jest jej dom i chyba tylko to się dla niej liczy tak naprawdę. Z Sethem raz wymieniali poglądy na ten temat i to raczej ona przejmie firmę ojca, tak mnie się wydaje. Seth nie jest skory tu wracać, nie wiem czemu. Bo raczej nas lubi, inaczej by tu nie sprowadzał przyjaciół. A co do Ciebie, to jesteś już członkiem tego tłumu i zawsze możesz przyjechać.

Juliette

- Nie znam go az tak dobrze - stwierdziła Juliette - I prawdę mówiąc czuję się tu nieco nieswojo - przyznała. - Nie jestem przyzwyczajona do takiego tłumu.

Seth

-No fakt, to jest dość specyficzne środowisko.- Lilly była szczerze rozbawiona.
-Każdy jest przerażony tym miejscem po pierwszym dniu. Chociaż Jack tu się zjawił jak u siebie.- wzruszyła ramionami przypominając sobie jego przyjazd.

Juliette

- Ja nie jestem Jack - mruknęła Juliette. - Całe zycie byłam sama tak naprawdę i trudno mi się przyzwyczaić ze kogokolwiek moze obchodzić jak się czuję. To nowum.