Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Percy
Vampire
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Francja(Bretania) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:24, 14 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
///?
Stanął przed drzwiami i zlizał resztki krwi z palców. Uśmiechnął się do siebie i wszedł do baru. Na widok Kejsi uśmiechnął się. Podszedł do jej stolika [czy czegoś tam xd] i powiedział:
- Cześć - posłał jej oczko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kejsi
Vampire
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:35, 14 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Uśmiechnęła się widząc znajomą twarz.
- Hej - powiedziała spokojnie zakłądajac nogę na nogę. Wbiła w niego pomarańczowe oczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Percy
Vampire
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Francja(Bretania) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:43, 14 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
- Ładne oczy - uśmiechnł się i spojrzał na Kejsi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejsi
Vampire
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:47, 14 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
- Dzięki - pwoeidziała spokojnie i wstała. Poprawiła niebieską sukienkę i podeszłą do chłopaka.
- Idziemy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Percy
Vampire
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Francja(Bretania) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:50, 14 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
-Tak...jasne - uśmiechnął się i wstał - Trenowałaś? - zaśmiał się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejsi
Vampire
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:54, 14 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie - odpowiedziała spokojnie. Wyszła zgrabnym krokiem z baru.
/Zaułki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Percy
Vampire
Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Francja(Bretania) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:00, 14 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Wyszedł posłusznie za Kejs.
/ciemnie zaułki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addi.
Człowiek
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:57, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
//Zakład fryzjerski.
Weszły do pomieszczenia, a Addison odruchowo rozczesała dłonią lekko wilgotne włosy. Swoje kroki skierowała w stronę bary, i usiadła na jednym z wysokich krzeseł. Zdjęła płaszcz, tym samym ukazując opalone kalifornijskim słońcem ramiona, i przewiesiła go przez oparcie krzesła.
- Co pijesz ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:25, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
//Zakład fryzjerski
Weszła do baru zaraz za Addison. Ściągnęła płaszcz i powiesiła go na oparciu krzesła. Nawet z daleka można było zauważyć, że jej towarzyszka jest opalona. Alecto za to rzadko przebywała na słońcu. Miała też ciemną karnację od urodzenia, więc nawet jej to nie przeszkadzało.
- Hm... - Zamyśliła się. Wódka? Taa, jeszcze czego. Stwierdziła, że martini w zupełności jej wystarczy.
- Martini. - Uśmiechnęła się. - A ty?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addi.
Człowiek
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:18, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Malibu z mlekiem kokosowym. - powiedziała i zamówiła napoje u młodego barmana. - Więc... Pochodzisz z Londynu, tak ? - zapytała odwracając się w stronę towarzyszki. Jak dla niej nie wyglądała na typową Angielkę. One kojarzyły się jej raczej z bladym rudzielcami bądź brunetkami Alecto natomiast miała ciemną karnację i rysy twarzy zbyt delikatne jak na anglików. Zdecydowanie bardziej przypominała włoszkę bądź hiszpankę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:16, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Tak - powiedziała. Zobaczyła jej spojrzenie.
- Moja matka była hiszpanką - dodała.
Tak mi się przynajmniej zdaje. Matka miała dość ciemną karnację. Zdawała sobie sprawę, że na angielkę nie wygląda. Nie była przecież blada. Swojego ojca nie znała, ale on był anglikiem, na pewno. Długo żyła i zdawała sobie sprawę, że był on jednym z takich wampirów, które nigdy nie opuszczają swojego miejsca urodzenia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Alecto dnia Czw 22:18, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addi.
Człowiek
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:52, 19 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Rozumiem. Pokiwała lekko głową, upijając łyk swojego drinka, którego właśnie postawił przed nią barman.
- A co Cię sprowadza do Seattle, jeśli mogę zapytać ? - odwróciła się w stronę Alecto, przekrzywiając lekko głowę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:06, 20 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Upiła łyk swojego drinka.
- Hm... Praktycznie przez całe życie podróżowałam z miasta do miasta. Chciałam się osiedlić gdzieś na stałe. I... mój wybór padł na Seattle - powiedziała po krótkim namyśle. Całej historii nie zamierzała opowiadać. Nie człowiekowi.
Uśmiechnęła się lekko.
- A ty... urodziłaś się tutaj? - spytała. Nie za dobrze pamiętała, czy Addison coś o tym wspominała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Susannah Mare
Wilkołak
Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 22:09, 23 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
//Ulice
Wnętrze baru w niczym nie przypominało prowincjonalnej restauracyjki, jakiej się spodziewała. S. podeszła do kontuaru, przy którym siedziały dwie młode kobiety. Wskoczyła na wysoki stołek.
Przybrawszy wystudiowaną, obojętną pozę, przez chwilę siedziała nieruchomo. Jej sąsiadki dyskutowały o czymś dość głośno, jednak ich głosy dobiegały do S. jak przez mgłę. W uszach dudniłło jej sucho. Wbiła opuszki palców w krawędź laminowanego kontuaru. Zdawało jej się, że palce zaczynają się rozlewać, zamazywać, tracić kształt.
Tracę wzrok, dotarło do niej niewyraźnie. Ambicja jednak zdecydowanie nie pozwalała błaźnić sie przed atrakcyjnymi rówieśniczkami.
Szpital...nie, zaraz, przecież musiałabym im pokazac dokumenty1 Niklas... Dobra, spokojnie, mała. To w końcu zwykła grypa. Pojadę po jaieś prochy, prześpię w ciepełku i załatwione. Tylko że... gdzie jest... Cholera!-gniewnie zmarszczyła brwi. Jakbym kiedykolwiek miała w zwyczaju pytać tubylców o drogę do apteki!
Nadal dygotała, Dreszcze były tak intensywne, że momentami chwiała się na stołku. Rozejrzała się dyskretnie, sprawdzając, czy nikt nie zwrócił uwagi na targające nię malaryczne wstrząsy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Susannah Mare dnia Wto 22:17, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:26, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Do baru weszła młoda kobieta. Usiadła przy Alecto i przybrała obojętny wyraz twarzy.
Potem... zaczęła dygotać. Alecto przyjrzała jej się dokładniej i... zamarła.
Nie, to niemożliwe... wilkołak tutaj?
Spojrzała na nią i spytała uprzejmie:
- Coś się stało?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Susannah Mare
Wilkołak
Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 18:54, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Rzuciła nieznajomej wrogie spojrzenie. Niespodziewanie ogarnęła ją wściekłość, szczelnie wypełniła furia, napełniło gorąco jeszcze intensywniejsze od tego, które trawiło jej skórę. Czego ta kobieta od niej chce? Dlaczego nie może zostawić jej w spokoju?!
S. przełknęła ślinę. Poczuła nieodparta ochotę, by zaatakować kobietę.
-Wszystko w porządku.-burknęła. Odruchowo zasłoniła usta rękawem, jakby bała się, że wyrosną jej półmetrowe kły.
Chryste. Miała wrażenie, że zamienia się w jakieś zwierzę!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Susannah Mare dnia Śro 18:55, 24 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:07, 24 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Spojrzała na kobietę. O tak, to musiał być wilkołak. Młody, nie zdający sobie sprawy z tego, kim jest.
Przecież ta kobieta nie mogła się przemienić przy zwykłych ludziach!
Zauważyła, że zasłania sobie usta rękawem.
O nie!
Musiała wilkołaczkę stąd jak najszybciej wyprowadzić.
Zwróciła się do Addison z przepraszającym uśmiechem.
- Wybacz, muszę już iść - powiedziała. Nie kłamała. Musiała. - Muszę coś zrobić.
Wyjęła z kieszeni kartkę i napisała na niej numer swojego telefonu. Podała kartkę towarzyszce.
- Zostańmy w kontakcie, okej? - Uśmiechnęła się szeroko.
Rzuciła szybkie spojrzenie na wilkołaka. Było z nią coraz gorzej.
Wstała, pomachała Addison, złapała młodą kobietę za rękę - jej skóra była aż za bardzo gorąca - i wyszła, ciągnąc ją za sobą. Do najbliższego lasu. Tylko tam mogła się przemienić.
/jakiś las/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addi.
Człowiek
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:25, 28 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Skinęła lekko głową.
- Okej. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem popijając drinka.
Zapisała numer telefonu Alecto w swojej komórce, aby potem o nim nie zapomnieć, dopiła drinka i przeczesała palcami włosy, sprawdzając godzinę na zegarku.
Czas się przespać... - pomyślała. Jutro wielki powrót - przeszło jej jeszcze przez myśl, gdy płaciła i zakładała płaszcz, aby następnie opuścić dość zatłoczony bar.
//Apartament A. Montgomery.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:19, 20 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
// Hotel / Apartament Elizy
Siwy dym papierosowy i głośna muzyka przebijały się ponad gwarem rozmów przekrzykujących się między sobą ludzi. Nie czuła się głodna, toteż nie ruszało ją za bardzo to, jak słodka woń życia otoczyła ją szczelnie wokół wprowadzając zamęt do myśli.
Przysiadła sobie gdzieś przy kontuarze baru i zamówiła pro forma drinka, którego i tak wiedziała, że nie wypije. Kręcący się wokół niej rozbawieni ludzie byli w szampańskim nastroju. Dość szybko ktoś się do niej przysiadł, zabawiając dziewczynę swym towarzystwem. Zaczerpnęła z emocji swego towarzysza, wprowadzając się w błogi nastrój. Czasami była szczęśliwa z powodu tego, że tak łatwo potrafiła wczuć się w emocje innych. Jej towarzysz, widząc rozbawienie Elizy dość szybko zaczął się do niej przystawiać a ona, poddając się chwili, poddała się tej grze, umilając sobie czas. Jednak z chwili na chwilę czuła się coraz bardziej spragniona a to nie wróżyło zbyt dobrze. Nie chciała spijać już z ludzi. Na prawdę ze względu na brata chciała przejść na... wegetariańską dietę. Ach ten śmieszny trend. Kto by pomyślał, że mając w zasięgu ręki pulsującą życiem tętnicę zacznie marzyć na temat jakiejś skocznej sarenki bądź tym podobnych zwierzątek. To było kompletnie nie w jej stylu, ale cóż, każdy się zmienia. Nie tylko ludzie.
Dość szybko pożegnała się ze swym rozmówcą, próbując zapamiętać jego imię jeszcze na odchodnym. Poul? Raul? Jakoś tak mu było, ale nie miała za bardzo siły, by się upewniać które z tych imion nosił. Zebrała się szybko z knajpy i skierowała swe kroki na przedmieścia Seattle, posilić się przed porannym treningiem. Czekał ją ciężki dzień.
// Jakiś podmiejski park a potem... Hotel / Apartament Elizy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:30, 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
// Ulice miasta
Elizabeth w końcu uległa namowom Roya i dała się namówić na przyjście do 'szemranego baru, do którego nie powinna sama chodzić'. Kompletnie nie miała pojęcia czemu dała się na to namówić. W obecności chłopaka owszem, bawiła się wyśmienicie i zapominała o wszystkim wokół, ale właśnie ta świetna zabawa i brak poczucia granic stawały się niebezpiecznie cienką linią, za którą przekroczenie groziło katastrofą. Jednak będąc blisko niego i tak dobrze się ze swym towarzyszem dogadując nie potrafiła sobie odmówić jeszcze kliku kolejnych chwil, podczas których znów czuła się prawie jak żyjący człowiek. Wreszcie nie była pustą wydmuszką po niegdysiejszej radosnej dziewczynie. Czuła znów jak każda komórka jej ciała odżywała, nabierając znów sensu dla dalszego poruszania się. Jednak spotykanie się z Royem, chłopakiem, który nie był jak ona wampirem niosło ze sobą duże ryzyko. Eliza podjęła je, pomimo niepewności, dając się skusić tym jego czarującym i pełnym wesołości uśmiechom.
Gdy weszli do knajpy, dziewczyna kiwnęła w kierunku wnętrza pomieszczenia głową, wskazując swemu towarzyszowi, że tutaj była. - No to jesteśmy... - mruknęła prowadząc swe kroki w stronę baru, skąd można było wypatrzeć najlepsze miejsce do siedzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:41, 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
/ Ulice miasta
Znaleźli się w zadymionym, głośnym pomieszczeniu. Godzina, całkiem normalna dla stałych bywalców nie zrobiła na nikim wrażenia. Życie ciągle tętniło, ciągle ktoś coś mówił, ktoś się poruszał. Proszono o następną kolejkę, o zajęcie miejsca, o chwilę pogawędki. Roy pomagając sobie nieznacznie łokciami, chwilowo zapominając o 'przepraszam' na które tutaj i tak nikt nie zważał dopchał się wraz z Elzą do baru. Po obrzuceniu spojrzenia wzrokiem, wyłapał trzy potencjalne miejscówki - Tam... - wskazał ruchem brody na kąt pomieszczenia gdzie stało coś na kształt małej kanapki w towarzystwie niskiego stolika - Tam? - przy ścianie po drugiej stronie baru. Wysoki stolik w otoczeniu równie wysokich krzesełek - No albo tu... - obejrzał się za siebie. Obok nich, przy barze były wolne dwa miejsca. Stojąc z opuszczoną dłonią wybijał na udzie rytm muzyki roznoszącej się po barze - Wybieraj. I zastanów się przy okazji co jeszcze bierzesz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:11, 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Kanapa! - zaśmiała się dziewczyna zdecydowanie woląc najwygodniejszą z tych wszystkich miejscówek. - Zamów dla mnie cokolwiek. - powiedziała - Tak rzadko pijam, że się nie znam za bardzo... A ja pójdę zająć stolik, dobrze? - dodała i po chwili rozstając się z chłopakiem pod barem, poleciała dopchać się do wypatrzonego przez niego miejsca nim komuś innemu ono wpadnie w oko. Ścisnęła tylko lekkim gestem na odchodne jego dłoń i poszła łokciami torując sobie drogę.
Dotarła w końcu do obranej przez nich miejscówki i ku swemu niezadowoleniu stwierdziła, że już jakiś gość się zdążył rozsiąść na jej upragnionej kanapie. Postanowiła więc użyć wszelkich metod perswazji włącznie z tą najbardziej niehumanitarną, jaką był jej diabelnie głęboki dekolt. A w zasadzie, to jego brak. Bardzo lubiła swoją marynarkę i uwielbiała pod nią niczego nie zakładać. Ta odrobina prowokacji w wydaniu wyjątkowo pobudzającym męskie zmysły była jej popisowym wręcz numerem. I choć dziewczyna nie wyglądała na taką, która z perfidią by wykorzystywała własne walory, to jednak diabeł tkwi zawsze w tych niedostrzegalnych na pierwszy rzut okiem szczegółach.
Podeszła do stolika i wpierw postarała się na spokojnie gościa przekonać. Ten jednak nie za bardzo chciał ulec jej prośbom ani namowom. W końcu rozpięła broszkę trzymającą jej ponczo i powoli, spoglądając się gościowi niemal wprost w oczy, zsunęła je z ramion udając, że jej gorąco. Pochyliła się przy tym odstawiając torebkę na blat, wciąż przekonując i wypraszając gościa, by sobie poszedł w diabły. Dopiero to zadziałało. Facet wlepiając ślepia w trójkąt pomiędzy brzegami tkaniny a jej szyją i pępkiem momentalnie stracił wątek. Po paru chwilach hipnozy jej wycięcia w ubiorze dał się owinąć wokół paluszka i wstał z siedzenia, zostawiając dziewczynie cały stolik wraz z wolną kanapą. Elza usiadła na niej swobodnie, wypatrując Roya, który mógł nadejść lada chwila. Poprzedni bywalec tej kanapy zaczaił się gdzieś w rogu sali, co jakiś tylko czas rzucając na dziewczynę pożądliwe spojrzenia. Uśmiechnęła się pod nosem z powodu udanego fortelu, czekając na swego towarzysza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:27, 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Leniwiec. - powiedział Roy śmiejąc się z jej szybkiego wyboru. Nie mógł przynajmniej narzekać na to że Elizabeth się guzdrze. To stanowczo było u niej na plus. Nie kręciła nosem, a przynajmniej jeszcze nie przy nim, i nie zastanawiała się nie wiadomo ile czasu nad jakimś prostym wyborem - Idź. Bo jak tak dalej pójdzie, to nigdzie nie usiądziemy. - Roy musiał przyznać że było tłoczno i zdobycie miejsca za kilkanaście minut będzie graniczyło z cudem. Okręcił się wokół osi i praktycznie miał przed sobą barmana. Wsparł łokcie na barze i powiedział dość głośno starając się porozumieć z facetem - Różowe Malibu! - sam musiał jeszcze wrócić do domu, więc wybrał coś słabego. W Elizabeth nie wypadało wlewać skoro sam siebie oszczędzał. Ze swoim nabytkiem, co rusz zmuszony przez innych do unoszenia wyżej dłoni ze szklaneczkami zaczął przedzierać się ku upatrzonej kanapie. Widział piąte przez dziesiąte, ale zrozumiał że dziewczyna nijak narażając się trochę wywalczyła dla nich miejsce. Roy rzucił okiem na mężczyznę patrzącego teraz z niedowierzaniem. Wbił się na miejsce i podał Elizabeth zamówienie - Jakie poświecenie. Chyba na serio ci zależało na tym miejscu by aż do takich czynów się posuwać. - ziewnął lekko - No dobra. To za co ten toast?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Wto 23:30, 25 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:41, 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Poświęcenie? - zapytała niewinnie udając, że nie rozumie o co mu chodzi - I o jakich czynach mówisz? Ładnie poprosiłam a tamten Pan był na tyle uprzejmy, że nam zwolnił miejsca. - zaśmiała się szczerząc się do swego towarzysza.
Spojrzała po tym na jego zajęte dłonie zastanawiając się która z jego rąk przechowuje dla niej napój. - To, czy to moje? - zapytała nie wiedząc za które się łapać. Obstawiała raczej ten kieliszek, ale wolała się upewnić.
- Zaaa... - zastanowiła się przez moment szukając dobrego tematu na wzniesienie toastu. - Oj, Ty ziewasz. - zauważyła - Zmęczony czy tak znudzony? - spytała, po chwili dodając: - To może tak banalnie... Za te zapałki w parku? - zaproponowała przesuwając na bok swoją torebkę i okrycie wierzchnie. Złożyła je na kanapie tuż pod ręką i sięgnęła do naczynie, które podał jej Roy. Wolną ręką przeczesała palcami swe włosy, od niechcenia przerzucając je po tym na jedno ramię tak, by pojedyncze pasemka jej nie łaskotały - Chyba, że masz pomysł na coś lepszego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:54, 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Roy wywrócił lekko oczami i wychylił się by zerknąć w stronę nieszczęśnika potraktowanego czarem Elizabeth - O czynach niegodnych kobiety. - powiedział opadając na kanapę - Tak go potraktować? Nie będzie miał spokoju aż nie wyjdziemy. I kto by pomyślał... przymknął na moment powieki bo mebel był zachwycająco miękki a Roy zatęsknił nagle do swojej kanapy i Jack'a obok niej - Bez różnicy. Są równe. - zamachał lekko dłońmi utrudniając jej odrobinę wybór. Nie mógł niczego ukryć - No cóż, jestem zmęczony. Nie co dzień łażę bo deskach, które odbierają mi siły, nie spoglądam na Seattle z latającego spodka i tak dalej... - jakby nie patrzeć zrobił dziś bardzo dużo. Jakby nie Elza już by spał, albo wynudzał się samemu w domu. Z dwojga złego wybierał sen, bo wtedy czas jakoś inaczej leciał, przeciekał nieświadomie przez palce - Za zapałki? Może być. To w zasadzie dobry pomysł. Jakby nie one, to nie siedzielibyśmy tutaj. - Roy poprawił się tak by choć przez chwilę być na przeciw dziewczyny i wzniósł kieliszek - Za zapałki! I za zapalniczkę. W końcu też miała w tym jakąś zasługę. - zakończył parskając śmiechem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:16, 26 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Gdzie tam potraktować...? - dziewczyna nadal ciągnęła tą swoją grę w udawanie niewiniątka - Ależ czyny były jak najbardziej godne! - udała oburzenie godne większej sprawy, choć ani przez jej drgające kąciki ust ani też przez jej śmiejące się oczy nikt by nawet nie pomyślał, że mógł to nie być kolejny z jej żartów. - Roy, chyba mi nie powiesz, że ja nie jestem aniołem! - zaśmiała się nakreślając nad swoja głową w powietrzu okrąg aureolki.
Złapała pierwszy, który napatoczył się na jej rękę z kieliszków i wzniosła z roześmianą twarzą toast - No to za te zapałki, które się znalazły i za zapalniczkę, którą wcięło. - powiedziała przytakując decyzji chłopaka.
W tym dusznym i parnym strasznie pomieszczeniu dziewczyna znów poczuła intensywny zapach, jaki rozchodził się od Roya. Zła była na siebie, że tak silnie go odczuwa, ale nic nie była w stanie zrobić. Po prostu tak się działo i już. Skupiając swoje myśli na wznoszonym w górę kieliszku, postarała się nie myśleć o tym jak bardzo świerzbi ją podniebienie pozostawiając mikroskopijne drobinki jego smaku w jej ustach i na języku. Jadła przecież nie tak dawno temu, więc nie potrafiła znaleźć przyczyny dla której akurat on tak na nią wpływał. Przysunęła kieliszek do swych ust, udając, że bierze niewielki łyk, po czym po niedługiej chwili odstawiła naczynie na stoliku obok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:29, 26 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- A myślałaś że jesteś? - uniósł brwi w górę udając że nie może nadziwić się temu ileż to lat Elizabeth tkwiła w mylnym wyobrażeniu o sobie - Oj przykro mi, że to akurat ja w końcu dostrzegłem tą ciemną stronę mocy. I to na mnie spadło uświadomienie cię w tym... - pokręcił głowa odwracając od niej wzrok. Ramiona mu lekko drgały, bo nie umiał być tak opanowany jak Elizabeth - Tak poza tym, to żeby podtrzymywać aureolkę właściwie, to potrzebne są jakieś dwa... - wyciągnął w górę dłoń i spoczęła ona na głowie Elzy. Uniósł się nieznacznie na kanapie - A widzę... Są! Dwa. Idealnie ostre, lekko zakrzywione szatańskie różki. - puścił dziewczynę i zajął się przez moment kieliszkiem - Małe sprostowanie. - mruknął kiedy już przełknął - Zapalniczki nie wcięło. Po prostu się wypaliła. No, ale fakt faktem, zapałki odwaliły resztę roboty. - przyznał obracając szklane naczynko w palcach - Powiesz mi coś? - zapytał zerkając na dziewczynę. Był tego ciekaw i w tym że pyta nie widział nic złego. Mogła mu po prostu odmówić - Co robiłaś we Włoszech? I dlaczego... Skoro chodzisz na lekcje baletu mieszkasz w hotelu? - machnął lekko dłonią i powiedział - Jak nie chcesz to nie mów. - interesowało go to czy Elizabeth osiada na stałe, czy przemieszcza się z miejsca na miejsce co jakiś czas. I co ile następuje zmiana jej adresu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:43, 26 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Zaśmiała się serdecznie słysząc kolejny, udany żart chłopaka. - To z pewnością nie są różki! - chichotała niemal skręcając się ze śmiechu - nie możesz ich widzieć, nie ma takiej opcji, są niewidoczne dla wszystkich! - rzuciła, prawie dławiąc się ze śmiechu.
- No pytaj, pytaj... - powiedziała dopiero po chwili, gdy największy napad śmiechu nieco u niej zelżał. Nie miała nic przeciwko odpowiadaniu, więc nie blokowała swego towarzysza przed szukaniem odpowiedzi. - Pytaj, jeśli Cię coś ciekawi, nie mam nic przeciwko. - zadeklarowała - Najwyżej nie odpowiem, jeśli wejdziesz na grząski grunt. - bez problemu określiła granice jego ciekawości, która byłaby dla niej krępująca.
- Aaa... - no, wcale nie było to trudne do wyjaśnienia - Można powiedzieć, że mam we Włoszech baaardzo daleką, przyszywaną rodzinę. - zaczęła, bawiąc się przy tym brzegiem swego ponczo dla zajęcia rąk - Tak się złożyło, że chciałam zrealizować jeden z moich szaleńczych pomysłów. - powiedziała wywracając oczami przy tym, co wyraźnie znaczyło, że rzeczywiście był to obłąkańczy pomysł - A wiedząc, że mam się gdzie zatrzymać jakby co, poleciałam na przesłuchanie. Przy okazji w tym samym czasie moja najlepsza przyjaciółka akurat tam przebywała, więc połączyłam przyjemne z pożytecznym chcąc się z nią spotkać jak już byłam w pobliżu. - odpowiedziała, stwierdzając przy okazji, że przydałoby się coś zrobić mądrego z tym kieliszkiem z drinkiem, którego i tak wypić nie mogła. Podniosła ze swych kolan swe wierzchnie okrycie i starając się je zarzucić sobie na ramiona jakby było jej nieco za zimno, zrobiła wszystko, by brzeg materiału potrącił stojący na skraju stolika kieliszek. - A hotel dlatego, że nie jestem stąd i całkiem niedawno przyjechałam. Nie miałam jeszcze kiedy rozejrzeć się za czymś do wynaj... O jezu! - jęknęła strącając wprost koncertowo kieliszek na ziemię, który nie dość, że rozlał zawartość napoju na mebel, to jeszcze potłukł się zlatując na podłogę. - Ja to zawsze coś wymodzę... - zajęczała rozkładając bezradnie ręce, bo było już za późno, by cokolwiek było sens ratować. Uniosła się ostrożnie z kanapy, starając się nie umazać słodkim płynem skapującym z blatu koło jej kolan. - Poczekaj, zawołam kogoś z obsługi, by to ogarnął... - sapnęła wykrzywiając usta i swoje brwi w wyrazie niezadowolenia ze swej niezdarności. - Że też musiałam tak machnąć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:14, 26 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Ale Roy nie był przecież 'wszyscy'. On i tak wiedział swoje - Ależ są! A ja je widzę, już się nie wykręcaj. Bo znów się zamotasz i będziesz mnie oskarżała o to że lubię kiedy kobiety plączą się w swoich wypowiedziach. - mruknął kiwając głową - Może reszta ich nie widzi, a dla mnie są całkiem widoczne. Takie czerwone... - zerknął na czubek głowy Elizabeth jakby różki będące tematem ich rozmowy naprawdę tam tkwiły - Ostrzysz je? - lubił jej śmiech, a co za tym szło chciał go słuchać, bo dawno nie miał okazji doprowadzać do tego by jedna osoba ciągle szczerzyła zęby z jego żartów - Acha... Czyli że jednak masz gdzieś, jakieś włoskie korzenie? - tutaj pomysł z usadzeniem Elizabeth na krzesełku po środku wioski w Meksyku, zmieniał się na usadzenie jej w cieniu winnicy - Przesłuchanie? To znaczy? Nie powiesz chyba że chciałaś zostać... Tą... - Roy wskazał na Elzę palcem i uniósł brwi - Rozkapryszoną gwiazdeczką! - roześmiał się oplatając własny brzuch ramieniem. Kiedy sam tak insynuował prawie by od niej dostał. Czyżby tak mało się mylił? - Yhm. Myślałem że jesteś tutaj na przykład tylko na jakiś czas, albo co... - skrzywił usta widząc spadający kieliszek i słysząc jej cienki krzyk - Wymodzisz? Każdemu się może zdarzyć. - Roy wzdychając przykucnął by pozbierać resztki szkła - Nie. Zanim ktoś tu się zgłosi to połowa ludzi w to wdepnie i w szpitalu będą mieli co robić. Poczekaj... - odgonił ją by na powrót usiadła i przestała się zamartwiać - Ja pozbieram, przecież ręce mi nie odpadną z tego powodu. Nie bądź zła na siebie, no zdarza się i tyle... - mruknął pod nosem bardziej do siebie niż do niej. Roy zaczął powili zbierać kawałki. Składał je w lewej dłoni, by za moment odłożyć bezpiecznie na stolik. Pech chciał że ktoś go trącił. Bezmyślnie i machinalnie zacisnął dłoń i zasyczał kiedy poczuł jak szkło kroi mu skórę - Cholera! Tego mi jeszcze brakuje... - zaczął utyskiwać na siebie pod nosem. Jak się okazało, kiedy przyjrzał się wnętrzu swej lewej dłoni miał przecięty środkowy palec. Może i niezbyt głęboko, ale rozcięcie ciągnęło się przez prawie całą jego długość. Cicho powarkując wypuścił kawałki na blat stolika i spojrzał na Elizabeth - Masz chusteczki? Zaraz tu wszystko ubabram... - skierował dłoń w dół, a wielka, opasła, szkarłatna kropla krwi skapnęła i rozprysnęła się na blacie. Roy przyjrzał się ranie z ciekawością zastanawiając się czy ktoś ma tu wodę utlenioną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:44, 26 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- No właśnie chciałam, chciałam... - przytaknęła przyznając się do tych swoich idiotycznych pomysłów - I owszem, przyjechałam na trochę, chociaż nie wiem na jak bardzo trochę. - dodała.
Chwilę później drobinki szkła rozprysnęły się po podłodze. - Nie, Roy, proszę! - jęknęła błagalnie, starając się zabrać chłopakowi z dłoni szkło, które mogło go pokaleczyć. Już i tak dostawała obłędu na punkcie jego zapachu a widok karmazynowej czerwieni doprowadziłby ją do granicy szaleństwa. - Niech ktoś inny się tym zajmie. - powiedziała pochylając się tuż przy nim, by nie ryzykując jego zacięcia, zgarnąć ostrożnie jak najdalej od jego dłoni pozbierane przez niego odpryski resztek kieliszka. - Od tego w końcu są. - dodała i nim zdążyła cokolwiek zrobić, wykrzywiający się w nieprzyjemnym bólu uśmiech chłopaka oznajmił to, czego najbardziej się obawiała.
Słodki, obezwładniający zapach dotarł do jej nozdrzy tak, że prawie się zachwiała. Nagła wilgoć zebrała się w jej ustach wzmagając mrowienie podniebienia i obłędne pragnienie zaspokojenia niedosytu, które zaczęło ogarniać każdą jej komórkę. Aż w oczach się jej przeszkliło. Apetyczny aromat pulsującego koło niej życia rozlał się niczym tęcza w jej myślach, barwiąc każde wytłumaczenie rubinową poświatą krwi. Wstrzymała oddech starając się nad sobą zapanować. Nie chciała oddychać nosem. Uniosła się z przykucnięcia, nerwowo wyciągając z torebki chusteczki, które bardzo szybko wypadły z jej drżących rąk na podłogę. - Nie... Jaaa... - jęknęła wycofując się machinalnym, sztywnym krokiem, walcząc z każdym nawet najmniejszym pokonywanym przez siebie centymetrem niczym z tytanem, którego tylko bogowie mogli ruszyć z posad. Szeroko rozchylone powieki i palący głód kazały śledzić jej drobinki ubarwionego czerwonymi kroplami szkła oraz jego rękę, która coraz bardziej nieziemsko jej wyglądała. - ... niee mogę... - wydukała obracając się prędko za siebie, by jak najszybciej uciec z tego miejsca. Zbyt krótko panowała nad sobą nie żywiąc się ludźmi, by przyzwyczaić się do tego wiecznego niedosytu, który zżerał jej wnętrze przy jej obecnej diecie. Drobne zacięcie na dłoni chłopaka było zapalnikiem dla jej reakcji. - Przepraszam. - szepnęła za swoje plecy nie mogąc już pozwolić sobie nawet na chwilę zatrzymania się. Z ledwością hamowała się, by nie zawrócić i nie wgryźć się w jego pulsujące ciepłem tętnice. Rozpychając się między ludźmi w barze, zaczęła nieprzytomnie przeć do wyjścia. Smak życia chłopaka wciąż dudnił jej przed oczami, odzywając się w jej myślach upojną, ekstatyczną melodią, niszczącą wszelkie opanowanie.
Ledwie wypadła na zewnątrz budynku, skręcając w najbliższą wąską i ciemną uliczkę. Musiała odsapnąć, uspokoić swoje skołatane serce, postarać się wsunąć kły, które wysunęły się pod wpływem wizji skosztowania jego smaku. Powietrze, zimne powietrze nocnego powiewu wiatru z ledwością starczało, by starać się nad sobą zapanować. Stanęła w zaułku, opierając się o ścianę za swymi plecami, walcząc z sobą, by nie zawrócić do Roya. Nie chciała go przecież krzywdzić...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:07, 26 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Oczy Roy'a rozszerzyły się kiedy zobaczył reakcję dziewczyny. Nie spodziewał się że to ją tak dotknie. Przeciął się, skaleczył. Trudno. Zdarzało się to tak samo przez przypadek jak to że rozbiła kieliszek. Dostrzegł lśniące oczy i pomyślał że Elizabeth zaraz się rozpłacze - Och, proszę... - jęknął wzruszając ramionami - Przecież nic mi nie będzie. Wielkie mi co... - widząc jak upuszcza chusteczki wyciągnął po nią prawą dłoń - Uspokój się. Na prawdę... Nic się nie dzieje. - pomagając sobie zębami otworzył paczkę i wyciągnął z nich jedną chusteczkę. Otarł palec i wnętrze dłoni - Nie jest źle, zobacz... - przyszło mu na myśl, ze to błąd, więc schował rozharataną dłoń za siebie. Mogła się przecież krwi brzydzić, mogła mieć fobię na jej punkcie. Tego mu jeszcze brakowało by Elizabeth zasłabła, a i taj wydawała się znów bledsza niż zwykle. Upewniły go w tym jej słowa, kiedy stwierdziła że nie może. Roy dołożył sobie resztę i według mężczyzny nie mogła na niego patrzeć. Dość szybko jej wybaczył i zrozumiał. Nie wiedział za co przepraszała, ale był zbyt zajęty sobą. Kiedy uciekła, inaczej tego nie można było nazwać usiadł na kanapie i podsunął sobie skaleczoną dłoń pod nos. Chciał uspokoić jej drżenie ale to na nic się nie zdało. Próbował dojrzeć czy ma jeszcze wbite jakieś małe kawałki. Przesunął po ranie palcem, ale nie poczuł bólu za jaki byłby odpowiedzialny kawałek szkła. Zaczynało go wszystko piec i palić. Wyciągnął drugą chusteczkę i owinął nią troskliwie palec. Wyglądało to dość komicznie, ale nie mógł zastosować lepszego opatrunku, bo takowego nie miał. Potrzebował plastra i wody utlenionej. Elizabeth go zostawiła, ale zostawiła też swoją torebkę. Roy wiedząc że to koniec wieczoru złapał ją i zaczął się przeciskać do wyjścia uważając by nie urazić zranionego palca. Wyszedł na zewnątrz i rozejrzał się - Elizabeth! - miał nadzieję że nie poszła za daleko. Przeszedł się w prawo i zajrzał za ścianę budynku. Nie było jej tam. Odbił w drugą stronę i po kilkunastometrowej wędrówce znalazł dziewczynę opartą o ścianę, wyglądającą jak dzikie, zastraszone zwierzątko - Przepraszam. - powiedział cicho wyciągając nieśmiało w jej stronę torebkę i ponczo - Nie chciałem byś się wystraszyła.
/ Ulice miasta
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Śro 18:20, 26 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:06, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
/Apartament Alecto/
Weszła do baru, nie mając nic do roboty.
Odgarnęła pojedynczy kosmyk z twarzy i zamówiła w barze pierwszego lepszego drinka. I tak było jej wszystko jedno, co pije.
Zaczęła rozglądać się wokoło, szukając kogoś, na kim dłużej mogłaby zawiesić swój wzrok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eric Northman
Vampire
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bon Temps Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:10, 01 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
// yyy...nie pamietam//
Po nudnym dniu nic nie robirenia postanowił sie rozerwac. Przemierzył różne ulice miast i skierował się do baru. Wszedł drzwiami ,jak zwykle wszystko dookoła obserwując. Po wejściu do srodka przenikliwym lecz niezauwazalnym wzrokiem ocenił atmosfere w budynku. Grała muzyka. Barman rozdałał drinki popisując sie umiejętnością żąglowania butelkami. Kilka kobiet tańczyło inne siedziały przy stolikach z partnerami lub czekając na nich. On natomiast podszedł do lady [przy której siedziała Alecto. Długowlosa dziewczyna wyglądała na osobę z którą mozna pogadac. Zwróciła jego uwagę ponieważ odróżniała sie od tych wszystkich lasek które za wszelką cenę chciały zwrócic na siebie uwagę. Usiadł obok dziewczyny spoglądając na nia niejednoznacznie. Nikt nie potrafił w żadnym wypadku rozszyfrowac jego spojrzenia.
- Witaj. Przywitał się z kobietą siedzącą obok niego.
- Znów sie spotykamy
Wygiał warki w delikatnym usmiechu jednocześnbie zamawiając drinka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:28, 01 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
W tym momencie poczuła znajomy zapach. Patrzyła, jak wampir podchodzi do niej i siada obok.
- Oczywiście - mruknęła. - Mężczyzna z lasu - dodała, już trochę ciszej.
- Znów się spotykamy, lecz ja nadal nie znam twego imienia - rzekła, a jedna z jej czarnych brwi powędrowała w górę. Nie mogła odczytać jego wyrazu twarzy.
Może to i dobrze, pomyślała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eric Northman
Vampire
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bon Temps Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:07, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Patrzył na kobietę jeszcze przez chwile.
-Eric
Odpowiedział swoim delikatnym barytonem.
- a Pani?
Zerkał na nią wyczekująco lecz i z dozą rozbawienia.
Rozejrzał się jeszcze raz po barze i przeniósł wzrok na wchodzących gości. Gdy stwierdził że owi goście są zwykłymi smiertelnikami nie tracił na nich czasu i powrócił wzrokiem do kobiety siedzącej obok niego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:16, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Eric - powtórzyła szeptem. - Ciekawe imię - rzekła, a kąciki jej ust zadrgały.
- Alecto - odpowiedziała na pytanie.
Posiadła dość nietypowe imię i była tego świadoma. Nie wiedziała jednak, kto jej je nadał. Rodząc się, ona po prostu wiedziała, że tak właśnie brzmi jej imię. Dość ciekawe, a zarazem bardzo dziwne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eric Northman
Vampire
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bon Temps Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:05, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
-Twoje rówzież
Zauważył.
Zamówił krew syntetyczną ABRH+ i upił łyk z butelki.
- A więc co Cię tu sporowadza?
-W sensie że do baru?
Znów patrzył na nią tym swoim charakterystycznym nieprzeniknionym spojrzeniem który nie jeną osobę potrafi zaintrygować.
Stukał lekko i rytmicznie palcami w szklaną butelkę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:08, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
- Do baru? - powtórzyła. - Nie wiem. Nie wiedziałam... Nie wiedziałam, gdzie pójść. Więc wybrałam pierwsze, lepsze miejsce.
Wzruszyła ramionami.
- A ciebie? - zapytała, spoglądając na niego uważnie. Miał intrygujący wzrok, temu nie można było zaprzeczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eric Northman
Vampire
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bon Temps Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:14, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
-W gruncie żeczy to samo...teoretycznie .
Uśmiechnął się tajemniczo. Jego oczy zabłysnęły..
Upił kolejny łyk krwi syntetycznej nie odwaracając wzroku.
-Dhampir jak myślę?
Uniósł lekko brew o kolorze tak złotym jak jego włosy. Spytał choć wiedział że odpowiedż będzie twierdząca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alecto
Pół-wampir
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:17, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Uniosła brwi i pokiwała wolno głową.
- Tak, jestem dhampirem - odpowiedziała. - Chyba aż tak bardzo człowieka nie przypominam?
Uśmiechnęła się delikatnie.
- Wampir, jak myślę? - mruknęła, choć odpowiedzi nie musiała znać. Wampiry można było odróżnić od ludzi aż zbyt łatwo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|