Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Pacific Northwest Swimming Pool
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:57, 04 Sie 2010    Temat postu: Pacific Northwest Swimming Pool

Pacific Northwest Swimming Pool,
OLIVER MARION HALL McCaw
305 Harrison Street
WA 98109 Seattle,
kompleks basenów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:28, 04 Sie 2010    Temat postu:

// Seattle / Ulice miasta


Wywróciła oczami kiedy zaczął jej wyliczać wszystkie błędy i potknięcia. Może nie były one jakoś straszne koszmarnie, ale i tak dziewczyna uważała, że kiepski a nawet i bardzo kiepski z niej kierowca. - No doooobra no. - mruknęła wypataczając się z samochodu i idąc w stronę wejścia do budynku. - Następnym razem ledwie, ledwie będę się dotykać kierownicy, za to przyduszę pedał gazu. Lepiej tak będzie? - zapytała przekomarzając się z chłopakiem. - Poza tym starałam się wiernie odwzorować Twoje prowadzenie. - rzuciła z szerokim uśmiechem spoglądając się na Roya w chwili, gdy minęli drzwi wejściowe.

- Jak mi wyszło poprawianie się na siedzeniu podczas prowadzenia? - zapytała mrugając tak szybko oczkami jakby jej coś wpadło pod powieki. - I chrząkanie podczas skrętu na ostatnim skrzyżowaniu przed wyjazdem z Port Angeles? - dodała składając przed sobą ręce niczym dziecko chwalące się mamusi swoją najnowszą kolorowanką. Fakt faktem, że coś nerwowo jej wychodziło to kolorowanie obrazków. No i przez te nerwy rzeczywiście ślimaki, żółwie i inne powolne istoty miałyby spokojnie czas ich prześcignąć, ale dojechała. A w zasadzie to dowiozła ich cało na miejsce.

Weszli do hallu, który już był dobrze znany chłopakowi z tych kilku a może i nawet kilkunastu wizyt, kiedy to przychodził odwiedzić czy też odprowadzić dziewczynę na zajęcia. Jednak tym razem ich kroki skierowały się na bok, do jednej z bocznych naw. Ta główna prowadziła tylko do audytorium baletowego. Za to te boczne odprowadzały swych gości do poszczególnych części kompleksu. Druga odnoga, w która zboczyli wiodła aż pod same przeszklone drzwi do części z basenem. A w zasadzie to z kompleksem basenów, bo był tam jeden duży i dwa małe. A oprócz tego jakieś zjeżdżalnie, eski z rwącą wodą, brodziki, jacuzzi i inne takie, w których człowiek od samego świtu aż po noc mógł się wymoczyć po wszystkie czasy.

Podeszli pod wejście i Elizabeth z uśmiechem wskazała szklane skrzydła. - Tadam! - pokazała z uśmiechem chłopakowi cel ich wędrówki. Zaraz zastukała w szybkę starając się przywołać któregoś z ochroniarzy pilnujących tego miejsca po zmroku. Pojawił się niedługo później u drzwi. Był to mężczyzna w średnim wieku, ubrany w typowy mundur ochrony. Wychylił się do nich uśmiechając się do dziewczyny. - O! Eliz. - stwierdził – Znów przyszłaś się odmoczyć? – zapytał przyjaznym tonem – I jak widzę z towarzystwem... Okej, okej. Tylko ogarnijcie wszystko potem po sobie, bym się nie musiał tłumaczyć. – rzucił wpuszczając ich do środka i przesuwając spojrzeniem za ich plecami na hall chcąc sprawdzić czy nikt ich nie widział.

- Dziękuję Panie Swampshadow. - odpowiedziała wampirzyca biorąc Roya za rękę i przedstawiając chłopaka. - Roy Smith, - wskazała na swego towarzysza – A to Pan Ebony Swampshadow. - dokonała podstawowych formalności. Mężczyzna uśmiechnął się do nich jeszcze raz – Aaaa... Ten Roy Smith. Dobrze, dobrze. Miło mi. Macie tu klucze do szatni i na basen i lećcie się bawić dobrze. Ja dziś siedzę do rana, więc nie musicie się spieszyć. Będę u siebie w dyżurce. – skwitował krótko wlepiając dziewczynie taśmę na której zawieszonych było kilka kart zbliżeniowych do otwierania drzwi. - Dziękuję. - odpowiedziała Elizabeth z wdzięcznym dygnięciem i kiwając zachęcająco głową do Roya ruszyła powoli w prawą stronę, gdzie mieściły się szatnie.

Przystanęła jednak na moment spoglądając na swego towarzysza. - Wolisz iść do męskiej się przebrać czy... Jest Ci to obojętne i wchodzimy do rodzinnej? - zapytała rzucając spojrzeniem na Roya i pokazując chłopakowi drzwi. Z lewej była szatnia męska, z prawej dla kobiet a po środku koedukacyjna, tak zwana grupowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:01, 04 Sie 2010    Temat postu:

- Nie takie ledwo. Nie wiem... Masz się z nią czuć pewnie. - powiedział chcąc najlepiej jej to wytłumaczyć - Ale to nie znaczy że należy porwać ją na kawałeczki. Z umiarem Lizzy, wszystko z umiarem. - powiedział potakując przy tym i przypominając sobie słowa swojego instruktora, nie byłby pewnie pomocne, bo miał większe wyczucie niż ona na samym początku - I z tym gazem to też... Nie chcielibyśmy przejechać ślimaków. - powiedział na koniec naśmiewając się z niej troszeczkę. Wierzył ze Elizabeth załapie i poczuje w sobie smykałkę, bo twierdził że wampirzyca ją miała, tylko potrzebowała czasu - moje? A co ma moje prowadzenie do... Twojej nauki? - kiedy dowiedział się co też takiego ma postanowił ją zdrowo uświadomić, ale widząc wyraz jej oczy stwierdził że to przebiegła gadzina jest i tyle - nie przedrzeźniaj starszego. - powiedział szturchając żebra Elizabeth raz z jednej a raz z drugiej strony idąc za nią do środka - Nie lubię tego skrętu, boo... - zająknął się i roześmiał - Bo nie. I sobie chrząkam. Z nudów. A wiercę się bo tak lubię, ty wcale pod tym względem nie musisz mnie naśladować, wiesz? - nie miał pojęcia że tyle tego było. Nigdy się nie zastanawiał. Jeździł tak jak jeździł i nie wiedział ze niektóre czynności są tak zależne od miejsc, od ludzi. Nie zwracał na to uwagi. Nie to co jego spostrzegawcza i skrupulatna pasażerka - Chcesz mi błędy wytykać? Że siedzę rozwalony w fotelu jak prowadzę? Trudno, po kursie każdy zapomina jak należy siedzieć. Że jedną ręką prowadzę? To taki... Nałóg. - dobrze ze do choroby tego nie próbował, bo wtedy byłby chyba najbardziej chorobliwym kolesiem pod słońcem, albo z drugiej strony był hipochondrykiem i wmawiał sobie jedną chorobę za drugą. Zajęło mu to całą drogę którą prowadziła go Lizzy aż w końcu zatrzymał się. Może gdyby wcześniej zwracał na to uwagę, wyłapałby zapach chloru. Ale ile razy tutaj był będąc już wampirem. Dwa? Trzy razy? I zawsze był na czymś innym skupiony niż wyłapywaniem niuansów zapachowych budynku - Łaaał.... - powiedział przesadnie wolno rozdziawiając przy tym usta i patrząc na Elizabeth. Pochylił się przy tym w przód i zaliczyła buziaka - Basen jak basen moja droga. - to czego on by chciał? Niagary? Marudził - Za dobrze tutaj macie, to sobie potańczycie, to się potaplacie. Co tu jeszcze miało być? korty tenisowe? No to się wyżyjecie po psychicznych treningach cierpliwości u Petrova... - spoważniał i przestał biadolić pod nosem widząc jak wampirzyca stuka w szybkę. Splótł za sobą dłonie wyglądając na uprzejmie oczekującego. na usta uśmiechu przywoływać nie musiał bo widniał tam nieprzerwanie. Skinął mężczyźnie głową nim ich sobie przedstawiono nie chcąc wcinać się w wypowiedzi Elizabeth skoro to ona wszystkich tutaj dobrze znała. Skoro już jednak doszło do wymiany nazwisk wyciągnął dłoń witając się krótko z panem Swampshadow - Wzajemnie. - jego wzrok automatycznie przeskoczył na Elizabeth domagając się pewnego wytłumaczenia. Ruszył za nią drepcząc jej po piętach. Bez pytania wybrał drzwi do wspólnej przebieralni i zapytał zamykając ją za sobą - Ten Roy Smith? Ten? - podpytał z naciskiem - Ludzie na dzień dobry się tak do mnie nie zwracają. Więc? - nigdy się o rozpoznawalność nie prosił. Praca jak każda inna, ale kiedy słyszał już coś takiego czuł się nieswojo. A Lizzy mogła znać odpowiedź i wyplenić z niego to irracjonalne uczucie niepokoju.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:51, 05 Sie 2010    Temat postu:

Wysłuchała spokojnie wszystkich rad chłopaka na temat prowadzenia. W końcu dlatego to właśnie z nim uczyła się jeździć, bo miała do niego o wiele większe zaufanie niż do jakiegokolwiek instruktora, z którym mogłaby próbować się nauczyć. Jego uwagi i spostrzeżenia nawet jeśli były dla niej niezbyt wygodne czy przyjemne, to jednak pozwalały jej zrozumieć jakie błędy popełnia i pomagały wystrzegać się ich w przyszłości. Jednak Roy nie byłby sobą gdyby nie dorzucił do swoich uwag jakiegoś żartu. Dzięki niemu Elizabeth się zawsze rozluźniała i z humorem potrafiła podejść do swoich pomyłek. Tym razem także się roześmiała. Rozjeżdżanie ślimaków kolami samochodu wydawało jej się kosmiczną wręcz wizją. Bo ileż ich musiałoby się nagle znaleźć na jezdni, by wampirzyca w któregoś trafiła i zgniotła przejeżdżając po nim.

- A tam nie przedrzeźniaj... Nawet nie wiesz jak zabawnie jest Cię czasem obserwować gdzieś z boku! - rzuciła uśmiechnięta. - Te poprawianie się, to chrząkanie, to sapanie pod nosem czy bębnienie palcami o kierownicę! Albo łapanie się za brzeg ucha zawsze, gdy ktoś obok rusza z piskiem opon. Rewelka! - parsknęła śmiechem widząc jak chłopak robi coraz większe oczy na to co ona takiego u niego wypatrzyła i ile drobiazgów potrafiła wychwycić. Miała w końcu na to tyle czasu. Niemal codziennie jej towarzysz starał się, aby ją podwieźć na zajęcia i tyle razy razem już pokonywali tą samą trasę, że miała po prostu kiedy to wszystko wypatrzeć. Poza tym zdradzało ją to pod jednym względem. To, że dostrzegła te drobiazgi to jedno, ale drugie, co ciekawsze, było jak bardzo uważnie dziewczyna analizowała jego zachowanie i to co robi w chwilach, gdy nie był tego świadom.

Pokręciła głową słuchając jak chłopak wylicza wszystkie możliwości. Chociaż co w tym było dziwnego? Miejsce jak miejsce. Po prostu wiele atrakcji było na wyciągnięcie ręki. On też gdyby się rozejrzał dobrze w pobliżu pracy znalazłby wiele fajnych czy chociaż ciekawych możliwości spędzenia czasu. Uśmiechnęła się pod nosem kiedy skierował swoje kroki do wspólnej części. Nie mogła powiedzieć, że był to jego kiepski wybór, bo przecież jej się spodobało. Kiedy znaleźli się już w przebieralni i chłopak tak doskoczył do niej wypytując się Elizabeth o to skąd wzięły się Panu Swampshadow te słowa 'ten' wywróciła do góry oczami. - Aaa... jakoś tak. - rzuciła wzruszając ramionami. To jej 'jakoś tak' chyba niedługo wejdzie do kanonu oprócz ich ulubionego 'oj tam' i 'mniejsza o to'.

- Kiedyś tak się zgadało. Słuchał Twojej audycji kiedy zaczęliśmy rozmawiać. Od słowa do słowa i się mu wygadałam, że znam Ciebie. - podała mu jego kąpielówki, by mógł się przebrać. Sama też wyciągnęła swój kostium i ręcznik. - No a że był ciekawy co oznacza to, że Cię znam, to... Miałam nic nie mówić? - zapytała podchodząc do jednej z szafeczek na rzeczy i ściągając z siebie kurtkę. Po chwili kurtka, ale i buty wylądowały na półce. Dziewczyna obróciła się wokół siebie zastanawiając się gdzie się tu przebrać. Jakoś tak nadal nie widziała się, by w jego obecności zrzucić z siebie ciuchy. I co z tego, że już ją widział bez. Ponieważ żaden pomysł nie przyszedł jej do głowy, stanęła po prostu tyłem do Roya, starając się rozpiąć sobie sukienkę, co nigdy nie było proste, gdy suwak znajdował się na plecach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:14, 05 Sie 2010    Temat postu:

Uniósł lekko brew chcąc dalszych wytłumaczeń. Konkretnych i szybkich wyjaśnień. 'Jakoś tak' właśnie znalazło się w tym kanonie i konkurowało o pierwsze miejsce z 'oj tam'. Nie był jeszcze zdecydowany które z nich jest gorsze, albo choć zakrawa na takie. Chwilowo oba się ze sobą równały. 'Mniejsza o to' było chyba rzadziej używane. Nie mógł się gniewać o to że go znała, faktycznie nie zrobiła przecież nic złego. Złapał kąpielówki i rzucił je na niską ławeczkę biegnąca wzdłuż ściany. Słuchając Lizzy ściągnął z siebie koszulkę składając ją nawet dość dokładnie - Nie że miałaś nie mówić. - powiedział przestając się jej czepiać w tym momencie. Rozsznurował buty wsuwając je po chwili pod ławeczkę. Zerknął na wampirzycę kiedy stanęła do niego plecami przez sekundę zastanawiając się czego może chcieć. Sięgnął ku górze jej sukienki utyskując sobie, bo widział jak sobie nie radzi - Co ty byś bezemnie poczęła...? - chwycił zamek niezbyt wprawnie go rozpinając i uwalniając Elizabeth z sukienki przez moment uśmiechając się cwanie na widok stanika, który automatycznie skojarzył mu się z Kitty. Nie komentował jednak bo tył jej bielizny który teraz widział był czarny - Po prostu to takie nieznośne. - mruknął z pretensją w głosie skierowaną tylko ku sobie - Dziwne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:16, 05 Sie 2010    Temat postu:

No właśnie. Czasami ciężko było nie mówić o chłopaku. W końcu jego obecność przy niej i spędzanie razem czasu było także częścią jej życia. I czasami samo jakoś tak wychodziło, że się tu czy tam wspomniało o nim siłą rzeczy. Kompletnie nie rozumiała dlaczego jemu tak się ciśnienie podnosi, gdy ktoś o nim coś powie. - Ej. - powiedziała już prawie radząc sobie z suwakiem sukienki. Udało jej się zdjąć z haftki haczyk zabezpieczający suwak przed rozsunięciem się i pokonała pierwszych parę centymetrów. - Siłą rzeczy ktoś gdzieś Cię rozpozna. - rzuciła słysząc jak jej towarzysz podchodzi do niej i czując jak przejmuje od niej zadanie z suwakiem. Chwilę później pomógł jej rozsunąć zamek. - Dzięki. - obróciła lekko głowę w tył, by się na niego spojrzeć. Pół biedy było dla niej ze zdjęciem wierzchniego odzienia. Kompletnie nie wiedziała jak się przy nim przebrać z bielizny w kostium. W duchu śmiała się sama z siebie za to, że tak bardzo krępowała się swoją nagością w jego towarzystwie. Nie miała pojęcia skąd się to u niej bierze. - Taki masz zawód po prostu. I to chyba dobrze, że Cię kojarzą, prawda? Nie rozumiem co Ci w tym nie pasuje. - stwierdziła rozpinając swój stanik i zsuwając z siebie jego ramiączka. Przytrzymała jednak bieliznę ręką, by się z niej nie zsunęła i sięgnęła po górę kostiumu. Stojąc wciąż plecami do niego zgrabnie podmieniła jedną część na drugą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:49, 05 Sie 2010    Temat postu:

- Nie ma za co. - mruknął w odpowiedzi. Zajął się rozpinaniem paska u spodni, koncentrując się jedynie na tym zajęciu by dać Elizabeth to czego chciała. Nie tyle widział że krępowała się w jakiś tam sposób, co to czuł. W jej ruchach, w jej zawahaniu. Jemu przebranie się nie nastręczało tyle problemów. Kilka sekund i było po sprawie. Roy stał w spodenkach, luźnych i obszernych kojarzących się typowo z wakacjami i Hawajami. Zawiązał biały sznureczek w zgrabną kokardkę i zajął się zwijaniem swoich spodni i bokserek by wampirzyca w spokoju mogła dokończyć zmianę garderoby - Wyobraź sobie że sam do końca nie wiem. Po prostu chyba nie uważam się za osobę godną rozpoznawania. Poza tym... To że ktoś mnie komuś przedstawia i ten ktoś mnie kojarzy to pół biedy. Nie lubię spojrzenia którym mnie się wtedy obdarza. Wyobrażałaś sobie kiedykolwiek jak wygląda osoba pracująca w radiu? Słyszysz tylko jej głos, jej intonację. Trudno jest zgadnąć czy ten ktoś ma dobry dzień czy zły. Głos musi stać na pewnym poziomie, bez względu na to czy urodziło ci się dziecko, czy zmarł ojciec. I siłą rzeczy na podstawie tego tworzysz sobie jakiś obraz. Skoro wydaje ci się że trochę skrzeczy to pewnie babsko skrzelkiwe, w dodatku ruda, stara panna i co zabawne prowadząca... Bo ja wiem? - rozłożył na bok dłonie szukając jakiegoś jaskrawego przykładu - Kącik porad dla słuchaczek. Mniejsza z tym. Facet, kiedy ma głęboki, zachwycający głos, kojarzący się z aksamitem i czymś nie wyobrażalnie miłym, wydaje się być... Ideałem. Wyobrażasz sobie go jako takiego którego chciałabyś mieć u swego boku. I... - wydawało się że w końcu zmierza do konkluzji - Kiedy spotyka się taką osobę, oko w oko okazuje się często że nie jest taką jaką ją sobie wyobrażaliśmy. I wtedy widzisz w oczach rozczarowanie, czasem zniesmaczenie czy wręcz zgrozę. - może Roy przesadzał ale nie byl w stanie wytłumaczyć Lizzy tego w inny sposób.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:17, 05 Sie 2010    Temat postu:

Chwilę później i Elizabeth także się przebrała. Złożyła bieliznę, chowając ją do szafki. Obróciła się tylko na moment rzucając spojrzenie na chłopaka, by sprawdzić czy on też się przebrał. Był już w kąpielówkach i zawijał swoje rzeczy, by schować je. Czasem w dziewczynie było wiele sprzeczności. Z jednej strony kusiła go, drażniła i prowokowała, ale w innych chwilach, gdy wydawało się to wręcz całkiem naturalne mitygowała się skrywając się przed jego wzrokiem w jakiś nienaturalny wręcz sposób. Sama nie wiedziała od czego jest to zależne. Po prostu tak było i już. Nie zastanawiała się nad tym prawie wcale.

- Roy, - odezwała się podchodząc do niego bliżej. - Godną rozpoznawania? - zdziwiła się przyglądając mu się uważniej. Kiedy schował do szafki swoje rzeczy zbliżyła się do niego na tyle, by zarzucić mu na ramiona swoje ręce i spojrzeć na twarz chłopaka. - To... Dziwne. - stwierdziła wpatrując się w jego oczy z bardzo delikatnym uśmiechem – Bo... To chyba sprawa tych ludzi jakie mają wyobrażenia i to ich sprawa. Po co się przejmować czy się spełnia ich oczekiwania czy nie? Przecież nie da się wszystkich zadowolić. - rzuciła – Dla mnie... Jesteś taki, jakim sobie Ciebie wyobrażałam. - powiedziała marszcząc na chwilę nos.

Pochyliła się nad jego ustami całując go delikatnie. - Mój ideał... - mruknęła dodając jeszcze, obdarzając usta chłopaka powolnym, czułym pocałunkiem. - Chodź pod prysznic. - odezwała się moment później odsuwając swe wargi minimalnie od niego, by móc coś powiedzieć – I tym razem w kostiumie. - ostrzegła od razu rozgraniczając wyraźnie to, co było między nimi z tym, co teraz mogło się zdarzyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:56, 05 Sie 2010    Temat postu:

Tak, tak, ideał, zaraz jej przypomni co nieco. Albo i nie? - No co? - odpowiedział pytaniem na pytanie - A nie? Wiesz... - żałował że nie mogła czytać mu w myślach bo właśnie sobie przypominał ich pierwsze spotkanie. I o ile się nie mylił wtedy też padło 'ten Roy Smith' i w dodatku zarzucono mu to że wkręcał Elizabeth specjalnie. Streścił jej swoje myśli w kilku zdaniach i zapytał - I co? Wiesz jak jest wtedy człowiekowi głupio? Nie masz.... - miała nie mieć pojęcia i może nie miała. Posiadała jednak swoje argumenty, które wytrzebiły z umysłu wampira to do czego dążył - Co tak marszczysz nos? Miałem być wyższy, prawda? - zapytał śmiejąc się z samego siebie, choć kryło się w tym trochę prawdy. Niezbyt lubił gdy zakładała obcasy - Akurat. Byłaś tak zaskoczona jakby nagle wyrosły mi królicze uszy. Wcale... - odpuścił sobie plusy i minusy zawodu jaki uprawiał, bo nie umiał i nie chciał odpychać za bardzo Lizzy kiedy była tuż przy nim - Mrau.... Czuję się doceniony. - powiedział uśmiechając się szeroko - Sadzisz że mogłabyś zostać bez? - zapytał przewrotnie rozglądając się za wspomnianymi prysznicami. Kiedy dostrzegł właściwy znaczek udał się w wampirzycą we wskazanym kierunku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:17, 05 Sie 2010    Temat postu:

Dla jej własnego dobra było jak najbardziej w porządku, ze nie mogła czytać w jego myślach. Wcale nie chciała ich znać. Owszem, może czasami byłoby to przydatne, ale w większości przypadków tylko mogłaby stracić na tym, że znałaby każdy szczegół. Lepiej było tak, jak teraz. Nie znała jego myśli. Mogła co prawda w każdej chwili sięgnąć po jego emocje, ale do tego też było jej niespieszno. Wolała odkrywać chłopaka małymi kroczkami i tak, jak no to sam jej pozwalał. Dzięki temu Elizabeth mogła zachować choć pozory normalności i czuć się o wiele bardziej przyjemnie i naturalnie niż błądząc w domysłach co mógł oznaczać jakiś niepokój czy obawa przed czymś, czego mogła nie zrozumieć. Było to dla niej bezpieczne. I tego się chciała trzymać.

Zamyśliła się na moment nad tym czy jej było kiedykolwiek głupio, kiedy ją rozpoznano. Raczej nie, bo jej praca nie opierała się kompletnie na jej głosie, wyglądzie czy czymś innym, rozpoznawalnym gołym okiem. Ludzie w sieci znali tylko jej ksywkę, nick jakim się posługiwała na potrzeby realizacji kolejnych zleceń. W każdej chwili mogła zmienić to miano na inne, pozostając znów nieznaną. Chociaż z drugiej strony każda jej praca miała w sobie zakodowany jej znak, identyfikator, coś jak charakter pociągnięcia pędzla artysty. Dobrze chyba, że Roy nie zdawał sobie sprawy z tego czym czasami się zajmowała. Dowiedziałby się o niej wtedy ciekawych rzeczy.

- No pewnie taaak... - mruknęła zgadzając się z nim, że rzeczywiście człowiek mógł poczuć dyskomfort spowodowany tym, że ktoś go rozpoznał i to jeszcze dopasował sobie w wyobraźni całkiem inne o nim wyobrażenie niż to, jakie pokazywało się w rzeczywistości. - Ale to nie prawda, że miałeś być wyższy. - rzuciła muskając jego usta wargami – Wyobrażałam sobie Ciebie jako bardzo sympatycznego gościa i... Nie zawiodłam się na tym. A to, że na początku nie mogłam skojarzyć skąd znam głos... No to wybacz. Nie często się poznaje taką osobowość świata mediów. - zażartowała słysząc po chwili jak Roy sugeruje bądź też po prostu podpuszcza ją do tego, że może niekoniecznie kostiumy byłyby im potrzebne. Wywróciła oczami na to hasło. - No... Za tymi drzwiami – wskazała te, przez które weszli – I dalej... Jesteśmy tylko i wyłącznie sami. - mruknęła w odpowiedzi – A kamery wyłącza się tym. - pokazała mu jedną z kart, które mieli przypięte do taśmy. Nic więcej jednak nie powiedziała. Pozostawiła wampirowi pole do jakichkolwiek decyzji. Z resztą... Pod prysznicami i tak kamer nie było.

Widząc Roya kierującego się w stronę pryszniców i dalszej części basenu sięgnęła jeszcze do swojej torebki po płyn pod prysznic i zatrzaskując szafkę podreptała za chłopakiem chwytając ręcznik po drodze. Po chwili znaleźli się w pomieszczeniu na kształt litery 'x', gdzie w każdym wolnym miejscu widniały niewielkie, osłonięte przed wodą półki na drobiazgi i rzędy pryszniców. Elizabeth podeszła do pierwszego z brzegu i przycisnęła włącznik wody. Chodna mżawka momentalnie zaczęła zraszać jej ciało. Spojrzała się kątem oka na chłopaka, co robi. Sama sięgnęła zaraz po płyn i nalewając go sobie na dłoń zaczęła się namydlać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:05, 05 Sie 2010    Temat postu:

Czasem by się przydało. Nie musiałby tracić czasu na zbyteczne w niektórych kwestiach tłumaczenia, Zajrzała by, obejrzała konkretną sytuację z jego punktu widzenia i już by wiedziała o co mu chodzi. Dobrze że sobie nie zdawał sprawy? To zaraz zacznie konkurować o coś. Co też takiego czasem robiła Lizzy że lepiej było by on nie wiedział? I skoro te rzeczy były aż tak ciekawe to dlaczego by miał o tym nie wiedzieć? - Nie pewnie tak, tylko tak. To straszne słyszeć z nutką nie dowierzania 'To ty jesteś...?' - machnął dłońmi nie chcąc kończyć, bo tym razem to już na pewno wiedziała co miał na myśli - I później sobie wyobrażasz, co też takiego ktosiek sobie pomyślał, skoro takie zaskoczenie odbiło się na jego twarzy. Anonimowość jest o wiele lepsza. - stwierdził wiedząc że to święta prawda. Nie miał zbyt wielu sytuacji które teraz opisywał, ale przez to ze miał ich tak mało to każda drażniła go z osobna - Jaką osobowość ze świata mediów? - zapytał zaskoczony tym ze tak go nazwała - Bez przesady, żadna osobowość. - burknął. Nie lubił tego, bał się i uciekał gdzie pieprz rośnie. Pracował sobie? To pracował i nie miał ochoty być w jakikolwiek sposób rozpoznawalny, tym bardziej już teraz kiedy miał być na wieki takim jaki był. Spokorniał i przestał naskakiwać na Lizzy. W gruncie rzeczy jej jak nikomu opłaciło się go poznać, a z drugiej strony nawet gdyby coś niepozytywnego snuło się Elizabeth po głowie kiedy słuchała programu który prowadził, to chyba pokazywał się jej z jak najlepszej do tej pory strony. Zerknął na kartę i pokręcił głową - Nie przysparzajmy panu Swampshadow problemów. - różne rzeczy mogłyby się stać. I dziwnym było by że akurat na basenach zabrakło nagrania z kamer. Chyba nie chciał kusić losu. Istniało drugie, bardziej podświadome uzasadnienie którego nie podał do wiadomości wampirzycy. Widząc co wyczynia z płynem oparł się o ścianę i skrzyżował nogi wsuwając dłonie do kieszeni spodenek. Po co mu było się moczyć skoro za moment i tak miał miał być doszczętnie mokry. I tak nie robił dziś niczego co nakazywało mu się myć przed wejściem do wody.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:42, 05 Sie 2010    Temat postu:

Czasu mieli aż nadto, więc chłopak mógł spokojnie jego niewielką część poświęcić na tłumaczenia. Po co by było aż tak sobie ułatwiać wszystko, skoro nie było takiej potrzeby? A co takiego czasem robiła Eliz? Czasem się zdarzało, że niekoniecznie legalne rzeczy wyprawiało się w sieci. A to zdjęcie zabezpieczeń, a to włamanie się gdzieś i skopiowanie danych. Całkiem zabawna sprawa do chwili, gdy ktoś nie rozgryzie tego, kto to robi.

- Oj tam. - jej cegiełka do rozłamu związku - Przesadzasz. - mruknęła. - Chyba pod tym względem nie ma co się stresować czy nas ktoś rozpozna czy nie. A nawet, to fajnie. Bo to znaczy, że przykuło się czyjąś uwagę swoją osobą i ze zapadło się w pamięć dzięki temu. Chociaż może to wyjść na plus albo też na minus. - wyjaśniła, bo przecież nigdy się nie wiedziało co też takiego ktoś mógł wysnuć ze swoich rozważań.

Myjąc się uśmiechnęła się słysząc komentarz chłopaka. - I tak muszę to zrobić. Taka umowa z Panem Ebony. Zawsze wyłącza kamery po ostatnim obchodzie i sprawdzeniu czy już nikogo nie ma, więc robię to za niego. A on idzie sobie spokojnie spać do czasu aż stąd wyjdę. - odpowiedziała namydlając swój brzuch i po chwili uda. Co z tego, że nie robiła niczego takiego, co by spowodowało, że była brudna. Wypadało jednak dla zwykłej higieny umyć się zanim się wchodziło na basen. Niekoniecznie ktoś musiał po tym napić się niechcący wody po tym jak ona tak nieodświeżona...

Spojrzała na chłopaka, który najwyraźniej nie miał zamiaru wchodzić pod prysznic. - Chodź no tutaj. - rzuciła z uśmiechem wskazując zginanym jednym palcem, aby zbliżył się do niej. Nie miała nic złego na myśli ani też żadne rzeczy nie chodziły jej po głowie, chciała tylko, żeby się obmył zanim wejdą na basen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:42, 06 Sie 2010    Temat postu:

To zależy czy ktoś lubił się tłumaczyć z własnych odczuć czy nie. Poza tym jak kiedyś wspominał mogłaby to być zdolność działająca wybiórczo. Chce znać, nie chcę, proszę zajrzyj mi do umysłu, nie nie zaglądaj zamykam go przed tobą. To nie było by wcale takie złe ani męczące i nie ułatwiało by niczego, czasem tylko w pewnych momentach kiedy nie wiadomo jak i co opisać byłaby bardzo przydatna. 'Przesadzasz' też się zaliczało do rozłamu - Nie wiem czy tak fajnie, już nie chodzi o to... Po prostu, to dziwne. - nie było sensu tego tłumaczyć skoro Elizabeth nie potrafiła zrozumieć uczucia które górowało w Roy'u za każdym razem kiedy ktoś zaczynał kojarzyć jego nazwisko i przyglądać mu się jak gdyby oceniał wampira - Faaajnie, czyli my tutaj tak jakby nielegalnie? Nieźle. - mruknął parskając śmiechem. Sprowadzała go na złą drogę. Zerknął na Lizzy i wzdychając w duchu polazł pod wodę - Dreptam do ciebie. - znalazł się w zasięgu wody i wyciągnął dłoń po płyn pod prysznic - A wiesz, że nawet mycie wydaje mi się takie... Nie ludzkie? - tak, na pewno wiedziała tym bardziej że tak jasno ujął tą sprawę - To znaczy kiedy byłem człowiekiem czułem że się umyłem, pory w skórze, sama skóra od dłuższego namaczania się marszczyła i tak dalej. A teraz... - zaczął szorując swoją szyję i ramiona - Mógłbym użyć szpachelki i wszystko z siebie zeskrobać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:00, 06 Sie 2010    Temat postu:

Czyżby wychodziło na to, że Elizabeth cokolwiek nie powiedziała, przyczyniała się do tego, ze znów by się rozeszli? A może im obojgu coś nie szło i błądzili albo za daleko siebie albo też za blisko? Ciężko było stwierdzić. Fakt był taki, że Elizabeth nie wiedziała czego na prawdę teraz chce. Znów zrodziło się w niej wiele dylematów i błądziła pomiędzy nimi z tym swoim chcę i nie chcę. - Wiem, wiem o co Ci chodzi. Wbrew pozorom doskonale to rozumiem. - odpowiedziała spłukując ze swoich ud pianę z płynu do kąpieli - Właśnie dlatego ja nigdy nie występowałam w żadnym przedstawieniu. Taniec jest tańcem, ale rozpoznawalność już nie jest chyba tym, co tygryski lubią najbardziej. - zażartowała okręcając się pod prysznicem, aby dokładnie zmyć płyn teraz ze swego brzucha i boków.

- Noo.. Tak szczerze, to jesteśmy tu tak pół na pół legalnie. - odparła widząc jak chłopak do niej podchodzi. Nalała mu na dłoń płynu, by i on mógł się umyć po czym kontynuowała - Basen w teorii jest już zamknięty dla gości. Ale dyrekcja wie, że tu przychodzę, więc się nie czepia. Takie... 'Wiem, ze tak jest, ale dopóki nie widzę, to jest okej.' - zaśmiała się lekko nabierając dla siebie płynu na dłoń. Przeszła za jego plecy, by delikatnym gestem pomóc mu je obmyć.

Roześmiała się słysząc to nieludzkie mycie się. - No wiem, wiem. Tak jakoś dziwnie jest. Ale da się przyzwyczaić. - stwierdziła po czym pocałowała go w bark zanim go namydliła. - Zeskrobać...! - parsknęła śmiechem jeszcze bardziej. Wsparła się ręką o jego ramię, bo ją rozbawił tą wizją zdzierania szpachelką z siebie naskórka, który był brudny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:36, 06 Sie 2010    Temat postu:

Nie. Po prostu ktoś był dziś czepliwy w tym temacie. Roy uśmiechnął się na wzmiankę o tygrysach i przyznał jej rację - Tak, zdecydowanie tygrysy tego nie cierpią. Sprawia to że wszystkie paski na nich bledną i ogon traci sprężystość. I już się tak fajnie nie fika. - przesunął dłońmi po klatce piersiowej sprawiając że połowa słońca strasznie się wpieniła, a zaraz po nim księżyc. - To fajna dyrekcja, ale mówiąc o tym że przychodzisz tutaj... Przychodzisz tylko i wyłącznie ty czy jeszcze czasem można by się było na kogoś tam natknąć? No co? - rozłożył dłonie na boki a po chwili podkurczył pod siebie lewą nogę zajmując się namydlaniem łydki, słysząc za sobą śmiech Lizzy. Zerknął na nią kątem oka i zapytał - Co w tym takiego śmiesznego? Szpachelka nic by nam pewnie nie zrobiła. Prędzej niż zadraśnięcie u mnie pojawiło by się pewnie zadraśniecie na szpachelce, no ale... - wzruszył ramionami obojętnie obracając się ku wampirzycy. Złożył przed sobą dłonie i wydmuchał prosto przed nos Elizabeth małą, maksymalnie kolorową mydlaną banieczkę unoszącą się pod wpływem ruchu powietrza jaki wywoływała woda - Takie uroki nieśmiertelności. Jakby jeszcze ciuchy na nas nie mokły. O to wtedy byłaby rzeź.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:00, 06 Sie 2010    Temat postu:

Te wszystkie blednące paski, to i dziewczynę rozbawiły. - No tak, no tak. - zaśmiała się - Jak strasznie niekomfortowo fika się i bryka w wyblakłych paseczkach... - parsknęła śmiechem kręcąc głową i starając się tym ruchem zrobić coś z nasiąkniętymi pasemkami jej włosów, które opadły na jej twarz. Nie udało się za bardzo odgonić ich sprzed oczu takim gestem, więc dziewczyna równie mokrą, ale i namydloną dłonią zgarnęła je za ucho. Mleczny płyn posklejał jej włosy kiedy upychała je na swoje miejsce.

Elizabeth uśmiechnęła się pod nosem słysząc kolejne pytanie. Jaka dociekliwa bestia... - Natknąć nie. Ale jeśli bym tu przyszła z dajmy na to całą grupą, to znaczy z Katie, Monique, Sebą, Nikim czy Poulem, jak to czasami, chociaż bardzo rzadko robimy po zajęciach, to wtedy byłoby więcej osób. - odpowiedziała pozwalając sobie zsunąć się moment później obiema dłońmi na jego boki. Starała się najwidoczniej zastąpić godnie myjkę do ciała.

- Nie no. Wbrew pozorom wcale nie jesteśmy tacy nietykalni. - odrzekła - Bo co z tego, że ciężko nas uszkodzić, jeśli dotyk, delikatny dotyk nadal czujemy. I zadrapać nas czy skaleczyć też nie tak ciężko. Inna sprawa, że to się tak szybko goi, iż niejednokrotnie nawet nie zdążysz zauważyć, że się zaciąłeś. - wzruszyła ramionami - Przynajmniej ja tak mam. - dodała odsuwając ręce od pleców chłopaka i przechodząc na jego przód. W tym samym momencie Roy się obrócił do niej, więc się spotkali w połowie drogi.

Puszczona w powietrze bańka z płynu uleciała nad twarz dziewczyny, która wychyliła się w bok lekko, by opalizująca kulka nie trafiła prosto w jej twarz. Opadła za to na jej ramię, przyklejając się do niego i tworząc na nim pół bańki. Elizabeth spojrzała się na nią obracając głowę, by dojrzeć gdzie wylądowała. Dmuchnęła delikatnie w bańkę, ale ta zamiast się odkleić z jej ramienia, rozprysła się tak, że aż wampirzyca odruchem prawie kichnęła z powodu płynu, który wleciał w jej nozdrza. - No nie... Wtedy to już byłby hardcore. - mruknęła uśmiechając się do chłopaka. Obróciła się na moment w bok, sięgając po odrobinę płynu dla siebie. Ręce, szyja, plecy i dekolt jeszcze pozostawały u niej do potraktowania ich płynem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:35, 06 Sie 2010    Temat postu:

- Wiesz, wtedy tygrys traci swą tygrysiość i już nie jest taki tygryskowaty. I zaczyna przypominać lwicę, a lwy jak wiadomo nie są takie fajne jak tygryski. - zakończył swój niemożliwie krótki jak na niego, kolejny wywód rodem z kosmosu. I wcale nie bestia. Dociekliwa owszem ale czy tygrys, tym bardziej pomarańczowy i brykający na odbijającym sprężystym ogonie był bestią? Dziennikarz brzmiał lepiej - Czy ty tak przesadnie lubisz samotność, czy po prostu z racji tego... - machnął lekko dłonią. Z racji tego kim była - Wolisz nie targać ze sobą zbyt często ludzi? - on mimo że lubił wszystkich swoich znajomych i chętnie ich widywał najlepiej czuł się w swoich czterech ścianach. Wszystko z umiarem. Kącik ust podskoczył mu w górę kiedy stwierdzał - Bo to jest wybiórcze. Będziesz biła we mnie garami i rzucała wazonami, to nic mi się nie stanie. Będziesz dla mnie bardzo miła, to zaraz poczuję. - wzruszył ramionami wlepiając spojrzenie gdzieś ponad głowę wampirzycy. Spojrzenie wybitnie rozchichotane. Mogła to też wyczytać z jego ust, które drgały jakby nerwowym tikiem kiedy Roy próbował się opanować. Odchrząknął i jęknął widząc że jeszcze nabiera płynu jakby mało się szorowała - No weź, nie czujesz tej chemii? Tego chloru? Przecież to zabija wszystko co na tobie siedzi...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:55, 06 Sie 2010    Temat postu:

- Ależ każdy kot jest fantastyczny! - odpowiedziała dość szybko namydlając się tam, gdzie jeszcze tego nie zrobiła. - Ja uwielbiam koty. I czy to tygrys czy to lwica czy zwykły pchlarz, dachowiec, to i tak kot jest kotem i to słodkim. - odpowiedziała z uśmiechem - A taka puma jest najcudowniejsza. I smaczna. - dodała jeszcze.

Kiedy zadał jej pytanie czemu tak osobno, dziewczyna na moment przystanęła w bezruchu, zastanawiając się nad tym co odpowiedzieć. - W zasadzie i jedno i drugie. Ale też żadne z tych. - powiedziała w końcu namydlając sobie kark w chwili, gdy spojrzała na Roya. - Lubię kiedy coś wokół mnie się dzieje, kiedy jest dużo osób dookoła. Jednak czasem wolę zostać sama. Mogę wtedy sobie pomyśleć w spokoju, odetchnąć nieco, przestać się uśmiechać kiedy mam na to ochotę i tak po prostu pobyć sobie przez moment odludkiem kiedy mnie najdzie na to ochota. - wyjaśniła wciskając przycisk, by strumień wody znów mógł popłynąć.

- A czemu pytasz? Taka dziwna jestem pod tym względem? - zapytała wciągając chłopaka za rękę, by stanął wraz z nią pod lejącą się wodą. - Co się tak przyglądasz? - zdziwiła się i na moment obróciła się za siebie, by spojrzeć na co mógł tak patrzeć. Nie wiedząc jednak o co chodzi wróciła do niego z pytającym spojrzeniem spłukując z siebie płyn. - Czuję, czuję. - przytaknęła - Ale to nie zmienia faktu, że przyzwyczajenie robi swoje i wolę się umyć przed wejściem na basen. - wytłumaczyła pozbywając się resztek mlecznego płynu ze swojego ciała.

Kiedy skończyła, wyszła spod lejącego się jeszcze strumienia wody, sięgając po ręcznik, by się nim owinąć. Zasłoniła się skutecznie nim od pach aż po same uda. Zgarnęła resztę swoich rzeczy i czekając na chłopaka, stanęła sobie w brodziku przejściowym do dalszej części basenu. - Idziesz? - zapytała wychylając się na moment w bok i przykładając do jakiegoś czytnika za winklem jedną z kar, które trzymała na taśmie w dłoniach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:16, 06 Sie 2010    Temat postu:

Wybuchnął śmiechem kiedy wyjawiła jak wielką miłością darzy wszelkie kotowate - Mieszkasz tutaj od roku. Dlaczego sobie nigdy żadnego nie sprawiłaś? - dachowca przecież nie wtrząchnęła by skoro nie chciała ruszyć jego chomików - Przecież w hotelach chyba można trzymać zwierzaki. Czy nie można? - zapytał nie będąc tego pewnym - Noo mniejsza z tym, już tyle czasu mieszkasz ze mną, to jeśli chciałabyś kota... - nie miał nic przeciwko. Osobiście wolał psy. Nie spały całymi dniami w porównaniu do kotów. Najbardziej lubił pająki i ciągle miał żałobę po Jack'u. Nie paliło mu się jakoś by sprawić sobie drugiego - Jakaś konkretna rasa? Nie wiem, pers, ten łysy sfinks? - zmarszczył nieznacznie nos bo nie widział czegoś równie brzydkiego wśród kotów - Rosyjski? Mają piękne oczy i futerko. - roześmiał się ponownie i chwycił swoje uszy wykręcając ich płatki w tył - Są jeszcze takie, które maja tak dziwnie uszy ułożone. Zapomniałem jak się nazywają, ale wyglądają jakby ciągle obok nich ciężarówka przejeżdżała i te uszy tak wyginają jakoś w tył... - dlaczego pytał o to co lubi czy czego nie lubiła robić? To raczej jasne. Chciał jak najlepiej Elizabeth poznać, powiedział więc - Z ciekawości. - zawsze się usprawiedliwiał tak samo i tłumaczyło to wszystkie jego zapędy. Wsparł się znów o ścianę czując się tak mokrym jakby dopiero co wyszedł z basenu, a nie dopiero do niego zmierzał. Swoją drogą nie miał pojęcia że chlor aż tak może kręcić w nosie. Różnica miedzy ludzkim w wampirzym zmysłem powonienia była przeogromna. Nie pytał już po co ten ręcznik, chyba wolał nie wiedzieć - Idę, idę. - odbił się od ściany, skłonił przed wampirzycą i stwierdził - Syrenki przodem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:36, 06 Sie 2010    Temat postu:

To było dobre pytanie. - W zasadzie, to nie wiem. - wzruszyła ramionami ruszając już do docelowej części basenu, która ich interesowała. Komentarz o syrenkach rozbawił ją. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem kręcąc lekko głową z rozbawieniem. Znaleźli się w dużej hali z wieloma mniejszymi czy większymi sadzawkami służącymi do odmoczenia się za wszystkie czasy. - Można, można trzymać. Przynajmniej w tym, w którym mieszkałam w Seattle. Jakoś tak nie złożyło się. - wzruszyła ramionami ściągając zaraz z siebie ręcznik, którym dopiero co się omotała wokół.

- A u Ciebie... masz chomiki. - odpowiedziała jakby to wszystko wyjaśniało. Złożyła ręcznik na półce obok ławek, składając obok wszystkie pozostałe rzeczy ze sobą przyniesione. - Kot i chomiki, to raczej kiepski pomysł. Chociaż... - zastanowiła się - Gdyby od takiego małego uczyć futrzaka wzajemnej tolerancji... - analizowała swój pomysł. Pokazała przy tym chłopakowi jaką małą kuleczkę można by było dostać. - Nie chcę Ci zwalać na głowę kolejnego darmozjada. - mruknęła żartując. Fakt był taki, że nie chciała mu się wciąż rządzić w domu i przez to nie chciała nigdy decydować o niczym, co by chłopakowi zmieniło jakąś organizację w domu. Poza tym zwierzęta raczej niezbyt chętnie reagowały na wampiry. Tym bardziej koty, które dość dobrze wyczuwały ich nienaturalną obecność. Martwą obecność. Elizabeth nie wiedziała czy byłoby dobrym pomysłem męczyć sobą tak kota.

Spojrzała się po chwili na chłopaka uśmiechając się do niego. - No to siup? - rzuciła w powietrze, wskazując Royowi wejście z nieco dalszej strony, gdzie basen był płytszy. Z tej akurat było ponad dwa metry, więc skoro on nie umiał pływać, raczej kiepskim pomysłem byłoby, żeby tutaj wchodził. Puściła do niego jeszcze oczko po czym kilkoma zgrabnie wykonanymi susami znalazła się na brzegu basenu wybijając się z niego jedną nogą, by po chwili skoczyć na główkę.

Bardzo delikatne fale rozeszły się z miejsca, gdzie wślizgnęła się pod powierzchnię wody. Wypłynęła kawałek dalej wpatrując się w chłopaka i czekając, by popłynąć wzdłuż basenu równolegle z nim, kiedy ruszy się z miejsca. Odgarnęła dłońmi włosy za siebie, pozbywając się skapujących po jej twarzy kropli. - Syberyjskie. - odpowiedziała po chwili tak, by ją słyszał. - Ta rasa jest najładniejsza dla mnie. I mają cudne te swoje kity, takie srebrzyste... - stwierdziła przepływając kawałek jeszcze bliżej brzegu z głową ponad wodą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:19, 06 Sie 2010    Temat postu:

- Chomiki... Wielka sprawa. - kilka takich sytuacji jak ostatnio i nic z tych chomików nie zostanie. Poza tym myślał sobie, że skoro Lizzy z nich nie korzystała bo nie wyobrażała sobie się posilić tymi zwierzaczkami, to zamierzał się do tego dostosować. A skoro chciałaby mieć kota, to mógł poświęcić chomiki na rzecz futrzaka. Spojrzał na dłonie Elizabeth obrazujące wielkość kota i pokiwał głową - Skoro do chomika dałoby się przysposabiać od małego, to może do nas też by się przyzwyczaił? Nie uważasz? Skoro na początku przebywałby głównie z nami... - zaczął nad tym rozmyślać. Nigdy nie zastanawiał się jakie reakcje budzi w zwierzęciu. Chomiki nie panikowały, co było chyba dostatecznym dowodem że zwierzak może się do wampira, który był dla niego śmiertelnym zagrożeniem, przyzwyczaić. Sama trzymała je w dłoni i nie wiały, albo nie padały na natychmiastowy zawał - Możemy sobie sprawić jak przeprowadzimy się do Seattle. - mruknął pod nosem i trudno było ocenić czy te słowa są kierowane do Elizabeth czy tak tylko mu się wyrwało z kontekstu. Spojrzał na wampirzycę w końcu uświadamiając sobie to gdzie jest - No co ty, ja nie umiem... - znów to bezpodstawne ludzkie ograniczenie. Obserwował z podziwem Lizzy wskakującą do wody z taką gracją jakby robiła to zawodowo. Roy stanął nad brzegiem nie wyglądając na takiego który chce wejść do wody. Wsunął dłonie w kieszenie spodenek, jakby zamierzał basen ignorować ile tylko się da - Obawiam się że nie tylko kity mają srebrzyste. Raczej całe takie są. Ale, tak, tak... Ogon jak u lisa. - obszedł brzeg i znalazł się na rogu basenu, przy schodkach które prowadziły w dół. Wsunął duży palec na próbę i otrząsnął się teatralnie - Kurczę. Mokra! - roześmiał się i wszedł do wody aż po pas nie wyciągając przy tym dłoni z kieszeni - Świetnie. - kolejne kroki i woda do połowy piersi - To o co chodzi w pływaniu?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:49, 06 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth nie chciała, żeby chłopak się pozbywał chomików. Skoro były dla niego jakiś bezpiecznym buforem pomiędzy głodem a jego zaspokojeniem i skoro jeszcze potrzebował czegoś takiego, to dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty na to, by z jej powodu z nich rezygnował. A to, że ona jakoś by nie była w stanie się przełamać i sięgnąć po jednego z jego chowańców, to była całkiem inna sprawa. I mógł nie brać jej zdania kompletnie pod uwagę. - No może masz rację. - zgodziła się z nim kiedy powiedział o przyzwyczajeniu się kota do nich. Miała tylko cichą nadzieję, że taki kłębek futra nie skończyłby na kłach jednego czy drugiego z nich.

- W Seattle to i chomiki i kot by znalazły dla siebie miejsce. - odpowiedziała. Bo przecież tam będą mieli dla siebie tyle miejsca, że po mieszkaniu we dwójkę w jednej kawalerce, pewnie oszaleją z nadmiaru przestrzeni. Obserwowała go jak obchodzi basen wzdłuż, niechętnie zbliżając się do wejścia. - No a jaka miałaby być?! - zaśmiała się lekko słysząc jego komentarz - Sucha? - już myślała, że będzie musiała użyć jakiegoś podstępu, by chłopak wszedł do wody. Jednak zrobił to całkiem samodzielnie. Podpłynęła do niego bliżej obserwując jak Roy wchodzi coraz głębiej.

Jednak kiedy stanął w miejscu, gdzie woda sięgała mu do połowy piersi, stwierdziła, że chyba za daleko wszedł jak na pierwszy raz. Zbliżyła się do niego i ujmując go za dłoń pociągnęła go ze sobą w stronę nieco płytszej wody. Uśmiechnęła się przy tym idąc tyłem tak, by móc go obserwować. - Wszystko po kolei. - powiedziała łagodnym tonem wyprowadzając go dotąd aż woda sięgała mu ponownie do pasa. - Na prawdę nigdy nie pływałeś? - zapytała, ale widząc raczej jego minę chrząknęła lekko kontynuując - Okej. Połóż się na wodzie, na plecach. - poprosiła - Musisz rozluźnić się. Kiedy swobodnie położysz się i woda będzie Cię opływała wokół a Ty postarasz się nie spinać, ciało będzie się unosiło na wodzie. - wyjaśniła kładąc się samej na moment, by pokazać mu o co jej chodzi. Nie puszczała jednak jego ręki cały czas, trzymając go za dłoń. W końcu wstała ponownie do pionu zachęcając go do spróbowania.

- Będę obok. Spróbuj. Zanim nauczysz się pływać, musisz wpierw postarać się to przećwiczyć. - wytłumaczyła nie spiesząc się z niczym. Tak jak Roy był dla niej cierpliwy gdy uczyła się prowadzić, tak i ona stała się ostoją spokoju i cierpliwości chcąc na prawdę by się nauczył pływania, chociażby utrzymywania się na wodzie. Było to dla niej ważne skoro chciała go zabrać na urlop tam, gdzie planowała. Nie chciała by unikał morza z obawy, że wpadnie niczym odważnik w głębiny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:13, 06 Sie 2010    Temat postu:

Niech nie przesadza z tym nie braniem zdania pod uwagę. Roy chciał brać jej zdanie pod uwagę i przeanalizować przy okazji wszystkie za i przeciw. Nic nie było w tym złego. Chyba po prostu lubił mieć coś na głowie choćby i takie małe futrzaste błahostki upychające ziarno w policzki. Wtedy inne problemy, poważniejsze, odchodziły gdzieś dalej, skoro takie pierdoły wysuwały się na pierwszy plan. Rozmowa o kotach i innym domowych pupilkach została odroczona bo Elizabeth kazała mu robić rzeczy, które w go rozbawiły. Pierwsze było spojrzenie które tłumaczyło jej że pytanie które zadała nie należało do tych z gatunku najszczęśliwszych. Zdarzały się takie jednostki jak on, trudno. Nie pływał nigdy - Co? - roześmiał się i wyciągnął z kieszeni w końcu łapki. Uniósł je w górę i powiedział - I może przy okazji sprawie by woda się rozstąpiła na boki? - zapytał kpiąc sobie z jej polecenia. Popatrzył jak wampirzyca to robi bardzo sceptycznym, zupełnie nie pasującym do niego spojrzeniem. Dłoń wampirzycy którą trzymał podczas tego pokazu skojarzyła mu się z kołem ratunkowym - No... Dobra. - ale jak się położyć i to jeszcze na czymś co na dobrą sprawę nie ma podłoża? W jej wykonaniu wszystko było piękne, łatwe i przyjemne. Roy odchylił się sztywno w tył, nie pamiętając chyba o tym że ma się rozluźnić. Woda obmywała mu plecy - Leżę. - mruknął przymykając powieki. Ale co zrobić z nogami, które twardo jakby przytwierdzone do dna nie chciały puścić? - Czuję się jak dziecko które opuściło z tuzin ważnych lekcji. - stał tak ciągle dziwacznie wycięty i przemawiał do wysokiego sufitu - Masz rękawki? - zapytał śmiejąc się ze swojej ułomności - Już... - oderwał jedną nogę a później drugą. Kiedy tylko poczuł że choć trochę opada w ułamku sekundy ustawił je z powrotem w pozycji wyjściowej. Przeczulone wampirze zmysły w niczym tutaj nie pomagały.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:42, 06 Sie 2010    Temat postu:

- A po co niby na boki? - zaśmiała się kręcąc przy tym głową. Stanęła tuż u jego boku, pozwalając mu się luźno trzymać za dłoń. Chyba wcale nie było tak luźno kiedy wampir spróbował wykonać jej prośbę, bo nieświadom swojej siły, ścisnął jej dłoń dość mocno. Elizabeth powstrzymując się od syknięcia przylepiła do swej twarzy uśmiech, spoglądając się na sklepienie nad basenem na moment. Rozluźnił uścisk, więc i dziewczyna powróciła dość szybko spojrzeniem na jego twarz. Tym razem uśmiech był nieco swobodniejszy w jej wykonaniu.

- Aha. Leżysz. - wyszczerzyła lekko usta w półkole. - Jeszcze tylko nogi oderwij od ziemi. - poprosiła, jednak widząc, że chłopakowi nie idzie, pochyliła się lekko. - Nie. Nie mam rękawków. Ale masz mnie. Przetestujemy kilka wersji i sprawdzimy w której będziesz się czuł najpewniej. Tylko nic na siłę. Powoli. Nie spieszy się nam przecież, prawda? - zapytała. Wypuściła jego dłoń z uścisku wsuwając ją pod plecy chłopaka. Przesunęła zaraz rękę pod jego łopatki po skosie, dając głowie podparcie. Druga znalazła się pod jego pośladkami, wyrównując oparcie. - Teraz spróbuj. - powiedziała cały czas miękkim, łagodnym tonem. - Oderwij nogi, będę Cię asekurować. - wyjaśniła pozwalając mu powoli, takim tempem jakiego potrzebował, wykonać jej prośbę.

Czuła jak chłopak jest cały napięty pod jej dłońmi. - Rozluźnij się. Pomyśl sobie, że jesteś w dużej wannie i dosłownie pięć centymetrów pod Tobą jest jej dno. Nawet się dobrze nie zamoczysz. No już... Spróbuj. - zachęcała go do tego, by postarał się zwizualizować to sobie jakoś, by poczuć się nieco pewniej. - Nie wypuszczę Cię. Powoli. Zaufaj mi. - kontynuowała dając mu z siebie wsparcie. Chłopak powoli podszedł do wykonania jej prośby. Poczekała aż położy się na wodzie. Bez problemu unosiła go nie czując kompletnie jego ciężaru. - Nie bój się. To tylko woda. Nic Ci się nie stanie. - powtarzała delikatnie i bardzo powoli sprawdzając czy kiedy zacznie nim przesuwać bardzo ostrożnie po parę centymetrów na boki, czy wampir nie spręży się bardziej niż był napięty.

Oswajając go z takim leżeniem z chwili na chwilę coraz mniej go podtrzymywała. Przyszło jej do głowy, że mogłaby w każdej chwili zabrać od niego ten lęk przed położeniem się na wodzi i w ogóle przed pływaniem, ale stwierdziła, że byłoby to raczej idiotyczne posunięcie. Lepiej było, żeby się sam normalnie, tradycyjnie nauczył pływać. Po kilku minutach powtórzeń kładzenia się na wodzie i wstawania z niej, jak go o to poprosiła, bardzo ostrożnie puściła go, powoli odsuwając ręce spod niego tak, że chłopak musiał zostać sam na wodzie. Sprawdziła jak się trzyma i gdy upewniła się, że leży spokojnie, pokazała mu swe ręce ręce ponad nim. - I leżysz. - powiedziała dumna z niego, jednak momentalnie wbiła znów ręce pod wodę, by chwycić go dla asekuracji. Widziała po jego minie, ze znów napina mięśnie z obawą i wolała dać mu asekurację.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:22, 06 Sie 2010    Temat postu:

- A jak Mojżesz... Mojżesz chyba. Jak przechodził przez Morze Czerwone? - no może to nijak się odnosiło do tego co miał zrobić, ale tutaj tak samo jak dwa tysiące lat temu czy nawet więcej potrzeba było cudu - Suchą stopą. - tez by tak chciał. Z jego pierwszego podejścia nic nie wyszło przez co zirytował się troszkę, choć próbował się poratować tą żałosną prośbą o rękawki. Uznał jednak że nie bezsensowne, by prawie trzydziestoletni, poprawił się, prawie dwuletni wampir bał się wody jak małe dziecko. Zebrał się w sobie i wysłuchał Elizabeth stosując się do tego co zarządzała jednak nie mogąc sobie odmówić czepiania się słówek - Tu jest dno moja droga, nie ziemia. - uśmiechnął się nerwowo - Nie, nie. Nie spieszy. Tym bardziej ze nie śpimy. I nie tyka nas zmęczenie i... - zamknij się Roy - I nic. Próbujemy. Ty wiesz... - zaczął opierając ciało na dłoniach wampirzycy - Jak tak mówisz... Takim miłym, łagodnym tonem, przypominasz anioła. Szkoda tylko że masz włosy mokre. - kiedy się rozgadywał zapominał o napiętych mięśniach, rozluźniały się samoczynnie. Poza tym temat jaki sobie obrał też był wybitnie relaksujący - Aureolka i dajesz na siódme niebo. Nie wiem jednak czy przyjmują tam tylko w kostiumach kąpielowych. - uśmiechnął się patrząc na wampirzycę w dziwacznej perspektywy. Oderwał nogi nie wiedząc nawet kiedy. Jak tu takiej nie ufać? Inaczej nie było można. Wampir unosił się na wodzie nie do końca pewien czy Lizzy mu pomaga czy jego skóra dokładnie zapamiętała sobie jej dotyk i odczuwa go jak fantomowy ból. Kiedy podryfował w bok wiedział że mu pomaga, sam nie wykonał żadnego ruchu więc nie mógł tego zrobić. Nie, nie, to był zły pomysł. Każdy taki eksperymencik, choć jak na razie tylko jeden, sprawiał że Roy tracił coś co uzupełniało całość. I bywało gorzej niż z tym kawałkiem - Ooo... - dłonie choć je widział i tak czuł. Może to mu pomagało, może tak bardzo chciał czuć ją przy sobie że nie mógł się pozbyć ich wyobrażenia - Nie! - zawołał kiedy zanurzyła je znów i wtedy było po pływaniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:49, 06 Sie 2010    Temat postu:

No bez przesady. Każdy uczył się pływania tak samo. I każdy, niezależnie do tego czy wampir czy człowiek, takie same miał obawy w stosunku do wody. Ciężko było od tak zaufać sobie, że będąc całkowicie rozluźnionym ciało będzie się unosiło na powierzchni nie tonąc. Trzeba było zawsze wielu powtórzeń i cierpliwości, by w końcu uczący się na tyle rozluźnił, że sam zaczynał próbować.

Uśmiechnęła się słysząc teraz porównanie siebie do anioła. Dopiero co była syreną. Chociaż dobrze przynajmniej, że nie topielcem. Na przykład takim trytonem. A w zasadzie trytonicą, bo Elizabeth była kobietą a nie mężczyzną. No, ale nie zmieniało to faktu, że nawet przyjemnie się jej zrobiło, że przyrównywał ją do anioła. Szkoda tylko, że jedynie w chwili, gdy czuł się tak bardzo niestabilnie i niepokojąco niepewnie.

- A tam w kostiumach kąpielowych... - mruknęła do niego z uśmiechem - Kostium zawsze można zdjąć. Owinę się ręcznikiem i będę wtedy cała w bieli. - odpowiedziała wesoło zachęcając po chwili chłopaka do jeszcze jednej próby. I jeszcze jednej. Aż powtórzyli to parę razy na tyle, że chwile, gdy dziewczyna trzymała go zdarzały się już coraz rzadziej. Dla odmiany wpadła na inny pomysł. - Okej, wystarczy. Bardzo ładnie Ci już idzie, ale... żeby się nie znudziło kompletnie chodź. Podnieś się. - pomogła mu się podnieść znów do pionu.

Wiedziała jak głupie nagle jest uczucie kiedy po uczuciu bezwładu po leżeniu na plecach w wodzie nagle wstaje się i znów tak namacalnie odczuwa się grawitację. Kiedy jednak Roy wstał poczekała chwilę, by się otrząsnął i złapał oddech. Poprowadziła go po tym do jednego z maleńkich basenów. Był okrągły i woda w nim sięgała tak samo jak w miejscu gdzie stali, do pasa. Może tylko nieznacznie wyżej. Gdy weszli do wody Elizabeth spojrzała się na wampira. - I jak? Próbujemy dalej? - zapytała. Znając jego determinację czasami wiedziała, że zapewne tak. - Spróbuj powtórzyć to samo tutaj, tylko, że na brzuchu. - odezwała się znów miękkim, ciepłym głosem cierpliwej i wyrozumiałej nauczycielki. - Trzymając się tego. - pokazała dłonią drążek, który przebiegał ledwie pod powierzchnią wody dookoła basenu. Miał może z 6 metrów średnicy. Taka duża wanna dla kilku osób.

Sama podeszła do brzegu i pokazała chłopakowi o co jej chodzi. Rozluźniła się i z głową ponad wodą, położyła się na powierzchni. Prostując ręce, odsunęła się od ścianki po czym powoli zanurzyła głowę wyrównując linię ciała w jedną, prostą linię. Kiedy podniosła głowę i zgarnęła włosy ze swojej twarzy spojrzała się na chłopaka wyczekująco, by spróbował to powtórzyć. - No Roy, spróbuj. Będę obok, jeśli będziesz chciał i tak samo mogę Cię asekurować. - zaproponowała zachęcając go do kolejnego podejścia z oswojeniem się w wodzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:41, 07 Sie 2010    Temat postu:

Zaraz może być porównana do tej drogiej rybki w sushi. Syrenka wiadomo dlaczego, w powodu wody, basenu. To porównanie uzasadniło się później kiedy wskakiwała do wody. Gdyby miała ogon wyglądałoby to pewnie jeszcze lepiej. Anioł, cóż która kobieta była by na tyle cierpliwa by znosić jego chimery? A porównał ją do anioła dlatego teraz, bo kiedy czytała biznes plany wyglądała na zaaferowaną biznes woman. I bliżej jej było do diabła niż anioła. A takiego porównania nie chciała by usłyszeć. W zasadzie, zależy w jakiej sytuacji miałby ją tak porównywać - A tak, to dobry pomysł. W końcu chodzi o to by czystym być. - mruknął śmiejąc się z wyobrażenia jakiegoś archanioła zaglądającego Lizzy pod ręcznik. Nauka miała chyba na niego zły wpływ. Przynajmniej się rozluźnił co pomogło mu powtórzyć ćwiczenie kilka razy, bez większych problemów z podtapianiem się. Pokręcił głową chcąc się pozbyć z niej uczucia skrzywienia wszystkiego i obrócił się ku Elizabeth czekając na to co wymyśliła. Znalazł się w mniejszej niecce ciesząc się że jednak nikt prócz Elizabeth nie widzi początków karkołomnej nauki jakiej się podjął - Jasne, że próbujemy, w końcu nie będę jedynym wampirem który się topi. - stwierdził żartobliwie. Spojrzał na drążek i pokiwał głową dając znak że rozumie. Obejrzał po chwili krótki instruktaż i spróbował. Chwycił drążek próbując się przy tym rozluźnić. To ćwiczenie wydawało się bardziej proste, nie wiedzieć dlaczego ale szybciej to sobie przyswoił niż 'leżenie' na plecach. Po chwili Roy przypominał kłodę, unosząc się swobodnie na wodzie uradowany z tego że nie musi oddychać i żałując że pod nim nie pływają małe rybki, które urozmaiciłyby mu pływanie.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Sob 11:42, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:20, 07 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth uśmiechnęła się lekko kiedy stwierdził, że wszystko rozbija się o bycie czystym. Cieszyła się, że chłopak się łatwo nie oddaje i chce dalej próbować. Szło mu całkiem nieźle. Samozaparcie i chęć do nauki działały cuda. Dziewczyna pozwoliła mu kilka razy powtórzyć to samo ćwiczenie. Do upojenia. Jednak w pewnej chwili, w ramach żartu nabrała w płuca odruchowo powietrza i wpłynęła pod niego robiąc przez chwilę za taką rybkę, w którą mógł się wpatrywać.

Zbierając pod wodą dłońmi swoje włosy, które pod wpływem innego działania grawitacji zaczęły rozpływać się w różnych kierunkach i łapiąc je sobie z jednej strony, by nie zasłaniały twarzy, wpatrzyła się w chłopaka od dołu. Pozwoliła sobie unieść się trochę, by znaleźć się tuż pod chłopakiem i z uśmiechem dała mu krótkiego całusa. Sprawdzając czy Roy nie spanikuje sięgnęła po chwili delikatnie do jego rąk i ostrożnie rozluźniła jego palce sprawiając, że wampir teraz leżał na wodzie bez żadnej trzymanki czy innego podparcia. Uśmiechnęła się jeszcze do niego i wypłynęła po chwili w bok, by się wynurzyć.

jak dla niej pojmował wszystko bardzo szybko i łatwo. Nie było problemem pokazać mu jeszcze parę prostych ćwiczeń oswajających go z wodą. Cierpliwie i spokojnie tłumaczyła mu kolejne zadania jakie stawiała przed nim a chłopak z mniejszym bądź większym oporem je wykonał. W końcu kiedy stanęli na spokojnie w wodzie po pas wampirzyca pokiwała głową z aprobatą. - Dobra. To co? Nauczymy Cię pływać żabką? - zapytała i w tym niewielkim baseniku pokazała mu o co chodzi. Wydawało się proste. Ręce i nogi miały zataczać ładne kręgi a głowa powinna pozostać ponad linią wody. Niby nic trudnego, jednak wymagało to na tyle rozluźnienia, by utrzymać się na wodzie i powoli, bo powoli, ale zacząć się przemieszczać nie dotykając nogami dna.

- No, teraz Ty. - rzuciła zachęcająco stając w pobliżu swego towarzysza aby w razie konieczności skorygować jego błędy bądź podtrzymać dla zachowania równowagi, gdyby coś nierówno mu wychodziło. - To ostatnie na dzisiaj. Nie wszystko na raz. - powiedziała z łagodnym uśmiechem. Nikt nie uczył się pływania w jeden dzień. A w zasadzie wieczór czy też noc. Nie było co się przemęczać, skoro nie musieli przecież dziś i teraz już wszystko przećwiczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:20, 07 Sie 2010    Temat postu:

Uniósł w górę brwi i ruszył nieznacznie głową jakby witał się z tą nową rybką z włosami jak macki ośmiornicy unoszącymi się wokół niej, póki nie zagarnęła ich razem. Roy wywrócił oczami żałując że pod wodą nie może skomentować całusa którym go obdarzyła. Zerknął z niepokojem na swoje i jej dłonie. Rozgiął palce i przeniósł zadowolony wzrok na Elizabeth jak uczeń rządny pochwały od swego mistrza. Jeśli ten uśmiech był pochwałą, to Roy poczuł się w pełni usatysfakcjonowany. W końcu skończył go zadręczać i wyprostował się ociekając wodą. Przetarł twarz i głowę chcąc się jej pozbyć bo nie lubił kiedy coś lało mu się do oczu - To jest ten najłatwiejszy styl? - zapytał nie za bardzo rozróżniając jeden od drugiego. Za zawodami pływackimi nie przepadał, więc na tym mało się znał. Wsparł dłonie na biodrach. W jej wykonaniu wszystko wydawało się proste, jakby pływała tak sobie całe życie. Kiedy on już się do tego zabrał i przebył pomyślnie pierwszą fazę druga czyli próba przepłynięcia choćby centymetra skończyła się na młóceniu wody ramionami i bezsensownym burzeniu jej. Roy poszedł na dno jak kamfora. Wyprostował się i mruknął - Wiem, wiem, to przypominało... - nie miał pojęcia co mogło tak wyglądać - Wszystko, tylko nie tą żabkę. - westchnął i spróbował. Raz, drugi trzeci... W końcu za dziesiątym podejściem, kiedy Lizzy zaczynały już puszczać nerwy odmachnął się poprawnie i bez gracji właściwej żabie, ale jednak trochę przepłynął.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Sob 14:15, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:48, 07 Sie 2010    Temat postu:

- No, to jest jeden z łatwiejszych. - przytaknęła - Najłatwiejszy jest pieskiem. - wyszczerzyła się w uśmiechu i po chwili pokazała mu jak beznadziejny jest to styl. Małe dzieci bawiące się w przy ogrodowych basenikach górowały w tym stylu. Ale jakoś był on całkiem nieprzydatny w chwili, gdy człowiek znajdował się w sporej wielkości basenie, bo człowiek musiał się przy tym straszliwie namachać a nie przynosiło to żadnego kompletnie efektu w sensie pokonania jakiejkolwiek odległości. No, może poza centymetrami pokonanymi w ten sposób. A to było bez sensu.

- Spokojnie. - uspokoiła go - Nigdy nie wychodzi za pierwszym razem. - odkrywała w sobie kolejne pokłady cierpliwości. Nie niecierpliwiła się na niego, jednak przy kolejnym podejściu kiedy chłopakowi nie wychodziło nijak pływanie żabką, zaczęła się zastanawiać czy może ona źle go uczy czy też po prostu wciąż brakuje mu jakichś jeszcze wskazówek. Zabrała go w końcu na bok. Stanęła za nim i chwytając go za nadgarstki od tyłu pokazała mu jak powinny pracować ręce. Po tym kiedy wykonał 'na sucho' parę powtórzeń pociągnęła go ze sobą do poręczy i kazała mu się położyć na brzuchu na wodzie. Stanęła znów za nim spokojnie tłumacząc jak powinny pracować nogi.

Kiedy wydawało się, że Roy załapał, poprosiła go, by powtórzył. Jednak nie było to to, czego po nim oczekiwała. Złapała go tym razem za kostki i tak jak z rękami, poprowadziła jego nogi tak, jak powinny pracować przy tym stylu. Znowu musiał wykonać kilka powtórzeń i dopiero kiedy dziewczyna uznała, że robi to już poprawnie, znów zabrała go na środek baseniku, by tym razem połączył pracę nóg i rąk w całości. Podłożyła mu ręce pod brzuch, by utrzymał właściwą pozycję i poprosiła go najspokojniej jak umiała, aby postarał się teraz spróbować. Wyślizgnął się jej z rąk po odepchnięciu się i pokonał samodzielnie pierwszy kawałek odległości.

Była zadowolona z tego, że wreszcie mu wyszło. Odetchnęła sobie cicho z satysfakcją widząc jak dużo pracy chłopak wkłada w to, by się nauczyć. - O! O! O właśnie tak! - ucieszyła się kiedy wykonał kolejne powtórzenie już całkowicie sam. - Zrób tak jeszcze ze dwa razy i zrobimy przerwę na dziś. Wystarczy, nie wszystko na raz. - powiedziała z uśmiechem stając sobie pod ścianką baseniku i przyglądając się jak wampir z determinacją godną pochwały powtarza do znudzenia kolejną próbę. Podciągnęła się w górę siadając na brzegu tej okrągłej, dużej wanny zawieszając spojrzenie na nim. Uśmiechała się przy tym widząc jak już całkiem nieźle mu idzie.

- No. A teraz dość. - orzekła przerywając mu kolejne podejście. - "Chwacit" na dziś. - Bravo mój kochany topielcu. - pochwaliła go w iście żartobliwy sposób. Pomachała do niego ręką, zachęcając chłopaka by do niej podszedł. Kiedy dojrzała, że Roy się zbiera i podchodzi do niej, pochwyciła go nogami pod pachami, przyciągając do siebie niczym mackami. Pochyliła się po tym nad nim dając mu jeszcze jednego krótkiego całusa. - Bravo, bravo. - rzuciła z uśmiechem, przeczesując mu palcami jego mokre włosy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:31, 07 Sie 2010    Temat postu:

Jak prosiła tak zrobił. Spróbował chcąc by mu się udało. Nigdy nie należał do osób krytycznie nastawionych na coś nowego. Nauka mimo wszystko była przyjemna. Tym bardziej jeśli nie trzeba było przesiadywać nad książkami i zakuwać po nocach. Zawsze wolał praktykę od techniki. I w takim podejściu też lepiej się sprawdzał. Woda stawiała opór, ale opór potrzebny do tego by utrzymać się na powierzchni. Wampir radził sobie jak mógł a za każdym machnięciem ramion i ruchem nóg wyglądało to lepiej. W końcu nikt nie nauczył się czegoś w przeciągu sekundy. Chciał spróbować raz jeszcze, ale nie kazała mu. Parsknął śmiechem, prychając przy tym wodą, której się nałykał niechcący, słysząc tytuł jakim go obdarzyła - Topielcu? Ja już się nie topię pani Mistrzu. - mruknął obracając się w jej stronę i w podskokach co wyglądało jak na zwolnionym filmie, bo woda go spowalniała dotarł do Elizabeth - No nie! - zawołał patrząc na nogi wampirzycy oplecione wokół niego. Zawiesił ramiona na jej barkach i powiedział trącając palcem w łopatkę - Czyli nie syrenka, nie żadna rybka, nie trytonica czy morski ślimaczek. Ty jesteś jak ośmiornica. Jasne, jasne... - mruknął pod nosem - Teraz brawo. Eche... Masz coś z mackami że tak słabo się czepiasz? - zapytał nagle głaszcząc jej kark kciukiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:44, 07 Sie 2010    Temat postu:

Zaśmiała się głośno słysząc tytuł jaki jej nadał. Zaczął fajnie fukać na to miano topielca. Ale kochanego topielca. Jednak kolejne słowa chłopaka spowodowały, że jeszcze bardziej się roześmiała. - Ośmiornica? - spytała unosząc brwi w górę w wyrazie lekkiego zdziwienia kiedy wypomniał jej to, ze tak słabo go pochwyciła. Jednak zaraz się roześmiała. Zsunęła się powoli i ostrożnie z brzegu basenu do wody zakleszczając niego mocniej swe nogi wokół jego bioder.

Podparła się przy tym rękami o barierkę ciągnącą się wokół akwenu. Nie chciała mu całym swoim ciężarem uwiesić się na nim uważając, że pomimo wypychającej ją w górę wody wciąż jest za ciężka, by ją musiał trzymać. Przylgnęła do niego na moment ciałem uśmiechając się przy tym szeroko. Jedną ręką, kiedy już podparła się druga odpowiednio, objęła go pod ramieniem, przyciągając go do siebie jeszcze mocniej. - Tak lepiej? - zapytała przewrotnie spoglądając się z bliska na jego twarz i wpatrując się wprost w te jego błękitne źrenice.

Jego dotyk na karku powodował u niej miły dreszcz przebiegający przez całe ciało. Przekręciła lekko głowę na bok, robiąc miejsce dla jego dłoni. - Czy może czegoś innego Pan może po mnie oczekuje? Jako przykładna ośmiornica, moje macki oddaję do Pańskiej dyspozycji. - mruknęła śmiejąc się lekko i trącając nosem jego nos.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:10, 07 Sie 2010    Temat postu:

- Ewentualnie... - przymknął lekko jedną powiekę - No nie... - odchylił głowę lekko w tył patrząc na Lizzy podejrzliwie. Skro tak się oburzała na ta ośmiornicę to chyba była czymś gorszym. Roy przyłożył dłoń do ust i wytrzeszczył oczy - Kraken! - sapnął cicho kiedy jej nogi oplotły go mocniej - Och i moja dola teraz cienka. Nie ma przebacz panno Kraken? - zapytał uśmiechając się do Elizabeth. No chyba nie skoro i dołożyła do tego swoje ramię. Roy wydał z siebie przeciągłe - Hmmm.. - i na chwilkę się zamyślił - Umieranie w ramionach tak pięknego krakena to przyjemność. - stwierdził z dumą. Roześmiał się i dodał - Teraz już możesz mnie zadusić. Och, doprawdy? - zapytał zdziwiony kiedy zaoferowała mu swoje macki. Zerknął na każdą z nich i podał podwojoną ich liczbę - Osiem... - skąd mu się ta fantazja brała? Nikt chyba nie wiedział. Miał nie lada orzech do zgryzienia - Więc ta jedna... Mogła by poprawić twoje włosy. - odegrała tą rolę jedna z jego dłoni - Druga mogłaby ująć twój policzek... - tym też zajęła się jego dłoń, ta prawa - Trzecia mogłaby złapać mój kark... - jemu już rąk zabrakło, sprawa należała do macek Lizzy - Czwarta natomiast mogłaby mi wytłuc z mózgu to o czym teraz myślę. - mruknął odrzucając jeszcze w tył pojedyńcze kosmyki włosów wampirzycy - Piąta i szósta w gruncie rzeczy mogłaby zostać tam gdzie są. A siódma i ósma... - uśmiechnął się do niej niespodziewanie. Zgiął nogi i wpadli oboje pod wodę. Widocznie topienie się z Elizabeth bardzo mu odpowiadało, a pocałunek założony pod wodą za naukę jakiej mu udzielała był czymś zbyt osobistym, by ktokolwiek miał to oglądać, bez względu na to czy ktokolwiek był na basenach czy nie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:41, 07 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth wcale się nie oburzała. Tak tylko się dziwiła skąd się mu wzięła ośmiornica, skoro z dziewczyny co najwyżej mogła być "cztero-rnica" czy jak by się ją tam nazwało w zależności od ilości odnóży, które wzięłoby się pod uwagę. Ale Kraken? Chciał jej przez to powiedzieć, że jest tak wielgaśna jak owe legendarne stworzenie czy też że kiedy się gdzieś pojawia, to wzbudza sobą aż takie przerażenie? Nie. Po uśmiechu mogła sądzić, że to raczej nie to.

No to fakt. Raz już umarł w jej ramionach i raczej za bardzo jak dotąd nie wypominał jej tego, że w ogóle to zrobiła. Całkiem jakby to była jakaś naturalna kolej rzeczy. Jakby podświadomie się tego spodziewał. Albo jakby wtedy, już całkiem dawno temu kiedy to się wydarzyło chciał umrzeć w jej ramionach już na zawsze w jakiś sposób pozostając z nią złączony w nierozerwalny sposób.

- Ależ nie chcę Cię dusić. - odpowiedziała szybko. Uniosła znowu brwi słysząc o ośmiu mackach. Jej wyobraźnia coś chyba szwankowała skoro nie mogła w jakiś sposób doliczyć się u siebie tych ośmiu odnóży. Jednak zaraz chłopak naprowadził ją na właściwy tor myślenia. Poddała się jego dłoni kiedy odgarniał jej włosy z policzka. Wykonała też ochoczo jego polecenie i puszczając się poręczy objęła go za szyję, delikatnie zaczynając muskać opuszkami palców jego kark. Jej uśmiech się poszerzał słysząc dalszą część jego wyliczanki.

- Oj, to zależy od tego jakie są to myśli... - mruknęła wcale nie chcąc mu wybijać w żaden sposób pomysłów z głowy. No chyba, że rzeczywiście byłyby nie najlepsze. Zaskoczeniem dla niej było to, co potem zrobił. W ludzkim odruchu nabrała w ostatniej chwili powietrza nie spodziewając się tego, że chłopak zanurzy się z nią pod wodę. Nigdy tego jeszcze nie robiła. Odkąd została wampirem nie próbowała pozostać pod wodą dłużej niż by to człowiek wytrzymał. Miała przez moment wrażenie, że nabrała zbyt mało powietrza w płuca, by wytrzymać choćby chwilę.

Jednak jego usta zepchnęły wszelkie jej myśli gdzieś na bok. Uległa im zdecydowanie za szybko zapominając po chwili o tym czy tlen w ogóle jest jej do czegoś potrzebny czy nie. Zatopiła się w tym jego pocałunku pozwalając ich językom zwariować. Jego miękkie wargi zdecydowanie odbierały chęć analizowania czegokolwiek. I nawet gdyby teraz nad basenem stanął cały batalion ludzi, nie dostrzegłaby ich. Przylgnęła do niego całując go namiętnie, nieco łapczywie, jakby fakt tego, że byli pod wodą wzmógł w niej pragnienie jego posiadania. Okręcili się wokół, co wampirzyca dostrzegła dopiero po chwili.

Stop. Jej myśli znów się włączyły ostrzegając, że powinna przerwać, coraz mniejszą ma ochotę i siły na to, by powstrzymać się od czegoś więcej. Skoro dla niego pocałunek był czymś zbyt osobistym, czego oczywiście nie powiedział, ale jednak; To dla niej kontynuacja była jakąś granicą, czymś na co nie chciała póki co sobie pozwolić. Zsunęła uda z jego bioder, moment później wypuszczając go z objęć. Odepchnęła się od niego, po chwili wynurzając się z wody. Uśmiechnęła się jeszcze do chłopaka z trudem opanowywanymi emocjami po czym wyskoczyła całkiem z wody, wychodząc z basenu.

Przeszła kilka kroków dalej, do tego najgłębszego basenu i wskoczyła znów na główkę do wody. Pojawiła się kawałek dalej, by zaraz zniknąć pod wodą. Zaczęła pokonywać długość całego basenu zwykłym, ludzkim tempem. Chciała jakoś ochłonąć. A tutaj mogła nabrać odpowiedniego dystansu do siebie i do tego, jak pocałunek Roya na nią podziałał. Musiała dać sobie chwilę, by się wyciszyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:11, 07 Sie 2010    Temat postu:

Co nie chciała skoro z każdego normalnego człowieka jej uda i ramiona zaciskające się jak imadło zrobiłby już miazgę? Roy nie odczuwał tego tak silnie będąc kimś jej równym. Gdzie tam! Wcale nie była tak wielka i wcale nie wzbudzała jego przerażenia. Śmiał się, poza tym spotkanie takiego krakena oko w oko było zapewne niezapomnianym przeżyciem. Tym bardziej ze to legendarne 'coś' miało piękne tęczówki. A co miał wypominać? Stało się. Chciał ją kochać a nie zatruwać życie. Idąc tym tropem było to tak jak stwierdziła naturalną koleją rzeczy. Skoro by go nie ukąsiła, pewnie by nie wiedział kim była, a co za tym idzie nie mógłby jej dorównać w niczym. Nie było się o co pieklić. Stało się. To był jakby przymusowy warunek do tego by móc żyć obok Elizabeth. Słysząc jak nabiera powietrza roześmiał się cicho obejmując ją ramionami. Sam wyzbył się tego nawyku szybko. Pewnie chodziło też o to że wampir wiedział co planuje a wampirzyca nie. Roy znalazł się z Lizzy pod wodą i szybko nad nią zapanował, mając nadzieję zając ja tak skutecznie by tym razem to ona zapomniała o ludzkich ograniczeniach. Po chwili zamiast Lizzy patrzył na bąbelki jakie po sobie zostawiała gdy szybko i zdecydowanie zdecydowała się wypłynąć. Roy opadł na dno basenu myśląc jak dziwne teraz jest jego ciało i organizm skoro leży zanurzony w wodzie i nie dusi się. Jak perfekcyjny się stał. Słyszał plaśnięcia wody roznoszące się wraz ze stopami Elizabeth, kiedy ta wędrowała gdzieś dalej. Wynurzył czubek głowy ponad powierzchnię i załapał się na to jak skakała do wody i wbijała się pod jej powierzchnię. Podpłynął do brzegu starając się wyglądać jak pełnowymiarowa żaba a nie taka potrącona przez samochód. Wylazł z wody pozwalając by spływała z niego bez większych przeszkód i przeszedł się mniej więcej na środek długości basenu w którym pływała Lizzy by poczekać aż skończy. Może go to trochę ciekawiło, to dlaczego teraz mu się wymyka, ale nie pytał, bo ona jego też umiała uszanować. Usiadł krzyżując nogi i patrząc na bladą sylwetkę pod wodą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:35, 07 Sie 2010    Temat postu:

Uspokoiła się dopiero, gdy przepłynęła wzdłuż kilka okrążeń. Wynurzyła się głową z wody i odgarniając ze swojej twarzy włosy rozejrzała się wokół szukając Roya. Po paru chwilach go dostrzegła siedzącego na brzegu basenu, w którym pływała. Uśmiechnęła się lekko i powoli, niespiesznie podpłynęła do miejsca, gdzie na nią czekał. Łapiąc się rękami za krawędź podciągnęła się w górę zawisając uczepiona na brzegu na wyprostowanych ramionach.

Spojrzała się na niego chcąc coś powiedzieć, ale jakoś zabrakło jej słów. Dopiero moment później, obdarzając chłopaka ciepłym, spokojniejszym już uśmiechem odezwała się cicho. - Przepraszam. - mruknęła nabierając powierza i wślizgując się zgrabnie bokiem, by przysiąść na samej krawędzi kąpieliska. Podrapała się palcami po łopatce zastanawiając się jak się wytłumaczyć. - Wolałam... Przerwać zanim mnie poniesie. - wyjaśniła z uśmiechem błąkającym się nieznacznie na jej ustach. Wlepiła wzrok w jego jedną z pięt jakby to właśnie jej łatwiej się było z czegokolwiek wytłumaczyć niż chłopakowi. - Stanowczo zbyt łatwo Ci to wychodzi... - dorzuciła jeszcze.

Głupio się jakoś czuła. Pochyliła się moment później w jego stronę opierając policzek o jego ramię. - To jak? Masz jeszcze siły i chęci, by dalej poćwiczyć? - zapytała - Czy wracamy do domu i dalszą część odkładamy na następny raz? - zaproponowała dwa wyjścia zastanawiając się które z nich chłopak wybierze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:24, 07 Sie 2010    Temat postu:

Musiał chwilę poczekać za Elizabeth, nawet dłuższą chwilę. Śledził odcinek jaki pokonywała podpierając sobie brodę dłonią, wprawiając plastikowa końcówkę sznureczka od spodenek w ruch wirowy. Po chwili wampirzyca wynurzyła się i Roy miał znów okazję spojrzeć prosto w jej oczy. Wzruszył lekko ramionami nie widząc powodów ku temu by wysłuchiwać z jej strony przeprosin - Nie masz za co mnie przepraszać. - powiedział bo nie widział potrzeby by czuła się winna a tak zazwyczaj bywało kiedy ktoś przepraszał. Nie był tak zdegradowany psychicznie by czerpać z tego korzyści. Pokiwał głową słysząc krótkie wytłumaczenie a po chwili uśmiechnął się niewinnie i zapytał - To chyba dobrze, prawda? - mogła to potraktować jako pytanie retoryczne. Otoczył Elizabeth ramieniem by przestała się denerwować i cmoknął czubek jej mokrej głowy - Mam, ale niedawno stwierdziłaś że na jeden dzień wystarczy, więc jedźmy do domu. - czyżby z wrażenia zapominała wszystko co było przed tym co zaserwował jej blondyn? Najwyraźniej - Chodź moja syrenko. - powiedział i podniósł Elizabeth bez problemów. Zabujała się w ramionach zadowolonego wampira - I obiecuję, nie będę teraz o nic pytał. - wytłumaczył się by nie mogła go posądzać o próbę wydarcia z niej jakichkolwiek informacji. Zajmując ją pierdołami typu 'co było pierwsze? Jajko czy kura?' bezstresowo doniósł swoją syrenkę do drzwi i dalej do prysznicy, na wszelki wypadek tam stawiając ją na nogi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:52, 07 Sie 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi. Nie było powodu, żeby zostawiała to pytanie bez odpowiedzi. Bo po co? - Dobrze. - odrzekła - Chyba dobrze. - poprawiła zaraz swoje słowa. I nie denerwowała się. Było jej po prostu jakoś tak dziwnie, bo to zazwyczaj on miał dylematy kiedy przerwać a nie ona. Odmienność sytuacji wprawiła dziewczynę w dość krępujący mętlik. Chociaż te jego całowanie jej w czoło podobnie czasami na nią działało. To było miłe, chociaż dziewczyna czasami czuła się jak w ramionach Ojca a nie ukochanego. Ale nie przeszkadzało jej to. Wręcz przeciwnie. W ramionach Roya zaznawała spokoju. Takiego, jakiego próżno było gdzie indziej szukać.

Wzruszyła ramionami lekko, skoro nie chciał już pouczyć się pływać. - Okej. Skoro chcesz. - przytaknęła zgadzając się z nim. W sumie racja. Sama mu mówiła, że jak na jeden dzień, to wystarczy. Nie wszystko na raz. Nie chciała go zrazić do wody, więc w sumie lepiej, że teraz powiedzieli już sobie pass.

On chyba po prostu lubił ją nosić w ramionach. Wampirzyca przez moment pomyślała, że jeśli kiedyś rzeczywiście mieliby wziąć ślub, to chociaż Roy bez problemów przeniesie ją przez próg. I pomimo tego, że jej podejście do instytucji małżeństwa było raczej niezmienne i niekoniecznie chciała dążyć do formalnej legalizacji związku, to taka myśl ją rozbawiła nieco. - A możesz pytać, jeśli chcesz. - odpowiedziała, gdy zaczął się już zarzekać, że nie będzie - Nie przeszkadza mi to. - dodała całując go w policzek.

No oczywiście, że kura była pierwsza. Z resztą potwierdziły to ostatnie badania amerykańskich naukowców uniwersytetu jakiegoś tam. Nie potrafiła sobie przypomnieć którego. Jednak odkryto, że w jajnikach kury znajdował się jakiś hormon, który był niezbędny do produkcji skorupki jajka. Bez niego nie dało by się wysiedzieć żadnego pisklaka. I ponoć to przesądzało o rozwiązaniu odwiecznego dylematu co było pierwsze czy kura czy jej jajko.

Już miała zacząć sobie marudzić, że przecież mógłby ją postawić na nogi, kiedy sam to zrobił. Z resztą same zgarnianie za sobą rzeczy, to znaczy ręcznika, kart i płynu do kąpieli będąc u niego wciąż w ramionach było jakieś takie... Zabawne. Czuła się jakby rzeczywiście miała tą zwichniętą kostkę i nie mogła chodzić. Chociaż potrafiła zrozumieć, ze chłopak od przemiany w wampira poczuł się taki silny i w ogóle, to rozbawiała ją myśl o tym jak pokazuje jej tą swoją męskość i siłę, nosząc ją jak i kiedy się tylko dało w ramionach, kiedy ona spokojnie mogła sama chodzić.

W podziękowaniu za przeniesienie jej stanęła wyprostowana przed nim i obdarzając wampira delikatnym uśmiechem pocałowała go lekko w usta. - Całkiem nieźle Ci idzie nauka. - pochwaliła go. Na serio sądziła, że pojętny z niego uczeń. Była wręcz pewna tego, iż zanim wybędą na ten swój urlop, obojętnie kiedy to nastąpi, chłopak będzie już śmigał w tej wodzie nie gorzej od niej. Będzie to co prawda wymagało od nich jeszcze kilku pojawień się na basenie, ale skoro i tak co wieczór jeździli samochodem ucząc ją prowadzenia, to podjechanie pod Pacific nie powinno być raczej problemem.

Wzięła go za rękę, prowadząc Roya za sobą pod prysznic. teraz to już musieli się dokładnie wyszorować, by pozbyć się zapachu chloru czy tam czego innego, co było wykorzystywane do odkażania wody. Podając mu butelkę z płynem, włączyła przycisk wody opłukując się z pierwszej 'warstwy' tego, co zostało na jej skórze po kąpieli w basenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:23, 07 Sie 2010    Temat postu:

Może i lubił. Może i to sprawiało mu to przyjemność. Może faktycznie nie pozwalał jej chodzić, bo miał w pamięci tą nieszczęsną rzekomo zwichniętą kostkę. Czego by nie przyjąć za wytłumaczenie, to na Lizzy i tak fajnie się spoglądało z góry. Poza tym kojarzyła się wtedy z zabawnie bezbronną istotką mimo tego ze pewnie dałaby mu popalić gdyby się zawzięła. Ona jego nie ponosi, to on ją. Później będzie mógł udzielać mało elokwentnych odpowiedzi, mając za usprawiedliwienie rozwinięte przez noszenie wampirzycy mięśnie. I nie nosił jej w kółko. A jak już by byli po ślubie to pewnie przez tydzień przekraczała by tak każdy próg w No Name, jeśli tam by mieszkali i jeśli Roy byłby przy niej. Taka trochę abstrakcyjna wizja, ale... Wszystko co było abstrakcją, okazywało się prawdą więc kto wie jakby było. Roy na co dzień wesoły i uśmiechnięty a Roy dzień po poślubieniu Lizzy? Widziałby ktoś wtedy szczęśliwszego kolesia? Z tą kurą to by się kłócił. Najpierw pewnie były ptaki dodo. Ale wymarły czyli nie ta linia ewolucji. I od kogo pochodziła kura. Taki mały, opierzony pterodaktyl? Tu wymysły wampira znów zaczynały być coraz bardziej kosmiczne i nierzeczywiste. Odstawił Elizabeth bezpiecznie - Bo mam doskonałą nauczycielkę. - odpowiedział zaraz wypinając w przód klatkę piersiową, prężąc się niczym harcerzyk do przyjęcia odznaki od swego drużynowego. Dostał ale inną, jednak z tej był również zadowolony. Zaczął się szorować energicznie zastanawiając się co począć z niem jutrzejszym czy też już dzisiejszym, nie miał pojęcia która jest godzina bo zegarek został w szafce - Masz coś do roboty na... No na dzisiejsze później? - zapytał Lizzy opłukując swoje plecy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:53, 07 Sie 2010    Temat postu:

A czemu niby ona jego miała by nie ponosić? Co ona jakaś kaprawa była i nie miała siły i pary w rękach? No może nie byłby to dość codzienny widok patrzeć się z boku jak kobieta mężczyznę niesie, ale dałaby sobie radę. Już raz go niosła. Wtedy, gdy zmierzała z nim do chatki w lesie. wtedy, gdy był jeszcze nieprzytomny a ona bliska obłędu za to, co zrobiła. Najgorszym było wtedy nie to ile on ważył i czy był dla niej ciężkim tylko myśl o tym czego dokonała z powodu swojego braku opanowania. No i fakt, że jeśli powstrzymała się od całkowitego go spicia, to czy nie było za późno na jego przemianę. Wszystko wtedy mogło się zdarzyć. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Miała go teraz przy sobie i dzięki temu nie była już sama. Całkowicie inaczej dni mijały, gdy miało się do kogo wracać.

Oj, to jego szczęście po potencjalnym ślubie mogło by mieć wiele twarzy. W końcu oddałby na ślubnym kobiercu w jej ręce swoją przyszłość. Świadomie. Z przemyślaną całkowicie decyzją. I przestałby być wolnym od wszelkich zobowiązań kawalerem. Odpowiadałby także i za nią. Wzajemnie by byli od siebie zależni. I już nic nie byłoby takie same. Przynajmniej w świadomości Elizabeth. Chociaż wcale tak nie musiało być, a tylko jej wyobraźnia tak to wszystko kształtowała. Może brało się to z jej obaw przed tym, jak to popularnie mówili, że każda kobieta zmienia się po ślubie. Ona miała już dość zmian. A może po prostu bała się tego, że Roy by się nią bardzo szybko znudził stwierdzając, że skoro już wszystko osiągnął przy niej, co było można, to już przestanie być dla niego interesująca? Ach te jej gdybania i rozważania. Doprowadzały czasem do czarnej rozpaczy. Bo kto mógł wiedzieć jak to by było, skoro nie spróbował?

A tam kura czy jajo. Skoro już naukowcy orzekli jednoznacznie co było pierwsze, to nie było co gdybać. A w przeszłości istniało najwyraźniej coś takiego jak pra-kura. matka wszystkich kur. I widać musiała być skubaną bestią, skoro nie wpadła nigdy żadnemu pterodaktylowi czy innemu pierwotnemu dinozaurowi w paszczękę zastępując posiłek. Inaczej gdybanie o tym co było pierwsze, skończyło by się o wiele wcześniej, bo znaleźli by tą pra-kurkę w żołądku jakiegoś zwierza i by już wtedy się okazało czarno na białym kto był górą. Oczywiście, że kura.

Podstawiła mu swoje dłonie, by jej nalał trochę płynu, skoro już otrzymał od niej insygnia władzy w postaci butelki. - Na dzisiejsze później? Hymm... - zamyśliła się - Czy ja wiem. Mamy bardzo pasjonujące jakieś piętnaście prac do przeczytania i zastanowienia się który projekt wygrywa. Przydałoby się zajrzeć do No name powiedzieć Jedowi na temat zmiany planów co do Twojej kanciapki i do rozplanowania ogrodu na dachu. Ale to drugie, to już mnie możesz zostawić, sama coś zaprojektuję. - mruknęła nachylając swą twarz z odchyloną w tył głową pod strumień czystej, nie śmierdzącej chlorem wody - No i powinieneś chyba odwiedzić rodziców, prawda? - zapytała rzucając na niego spojrzenie spod przymrużonych przed lejącą się na jej twarz wodą - Pokazałeś im już zdjęcia? No i siostrze miałeś coś więcej powiedzieć na temat całego przedsięwzięcia. - przypomniała mu z uśmiechem. - Chyba była niepocieszona ostatnio, że nic nie wiedziała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin