samochód Andre

Andre

cztery kółka, kierownica, drzwi i dach. I tygrys pod maską

Leah

/Plaża

Leah nie przestawała się do niego uśmiechać. Była niezwykle zadowolona choć w ogóle nie miała pojęcia dlaczego.
-Może być Port Angeles... -oznajmiła zadowolona- Lepiej, żeby to nie było La Push.
Żeby nie podjął tego tematu sama go zmieniła, a raczej podała mu go w zmienionej formie.
-Skoro tak nie lubisz Forks... Dlaczego nie przeniesiesz się do La Push? -zapytała ciekawa.

Andre

- Fundusze. - odpowiedział krótko. - Chcę otworzyć swój sklep dla surferów, więc odkładam chwilowo każdy grosz. - przyhamował przepuszczając staruszkę przechodzącą przez jezdnię. - Mam jednak nadzieję, że niedługo będę mógł to zrobić. Wtedy zawitam do La Push na stałe. To co prawda będzie się wiązało ze zmianą mojego trybu życia na bardziej... - szukał w myślach odpowiedniego słowa - towarzyski - postanowił w końcu określić podporządkowanie się alfie w ten sposób - Ale sądząc po Was tutaj, to nie jest takie straszne - zachichotał.

Leah

Oparła głowę o siedzenie w aucie i uśmiechnęła zerknęła na chłopaka. Miał takie ładne rysy twarzy. Aż miała ochotę przejechać opuszkami palców po jego buźce. Nie miała pojęcia co jej odbija.
-Da się to przeżyć... -oznajmiła całkowicie rozbawiona- Zależy jak bardzo chcesz być niezależny Andre... -mruknęła.

Andre

- Lubię niezależność - przyznał. - Przywykłem do niej i wolałbym jej nie tracić, chyba że na rzecz kobiety - uśmiechnął się nie spuszczając wzroku z drogi przed sobą. - Ale chwilowo takiego zagrożenia nie zarejestrowałem - zażartował - także moja niezależność może czuć się bezpiecznie. - Minęli Forks bokiem, Andre przyspieszył odrobinę i wyjechał na pasmo autostrady.
- Po prostu uważam, że każdemu odrobina niezależności jest niezbędna do zachowania równowagi psychicznej. - wyjaśnił - Zbyt duża dawka niezależności rozpierdala zdolność do poddania się zobowiązaniom. Po prostu człowiek przyzwyczaja się do tego, że jest sam panem dla siebie i przestaje zauważać innych i ich uczucia - przekleństwo w jego ustach nie zazgrzytało, przemknęło wśród słów ledwie zauważalne - Zbyt mała niezależność, poddanie się absolutne czyjejś woli, zabija zdolność do podejmowania decyzji i odpowiedzialność za drugą osobę. Przynajmniej ja to tak widzę - uchylił okno wpuszczając do środka rześkie powietrze.

Leah

Leah spojrzała na niego nieco zaciekawiona. Westchnęła sobie delikatnie i obróciła się w jego kierunku. Doskonale go zrozumiała. Miała do czynienia z osobą o zbyt szerokim zakresie pojmowania niezależności i wolności.
-W La Push nadal możesz być niezależny... W pewnym sensie oczywiście. Musiałbyś podporządkować się konkretnym zasadom.. -oznajmiła. Obydwoje nie używali słów wilkołak, alfa, sfora. Tak jakby nie rozmawiali o niczym konkretnym.

Andre

- Z zasadami nie mam problemów - roześmiał się - Problem zaczyna sie gdy ktoś chce narzucić mi swój sposób myślenia, zupełnie jakbym był bezwolną kukłą - śmiejac się zwolnił odrobinę.
- Zobacz tam - wskazał [link widoczny dla zalogowanych] - Ono mnie nigdy nie przestanie zadziwiać. - Zwolnił i przetoczyli się podziwiajac dziwaczną roslinę.
Gdy tylko zostawili monument przyrodniczy za sobą, Andre przyspieszył i niebawem zjechali na drogę prowadzącą do Port Angeles.

Leah

Uśmiechnęła się, ale nieco bardziej blado niż poprzednim razem.
-W takim razie ja poniekąd też jestem kukłą... -rzuciła na niego krótkie spojrzenie. Jednak słysząc jego słowa podążyła za jego wzrokiem a jej uśmiech znów nabrał barw. Przypomniała sobie, że La Push może poszczycić się podobnym ewenementem i zapragnęła mu go pokazać. Chciała już mu o tym powiedzieć, jednak ugryzła się w język. Efektem tego było to oto dość infantylne pytanie.
-Długo mieszkasz w Forks? -zapytała zerkając na niego ze spokojem.