Galeria handlowa

Veronica

-Raczej głupie przechwałki nadętego dupka... -zaśmiała się pod nosem i spojrzała pobłażliwie na faceta.

Juliette

- Callie - Juliette zaśmiała się - nie bądź okrutna. Te - wskazała facetowi jeden typ - te... i te. - pokazała kolejne dwa. - A te.. na specjalną okazję

Gość

Wziął do ręki pierwsze które wskazała, odwrócił się tyłem i opuścił majtki. Nachylił się i ubrał te które trzymał w ręce a następnie oglądnął się w lustrze.

Veronica

Veronica roześmiała się.
-Ostrrryyy pojeb... -mruknęła z dziwnym wyrazem twarzy. Cały czas była uśmiechnięta.
-Pani ekshibicjonisto... Po co Ci w ogóle bielizna? -przewróciła oczami.

Juliette

Juliette zasłoniła usta zeby nie parsknąć śmiechem. Tego się nie spodziewała. Z zaciekawieniem próbowała dojrzeć... no ciekawość zawodowa XD
- Callie - dźgnęła dziewczynę pod żebra - cicho... Bielizna jest potrzebna bo... bo czasem głupio chodzić z klejnotami na wierzchu - przewróciła oczami.

Gość

Przymierzył następne, oglądnął się po czym poszedł do kasy. -Biorę te, te i te na dupie-oderwał metkę z tych na tyłku. -Płacę kartą, proszę skasować a ja idę sie ubrać -Poszedł do przymierzalni.

Veronica

-On się widocznie klejnotów nie wstydzi... -zaśmiała się i spojrzała na Juliette.
-Ok. Bierz się za niego... Niedługo zacznie Ci ciec ślina. Ja sobie poradzę... -szepnęła jej do ucha wychodząc ze sklepu.

/fpisdu xD

Juliette

Juliette o mało się nie zachłysnęła wodą, którą właśnie piła.
- Skąd ci przyszło do gło...- ale Callie juz nie było. Westchnęła. I wróciła do oglądania kolejnego gorsetu.

Gość

-W tym Ci będzie dobrze - powiedział do Juliett znad jej ramienia.

Juliette

Drgnęła. Obejrzała się przez ramię.
- Myślisz? - spojrzała na gorset krytycznie. - Któryś jeszcze? - pokazała 15 ostatnich które oglądała.

Gość

-Nie, tylko ten -powiedział.

Juliette

- Ech.. - westchnęła - Poproszę ten. I jeszcze te dwa - podała ekspedientce wraz z kartą kredytową.

Gość

Wziął z jej rąk karte, podał ekspedientce swoją- Na mnie- oddał Juliett karte i popatrzył na nią: "bez dyskusji". -Zapakować osobno- jego stanowczy wzrok zniknął i pojawił się lekki uśmiech.

Juliette

- Ej... - zaprotestowała, ale w końcu odpuściła. Chce sobie płacić. Niech płaci. Podziękowała uśmiechem. - Dziękuję... - powiedziała - ale nie trzeba było. Teraz się będę czuła zobowiązana - oczywiście że nie będzie. Ale.. wypadało tak powiedzieć.

Gość

-W takim razie idziemy teraz po mój nowy garnitur- wziął jej i swoje zakupy Very Happy

Juliette

- Szczególna okazja czy taki codzienny? - zapytała. Zakupy ona mogła robić. Uśmiechnęła się gdy wziął także jej zakupy. Mężczyźni traktowali ją z uwielbieniem. Ale na to musiała sobie ciężko zapracowac.

Gość

-Właśnie przyleciałem i nie posiadam innych ubrań- oznajmił. Podobała mu się, w głębi bawiło go, że w tej swojej główce zapewne myślała o tym, że jej kobiece sztuczki właśnie odnoszą kolejny sukces.

Juliette

- I chcesz kupić tylko jeden garnitur? - zaśmiała się - Jakieś konkretne cię interesują czy zdasz się na mój nos? - złapała go pod ramię. Był chłodny. Wampir. Westchnęła. Była bezpośrednia, ale to chyba cecha nabyta.

Gość

-Pośrednio- zabójczo szczery i zasadniczy. Gdy ujęła za ramie pomyślał, że jest "Oni" albo niskociśnieniowcem. Uśmiechnął się lubieżnie.

Juliette

- Doprecyzuj, proszę - poruszała się z gracją. Miękko stawiała kroki. Lekkie kołysanie biodrami nadawało jej ruchom pewnego rytmu.

Gość

-Będę się posiłkować twoim gustem- on natomiast stawiał zdecydowanie kroki ale nie wydawał przy tym najmniejszego dźwięku.

Juliette

- Cóż. Pański prywatny doradca, do usług - zażartowała - Panie... - zawiesiła niewypowiedziane pytanie w powietrzu.

Gość

-Giovanni Monteverdi ale prosze mi mówić Ian Panno Juliette Dubois -uśmiechnął się kącikiem ust.

Juliette

- Skąd..? - zdziwiła się. Po sekundzie przyszło zrozumienie. Karta kredytowa. Zobaczył nazwisko na karcie.. Uśmiechnęła się - Miło mi cię poznać Ian - wyciągnęła dłoń w jego stronę.

Gość

-Dla mnie to także przyjemność Panno Juliet- podniósł jej dłoń leciutko ku górze nastepnie nachylil sie i ja ucałowal.

Juliette

- Wystarczy Juliette - roześmiała się wdzięcznie - albo po prostu Julie. Nie musisz mi Pannować, Ian - nie zabrała dłoni. Takie zachowanie spotykane było niezbyt często ostatnimi czasy.

Gość

-mmm, jest mi naprawde milo, ze przeszlismy tak szybko na blizsze relacje Julie- nie puszczajac jej reki leciutko przejechal palcem po wierzchu dloni

Juliette

- Bliższe relacje... Masz na myśli mówienie sobie po imieniu, oczywiście? - nawet nie zerknęła na jego palec. Była przyzwyczajona do dotyku.

Gość

-oraz wspolne zakupy i kolacje... -usmiechnal sie lekko

Juliette

- O zakupach wiedziałam - uśmiechnęła się i zbliżyła twarz do jego twarzy - o kolacji nie słyszałam - wyszeptała teatralnie.

Gość

-czyzbym wyjawil tajemnice- polozyl jej reke na biodrze- tylko zebym nie powiedzial gdzie i w pore ugryzl sie w jezyk

Juliette

- To mogłoby boleć - stwierdziła delikatnie zdejmując jego rękę ze swojego biodra. Była przyzwyczajona do dotyku. W pracy mógłby z nią zrobić cokolwiek by sobie chciał. Ale teraz ona tu była prywatnie...

Gość

-Przyzwyczaiłem się - mruknął i ruszył dalej. W niesmak było mu to granie niedostępnej.

Juliette

- Często się widać gryźć musisz - stwierdziła masujac delikatnie swój kark. - Z daleka przyjechałeś?

Gość

-Z wenecji- skłamał płynnie- Gryzą mnie inni- stał sie znow zupelnie powazny

Juliette

- W język? - uniosła brew. Dziwne to było No ale.. rózne są preferencje.

Gość

-Nie, akurat nie w jezyk-popatrzyl na nia

Juliette

- Wiesz... Ja nikogo nie osądzam - uśmiechnęła się pod nosem. Oparła rękę na biodrze i odwzajemniła spojrzenie.

Gość

-a moze powinnas osadzac wtedy unikalabys np niebezpiecznych mezczyzn

Juliette

- Póki co jeszcze sobie z nimi jakoś radzę - westchnęła patrząc na niego podejrzliwie trochę A jak nie ja to moi szefowie sobie z nimi radzą..