Parking+ teren przed szkołą

Gość

/z samochodu
Jessica poprawiwszy nienaganną blond fryzurę wyskoczyła chyżo z samochodu. Mając jeszcze trochę czasu do pierwszej lekcji postanowiła usiąść na ławeczce przed szkołą i emanować swoim pięknem, urokiem i różem.

Muszę być pierwszą osobą która powita Isabellę Swan! MAM NADZIEJĘ ŻE BĘDZIE DZIŚ W SZKOLE
Pomyślała podniecona szkolna gwiazda i zastygła bez ruchu uprzednio przywoławszy na twarz iście hollywoodzki uśmiech.

Leah

// nie pamiętam

Leah wysiadła ze swojego popielatego autka, które doskonale pasowało jej do koloru butów i torebki. Jak już to miała w zwyczaju poprawiła swoje ciemne włosy ruchem ręki i wybiegowym krokiem ruszyła w kierunku wejścia do szkoły. Czuła się... dobrze. Wszyscy od zawsze powtarzali jej, że jest piękna, więc jako takich nerwów związanych z pojawieniem sie w szkole nigdy nie odczuwała. Wierzyła, że ładny człowiek może więcej xD

Dea

Dea wolnym krokiem przemierzyła parking. Lubiła spacery. Przynajmniej dopóki Robert nie sprawi jej motoru. Nie lubiła prowadzić samochodów... Taki uraz, ot co... Wepchnęła ręce do kieszeni, zgarbiła się jeszcze odrobinkę i starała się za wszelką cenę wyglądać niepozornie i nie zwracać na siebie uwagi.

Gaspard

-Leah!- zsiadł z motoru i zdjął kask.
-Śpieszno Ci tak na lekcje?

Leah

-Stwarzam pozory...-mruknęła nawet nie odwracając się w kierunku osoby, która wypowiedziała słowa, skierowane do niej. Doskonale wiedziała, że to Gaspard...

Gaspard

-To umiesz robić.- pokiwał głowa i wsadził kluczyki do kieszeni.
-Ale te pozory są wspaniałe. prawie Ci wierze.- podszedł do niej i złapał ją w pasie.

Leah

Zaśmiała się i kładąc dłonie na jego ręce, delikatnie ją od siebie odsunęła. Stanęła przodem do faceta i uśmiechając się złośliwie odgarnęła z buźki ciemne włosy.
-Zapewniam Cię, że nie jestem naturalną blondynką... -mruknęła- Pozerstwo ma swoje granice.

Gaspard

-No to inna mnei zechce. Pełno tu kobiet.- westchnął.
-Czemu Leah na mnei fuczy?- głośno myślał.
-Chyba jej ostatnio nie molestowałem...

Leah

-Gaspard....-lubiła jego imię wymawiane w całości-...Ty po prostu mocno się opuściłeś... -rzuciła ironicznie.
-Ale... chciałeś coś? -zapytała wpatrując się w niego uważnie.

Gaspard

-Tak byc obiektem westchnień wkoło i oto jestem.- westchnął.
-A i sprawić, zeby wszystkie były zazdrosne o Ciebie.- zasmiał się ciszej.
-W czym to ja sie opuściłem?

Dea

Rozejrzała się. Na szczęście nie było zbyt dużo osób. Tylko jakaś dwójka stała na najkrótszej drodze do wejścia. Nie ma siły... Trzeba ominąć westchnęła ciężko.
Nasunęła czapkę na oczy, pozwoliła włosom opaść trochę na twarz, wsadziła ponownie ręce do kieszeni i przyspieszyła kroku. Już miała minąć tę parkę kiedy książka wyleciała jej z kieszeni bojówek. Cholera! - zaklęła w myśli. Schyliła się po zgubę.
- Przepraszam - burknęła nie patrząc w górę.

Gaspard

Spojrzał na dziewczynę dziwnie.
-Ciekawa książka, nie powiem...- powiedział tak, ze ni w zab nie można było wyczaić czy kpi czy nie. Właściwie to nei był pewny jej płci. Rozejrzał się po wolnej przestrzeni... Ludu mało.

Dea

- Za mało krwi, jak dla mnie. I przewidywalna. Od początku można się domyślić, że narzędziem zbrodni będzie przeklęty pogrzebacz. - odpowiedziała błyskawicznie. Rzuciła chłopakowi szybkie spojrzenie zza firanki opadających rudych włosów. Przycisnęła książkę do piersi.

Gaspard

-Żądza krwi...- pokiwał głową i zmierzył ją wzrokiem dokładniej.

Dea

Wzdrygnęła się czując jak ją lustruje.
- To ja chyba pójdę... Przepraszam, że przeszkodziłam - wybąkała czując się nieswojo. Nie lubiła jak się jej przyglądano.

Gaspard

-Nie wyglądasz na wampira.- palcem podniósł jej grzywkę, by sie jej lepiej przyjrzeć.
-Absolutnie nie.- pokiwał głową.
-To skąd ta żądza krwi i unikanie innych?

Dea

Rzuciła mu wściekłe spojrzenie zielonych oczu.
- Nie dotykaj mnie - warknęła i zdecydowanym ruchem wepchnęła książkę do kieszeni. Zacisnęła piąstki. - Wampiry mają kły... Czy ja je mam? - otworzyła szeroko usta.
- Lubię horrory... No dalej, ulżyj sobie! Nazwij mnie dziwadłem! - wysyczała patrząc na niego pałającymi gniewem oczami.

Gaspard

Spojrzał na nią zdziwiony.
-Oczy masz całkiem w porządku, dwa, na odpowiednim miejscu...- mina znawcy.
-Mała, ładna złośnica.

Dea

- A co miałoby być nie w porządku z moimi oczami? - zbił ją z pantałyku i popatrzyła na niego otwierając usta. Za chwilę jednak opamiętała się. Zacisnęła wargi w wąską linię. - Nie jestem ani mała, ani złośliwa. Nie lubię jak się mnie dotyka. - oczy jej pociemniały

Uciec, uciec stąd! Za dużo słów.. Za długo... Znów ktoś mnie nazwie brzydkim dziwadłem.... - krzyczało coś w jej głowie

Gaspard

-Ja mam rączki tutaj.- wyciągnął ręce przed siebei jak w geście "to nie ja".

Dea

W jej oczach szalał sztorm. Prychnęła w odpowiedzi, naciągnęła czapkę głębiej i odwróciła się. O mało co nie wpadła na stojącą obok dziewczynę. Zaklęła cicho. Odwróciła się raz jeszcze, ale tam stał on. Zaklęła ponownie. Przez chwilę wahała się, w którą stronę pójść. Usilnie starała się nie rozglądać za bardzo na boki. W końcu westchnęła ciężko i powiedziała:
- Przepraszam, czy moglibyście mnie przepuścić...

Gaspard

-Jakie to miłe wszystko.- odsunął się grzecznie.
-Podrzucę Ci bardziej krwawe książki kiedyś.- szeroki uśmiech.

Dea

Odwróciła się. Oczy rozbłysły na chwilę. Znów pociemniały. Zastanawiała się czy on nie kpi. Ciekawość zwyciężyła. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Czyje? - zapytała mając na myśli autora

Gaspard

-Masterton? Mam słaby akcent. Ja nei ten kontynent jestem.- wzruszył ramionami.

Dea

Pokiwała głową i uśmiechnęła się szeroko
- Lubię go. Pisze lepiej niż King. Czasem czytam też Herberta i Huff. Ale to nie to samo co mistrz Masterton. Dziękuję. Lepiej już pójdę. Nie bedę przeszkadzać - rzuciła szybkie spojrzenie na dziewczynę.

Gaspard

-A no tak, bo ja ja podrywałem.- westchnął i uśmeichnął się do Dei. Spojrzał na Leah.
-No to co? Ciebie też nie moge dotykać?- puknął palcem w ramię Leah.

Dea

Odwróciła się jeszcze raz. Zawahała się.
- Lubię też Koontza -wybąkała i szybkim krokiem poszła w stronę szkoły

Leah

-Spodobałeś się tej małej... -fuknęła z lekka zaskoczona i roześmiała się- Szalejesz... -wymruczała po chwili.

Gaspard

-Wolę wyższe.- poruszył cwanie brwiami i wyszczerzył się złośliwie do niej.

Gość

Ah, no i szkoła zaczyna tętnić życiem!
Pomyslała Jess patrząc na trójkę ludzi stojącą przy wejściu
Ciekawe o czym gadają
Wstała i przeniosła swoje wychudzone siedzenie na ławkę bliżej aby lepiej móc wyłapywać gorące plotki.

Leah

-A mała lubi Koontza i Mastertona... -wyszczerzyła się już bardziej przyjaźnie.

Gaspard

-No i? Małe bo małe, czupurne. W moim typie. Chociaż wiesz, masz i tak zawsze numer jeden.- posłał jej szaleńczy uśmiech.

Leah

-Znaczy się... "W dzisiejszym losowaniu Twojego szczęśliwego numerka wypadła jedynka"-prychnęła- A zestaw liczb to od 1 do...?

Gaspard

-Dla Ciebie od 1 do 1. Ewentualnie od 1 do 2.- zmrużył lekko oczy.
-Leah, co Ty taka nerwowa co?

Leah

Spojrzała na Gasparda i wymiękła.
-Po prostu ostatnio nie mam humoru...-zmarszczyła nosek- Śnią mi sie jakieś cholerne glupie wilki i nie mogę spać...-westchnęła- Może potrzebuje psychoterapeuty?- mruknęła ironicznie.

Gość

Zaparkowała szkolnym parkingu i wysiadła z autka. Rozejrzała się i westchneła. Nieczęsto jej sie to zdarza, ale nowa szkoła nie jest łatwa. Poprawiła torbę na ramieniu i ruszyła w stronę wejścia. Czuła się dziwnie, ale mimo się usmiechała. W końcu najważniejsze jest pierwsze wrażenie.

Gaspard

-Absolutnie nie. Chyba, że ja byłbym psychoterapeutą.- spojrzał na nią krzywo, a po chwili poruszył zachęcająco brwiami.
-moge sie urwać dla lekcji dla Ciebie jak chcesz pierwszą sesję teraz zaraz.

Leah

Zmierzyla Jackie wzorkiem od stóp do głów i to wtedy przeszyła ją myśl, że ma przed sobą niezłą laskę. Westchnęła cicho i przysunęła się bliżej Gasparda. Zawsze zastanawiała się czemu mężczyźni pochodzący z La Push, są tacy... "gorący". Uśmiechnęła się do swoich myśli.
-Po 2 godzinie? -zapytała- Pierwszy mam angielski... drugi wf... Reszte mogę sobie darować.

Gaspard

-No spoko. Co ja mam pierwsze?- siegnął do kieszeni spodni po wymemłana kartkę. Oczywiście zamiast na kartkę zerknął na blondynkę uśmiechajacą się wkoło.
-Aha, program "dobre wrażenie".

Leah

-Ważne że Działa... -powiedziała z nieśmiałym uśmiechem. Wyciągnęła dyskretnie paczkę papierosów z torebki i zanurkowała w kieszeni spodni... Gasparda żeby znaleźć zapalniczkę