Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Park miejski
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
James
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:32, 06 Lut 2010    Temat postu: Park miejski

Duży, zielony z fontanną Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:39, 06 Lut 2010    Temat postu:

//Apartament Elizy

Zbliżała się powoli już do parku. Musiała zwolnić nieco kroku, by dać bratu czas na dotarcie. Nogi same ją prowadziły i nawet nie wiedziała kiedy zaczęli się za nią oglądać ludzie na ulicy, gdy niemal podskakując z radości, z niedopiętym płaszczem narzuconym na ramionach pędziła na spotkanie. Chciała, by James dotarł tam pierwszy. Wolała przez chwilę poobserwować go i przygotować się na to, jak bardzo się zmienił. Dla niej tych pięć lat było ledwie chwilą, ale dla niego, tak jak i dla niej by było, gdyby się nie przemieniła w wampira, była by to niemal wieczność. Stanęła w wejściu do jakiegoś sklepu na rogu i obserwowała zza winkla czy brata już widać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:40, 06 Lut 2010    Temat postu:

/Ulice

Kiedy doszli na miejsce, James puścił się przodem, docierąjąc jak najszybciej do fontanny. Zaczął się rozglądać niecierpliwie, na w pół podekscytowany i stęskniony, na w pół zaniepokojony. Co jeśli nie przyjdzie?
- Lizz, gdzie jesteś - szeptał do siebie, patrząc na każdą alejkę, która prowadziła do tego miejsca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Człowiek



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:46, 06 Lut 2010    Temat postu:

Przyszła chwilę po nim po tak pędził,że za nim nie nadąząła.
- Przyjdzie, spokojnie - pocałowała go w policzek i przytuliła się do niego bo nagle zrobiło jej się strasznie zimno. Mimo tego,że miała szalik,czapkę,rękawiczki i ciepły płaszczyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:58, 06 Lut 2010    Temat postu:

Stał tam. Jednak dotarł, jak mówił, w tak krótką chwilę. Euforia zalewała oczy i rozum. Znów mogła zobaczyć się z nim.

"Boże! Mam więcej szczęścia niż rozumu!' - stwierdziła w myślach chcąc już ruszyć się z miejsca. Jednak dojrzała przy Jamesie jakąś dziewczynę i lekko skrzywiła usta w grymasie, dowiadując się, że ich spotkanie nie będzie sam na sam po tak długim czasie. Ale to nie było ważne.

Wyszła zza rogu i ruszyła krokiem, który niegdyś byłby uznawany za pośpieszny. Obejrzała się tylko czy żaden samochód jej nie rozjedzie, gdy będzie przechodziła przez jezdnię i weszła na teren parku. z każdym krokiem coraz lepiej widziała z boku swego brata. Tak, to musiał być on. Poznałaby go będąc nawet ślepą.

Jeszcze 250 metrów, jeszcze 200...

- Jam'mie! - wyrwało się z jej ust, gdy się zbliżała do brata. Nogi same przyspieszyły lekko kroku, którym nawet nierówne płyty chodnika przysypanego śniegiem nie przeszkadzały w tej chwili w niczym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 1:10, 06 Lut 2010    Temat postu:

- Mam nadzieję... - szepnął, tuląc do siebie Claire, obracając ją delikatnie. Starał się jąrozgrzać jak najlepiej potrafił.
Nagle poczuł zapach, którego nienawidził. Jego wilcze instynkty wyłapały zapach wampira, jednak by nie straszyć Claire niczego nie dawał po sobie znać.
Nagle, kilka sekund po tym usłyszał swoje imię, zdrobnione tylko tak, jak mówiła jego siostra.
Odwrócił się i dostrzegł w oddali piękną wampirzycę o twarzy jego siostry.
Nie miało znaczenia kim była. W tej chwili zapomniał o nienawiści do tej rasy, nie czuł woni, która zawsze go drażniła. Widział siostrę. Całą, zdrową, piękną, która kroczyła lekko wśród śniegu.
- Lizzy, moja Lizzy - wypuścił z ramion Claire, lecz szepnął jej, że nie zostawi jej tak samej. Zaraz znowu przytuli. Wcześniej jednak.
- Boze, Lizzy! - nagle zatkał sobie usta dłonia. Z jego oczu znowu popłyneły łzy. Wyszedł, a właściwie wybiegł jej na spotkanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:34, 06 Lut 2010    Temat postu:

Przeskakiwała pomiędzy zwałami odrzuconego na boki śniegu i pędziła na spotkanie brata. Jednak w ostatniej chwili, nim doskoczyła do niego witając się poczuła obrzydliwą, zgniłą woń mokrego psa. Aż ją wykrzywiło na ten zapach, lecz perspektywa przywitania się z nim, zwyciężyła nad mdłościami, które się w niej zbierały. Każdy kolejny krok był niczym męka stąpania po polu minowym, którego nie miało się czasu rozbroić.

Zwalniając tempo, wciąż zbliżała się w jego stronę, z uporem pokonując swoje odruchy. Wciągnęła nosem zapachy, które roztaczały się wokoło i wyczuła też człowieka. Najbliższa była dziewczyna, która przyszła z bratem.

"A więc ona..." - pomyślała i spojrzała się w stronę zmarzniętej dziewczyny. Musiała zebrać się w sobie i skorzystać choćby z odczuć tej dziewczyny, aby nie krzywić się więcej na zapach zbliżającego się do niej brata. Było zdecydowanie lepiej, gdy się zmusiła wreszcie do wczucia się w towarzyszkę Jamesa.

Po chwili znów ruszyła szybciej, mogąc sobie już pozwolić na zbliżenie bez dostania torsji na jego zapach.

- Jam'mie, mój Jam'mie... - jęknęła dopadając do niego, by wreszcie po tych koszmarnych pięciu latach bez niego móc znów się z nim przywitać - Jezu, jak mi Ciebie brakowało...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 1:46, 06 Lut 2010    Temat postu:

James rozpłakał się jak dziecko, tuląc do siebie ukochaną siostrę. Miał gdzieś to, kim teraz była. Najważniejsze, że to była ona, naprawdę dziewczyna, którą teraz obejmował była jego siostrą, tą, którą od kilku lat uważał za zmarłą.
- Lizz - podniósł ją i okręcił w ramionach. - Przez te wszystkie lata obwiniałem się o twoją śmierć - wykrztusił wreszcie z siebie. - Dlaczego nie dawałaś znaku życia, dlaczego... - owszem, teraz to pytanie było dla niego najważniejsze.
- Chciałem go złapać, tego, który miał cię napaść. Ale nie dałem rady. Co noc śniłaś mi się przez rok, dzień w dzień widziałem twoją twarz. Nie upilnowałem cię, zawiodłem. A byłaś mi jedyną podporą, nikogo tak nie kochałem jak ciebie, siostrzyczko. Pamiętasz? Zawsze radziliśmy sobie sami, a potem cię zabrakło - objął ją mocniej, mając nadzieję, że to wszystko nie jest tylko pięknym snem. Bał się, że dziewczyna zniknie. Że znowu zostawi go samego.
- Nie odchodź. Już nigdy... - szepnął wprost do jej ucha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 2:05, 06 Lut 2010    Temat postu:

Nie potrafiła mu nijak odpowiedzieć czemu się nie odzywała. Bo jak mogłaby powiedzieć bratu, że jego siostra wciąż żyje, ale jest martwa tak na prawdę? Nie mogla by też się z nim na początku spotkać. Nie było to możliwe, nie wytrzymałaby jego ludzkiej obecności obojętnie koło siebie. Potrzebowała dojrzeć do tego i nauczyć się panować nad sobą. Nawet, gdyby wiedziała, że jest... że jest... że jest jednym z tak nie lubianych przez nią pchlarzy. Jednak radość z odzyskania brata wciąż była większa niż smutek, który powoli znów ją ogarniał.

- Jezu, Jam, postaw mnie na ziemi! - powiedziała śmiejąc się i ciesząc jak dziecko z tego, że znów widzi brata - Rany! Ale się zmieniłeś! - próbowała odnaleźć na jego twarzy każdą zmianę.

- To nie była Twoja wina. To ja Ci wtedy nic nie powiedziałam. To ja wypadłam z domu i to ja wyszłam wprost na niego. I to MOJA i TYLKO MOJA była wina, Jam'mie, tylko moja... - zaczęła gorączkowo tłumaczyć bratu, lecz nie była pewna czy tej chwili czy ją zrozumie - Jam'mie, przepraszam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 2:19, 06 Lut 2010    Temat postu:

Nie chciał jej wypuszczać z objęć i tego nie robił, nadal. Zapomniał gdzie był, co się działo wokół niego. Po prostu teraz w jego myślach była tylko Elizabeth.
Kiedy jednak chciała, by ją puścił, zrobił to, jednak nadal obejmował ja z uśmiechem.
- Ja się zmieniłem, a dla ciebie czas stanął w miejscu. Chociaż przemiana jeszcze bardziej uwydatniła twoją urodę. Moja mała Lizz - poczochrał jej włosy jak to robił kiedyś.
Kiedy zaczęła wspominać ostatni dzień, kiedy się widzieli, przez jego twarz znowu przemknął cień.
Nie odpowiedział jednak na tę uwagę. Widział jej wzrok, który nie kazał mu się z nim spierać. Ona wiedziała więcej od niego.

- Nie odwrócimy tego, co było. Nie musisz przepraszać. Nie masz z resztą za co. Ale... powiedz mi jak sobie poradziłaś. Wiem dużo was, jak to wszystko przebiega. Miałaś jakakolwiek pomoc? Zawsze bałaś się tego, ze zostaniesz sama. Że nie będzie mnie obok - spuścił wzrok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 2:37, 06 Lut 2010    Temat postu:

Skrzywiła się lekko na dźwięk słów na temat jej przemiany. Strasznie nie lubiła do tego wracać. Jednak dla brata była gotowa powrócić myślami do tamtych czasów. Gdy zaczął czochrać jej włosy, objęła go tylko trochę mocniej, całkowicie zapominając o dziewczynie stojącej opodal.

- Byłam sama. - odpowiedziała krótko - Nie chciałam ryzykować powrotu do Ciebie nim się nie... nim się nie ogarnę. - dodała zbierając w sobie siły - Ale po jakimś czasie zajęła się mną przyjaciółka i już było dobrze.

- James... - uniosła wzrok na jego twarz, przyglądając się jeszcze uważniej bratu - a Ty? Co się z Tobą stało? - zapytała, dopiero po chwili przenosząc wzrok na dziewczynę, z którą brat pojawił się na spotkaniu.

- Jam'mie... Ona zamarznie... - powiedziała orientując się, że dziewczyna się telepie z zimna - Chodźcie do mnie, do hotelu. Albo chociażby do kawiarni tu, za rogiem. Ale nie daj jej czekać na tym mrozie... - dodała mając na względzie kogoś, kto chyba był bliski bratu. Miała tylko w duchu nadzieję, że nie zemdli jej w zamkniętym pomieszczeniu od zapachu mokrego futra albo nie zglodnieje za bardzo czując woń nieznajomej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 3:03, 06 Lut 2010    Temat postu:

-Rozumiem - pokiwał głową spokojnie, gdy mówiła o sobie. Nie chciał być napastliwy. Jesli zechce, sama mu dokładnie wszystko opowie. Był tego pewny.
Kiedy zapytała o niego samego przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Co miał rzec, ze się stoczył zupełnie?
- Wuja odwiedziłem tylko raz. Ale wciąż do niego dzwonię. Ja sam zacząłem podróżować. Po całym kraju. Kilka miesięcy po... - zawahał się. - Po twoim zaginięciu zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Trafiłem jednak na jednego z takich jak ja i pomógł mina początku. Potem radziłem sobie sam. Nie należę do żadnej sfory. Owszem, podlegam obecnie pod jedną, ale... robię co chcę. Tam spotkałem Claire. I żyjemy razem od jakiegoś czasu. I tak, owszem, marznie - skrzywił się.
- Moze faktycznie gdzieś pójdziemy, W kawiarni, albo restauracji będzie więcej zapachów. Będzie nam łatwiej, cóż... nie pachniesz najlepiej - zaśmiał się.
- Ale sie przemożesz, zobaczysz. Da się to zrobić - uśmiechnął się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Człowiek



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:34, 06 Lut 2010    Temat postu:

Usiadła sobie gdzieś przy fontannie. Przyglądała się Jamesowi i jego siostrze. Wiedziała jak mu brakowało Lizzy. Było jej zimno ale jakoś sobie radziła. Owinęła się prawie pod nos szalem i naciągnęła czapkę bradziej na głowę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:18, 06 Lut 2010    Temat postu:

Zamyśliła się na chwilę. To, co mówił James, mogło oznaczać, że gdyby nie jej przemiana, to i ona mogła by się stać wilkołakiem. Mogła by żyć, mieć ciepły, przyjemny dotyk i oddychać. I jeść. Normalnie, zwyczajnie jeść a nie odbierać życie na każdym kroku... Byli rodzeństwem. W niej płynęła ta sama krew co w nim. Gdyby nie to, co się z nią przydarzyło, miała by pewnie z 90% szans na to, żeby być taką jak brat. Jednak odebrano jej to. I wszystko było na opak. Objęła brata ramieniem oglądając się na dziewczynę.

- Przedstawisz mnie? - zapytała uśmiechając się z daleka do Claire - I chodźmy już do tej kawiarni. Niech dziewczyna nie wyziębia się już więcej. - dodała - Ty też Jam'mie nie pachniesz konwaliami. Ale dziękuj Claire, za to, że ona tego nie czuje. - zaśmiała się - Dzięki niej i ja mogę się opanować. Chodź...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:05, 06 Lut 2010    Temat postu:

- Oczywiście - uśmiechnął się i podszedł do dziewczyny.
- Claire, to jest Elizabeth, Lizz, to Claire, moja dziewczyna - przedstawił je sobie.
Patrzył tak sobie raz na jedną, raz na drugą dziewczynę wesołym, pełnym szczęscia wzrokiem.
Zbliżył się bardziej do blondynki, by zasłonił ją od wiatru. Ciepło biło więc ku niej, a James widząc, ze Claie czuje się teraz nieco lepiej, uśmiechnął się.
- Idziemy do kawiarni. Rozgrzejesz się - powiedział czule do dziewczyny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:16, 06 Lut 2010    Temat postu:

Lizzy poczuła ciepło ludzkiego ciała, jakie parowało rozsiewając wokół siebie niesamowicie przyjemną woń. Nie była głodna, lecz nadmiar emocji spowodował, że przez moment przemknęła jej myśl, że zjadła by coś. Odskoczyła kilka kroków w tył tak szybko, jak mogła to zrobić pozorując wciąż, że jest człowiekiem.

- Wybaczcie na moment. - powiedziała z wysiłkiem, odwracając przy tym głowę w drugą stronę, by nawdychać się mroźnego powietrza, które czuła na swej twarzy. Starała się przy tym zrobić to jak najbardziej naturalnie, lecz zdawała sobie sprawę, że średnio jej to wychodzi. Była wściekła na siebie, że już po tak krótkim czasie okazała swoją niedoskonałość. Znała swego brata i wiedziała, że momentalnie dostrzeże ta różnicę w zachowaniu, chociaż dziewczyna mogła się nie do końca zorientować. No chyba, że wiedziała czym są wampiry i jakie są ich słabości.

Złapała głęboki oddech i na wdechu podeszła znów do dziewczyny swego brata.

- Elizabeth jestem. - powiedziała ciepło, starając się jak najmniej powietrza wypuścić ze swych płuc, by w czasie odwlec chwilę, gdy będzie musiała go znów zaczerpnąć - Miło mi Cię poznać, Claire. - uśmiechnęła się po czym kiwnęła głową do brata uspokajając go zanim się zepnie gotów bronić swej ukochanej. - Już jest okej, najgorsza pierwsza chwila. - szepnęła do brata po czym znów spojrzała na jego dziewczynę - Idziemy? Zamarzniesz tu na tym mrozie... - stwierdziła ciepłym, przyjemnym głosem. Pozwoliła im pójść przodem wskazując ledwie, w którym kierunku mają iść.

- Za rogiem w tamtą stronę jest całkiem przyjemna kawiarnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Człowiek



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:53, 06 Lut 2010    Temat postu:

- Claire - uśmiechneła się do dziewczyny i od razu przylgnęła do James'a.
- Możemy pójść ale jak wolicie to możemy to zostać - wtuliła policzek w ramię J. Lizzy była do niego podobna. Nie wiedziała,ż ejest wapirem bo nawet jej nie dotknęła.
- Zaprosimy ją do nas? - sytała cicho James'a do ucha


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
James
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:59, 06 Lut 2010    Temat postu:

- To nie będzie chyba możliwe, Claire - powiedział smutno. Wiedział o tym, jak miały sie sprawy w La Push. Pakt zobowiązywał...
- Ale to nie znaczy, ze się nie będziemy często spotykać. Bo ona już mi nie ucieknie - posłał siostrze ciepły uśmiech.
Oczywiście wiedział o co chodzi, gdy odwróciła wzrok, łapała świeże, czyste powietrze. Ale jego oczy były spokojne. Bystre i ciemne patrzyły na nią z opanowaniem. Wiedział, ze nic nei zrobi Claire i że sam jest w stanie pomóc z jej instynktami.
Pozwolił, by szła za nimi, było im łatwiej.
Jednak cały czas tak idąc, nasłuchiwał. Jakby bojąc się znowu, że gdy strraci ją z oczu, ta zniknie. Gdy się odwróci jej nie będzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:09, 07 Lut 2010    Temat postu:

- Ucieknę, ucieknę, Jam'mie. Przynajmniej na krótki czas. - stwierdziła znów czując tą dawną nutę przekory w sobie, jak niegdyś - Ale tym razem będziesz dokładnie wiedział gdzie jestem. - dodała uspokajając brata.

- Chodźmy więc już. - dodała uśmiechając się czarująco i podreptała za nimi.



[Zaczynajcie w kawiarni]


//kawiarnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:30, 16 Maj 2010    Temat postu:

// Volterra / Kawiarnia

W zasadzie nie wiedziała po co tu wróciła. Podróż do Volterry i z powrotem nieco jej zawróciła w głowie i spowodowała, że dziewczyna nie wiedziała do końca czego chce. Wysiadając z samolotu pożywiła się znów na człowieku i jakoś dziwnie niedobrze jej się zrobiło z tego powodu. Obiecywała już sobie przecież parę razy, że więcej nie będzie podsysać z rozumnych istot. Jednak wciąż sarenki, jelonki i inne kopytne jakoś nie do końca syciły jej głód.

Teraz jednak, pomimo wyrzutów jakie sobie zafundowała na własna prośbę, w gruncie rzeczy czuła się lepiej. Doładowała sobie nieco energii, zabiła największy głód i pragnienie i w sumie nie mogło być przecież źle, prawda? Poza tym ofiara jej posiłku chyba była po jakimś piwie, bo dziwnie błogo się jej nagle zrobiło. Nigdy za życia nie pijała alkoholu, zatem nawet takie niewielkie dawki działały na nią podwójnie.

Wchodząc do parku postanowiła zasiąść sobie na ławeczce i ochłonąć nieco z tego wszystkiego. Do brata i tak nie było co dzwonić o tej porze a wreszcie pogoda zrobiła się taka sympatyczna. Zgarniając dłonią z ławki największy bród zasiadła opierając się o oparcie i strzepując piasek ze swych dłoni, zaczęła przyglądać się niebu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:57, 16 Maj 2010    Temat postu:

/ Rock Cafe / Forks

Roy zaaferowany wieściami o koncercie nie wiedzieć dlaczego trafił do parku. Cóż, tu go nogi najwidoczniej poniosły, jak każdy od czasu do czasu lubił mieć spokój i posłuchać czegoś innego niż muzyki więc trafił tutaj. Przyrody też dało się słuchać i mówiono, ze to pomaga. Na wszystko. Mężczyzna szedł z kubkiem kawy na wynos w dłoni popijajac z niego co chwila. Był od kofeiny uzależniony ale każdy kto go znał nie dziwił sie temu. Lubił wcześnie wstać i lubił późno iść spać. Teraz brakowało mu jedynie papierosa. Paczka spoczywała w tylnej kieszeni, a najgorsze było to, że jego zapalniczka akurat teraz odmówiła mu posłuszeństwa. Jako że był człowiekiem otwartym zapytał pierwszą lepszą osobą jaką mu się nawinęła o rzecz mu potrzebną. Był to dzieciak około lat 14. Mężczyznę bardzo zdziwiła odpowiedź. Chłopak utrzymywał ze takiej nie miał - Nędzny hipokryta... - kobiety z wózkiem nie wypadało pytać, wiec minął ją grzecznie posyłając uprzejmy uśmiech. Uniósł kubek do ust i zerknął na kobietę siedzącą na ławce. Wskazał na nią kubkiem, pokazując tym samym że czegoś od niej chce i kiedy podszedł zapytał a w zasadzie stwierdził umęczonym tonem - Niech pani powie że posiada zapalniczkę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:16, 16 Maj 2010    Temat postu:

W zasadzie, to Eliza nie paliła. Bardzo rzadko zdarzało jej się sięgać po papierosy i zapewne także tym razem nie miała by ich przy sobie gdyby nie fakt, że zabierała ze sobą do Volterry różne rzeczy, zgarniając wszystko jak leci z biurka w hotelu. Możliwe, że także zarówno fajki jak i jakieś zapałki miała ze sobą. Wystarczyło tylko przewiskać sobie rzeczy.

- Nikłe szanse... - odpowiedziała miękko, opuszczając głowę do swej torebki i wsuwając w nią rękę, szukając czegoś nieokreślonego - Ale może jakieś zapałki znajdę... Pan poczeka chwilę. - dodała robiąc niezły misz-masz w swoim podręcznym bagażu. Jakoś nie chciało jej się wychodząc na spacer przepakowywać wszystkiego i zmieniać torebki. Wzięła po prostu tą większą ze sobą i tyle.

W końcu wygrzebała pudełeczko i podała zadowolona w stronę gościa. - Proszę. - spojrzała na Roya z zaciekawieniem czekając aż odbierze od niej zapałki - I nie "Pani". Błagam, czy ja aż tak staro wyglądam? - zapytała uśmiechając się do niego szeroko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:41, 16 Maj 2010    Temat postu:

Blondyn miał ogromną nadzieję ze ona jednak te zapalniczkę przy sobie będzie miała. Czy wszyscy nagle stali się fanami zdrowego stylu życia? Nikłe szanse... Już nikt w tym mieście nie pali tylko ja? Trochę poirytowany powiedział machając lekko dłonią - W porządku. W takim razie niech pani nie... - zajęczał w duchu na widok torebki. Jak każda kobieta ta też chyba miała zakodowane, że należy brać ze sobą tyle niepotrzebnych rzeczy ile wlezie. Odwrócił wzrok nie chcąc przyglądać się jej poszukiwaniom zbyt nachalnie. Kazał mu poczekać więc przestąpił nerwowo z nogi na nogę rozważając w myślach czy szybciej nie doszedłby do kiosku który znajdował się niedaleko wyjścia z parku. Spojrzał na nią kiedy oznajmiła że znalazła. Chwycił pudełeczko o mało co nie wypuszczając go z palców. Trzymanie kubka, pudełka zapałek i papierosów nie było najlepszym pomysłem w jego wykonaniu. Zerknął na ławkę nie wiedząc jak się ze wszystkim rozłożyć. Brakowało mu miejsca i blatu. Mógł oddać coś swojej wybawicielce, ale nie miał do nikogo zaufania tym bardziej że chodziło o kawę. Zajął swe miejsce na ławce. Jego tyłek wylądował na oparciu a stopy na siedzisku. Pomiędzy nimi postawił ostrożnie kubek. Wyciągnął papierosa a po chwili zapalił - Bardzo dziękuję. - powiedział zerkając na kobietę dość niepewnie. Zajął miejsce jakby było jego nie bardzo się przejmując że może nie chcieć towarzystwa - Przepraszam. - przeciągnął nieznacznie - Oczywiście że nie staro. Ale jak miałem się zwrócić do... - machnął lekko dłonią w jej stronę - Przez 'ej'? Nie wypada. Mam nadzieję że nie uraziłem? - zapytał bo mogło być różnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:05, 16 Maj 2010    Temat postu:

Już chciała mu jakoś pomóc, ale sam sobie poradził zasiadając dość swobodnie na ławce i odstawiając zbędne w rękach rzeczy miedzy swoimi nogami. Nie przeszkadzało jej kompletnie, że gość usiadł na oparciu. Uznała to nawet za dość zabawne, bo sama podchodząc do tej ławki rozważała czy nie usiąść tak, jak on. W końcu jednak stwierdziła, że wygoda znalezienia oparcia dla pleców zwycięża nad czystymi spodniami i usiadła jak usiadła.

- Spoko, - odpowiedziała odbierając od niego zapałki - nie ma sprawy. W zasadzie... to ja też zapalę. - stwierdziła ponownie przekopując torebkę w poszukiwaniu swoich słomek. Jednak jej próg irytacji dość szybko mógł wzrosnąć, patrząc po bałaganie jaki miała w jej wnętrzu.

- Nie no, nie uraziłeś... - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na zadane jej pytanie przerzucając dłonią po kolejnej kieszeni. Szepnęła sobie pod nosem coś na temat tego, że "następnym razem wypierdzieli w kosmos większość tych dupereli", ale znajdując poszukiwane opakowanie dość szybko zapomniała o swojej deklaracji - Ja tak tylko jakoś... - rzuciła wyciągając cienkiego papierosa i odpalając go od zapałki. Oczywiście pierwsza musiała się złamać w jej dłoniach, więc z lekkim grymasem na twarzy sięgnęła po drugą, powtarzając czynność sprzed chwili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:20, 16 Maj 2010    Temat postu:

Roy wsparł łokcie na kolanach i pochylił się chwytając w dłoń wolną do papierosa kubek kawy. Pociągnął nosem czując ten ożywczy aromat i upił kolejnego łyka. Kubek wrócił na swoje miejsce a mężczyzna strzepnął niedbale popiół obok siebie na ziemię. Patrzył przez chwile jak znów się grzebie. Zrobiło mu się żal tych wszystkich przedmiotów na które pewnie teraz miotała w myślach przekleństwa więc ulitował się nad nią jak i ona nad nim. Trącił kobietę w ramię, ale ta oddana swemu zajęciu nawet nie poczuła. Zawiedziony schował swoją paczkę do kieszeni. Zaciągnął się i stwierdził - Skoro już przechodzimy na ty... - zwróciła się do niego przecież bezpośrednio - To wypada choć wiedzieć jakim ja 'ty' jestem. - przełożył papierosa z prawej do lewej i patrząc na kobietę z góry podał jej dłoń - Roy Smith. Miło poznać. Teraz wiem, do kogo się zgłosić jakby mi czegoś zabrakło. - podejrzewał że w tej przepastnej torbie znalazło by się wszystko czego dusza zapragnie. Oczywiście żartował, ale nie wypadało teraz ot tak nagle odejść. Umilenie sobie czasu potrzebnego na jednego niespiesznie spalonego papierosa rozmową z piękną kobietą było marzeniem większości mężczyzn, tym bardziej jeśli wspomniana kobieta nie ganiała za to że pali.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Nie 23:27, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:45, 16 Maj 2010    Temat postu:

- Yhmm... - kiwnęła głową, gdy się jej przedstawiał, ale ponieważ właśnie walczyła ze zwycięsko zapaloną zapałką, nie od razu podała mu dłoń na powitanie. Pospiesznie gasząc płomień i odrzucając zgaszoną zapałkę gdzieś na bok, w stronę pobliskiego śmietnika, zaciągnęła się papierosem, w którego moment później wypuściła obłok dymu okalający jej twarz. Tak rzadko paliła, że siwy opar odruchowo musiała rozgonić dłonią przed swą twarzą, by jej nie pogryzł w oczy.

- Elizabeth Preston. - powiedziała ujmując na bardzo krótko jego rękę w geście powitania - Roy Smith... Roy Smith... - powtórzyła marszcząc nos w chwili, gdy to nazwisko jej jakoś rzuciło się w pamięci. - Gdzieś już słyszałam Twoją godność... I jestem pewna, że ten głos też skądś kojarzę...

Nie potrafiła jednak nijak tego sobie jakoś połączyć. Mogłaby sobie dać głowę uciąć, że skądś się jej to kojarzyło, ale dzwoniło w tak dalekim kościele, że nie potrafiła zlokalizować gdzie stał ten jej dzwon. Zaraz po przywitaniu się, dość szybko cofnęła swoją dłoń, wsuwając w nią papierosa dla niepoznaki. Wciąż nie zawsze była pewna czy powinna podawać rękę na przywitanie się czy też nie. Zima dobiegła już końca a wymówka mrozu za oknem dla wyjaśnienia swoich chłodnych dłoni, jak co roku stawała się mało przekonująca.

- Taaa... - sarknęła - Tak to jest jak się nie chce przepakowywać torby od przylotu... Mogłam wychodząc wrzucić tylko parę drobiazgów do kieszeni, ale wtedy nie jestem pewna czy to byłoby lepsze. Wyglądałabym jak kangur na gigancie z zoo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:04, 17 Maj 2010    Temat postu:

Poczekał przez chwilę starając się nie wyglądać jak kretyn podający dłoń komuś kto wcale tej dłoni ująć nie chce. Kobieta o jak się okazało dźwięcznym imieniu Elizabeth motała się z zapałkami, więc miał jako takie usprawiedliwienie. Uniósł lekko brew w górę widząc jak się ogania od dymu. Wywnioskował, że nie jest z tym obyta a przynajmniej nie pali zbyt często. Nie wiedział czy to typowo dla towarzystwa, czy dlatego że paliła właśnie tak, tylko wtedy gdy naszła ją ochota i chęci. On jako nałogowy palacz od lat dziesięciu nie miał większych problemów prócz złośliwości rzeczy martwych takich jak zapalniczka. Roy machnął od niechcenia dłonią - To dość popularne zastawienie imienia i nazwiska. Nic w tym wielkiego. A głos... - zamilkł na chwilę jakby wsłuchiwał się we własny ton i poddawał go analizie - Też pospolity. - roześmiał się lekko. Nie wypadało jej uświadamiać. Wiedział skąd mogła go kojarzyć, ale nie uważał się za osobę godną uwagi - Spokojnie. - mruknął kiedy cofnęła dłoń jak oparzona - Ja tylko chciałem zapalniczki. Serio. - przysiągł, myśląc że mogła go posądzić o jakiekolwiek zboczenia - Ale... - wpadł jej w zdanie kiedy mówiła - Wtedy nie byłabyś kobietą. Wiem, to znany fakt... - tak, to był fakt i pod wpływem jego poważnego, a zarazem zabawnego spojrzenia nie mogła zaprzeczyć - Wy i te wasze torebki... - odchylił głowę w tył wypuszczając dym z płuc - A co, nie lubisz kangurów? Są spoko... Ponoć tylko mocno kopią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:38, 17 Maj 2010    Temat postu:

Pokręciła lekko głową słuchając jego słów na temat pospolitości i popularności tego zestawienia osoby z jej głosem. Na prawdę wydawało jej się, że skądś go zna, jednak nie mogła sobie przypomnieć skąd. Może to było po prostu dlatego, że widziała bądź też słyszała... albo też miała okoliczność poznać tylko w przelocie i pamięć nie zakonotowała zbyt dobrze okoliczności, w których to nastąpiło.

- Normalnie... nie no, dałabym osiemdziesiąt procent, że skądś Cię znam... - stwierdziła - Ale nie wiem skąd. No dobra, widać mam jakieś przebłyski z poprzedniego albo przyszłego wcielenia. - stwierdziła śmiejąc się lekko. To było idiotyczne uczucie być czegoś prawie przekonanym, ale nie do końca.

- Hehe, wierzę Ci. Spoko. - odpowiedziała - Mam zmarznięte ręce i jakoś tak zareagowałam, sorry. - dodała, tłumacząc się czemu tak umknęła z dłonią.

- No tak, tak. Tak mi się przynajmniej wydawało ostatnio, gdy patrzyłam w lustro... Ale mogło się coś zmienić, myślisz? - zapytała żartując - A do kangurów nic nie mam. Ale nie wiem czy je lubię, bo nie jadłam ich jeszcze. - dodała zgodnie z prawdą. A w jej przypadku było to strasznie bliskie prawdy. No, ale Roy nie mógł nic o tym akurat wiedzieć...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:17, 17 Maj 2010    Temat postu:

- Za dużo. Opuść trochę, bo masz z czego dziewczyno. - Roy rozejrzał się po parku - Dużo ludzi, prawda? - nie byli jedynymi w tym parku. Pogodniejsza i cieplejsza pogoda skłaniała do spacerów. Grupka dzieciaków przemaszerowała przed nimi, a jeden z chłopców miał w dłoniach piłkę do nogi - Może widziałaś mnie gdzieś, kiedyś a teraz nie potrafisz sobie tego uświadomić i tyle. Albo mnie z kimś mylisz. - skinął głową pozbywając się za siebie popiołu - Tak jak mówisz to jakieś przebłyski. Choć przebłysk ze mną? - parsknął śmiechem, przysunął papierosa do ust i mruknął niewyraźnie - Nie ciekawego. - odpuścił sobie rozmyślania na ten temat zostawiając je na później, jeśli znajdzie czas. Sięgnął po kubek kawy i uniósł go niespiesznie. Dużo w środku już nie zostało - Wiesz... - odsunął się od Elizabeth odrobinę - Żeby nie było. Wiemy w jakim świecie żyjemy. - postawił sobie papierowe naczynie na kolanie bawiąc się nim machinalnie i obracając w palcach. Uśmiechnął się i pokręcił głową - Sądzę że nic się nie zmieniło. Masz raczej człowieczą, a nie zwierzęcą twarzyczkę, więc... Śmiem twierdzić, że wszystko jest okej. - wykrzywił usta kiedy wspominała o kangurzym mięsie. Na pewno nie o to mu chodziło - Nie, nie, nie... - nie wnikał w jej gusta kulinarne, ale nie obyło się bez komentarza - Słyszałem, że ponoć jest bardzo delikatne i trudno je dostać, a w samej Australii rzadko się po nie sięga. Mają chyba tego torbacza w herbie, nie pamiętam... - zamyślił się na moment - Nie chcą go zjadać. - spojrzał na Elizabeth i poznał po jej lekko rozszerzonych oczach, że trochę się zapędził - Przepraszam. Osobiście wolę drób. - tak niezbyt szczęśliwie zakończył swój krótki wywód i poszorował się po karku ostrożnie uważając na papierosa. Tak... Kawa, ławka i kangur.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:21, 17 Maj 2010    Temat postu:

- Ha! - parsknęła lekko śmiechem w chwili, gdy chłopak podjął temat kangurów. Jakoś dziwnym trafem zawsze ludzie dawali się wkręcić. Tym razem wydawało jej się, że Roy także dał się w to złapać.

- Osobiście mnie tam wszystko jedno czy drób czy kangurzyzna. - odpowiedziała zaciągając się po chwili dymem y wypuszczając go przed siebie cienką strużką. Strząsnęła popiół na ziemię obok siebie i rozejrzała się po parku.

- Dużo tu ludzi... faktycznie... Nie wiem, jak tu przychodziłam, wydawało się, że jest ich mniej. - westchnęła. Odkąd została przemieniona nigdy nie lubiła przebywać w miejscach, gdy jest dużo ludzi. Bała się swoich reakcji i wolała unikać pokus na wszelki wypadek.

- Często tu przychodzisz? - zapytała nagle przenosząc spojrzenie na niego i obracając się lekko na ławce wsparła się ramieniem o brzeg oparcia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:44, 17 Maj 2010    Temat postu:

- A mi osobiście nie wszystko jedno. - stwierdził gotów się z nią spierać do upadłego. Tym bardziej kiedy parsknęła śmiechem. Mogło być zabawnie - Powiedź... - był ciekawy i pytać lubił - Zjadłabyś mięso wiedząc że jest z takiego fajnego, miłego zwierzaka? - odchylił się w tył i wyprostował plecy - Ja nie. Może i mnie wyśmiejesz twierdząc, że mam miękkie serce, ale jakoś... - pokręcił głową otrząsając się lekko - Nie chciałbym tego na swoim talerzu. - osuszył do reszty kubek i wstał. Zeskoczył z ławki by wyrzucić go do kosza. Wrócił niespiesznie, daleko nie miał. Zasiadł znów na ławce, tak samo jak chwilę temu - Być może kiedy tu przychodziłaś ich nie zauważałaś? - kiedy pierwszy raz zobaczył Elizabeth siedziała zamyślona i przebywała gdzieś daleko jakby w swoim świecie nie zwracając wcale uwagi na otoczenie. To że ją zaczepił przywołało kobietę do życia - Często? Raczej nie. Dziś tak tylko okazyjnie. - wsunął papierosa w usta i odczytał sms'a jakiego dostał. Odpisał i wsunął telefon do kieszeni - A ty? Stały bywalec? - zawiał lekki wiatr a Roy zamiast dymu poczuł coś jeszcze. Podparł brodę dłonią i utkwił wzrok w Elizabeth bo to od niej poczuł dobrze się kojarzący, słodki kwiatowy zapach - A teraz? Siedzisz tu z nudy czy czekasz na kogoś?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:04, 17 Maj 2010    Temat postu:

Elza zamyśliła się na moment zastanawiając się czy rzeczywiście zjadłaby mięso kangura. W zasadzie... - Chyba tak, zjadłabym. Biorąc pod uwagę, że nie jadam mięsa od dawna, to jakbym miała już coś zjeść takiego, to chciałabym aby było coś orientalnego. - stwierdziła po chwili. - Ale wolałabym wtedy nie myśleć, że to był kangur, bo wtedy... - lekko się uśmiechnęła przy tym - ...bo wtedy skrupuły na pewno by mnie wzięły. - dokończyła.

- Może rzeczywiście ich nie zauważyłam. Albo raczej nie chciałam ich zauważyć. - podsumowała przytakując na jego słowa. W sumie miał rację, jak tu szła była nieco zamyślona i pomijała spojrzeniem wszystko, co nie pasowało do jej toku myślenia. - Drugi raz tu jestem w sumie. - powiedziała poprawiając się na siedzisku ławki i odwracając swój wzrok na moment od chłopaka. Rzuciła wzrokiem na pomnik na samym środku parku. - Pierwszy raz byłam tu parę dni temu. Ale teraz to przypadkiem. Wracając z lotniska chciałam się przejść i jak zostawiłam swoje rzeczy, to... No, jakoś tak padło na to miejsce. Stąd ta moja kangurza torba. - wskazała głową na swoją sporej wielkości torebkę - Nawet nie chciało mi się jej przepakowywać. W zasadzie mogłam ją zostawić w hotelu z resztą rzeczy, ale odruchy bywają gorsze od nałogów. Nie tak łatwo je wykorzenić. - zaśmiała się przy tym ponownie wracając spojrzeniem do Roya. Zaciągnęła się słomką trzymaną pomiędzy palcami i po chwili wstrzymując na moment oddech, zaczęła się bawić fajką.

- W zasadzie nie za bardzo znam to miasto. Tak wyszło, że pewnie zatrzymam się tu na nieco dłużej, ale póki co... - zawiesiła swój głos na moment wypuszczając ze swych płuc resztkę dymu. Sięgnęła po tym do torby szybkim ruchem i wyciągając z niej mapę obklejoną licznymi małymi karteczkami uniosła ją nieco w górę, prezentując ją gościowi - ... Póki co to to jest moja znajomość tych okolic. - zaśmiała się - Taką to mam orientację w terenie. Niezła jestem, nie? - rozbawionym głosem kontynuowała - Bez tego jak bez ręki. A jakbym ją zgubiła... - podparła na moment swoje czoło ręką, moment później ją opuszczając ponownie na swoje kolano - ...nawet nie chcę o tym myśleć. - dokończyła rozweselonym głosem - Tak to już ze mną jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:33, 17 Maj 2010    Temat postu:

Roy skłonił ku niej głowę - Jak wolisz. Nie wnikam. Twój gust. - mimo tego i tak nie mógł zaakceptować jej zgody na posiłek z kangura. Choć nie był wegetarianinem, to z mięs akceptował jedynie drób i wieprzowinę. W psychice miał głęboko zakorzenione że takie coś właśnie się je. Wszelkie nowoczesne wynalazki jak wspomniany kangur czy krokodyl były daleko od granicy tolerancji żywieniowej mężczyzny - Orientalny jest kurczak na słodko. Przyrządzają go... - wskazał palcem za siebie mając na myśli kierunek w jakim trzeba się udać do pewnej knajpki, ale uznał jednak, że znów za bardzo się rozgaduje, więc zaciągnął się papierosem - Drugi? I tak sobie przesiadujesz? - wtrącił się w jej słowa, bo miał taki niepokojący i często drażniący innych zwyczaj - Torba jest przydatna. Masz w niej większość tego co pewnie ci potrzebne. I wszystko to w jednym miejscu. - o podróż już nie pytał, bo nie wypadało. Poza tym co go to mogło interesować? Nie jego sprawa - To nie jest nałóg. Nałogiem jest... - machnął lekko dłonią w której miał papierosa - To. Torbę można postrzegać raczej jako zaletę. - zerknął na przedmiot ich dyskusji gdy znów zaczęła ją przetrząsać. Czego ona tam nie miała. Roy podejrzewał, że nawet jakby bardzo chciał to nie miałby połowy z tych rzeczy w domu. Spojrzał na płachtę papieru jaką przed nim rozwinęła i wybuchnął śmiechem - Niezła...? Zajebista wręcz. - powiedział śmiejąc się ciągle. Przerwał dopiero wtedy gdy odchylił się niebezpiecznie w tył i o mały włos a spadłby z ławki. Przykucnął na niej i wsparł plecy o oparcie przyglądając się mapie. Zaciągnął się po raz ostatni i patrząc ukradkiem czy nie szwędają się tu jakieś służby miejskie wyrzucił za siebie niedopałek - I tylko na podstawie niej się poruszasz? - zapytał z niedowierzaniem czytając dopiski na małych karteczkach. Opamiętał się bo przypomniało mu się że dziewczyna jest tutaj kilka dni - Tak, to w końcu całkiem zrozumiałe. Głupi jestem że tak się dziwię, wybacz. Mieszkam tu od dawna w zasadzie, więc widząc coś takiego... - podrapał się po policzku - Sama rozumiesz. To ile tobie zajmuje przewędrowanie z jednego... - wskazał przypadkowy punkt na mapie miasta - Miejsca w drugie? - przesunął palec na jak dobrze doczytał centrum handlowe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:47, 18 Maj 2010    Temat postu:

- Widzę, że jesteś dobrze obeznany w tym mieście. - stwierdziła. - Nie mam jeszcze za bardzo doświadczeń co i gdzie da się tu zjeść. - dodała kolejny raz zaciągając się cienkim papierosem, którego paliła. Tak sporadycznie się jej to zdarzało, że miała wrażenie, iż musi wyglądać idiotycznie tak się przymierzając za każdym razem do zaciągnięcia się fajką.
- Drugi, drugi... - odpowiedziała na pytanie chłopaka – A co mam robić? Przyjechałam tu pozwiedzać trochę a przy okazji odwiedzić brata. Z odwiedzinami to właśnie wyszło jak widzisz... Nie chcę mu truć, za przeproszeniem, czterech liter za często a co do zwiedzania, to właśnie widzisz zdobycze mojego chodzenia. - liczne komentarze na karteczkach widocznych na mapie wskazywały wyraźnie, że dziewczyna zdążyła już co nieco pozwiedzać. Nie było to jednak wciąż wystarczająco, by można było stwierdzić z czystym sumieniem, że zna miasto. Na niektórych miejscach wciąż widniały czyste pola, do których nie udało jej się dotrzeć. - Z takich restauracyjno-kawiarnianych miejsc, to zdążyłam na razie odwiedzić tą niewielką kawiarenkę co jest... - zaczęła obracać mapą nie tylko z przodu do końca ale także do góry nogami, starając się odnaleźć na mapie charakterystyczne dla niej miejsca. W końcu tryumfalnie odnalazła właściwy punkt i z radosnym, pełnym dumy uśmiechem na twarzy pokazała Royowi.- ... o tutaj! Całkiem sympatyczne miejsce. - stwierdziła.

- W zasadzie trzyczwarte z tych rzeczy mogłabym od razu wyrzucić. Przez te moje jeżdżenie z miejsca na miejsce nieraz nie mam kiedy zrobić deburdelizacji swojego bagażu.- zaśmiała się z samej siebie i swojego odruchu chowania wszystkich "przydasi" do swojej torby. Wyznaczone jej przez Roya zadanie spowodowało, że Elza wcisnęła sobie w usta powoli dopalającego się papierosa i zaczęła ponownie wachlować mapą. Spojrzała się na podziałkę odległości, przyjrzała się punktowi docelowemu i startowemu i jeszcze przez chwilę obracając mapę w nie do końca zidetyfikowanych kierunkach zastanowiła się ile powinno jej zająć dotarcie na miejsce. Potrafiła być szybka i jak gdzieś chciała bardzo dotrzeć w krótkim czasie, potrafiła się zapomnieć i skorzystać ze swoich wampirzych zdolności. Rozmawiając z człowiekiem, który tak apetycznie pachniał dla niej, musiała brać pod uwagę w ile kiedyś wyszło by jej przejście we wskazane miejsce. - Oł...Faktycznie smacznie pachnie... – pomyślała przez moment zagryzając lekko zębami swe usta, ale przez to, że trzymała w nich papierosa, musiała wyciągnąć go, by nie przegryźć filtra.

Już dawno nie zdarzyło jej się rozmawiać z człowiekiem. Przynajmniej nie w charakterze pełnoprawnego rozmówcy. Posiłek to było zupełnie co innego... Zaciągnęła się kolejny raz fajką, tym razem trzymając ją już w swojej dłoni i odganiając od siebie myśli o swoim zmyśle smaku spojrzała się na Roya. - Sądzę, - powiedziała wypuszczając przez usta siwą strużkę dymu gdzieś na bok, by na niego nie nakopcić – że jakieś dwadzieścia, może trzydzieści minut. - stwierdziła – A to dlatego, że po drodze jest jeszcze ten wieżowiec z podobno fajną panoramą. – tu wskazała punkt, w którym faktycznie według mapy miał stać jeden z najwyższych budynków w Seattle. - No i daję sobie jakieś pięć minut za zabłądzenie, co daje mi łącznie max trzydzieści pięć minut na dotarcie. - zaśmiała się – Bo powyżej pięciu minut błądzenia zaczęłabym pytać ludzi o drogę a mapa wylądowała by ponownie w torbie z kolejną durną karteczką. - zaśmiała się wesoło ze swojego stylu zwiedzania. To było głupie, ale jakoś tak... pozwalało wciąż jej się czuć człowiekiem. Choć już od kilku lat nim nie była... Uniosła się z ławki i podeszła te dwa kroki do śmietnika, by zgasić niedopałek. Wróciła po tym do chłopaka, siadając tak, by móc sie na niego spoglądać podczas rozmowy. - To dużo czy mało? - zapytała sprawdzając czy jej czas byłby realny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:23, 18 Maj 2010    Temat postu:

Roy zerknął na profil Elizabeth i stwierdził - Ja nie siedzę tu od paru dni, a od kilku lat. - zaznaczył na wstępie - Jakbym zsumował ilość kilometrów jakie przebyłem pieszo czy przejechałem to... - pokiwał z uznaniem głową - Całkiem okrągła sumka by z tego wyszła. No wiesz... To tu, to tam. Z punktu A do punktu B... Z mieszkania do pracy mam kawał drogi. A i czasem obowiązki służbowe karzą jeździć po kraju. - przyglądając się jej mapie machnął dłonią i mruknął - Nie ważne. Jeszcze trochę tu posiedzisz i się obędziesz, albo znajdziesz kogoś kto ci miasto pokaże. - sądził że z tym dziewczyna nie miałaby najmniejszych problemów, bo była piękną kobietą, której niczego nie brakowało - Co brat cię wystawił? Pewnie starszy co ma młodszą siostrę w poważaniu? - tu tylko i wyłącznie błądził w domysłach, bo nic nie wiedział praktycznie rzecz biorąc o niej, a co dopiero o rodzinie Elzy. Sam miał młodszą siostrzyczkę, ale cóż, Roy postrzegał siebie w roli anioła i nie miał względem siebie absolutnie nawet najmniejszych zastrzeżeń. Uniósł brwi w górę kiedy zaczęła obracać mapą na wszystkie możliwe strony - Przestań... Przestań. - ta jednak go nie posłuchała i swoją metodą musiała dotrzeć do kawiarni o jakiej mu wspomniała. To prawda że wy kompletnie nie umiecie czytać map. Jakim cudem tak daleko zaszłaś? Zrezygnowany z prostymi ramionami między udami, by dać jej jak najwięcej miejsca poczekał aż w końcu wskaże mu właściwy punkt. Odchylił się trochę w tył by nie dostać przypadkiem - Brawo. - mruknął i pochylił się ku mapie. Po ulicy skojarzył kawiarnię o której mówiła - No może i sympatyczne. Tak szczerze to nie przesiaduję w takich miejscach. - znów się odchylił tym razem trochę poirytowany tym ile miejsca jej trzeba i pożałował że zapytał. Postanowił że jak już wszystko obliczy i właściwie zdefiniuje odległość poleci jej metro - Daj, bo ci rąk braknie... - miała tylko dwie a przez to ze wzięła w dłoń papierosa i dodatkowo trzymała w niej mapę, ta mogła ulec zniszczeniu a tego Elizabeth napewno nie chciała. Uchwycił jeden róg planu miasta w palce i naciągnął lekko. Przed oczami mieli jedynie kreski i kwadraty mające odwzorowywać infrastrukturę Seattle - Oj przestań. Wieżowiec... To nudne. I oklepane, daj spokój. Panorama, ją możesz sobie pooglądać na pocztówkach. Po co tam się wdrapywać samemu? - znów lekceważył to, że Elizabeth ma inne doświadczenie z miastem niż on - Poleciłbym metro. Choć ten twój czas jest całkiem przyzwoity. - zerknął na nią kiedy skierowała się do kosza a następnie na zegarek - Biorąc poprawkę na to że faktycznie się nie zgubisz i z pięciu minut nie zrobi się więcej... Pogratulować orientacji Elizabeth. - stwierdził naprawdę szczerym tonem, pełnym uznania dla dziewczyny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:44, 18 Maj 2010    Temat postu:

- Gdzie pracujesz? - zapytała z ciekawością powoli chowając mapę. W sumie to głupie było tak nią wachlować w tę i na zad przy chłopaku. Mogła przecież spokojnie się bez niej obyć, bo miała pamięć fotograficzną niemal a nawet i zabłądzenie gdziekolwiek w jej przypadku nie bywało problematyczne. W przeciwieństwie do zwykłego człowieka potrafiła dość szybko się przemieścić z miejsca na miejsce i nawet gdyby gdzieś się zaszwędała w nieodpowiednie miejsce, nie było to dla niej groźne, bo w końcu równie szybko by się potrafiła odnaleźć. Ale tego akurat nie mogła powiedzieć Royowi.

- No nie mogę powiedzieć, żeby brat miał mnie tak do końca wystawił. To prędzej ja go zostawiłam... Pięć lat się nie widzieliśmy a teraz jakoś tak dziwnie mi do niego wydzwaniać na zasadzie "halo? Stary, jestem w twoim mieście, zajmij mi jakoś czas". - zaśmiała się lekko na dźwięk swych słów. Było by to co najmniej dziwnie jakby tak razem wszędzie latali. Zwłaszcza ze względu na to, że Jamie był wilkiem a ona...

- Też nieczęsto zdarza mi się chodzić do takich kawiarni, ale jak już się trafi, to nie narzekam. - stwierdziła. - Co według Ciebie jest w takim razie fajnego w tym mieście do zwiedzenia? - zapytała zagryzając zęby na jego kolejne słowa. Chyba jednak za mało czasu dała na przejście pomiędzy wyznaczonymi przez niego punktami. Zdecydowanie następnym razem będzie musiała lepiej wyliczać czas i uważać na to, że nie każdy jest tak szybki jak ona. Zreflektowała się jednak po chwili - Moja orientacja bazuje głównie na puntach charakterystycznych, na które natrafiam po drodze. Nie często się gubię, chociaż i tak zdarza mi się to mimo wszystko. Dość często podróżuję i już dawno bym straciła głowę, gdybym nie mogła zapamiętać szybko gdzie i jak mam dotrzeć. Jesli jednak byłbyś skłonny mi coś ciekawego pokazać bądź tez pokierować mnie gdzie warto pójść... byłabym wdzięczna. - powiedziała uśmiechając się do swego towarzysza. Widok pulsujących tętnic na jego szyi tak apetycznie pulsujących spowodował, że bezmyślnie oblizała delikatnie koniuszkiem języka swe usta. Szybko jednak zorientowała się, że musi durnie przy tym wyglądać, więc poruszyła lekko głową odpędzając swe myśli. Nie była przecież głodna a facet wydawał jej się za bardzo sympatyczny, by go...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:09, 18 Maj 2010    Temat postu:

Roy odchrząknął sądząc że zaraz jeśli dziewczyna dobrze kojarzy przypomni sobie skąd go zna - W radiu. - odparł zdawkowym tonem oddając jej mapę, która zniknęła zaraz w przepastnych głębiach torby Elizabeth. Czując że nogi mu ścierpły od niezbyt wygodnego kucania na ławce i plecy zaczęły boleć od twardych szczebelków wrócił do swojej poprzedniej pozycji, jęcząc w duchu, bo krew zaczęła znów swobodnie krążyć. Złapał dłońmi brzeg oparcia i wyprostował nogi na moment przez co jego stopy zwisały zabawnie niczym małemu dziecku - A tak. Rozumiem, faktycznie trochę nie wypada... - strzelił palcami - Ot tak sobie wpaść. - Roy jednak pomyślał że jeśli nie widziałby się ze swoja rodziną pięć lat to byłby w stanie poświęcić im te kilka godzin w ciągu dnia by nadrobić zaległości. Swoja zdanie na ten temat zachował jednak dla siebie, by nie wyjść na za bardzo przemądrzałego. Wsparł łokieć na kolanie i zapatrzył się na drzewa. Pochylił się lekko i poprawił nogawkę u spodni. Dopiero po chwili namysłu odpowiedział na jej pytania - Co można tutaj zwiedzić? - wzruszył lekko ramionami - To zależy, co chciałabyś zobaczyć. Mamy jakąś halę gdzie można posłuchać muzyki poważnej. Mamy też i coś całkiem innego czyli stadion gdzie są organizowane koncerty i mecze. Mamy kluby nocne... - parsknął śmiechem - Ale to nie w twoim temacie, odpada... Co tam jeszcze... Kino? Teatr? Port morski. Jeśli interesuje cię żegluga i wodorosty. No i... - wskazał dłońmi przed siebie - Mamy ten wspaniały miejski park, który jest chlubą Seattle. - to powiedział z lekką ironią, bo widywał ładniejsze i lepiej zadbane oazy zieleni. Spojrzał na Elizabeth lekko marszcząc brew. Zauważył jak oblizuje usta a jego pierwsze skojarzenie było całkiem naturalne - Głodna jesteś? - wyglądała dziwnie blado, choć nie słabo - Tego kurczaka na słodko? - zapytał zachęcającym tonem. Nad jej prośbą zastanowił się i wybrnął z tego całkiem inaczej niż ona się spodziewała - Chętnie, ale... - on nie będzie się starał a ona - Nie dziś. Mam zastępstwo i na 19 muszę... Jutro. Ale ty... - wycelował w Elizabeth palcem - Mi o tym przypomnisz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:46, 18 Maj 2010    Temat postu:

- O rany... - jęknęła Elza, otwartą dłonią strzelając się w czoło. Opuściła przy tym swą głowę w dół opierając się na ręce zgiętej w pół i wspartej łokciem o jej kolano. - Ale jestem durna! Faktycznie... Jednak dobrze mi się kojarzyło, że ten głos i osoba... A twarzy nie miałam nawet szans poznać. Wkręciłeś mnie, a niech Cię! - sapnęła śmiejąc się ze swojej niedomyślności i braku kojarzenia faktów. No przecież odkąd pojawiła się w Seattle radio gdzieś tam brzęczało w tle non stop i nie dziwnym było, że głos prowadzący jeden z programów szybko wpadł jej w ucho i zapadł w pamięci. Dziurawej strasznie jak się okazało. Pokręciła głową tak, że dłoń trzymająca ją w miarę w pionie zachwiała się i dziewczyna musiała wyprostować się, by nie zlecieć wraz z ręką, która sama jakoś tak opadła. - Jak mogłeś! - zafurkotała, ale jej słowa nie były wyrzutem. Były raczej śmiechem spowodowanym własną łatwowiernością w to, co się jej mówiło. - Arhg! - powiedziała jeszcze śmiejąc się w chwili, gdy zaczęła się przyglądać chłopakowi – Roy Smith we własnej osobie! A ja taka durna dałam się wpuścić w maliny! Haha! - śmiała się z własnych słow. - Ten Roy Smith...

W końcu jednak się uspokoiła i w chwili, gdy chłopak napomknął o odwiedzinach brata, lekko spoważniała – Wiesz, wróciłam z Włoch trochę wcześniej niż przewidywałam a na lotnisku nie mogłam się dodzwonić do brata. Tam, gdzie mieszka, mnie raczej nie wpuszczą... -stwierdziła z niejakim przekąsem – więc pozostaje mi czekanie i wydzwanianie do niego z nadzieją, że w końcu odbierze. - dodała. Kochała bardzo Jammiego i dałaby wszystko, by móc z nim jak najwięcej czasu spędzać. Jednak ona była martwa dla jego świata i tylko wtedy, gdy on był w stanie poświęcić dla niej jakąś chwilę, mogła czerpać z tej możliwości.

- Czemu sądzisz, że to nie w moim klimacie? – żachnęła się na słowa o klubach nocnych. Może nie wyglądała na taką, która by do nich często łaziła, ale nie miała nic przeciwko znalezieniu się raz na jakiś czas w knajpie, gdzie się tańczy.. No chyba, że jemu o inny typ klubów nocnych chodziło... Zarumieniła się lekko na policzkach pod wpływem swoich skojarzeń. Przynajmniej tyle jej zostało z ludzkich odruchów. - Odczep się od tego parku, co? - powiedziała rozbawionym głosem – Ja tam go lubię. Ma bardzo fajną fontannę po środku, która w zimie nie zamarza, o! - stwierdziła.

- Nie, nie, serio. Nie jestem głodna. Dopiero co jadłam... - wykręciła się od wizji ludzkiego posiłku. Jak coś, to mogę dla towarzystwa... Oooo co to, to nie! - nagle zmieniła ton – To ja mam się napraszać? Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które latają za facetami. - stwierdziła śmiejąc się. - A tak na serio, to jeśli masz ochotę, możemy się umówić jutro na wieczór. Dzień u mnie odpada, bo mnie... Madamme nie wypuści ze swojej paszczy. Kończę trening o... osiemnastej i mogę się wtedy przypomnieć wychodząc. O ile dasz mi swój numer... - odpowiedziała gładko się wymigując zajęciami tanecznymi. Zdążyła już opanować niemal do perfekcji zwalanie swojego braku czasu w ciągu dnia na zajęcia baletu. W końcu to było ostatnie, co pamiętała ze swojego życia. Te wieczne ćwiczenia nie pozwalające jej lazić z rówieśnikami kiedy chciała i gdzie chciała. Wymówka była bardzo wygodna a do tego praktyczna i nie do wykrycia. Pierwsze co zawsze robiła w danym mieście to właśnie sprawdzała gdzie można pobierać prywatne lekcje. Swoją drogą czasem z tego korzystała, ale... nie było to zbyt częste.Teraz jednak wyglądało na to, że jutro przyjdzie jej poćwiczyć chociaż trochę. Cieszyła się nawet na tą myśl. - Ale Ty wybierzesz gdzie. Pasuje? - zapytała z uśmiechem spoglądając na chłopaka. Kurczę, chyba właśnie umawiała się na randkę... To takie... dziwne było uczucie dla niej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:11, 18 Maj 2010    Temat postu:

Mężczyzna wywrócił oczami i pomyślał że jakby spadł z ławki to poczułby się lepiej. Była pierwszą osobą która tak na niego zareagowała. Wolał już schować się za drewnianymi szczebelkami, bo taka reakcja budziła w nim jedynie zażenowanie. I o co tyle szumu? Milcz Elzo, bo robisz hałas o nic. Zerknął na ludzi. Jeśli ktoś przechodził obok ich ławki widział mężczyznę który miał co najmniej zmartwioną minę i dziewczynę śmiejącą się z niego. Przestań... A myślał, że nikt go nie zna. Po chwili słysząc jak Elizabeth wyzywa się od 'durnych' zaśmiał się trochę nerwowo i uspokoił ją gestem dłoni, a przynajmniej próbował to zrobić - Wcale cię nie wkręciłem. - usprawiedliwił się - Nie pytałaś do tej pory gdzie pracuję. - wytłumaczył jakby broniąc się dalej przed jej podejściem do sprawy - Powiedziałem jak się nazywam, prawda? Tak. Więc to nie moja wina, że nie skojarzyłaś... - pomyślał że to bardzo głupio zabrzmiało. Jakby miała go rozpoznać zaraz po nazwisku. Zamknął oczy czekając aż się uspokoi i większość jej wesołości związanej z rozwikłaniem zagadki jego tożsamości wyparuje - Jak mogłem, jak... To nie moja wina! - wybuchnął śmiechem teraz już jak najbardziej radosnym widząc oburzenie na jej twarzy - Serio Elizabeth. To było niechcący. Przyrzekam. Przecież się tym nie chwalę. I żaden nie 'ten' Roy Smith. - poprawił ją machinalnie, bo nie widział powodów by zwracać się tak do niego - Po prostu Roy. I tak jestem ci winien za tą zapałkę. - puścił do niej oko. Był jej dłużnikiem. Kiedy stwierdziła że nie wpuszczą jej do brata Roy pomyślał że może on mieć problemy zdrowotne, albo cokolwiek innego, a o takie rzeczy nie wypadało pytać osoby z którą przysiadło się na ławce by wysępić pudełko zapałek, więc już o tym nie wspomniał - Bo... - kiedy zauważył jak policzki dziewczyny się rumienią potwierdził jej obawy - Nie ważne. To akurat mi się... Wybacz. Miałem wymienić wszystko i tak jakoś. - tak, teraz w jej oczach pewnie zaczął wyglądać na takiego co chadza tam często. Jeśli tak by pomyślała to byłaby w błędzie. Uznał jednak że tłumaczenia dodatkowo go pogrążą. Prychnął lekko - A jak się nie odczepię, to co? - pokręcił głową uznając że nic wielkiego by się nie stało, co najwyżej poprztykałby się ze swoją znajomą. Jemu nie zależało na nie zamarzającej fontannie, bo zimą wytykał nos z domu tylko wtedy kiedy musiał - Jak uważasz. Gdybyś jednak miała apetyt, to polecam. - przytaknął upewniając Elizabeth w tym że mówi całkiem serio i nie wpuszcza jej w żadne maliny - Nie chodzi o to byś się napraszała. - zajęczał i znów zjechał na dół - Po prostu... - wywrócił nieznacznie oczami udręczony tym, że musi się jej tłumaczyć - Mogę zapomnieć. Tu mnie zagadają, tam czegoś chcą... Czasem pewne rzeczy wylatują mi... - za dużo miał na głowie. Zamilkł na moment. Stanowczo zbyt dużo mówił - Dobra. - przystał na jej propozycję - Zróbmy tak. - wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kurtki notes w międzyczasie pytając - Madamme? A co trenujesz? - wyszperał też długopis i zapisał na skrawku kartki swój numer - Ja o osiemnastej jeszcze w pracy jestem, więc jeśli chcesz to dopiero po dziewiętnastej będę dostępny. Dziś wyjątek, bo dopiero do niej zmierzam. - wydarł kartkę i zgiął ją na pół podając Elizabeth - Proszę. I nie wiń mnie kiedy zapytam na wstępie 'o co chodzi'. - roześmiał się i wzruszył ramionami - Czasem mamy młyn. Ciężko to okiełznać. - schował notes oraz długopis i otwarł lekko usta jakby chciał o coś zapytać, ale zrezygnował - Pasuje. - zgodził się bez bicia uświadamiając sobie, że właśnie wytypowano go na tego który miał jej miasto pokazać. Nie wiedział czy ma się cieszyć czy zamartwiać tym, że na jego barki spadł wybór miejsca - Zostajesz czy idziesz? - chcąc nie chcąc musiał się zbierać. Wyprostował nogi przez co urósł niemożliwie stając na ławce. Zeskoczył z niej i wsunął dłonie do kieszeni spodni oczekując odpowiedzi dziewczyny.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Wto 22:20, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:46, 19 Maj 2010    Temat postu:

- Oj, dobra już, dobra. Tak się tylko śmieję. - odpowiedziała Eliza na jego słowa - Fajna sprawa z tego wyszła i ja dlatego tak... - dodała rozpinając jeden z guzików swojego krótkiego płaszczyka. Było jej nieco za ciepło tak opatulonej, więc trochę przewiewu było dla niej przydatnym. Poza tym ona tak szybko nie marzła, więc zakładane dla niepoznaki rzeczy niejednokrotnie wychodziły jej mało wygodne. - A co do parku nadal twierdzę, byś się czepił bambusa. Mnie tam się podoba, bo ma swój specyficzny urok. A poza tym jest jedynym parkiem jaki znam w tym mieście i jak dla mnie musi mi starczyć ten wygląd jedynej mi tu znanej zieleniny rosnącej na ziemi. Zawsze to lepiej usiąść sobie w takim miejscu a nie wśród betonowego blokowiska. Jak mi pokarzesz jakieś ładniejsze miejsce, to może zacznę do niego chodzić a póki co będę broniła tego do ostatka sił. - rzuciła z przekonaniem nie dając się odwieść od własnego zdania.

- Dobrze. Więc jesteśmy umówieni. Przypomnę Ci się jutro kole tej dziewiętnastej. - potwierdziła zarzucając pozostałe tematy ich rozmowy. - Postaram się być cierpliwa jakbyś mnie zaczął spławiać, okej? - zapytała całkiem swobodnie. Kiedy zapytał się co trenuje, odwróciła na moment głowę gdzieś na bok po to tylko, by po chwili znów spojrzeniem wrócić do chłopaka. - To mało popularne w obecnych czasach... - zaczęła przeciągać nieco ten moment - Ale trenuję balet. - powiedziała wtrącając swe słowa w swoją wypowiedź. - Mogę się z Tobą przejść kawałek, nie spieszy mi się nijak. - przytaknęła wstając z ławki gotowa, by choć do wyjścia z parku potowarzyszyć chłopakowi. Trzymając w dłoni odebraną od Roya karteczkę z numerem postanowiła wklepać za wczasu do swojego telefonu, by gdzieś go nie zapodziać. Po chwili, gdy to zrobiła, papierek upchnęła do kieszeni a wybierając jego numer, puściła mu krotki sygnał z komórki. - No, - stwierdziła z uśmiechem - to mój numer też już masz, na wypadek gdyby z jakiegoś powodu był Ci potrzebny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin