Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Rozgłośnia radiowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:48, 14 Lip 2010    Temat postu:

// Ulice miasta


Znalazła się w końcu pod budynkiem, w którym pracował Roy. Nie chciała wchodzić do środka, musiała się uspokoić. Nie mogła chłopakowi pokazać swojego przerażenia tym, co przed chwilą czuła. Bo przecież nie widziała. Jej oprawca nigdy nie pozwalał jej się zobaczyć. Doprowadzał ją do szaleństwa, karmił się tym jak panikowała i znikał równie nagle jak przychodził. Usiadła na słupku przed wejściem, jak to często robiła, czekając aż chłopak skończy swą pracę. Jak zwykle miała jeszcze sporo czasu do chwili, gdy będzie mógł wyjść do niej. Nie spieszyło jej się. Miała czas i musiała go wykorzystać na wyciszenie się i opanowanie. Przymknęła oczy i systematycznie zaczęła wciągać nosem powietrze i wydychać je ustami. Uspokajała się powoli. Już było nieźle.

Chciała wstać i ruszyć do wejścia, by może w środku, niedaleko recepcji usiąść sobie na fotelu czekając aż Roy zejdzie. Jednak nagle znów poczuła ten obłęd ogarniający jej ciało paniką. Coś szarpnęło ją za rękę i po chwili, otwierając oczy dziewczyna ujrzała upadającą na ziemię tą niby obrączkę, którą dostała od swego chłopaka. Była umazana krwią. Rubinowa czerwień brudziła chodnik drobnymi plamami, kiedy ściekała z metalowego kółka szkarłatna posoka. Elizabeth zrobiła duże oczy widząc jak przedmiot spada na ziemię. Z przerażeniem rzuciła wzrokiem na swoją dłoń oglądając ją dokładnie czy to jej krew.

Nie mogła być. Jej ręka nie była nawet zadrapana. Spojrzała się za siebie, na wejście do budynku i uświadomiła sobie na jak wielkie niebezpieczeństwo naraża właśnie chłopaka. Nie mogła do tego dopuścić. Musiała JEGO odciągnąć z tego miejsca zanim Roy się pojawi. Powinien być co prawda w tej chwili gdzieś w połowie swojej audycji, potem zapewne zajrzy jeszcze do dyżurki nim wyjdzie, ale nie chciała dopuścić do sytuacji, w której i na niego zacznie jej sadystyczny oprawca czatować. Zerwała się ze swojego miejsca zgarniając z ziemi nerwowym nieco ruchem metalowy krążek.

Wcisnęła go sobie szybko na palec nie zważając na to, że był umazany. Pachniał człowiekiem. Istotą żywą. I strachem. Adrenaliną. Przerażeniem takim samym jakie ją właśnie powoli coraz bardziej ogarniało. Starając się nie zgubić tego dręczyciela gdzieś za sobą, poprowadziła go jak najdalej od miejsca, gdzie jej towarzysz pracował. Musiała. Nie było czasu na zastanawianie się zbytnie.


// Lotnisko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:11, 15 Lip 2010    Temat postu:

/ No Name

Jeśli Roy pragnął przemknąć niezauważony to powinien zmienić pracę - Roy! - wampir zatrzymał się w pół stopnia schodów wiodących na górę i obrócił się z uśmiechem - Dzień dobry panie Ravitz. - nie wypadało ignorować, albo udawać że się nie słyszy. Roy miał dziś chyba pecha, skoro od rana ścignął go sam zarządzający tą placówką - A co ty dziś tak wcześnie? Przecież masz dopiero na południe, chyba że się wam grafik pozmieniał? - wchodzili już po schodach na górę - Nie, nic z tych rzeczy, po prostu byłem... - wzruszył ramionami nie widząc konieczności się tłumaczyć - I nie widziałem sensu by wracać do Port Angeles. - Ravitz przystanął za nim i spojrzał na plecy Roy'a - Czy ty tarzałeś się w mące? - wampir pomyślał że jak już nie ma się o co doczepić to wymyśla bzdury - Nie, skądże, a dlaczego...? - zdjął jednak z siebie marynarkę i spojrzał na jej tył - Aaa... Remontuję coś na obrzeżach i byłem tam rano. Widać nawet nie zauważyłem kiedy się ubrudziłem. - przewiesił marynarkę przez ramię, obiecując sobie wyczyścić ją w dyżurce. Wszedł na korytarz na który wspólnie zmierzali pierwszy i przytrzymał mężczyźnie drzwi - Sprowadza coś pana do nas? - zapytał z ciekawością, bo dyrektor zostawiał swoje ukochane biurko tylko w razie potrzeby - Tak, nie wiem czy będzie. Pomyślałem że skoro ty już jesteś to i ona powinna być... Chodzi o Susan. - Roy pokręcił głową i wyjaśnił - Raczej nie. Będzie... - zerknął na zegarek - Za jakąś godzinę, półtorej. Przysłać ją do pana? - Ravitz pokiwał głową i poklepał go po ramieniu mówiąc - Uczynny z ciebie chłopak, przyślij... - Roy odwrócił się od niego i poszedł do dyżurki. Wywlekanie go z domu, ściganie już od rana przez Ravitz'a i jeszcze nazywanie go 'uczynnym chłopakiem', to za dużo jak na jeden dzień. Zamknął się w dyżurce, szczęśliwie jeszcze pustej, by obejrzeć swoją marynarkę. Otrzepał ją dokładnie. Z braku czegoś lepszego do roboty stanął pod korkową tablicą czytając wszelkiej maści notki na niej umieszczone. Po godzinie nudów i zapamiętania wszystkich tematów do audycji drzwi skrzypnęły cicho i weszła Sus - A ty już tutaj? - zapytała stając w drzwiach zdziwiona - Też się cieszę że cię widzę. I to prawda pogoda jest piękna. Szykuje się całkiem miły dzień pracy... - zerknął na rozpiskę - Wpadki na antenie. Kto to wymyśla? - Susan pokręciła głową nie chcąc się nad tym rozwodzić - Ravitz cię szuka. - dziewczyna odłożyła torebkę na krzesło i spojrzała na wampira - Mnie? - Roy pokiwał głową - Tak ciebie. Mnie już rano dorwał. - Susan zaniepokojona spojrzała na Roy'a pytającym wzrokiem a on wzruszył ramionami. Odchrząknęła i wyszła. Ledwo co zamknęły się za nią drzwi wpadła Lily i naskoczyła na niego - Coś jej zrobił? - Roy wytrzeszczył oczy i zawołał - Nic! - kobieta skrzyżowała ramiona na piersi przyglądając mu się nieufnie - Serio, nic jej nie zrobiłem. Szła na dół. - to wytłumaczenie chyba usatysfakcjonowało Lily bo przestała się go czepiać. Przyszedł czas by zbierać się do studia a Roy przesiedział go w archiwum szukając materiałów do dzisiejszego programu. Przeważnie opierały się na przejęzyczeniach, czy ucinkach rozmów gdy prowadzący myśleli że mogą już swobodnie pogadać i nikt ich nie słyszy. Raz nie wiedzieć dlaczego, ktoś puścił kolędę. We wakacje. Przynajmniej nie będą się nudzić z Susan. Kiedy szedł do studia, licząc się z tym że zacznie bez dziewczyny wpadła na niego niespodziewanie - Roy! Dostałam awans! - wampir oszołomiony nadmiarem sympatii poklepał ją po plecach i sapnął - Gratuluję... Mogłabyś mnie już puścić? - poczuł niewysłowioną ulgę kiedy ciało, w którym euforia napędzała krew nieprzyzwoicie szybko odsunęło się od niego - Bierz notatki i lecimy, bo zaraz się spóźnimy. - zastanawiając się na czym mógłby polegać jej awans i jakie skutki to przyniesie przywitał się z Jamesem. Kiedy w końcu przyszedł czas na nich i Susan doprowadził się już do porządku zaczęła podawać informację. W taki sposób że Roy musiał ją wiecznie szturchać. Myliła się. Niepotrzebnie szukał sobie materiałów, bo miał przed sobą żywy przykład pomyłek - Nie słuchajcie jej dziś... - powiedział do mikrofonu chcąc by jego wzrok spoczywający na dziewczynie był karcący, ale ciężko było taki uzyskać. W końcu sam zaczął ją wyręczać. Z ulgą powitał w studiu Sean'a, a zaraz po nim Lily. Kiedy wyszli Sus pomknęła przed siebie a Roy zerknął na swój telefon widząc że ma jakąś wiadomość na poczcie. Z roztargnieniem, pragnąc wysztorcować współprowadzącą za dzisiejszą pracę wysłuchał wiadomości a to co w niej było dotarło do niego dopiero wtedy, kiedy kierował oskarżycielsko palec w strona Susan - Zaczekaj... - mruknął odwracając się do niej plecami. Wysłuchał raz jeszcze wiadomości utwierdzając się w tym że głos ewidentnie należy do Elizabeth. Tylko treść nie ta - Jutro o tym pogadamy! - rzucił w stronę blondynki zabierając swoją marynarkę i wybierając numer wampirzycy. Nie mógł się z nią połączyć. Wyszedł przed rozgłośnię pociągając nosem. Była tutaj, tak mu się zdawało. Stojąc obok samochodu i po raz trzeci słuchając nagrania w końcu nie wytrzymał i zawołał - No, ale dlaczego?!

/ Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jessie
Człowiek



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:14, 01 Sie 2010    Temat postu:

// Forks / Obrzeża miasta / Dom Chrisa


Wciąż wściekła jak diabli na to, że ją popędzono do roboty akurat w najmniej odpowiedniej chwili, Jessie zatrzymała swój motor pod najbliższą w okolicy rozgłośnią radiową jaka była. Zsiadła z niego, przerzucając przez ramię plecak, schowała kask do schowka pod siedzeniem i naciągając na swoją głowę czapeczkę z daszkiem, weszła do budynku.

Na recepcji na dole jakichś dwóch matołów z ochrony nijak nie dawało się namówić na wykonanie jednego durnego telefonu do szefa całego tego bajzlu. Jednak kobieta, która akurat przechodziła obok, a zainteresowała się rozmową, zaoferowała swoją pomoc. Zadowolona z takiego obrotu sprawy, Jessica ruszyła za niejaką satysfakcją, że udało się wykiwać tych matołków, którzy nie chcieli jej wpuścić.

Dotarła wraz z kobietą, która przedstawiła jej się jako Susan pod gabinet Ravitz'a. Przez chwilę zamieniły parę słów ze sobą. Jessica wyjaśniła jej, że jest wolnym strzelcem i że zbiera materiał do nowego reportażu aktualnie. Potrzebowała tylko pomieszczenia, w którym mogłaby przebytować przez jakiś czas, do chwili, gdy skleci materiał. W zamian była gotowa pomóc w poprowadzeniu jakiejś audycji czy też jako gość specjalny dać z sobą przeprowadzić wywiad.

Wywróciła przy tym oczami stwierdzając, jak bardzo beznadziejnie to brzmi, bowiem nie czuła się wielką gwiazdą ani nikim takim. Jednak nazwisko samo w sobie było już rozpoznawalne. Jessica Vequell. Ikona wydarzeń muzycznych nowego pokolenia. Autorytet pod względem wydawania opinii na temat nowości na rynku muzycznym i zarazem pasjonatka przedziwnych, dość chwytliwych reportaży subkulturowych.

Susan wydawała się podekscytowana nową znajomością. Jessie pożegnała się z nią, obiecując, że zajrzy do jej dyżurki jak tylko pogada z Ravitz'em na temat jej tutaj obecności. Musiała dostać przecież kartę, czy też identyfikator jak to się tutaj korzystało, by wchodzić swobodnie i o każdej porze, kiedy tylko zajdzie taka konieczność.

Rozmowa z dyrektorem przebiegła bez zbytnich perturbacji. Jak każdy z dyrektorów miał swoje fazy, ale Jessice było tak jakby obojętne czy będzie marudził czy nie. Zaopatrzona w identyfikator, upoważnienie do wstępu do większości pomieszczeń w budynku non stop przez całą dobę o dowolnej porze oraz wizytówkę Ravitz'a podreptała pobrać klucze do nowego pokoju, w którym miała spędzić najbliższe godziny.

Z wielgaśnym breloczkiem do klucza od zamka wejściowego do pokoju zajrzała na moment do owej Susan, której była winna podziękowanie za wprowadzenie do budynku. W środku siedziała jeszcze jakaś jedna kobieta, z którą przywitała się machinalnie. Lily. Trzecia osoba z ich składu, którą często można było tutaj zastać, niejaki Roy, akurat był niedostępny w tej chwili. Kobiety we trójkę pogadały sobie chwilę, po czym Jessie udała się do swojej kanciapy. Pomieszczenia, w którym zwykle przesiadywał jakiś facet, ale obecnie przebywał na dłuższym urlopie.

Nie mogąc się patrzeć na bajzel jaki zostawił w pokoju, w pierwszej kolejności dziewczyna zabrała się za ogarnięcie swojego miejsca pracy. Dopiero kiedy na stole stojącym po środku pokoju uprzątnęła na tyle, by sobie zrobić miejsce, usiadła przy blacie, wyciągając laptopa i zbierając do kupy materiał, który powinna obrobić w ciągu kilku dni, aby można go było wysłać do jej rodzimej rozgłośni. Cztery służbowe komórki wylądowały obok notebooka i tylko zmieniając słuchawki, Jessica zaczęła wykonywać serię telefonów, jeden po drugim, aby poustalać szczegóły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jessie
Człowiek



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:49, 08 Sie 2010    Temat postu:

Czas szybko mijał. Zajęta sklejaniem w całość swojego materiału i dopracowywaniem szczegółów nagrania nawet się nie zorientowała kiedy nastał już weekend. Widząc za oknem wschód słońca, postanowiła się zebrać i pójść chociaż poszukać gdzieś jakiegoś hotelu, by wziąć prysznic i odświeżyć się trochę. Pogoda była całkiem ładna, więc zabierając ze schowka najniezbędniejsze rzeczy przeszła się na spacer. Znalazła po niedługim czasie to, czego szukała. Nie przemogła się jednak i skorzystała z wygodnego łóżka, by trochę się przespać. Wstała rześka i wypoczęta, gotowa w sumie do dalszej pracy. Wracając do rozgłośni zahaczyła jeszcze po drodze o jakąś 'kanapkodajnię'. Głód został zaspokojony, siły uzupełnione i z nowym zapałem zasiadła znowu w przydzielonym jej pokoju do pracy.

Było jednak duszno w pomieszczeniu. Otwarte okno niewiele dawało, więc otworzyła jeszcze drzwi na oścież wietrząc na tyle, na ile się dało. Jej kolega z pokoju najwidoczniej też tutaj palił, bo wszędzie były porozsiewane różnego typu naczynka i pojemniki z upchanymi wewnątrz niemal na sztywno kiepami. Zgarnęła je jeden po drugim uprzątając trochę i pozbywając się przy tym smrodu popielniczki, jaki wciąż się unosił w pokoju. Dopiero kiedy atmosfera się nieco poprawiła i dało się już normalnie oddychać usiadła do blatu wracając do swojej pracy.

Coraz trudniej się było do kogokolwiek dodzwonić. W weekend zazwyczaj niewiele osób dawało się złapać pod telefonem a teraz jeszcze, kiedy akurat przysiadła nad sklejeniem do kupy swojego reportażu, jak na złość nie było chyba nikogo. Burcząc coś pod nosem i korzystając z tego, że niewiele osób było tego dnia w rozgłośni włączyła sobie muzykę jeszcze raz wycinając i dopasowując kawałki wywiadów do całości materiału jaki sobie wyobraziła.

Wciąż jednak coś się nie kleiło jak dla niej. Niby miała wstęp. Całkiem ładny wstęp, odpowiednio zaintonowany i podkreślony. Miała też środek. Ślicznie wręcz rozwijający temat i opisujący sedno sprawy. Jednak zakończenie jakieś takie było dla niej bez polotu. Nie kleiło się najzwyczajniej w świecie. Mogła by niby nawet i tak zostawić, ale to nie było w jej stylu. To nie byłby jej reportaż gdyby zostawiła go takim, jaki był teraz, nie mając na zakończenie żadnego tąpnięcia widzem ani też nie pozostawiając po sobie wielu niezadanych i niedokończonych pytań oraz brakujących odpowiedzi. Obrabianie tego samego kawałka nagrania po raz setny nie miało sensu. Wszystkie zakończenia wychodziły jej tak samo, jak miała wrażenie. Szukając jakiegoś natchnienia podpięła się kabelkiem do sieci, łażąc po różnych stronach szukając pomysłu na jakieś zakończenie. Takie z jajem, będące dobrą wizytówką jej pracy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:32, 14 Sie 2010    Temat postu:

// Seattle / Rozgłośnia radiowa


Pokiwała głową słuchając opowieści Roya na temat jego wizji rozdzielania toalet nie na żeńskie i męskie, ale na ludzkie, wampirze bądź wilkołacze. - To znaczy co? Chciałbyś kibelków z normalnym sedesem dla ludzi, dla pchlarzy z czym? Kuwetą? - parsknęła śmiechem - A dla nas? Może na gałęziach? - nie mogła się powstrzymać od wybuchu wesołości. nadmiernej wesołości. - No weź przestań. Rasista... - mruknęła rozbawiona trzymając się za brzuch jakby ją miał rzeczywiście zacząć zaraz boleć.

- Jak nas mogliby określić? Różnie. - wzruszyła ramionami jakby mówiła o kimś innym niż nich samych - Padlina, trup, umarlak, pijawa, tse-tse... - wymieniła te, które od razu przyszły jej do głowy - Lodówa... I nie wiem jak jeszcze. Nie przychodzi mi więcej na razie do głowy określeń. - uśmiechnęła się do chłopaka, ale kiedy zapytał o zawartość pudełka, rzuciła na nie spojrzeniem. - Sukienkę. Na lato. Taką z bolerkiem. - wyszczerzyła się w uśmiechu myśląc tylko o tym, by Roy nie pytał się jaką sukienkę.

Znając jego zazdrość o odsłanianie przez nią samą ud i wystawianie swych uroków na wzrok innych, to pewnie siostry podobne zasady też się tyczyły. A zwiewny, lekki materiał, sprawiający wrażenie niemal na wpół przezroczystego, na cieniusieńkich ramiączkach i do tego długości nieco poniżej pośladków raczej ewidentnie podpadał pod kategorię cenzury brata. Już widziała to, jak jej chłopak za ten zakup łeb urywa. I dlatego się cieszyła. Jakoś tak jak dziecko, które zbroiło, ale wie, że wymierzanie mu kary kiedy będzie zwiewał, będzie dobrą zabawą.

- Pójdę, pójdę. - mruknęła odpinając pasy i wypataczając się na zewnątrz auta. - Oj, umiesz prosić o urlop. Każdy ma do niego prawo przynajmniej raz w roku. - powiedziała z przekonaniem - I pamiętaj, dwa tygodnie. - zaznaczyła, by na mniej niż ten okres, to się nie dał podłożyć. Ruszyła w stronę znanych sobie już całkiem dobrze schodów, powoli przemierzając je w górę tak, by Roy zdążył wszystko pozamykać i dołączyć do niej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:54, 14 Sie 2010    Temat postu:

/ Ulice miasta

- Nie jestem rasistą. - upierał się przy swoim - Nie chodziło mi o podział toalet. - powiedział wywracając oczami - Czasem są takie znaczki że nie wolno gdzieś wchodzić z psami... - spojrzał na Elizabeth znacząco a później uśmiechnął się zabawnie i chwycił jej dłoń. Żartował, albo faktycznie miał gdzieś tam głęboko ukryte w sobie rasistowskie zapędy - Jak sukienkę to w porządku. - tyle wystarczyło przeciętnemu mężczyźnie z tłumaczeń na temat nowego ciucha. Weszli do środka a tu Roy zaczął się kłaniać raz po raz by przywitać się z tymi których znał - Dwa tygodnie... Nie wiem czy mucha tse - tse dostaje urlopy. Ale przecież ja jestem takim fajnym nietoperkiem, to mi się należy by móc dostatecznie długo powisieć. - przytaknął sam sobie zastanawiając się jak ująć swe życzenie w słowa. I czy z Ravitz'em to raczej prośbą, groźbą czy normalnie. Uznał że trzecia opcja jest najlepsza. Wychodzili zza załomu korytarza i wpadli na Susan - Och cześć wam! - zawołała radośnie na widok Roy'a i Lizzy. Przywitała się ściskając dwójkę jakby się znali stulecia - Wróciłeś? Jak się czujesz? Wyglądasz... - Roy machnął dłonią i stwierdził - Tak, tak. Nadal blado ale czuję się świetnie. Słuchaj nie wiesz w jakim nastroju dziś nasz dyrektor? - Susan spojrzała na niego zaskoczona przytulając do siebie skoroszyt - W dość dobrym... A co? - zapytała przestępując z nogi na nogę - Nic wielkiego. Chcemy... Jedziemy z Elizabeth na małe wakacje. Musze od niego wyszarpać urlop. - oświadczył ciągnąc już Lizzy w stronę biura do którego musiał się udać - Ale ty nigdy...! - zawołała za nimi Sus a Roy machnął dłonią - Nie mówiłem. Polegną tu bezemnie, a ona znów zacznie się jąkać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:16, 14 Sie 2010    Temat postu:

Odetchnęła z ulgą, że nie dopytywał się jaką sukienkę. Jeszcze ją za nią prześwięci, ale wszystko w swoim czasie. Możliwe też, że rodzice Roya podobnie, ale cóż. Takie czasu, że dziewczęta zgodnie z ostatnim krzykiem mody raczej pokazywały swoje zalety niż je zasłaniały. Miała nadzieję, że nie oberwie jej się za bardzo. Niemniej butik O'Leary był najlepszym w mieście jeśli chodziło o nowości i modę. Drobnym gestem dawała właśnie siostrze chłopaka małą broń zaczepną na wszystkie zazdrośnice w jej otoczeniu i dzięki temu czuła się zadowolona.

- No i bardzo dobre nastawienie. - odpowiedziała kiedy stwierdził, ze mu się należy urlop i już. dreptała za jego krokami grzecznie witając się ze wszystkimi po drodze, chociaż tylko tymi, którzy zwracali na nią uwagę. To nie było miejsce jej pracy, więc tak jakby pozostawała w tyle za chłopakiem nie chcąc mu się narzucać ze swoją obecnością. Powitanie Susan trochę mocno wybiło ją z rytmu i wprowadziło w niezły stupor. Zaskoczona była w jaki sposób kobieta się z nią przywitała biorąc pod uwagę fakt, iż ostatnim razem kiedy się widziały raczej nie pałała do niej entuzjazmem. Już raczej podobne przywitanie w wydaniu Lily byłoby bardziej normalnie, ale nie mogła narzekać. Nie było źle.

Kiedy wampir ruszył, Elizabeth z małym opóźnieniem, ale nadrobiła krokami do jego tempa. Ciekawa była jak często widywali o tutaj tak elegancko ubranego. Było już nieco po minięciu południa, bliżej popołudniowych godzin, więc nie odstawali tak wyglądem jak rano od innych ludzi, ale i tak mogło to sprawiać wrażenie jakby się wybierali na czyjś ślub czy podobnej rangi imprezę. Zrównała z ni krok nie wiedząc do końca gdzie ją chłopak prowadzi. - To ja... Ten. No może poczeka sobie na Ciebie gdzieś tutaj, co? Żeby nie przeszkadzać... - mruknęła pod nosem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:38, 14 Sie 2010    Temat postu:

- Przestań... - poprosił spoglądając na Elizabeth - Poczekasz... - 'pod drzwiami' nie zabrzmiało by najlepiej - Przysiądziesz sobie w poczekalni. Ma parę foteli, czasem są do niego kolejki. - powiedział i doprowadził ich na miejsce - Dobra, to trzymaj kciuki. By znalazł mi jakieś zastępstwo i dał ten urlop... - westchnął spoglądając przez ramię na drzwi prowadzące do Ravitz'a - Bo inaczej nie potrzebnie kupiłem te okulary. - mruknął niczym niezadowolone dziecko i puścił do Lizzy oczko. Zapukał szybko trzy razy i najpierw wsadził do biura głowę a kiedy upewnił się że może wejść zniknął tam na dobre pół godziny. Kiedy wyszedł jego mina nie powiedziała nic. Nie był ani zadowolony ani zły - Chodź, muszę poszukać tej która ma mnie łaskawie zastąpić. - nie wiadomo dlaczego to ostatnie słowo zabrzmiało jak wyplute. Opamiętał się i westchnął uśmiechając się niemrawo do Lizzy. Trudno było stwierdzić czy większą radość sprawia mu udawanie obrażonego na swojego szefa czy dezorientacja na twarzy wampirzycy - Ma mnie zastąpić panna Jessica Vequell. - oznajmił Elizabeth prowadząc ją znów niekończącymi się korytarzami - Taka modna, ponoć uwielbiana wyrocznia nastolatków. - szczerze rzecz biorąc mało co o niej słyszał. Znaleźli się przed drzwiami pokoju w którym zazwyczaj bytował ten po którym Roy przejmował studio. Wampir zapukał i znów najpierw wsadził tylko głowę - Vequell?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:56, 14 Sie 2010    Temat postu:

Poczekała spokojnie przed gabinetem szefa Roya zajmując się pisaniem jeszcze kilku sms-ów, które zalegały w kolejce aż dziewczyna znajdzie czas na ich wysłanie. - Spokojnie, idź. Poradzę sobie. No idź już no! - pogoniła go, bo by się jeszcze pewnie tak zbierał nie wiedzieć ile. Pokazała mu na odchodnym obie ręce ściśnięte w owe kciuki, których się domagał po czym wysyłając mu buziaka w powietrze przestała zwracać na niego uwagę, by nie odciągać jego od tego, co miał zrobić.

Wysłuchała spokojnie wypowiedzi Roya marszcząc lekko brwi, kiedy chłopak wysyczał ją z siebie. Czy to było właśnie ociekanie jadem? Oj... Uśmiechnęła się do niego i dała się znów pociągnąć za rękę tam, gdzie ją prowadził. - Vequell? Zaraz, mówisz o tej młodzieżowej head-hunter'ce radiowej? - zaśmiała się z tego. Ale trafił! Przynajmniej Elizabeth o niej co nieco słyszała. - No, no. - pokiwała z aprobata głową uśmiechając się szeroko - Czyli urlop dostałeś bez problemu, tak? - ucieszyła się z wniosków widząc jak chłopak już wpada do jakiegoś pomieszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jessie
Człowiek



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:35, 15 Sie 2010    Temat postu:

Jessie siedziała w pokoju z założonymi na uszy wielkimi słuchawkami, grzebiąc na laptopie coś w jednym z materiałów zebranych podczas któregoś z wywiadów. Nieodłączny papieros trzymany w kąciku ust zadymiał chyba całe pomieszczenie pomimo tego, że było na oścież otwarte okno. Była za bardzo skupiona na swojej pracy, by rejestrować dźwięki z otoczenia a nie chciało jej się marnować czasu na wychodzenie gdzieś dalej na fajkę, skoro i tak stały bywalec tego pokoju nie był od niej gorszy w ilości wypalanych dziennie kiepów.

Nie usłyszała w pierwszej chwili uchylających się drzwi ale gdy padło jej nazwisko dopiero po paru sekundach dotarło do niej, że chyba ktoś coś do niej mówił, choć głowy by sobie nie dała urwać. Spojrzała się w stronę drzwi dostrzegając w nich bladolicego chłopaka. Zsunęła na moment z uszu słuchawki, przechwytując ze swych ust na moment papierosa w dłoń, by nie przeszkadzał z mówieniu. - Jak coś do mnie, to wchodź, ale musisz mi dać moment, bo zgubię wątek i będę musiała zaczynać od początku. - rzuciła do chłopaka po czym znów wsunęła słuchawki na uszy i włączyła odtwarzanie materiału przesłuchując ostatnich parę sekund nagrania, notując przy tym coś długopisem na papierowym kubku po kawie. Widać bloczek, notatnik czy coś takiego za daleko leżało, by teraz po nie sięgała.

Minęło z półtorej minuty nim skończyła a papierowy kubek pokrył się jeszcze kilkoma notatkami. Głównie to były minuty i sekundy nagrania, ale czasem było to także jakieś dodatkowe słowo niczym wskazówka dla znającego szyfr. Ściągnęła słuchawki z uszu obracając się na krześle, by po chwili wstać się przywitać, skoro nieznajomy najwyraźniej na nią czekał. Spojrzała się pytająco na wampira obrzucając jego sylwetkę od stóp po czubek głowy taksującym spojrzeniem. Ona już tak po prostu miała. - No to już jestem wolna. Co tam? - zapytała wyciągając rękę na powitanie. - Czy Ty nie jesteś może... - zawiesiła głos w pół zdania czekając na to czy Roy podchwyci jej przywitanie się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:01, 15 Sie 2010    Temat postu:

- Raczej o tej. - powiedział powoli zastanawiając się czy 'recenzent' nie brzmi lepiej. Kiedy Lizzy zapytała o urlop nie wypadało jej już dłużej trzymać w niepewności i przyznał z radością w głosie - Tak, mam! I w końcu cię utopię! - zażartował sobie. Po chwili poprosił Elizabeth do pokoju by nie czekała jak pies. Sam Roy był zmuszony chwilę poczekać bo tak go poproszono. Rozglądając się po pokoiku, który sam rzadko nawiedzał zaczął się zastanawiać czy Caren na wstępie zbeszta go z to jak pachnie, najpierw śmierdzący wilk a teraz papierosy. Przyglądał się sposobowi pracy dziewczyny zastanawiając czy zawsze żyje w takim rozgardiaszu czy tylko teraz w ramach przymusowego przeniesienia się tutaj. Odczekał czas odliczając w głowie sekundy i bicia jej serca, jakby trochę przyspieszone radością z tego że prawie kończyła. Wskazał Lizzy jedno z krzeseł prosząc by usiadła. On zamierzał postać, choć kiedy Jess na niego spojrzała zastanowił się czy lepiej nie było by usiąść - No co? - zapytał Roy widząc jej pytające oczy - Przyszedłem przywitać się z moją zmienniczką przy mikrofonie. - powiedział wyciągając ku niej dłoń - Tak, Roy Smith. Elizabeth Preston. - wskazał na wampirzycę by nikt nie czuł się pokrzywdzony - Ravitz kazał odpowiedzieć na wszelkie pytania i inne takie. Zapewne poznałaś już większość załogi?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:28, 15 Sie 2010    Temat postu:

- Aaa! - Elizabeth pisnęła radośnie rzucając się chłopakowi z rękami na szyję i dając mu całusa w policzek z zadowolenia. Cieszyła się. Bardzo. jednak po chwili musiała się opanować, bo jakoś tak głupio było przyciągać do siebie tyle spojrzeń.

Kiedy weszli do pokoju, dziewczyna pomachała dłonią sobie przed twarzą, rozwiewając kłęby dymu unoszące się w powietrzu. Nie przeszkadzało jej to niby, ale mimo wszystko odruch był odruchem. Usiadła na krześle jak jej wskazał Roy nie chcąc przeszkadzać. Wreszcie dziewczyna o czekoladowej skórze oderwała się od swojej pracy i przywitały się wymieniając uściski dłoni. Ale zaraz po tym Lizzy zapadła sobie ponownie na krześle dając wampirowi porozmawiać ze swoją zmienniczką spokojnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jessie
Człowiek



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:48, 15 Sie 2010    Temat postu:

- Zmienniczką? - zapytała Jessica dziwiąc się takiemu sformułowaniu. Ona jeszcze nie wiedziała o tym, że jednak Ravitz postanowił skorzystać z jej propozycji i przydzielić ją do jakichś audycji. Ominęła jednak jego dłoń wpierw witając się z nią. - Jess, Jessica Vequell - poprawiła się słysząc jak dokładnie je sobie Roy przedstawia. Po tym spojrzała się na chłopaka i w jego stronę wyciągnęła rękę. Obejrzała się jednak zaraz wokół siebie, szukając krzesła do tego, by każdy mógł usiąść. Przesunęła w końcu swoje do Roya, samej siadając na blacie stołu. Przymknęła jeszcze klapę notebooka, by nie przeszkadzał i kolejno na czterech telefonach wyciszyła dźwięk.

- Łoł. No to mówisz, że mam przejąć na jakiś czas jedną z audycji, tak? - upewniła się. - A, moment, pijecie coś? Chcecie jakiejś kawy, herbaty... - obejrzała się za siebie wstając z blatu i wyciągając z jednej z półek za jej plecami puszkę z mielonymi ziarnami. - Mam jeszcze wodę, jakbyście chcieli. - zaproponowała.

- Poznałam Sus i Lilkę. Strasznie fajne dziewuchy. - stwierdziła w odpowiedzi na jego pytanie - A, no i Ravi też niczego sobie. - chyba mówiła o jego szefie, ale nikt tutaj w rozgłośni chyba tak o tym człowieku nie wspominał. - No, ale dobra. Powiedz mi po kolei, bo rozumiem, że mam Cię zastąpić, tak? - Jessie tryskała energią. No i ilość słów, którymi potrafiła torpedować swojego rozmówcę też potrafiła przyprawić o zawrót głowy. Widać nie bez kozery miała taki a nie inny zawód, skoro rozmowa nie była czymś, co by blokowało w jakikolwiek sposób dziewczynę.

- Kiedy, na ile, w czym, co powinnam wiedzieć i... Dobra. Ty zacznij, bo ja to tak mogę długo ale wtedy się nic nie dowiem. - rzuciła wesoło szykując jakieś szklanki na wypadek gdyby chcieli się czegoś napić. - Suska mówiła mi, że z Ciebie przystojniak, ale nie wiedziałam, że aż taki. - wtrąciła jeszcze - Ale... - tu spojrzała na Elizabeth - Wy jesteście razem, tak? Czy Ty też pracujesz tutaj? - zapytała - Wiesz, bez urazy, ale masz fajnego chłopaka. - zastrzegła, by wampirzyca nie miała do niej jakichś pretensji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:13, 15 Sie 2010    Temat postu:

Roy pokiwał głową nie wiedząc dlaczego kobieta aż tak się dziwi. Wymienił z nią po chwili uścisk dłoni i popatrzył jak rozgląda się wokół siebie. Wsparł się o ścianę czekając aż będzie gotowa z nim pogadać. Podziękował za krzesło skinieniem głowy. Usiadł okrakiem szykując się do wyjaśniania wszystkiego bo wyglądała na taką która kompletnie nic nie wie, przynajmniej nie wie do czego ją przydzielono - Mówię. Nie, ja dziękuję. - pokręcił głową odmawiając wszelakich napojów proponowanych przez dziewczynę - Skoro poznałaś Susan to jesteś urządzona. - powiedział uśmiechając się z wdzięcznością dla losu - Tak, będziesz mnie zastępowała. I właśnie z Sus na co dzień prowadzę audycję, więc skoro ona ci przypadła do gustu... - a sądził że druga strona jest równie rozentuzjazmowana miłą odmianą - To najgorsze za nami. Na dwa tygodnie. Od poniedziałku włącznie na piątku za dwa tygodnie skończywszy. Od godziny szesnastej do dziewiętnastej. W czym... Nazwijmy to autorską audycją zapełniającą ludziom nudę, albo sprawiającą że ta nuda staje się znośna. Jak wolisz. Ty chyba nie będziesz miała problemów z tym by zająć słuchacza, z tego co słyszałem, więc po prostu będziesz mówiła swoje. Sus ci pomoże. - Roy zaciął się i kaszlnął - Susan dużo mówi. - powiedział dziwnie poważnym tonem - I często fantazjuje. - mruknął wywracając oczami. Roy obrócił twarz ku Elizabeth, wsparł łokieć na oparciu i podparł sobie brodę jakby szykował się do wysłuchania czegoś zabawnego.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Nie 16:14, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:12, 15 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth też podziękowała za kawę bądź herbatę. Jakoś dziwnie nie miała ochoty na nią. Ciekawe czemu? Słuchała spokojnie wymiany zdań między chłopakiem a dziewczyną, starając się nie przeszkadzać. Uśmiechnęła się delikatnie słysząc jak określają Roya jego koleżanki. miały rację, to musiała im przyznać. I komplement Jess nie bł dla niej niczym zaskakującym. Ogólnie wampir był przystojnym facetem a teraz, jeszcze po przemianie, to już w ogóle jak dla niej. Do tego dochodził jego charakter i sposób bycia, co powodowało, że nie dawało się go nie lubić.

Kiedy mulatka zwróciła się do niej bezpośrednio, musiała jednak odpowiedzieć. - Nie, nie pracuję tutaj. - odpowiedziała - I nie ma sprawy, nie gniewam się. - dodała puszczając do Roya oczko pod wpływem tego jak dziewczyna skomentowała jej towarzysza. To, czy są jednak razem, obeszła przemilczając temat i pozostawiając Royowi wolną decyzję czy chce o tym mówić czy nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jessie
Człowiek



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:24, 15 Sie 2010    Temat postu:

Skoro oni nie chcieli, to Jess sobie tylko zrobiła kawę i z nią w ręku usiadła po chwili ponownie na blacie, zajmując się już tylko rozmową z dwójką wampirów. - Tak, poznałam Suskę i Lilkę, jak mówiłam. - potwierdziła. Dziwnie zdrabniała imiona kobiet, całkiem inaczej niż to robił Roy. - Aaa, no to super. Myślę, że się z tą wariatką jakoś dogadamy na antenie. - rozwiała ewentualne obawy chłopaka sięgając po piłeczkę, która leżała na blacie koło niej i zaczynając się nią bawić w dłoniach ściskając miękki, sprężynujący materiał kulki.

- Trzy godziny audycji? - dopytała się - No to nieźle jedziesz. No, ale okej. Dla mnie to żaden problem. Jakoś popłyniemy przez te dwa tygodnie, nie ma sprawy. I tak siedzę tutaj uziemiona póki nie zrobię do końca swojego materiału. A z nim... Lekko chyba leżę. - zaśmiała się odbijając kulką od biurka i łapiąc ją zaraz w rękę. - Masakra czasem to wszystko posklejać. - mruknęła upijając łyka kawy.

- No nie mów, że jesteś taki skromny?! Chłopie! - zaśmiała się słysząc i widząc reakcję mężczyzny na swoje słowa - Babka Ci komplement mówi a Ty się krztusisz. - wywróciła oczami w górę kręcąc przy tym głową. - Ale luz, mnie nic do tego. - uniosła w obronnym geście ręce na moment - Dobra. Powiedz mi czy masz jakieś harmonogramy co do treści audycji, czy lecimy na żywioł i pleciemy co nam ślina na język przyniesie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:43, 15 Sie 2010    Temat postu:

Roy oderwał wzrok od Elizabeth. Jakby panna Vequell im się dokładniej przyjrzała znałaby odpowiedź na jedno ze swoich pytań. To też nie poczuwał się do uświadomienia Jessie że jest z Elizabeth. Spojrzał na tą która zamiast niego się będzie produkować przy mikrofonie i stwierdził - Jasne, jestem przekonany że podoba jej się taka odmiana. Jak wrócę to mi powie że mam się wynosić. - zażartował sobie - Tak, tak, trzy godziny pięć razy w tygodniu. Nie jest to jednak takie wymagające. Tym bardziej że masz... - pokiwał głową odpowiadając na pytanie jakie padło - Masz dowolność z tego co mi powiedział Ravitz. Są z góry narzucone tematy. Jakby się wam znudziło to rozpiska wisi w dyżurce, możecie skorzystać jeśli zabraknie wam pomysłów czy coś w tym stylu. - Roy zacisnął lekko usta patrząc na tą odbijająca się piłeczkę i wzruszył ramionami. Zaraz by stwierdził że to przystojniactwo też czymś opłacił więc przemilczał ten temat - Przejmujesz studio po Jamesie, oddajesz Lily i Sean'owi. Myślę że już zaznajomiłaś się z tym gdzie co jest czy chcesz się przejść? - mógł im zrobić małą wycieczkę, choć Jessie nie wyglądała na wiecznie zamkniętą w czterech ścianach. Drwi do pokoju się otwarły i wpadła znajoma trójce dziewczyna - Właśnie sie dowiedziałam! - powiedziała patrząc na Roy'a i Jess - A nie mówiłem? - zapytał wampir śmiejąc się - Już jest zadowolona. Precz niewierna... - mruknął patrząc na Sus, która wyciągnęła w jego stronę język - Nikt mnie nie będzie teraz wyzywał od niewiernych. Ha!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:18, 15 Sie 2010    Temat postu:

Roy nie zaprzeczył ani też nie potwierdził, że są razem. Skoro nie chciał o tym bezpośrednio mówić, Elizabeth nie miała powodu do tego, by to sama robić. Poza tym to był jego wybór czy chce w miejscu swojej pracy wywlekać ich sprawy prywatne i to czy są czy nie są parą. Nie zamierzała tego prostować. Zwłaszcza, że nie po to tu przyszli a rozmowa poszła dalej, na bardziej pożądany temat. Uśmiechnęła się tylko pod nosem wbijając spojrzenie pod swoje nogi i pozwalając chłopakowi porozmawiać z Jessicą. Miała w zasadzie w pewnej chwili ochotę wyjść i się przejść chociaż po korytarzu, by im nie przeszkadzać, ale pojawiająca się w drzwiach do pokoju Susan przerwała jej. Przeskoczyła spojrzeniem od osoby do osoby słuchając tylko co mają do powiedzenia i tyle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jessie
Człowiek



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:32, 15 Sie 2010    Temat postu:

- Spokojnie. - rzuciła Jessie z uśmiechem - Ja tu na stałe nie zostanę. mam nadzieję za maksymalnie te dwa trzy tygodnie już się wynieść gdzieś dalej. Chociaż wszystko wskazuje na to, że czasem będę tu wracać. Ale to kwestie prywatne. - powiedziała uspokajająco. - Nie no, to jest do wytrzymania, myślę, że nie będzie problemu. - stwierdziła myśląc o tylko trzech godzinach na antenie. To nie maraton, więc nie było źle. Będzie miała na wszystko czas, więc nie mogła narzekać.

- Tak, tak. Już się łapię co jest gdzie. Mam full dostęp do pomieszczeń, więc już sobie trochę pochodziłam. - wyjaśniła - Więc dzięki, nie musisz mnie prowadzić nigdzie. Chyba, że coś wyjątkowo chcesz mi pokazać, to wtedy się przejdę. - dodała. Uniosła głowę i spojrzała się na otwierające się drzwi. - O cześć słońce. - przywitała się z kobietą wymieniając z nią się krótkim cmoknięciem w policzek. - Właśnie o Tobie była dopiero co mowa. Pojedziemy z koksem przez te dwa tygodnie, nie? - zapytała uśmiechając się szeroko do kobiety i puszczając przy tym oczko do Roya. Nie było źle, dadzą sobie radę.

- Susia, wieczór aktualny, tak? - zapytała jeszcze wtrącając się w rozmowę - To się zgadamy na spokojnie jak się z tym zabieramy do roboty. - rzuciła - O. Chyba, że Wy chcecie z nami iść dziś na kręgle? - zapytała parę wampirów rzucając spojrzeniem na jedno i drugie. - A od niewiernych mogę Cię wyzwać jak będzie taka potrzeba. - dodała jednak raczej nie spotkało się to z aprobatą jej nowej współpracowniczki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:44, 15 Sie 2010    Temat postu:

Blondyn poszorował się w tył głowy i zapytał Elizabeth - Kręgle? - pokręcił przy tym głową i stwierdził - Nie... Nie. Lecimy jeszcze na... Tak, na kolację, wiec dzięki, ale może kiedyś tam... Później. Ale bardzo chętnie. Moglibyśmy się wybrać. - nie obyło się bez wtrącenia Susan - Boisz się że przegrasz... Przyznaj się. - powiedziała trącając go zaczepnie w ramię. Roy westchnął i wstał obracając się ku niej - Pokonałbym cię z zamkniętymi oczami młoda. Pracuj tutaj ładnie z Jess. Jak mi narobisz wstydu to się nie znamy. I ta rozgłośnia ma stać jak wrócę, więc się przyłóż. - przykazał jej szczerząc się do dziewczyny. Wsunął krzesło na swoje miejsce i odpowiedział Jess - Nie, w zasadzie skoro wszystko wiesz, to spoko. Nie mam niczego konkretnego, nie ma tutaj tajemniczych drzwi do szafy z pomysłami. Trzeba sobie samemu radzić. Mamy z lekka napięty harmonogram wiec będziemy się zbierać. Lizzy... - poprosił wampirzycę, która zaczęła się zbierać z krzesła - To do zobaczenia za dwa tygodnie sierotko. - zwrócił się żartobliwie do Sus, która zacisnęła zęby - Opiekuj się nią Jess. Miłej pracy. - powiedział i przytrzymał drzwi by Elizabeth mogła wyjść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jessie
Człowiek



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:04, 15 Sie 2010    Temat postu:

- No to jak nie, to nie. - powiedziała Jessie - I jasne, zaproszenie nadal aktualne, jak tam kiedyś znajdziesz czas. - zastanawiające czemu powiedziała w liczbie pojedynczej. Może przejęzyczenie? - Nie no, spokoooojnie. - przeciągnęła słowo z sapnięciem. - Będzie dobrze. Nie musisz się bać, damy sobie radę z Suską. - uspokoiła.

No przecież nic takiego strasznego przed nimi nie było. Poprowadzą sobie przez parę dni babskie wydanie pogadanki, pośmieją się i będzie dobrze. - Lećcie, lećcie, skoro macie mało czasu. nic się nie stanie, więc głowa mała. A jak coś... - sięgnęła do kieszeni po niewielkiego rozmiaru płaskie pudełeczko podając po chwili Royowi swoją wizytówkę. - To jak będziesz się chciał coś upewnić czy dopytać, to dzwoń. - powiedziała podając mu na pożegnanie rękę. Elizabeth też.

Kiedy zniknęli za drzwiami, spojrzała się na kobietę, z którą miała prowadzić najbliższe dwa tygodnie audycję. Odpaliła papierosa, którego już jej zaczęło brakować przez tą chwilę, po czym zaczęły ze sobą plotkować. Pierwszym tematem była para, która właśnie wyszła na korytarz. Pasjonujący temat. Od stóp do głów trzeba było przewertować dokładnie ich związek. No przecież ktoś musiał, skoro sami nie chcieli z nimi o tym rozmawiać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:56, 15 Sie 2010    Temat postu:

- Ja się o was dwie nie boję. Ja się boję jedynie o nią. - powiedział i uchylił się z łatwością przed ciosem skoroszytu Susan - Sierota! - zakpił z niej przyprawiając o wściekle czerwone rumieńce na policzkach. Wyciągnął dłoń po wizytówkę i rzucił na nią okiem - Spoko. Zadzwonię kontrolnie. - zagroził całkiem serio. Miał taki zamiar. Chyba nie umiałby się nie dowiedzieć co tam słychać w pracy. Urlop długi, a lenistwo pewnie nie raz bokiem wyjdzie. Uścisnął Jess dłoń i wyszli z Elizabeth na korytarz a Roy zaczął - Jezu, a myślałem że ja dużo paliłem. - powiedział czując na sobie wilka tym razem okadzonego tytoniem - Nie zginą... Choć nie jestem do końca pewien. - zwierzył się wampirzycy ujmując ją pod ramię. Zeszli na dół nie natrafiając już na nikogo znajomego - Jak się czujesz? - czekało ją wejście do jaskini smoka. Dla wampira kaszka z mleczkiem. Dla Lizzy nie było to już chyba tak łatwe jak mogło się wydawać.

/ Ulice miasta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jessie
Człowiek



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:31, 12 Wrz 2010    Temat postu:

Kolejne dni mijały bardzo szybko i wyjątkowo zabawnie. Z dziewczynami świetnie się współpracowało, audycje mijały im tak szybko, że nawet zdarzyło im się raz połączyć czas antenowy jednej pary z drugą i wyszedł im mały chaos przeplatany śmiechem i wyjątkowo entuzjastycznymi reakcjami słuchaczy. Telefony się rozdzwoniły a to chyba rokowało pozytywnie na tyle, by chłopak, którego Jessica zastępowała nie musiał się martwić o to, że ludzie przestana włączać swoje radia w godzinach, w których był nadawany jego program.

Same tematy, które im według powieszonej w dyżurce listy odgórnie narzucono były dość nudne jakby je tak całkiem poważnie zacząć przerabiać. Jednak dwie kobiety całkiem sprawnie sobie je obrobiły tak, by Ravitz się za bardzo nie czepiał a zarazem, by miały na tyle swobody, aby się dobrze bawić. Po tygodniu pokój, w którym przesiadywała Jessie stał się ogólno dostępną palarnią, w której przesiadywał każdy, kto tylko znajdował wolną chwilę na pogaduchy. Parę razy nawet trzeba ich tam było uciszać, bo rzucane żarty i śmiech raczej nie pozwalały się skupić w pozostałych pomieszczeniach tym, którzy chcieli się przygotować do swoich audycji.

Jessica oczywiście była inicjatorką genialnego i niespotykanego chyba wcześniej w pracy przedsięwzięcia, by po powrocie większości ludzi z urlopów i chorobowych zrobić gdzieś, w jakiejś knajpie firmową imprezkę. Gdybano i rozważano tylko kwestię czy powinno się na nią zaprosić dyrektora, ale jakoś ten temat zszedł na dalszy plan, bo jakoś nikt się nie kwapił do tego, by do niego pójść i mu to powiedzieć. Ustalono jednak termin na piątek po powrocie gościa, u którego w pokoju Jessie się zadomowiła robiąc sobie swoje centrum dowodzenia. Ten bladolicy chłopak, którego ona zastępowała też chyba powinien wrócić, więc może udałoby się pełnym składem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin