Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:01, 20 Maj 2010 Temat postu: Pacific Northwest Balet |
|
|
Pacific Northwest Balet,
OLIVER MARION HALL McCaw
305 Harrison Street
WA 98109 Seattle,
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:22, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
// Hotel / Apartament Elizy
Już dawno wybiła godzina, o której dziewczyna miała się zjawić na zajęciach. Jednak tym razem Eliza lekko się spóźniła, zatrzymana przez sklepikarza u którego zawsze lecąc na trening kupowała w dużym kubku małą, gorącą espresso i tak nigdy nie wypijanej przez nią. Długi korytarz prowadzący do foyer audytorium i liczne schody, które trzeba było pokonać, aby się dostać do celu znacznie utrudniały dotarcie do celu. Wreszcie wpadła za kulisy sceny na szybko zmieniając swój ubiór, by jak najszybciej się znaleźć przy drążkach do rozgrzewki nim ktokolwiek dostrzeże jej opóźnienie.
Niestety ku jej niezadowoleniu Madamme Beani nigdy się nie spóźniała. Nigdy też nie zapominała jak skutecznie pognębić swoich wychowanków za wszelkie uchybienia jakie tylko mogła dostrzec. Wbiegająca na swoje miejsce Eliza bardzo szybko została uchwycona sokolim wzrokiem swej nauczycielki i w ramach kary została umieszczona na samym szarym końcu skąd ledwie było widać jakie ćwiczenia są pokazywane, aby dostatecznie się rozciągnąć przed przystąpieniem do właściwej części prób. Zagryzając zęby przetrwała najmniej przyjemny etap zajęć i gdy wreszcie trzeba było rozejść się do dobranych przez mentorkę par, odetchnęła z ulgą, że to już za nią.
Partner Elizy był szczupłym a wręcz nawet można było powiedzieć chudym blondynem o tak wystających wszystkich kościach, że miało się wrażenie, iż zaraz się połamie. Jednak spojrzenie takie na niego było wyjątkowo mylne, chłopak zamiast owych gnatów miał chyba same żyły, ścięgna i mięśnie a pary w rękach mu nie brakowało. Gdy w końcu przyszedł czas na nich i mieli powtórzyć wszystkie przewidziane dla nich partie, przekładał sobie dziewczynę niczym szmacianą lalkę z ręki do ręki, podrzucając nią o obracając jakby kompletnie nic dla niego nie ważyła. Madamme ostrym, surowym wzrokiem bacznie im się przyglądała a każdy dostrzeżony przez nią błąd nakazywała powtarzać do upadłego aż nic nie było w stanie zburzyć jej artystycznej wizji. Muzycy siedzący tuż przed sceną i grający raz po raz te same kawałki utworów już do obrzydzenia mieli opanowane przerywanie w dowolnym, wskazanym przez kobietę momencie po to, by chwilę później znów zacząć od początku.
Czas szybko mijał a Eliza nawet się nie zorientowała, kiedy ponad połowa zajęć jej minęła. Jej towarzysz doli, bądź niedoli jak można było nazwać ich parę, niestrudzenie wymachiwał nią co chwilę idąc za głosem Beani. Gdy oczekiwany efekt został wreszcie przez nich wypracowany, otrzymali chwilę przerwy dla siebie, by móc ochłonąć, napić się czegoś bądź też chociażby napudrować baletki i dłonie, by się nie ślizgały podczas tańca niepotrzebnie. Narzucając na swój kark ręcznik i łapiąc za swój kubek z poranną kawą przysiadła na najniższym schodku trybuny przyglądając się pozostałym ćwiczącym. Obróciła się na moment za siebie, szukając kogoś znajomego wzrokiem, lecz nie dostrzegając go niestety, powróciła do gapienia się na swoich kolegów i koleżanki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:48, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
/ Kawalerka Smith'a / Port Angeles
Roy przeklinając szpetnie w myślach korki trafił w końcu pod adres jaki podała mu Elza. Po raz dziesiąty zastanowił się czy faktycznie może jej poprzeszkadzać, ale skoro już tu dotarł... Wszedł do dużego budynku i pomyślał że nie wie gdzie się udać. Zerknął na telefon i wiadomość by przez przypadek nie pomylić nazwiska jej protektorki. Beani. Tak, tak... Tylko gdzie ja ją znajdę? Rozglądając się na lewo i prawo ruszył do przodu zerkając na tabliczki przy drzwiach - Szuka pan czegoś? - Roy wzdrygnął się bo był przekonany ze jest absolutnie sam. Jak spod ziemi wyrósł przed nim stary, pochylony lekko cieć - Dzień dobry. Wystraszył mnie pan. - wypalił bez zastanowienia spoglądając na zabawnie a jednocześnie groźnie wyglądającą miotłę w jego dłoniach. Ten jednak nie dał się nabrać i uniósł brew w górę - Tak. Szukam Madame Beani? Nauczycielki baletu? - jego rozmówca wyprostował się i obrzucił Roy'a spojrzeniem z którego biło niedowierzaniem. No wiem, że nie wyglądam. Przecież nie idę się tam uczyć tylko popatrzyć... - Po schodach na górę i w lewo. Pierwsza sala. - blondyn skłonił się przed nim nieznacznie, podziękował i spoglądając po raz ostatni na miotłę odszedł. Wspiął się po schodach i znalazł salę. Uchylił lekko drzwi. Faktycznie były tam jakieś zajęcia. Wsunął się i zamknął za sobą cicho drzwi jakby bał się że tym wszystko zepsuje. Zajął pierwsze lepsze miejsce, w zacienionym kawałku sali, na uboczu by nie przeszkadzać nikomu. Ich ćwiczenia wyglądały na katorgę. Kobieta która wydawała wszystkim polecenia była wiedźmą, a przynajmniej tak wyglądała na pierwszy rzut oka. Roy poszukał wzrokiem Elizabeth. Kiedy już sądził że nie może jej poznać, w związku z tym że większość kobiet które wirowały w tańcu była dość podobna, dostrzegł ją siedzącą i popijającą kawę. Wyciągnął telefon i mrucząc cicho pod nosem napisał - Obijasz się. - taka była treść wiadomości jaką do niej wysłał. Mając nadzieję że ma telefon gdzieś obok siebie poczekał za efektem swoich działań.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:31, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Głośny dźwięk rozchodzącego się w sali dzwonka nadchodzącej wiadomości, akurat w chwili, gdy na ułamek sekund muzyka ucichła, wybił chyba wszystkich z rytmu. Dziewczyna zerwała się ze swojego miejsca podbiegając parę kroków pod samą scenę, by sięgnąć do swej torebki.
- Przepraszam, Madamme Beani, przepraszam. - pokajała się - To się więcej nie powtórzy, zapomniałam rano wyłączyć dźwięk...
Surowy, taksujący ją wzrok omiótł sylwetkę Elizabeth tak, że dziewczyna omal się nie skuliła. Zawsze czuła respekt do tej kobiety i mimo, iż już jakiś czas temu przeszły na zupełnie inną stopę znajomości po tylu latach, to nadal potrafiły ją przejść ciarki na samą myśl o naganach jakie mogła od swej mentorki zebrać. Wyciszyła od razu wszystkie dźwięki, by więcej nie hałasować. Siadając chwilę później ponownie na schodkach i łapiąc znów odruchowo kubek z kawą spojrzała się na wyświetlacz, by odczytać wiadomość. Uśmiechnęła się pod nosem i obracając się na moment za siebie próbowała dostrzec czy jej wczorajszy znajomy jest na sali. Za dużo jednak było tam miejsc, gdzie mógłby się skryć przed jej wzrokiem. Nie dostrzegła znajomej twarzy przelatując wzrokiem po rzędzie siedzisk, więc ponownie zwróciła się w stronę sceny i odpisała.
"Permanentnie. Pierwsza przerwa od rozpoczęcia zajęć rano, najwyższa pora na złapanie oddechu... Będziesz?" - wstukała i wysłała wiadomość. Czekając na odpowiedź zabrała się za poprawianie wiązań baletek i na chwilę je zdejmując, dała odpocząć swoim zmęczonym wielogodzinnymi ćwiczeniami stopom. Poprawiła po tym zwinięte w kok włosy i opierając się łokciami za sobą o wyższe schodki, wyciągnęła nogi przed siebie prostując się choć na chwilę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:45, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Pożałował zaraz tak genialnego w swoim mniemaniu pomysłu jakim było wysłanie jej wiadomości. Widząc jakiego zamieszania narobił pomyślał że chyba mniejszą sensację wzbudziłby tak po prostu podchodząc i się z nią witając. Uznał że to był jednak zły pomysł. Jego ciekawość powinna się obyć bez zajęć i ich przebiegu, ale nie byłby sobą gdyby nie dążył do tego by ją zaspokajać. Widząc jak pisze pospiesznie by się nie zdradzić wyciszył swój telefon bo gdyby przerwano jej nauczycielce po raz drugi to dopiero rozpętałoby się piekło. Uderzając lekko aparatem o udo, czekał na wiadomość od dziewczyny rozglądając się po ogromnej sali. Pogratulował sobie pomysłu skrycia się w cieniu bo najwyraźniej Elizabeth go nie spostrzegła. Zadowolony niczym małe dziecko, z udanego psikusa spojrzał na wyświetlacz.
"A nie ma mnie? Musze tu być skoro widzę co robisz. Jak wytrwale i z poświeceniem ćwiczysz. Twoje łokcie od tego podpierania muszą być okropnie umęczone."
Uśmiechając się pod nosem wysłał wiadomość wbijając wzrok w leniuchującą Elizabeth.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:08, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Odczytując kolejną wiadomość, tym razem nie poprzedzoną donośnym brzęczeniem aparatu, wyszczerzyła się w uśmiechu odstawiając kubek gdzieś na bok i unosząc się ze swej wygodnej pozycji. Stanęła na nogi rozglądając się wokół po trybunach. Przyłożyła przy tym dłoń do swego czoła, by osłonić się od świateł, które raziły gdy się patrzyło w tą stronę. Niewiele to niestety dało, więc na moment opuściła wzrok ponownie odpisując na wiadomość.
'Gdzie? xD" - to jedno słowo szybko wysłała, ponownie wpatrując się w rzędy siedzisk i powoli przeskakując po dwa stopnie w górę próbowała dojrzeć gdzie siedzi Roy. Wszytko mogło być w porządku, gdyby jej poszukiwań na moment nie przerwał oschły ton nauczycielki.
- Panno Preston, pragnę przypomnieć tylko, że ma pani jeszcze siedem minut przerwy. - powiedziała donośnie kobieta a Elza przystanęła na tą chwilę niczym słup soli w bezruchu, prostując się przy tym niczym struna. Jedynie zwiewny materiał okalający jej biodra się jeszcze poruszył mimo, iż ona sama stała już jak głaz.
- Tak, Madamme Beani. To jeszcze całe siedem minut. - odpowiedziała nawet nie odwracając się w kierunku sceny i gdy tylko jej słowa przebrzmiały, ponownie puściła się spokojnie wbiegając na bosaka po schodach i rozglądając się za jej gościem. Zawsze zastanawiała się jak to robi jej nauczycielka, że jest w stanie zawsze ogarniać calutką salę nawet, gdy cała ich grupa rozpierzchała się niczym karaluchy po kątach. Wszyscy uczniowie chyba mieli jakieś nadajniki wmontowane pod skórę, o których istnieniu nie mieli bladego pojęcia, skoro mentorka potrafiła ich zawsze namierzyć. No ale cóż, nie nad tym teraz skupiała większość swej uwagi. Jeszcze raz spojrzała na swój telefon, prześlizgując się po chwili ponownie spojrzeniem po kolejnych rzędach trybun.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:24, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Dobrze że go nie widziała. Roy szczerzył się i gdyby nie to że nadal bawiłby się z nią w chowanego to pewnie śmiałby się w głos. To patrzenie w głąb sali z dłonią przyciśniętą do czoła bardzo go bawiło. Spojrzał na telefon i zabrał się do obmyślania zagadki po której rozwiązaniu mogłaby go znaleźć, ale jak i Elizabeth tak i jemu przerwał głos przypominającej sępa kobiety. Roy prychnął pod nosem wiedząc że wszytko mu zepsuła. Siedem minut. Jak na spacerze we wiezieniu... Gorzej. Widząc że Elizabeth nie chciała się poddać swej nauczycielce zbyt łatwo postanowił ukrócić jej męki - Tutaj siedzę. - zawołał niezbyt głośno, by i jemu się nie oberwało i nie został poczęstowany upomnieniem w stylu 'przerywa pan koncentrację mojej uczennicy'. Widząc że i z tego nic nie będzie bo Elza nadal błądziła wzrokiem po miejscach, wstał by wyjść jej na spotkanie. Jego kroki stłumione przez chodniczek jakim była wyłożona podłoga nie były zbyt słyszalne, wiec bardziej pewny siebie machnął do niej ręką. Zerknął na scenę i wykrzywił nieco usta widząc że już go zauważono. Na cierpkie spojrzenie szanownej Beani odpowiedział szerokim uśmiechem. Ta jakby znieść takiej dawki sympatii nie mogła odwróciła się urażona w stronę swojej grupy. Roy przysiadł na schodkach i klepnął miejsce obok siebie - Matko! - zaczął spoglądając na starsza kobietę - Jak ty z nią wytrzymujesz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:55, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Elizabeth widząc swego gościa podbiegła jeszcze kilka stopni w górę, wychodząc mu naprzeciw. Nie mogła widzieć piorunującego spojrzenia Madamme, więc niezrażona stanęła obok chłopaka uśmiechając się do niego serdecznie. Cieszyła się, że przyszedł, bo przecież nie często się zdarzało, że ktoś ją odwiedzał w tym miejscu.
- Hej. - powiedziała cicho, siadając po chwili na miejscu tuż przy Royu, podając mu na powitanie rękę - Fajnie, że przyszedłeś... - stwierdziła, spoglądając na moment w stronę sceny gdzie kobieta-harpia właśnie musztrowała kolejną tańczącą parę - To? - zapytała, lecz nie czekając na odpowiedź wzruszyła nieznacznie ramionami kontynuując - Normalnie. - szepnęła - Nie jest taka zła, jak się wydaje.
Ona tam się za bardzo nie przejmowała surową kobietą. Znała ją zbyt dobrze, by nie wiedzieć kiedy może sobie na coś pozwolić a kiedy nie. Jednak rozumiała całkowicie jak czyimś okiem nauczycielka musi wyglądać okropnie.
- Jak tam wczorajsze zastępstwo? - zapytała przenosząc wzrok na chłopaka - Szybko minęło?
Chwilowy rozgardiasz jaki się zrobił, spowodowany momentem dla orkiestry dostrajającej swe instrumenty, skutecznie stłumił ich rozmowę tak, że nie było możliwości, by ich głosy dotarły do sceny. Partner Elizy przysiadł na samym brzegu desek, spoglądając w ich stronę nieco zmęczonym wzrokiem. Ciekawiło go z kim tak jego tancerka rozmawia, bowiem nigdy nie widział, aby ktokolwiek ją odwiedzał a tym bardziej jakiś mężczyzna. Elza widząc kątem oka z daleka jego minę, obróciła do niego głowę i uśmiechając się do gościa, pomachała mu dla uspokojenia. Cały czas przecież pamiętała, że nie ma wiele czasu, który mogła poświęcić swemu gościowi. Wiedziała jednak, zdając sobie sprawę z przyzwyczajeń swej nauczycielki, że za niedługo powinna mieć nieco dłuższą przerwę.
- Za jakieś pół godziny - szepnęła pochylając się w stronę Roya - Madamme zejdzie ze sceny i polezie za kurtynę do swego pokoju na herbatę. Będzie wtedy trochę więcej luzu... - uprzedziła, by się nie krępował, że jakoś za bardzo dziewczyna jest ograniczona czasem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:17, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Siemka. - mruknął parząc na jej zadowoloną minę ze zdziwieniem. Sam po chwili wyszczerzył się do Elizabeth podobnie jak do jej nauczycielki. Uścisnął dłoń dziewczyny mając nieodparte wrażenie chłodu. Sądził że powinna być ciepła po tak intensywnych ćwiczeniach. Elizabeth nie wyglądała nawet na zgrzaną. Zwalił to na lata praktyki i dobrą formę fizyczną dziewczyny - No przecież obiecałem. - powiedział kiwając lekko głową - Błagam, nie myślałaś chyba że przepuszczę taką okazję. Choć patrząc na... - wskazał ruchem brody na Madame - Raczej narobiłem ci minusów. To znaczy, żebym nie sprowadził ci dodatkowych problemów, czy coś w tym stylu bo nie wygląda na zadowoloną. Jak mam jej przeszkadzać to sobie pójdę. - wskazał kciukiem na drzwi. Roy nie zniósł by takiej nauczycielki. Sam prezentował o wiele luźniejszy stosunek do życia. Wiedział oczywiście co to dyscyplina czy harmonogram, ale to w jaki sposób ćwiczono tutaj, podpadało dziennikarzowi pod terroryzm, a przynajmniej ciężki rygor. Przyglądał się jeszcze przez chwilę temu co się dzieje na scenie aż w końcu jej odpowiedział - Zastępstwo całkiem w porządku. Jakby nie to że Lily trzepnęła mnie notatnikiem na zakończenie obyłoby się bez przemocy. - roześmiał się cicho. Nikomu nie miał nic za złe - Nie, nie. Było jak zawsze. Fajnie. - dodał by Elizabeth nie tkwiła w mylnym wyobrażeniu - Zleciało raz dwa. Czy to że ktoś spoza... - zastanowił się przez chwilę - Powiedźmy 'waszego kręgu' zjawia się tutaj podczas próby zawsze wzbudza taką sensację? - uniósł lekko brew przyglądając się mężczyźnie do którego pomachała jego znajoma. Przeniósł wzrok na Elzę domagając się odpowiedzi. Roy po jej kolejnych słowach odsunął się i ukucnął - Mogłaś powiedzieć że mam poczekać. - pojął to jakby faktycznie jej przeszkadzał - Wcale bym się nie wychylał. No, jak nie możesz to wracaj na scenę, a ja sobie... - spojrzał na fotel który zajmował uprzednio - Poczekam, albo pójdę gdzieś do bufetu na przykład...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:55, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- No chyba żartujesz sobie. - zaśmiała się cicho zasłaniając swe usta dłonią, by jej śmiech nie doszedł zbyt daleko. - Gdybym nie mogła, to bym się stamtąd nie ruszyła. - powiedziała całkiem przekonująco.
- Notatnikiem? - zapytała zdziwiona pokazując w uśmiechu rządek białych zębów - Oj, Wy tak lubicie z nutką przemocy? - dodała przekornie puszczając do chłopaka oczko. Dziś miała zdecydowanie weselszy humor niż poprzedniego dnia, ale możliwe, że to była kwestia dwóch rzeczy które się zgrały. Po pierwsze zdążyła już odsapnąć po podróży samolotem. Nigdy nie przepadała za zbytnimi wysokościami i potrafiła się umęczyć stukrotnie wznosząc się powyżej pułapu ostatniego piętra najwyższego z budynków jaki znała. Drugą kwestią było zarówno miejsce, z którym była oswojona i towarzysz, którego poznała poprzedniego dnia. Czuła się nieco bardziej swobodnie rozmawiając z kimś, z kim miała okoliczność wcześniej już rozmawiać i to w sali, na której spędziła niejedną już godzinę.
- Nie martw się, nic się nie stało. - powiedziała cicho po chwili - Zwykle po prostu nikt mnie tu raczej nie odwiedza, więc i sensacja jakoś tak samoistnie się wywołała. - dodała wciąż cicho się śmiejąc. - A co do gości... - kontynuowała - Widzisz tam na scenie tą blondynkę z masą pasemek wypadających jej z koka? - zapytała - Tą, co ma nogi jak na beczce prostowane... - uściśliła lekko wskazując głową, w którym kierunku ma patrzeć, chociaż nie była pewna czy to była dla niego wystarczająca charakterystyka. - Do niej zawsze ktoś przychodzi. Jej goście zawsze irytują Madamme zwłaszcza, że potrafią przyjść z piwem w ręku poprzyglądać się próbom. Z resztą zobacz, nawet teraz jest tego przykład. - wskazała głową w innym kierunku, w stronę siedzisk po lewej stronie sali, gdzieś z brzegu. Na dwóch fotelach, rozwalonych jak w kinie siedziało dwóch chłopaczków popijających coś z papierowych kubków. Kobieta co jakiś czas kontrolnie spoglądała w ich stronę, sprawdzając tylko czy nic nie broją. - Ale o siebie się nie martw, nie przeszkadzasz. - upewniła go jeszcze co do przekonania swoich słów. - Długo tu siedziałeś nim mi wysłałeś sms-a? - spytała.
- W zasadzie... - sapnęła nagle wpadając na pewien pomysł - To nie dam Ci teraz tak szybko umknąć. - powiedziała kolejny raz obdarzając chłopaka swym uśmiechem spoglądając na niego z błyskiem w oczach - Chodź bliżej. - stwierdziła łapiąc chłopaka pod ramię i unosząc się ze schodów pociągnęła go za sobą, by podejść bliżej sceny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:16, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Przytaknął jej względnie uspokojony. Poprawił sobie sznurówki u butów by zająć czymś przez moment dłonie - Tak. - mruknął obdarzając Elizabeth przelotnym spojrzeniem dalej majstrując przy bucie - Dziś niosę ze sobą do studia encyklopedię. - powiedział a zadziorny uśmiech wypłynął na jego usta - Oddam jej za ten notatnik jak się zobaczymy. - pogroził żartobliwie. By przyłożyć Lily tak grubym tomiszczem najpierw musiałby je znaleźć w swojej kawalerce, a to jak się okazywało nie było wcale takie proste. Widząc że wszystko z butami jest dobrze wsparł łokcie na kolanach podpierając sobie przy okazji brodę i popatrzył na dziewczynę - Rozumiem. Kurcze, tak czy inaczej głupio się czuję. - mruknął, bo nie był przyzwyczajony do tego że wszyscy mu się przyglądali a chwilę przed robiła to znaczna większość grupy. Wyłapał wspomnianą blondynkę nie będąc do końca pewien czy to ta opisana. Przesunął wzrokiem po twarzach i sylwetkach reszty kobiet, ale żadna inna jednak nie pasowała, więc pokiwał głową. Odchrząknął by powstrzymać śmiech na wspomnienie o jej nogach - I co z...? - po kolejnych tłumaczeniach zrozumiał już wszystko. Zmarszczył czoło srosząc przy tym zabawnie brwi patrząc na wskazanych wyrostków. Rozluźnił się kiedy stwierdziła, że nie przeszkadza. W porównaniu z tamtą dwójka był aniołem - Ej...! - zawołał kiedy złapała go za ramię - Co ty robisz? - zapytał trochę podenerwowany, ale raczej wynikało to z tego że prowadziła go jeśli Roy dobrze zgadywał w dół, a na dole była Madamme Beani - Chcesz mnie wydać na pożarcie tej sępicy? Nie zgadzam się. - powiedział twardo a efekt stanowczości psuł nieopanowany chichot Roy'a.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:52, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Rozbawił ją tą encyklopedią i nawet dała się złapać na to, że gdy chłopak się uniósł ze schodków, obejrzała się na niego szukając opasłego tomiszcza chowanego gdzieś pod jego ubraniem. Jednak jak się spodziewała, nie dojrzała go jednak, toteż przeniosła wzrok na schodki, by nie zlecieć z nich stawiając nieuważnie swe bose stopy na nie zawsze dokładnie leżącym chodniku.
- Oj nie bój się, nie bój! - zaśmiała się cicho znów zasłaniając swoje usta dłonią - Madamme nie przegryza swoich ofiar, co najwyżej połyka w całości! - powiedziała wesoło - A zobacz jakie ma wąskie usta, nie da rady nas w nie złapać. - dodała cicho, lekko się pochylając w stronę chłopaka.
Schodzili coraz niżej i było niemal pewnym, że dziewczyna prowadzi swego towarzysza najbliżej do sceny jak się dało. - Muszę założyć baletki... - wyjaśniła dopiero po chwili, gdy już byli prawie na miejscu. Jednak nim tam dotarli, surowe spojrzenie nauczycielki ponownie spoczęło na nich.
- Panna Preston jak zwykle ma doskonałe wyczucie czasu! - powiedziała do nich - Bardzo dobrze. - stwierdziła spoglądając z lekką wyższością - Proszę się przygotować zatem, partia Odetty i Zygfryda jest Wasza. - oznajmiła ponownie odwracając się do środka sceny, by przypatrzeć się końcówce tańca poprzedniej pary.
- No to wtopiłam... - jęknęła pod nosem dochodząc do miejsca, gdzie wcześniej siedziała i opadając zadkiem na schodki, zaczęła naciągać na siebie baletki obwiązując je starannie tasiemkami.
- Wiesz o czym jest Jezioro Łabędzie? - zapytała chłopaka cicho, rzucając na niego spojrzenie kątem oka.
Partner Elizabeth również zaczął się szykować do wyznaczonej im roli. Zrobił parę skłonów i dygnięć, które okiem obcej osoby musiały wyglądać idiotycznie w wykonaniu chudonogiego gościa w obcisłych leginsach. Pomajtał nogami w przód i w tył, sprawdzając stan swoich mięśni i ścięgien. Nim jednak na dobre się rozhuśtał w tych wymachach, nauczycielka rzuciła na niego okiem i oszczędnym gestem wskazała mu, aby to robił przy drążku a nie tuż przy brzegu sceny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:13, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- No wiesz... - zaczął cicho Roy przyglądając się surowej kobiecie - Ja myślę, że tu chodzi jedynie o mnie. Chociaż... - przekrzywił głowę jakby coś oceniając - Faktycznie wąskie trochę te wargi i tak wiecznie ściągnięte... - stwierdził jeszcze ciszej bo z każdym krokiem byli bliżej - Pokładam nadzieję w tym że nie rozewrze ich tak szeroko by dać sobie radę z moim karkiem. - do szczupłych ani chucherek nie należał - Zieje ogniem? Z tym dopiero mógłby być problem. - żarty związane z kobietą zostały odsunięte na bok bo byli już zbyt blisko by mężczyzna mógł sobie na nie pozwolić. Kiedy została rzucona uwaga o czasie Roy zerknął ukradkiem na zegarek wyciągając go spod rękawa marynarki. Pokręcił lekko głową nie wyobrażając sobie współpracy z ta spróchniałą i zaschniętą resztką tego co kiedyś było kobietą. Nagle jakby w końcu zobaczył gdzie się znajduje zapałał chęcią uduszenia Elizabeth za to gdzie go sprowadziła. A miałem takie wspaniałe miejsce. Trudno. Imiona jakie wymieniła Madamme z niczym mu się nie skojarzyły - A mówiłem. - mruknął wbijając się w fotel i przechylając przez podłokietnik ku Elizabeth bawiącej się z tasiemkami u baletek - Schody były lepsze. O czym? - pokręcił głową i strzelił - O jeziorze i łabędziach? - po chwili zastanowienia zapytał - A to bajka nie jest? - utkwił wzrok w suficie nadal starając się sobie przypomnieć - Była jakaś tam dziewczynka i miała iluś tam braci? I szyła im koszule z czegoś? - sam nie był pewien czy się nie pomylił. By nie widzieć tego co się dzieje przy scenie przyłożył dłoń wzdłuż twarzy niczym ksiądz u spowiedzi. Roy nie chciał nikogo urazić, ale facet skaczący po scenie w rajstopkach nie należał do rzeczy poważnych według dziennikarza - Zgadłem?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Pią 22:19, 21 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:46, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Pokręciła przecząco głową, odganiając od siebie kolejną porcję śmiechu na jaki im się zebrało w drodze pod scenę. Ciężko się było jednak opanować w chwili, gdy wspomniał o zianiu ogniem. Parsknęła śmiechem usilnie tłumiąc go na prędko ściągniętym na swą twarz ręcznikiem. Mentorka na szczęście nie zareagowała na jej śmiech. Najwidoczniej za bardzo była skupiona na tańczącej parze bądź też nie aż tak głośno jej wyszło to śmianie się, przytłumione przez przeciągły dźwięk skrzypiec rozchodzący się pomiędzy nimi a sceną, gdzie stała Madamme.
- Ale z Ciebie bajerant! - stwierdziła ze śmiechem - Ale nie, nie trafiłeś. - odpowiedziała dopiero po chwili, uspokajając swój oddech z największego napadu radości - To o czym mówisz to "Dzikie Łabędzie" Andersena. Dziewczynka splatająca z pokrzyw koszule dla braci była moją imienniczką. - powiedziała z uśmiechem - Tak po krótce "Jezioro Łabędzie" jest o zakochaniu się młodego księcia Zygfryda w zaklętej w łabędzia dziewczynie, imieniem Odetta. Wyznanie wiecznego uczucia może odczarować zły urok spoczywający na niej, ale jak to zwykle bywa w baśniach, złe duchy wciąż nad kochankami mają swą władzę nie ułatwiając im połączenia się razem. - wyjaśniła bardzo zdawkowo. Przyszło jej do głowy, że gdzieś przy muzykach widziała jedną z ulotek przedstawienia. Uniosła się na moment rozglądając się za papierkiem i gdy w końcu go znalazła, złapała reklamówkę podając ją po chwili chłopakowi, by mógł sobie w wolnej chwili przeczytać krótki opis scen.
Jednak jej ruch wzbudził czujność nauczycielki tańca i kobieta spojrzała się na nich spod zsuwanych jednym palcem po nosie okularów.
- Jak widzę jesteś gotowa już? - zapytała przyglądając się im obojgu. Eliza spojrzała szybko na telefon a widząc na wyświetlaczu godzinę jęknęła jeszcze raz - No nie... jeszcze trzy minuty miały być... - Jednak z kobietą nie było się co kłócić za bardzo. - Dobrze, zatem na scenę proszę. - wydała polecenie. - A Pani towarzysza zapraszam tutaj. - wskazała palcem pierwszy rząd siedzeń i miejsce idealnie po środku - Mam nadzieję, że wstydu się za Was ni najem - orzekła przechodząc na bok i po chwili schodząc ze sceny, by podejść niedaleko miejsca, które wskazała dla Roya.
- Przepraszam. - szepnęła Elza do chłopaka - Za parę minut będzie przerwa, zniesiesz to i przeczekasz aż skończę? - spytała go spoglądając z nadzieją, że nie ukatrupi jej za to, że przyciągnęła go tak blisko ruchomego obiektu siejącego wśród większości grozę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:06, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Roy oburzył się udając szczerze obrażonego - A gdzieżbym śmiał bajerować. - prychnął i machnął dłonią - Przy niej nic takiego nie ma prawa bytu. Ty nawet pośmiać się nie możesz swobodnie. - mruknął pod nosem, widząc jak dziewczyna zasłania się ręcznikiem. Uważał że w zdrowym śmiechu nie było nic złego, a tłumienia go wcale nie rozumiał. Stypę sobie zorganizujcie. Będzie luźniej i weselej. - Tak? - jęknął spoglądając dla odmiany na podłogę bo od ciągłego wpatrywania się w wysoki sufit dostawał nawrotów bólu krzyża - Widać że wyrosłem już z bajek. Nie te czasy. - zakończył śmiejąc się głośno. Jego rechot jednak zaraz się urwał, bo nie chciał nagrabić sobie u Beani, a i tak sądził że naużywa jej dobrej woli - To tą historię i tak można pomiędzy bajki wsadzić. - upierał się przy swoim - Choć nie powiem. Ciekawa. Ale przewidywalna. - sam nie mógł się zdecydować - I tak na pewno na końcu są razem... - machnął dłońmi zrezygnowany a po chwili w jednej z nich wylądowała ulotka - Dzięki. - kiedy Elzie zabrano trzy minuty a jemu kazano przewędrować na inne miejsce poczuł się jak w przedszkolu. Gdy wstawał pochylił się nad dziewczyną i szepnął - Poczekam, spoko. Ale i tak pozwałbym ją do związków zawodowych. - ale, że szkoła baletowa pewnie czegoś takiego nie miała pocieszył jedynie Elizabeth klepnięciem w ramię i przemaszerował na swoje nowe miejsce nie dostarczając powodów do niezadowolenia Madamme. Kiedy usiadł zwinął ulotkę w rulon i uśmiechnął się wyczekująco. Jego chyba nic nie było w stanie załamać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:51, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie? - spytała niewinnie - A szkoda... - odpowiedziała żartując z tego bajerowania. - Spokojnie, pośmieję się potem, no chyba, że planujesz mnie wieczorem zaprowadzić na cmentarz. - stwierdziła mrugając do niego oczkiem.
- A co do zakończenia... przeczytaj ostatni akapit. - rzuciła wskazując głową na kartę, którą mu dopiero co dała. Prawie parsknęła ze śmiechu słysząc wzmiankę na temat związków zawodowych. Ledwie utrzymała się na nogach, wspierając się ramieniem chłopaka, gdy o tym powiedział. Był niemożliwy pod tym względem. Nie miała pojęcia jak to się stało, ale zaczynała się coraz lepiej bawić w jego towarzystwie i szkoda jej było się ruszać na scenę wracając do mozolnego momentami treningu. Jednak chciała jak najszybciej dotrwać do tej przerwy i móc na spokojnie choćby w teatralnej kawiarni przez chwilę porozmawiać swobodnie.
Muzycy zaczęli przygotowywać się do zagrania kolejnych melodii a partner dziewczyny już czekał na nią z niecierpliwością na scenie. Eliza jeszcze raz sprawdzając baletki dla pewności, po chwili ruszyła po schodkach na deski. Na ostatnim, najwyższym schodku stała kuweta z talkiem i Eliza weszła w nią pieczołowicie zatapiając na chwilę obuwie tak, by potem się nie ślizgało w nieodpowiednich chwilach.
Stanęła moment później z brzegu sceny wyrównując oddech przed tańcem. Co prawda było to raczej odruchowe, ale zdecydowanie lepiej się z tym czuła. Strojenia przycichły, światła przygasły a wszyscy zaczęli szykować się w pełni skupienia na ich taniec. Partner dziewczyny przez moment wyglądał na o wiele postawniejszego, gdy gra półcieni oświetliła jego sylwetkę bladą błękitną łuną.
Muzyka po chwili zaczęła grać a dwie postacie prawie wpłynęły na scenę poddając się falującym, pełnym uczuć i skupienia ruchom. Eliza starała się, aby tym razem jej na prawdę dobrze wyszedł taniec. Chciała by chłopak siedzący na widowni, skoro nie znał się na balecie, mógł poczuć choć część emocji jakie nią kierowały, gdy wystudiowanymi i bardzo dokładnymi gestami oddawała sens tego tańca. Jej partner krążył wokół niej a ona wokół niego, płynęli niczym po wodzie ukazując ostatnie tchnienia miłosnej pary, których dusze przeciwstawiały się nieprzychylnemu im losowi.
W pewnym momencie włączyły się pozostałe baletnice dając sobą tło do pełnego ekspresji pożegnania dwójki tańczących. Jedna z dziewcząt zgrabnym ruchem, niepostrzeżenie dopięła do pasa Elizy karabińczyk a ktoś inny to samo zrobił z chłopakiem. Roztańczeni, opadając lekko na deski sceny, porzucając swe ciała zgodnie ze scenariuszem, otoczeni wianuszkiem drżących towarzyszek Elizabeth, unieśli się nagle w powietrze odzwierciedlając ulatujące w niebo dwa byty połączone smutnym końcem na wieczność. Muzyka przycichła, ostatnie dźwięki cienkich smyczków przebrzmiały a sino błękitne światła pojaśniały rozświetlając scenę, na której tancerki obróciły się w stronę swej nauczycielki czekając na krytyczną ocenę. Zapadła cisza głucho dudniąca w uszach wszystkich zebranych a Madamme z pięścią ściśniętą tuż przy swej brodzie w skupieniu nad czymś się poważnie zastanawiała trzymając wszystkich w niepewności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:18, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Roy zerknął na Elizabeth i zapytał - A myślisz ze na cmentarzu nie może być zabawnie? - nie miał na myśli oczywiście niewybrednych żartów związanych z nieboszczykami, kościołem czy nie daj Boże zombie. Roy uważał że pośmiać się można wszędzie, chyba że okoliczności nie pozwalają. Cmentarz cmentarzem, ale tabliczki zakazującej tam wesołości nigdy nie widział. Jakby tak było to by tam dzieci nie wpuszczali. - No dobra, dobra. Przeczytam. Śmigaj w tych baletkach, bo partner fason straci... - rzucił cicho zerkając sugestywnie na szczuplutkiego mężczyzną krążącego po scenie w oczekiwaniu na Elizabeth. Roy wbił się w fotel i otwarł broszurkę w poszukiwaniu tego co miał sobie przytoczyć. "...i wznoszą się ku niebu śladem Odetty i Zygfryda." Taaa... Janse. Jakie to poetyckie i cukierkowe. Zdążył jeszcze doczytać kawałek z początku mówiący o tym że Zygfryd zakochuje się w Odettcie od pierwszego wejrzenia. To wzbudziło w nim jedynie parsknięcie śmiechem. Kiedy zgasły światła nie mógł już więcej czytać a jedynie myśleć dalej i śledzić rozwój wydarzeń. Dobrze, że teraz nie ma takich postrzeleńców. Od pierwszego wejrzenia? Nastolaty chyba tak trafia jedynie. Roy przysunął kartkę do ust skupiając się teraz już tylko na scenie. Elizabeth wydawała mu się podenerwowana, ale zrozumiał ją, a przynajmniej myślał że pojmuje dziewczynę. Starała się co było widoczne nawet dla niego. Roy sądził, że zależy jej na roli. Jej ruchy tak znaczące, były by jednak niczym gdyby nie muzyka. Ruchy tancerzy i starania małej orkiestry składały się razem w jedną ciekawą całość. W całość która pozwalała zrozumieć tragedię dwóch osób rozdzielonych na ziemi przedwcześnie. No. ale przecież po śmierci... Roy zadarł głowę nieznacznie w górę patrząc na unoszącą się w powietrzu Elzę. I nagle jakby ktoś pstryknął palcami wszystko się skończyło. Mężczyzna uśmiechnął się do Elizabeth chcąc tym samym przekazać gratulację za udany według niego występ. Uśmiech mogła doczytać z jego oczu bo ulotka nadal zasłaniała mu resztę twarzy. Przesunął spojrzenie na Madamme Beani ciekaw tego jaką opinię ona im wystawi. On jako nieobeznany w temacie był zadowolony z tego co widział, a ta stara wyjadaczka mogła mieć zupełnie inne zdanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:30, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Powoli zaczęto opuszczać tańczącą przed chwilą parę ponownie na scenę. Na jakieś dwa metry przed postawieniem dziewczyny na deskach, Eliza rozbujała się lekko i wypięła się z uprzęży zeskakując zgrabnie na scenę. Jej partner był w zdecydowanie poważniejszym nastroju i ze stoickim spokojem pozwolił się postawi na ziemi, bez żadnych udziwnień. Tancerze zaczęli się powoli rozchodzić. Znając przyzwyczajenia swojej nauczycielki wiedzieli, że najwyższy czas na przerwę. Madamme stała jednak niewzruszona przyglądając się na stojąco temu co się dzieje na deskach jej sali.
- Sebastien! - zwróciła się nagle do chłopaka, z którym Elza tańczyła - To było nie do wytrzymania co Ty z nią wyprawiasz! A Ty moja droga panno masz jeszcze mnóstwo pracy przed sobą. - stwierdziła nagle ruszając w stronę schodków prowadzących na scenę. Drobne, dostojne kroczki kobiety prowadziły ją w stronę zdezorientowanej nieco pary. Eliza rzuciła spojrzeniem na widownie, upewniając się, że Roy wciąż tam jest, a po chwili ponownie przeniosła wzrok na swoją mentorkę. Nie wiedziała o co chodzi nauczycielce. - Elizabeth, - starsza kobieta zwróciła się do dziewczyny podchodząc do niej - stań prosto. Sebastien, zrób z nią woltę Geslavskiego. - surowe słowa dyspozycji zmusiły parę do stanięcia blisko siebie. Dziewczyna wyprostowała się, stając niczym lalka na pozytywce w przepisowej pozycji baletnicy. Z uniesionymi w górę dłońmi, na palcach i ze swoją bladą skórą wyglądała niczym z porcelany. Chłopak podszedł do niej i łapiąc ją za ręce w górze, obrócił ją wokół tak, że zawirowała w obrocie. Po chwili lalka ożyła paroma zwiewnymi krokami, wciąż obracając się wokół samej siebie, okrążyła swego partnera wykonując polecenia nauczycielki. Stanęła moment później w początkowym miejscu zamierając w bezruchu, jakby trybiki pozytywki przestały ją już obracać. Jakim cudem nie zakręciło jej się od tego w głowie?
- Przerwa! Muszę się zastanowić co z Wami zrobić, bo to co widzę jest nie do zniesienia. - krzyknęła Madamme i bez słowa dalszego komentarza zniknęła na tyłach ciężkich aksamitnych kurtyn. Elizabeth poruszyła się dopiero gdy jej mentorka nie była już widoczna na scenie. Zbiegła szybko po schodkach do czekającego na nią Roya.
- I jak? - zapytała z ciekawością podchodząc do niego, ściągając z siebie tiulową spódniczkę, która podczas przerwy nie była jej potrzebna. - Idziemy do kawiarni? - zapytała pozbywając się z siebie jeszcze luźnej kamizelki. Obcisłe leginsy i kostium do ćwiczeń dokładnie zarysowywały jej sylwetkę opinając się gdzieniegdzie może za bardzo. Podeszła kwa kroki do swej torby i wyciągając z niej zwykły, nieco rozciągnięty t-shirt, założyła go na siebie okrywając tym samym swe ciało. Zarzuciła też ręcznik na ramię, wycierając jego brzegiem sobie czoło. Nieregularny oddech dziewczyny i lekkie, prawie niedostrzegalne wypieki na policzkach były jedynymi objawami u niej zmęczenia. Całkowitym jej przeciwieństwem był jej partner do tańca, który po zejściu ze sceny Madamme Beani padł wykończony na ziemię, próbując zebrać w sobie na tyle sił, by doczłapać się do barku, do którego wszyscy chodzili na przerwie.
- Podobało się chociaż troszkę czy zapadłeś w drzemkę po-zimową z nudów? - rzuciła pytaniem, uśmiechając się do swego gościa. Nie każdy musiał lubić balet i nie każdego musiało to fascynować na równi z nią. Zawsze pozostawiała ludziom wolny wybór co im się podoba a co nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:19, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Gdyby ktokolwiek zwrócił uwagę na Roy'a zobaczyłby że mężczyzna wywraca oczami z oburzeniem. Nikt tego jednak nie wyłapał ponieważ uwaga całej grupy była skupiona na Madamme Beani, Elizabeth i jak się okazało po chwili Sebastianie. Przynajmniej tak blondyn zrozumiał. Roy był poruszony tym że skarciła Elizabeth. Może on widział coś takiego pierwszy raz, ale według skromnej opinii która wysnuła się w jego umyśle było bardzo dobrze. Pomijając fakt, że czasem on miał trudności z tanecznym krokiem, to co zaprezentowała sobą para było mistrzostwem. Dla niego. Nie dla nauczycielki dziewczyny. Jak ma stać prosto?! Roy zatopił się jeszcze bardziej w fotel, widząc jak baletnica usiłuje przypominać kij od szczotki widzianego już dziś ciecia. W przeciwieństwie do heterzastej mentorki nie miał żadnych uwag i nie musiałby się zastanawiać jak Beani. Przesunął dłonią po policzku przybierając zmartwioną minę i podparł sobie brodę patrząc na Elizabeth wdzięcznie zbiegającą ku niemu ze schodków - Jakby nie jej wredne uwagi byłbym bardziej zadowolony. - powiedział bez ogródek spoglądając w stronę kurtyny za którą zniknęła kobieta. Poczekał aż Elza się ubierze starając się nie przyglądać zbyt nachalnie. Zajął się przez ta chwilę broszurką i wsunął ją do wewnętrznej kieszeni marynarki. Jako że przeciwko kawiarni nie miał nic, po sekundowym zastanowieniu zdjął ją z siebie i przewiesił przez zgięte w pół ramię - Uuu... - Roy zajęczał cicho i kpiąco zerkając na partnera Elizabeth - Cieniutko. No dobra idziemy. - pogonił ją obrzucając machinalnie spojrzeniem od góry do dołu. Kiedy wspinali się po schodkach mężczyzna roześmiał się i pokręcił głową - A widziałaś bym wybudzał się po tym jak skończyliście tańczyć? - nie mogła potwierdzić - Oczywiście że nie spałem i obejrzałem wasz występ. Może nie będę za tym przepadał. - wyjaśnił ze spokojem - Ale nie jest to też czymś takim co mógłbym z miejsca znielubić. Takie średnio. Choć próba jest próba, a przedstawienie, które odbywa się przy widzach, dobrze już wyćwiczone i tak dalej na pewno też sprawia inne wrażenie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Sob 13:20, 22 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:52, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Eliza zmieniła jeszcze baletki na swoje pantofle, w których przyszła i sięgając jeszcze po swoją torebkę była w zasadzie gotowa do pójścia do kawiarenki. Przyjrzała się krytycznie swoim nogom, na których bury na obcasie wyglądały dla niej dość dziwnie do obcisłych spodni i luźnej bluzki, ale machnęła ręką na to. Słysząc komentarz Roya kierowany w stronę jej partnera obróciła się w kierunku sceny.
- Seeeb! Przynieść Ci kawę jak będę wracać?!? - krzyknęła do chłopaka a on tylko unosząc głowę z ziemi kiwnął w odpowiedzi potakująco. Elza przyjęła do wiadomości jego odpowiedź, ruszając po chwili po schodkach z Royem.
- Wiesz, Sebastien wprost wymiata w szkole moskiewskiej, ale balet w stylu petersburskim mu średnio leży. - skomentowała z uśmiechem - Z resztą to widać, nie? - zapytała śmiejąc się lekko. - Nie da się być alfą i omegą...
Po niedługim czasie dotarli już do foyer. Przechodząc spokojnie po szerokim, długim korytarzu hallu można się było poczuć jak mróweczka maleńkim w porównaniu do monumentalnych kolumn porozstawianych z rozmachem po bokach. Elza spojrzała się na chłopaka zastanawiając się nad tym co powiedział. - Ciężko było odnaleźć audytorium? - zapytała. - Czy po wrzaskach Madamme trafiłeś?
Trafili wreszcie do sporego, otwartego na hall pomieszczenia, w którym mieściła się kawiarnia. Pozostali tancerze gnieździli się tam już w sporej kolejce do kontuaru, gdzie za ladą uwijali się sprzedawcy jak w ukropie starając się obsłużyć wszystkich na tempo. Gdzieś z boku, przy jednym ze stolików na kolanach jednego z młodzików siedziała wcześniej obserwowana blondyneczka, wyrywająca z rąk drugiego z chłopaków kubek z jakimś napojem. Ktoś obok Roya i Elizy przemknął, kładąc dziewczynie na ramieniu dłoń, rzucając krótkim komentarzem - "Nieźle Wam poszło."
Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi, po chwili obracając się twarzą do swego towarzysza. - Na co masz ochotę? Co pijesz? - zapytała nie wiedząc co by chciał Roy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:10, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
To co powiedziała wymagało pewnych wyjaśnień o jakie po minucie Roy się upomniał - To są różne szkoły baletu? To tak jak z gatunkami muzyki? To znaczy na przykład rock klasyczny, alternatywny czy hard? Różnią się zauważalnie? - zerknął na klapniętego faceta i zgodził się z opinią Elizabeth że to faktycznie widać - Jak wy wytrzymujecie cały dzień? Te wasze siedmiominutowe przerwy są do niczego. - stwierdził idąc obok dziewczyny - Zdążycie tylko złapać dech i już musicie tańczyć dalej. Nie mówię że się wcale nie opłacają. - wytłumaczył pospiesznie - Osobiście wolałbym przećwiczyć wszystko za jednym zamachem i tak jak teraz udać się na dłuższy odpoczynek. - Roy należał dla tych którzy postępowali według maksymy "Raz, a dobrze." - Nie, niezbyt, to znaczy sam go nie znalazłem. Nawinął mi się pod rękę, a w zasadzie natknąłem się na woźnego. I zapytałem gdzie jest sala w jakiej ćwiczyłaś, a kiedy już mi wyjawił tą tajemnicę to poszło raz dwa. Byłbym szybciej, ale korki mi trochę zabrały czasu. - obrzucił spojrzeniem pomieszczenie w którym się znalazł. Z dala od oschłego tonu Madamme było o wiele lepiej. Wiedział, że choćby nie wiadomo jak się starał to nie polubi tej kobiety. Mógł ją docenić za wkład i serce wobec baletu, ale nie zapała do niej sympatią. Roy o tej porze pijał tylko jedno - Kawę, oczywiście. - mruknął z uśmiechem. Nigdy sobie nie odmawiał - A ty? Pewne jakieś wysoko energetyzujące napoje? Do osiemnastej jeszcze szmat czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:36, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Tak. - odpowiedziała - Są różne 'gatunki' baletu. Rosyjska szkoła tańca jest bardzo wymagająca. Madamme Beani to pikuś w porównaniu z tamtejszymi nauczycielami. Wymaga od groma samodyscypliny, kondycji fizycznej i zaparcia, ale też jest uznawana za jedną z najdoskonalszych. - wyjaśniła - Balet petersburski jest natomiast najbliższy klasycznym sztampom tańca. To dwa różne nurty i jak dobrze zauważyłeś dwa całkiem różne od siebie kierunki. Można się spierać która z tych szkół jest lepsza, ale z pewnością każda z nich jest niepowtarzalna. - dokończyła nie chcąc zanudzać za bardzo swego towarzysza zbyt skomplikowanymi szczegółami.
- Haha! - zaśmiała się na kolejne słowa chłopaka - Wiesz, te siedem minut było wyjątkiem. Zwykle nie mamy takich przerw. Od rana ćwiczymy aż do tej przerwy na herbatę nauczycielki. To był taki niespodziewany bonus. - stwierdziła uśmiechając się. - Okej, więc kawa. Z mlekiem? - przytaknęła pytając jednocześnie o jego preferencje - Ja to nie... wodę sobie pewnie wezmę i dla Seby podwójną espresso, bo się chłopak złoży nim zajęcia się skończą. Coś ostatnio opada za szybko z sił i pewnie dlatego Beani tak się na niego wkurza. - powiedziała zbliżając się powoli w kolejce do kasy, w której stali. - A Ty dzisiaj na zmianę w radiu? - zapytała podtrzymując rozmowę. W pewnym momencie przemknęła koło nich pewna grupka. Mężczyzna otoczony wianuszkiem dziewcząt wzbudzał ogólne zainteresowanie. Eliza uśmiechnęła się zbliżając na moment do Roya tak, że mogła pochylić się twarzą nad jego uchem. - Widzisz tego gościa? - zapytała kiwając głową lekko w bok na przechodzącego obok bruneta - To najlepszy z naszych tancerzy, solista i pupilek Madamme zarazem. Wszystkie panny do niego wzdychają a facet wygląda jak paw się pusząc swoimi umiejętnościami. Ta blondynka jest jego partnerką. Wyglądają zawsze razem jak terminator i robotynka... - skomentowała śmiejąc się lekko wprost do jego ucha. Wciągnęła po tym cicho nosem jego zapach, który przyjemnie rozszedł się w jej nozdrzach, smakowicie rozbudzając podniebienie. Pulsujące koło jej twarzy tętnice podziałały na nią obłędnie tak, że bojąc się swojej reakcji wycofała się stając ponownie z boku. Już dawno nie zdarzyło się tak, by tyle czasu rozmawiała z jakimś człowiekiem, nie mając w zamiarze dziabnięcia go w ramach swego posiłku. - Ładnie pachniesz. - rzuciła niby od niechcenia, spoglądając na kolejkę ciągnącą się przed nimi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:08, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Więc powiadasz że może być gorzej? Popatrz... - Roy westchnął zrezygnowany - A ja myślałem że ta wasza Beani to najgorsze co może człowieka spotkać zaraz po mojej rozzłoszczonej matce. - zażartował uśmiechając się do siebie z obrazka jaki zobaczył w wyobraźni. Caren raz tylko wpiekliła się tak że Roy zapamiętał. Poszło o jego artystyczny nieład w mieszkaniu - Czyli ty uprawiasz balet petersburski? - zapytał by być pewnym już w stu procentach. Wsparł ramiona na kontuarze wychylając się trochę w przód by wyłapać coś z przekąsek, bo już nie pamiętał swojego śniadania. Zerknął na Elizabeth i pokiwał lekko głową z miną pewniaka - Bonus był, bo ja się zjawiłem. - powiedział z dumą znów sobie żartując. Mógł jeszcze dodać że wszystko to było z góry przez niego i Madamme ukartowane, ale w to chyba już nikt by nie uwierzył - O ble.. - wykrzywił usta - Żadnego mleka. Mleko wszystko psuje. Może twój partner ma jakieś problemy, albo... - wzruszył ramionami mało się tym przejmując - Chyba mu po prostu pogoda nie służy. Zdarza się. Nie. Ja dziś już normalnie, tylko na swoja audycję, a później... - później miał zabrać na wycieczkę Elzę - Się zobaczy co wymyślę. - skinął głową tym samym nadal godząc się na wieczorny wypad. Roy przesunął się by nikt o niego nie zahaczył. Kiedy usłyszał obok ucha jej pytanie wzdrygnął się bo zajęty wyborem czegoś do zjedzenia nie zauważył co robi. Obrócił posłusznie głową we wskazanym kierunku i zmierzył faceta od stóp do czubka głowy. Mruknął twierdząco i dostał resztę informacji. Parsknął śmiechem na wspomnienie terminatora i obrócił się ku Elizabeth akurat wtedy gdy stwierdziła że ładnie pachnie. Zająknął się co bardzo rzadko mu się zdarzało i powiedział - Dzięki. Myję się codziennie. - wypalił bez zastanowienia i zajęczał w duchu ze swojego nieopanowanego czasem języka - Wszystkie? - raz jeszcze obejrzał się za najlepszym według Elizabeth tancerzem i zapytał przewrotnie uśmiechając się do dziewczyny - Ty również do niego wzdychasz? - jakby nie ujęła sprawy tak jak ujęła, nie dręczyłby jej wcale.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:58, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Ja? Nie... - zaprzeczyła - Nie tańczę w żadnym z tych stylów. - zaśmiała się - A w zasadzie to w każdym po trochu. - dodała - Nigdy nie chodziłam na zajęcia do konkretnej szkoły. Trochę tu, trochę tam... Dlatego nie można powiedzieć, by mój taniec odzwierciedlał któryś konkretnie ze stylów. - wyjaśniła wprowadzając pewnie jeszcze większy mętlik w myśli chłopaka.
- Cieszę się, że przyszedłeś. - stwierdziła patrząc jak chłopak wygląda przez ladę, by dojrzeć zawartość półek z kanapkami, batonami i innymi takimi przegryzkami. - Głodny? - zapytała ale po chwili, gdy powiedział o myciu się, parsknęła śmiechem. - O mamo...! - jęknęła dopiero po dłuższej chwili, gdy jej głos się uspokoił - Wiesz, ja też się myję, nawet parę razy dziennie. - oznajmiła - Ale i tak ładny zapach. - dodała wciąż nie do końca uspokajając się po jego słowach.
- Oj! - sapnęła nieszczęśliwa, że tak głupio powiedziała - No nie wszystkie, nie wszystkie. Ale większość. - wytłumaczyła swoją wypowiedź - Nie preferuję nadętych bufonów. Dla mnie facet powinien... - zaczęła, ale stwierdzając, że może nie będzie tłumaczyć dalej, bo się jeszcze bardziej pogrąży, machnęła ręką - A z resztą nie ważne. - zaśmiała się - Celuję w inne standardy, że tak to ujmę. - podsumowała spoglądając na Roya z lekkim skrępowaniem widocznym na jej twarzy.
Po chwili zbliżyli się jeszcze bardziej w kolejce. Dziewczyna przed nimi kupiła tylko butelkę z izotonikiem, kawę w puszce i dwa pączki, za co szybko dość zapłaciła więc teraz na nich przyszła kolej zamawiania. Oparła się łokciem o brzeg lady, spoglądając na swego towarzysza.
- Poproszę podwójną czarną w kubku na wynos, wodę niegazowaną, - zaczęła dyktować ekspedientce - kawę... mocne espresso?... - upewniła się u chłopaka czy coś takiego chce - Coś jeszcze bierzemy? - zapytała Roya nie wiedząc czy to już wszystko. Sięgnęła przy tym do torebki po portfel, by zapłacić za zamówienie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:21, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Roy nie zrozumiał z tego co powiedziała prawie niczego - No dobra. Tańczysz w stylu mieszanym, to jestem w stanie ogarnąć. Ale powiedziałaś też że jest szkoła rosyjska i petersburska, tak? No to czym to się różni skoro jeśli się nie mylę Petersburg leży w Rosji? Albo gdzieś tam przy niej? - uniósł w górę brew. Nie spodziewał się odpowiedzi na to pytanie, więc machnął dłonią - Nie ważne, nie musisz odpowiadać. Obędę się bez historii baletu. Spokojnie... - myślał jeszcze nad tym przez chwilę wpatrując się chciwie w kremówkę i coraz bardziej skłaniając się ku wyborowi kiedy powiedział - Miło mi. - jak na zawołanie gdy wspominała o głodzie w jego brzuchu kiszki zagrały coś zupełnie innego niż słuchał w audytorium - Jak diabli. - poszorował się po karku nie za bardzo wiedząc co powiedzieć na kolejną uwagę o jego zapachu wiec porzucił ten temat - Ha! - Roy wyszczerzył się ciesząc z epitetu jakim obdarzyła faceta - Nadęty bufon. Całkiem nieźle. Powinien co? Jaki powinien być? - zerknął na Elizabeth i zaczął powoli - Pewnie musi być wysoki, co? I przystojny, to w końcu jakaś podstawa. Elokwentny, byś mogła z nim pogadać. Musi być niezmordowany fizycznie, prawda? I łagodny jak baranek byś mogła sobie na nim odbić za to jak was traktuje Madamme? - Roy przekręcił głowę w bok nadal sobie insynuując o wymarzonym typie faceta Elzy - No i musi dobrze pachnieć. - zauważył że śmiechem. Na tym zakończył swój wywód, ciekaw tego co powie na jego rewelacje dziewczyna. Wsparł łokcie na blacie i zwrócił się do ekspedientki - To espresso dla mnie. Proszę jej odliczyć z rachunku. - kobieta za niego płacić nie będzie - I jeszcze kremówkę. Wszystko. - zadeklarował wyliczając drobne z portfela. Spojrzał na Elzę i wzruszył ramionami modląc się by nie była zbyt uparta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:51, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Rosyjska... - zaczęła znów wyjaśniać w skrócie - A w zasadzie moskiewska szkoła baletu charakteryzuje się większą 'topornością' ruchów, więcej w niej siłowych ćwiczeń i... wymaga chyba nieco mniejszej elastyczności. Petersburska natomiast ma więcej... - zastanawiała się jak to opisać - płynności, dostojeństwa i jest jakby bardziej... no nie wiem, elitarna? Nie wiem jak to inaczej opisać. Łagodność i zwiewność kontra siła. - podsumowała - Dwie różne drogi, chociaż nie łatwe gołym okiem do dostrzeżenia. I tyle no. - dokończyła postanawiając go już tym wszystkim nie męczyć.
- Nie ma takiej opcji! - stwierdziła wtrącając swoje słowa w wypowiedź chłopaka do ekspedientki - Proszę to podsumować i ja zapłacę. - potwierdziła - A Ty, co najwyżej potem może będziesz miał okazję się zrewanżować, teraz ja zapraszałam, to ja stawiam. - powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu. Ekspedientka kiwnęła głową potakująco i zaczęła wszystko nabijać na kasę na jeden rachunek. Elza szybko wyciągnęła jakiś banknot z portfela, by zapłacić nim Roy dokopie się do swojego zapasu gotówki. Nie chciała by płacił kiedy to ona go tu wyciągnęła.
Gdy mogli zgarnąć już swoje zamówienie, dziewczyna wrzuciła portmonetkę do swej torebki i pokierowała chłopaka na jakiś wolny stolik w rogu sali. Niewysoki blat przy którym stały trzy, niskie fotele, doskonale nadawał się na chwilę przysiądnięcia i odpoczynku po treningu.
- A coś Ty taki ciekawski jaki jest mój typ faceta, co? - zakpiła spoglądając się na swego towarzysza z ukosa - Nie musi być bardzo wysoki, z resztą nie mam konkretnych preferencji w tym temacie. - pokazała mu język, bo drążył płynny dla niej dość temat - I wcale nie muszę sobie na nikim odbijać! - żachnęła się - A tak w ogóle, to... A z resztą! Nie powiem! - obruszyła się ze śmiechem w głosie taksując sylwetkę chłopaka jakby chciała stwierdzić czy on by pasował do jej preferencji. - Z jednym masz rację. Musi mi się z nim dobrze rozmawiać, bo nie znoszę ciszy wokół siebie. - potwierdziła uznając, iż starczy tych jej tłumaczeń - A może Ty mi powiesz jakie kobiety Ci odpowiadają? - odbiła piłeczkę w drugą stronę podchodząc do stolika i opadając na jeden z foteli - Niech zgadnę, ciche, poważne laski, nad którymi będziesz mógł górować? - zapytała śmiejąc się. Rzuciła spojrzeniem na twarz chłopaka wskazując mu głową, by zasiadł koło niej na sąsiednim fotelu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:12, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
I tak oto Roy wiedział wszystko. Zapewne mimo jej tłumaczeń, jak i sama zauważyła nie spostrzegłby różnicy - To i tak jest dziwne, skoro chodzi o to samo państwo. - nie prędko zmieni zdanie jeśli w ogóle przyjdzie mu się przestroić. Pozostanie to dla niego nie do końca normalnym, choć zrozumiałym już w pełni zagadnieniem - Jak nie ma takiej opcji?! - Roy potrafił się zacietrzewić, kiedy padały takie słowa poniekąd pod jego adresem - Elizabeth... - zajęczał - Ależ ja cię proszę. Nie bądź... - kobiety jednak jakby były w zmowie nie zwróciły na niego uwagi. Roy niezbyt pocieszony, by nie powiedzieć obrażony zamknął portfel i wsunął go do tylnej kieszeni. Obrócił się dając zagarnąć Elzie zamówienie i wskazał gestem dłoni by ruszyła przodem do stolika jaka sama wybrała myśląc przy okazji że strasznie niezależna z niej kobieta i pewnie podałby sobie dłoni z Lily - Ja o wszystko jestem ciekawski. Taki zawód. - wytłumaczył się gładko - Po prostu byłem ciekaw jak jest z tobą, bo prowadziłem kiedyś audycję właśnie na ten temat. Co preferujemy u płci przeciwnej, co nas odrzuca i tak dalej. - zachichotał kiedy stwierdziła że nie musi sobie na nikim odbijać. Yhm. Już to widzę. - Kurcze, uspokój się. - zawołał śmiejąc się w głos z jej miny i chwilowego poplątania - Ja tylko zapytałem. Boże broń, już nie będę. - mruknął obiecująco w połączeniu w wywróceniem oczami. Znaczyło to jedno. Nic nie obiecał. Spojrzał na Elizabeth siadającą w fotelu z politowaniem - Dzięki. Czy ja wyglądam na tyrana? - rozłożył dłonie na bok. Nigdy siebie tak nie postrzegał - A dlaczego sądzisz że poważne? To co poważne jest nudne. Wyobrażasz sobie mnie, a obok taką małą, milczącą kobietkę? No ja nie bardzo. - przysiadł na drugim z foteli i stwierdził - Nie wiem. Nigdy nad tym się nie zastanawiałem. Różne kobiety mi się podobają. - wzruszył ramionami, bo jakoś nie miał konkretnego i upatrzonego typu za którym mógłby włóczyć się jak pies z wywieszonym ozorem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:37, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie wykręcaj mi się tu zawodem! - zaśmiała się otwierając swoją butelkę z wodą i przystawiając ją do swych ust. Zwilżyła je tylko, bo i tak przecież nie mogła się napić. No, może i mogłaby, ale potem koszmarnie źle by się czuła. Mankamenty bycia wampirem doprowadzały ją czasem do szału. Jednak tym razem odrobina wody na ustach, podczas rozmowy nie przeszkadzała jej. Udała jedynie, że bierze niewielkiego łyka i po chwili przełykając niby napój, zakręciła z powrotem butelkę. - Co Ty do reedycji się szykujesz? - zapytała wciąż śmiejąc się z tego jego wywiadu. - Jestem raczej kiepskim obiektem do wyciągania takich danych, bo zbyt wiele zależy od sytuacji. - stwierdziła - Raz taki, raz inny mi wpadnie w oko, ale to nic nadzwyczajnego. Nie mam jakiegoś ideału. - podsumowała w końcu.
- Na tyrana? Nie... raczej nie... - odpowiedziała, ale po chwili wychyliła się w fotelu w stronę chłopaka - Chociaż... Czekaj... - zawiesiła głos przesuwając spojrzeniem po jego ciele - Chociaż może jednak... To chyba coś w tych oczach, wiesz? - dodała i po chwili parsknęła śmiechem już na dobre. Nie mogła się opanować, by powstrzymać się od śmiechu i nie pożartować, skoro była taka okazja. Rozsiadła się przy tym wygodnie w fotelu, opierając się plecami o szorstki materiał obicia. Poprawiła jedną ręką opadający rękaw bluzki, zsuwając pantofle ze swych stóp i podciągając je pod siebie tak, by na kolanach położyć wyprostowane w przód ręce bawiące się butelką wody.
- Taką małą, milczącą i spokojną? - powtórzyła w ślad za nim - Czy ja wiem...? Nie powiesz mi chyba, że nie lubisz mieć ostatniego zdania, co? To chyba leży w naturze każdego faceta jakiego znam. Zawsze się upierają przy swoim. - powiedziała patrząc na chłopaka z uśmiechem, zastanawiając się czy on też taki jest jak reszta - Różne, powiadasz? - chrząknęła zadziornie - Opowiedz coś więcej o tym... - rzuciła niczym terapeuta na kozetce w gabinecie psychologicznym. Jakoś ciężko jej się było hamować od śmiechu w jego towarzystwie. Stwierdziła w myślach, że jest wyjątkowo zabawnym ludziem i sympatycznie jej się z nim gadało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:00, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Przecież ja się nie wykręcam! - zaprzeczył szybko i może trochę zbyt porywczo - Zapytałem tylko... - powiedział i usiadł w fotelu bokiem by móc obserwować Elizabeth - Czy jak pytałem o rodzaje baletu to też dostrzegałaś w tym jakieś ukryte zamiary? Coś ponad zwykłą, ludzką ciekawość? Dlaczego nie zapytałaś wtedy czy to mój kolejny temat? - uznał że tyle wystarczy. Ujął w dłonie filiżankę kawy przyglądając się dziewczynie intensywnie. Upił z niej niezbyt zadowolony rozmiarem naczynia, które wydawało się śmiesznie małe w porównaniu do jego potrzeb - Nikt nie jest kiepskim obiektem. Są tylko ludzie głupi i zacofani oraz tacy którzy nie potrafią wyrazić swojej opinii. A myślę, że ty do żadnej z wymienionej przezemnie grup nie należysz. uzyskał jednak od niej jakiś konkret, więc skinął głową uznając ze to wystarczy. Roy zmrużył oczy i pokręcił głową - No wiesz! Robić ze mnie takie coś. Wypraszam sobie! - powiedział, prychnął dla lepszego efektu i obrócił teatralnym ruchem, podpatrzonym na jakimś przedstawieniu, głowę w bok przyjmując jej słowa jako śmiertelną obrazę. Mogłaby mu wierzyć, gdyby nie kącik ust drgający nieznacznie - Leży w naturze? - zapytał kiedy już przestał odgrywać swoje przedstawienie - Nie koniecznie. Byłbym głupcem upierając się przy swoim jeśli jakaś kobieta, no dajmy na to chociaż ty, próbowała mnie przekonać do czegoś lepszego. Tak, różne. A co? - zerknął na Elizabeth i uniósł brew - No cóż... Każda ma w sobie coś co może się podobać. - stwierdził rozglądając się po sali. Wskazał na pierwszą lepszą kobietę i obrzucił ją wzrokiem - Ta ma ładne kości policzkowe. Tamta... - łyżeczka wskazała na kolejną w kącie sali - Kurczę sam nie wiem. Widzę tylko plecy. - roześmiał się i przeniósł wzrok na Elizabeth - Ty masz intelekt. A ta... - do pomieszczenia wtargnęła kolejna zazipiana baletnica, chyba z innej grupy - Ta narazie ma chęci się czegoś napić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:42, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Haha! Intelekt! - jak każda baba, musiała odnieść jego słowa do siebie - A co? W wyglądzie nic ciekawego się u mnie nie znajdzie? - zapytała śmiejąc się z tego i wskazując przesunięciem ręki po swojej sylwetce. Specjalnie go podpuszczała, a co! Jak już gadać o głupotach, to czemu nie i o takich?
- Dobra, - ucięła temat - To było dla jaj. Żartowałam. Chociaż... Wiesz, - wtrąciła - to ciekawa opcja: 'Kochanie, ależ jestem z Tobą tylko i wyłącznie z powodu Twoich kości policzkowych'... - zapiszczała w śmiechu odchylając głowę w tył i opierając ją o brzeg fotela tak, by spojrzeć na sufit nad nimi. Żółtawe światła kryształowych żyrandoli rzucały migotliwe blaski na płaskiej powierzchni nad ich głowami.
- W zasadzie zawsze uważałam, że to czy ktoś się komuś podoba czy nie, to kwestia bardzo wielu czynników. - stwierdziła już spokojnym głosem, obracając opartą wciąż o fotel głowę w jego stronę, tak, by móc go widzieć - Bo dajmy na to, że masz jakiś tam swój ideał, nie? Stajesz naprzeciw niego i... I jakoś nie słychać często o miłości od pierwszego wejrzenia. Taki ideał z wyglądu może mieć strasznie irytujące pozostałe swoje cechy i nagle nie będzie kompletnie interesującym obiektem westchnień. Poza tym - kontynuowała - zobacz choćby wczoraj. Szukałeś kogoś kto miałby ognia użyczyć. Mijałeś wiele osób, które miały w sobie jakieś tam interesujące cechy a jednak szedłeś dalej szukając kogoś, kto bardziej podpasuje. A ja jakoś nie wyglądałam jak spełnienie marzeń, prawda? Z uszu mi się nie dymiło ani nie bawiłam się podręcznym miotaczem ognia tak, byś wiedział na pewno, że zapytanie o zapalniczkę będzie trafnym wyborem. Nie mam racji?
Eliza cały czas się śmiała z tego wszystkiego. Odstawiła na stolik wodę i zaczęła rozmasowywać sobie przez chwilę stopy dłońmi. Od całego dnia spędzonego w baletkach bolały ją już trochę palce ściśnięte w niewygodnym za bardzo obuwiu baletnicy. Po tym wyprostowała się ponownie w fotelu przez moment spoglądając się na chłopaka. Złapała znów wodę w rękę, odkręcając korek, ale przyszło jej do głowy, że powinna coś zrobić z zawartością butelki, bo dziwnie będzie wyglądało, że z niej nie pije.
- Wiesz co? Za moment wrócę do Ciebie. - rzuciła podnosząc się z fotela i nasuwając na swe nogi pantofle - Gabinety, do których królowie ganiają piechotą mnie chyba wzywają. - wyjaśniła rzucając na siedzisko swoją torebkę i bawiąc się plastikowym korkiem przechyliła butelkę przy swych ustach udając picie. Moment później poleciała do łazienki, by tam pozbyć się nadmiaru wody. Zawsze tak robiła, bo wyglądało to chyba najbardziej swobodnie i naturalnie a nikt nie miał przy tym zbyt wielu podejrzeń by było coś nie tak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:37, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Taa... Roy uśmiechnął się nad wyraz tajemniczo. Kwestią czasu było tylko to co wydawało mu się oczywiste. Dał sobie chwilę, bo był już zajęty swoją kremówką. Wybrał trochę kremu i spróbował, a na jego twarzy rozlał się dość błogi wyraz. Trudno było zgadnąć czy był wywołany tymże kremem czy widokiem idealnie profilowanego ciała Elizabeth - I tu cię mam! - zawołał a łyżeczka przesunęła się z góry na dół dość nieźle naśladując grożący komuś palec - A jakbym zaczął właśnie od wyglądu to nie nazwałabyś mnie szowinistyczną świnią, albo co gorsza erotomanem? Wolałabyś tak? - Roy wsadził sobie w usta kolejny kawałek ciasta i przełknął by nie musiała zwracać uwagi na złe wychowanie. Upił kawy i pociągnął dalej teraz musząc już się tłumaczyć - To był przykład. Czepiasz się. Jasnym jest, że facet nie zwiąże się z kobietą tylko po to, by co rano jęczeć jej do ucha że ma ładne kości policzkowe. Która by to wytrzymała? - zamilkł dając Elizabeth możliwość wypowiedzenia swojego zdania. Musiał przyznać jej rację. W stu procentach. Pod koniec jednak roześmiał się, bo to co powiedziała było dla niego kompletną pomyłką - Nie szukałem jakieś ładnej laski z zapalniczką. Nikt nie miał. Miałem zapytać kobietę z wózkiem? To chyba oczywiste, że ona palić nie może, a skoro nie może to i ognia by nie miała. Pytałem jakiegoś dzieciaka, to mi skłamał. Nie wierzę, żeby nie miał nic przy sobie. - zaciął się na moment i dokończył - Miotaczem nie byłaś, ale pytałem obojętnie kogo, także i ciebie, więc...? I to wcale nie ma się nijak, do tematu jaki omawiamy. Daruj Elizabeth, ale sądzisz że zrobiłem to po to by siedzieć i gawędzić sobie teraz z tobą? Przypadek. - zapytał z niedowierzaniem wpatrując się w dziewczynę. Skinął głową, akceptując to ze go zostawia. Został sam i rozejrzał się. Wyłapał tabliczkę obwieszczającą zakaz palenia i z niezbyt zadowoloną miną wrócił do kremówki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:57, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Wróciła do swego towarzysza parę chwil później, akurat wtedy, gdy dłubał się z tą swoją kremówką i z błogim uśmiechem na twarzy pochłaniał kolejne kęsy ciastka. Butelka wody trzymana w jej dłoniach była niemal już pusta. Dziewczyna przytknęła jeszcze raz ją do swych ust udając, że pije. Zaraz po tym usiadła na fotelu zakręcając butelkę. - Jestem już. - rzuciła ponownie siadając jak wcześniej, z podwiniętymi niemal pod nos kolanami.
- Wracając do tematu... - zaczęła, rozpierając się wygodnie w fotelu - Myślałam o tym co mówiłeś wcześniej. Erotomanem bym Cię nie nazwała raczej, no chyba, że byś już pojechał po całości. - orzekła spokojnym głosem - A szowinistyczną świnią pewnie też nie, bo w kontekście pozostałych uwag raczej nie poruszałeś drażliwych tematów. - dodała dokańczając rozpoczętą przed jej odejściem rozmowę.
- No, a co do wczoraj, to mój przykład dotyczył nieco innej rzeczy. - chyba ją coś dziabło w tej jego wypowiedzi, ale starała się za bardzo do tego nie przykładać wagi - Ale dobra, mniejsza o to. Dobre ciacho? - zapytała odstawiając wodę na stolik. Apetycznie pachniało. Tyle tylko mogła powiedzieć o jedzeniu, które kiedyś bardzo lubiła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:12, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Roy uniósł wzrok w górę i spojrzał na znajomą - Widzę. - stwierdził treściwie. Jego oczy śledziły przez chwilę trasę butelki w wodą, aż w końcu znów spoczęły na kawałku ciasta. Mężczyzna słysząc ledwie, ale jednak dostrzegalna zmianę w jej głosie przerwał na moment pochłanianie słodkości, przed samym końcem by dowiedzieć się co takiego wymyśliła Elza - Chwileczkę. - sprawa ciastka musiała poczekać przez moment, bo ważniejsze były wszelakie niedomówienia. Roy odstawił talerzyk na stolik i wychylił się w przód by móc dokładnie widzieć twarz Elizabeth - Ja nie lubię powiedzenia 'mniejsza z tym', chyba że używam go ja. To co innego. - zaznaczył i przeszedł do sedna sprawy - Powiedź. Czy nazwanie cię ładną laską w jakikolwiek sposób cię uraziło? - podejrzewał że o to właśnie chodzi. Wypsnęło mu się po prostu i tyle - Jeśli tak to mi wybacz, bo zrobiłem to niechcący. To znaczy... - Roy zajęczał w duchu, znów będąc zmuszonym się jej tłumaczyć. Odchylił się w tył i powiedział - Jeszcze raz. - odetchnął zamierzając wytłumaczyć jej na jednym wydechu co miał na myśli. Po chwili zastanowienia jednak stwierdził, ze sam nie wie co by chciał jej wytłumaczyć. Machnął dłonią w stronę Elizabeth by kontynuowała wyjaśnienia jeśli podejmie taką próbę. Zły na samego siebie zaczął systematycznie niszczyć kremówkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:29, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Pochyliła lekko swą głowę w dół, unosząc przy tym brwi i słuchając co chłopak do niej mówi.
- Eeee... - trochę ją zatkały jego przeprosiny, bo całkowicie nie to jej chodziło po głowie a na prawdę uważała, że jakaś drobna pierdoła nie jest warta roztrząsania. - Nie, nie uraziło... - spoglądała się na niego z niedowierzaniem - Wyluzuj, stary! - dodała po chwili uśmiechając się lekko do chłopaka. - Gdyby coś takiego miało mnie ruszać, to żywot niektórych byłby marny, serio. - stwierdziła odchodząc już w ogóle od tego, co tam się je moment wcześniej ubzdurało.
- Ej, ej! Nie miażdż tego ciastka no... - jęknęła - Co ono Ci zawiniło? Nie smakuje? - zapytała przesuwając o parę centymetrów w bok po stoliku talerzyk, na którym spoczywała molestowana kremówka, tylko po to, by odciągnąć myśli Roya od tej czynności. - Będę już pamiętać, by nie mówić 'mniejsza z tym'. No chyba, że wymyślę inne jego wariacje, okej? Ale niech to ciastko już nie cierpi przez to, proszę. - powiedziała ze śmiechem udając, że na prawdę jest jej źle, gdy widzi powolną śmierć w męczarniach tego smakołyku. Spojrzała po tym na zegarek, kontrolnie sprawdzając ile jeszcze im czasu zostało do końca jej przerwy. Było jeszcze całkiem nieźle. Uniosła spojrzenie na chłopaka wpadając na kolejny ze swych genialnych pomysłów. - Zjadłeś już? - zapytała nie wiedząc czy może go gdzieś wyciągnąć czy jeszcze nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:42, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Drobna pierdoła? Nie dla niego - To dobrze. - powiedział rozluźniając się odrobinę. Uspokojony tym, że wszystko jest w jak najlepszym porządku powiedział - Już, już. Jest dobrze. - dobrze chyba nie było skoro musiała mu sprzed nosa, a w zasadzie łyżeczki, podbierać ciacho. Roy opuścił ramiona i odetchnął raz jeszcze. Popatrzył na Elizabeth przepraszająco. Czasem bywał przewrażliwiony co zwykle miało właśnie taki finał jak przed chwilą - Nic mi nie zawiniło. I jest bardzo dobre, więc czy mógłbym już...? - chciał dokończyć. Uniósł lekko dłoń i wyciągnął nieznacznie palec w górę jakby wrócił do podstawówki. Skulił nawet ramiona - W porządku. Nie będzie... Zjem je jak najszybciej by dodatkowo nie cierpiało. Nie, weź przestań. Oczywiście że możesz tak mówić. - ostatni kawałek wylądował w jego ustach. Po chwili Roy przemówił, a na jego twarz powrócił znajomy już Elizabeth uśmiech - Spieszy ci się gdzieś? - widząc niepokojący błysk w oczach dziewczyny chwycił filiżankę i wypił resztkę jej zawartości. Oblizał usta i przetarł ich kąciki kontrolnie - Teraz już tak. O co chodzi?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:54, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Spokojnie! - odpowiedziała z uśmiechem uspokajając chłopaka, że wcale nie musi się spieszyć. Jednak ten w tempie tornada zmiótł resztkę swojego ciastka i dopił kawę - Mamy czas... Z resztą dorwała mnie w łazience koleżanka i mówiła, że Seba wylądował na dywaniku u Madamme, więc na pewno to trochę jeszcze da nam trochę więcej czasu. - wytłumaczyła - Chyba, że Ty się spieszysz? - spytała dla pewności. W zasadzie prawie zapomniała, że Roy musiał jeszcze tego dnia dotrzeć do roboty a nie wiedziała ile potrzebuje na dojazd do miejsca pracy.
- Chodziłeś kiedyś po rusztowaniach nad sceną? - zapytała ciekawa czy ma ochotę się z nią przejść na wysokości. Nie każdy lubił niepewny grunt pod swymi nogami i brała od uwagę, że Roy mógłby mieć chociażby lęk wysokości. Ona go nie miała, więc dla niej nie było powodu do odbierania sobie przyjemności z ociupinki ryzyka. Elza czasem była jak dziecko, uwielbiała robić jakieś głupoty czy wariactwa i wręcz przepadała za żartami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:17, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Oj a co przeskrobał? - zapytał zainteresowany tym jakie przewinienie trzeba było popełnić by znaleźć się sam na sam z Beani. Zerknął na zegarek i stwierdził - Mam jeszcze z pół godziny. Ale więcej już nie. - powiedział z rezygnacją. Zbyt dobrze mu się z nią rozmawiało, by to przerywać - Później będziesz już mogła tylko za mną tęsknic do wieczora. - uśmiechnął się do Elizabeth całkiem naturalnie, bez żadnego przesadyzmu, a kiedy zadała mu pytanie pokręcił powoli głową domyślając się do czego może zmierzać - Nie... Nie powiesz chyba, że chcesz się tam...? - Roy widząc minę dziewczyny i jej niczym nie zburzoną dziecięcą radość roześmiał się wiedząc że trafnie odgadł. Skinął głową zastanawiając się jak dawno przeżył tak intensywne i zabawne popołudnie. Nie sięgał pamięcią - Ty tu jesteś panią. Czyń honory. - wstał powoli z fotela słysząc jak coś strzela mu w stawach. Chwycił granatową marynarkę i przewiesił ją sobie przez plecy wsuwając jednocześnie wolną dłoń do kieszeni. Ten twój rzekomy tyran w całej okazałości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:45, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie wiem jeszcze co przeskrobał, ale ja mam się u niej pojawić za... - Eliza spojrzała na zegarek w telefonie - ... za jakieś czterdzieści minut. - zaśmiała się przy tym - Więc jeśli coś przeskrobaliśmy rzeczywiście, to będę to mogla wiedzieć dopiero za jakiś czas. - stwierdziła kompletnie nieprzejęta. Nie był to pierwszy raz kiedy Madamme kazała komuś iść do siebie na dywanik. Nic nienormalnego.
- Och, zatem będę tęsknić wyciskając z siebie siódme poty pod batem Beani. - powiedziała uśmiechając się kolejny raz do chłopaka. Jakoś w jego towarzystwie szczerzyła się susząc swe zęby zdecydowanie więcej razy niż przez ostatni miesiąc razem wzięty.
- Aha... - przytaknęła pewna siebie - Właśnie, że chcę się tam... - potwierdziła jego obawy - A w zasadzie to z Tobą. - dodała. Wstała razem z nim zakładając pantofle i łapiąc w dłonie swoją torebkę, kubek kawy dla kolegi i niedopitą jeszcze do końca wodę. Słysząc zgodę na czynienie honorów, uśmiechnęła się, łapiąc Roya pod ramię na moment. - To chodź. - powiedziała i po tym pokierowała swojego towarzysza w stronę wyjścia z kawiarni. Zaraz gdy minęli ostatnie stoliki wypuściła go z uścisku, nie chcąc blokować jego ruchów. Tym razem przeszli gdzieś bokiem, lawirując między kolejnymi, węższymi niż główny korytarz hallu ścieżkami. - Musimy się wspiąć na ostatni poziom i dostać się do ostatniej loży balkonowej. - wyjaśniła wskakując lekko na pierwszy schodek przed nimi stojący. Droga na górę była dość długa, ale niezbyt uciążliwa, bo schody były dość szerokie i swobodnie się po nich wchodziło. W końcu gdy znaleźli się na właściwym poziomie, dziewczyna poprowadziła swego towarzysza do ostatnich drzwi na korytarzu prowadzących do owej loży. - mam nadzieje, że nie masz lęku wysokości? - zapytała sprawdzając czy aby nie okaże się, że to był kiepski pomysł, by tu dotrzeć.
Gdy weszli na balkon, można było dojrzeć z tego miejsca całkiem ładny widok na całą salę. Rzędy siedzisk i niewielkie w sumie postacie, jakie były widoczne z tego miejsca sprawiały ciekawe wrażenie. Elza podeszła do barierki zsuwając ze swych nóg buty i odstawiając na bok na jeden z foteli wszystkie swoje rzeczy trzymane w rękach.
- Zadam niedyskretne pytanie, ale to ważne, byś odpowiedział na nie szczerze. - zaczęła spoglądając na Roya. Jakoś przypadkiem opuściła wzrok na jego ręce, przyglądając się czy nosi na którymś palcu obrączkę. - Ile ważysz? - spytała oczekując odpowiedzi - Możesz dodać bądź odjąć spokojnie sobie ileś kilo. I tak dodam z pięćdziesiąt... - stwierdziła - Muszę Ci załatwić asekurację...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:07, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Wspólnie? - dobre intencje blondyna dały o sobie znać - To może wam w końcu przydzieli główne role? Uznała wreszcie, ta stara nietoperzyca, że się nadajecie i podjęła słuszna decyzję. - to było tylko jego skromne zdanie. Nie widział w tańcu Elizabeth żadnych uchybień i chciał by coś jej się udało. Mógł za nią nawet kciuki trzymać - Będziesz? Wspaniale. - stwierdził entuzjastycznie - Łatwiej to zniesiesz. - trącił ją w ramie, by się roześmiała i też by nie brała jego słów zbyt na poważnie. Wyprostował się gotowy na nieznane - Idę, idę. - znów dał jej się pociągnąć przez korytarze i zakamarki budynku w którym się znajdowali. Potarł machinalnie ramię, kiedy go puściła, przytrzymując przy sobie marynarkę brodą - Wspinaczka?- mina mu trochę zrzedła bo nie był przyzwyczajony do wysiłków fizycznych. Nie okazało się to jednak uciążliwe. Ciągłe wpatrywanie się w schody migające od stoami przyprawiało o zawroty głowy, ale dotarli na górę oboje bez szwanku. Roy odetchnął zastanawiając się jak to możliwe że Elza nawet nie poróżowiała na policzkach i powiedział - Nie. Tego na szczęście nie mam. - stanął przy brzegu balkonu obserwując rozciągającą się na dole salę. Z tej wysokości przedstawienie baletowe, pewnie robiło największe wrażenie na widzu, choć zależało to od danej osoby. Roy obrócił się w stronę dziewczyny unosząc w górę brwi. Pytanie wywołało u niego wybuch śmiechu. Pomyślał że go podpuszcza, ale jej mina nie wskazywała na nic takiego - Chyba około dziewięćdziesięciu kilogramów. Może coś ponad, nie ważyłem się przed wyjściem. - mruknął i nie wiedzieć czemu usiadł w jednym z foteli, który nagle wydał mu się szalenie wygodny - Jaką asekurację?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:31, 22 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
- Oj nie, lepiej nie... - jęknęła Elza - z całym szacunkiem dla Seby, ale jeszcze trochę a on mi kości pogruchocze. A jeszcze jak się zacznie starać pod presją roli, to marny mój los... - zaśmiała się w odpowiedzi.
- Nie śmiej się, serio muszę wiedzieć. - powiedziała, gdy już odstawiła wszystkie rzeczy na siedzisko. Podeszła do samego boku balkonu i po coś sięgnęła wychylając się przez barierkę, by dosięgnąć. Po chwili Roy mógł zobaczyć jak dziewczyna przeciąga w swoją stronę długą dość, solidną dechę z przybitymi na końcach dwiema podpórkami. Starając się, aby to wyglądało na choćby lekki wysiłek dla niej, położyła ją poziomo, przesuwając w stronę pierwszego rusztowania. Gdy zaparła na odpowiednim miejscu prowizoryczną kładkę, spoglądając na moment na chłopaka, upewniła się, że przejście się nie zatrzęsie. - Okej. - powiedziała po chwili wskakując na balustradę.
Przez moment mogła wyglądać jak potencjalna samobójczyni, ale dziewczyna dokładnie wiedziała co robi - Czyli jakieś sto pięćdziesiąt kilo odciągu. - stwierdziła zwinnie przechodząc po desce na drugą stronę. - Zaraz do Ciebie wracam i zobaczysz wtedy o jakiej asekuracji mówię. - wyjaśniła z uśmiechem przeskakując lekko po kolejnych wąskich belkach rusztowania. Roy, który się rozsiadł chwilę wcześniej na fotelu musiał mieć w tym momencie nietęgą minę, ale dla Elizabeth nie było to nowością chodzić w tym miejscu na takiej wysokości. Zniknęła mu na krótką chwilę za jednym z filarów, niedługo potem wracając z trzymaną w rękach, zamocowaną pod sufitem wysoko gdzieś cieniutką linką i pasem. Wróciła na balkon z równą obojętnością i zwiewnością jak wcześniej. Gdyby nie to, że już kiedyś chodziła między ostatnim z balkonów dla gości a balkonem serwisowym, mogło się wydawać że chyba postradała zmysły. Ona jednak się nie bała nawet w najmniejszym stopniu. Zachowywała w pełni równowagę i bez problemu poruszała się po prowizorycznym przejściu.
Zaskoczyła z kładki na podłogę balkonu i podchodząc z szerokim uśmiechem do chłopaka kiwnęła do niego jednym palcem, by się podniósł z siedziska. - Chodź no tu robaczku... - powiedziała, z góry szykując się na to, że pewnie usłyszy od Roya za chwilę całą baterię wymówek czemu miałby nie wchodzić z nią na rusztowania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|