Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:54, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Aaron nie poddawał się łatwo. - Milczysz... Ładnie. - obrócił zegarek na nadgarstku, przekrecił się z powodu zbyt luźnego paska. Poprawił to i ciągnął dalej - Jesteś odemnie uzależniona - powiedział stwierdzając po prostu fakt. Teraz już nie pytał. Wiedział lepiej. Wybrał jego zdaniem jej najczulszy punkt i powiedział - Do kogo dzwoniłaś kiedy zgubiłaś się ciemną i zimną nocą w Port Angeles? Kogo prosiłaś o pomoc jak nie mnie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Sob 17:56, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:02, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Wzruszyła jedynie ramionami i popatrzyła w stronę okna. Stała się obojętna z jej wnętrza bił ogromny chłód. Tymi kilkoma słowami oddalił ją od siebie o świetlną galaktykę. Kpił z niej, wyśmiewał poniżał, bo taki miał charakter, ale postanowiła dzielnie się trzymać jedynie zacisnęła mocniej dłoń na pościeli a jej tętno wzrosło powodując ból głowy. Skrzywiła się nieznacznie lecz nie dawała poznać po sobie, że cała się w środku gotuje. Poczuła nieprzyjemne drapanie w gardle, takie samo kiedy miała stłuczkę. Poczęła masować sobie skroń by ból znów zelżał. Milczała. Uparcie. Taki miała charakter gdy raz już powzięła decyzję nie łatwo się z niej wycofywała. Chciał by zamilkła, a więc i tez tak uczyniła. Na jej skronie wypłynęły delikatne kropelki potu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:12, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
- No i w końcu... - zakończył swoją tyradę wzruszając ramionami - jednak coś musisz we mnie lubić, tak? - uśmiechnął się do niej uroczo, jakby nie był w pełni sobą - Przyjęłaś moje zaproszenie na obiad. - ukłonił się znów przed nią lekko - I nie odmówiłaś, kiedy zapytałem czy mogę dziś wpaść. - był pewny swej dedukcji. Oparł się ramieniem na oparciu krzesła i spoglądał na Marikę ze spokojem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:20, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
- Taaa... - powiedziała tylko tyle niezdolna wymyślić nic innego, nie potrafiła się skupić na niczym konkretnym, łeb zaczął jej pękać , nawet nie wsłuchiwała się dokładnie w to co on mówił. Udręczona drżącą dłonią wzięła kubek z herbatą. Napiła się trochę by ugasić drapanie w gardle, ale ono ani na chwilę nie chciało ustąpić. Gdy próbowała odstawić kubek o mało co jej nie wypadł z dłoni w ostatniej chwili udało jej się jakimś cudem go pochwycić i odstawić na swoje miejsce. Położyła głowę na poduszce teraz masując już obydwie skronie. Pobladła. Dość ciężko jej się oddychało, czuła jak by czasem po prostu nie mogla nabrać powietrza w płuca i zaraz miała się udusić. Przymknęła powieki próbując się uspokoić. Jej starania były bezskuteczne, a serce waliło co raz to szybciej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:27, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Aaron zaniepokoił się widząc tym co dzieję się z Mariką. Czyżbym naprawdę ją zdenerwował? Wstał z krzesła i nachylił się nad nią. Jego twarz znalazła dokładnie nad jej. Patrzył na nią bacznie, analizując to co widział. - Zawołać lekarza? - zadał głupkowate pytanie. Jeśli nie wiedział co się dzieje to tracił kontrolę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:33, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Kiwnęła głową w odpowiedzi aby to uczynił, nie była zdolna mówić. Czuła jak ją opuszczają wewnętrzne siły. Zacisnęła znów kurczowo palce na pościeli jak by to była jej jedyna deska ratunku. Potrzebowała świeżej dawki tlenu, którego tak zaczynało jej brakować. Ból głowy był nie do zniesienia, czuła jak coś z całej siły napiera na jej głowę. Wydala z siebie cichy jęk, miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy z jej piersi i uśmierci ja tym na zawsze. Przeraziła się w głębi siebie. Spojrzała na Aarona wręcz błagalnym wzrokiem, w którym kryło się cierpienie i ból jaki czuła wewnątrz swego ciała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:41, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Kiwnął szybko głową i wypadł na korytarz. Zawołał pielęgniarkę a ta lekarza. Ta dwójka weszła pospiesznie na salę a Aaron zajął miejsce w kącie obserwując wszystko w milczeniu. Czekał w spokoju aż skończą. Wiedział że to była jego wina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:53, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Lekarz widząc jej stan zdrowia zmartwił się a na jego czole pojawiły się widoczne małe bruzdy. Uchwycił jej dłoń, wyczuł bardzo nienaturalnie przyśpieszony puls, szybszy od poprzedniego. Nakazał pielęgniarce przynieść maskę tlenową. Wypadła na korytarz biegnąc po sprzęt. Począł mierzyć jej tętno. Kiedy skończył zdenerwowany sam wyszedł na chwilę z sali po chwili wracając do sali z pielęgniarką, która w dłoni trzymała maskę tlenową, po chwili miała już ją założoną na twarzy a tlen począł dobiegać do jej płuc. Zrobili jej bardzo silny zastrzyk. - Niech się Pani uspokoi, nie wolno się Pani w żadnym wypadku denerwować, bo może to się zakończyć bardzo źle. - Lekarz mówił poddenerwowanym głosem, próbując zapanować nad sytuacją. Po kilku minutach kiedy zastrzyk zaczął działać uspokajała się. Jej ciało się rozluźniało lecz w oczach wciąż pozostał strach. - Czy są już wyniki badań tej Pani? - lekarz zapytał pielęgniarkę, która z zakłopotaniem mu asystowała. - Lada chwila powinny być, pójdę i pośpiesznie laborantki. - powiedziała. Lekarz jej kiwnął a ona zniknęła za drzwiami sali. Marika na wszystko była obojętna jedynie czuła jak coś przynosi jej ciału niewysłowioną ulgę. Doktor widząc to uspokoił się nieco i mówiąc do Aarona, aby jej nie denerwował i miał na nią oko do póki nie wrócą , sam zniknął za drzwiami pozostawiając ich samych sobie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:04, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Siedział cicho w swym kącie. Skrzyżował ramiona na piersi i wyciągnął przed siebie nogi. Wolał nie podchodzić do jej łóżka. Cholera, denerwować mi się ją zachciało... - uśmiechnła się mimowolnie. Wiedział że wyszło mu wspaniale - Aż za bardzo ty skończony idioto - dodał gorzko w myślach. Zajmował sie grzecznie sam sobą, nie denerwował Mariki i nie odzwał się ani słowem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Sob 19:09, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:13, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Leżała spokojnie. Jednakże kiedy w miarę oprzytomniała i doszła do siebie, zrzuciła maskę tlenową i podniosła się na łóżku. Podwinęła kołdrę i w koszuli szpitalnej wstała z łóżka na miękkich nogach. Nie zważała na protesty Aarona i również zignorowała jego mordercze spojrzenie, które nakazało jej pozostać w łóżku. Musiała iść niezwłocznie do toalety i siłą by jej nie zatrzymali. Jakoś wyminęła faceta, ledwo podchodząc do drzwi, zaczerpnęła powietrza i otworzyła drzwi wychodząc na korytarz. Gestem ręki nakazała mu pozostać w sali a sama zamknęła za sobą drzwi i ruszyła w strone toalety. Prawie zderzyła się z jakimś mężczyzną . Nagle stanęła jak wryta. Przed nią stał nie kto inny jak winowajca wypadku. W duchu uśmiechnęła się triumfalnie, jej przeczucie ją nie zawiodło. Posłała mu ostrożne spojrzenie zatrzymując go. Nie zważała na jego groźne spojrzenie. Miała to wszystko gdzieś. Postanowiła uzyskać od niego informacje za wszelką cenę.
/ Korytarz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:49, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
/ Korytarz.
Weszła do Sali uśmiechnięta od ucha do ucha jak małe dziecko. Aaron od razu wyłapał zmianę jej nastroju. Nic nie mówiąc udała się do łóżka i przechodząc obok niego rzuciła mu od niechcenia kartkę z danymi Adama. - Proszę. - rzekła nie wyjaśniając nic więcej. Położyła się w łóżku, wyprostowała sobie nogi i ułożyła wygodnie głowę na poduszce wciąż się szczerząc. - Nie myślałam, że to będzie takie proste. - W końcu się odezwała do Aarona, który z zdziwioną miną wpatrywał się w kartkę jak by chciał powiedzieć jak Ci się to udało. - Nic nie jest niemożliwe . -rzekła wesołym tonem spoglądajac na niego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:56, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Marika weszła do sali uśmiechnięta od ucha do ucha. Aaron zaczął się zastanawiać skąd ta nagła zmiana. Ruszył sie z kąta i poszedł pod jej łózko. Usiadł na krzesle lekko zdezorientowany. Kiedy złapał kartkę zrozumiał. Adam Knight, 11.07.1980, Nowy York... - Widziałaś go? - zapytał podnosząc na nią wzrok - Dlaczego mnie nie zawołałaś? - zapytał z wyrzutem. Był zły że taka okazja przeszła mu koło nosa. Zgiął karteczkę na pół i oddał ją Marice - No widzisz. - uśmiechnął się mściwie - Masz to co chciałaś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:03, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie to Ty tego chciałeś a ja jak to już powiedziałeś Ci ulegam. - dodała kpiąco. Wzięła od niego kartkę i położyła ją na szafeczce. - Nie zawołałam Cię bo nie było na to po prostu czasu. - rzekła szczerze. - Facet nie wyglądał za dobrze, wzięłam od niego dane i sobie po prostu poszłam. - mówiła usatysfakcjonowana. - Także jego dane już mamy teraz pozostaje mi kwestia w końcu wyjścia stąd w cholerę, nie mam ochoty tutaj już przebywać i chyba najzwyczajnie w świecie wypisze się na własne żądanie. - powiedziała dość poważnie spoglądając na niego spod przymrużonych oczu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:11, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Uleglaś mi? - pomyślał uśmiechając się niewinnie do kobiety. - Jak mogłaś mnie nie zawołać? - zapytał chichocząc - A tak chciałem go spotkać osobiście... - zaczął jęczęć - Jaka szkoda... - potoczył wzrokiem pełnym żalu po suficie. Zaciął się nagle słysząc jej ostatnie słowa - Zgłupiałaś? - zapytał wojowniczo unosząc w górę lewą brew, która zadrgała lekko dwa razy. Z pewnością był nerwowy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:20, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
- Następnym razem w takiej przypadłości na pewno Cię zawołam. - Powiedziała wesoło kręcąc głową. - I wcale nie zwariowałam mam już dosyć tego szpitala, tutaj idzie jedynie oszaleć nic więcej. - wymamrotała. - Przecież mają moje dane, kiedy będzie trzeba powrócę tutaj, będę przestrzegać zaleceń lekarza tylko niech mi nie karzą tutaj zostawać , nie chcę, nie mogę wolę w zupełności wrócić do motelu. - rzekła spokojnie nie zważając na to, że go to zdenerwowało, nie sądziła by miał ku temu powody skoro jest mu taka obojętna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:27, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
- Przed chwilą - wskazał na nią palcem - Zdychałaś na tym łóżku - zauważył zgryźliwie - Nie sądzę by był to dobry pomysł. Mnie sobie ignoruj do woli, proszę bardzo, - powiedział wzruszajac ramionami i rozkładając bezradnie dłonie - ale nie utwierdzaj mnie w przekonaniu że jesteś aż tak głupia i nie dbasz o swoje zdrowie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:40, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
- Och jak by Ci zależało na moim zdrowiu - zauważyła cierpko. - Niby dlaczego sądzisz, ze powinnam się Ciebie posłuchać? Myślisz, że nie potrafię o siebie zadbać tak? Owszem zdychałam nie pierwszy raz i nie ostatni. Poleż tu na moim miejscu trochę to tez będziesz miał ochotę wyjść. - Rzekła zgryźliwie krzywiąc się. - I przestań mi wciąż powtarzać, że jestem głupia, bo nie jestem zrozumiano? - popatrzyła na niego krzywo. - Czasem i może mylę się w swych decyzjach, ale człowiek uczy się na błędach lecz wcale nie oznacza to, że mam przylepę głupia. - Zirytowała się. - Zresztą Ty i tak już sobie wyrobiłeś o mnie zdanie więc po co ja to mówię. - mówiła zrezygnowana.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Sob 23:42, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aaron
Człowiek
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:47, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
- Dokładnie. Po co ja tu siedzę? - zadał sobie pytanie retoryczne. Omiótł spojrzeniem salę i zatrzymał wzrok na kobiecie siedzącej przed nim w piżamie - Twoje zdrowie. Twoja decyzja. Twój problem - złapał kurtkę i zdenerwowany wyszedł z sali. Dla mnie ty i głupota to już coś nierozerwalnego. Zbulwersowany jej lekkomyślnością poszedł do domu.
/ Dom Aarona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:09, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Nie przejęła się w ogóle tonem jego głosu ani nawet tym, że swoją decyzją go zdenerwuje raczej nawet ją to zadowalało. Uwielbiała robić mu na przekór, ale i też faktycznie miała dość tego szpitala. Nie widziała sensu aby wciąż tutaj leżeć, było to jak dla niej zbyteczne. Dlatego nie zważając na nic powstała z łóżka, z szafki wyjęła swe ubrania i poszła za parawan się przebrać.Kiedy akurat się zdążyła przebrać do sali weszła pielęgniarka, widząc jej poczynania zmierzyła ją morderczym spojrzeniem. Marika nawet na to nie zareagowała. - A Pani dokąd się wybiera? - zapytała zdezorientowana pielęgniarka. - Jak to dokąd oczywiście, że do domu wypisuję się na własne żądanie. - powiedziała Marika. - Ale, ale nie może Pani to nazbyt niebezpieczne i radziłabym jednak pozostać Pani w szpitalu. - mówiła dalej pielęgniarka próbując ją przekonać. - A ja myślę, że jest to nazbyt zbyteczne, macie moje dane osobowe, wyników jeszcze nie ma a ja nie zamierzam tu bezczynnie wciąż leżeć. - powiedziała oschle. - Ale proszę się nie martwić będę przestrzegać zaleceń lekarza i gdy tylko będą wyniki powrócę tutaj, wystarczy, że poinformujecie mnie o tym telefonicznie. - Dodała twardo nie ustępując. - W takim razie proszę podpisać deklarację. - powiedziała pielęgniarka i wyszła z sali po chwili wracając z karta i długopisem. Marika sprawnie złożyła swój podpis. Poprawiła się i nie chcąc na nic czekać wyszła z sali pozostawiając pielęgniarkę samą. Po drodze wezwała taksówkę i wyszła przed teren szpitalny z zamiarem udania się do motelu. - To się Aaron wścieknie i tak myśli, że jestem głupia dlatego mnie to nie obchodzi, mam prawo robić to co chcę. - myślała z zadowoleniem.
/ Korytarz / Teren przed szpitalem / Motel u Selene
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cassandra
Człowiek
Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 23:06, 17 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
/recepcja
Cassandra została zawieziona tu. Po zrobieniu podstawowych badań i opatrzeniu jej głowy lekarze pozostawili ją by doszła do siebie. Cały czas była na poglądzie. Cały czas nie przytomna. Musisz walczyć...Obudź się! Wiedziała że musi się obudzić, jednak nie miała dla kogo. po co więc żyć? musiała mieć jakiś powód. Dla nowego jutra... Usłyszała czyjś męski głos w swej głowie. Zapadł jej mocno w pamięć. W końcu zaczęła się wybudzać. Pielęgniarka od razu zawołała lekarza. Gdy Cass otworzyła oczy stał nad nią siwy mężczyzna.
- Jak się czujesz ? - zapytał spokojnie obserwując ją. Cass zastanowiła się chwilę.
- D...Dobrze - powiedział niepewnie. Leżała nadal. Mięśnie ja trochę bolały i głowa.
- Jak się nazywasz i ile masz lat? - zapytał doktor.
- Nazywam się Cassandra Kappel i mam 18 lat - powiedziała a lekarz zamyślił się.
- Czy nie byłaś przypadkiem w mojej klinice? jestem doktor Jensen -Teraz ona się zastanowiła. Tak, pamiętała tego mężczyznę. Chyba tylko on uważał zjawy za coś ciekawego.
- Tak...Bardzo możliwe że byłam - odparła i podniosła się delikatnie do pozycji siedzącej.
- Gdzie teraz mieszkasz? -zapytał z ciekawością.
- w Forks. Moja matka nadal mnie ignoruje - powiedziała trochę smutno. Chciała być już u siebie, w swej samotni.
- Czyli nie ma kto po ciebie przyjść? - doktor znał jej sytuację. Cass pokiwała tylko głową. Lekarz zbadał ją jeszcze i uznał że może na razie opuścić szpital.
- Panie doktorze... Niech pan mnie nie wysyła do psychiatryka - Zaczepiła go i poprosiła z błagalną miną.Nie chciała tam wracać.
- Cassandro,nie wyślę Cię tam bo nie mam powodów - powiedział i uśmiechnął się porozumiewawczo. Cass gdy dostałą karteczkę z wypisu wystała i zasłoniła zasłonki po czym przebrała się. Wyszła czasem lekko się chwiejąc . Zmieniła nagle palny.POszła do parku.
/Park
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cassandra dnia Śro 19:28, 23 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:47, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
/ Izba przyjęć
Oparł się o drzwi szczękając zębami z zimna. Rozejrzał się po sali. Była mała, dla Adama obskurna. Ściany miały kolor pastelowej zieleni, sufit był standardowo biały. Zerknął z nadzieją w tył, na klamkę ale nie było niczego czym mógłby się odgrodzić od reszty. Nie mogę się tu zamknąć i zdychać? Dlaczego? Chciałbym... Podszedł do łóżka i usiadł na nim bez życia. Po chwili wpadła pielęgniarka z lekami. Stanęła przy nim a Adam spojrzał na nią pytająco - Proszę, lekarz kazał wziąć. - wyciągnęła ku niemu dłoń z małym kieliszkiem w którym znajdowało się kilka tabletek - Jest pani pewna? Ponoć jestem uzależniony... - kiedy kobieta pokiwała głową, Adam wyciągnął dłoń. Wysypała je a on łyknął. Popił wodą. Wyszła a on położył się. Okrył szczelnie kołdrą i zamknął oczy. Zwinął się znów w kłębek i zapragnął nie oglądać dziś nikogo więcej. Z jednym wyjątkiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:47, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
/ Dyżurka lekarska
Przystanęła pod drzwiami kładąc drżącą dłoń na klamce. Nabrała głęboki wdech w płuca i nacisnęła ją wolno otwierając drzwi. Zajrzała do środka a jej wzrok padł na łóżko na którym Adam leżał zwinięty w kłębek. Weszła i zamknęła za sobą drzwi. Starała się przybrać jakiś neutralny wyraz twarzy, jedynie jej oczy tak ciemne zdradzały to co przeżywa w środku siebie. Jej kroki tak teraz zrównoważone i ciche stawiała jeden po drugim. Podeszła do łóżka. Przyciągnęła sobie nogą jakieś krzesło i przysiadła na nim. Wyciągnęła pobladłą, rozpalona dłoń w kierunku Adama. Położyła ją na kołdrze, którą był szczelnie opatulony i ani więcej drgnęła. Nie odezwała się. Nie potrafiła. Ponownie spuściła wzrok. Lekkie drżenia jakie nią wstrząsały były idealnie wyczuwalne. - Dlaczego? - w końcu padło te jedno jedyne słowo z jej ust pełne bólu i smutku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 11:51, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy Marika weszła na salę Adam zacisnął pobladłe usta i poczuł jak traci siły. Przejechał silnie drżąca dłonią po zimnej twarzy. Przymknął powieki i pozwolił by czarna grzywka swobodnie je ukryła. Obrócił głowę. Po chwili spojrzał jednak na Marikę raz jeszcze. Upewnił się raz jeszcze że widział to co widział. Nic innego jak pogardę, współczucie i żal. Żal dominował w jej oczach. Odbijał sie wyraźnie na pobladłej twarzy. Oddychał szybko i płytko. Przełknął ślinę czując tępy ucisk tam gdzie powinien być jego żołądek. Stękając i pojękując, powoli i ociężale przekręcił się na drugi bok. Nie chciał oglądać twarzy narzeczonej. Ten obraz sprawiał mu jeszcze więcej bólu niż wszystko przez co przeszedł już dziś. Przysunęła sobie krzesło i usiadła przy jego łóżku. Dlaczego? - Mówiłem. - powiedział cichym bolesnym tonem - Wcześniej czy później mnie znienawidzisz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:09, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Zacisnęła usta w wąską linię. Dobrych kilka minut milczała. Układała sobie w głowie jakąś sensowną wypowiedź, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Uniosła lekko głowę w górę. - Nie Adamie. Nie nienawidzę Cię. - odpowiedziała szczerze bo tak faktycznie było. Wciąż go mocno kochała. - Jedynie sprawiłeś mi wielką przykrość. Okłamałeś mnie. Cały czas mnie okłamywałeś ukrywając przede mną ile faktycznie bierzesz. Przecież Cię prosiłam. Tak bardzo Cię prosiłam nie bierz. Ja wiedziałam, ze ten sen nie śnił mi się bez powodu. - mógł sobie przypomnieć rano jej przestraszoną, zapłakaną twarz przeżywającą katusze. - Dlaczego tak postąpiłeś? Dlaczego zrobiłeś krzywdę sobie i mnie? Czy ja Ci źle życzyłam? Dlaczego nie potrafiłeś być ze mną do końca szczery. Nie zaufałeś mi w pełni. Nie otworzyłeś przede mną. Okłamałeś mnie. - to ją właśnie najbardziej bolało. Jego kłamstwo zniszczyło wiele z pięknego co mogło ich jeszcze spotkać. Stosunek Mariki do Adama od tej pory już nie będzie taki sam jak był. - Dlaczego na mnie nie patrzysz? Odrażam Cię? Boisz się mnie? Niepotrzebnie nie zrobię Ci większej krzywdy niż już sam sobie zrobiłeś. Nie potrafisz mi spojrzeć w oczy po tym? - to również ją bolało, że odsuwa się od niej. Nie chciał patrzeć na nią. Chwyciła się wolną dłonią po brzuchu gładząc go aby ukoić skołatane nerwy, które szkodziły i jej i dziecku. Musiała je uspokoić. Przymknęła swe powieki by po chwili znów je otworzyć. Wlepiła swoje spojrzenie w plecy A dama. - A może chcesz abym sobie poszła? Chcesz bym Cię zostawiła? Potrzebujesz spokoju? Chcesz odpocząć ode mnie? Chcesz... - sama nie wiedziała czego chce. Myśląc, że go zna myliła się. Nie znała go właśnie jej to dobitnie udowodnił. Żyła w jakimś zakłamanym świecie pozorów. Była zbyt szczęśliwa by to było prawdziwe. Wiedziała, ze prędzej czy później stanie się coś co zaważy na jej szczęściu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:28, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Otworzył oczy. Utkwił wzrok w Marice - Nie? - nie mógł jej uwierzyć - Nie...? Za to co ci zrobiłem? Co wam zrobiłem? - Nie okłamałem cię! Nie robiłem tego celowo. Przecież tabletki... Nie brałem ich by polepszyć sobie samopoczucie. Tak... Ale nie jestem lekomanem... - Prosiłaś. - przyznał jej rację - Nie myślałem kiedy łykałem kolejna aspirynę. - mówił tonem bez wyrazu. Mogła doszukać się tam szczerości i skruchy. Nie wiedział jedynie czy zechce to dosłyszeć - Nie zrobiłem krzywdy... Nie celowo. - nie podniósł głosu. Nie miał siły. Nie wyobrażał sobie krzyknąć na Marikę choć wszystko to co powiedziała bolało go coraz bardziej - Okłamywałem cię. - przyznał się - Robiłem to dlatego bo... Bo nie chciałem by tobie czegoś brakowało. Ty jesteś ważniejsza Marii. - rzekł z determinacją - Ty i dziecko. Ja chciałem sobie poradzić z tym na swój sposób. - zamknął oczy i odetchnął. Dlaczego na mnie nie patrzysz? Spojrzał na nią natychmiast. Odrażam Cię? Boisz się mnie? Pokręcił gwałtownie głową i zajęczał - Nie... Boję się.. Boję tego że... - jej kolejne pytania ścięły jego serce lodem - Nie! - zaczął wyplątywać się z kołdry - Nie... Nie zostawiaj... - usiadł przed nią zginając się w pół - Nie chcę byś poszła. Nie chcę byś mnie zostawiła. Potrzebuję spokoju i odpoczynku ale nie od twojej osoby. - pokręcił głową raz jeszcze. Widziała czubek jego głowy. Był pochylony przed Mariką w pokutnym geście. Wysunął nieśmiało dłonie w jej stronę. Zaczęły błądzić po brzuchu kobiety aż trafiły na jej palce - Przepraszam. - powiedział wpatrzony w jej kolana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:49, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie. - pokręciła lekko głową. - Już powiedziałam nie nienawidzę Cię. - westchnęła bezgłośnie. Widząc to co się z nim dzieje i słysząc jego ton głosu skapitulowała. Nie miała siły ani chęci się nad nim pastwić. Nie robiła tego specjalnie. Chciała jedynie się dowiedzieć dlaczego postąpił tak a nie inaczej. - Nie odchodzę. Przecież jestem tu. Obiecałam Ci, ze Cię nigdy nie zostawię i ja dotrzymuję danego słowa. - nie robiła tego z przymusu. Robiła to dlatego, ze go bardzo kochała. Jej dłoń spoczęła na jego głowie. Poczęła go delikatnie i uspokajająco po niej głaskać. - Cśśś... nie wierć się. Będzie Cię jeszcze bardziej boleć. - było jej żal Adama. Tak bardzo jej było żal. Momentalnie na dalszy plan zeszło to co czuła sama. On był jej całym światem pomimo tego co jej zrobił swoim postępowaniem. - Kocham Cię i nic tego nie zmieni, już to mówiłam. - powiedziała pokrzepiająco. Chciała aby się uspokoił. Chwyciła w dłoń jego palce i splotła je ze swoimi. - Już dobrze, spokojnie. Wyjdziesz z tego. Wyjdziesz, ale nie możesz brać. Nie możesz rozumiesz? - chciała aby ją dokładnie zrozumiał. - Musisz mi to obiecać. Nie możesz. Adamie jeżeli jeszcze raz weźmiesz będzie to nasz koniec. Odejdę bez słowa. Na prawdę Cię kocham i zależy mi na Tobie, ale muszę również myśleć o moim dziecku. Nie mogę go skazywać na coś takiego. Nie mogę dopuścić do tego aby jego ojciec był uzależniony od tabletek. Taki widok w końcu zabiłby mnie i tą istotkę we mnie. Przecież nie chcesz tego prawda? Obiecaj mi to. - wplotła dłoń w jego włosy głaszcząc tym samym skórę jego głowy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:06, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ale ja jak widać nie dotrzymuję. Był zrezygnowany. Jego prośby mogły zostać odrzucone. Mogło nie być Mariki, mogło nie być domu, mogło nie być niczego. Przymknął powieki. Jej dotyk był jak balsam na skołatane serce. Uspokoiła go natychmiast. Był już jej. Mogła z nim zrobić co chciała. Skazałaby go na samotną tułaczkę po świecie? Trudno. Uszanowałby jej decyzję. Marika okazała się jednak tak wspaniałomyślna że nie zrobiła tego - Nie boli... - wyszeptał - Dał mi coś... - ból był niedostateczną karą za to co zrobił. Było to za mało dla Adama. Okłamał ją. Zawiódł. Dał jej powód do tego by w niego zwątpiła. Widział to przez ułamek sekundy w jej oczach. Nie wiedziałaś co zrobić... Może ciągle nie wiesz? Zamrugał szybko odpędzając to od siebie. Kocham cię... Powiedziała mu to mimo wszystko. Nie wiedział co ma powiedzieć w zamian. Ja również? Ja też? Przecież to idiotyczne. Mowa nie oddawała niewysłowionego poczucia wdzięczności jakim pałał do kobiety siedzącej na przeciwko niego. Popatrzył na jej palce. Były rozpalone gorączką. Parzyły go. Zacisnął jednak delikatnie dłoń. Musiał się rozgrzać - Jestem spokojny. - wysłuchał jej cichych, a jednocześnie stanowczych słów. Uniósł głowę w górę. Przecież... Nie biorę. Poczuł mocniejszy skurcz. Sapnął, pochylił się znów i kiwnął głową. Dla Mariki był w stanie zrobić wszystko o co tylko by go poprosiła. Zagroziła mu czymś co było dla niego koszmarem. Jej odejście... Świat dla Adama skończyłby się bezpowrotnie. Była, nie ma i nie będzie. Nie będzie. Nie będzie przebacz. A jego wtedy nikt nie będzie żałować - Obiecuję. Marii... Obiecuję więcej nie brać. Nie chcę byś oglądała mnie takim. - zamilkł na moment. Mogę... Jeśli nie chcesz... Nie! Odrzucił to od siebie jak najszybciej. Zebrał się w sobie i spojrzał jej w oczy. Niebieskie tęczówki odzwierciedlały jego wnętrze. Ciągle zagubiony, ciągle rozdarty między jednym a drugim, oddany Marice. Musiał leczyć się na ból i strach powiązany z tym wszystkim. Dla niej musiał być silny. Uniósł dłoń przyszłej żony w górę. Zatopił się w jej spojrzeniu, musnął ustami brzoskwiniową skórę i szepnął - Obiecuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:42, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Benjamin zadba o to byś się wyleczył, ja dołożę do tego swoich starań. Tylko musisz chcieć. Musisz być na to zdecydowany. Pomogę Ci, ale i Ty musisz pomóc mi. Pomóc nam. Musisz współpracować i nie opierać się na to co będą Ci robić. Wieczorem będziesz miał gastroskopię. Wiesz, że to badanie nie jest przyjemne? Jednak musisz być grzeczny. I w żadnym wypadku nie wolno Ci wyzywać lekarzy. Zrozumiałeś? - mówiła do niego jak do małego chłopca, któremu się coś tłumaczy, aby nie robił tego, albo tamtego. Wiedziała, że Adam potrafi być bardzo nieprzyjemny i uprzykrzać życie innym. Niedawno sama słyszała to w słuchawce kiedy wyzywał Benjamina od męskich dziwek. - Dobrze. I proszę Cię nie złam tej obietnicy bo ja nie żartuję. Nie wybaczyłabym Ci tego więcej. Po takim czymś obudziłbyś się, a po mnie nie pozostałby ani jeden ślad. I nawet Martin i jego ludzie by Ci nie pomógł. - kolejny raz mu to uświadamiała. Wolała aby w pełni był tego świadomy, co się stanie gdyby znów zaczął brać. - Co do Martina, właśnie go minęłam. Och miał bardzo zaskoczoną minę on i Norman. Próbował mnie zatrzymać, ale go odepchnęłam. Jestem na niego wściekła za jego bezmyślność. Mam wielką ochotę mu dosłownie coś zrobić. - westchnęła zrezygnowana. Pochyliła głowę lekko w przód i złożyła ją na ramieniu Adama uważając aby go przy tym nie urazić jakoś.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pon 23:44, 19 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:58, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Nie znosił kiedy ktoś się do niego tak zwracał. Nie miał pięciu lat. Wiedział jak ma sie zachować. To co zrobił przy Benjaminie było spowodowane tym że odważył odebrać się jego telefon tym bardziej że dzwoniła właśnie ona. A prawo do rozmów z Mariką przez swój własny telefon miał tylko Adam bo to do niego dzwoniła i jego głos powinna usłyszeć - Zrozumiałem. - powiedział starając się by jego ton nie był obrażony. Nie mógł popsuć tego co odzyskał tylko przez taką głupotę jaką był jego cięty język. Bez różnicy mi... Niech zrobią to jak najszybciej i wypuszczą mnie stąd. Już teraz zaledwie po godzinie spędzonej w szpitalu miał ochotę uciec z tego miejsca. Pokiwał głową. Wiedział i rozumiał. Liczył się z tym co mu mówiła. Nie będzie już łykać tabletek bezmyślnie. Wyprostował się i przesunął na łóżku. Przysiadła obok niego i złożyła mu głowę na ramieniu. Pogładził lekko jej policzek, dziękując tym samym że trwa obok niego - Widziałaś go?! - zawołał i poruszył się gwałtownie. Złapał się za brzuch - On tu jeszcze jest? - zajęczał obejmując ramionami swoje tułowie - Nie rób mu nic teraz... - zaczął - Nie jestem w stanie ci pomóc... - uśmiechnął się do kobiety blado - A chciałbym. Wierz mi. - odetchnął ciężko - To... Wszystko. Wydało się. Mówiłem... - mruknął. Prędzej czy później.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:36, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Oczywiście, że jest. I jak znam życie zaraz tu wejdzie i zacznie prawić nam kazania, morały, ogólnie robić jazdę. Wisi mi to jednym słowem... To się musiało w końcu wydać prędzej czy później. Niech już lepiej będzie prędzej. Ja nie jestem jego zabawką i to moje życie. Mam prawo robić to co chcę. - powiedziała ściszonym głosem w stronę Adama. Poruszyła się niespokojnie. - Nie tak gwałtownie. Proszę Cię. Nie mogę patrzeć na to jak cierpisz. - coś się w niej robiło gdy osoba, na której tak jej zależało przeżywała męki. - Wiem Adamie, że chciałbyś mnie obronić, ale muszę się z tym zmierzyć sama. Poradzę sobie. Najwyżej poślę go do diabła. Nic mu do Ciebie. Nic mu do nas. On nie będzie przezywał za mnie mego życia ani za Ciebie. - dla niej sprawa była jasna. Nie pozwoliła by pomimo wszystko aby ktoś skrzywdził Adama. A tym bardziej aby podnosił na niego głos. Pogładziła go po ramieniu delikatnie cicho nucąc coś uspokajającego. - Powinieneś się zdrzemnąć. Musisz nabrać sił. - chciała dla niego dobrze. - Będę cały czas przy Tobie. Nigdzie nie pójdę. odpocznij. - opuszkami palców gładziła go po jego bladej twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:49, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Spojrzał na okno przed sobą - Myślałem że poszedł... - powiedział zawiedziony - Nie chcę go widzieć. Tym bardziej że... Że i ciebie widział. - potarł policzkiem jej czoło - Oczywiście że masz prawo. - siedział spokojnie tak jak go prosiła. Starał się by opanowanie brało w nim górę. Musiał być taki. Dla niej... - Nie musisz... - powiedział cicho a jego ramię trafiło na jej bark. Dłoń zawędrowała na czoło. Zawsze była pierwsza - Mam poprosić Ben'a o coś na tą gorączkę? Czym tu przyjechałaś? Mam nadzieję że samochodem. Chyba nie pieszo? - przekrzywił głowę by spojrzeć na jej twarz. Kciukiem pogładził po szyi - Odpocznę w nocy. Nie będę miał nic lepszego do roboty. Teraz... Skoro już tu jesteś. Nie będę spać. Jakbym miał... - wplótł dłoń w jej włosy - Dokończyłbym to co przerwał nam Martin.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:09, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Najwidoczniej mu się nie śpieszyło. Poza tym był przy tym jak Ci się to stało. Nie. martin taki nie jest. Swoich nie zostawia. Ale i nie wybacza łatwo. Czasami jest trudny w pożyciu. Zawsze tak było. Odkąd tylko pamiętam była walka o dominację. On nie popuści. Adam tym bardziej, że widział mnie. Wie, że poszłam do Ciebie. Już za późno. Skojarzy fakty. Będzie wiedział, ze tak na prawdę nie ma żadnej Anne. To go zdenerwuje jestem tego pewna. Poczuje się oszukany. Razem się jakoś przez to przeprawimy. To zabrnęło już za daleko. Skoro sobie nawarzyłam piwa to teraz je wypiję. Zresztą mam go gdzieś. - miała dość tematu o Martinie. Nie chciała o nim myśleć i o tym, że może tutaj przyjść burząc im spokój. - Nie trzeba, jakoś przejdzie. Wytrzymam. - kiwnęła lekko głową upewniając go w tym przekonaniu. - Wzięłam Twoje auto. Wybacz. Wiem, ze jesteś do niego bardzo przywiązany, ale nie miałam czasu biegnąc do mojego domu po swój samochód. Dla mnie liczyła się każda sekunda. Chciałam tu być jak najszybciej i jeszcze przez to o mało co bym nie wjechała w innego kierowcę powodując tym samym wypadek. - westchnęła ciężko po czym wzruszyła ramionami. - Tak bardzo ładnie wtedy grałeś, podobało mi się. Jeżeli chcesz mogę Ci jutro przywieźć Twoją gitarę. Chcesz? - zapytała nadgorliwie. Znów chciałaby usłyszeć te piękne słowa i móc w pełni w nie wierzyć. Ta cicha piękna melodia koiła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 1:25, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Swoich... - Adam zaczął się zastanawiać w głębi siebie czy chce być dla niego 'swoim'. Nie zapomni mu tego że wszedł do jego domu jak do własnego. Że postąpił wobec niego tak jak postąpił. Adam był bardzo pamiętliwy jeśli chodzi o przewinienia jakich inni dopuścili się względem jego osoby - Nawarzyliśmy go wspólnie. Anne. - jego palce znalazły się na jej karku który znów zaczął masować machinalnie i z wyczuciem. Chciał jak najdłużej odwlec to co nieuniknione. Odsunąć to od Mariki. Ochronić kobietę przez tym. Samo nie przejdzie. Kiedy opowiedziała mu o samochodzie wzruszył ramionami. Palce mocno drgnęły a w brzuchu znów coś się zacisnęło kiedy nadmieniła o wypadku. Przymknął powieki. Wypuścił powietrze ze świstem - Nie wrócisz sama do domu. - powiedział cicho. Policzył ile trwa przeciętny dyżur w szpitalu i miał dla Mariki odpowiedniego kandydata - Tak. Chcę gdyby nie sprawiło ci to problemu... - zaczął ale znów mu przerwano. Drzwi uderzyły o ścianę. I jest... - Martin... - Znów nie dajesz mi dokończyć! Adam przyciągnął Marikę do siebie. Nie spojrzał na niego - Matka cię nauczyła...? - wycedził jadowicie - Że najpierw się puka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:39, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Będzie dobrze. - kolejny raz go o tym zapewniła. Chciała aby tak było. Jego palce koiły jej napięte mięśnie karku. Przymknęła zadowolona oczy i znów poczuła się tak jak wtedy przed tymi wydarzeniami jak by nic się w ogóle nie stało. Nie myślała teraz o tym. Poczuła jak gwałtownie Adam poruszył się niespokojnie gdy napomniała o wypadku. Przeklęła siebie w duchu za swoją bezmyślność. Zapomniała jak to działa na Adama negatywnie. - Ale nic mi się przecież na szczęście nie stało. Jak widać jestem cała i 'zdrowa' tak? - zagłębiła się w jego błękitne spojrzenie. Kochała te oczy. - Oczywiście, że mi to nie sprawi problemu. Jutro Ci ją przywiozę. A co masz na myśli, ze nie wrócę dziś sama? Masz zamiar się wypisać? Wybij sobie to czasem z głowy. Musisz najpierw wyzdrowieć. - pochyliła się lekko ku niemu i już miała coś powiedzieć, kiedy drzwi trzasnęły o ścianę z hukiem. Obróciła głowę w tamtą stronę i na chwilę zamarła. Poczuła jak Adam ją przygarnia do siebie chcąc ją chronić. Posłała Martinowi mordercze spojrzenie a w końcu go zignorowała wtulając się w Adama. Było jej wszystko jedno co powie i pomyśli sobie Martin. Najważniejszy teraz był jej przyszły mąż. Zachowywała się tak jak by Martina tu w ogóle nie było co mogło go doprowadzać do szału.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martin
Człowiek
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:34, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
/ Korytarz
W trybie ekspresowym dopadł się drzwi. Z wielką siłą nacisnął klamkę i pchnął z całych sił drzwi aż uderzyły o ścianę. Buzowała w nim wściekłość co też doskonale odbijało się na jego twarzy pooranej teraz wiekowymi zmarszczkami. Postąpił krok w przód. Spojrzenie Mariki go zmroziło. Zachowywała się tak jak by był jej całkowicie obcym facetem. Wpieklił się jeszcze bardziej. Jego nozdrza roztwierały się i zamykały jak rozszarżowanemu bykowi. Dłonie zaciskał kurczowo w pięści. Postąpił kolejnych kilka kroków w przód. - Tyyyy.... - zacisnął usta aby go jeszcze nie sklnąć. - I Tyyyy... - wskazał teraz palcem na Marikę. - Okłamywałeś mnie. - powiedział z złością. - Wiedziałeś od samego początku. Nie ma żadnej Anne . Anne to Marika a Marika to Anne. - kurczowo trzymał się tego co wydedukował sam. - Zaufałem Ci. A Ty, tak bezczelnie smarkaczu mnie okłamałeś. Kryłeś ją. Doskonale wiedziałeś o tym, gdzie jest. Te Twoje miny zamartwiania się to tylko zwykły pierdolony fałsz. Egoisto pieprzony od siedmiu boleści. A Ty kretynko brawo. - zaczął klaskać w dłonie. - Gratuluję Ci inteligencji. Znikaj dalej. Uciekaj. Myślisz, że w ten sposób rozwiążesz swoje problemy? Oj to się grubo mylisz. Pogrążasz się w ten sposób jeszcze bardziej. Chciałaś ode mnie odpocząć?/ Trzeba było zostać w domu i powiedzieć, ze nie życzysz sobie abym Cię odwiedzał. Tyle wystarczyło, ale nie Ty wolałaś zniknąć bez słowa. Co myślisz, ze się nie martwiłem? Ja sobie przez Ciebie włosy z głowy wyrywam a Ty tak sobie ze mną pogrywasz. A Ty... - wskazał tym razem palcem na Adama. - Zamknij lepiej jadaczkę i się nie odzywaj. To nie Twoja sprawa. Nie jesteś z rodziny. - wewnątrz niego szalała burza mieszanych uczuć. - Zawiodłeś mnie. Oczywiście nie znaczę dla Ciebie nic, to zrozumiałeś doskonale mi pokazałeś Adamie gdzie mnie masz. Nie chciałeś ze mną pracować? Mogłeś odejść nikt Cię nie trzymał. Wkurwiłeś mnie, rozumiesz? Ktoś miał rację jesteś pieprzonym egoistą, samolubem i nie wiesz co to uczucia. Myślisz tylko o własnej dupie. Jak tu sobie dogodzić. Koniec, rozumiesz koniec. - nie podchodził do nich bliżej nie chciał im a zwłaszcza jemu zrobić krzywdy przez to że jest zdenerwowany.
_________________
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:50, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Spojrzał na niego. Ogólna prezencja Martina rozśmieszyła go. Adam nie wiedział o co tak w zasadzie się wkurza. Miał Marikę przed oczami. Całą i zdrową. Prawie. Pokręcił głową i zapatrzył się znów na okno - Co ja? Powiedź Feretti... - przedrzeźniał go złośliwie - Zrobiłem ci coś złego? - zapytał tonem niewiniątka. Wsparł dłoń na materacu i przekręcił tułowie na tyle ile mógł nie krzywiąc się - Wiesz Martin... - uśmiechnął się kpiąco - Wyglądasz sto razy lepiej jak cię nie widzę. - to było na powitanie. Odgarnął leniwie włosy w tył i wzruszył ramionami - No i co z tego? - tak jak i Marice Adamowi było bez różnicy co powie Martin. Odwrócił kota ogonem - Nigdy nikogo nie okłamywałeś? Dziwnie jak ktoś wpuszcza w maliny ciebie? Trudno. - mruknął patrząc jak skacze mu ciśnienie. Zabawę miał z tego przednią. Zaciekawieni pacjenci zaglądali na jego salę ukradkiem. Zacisnął lekko dłonie - Pierwszy raz nie zawsze bywa przyjemny... Tak. - rzekł kpiąco - Gratuluję inteligencji. Marika to Anne i odwrotnie... - wywrócił oczami - Tylko nie egoisto. - warknął a w oczach coś mu błysnęło. Z egoizmem skończył już dawno - Zapytaj Marii... Ona ci powie, wie najlepiej. - zerknął na nią i uśmiechnął się krótko - Czy jestem cholernym, skończonym egoistą... - zamilkł by dać Martinowi możliwość powiedzenia tego co leżało na jego zmartwionym sercu do końca. Oczy Adama wodziły po twarzy kobiety. Widział jak oczy Mariki czernieją z każdą sekundą. Uwielbiał kiedy takie były. Zaczął odliczać sekundy do jej wybuchu. Nie moja sprawa?! - Nie zamknę! - ryknął na Martina - Bo ta sprawa jest bardziej moja niż ci się wydaje! - wstał i chwycił lewą dłonią poręczy łóżka. Wyprostował się a prawą wziął pod bok - Marika nie jest kretynką! Nazywaj tak siebie. Idioto który dałeś się nabrać na dziecinne bajeczki! Wyobraź sobie... Ale... - zaśmiał się odchylając lekko w tył - Czego ja wymagam od twojego ograniczonego umysłu? Przez tą ucieczkę... Poukładała sobie wszystko. Nie pojmujesz? Nie?! - zaczerpnął powietrza - Mylisz się mówiąc że nie jestem z rodziny. Już w niej jestem. - powiedział wyraźnie i dobitnie. Dla Adama była to formalność. Kolejna okazja do sprawienia Marice przyjemności. Powtórzył określenia jakimi obdarzył go Martin - Mam gdzieś... - wysyczał jadowitym tonem mrużąc oczy - to co o mnie myślisz... - przekrzywił głowę i machnął dłonią znudzony - Koniec? Proszę bardzo... - prychnął. Znów dostał to czego chciał.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 14:02, 20 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:17, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Wywody Martina, jego krzyk i pretensje ją denerwowały. Przełknęła nawet to, że nazwał ją kretynką. W zasadzie wisiało jej to, ale to co mówił o Adamie spowodowało, że nie wytrzymała. Dostała nerwicy choć denerwować się nie powinna w takim stanie. Popatrzyła na Adama, który wstał z łóżka. - Kochanie proszę Cię połóż się do łóżka. Nie wolno Ci się teraz przemęczać. - Pogładziła go po ramieniu delikatnie podprowadzając do szpitalnego, niewygodnego łoża i pomogła położyć. Po tym wyprostowała się i w końcu spojrzała na Martina. Również zaczęły ją drażnić babcie co rusz zaglądające do ich sali. Nie wytrzymała i się zaczęło. - A wy czego tu? Sensacji szukacie? Wypad mi stąd do swoich sal oglądać nudne telenowele, ale już! - naskoczyła na jakieś starsze panie, które poczuły się zdezorientowane, ale i zawiedzione tym, że ktoś je upomina i ucina szansę na dobry temat. Postąpiła kilkanaście dobrych kroków w przód i podeszła do drzwi aby je zamknąć. Chwilę później zostały zatrzaśnięte przez zbyt mocne włożenie energii w nie przez Marikę. Powróciła do Adama i zasiadła obok niego. - To Ty zamknij jadaczkę i słuchaj tego co ja Ci powiem. - popatrzyła na kuzyna mściwie. - Nie waż się nigdy więcej mówić tak do mojego przyszłego męża... - zaznaczyła na wstępie. Patrzyła jak na twarzy Martina maluje się szok. Mówiła wciąż podniesionym głosem, ale już dużo mniejszym niż wcześniej. Nie chciała zaszkodzić swojemu maleństwu. - Tak Martinie co się tak dziwisz? Zaręczyliśmy się. Jest to szokiem dla Ciebie? Miło. Martwiłeś się? Przecież jestem przed Tobą więc dlaczego się nie cieszysz a tak ujadasz tym pyskiem jak pies ze wścieklizną? Poproszę Benjamina da Ci jakiś zastrzyk, albo zawieziemy Cię do weterynarza. - powiedziała kpiącym tonem głosu. Musiała najpierw się na nim wyżyć za to wszystko. Machnęła ręką. - Dla Twojej wiadomości nie jestem kretynką bo mam więcej rozumu niż Ty. Ale co ja Ci będę tłumaczyć? Ty wiesz i tak swoje. - pokręciła głową. - A teraz posłuchaj. Adam nie ma z tym nic wspólnego a przynajmniej w pewnym stopniu. Tak samo jak Ty nie wiedział o moim wyjeździe bo to nie było planowane, w przeciągu kilku minut podjęłam taką decyzję, spakowałam się i wyruszyłam w drogę. Trafiło na Nowy York. Zatrzymałam się w tamtejszym hotelu. Do Adama odezwałam się tylko z tego względu, że obiecałam mu iż powiadomię go o moich wynikach badań. Jemu również na początku nie chciałam powiedzieć gdzie jestem, ale w końcu jakoś się tak stało, że wyjawiłam mu ten sekret obdarzając go tym samym zaufaniem. Przyjechał do mnie sprawiając mi tym samym niespodziankę. Nie wiedziałam o tym w ogóle, że chce przyjechać. Zabrał mnie z hotelu do swojego mieszkania, które mi udostępnił. Musiał wracać. Jednak wcześniej wspaniale razem spędziliśmy wspólny czas. Pozwolił mi się do siebie zbliżyć jak nikomu innemu. Dwa dni później znów przyjechał nie mogąc beze mnie wytrzymać. I vice versa. Zakochałam się. Cóż tak akurat trafiło i moja miłość została odwzajemniona. - zrobiła lekką pauzę aby nabrać powietrza w płuca i przełknąć ślinę. - Adam opiekował się mną i nadal się mną opiekuje, obdarzał niebywałą troską, zaufaniem, nawet mogę przyznać, ze czasem jest nadopiekuńczy. Trzeba było go widzieć kiedy poszliśmy wspólnie do lekarza i na monitorze zobaczył tą małą istotkę rozwijającą się we mnie. Jaki on był szczęśliwy. Kocha mnie i to dziecko i nie jest ważne że to nie jego, dla nas to my jesteśmy rodzicami. Rozumiesz? -splotła sobie swoje dłonie z dłońmi Adama. - Nie znasz go ani trochę. I powinieneś się na prawdę cieszyć skoro się zamartwiałeś, że trafiłam w tak dobre ręce. Adam chciał Ci powiedzieć. Chciał, żebyś wiedział, ale to ja nie chciała. To ja go prosiłam aby tego nie robił. Chciałam aby jeszcze trochę poczekał. Wkrótce sama miałam Ci się ukazać, ale... - przymknęła powieki aby na nowo nie wybuchnąć. Oddychała ciężko. - Tobie się zachciało pić, pojechał z Tobą tylko z tego powodu abyś mnie nie znalazł. Tak się właśnie troszczy o mnie i do czego go doprowadziliście? Do tego, że mój narzeczony leży w szpitalu. - powiedziała z wyrzutem. Winiła za to Martina po części. - I nie waż się mówić, że Adam nie wie co to uczucia, bo zna je dużo lepiej niż Ty. Ten Adam, którego znasz Ty nie jest tym samym Adamem, którego znam ja. Przy mnie zawsze jest uśmiechnięty, radosny i pełny życia i na pewno nie jest egoistą bo to właśnie Ty nim jesteś, patrzysz aby to Tobie było wygodnie nie myśląc o tym co chcą inni. I zważ na swoje słowa bo Cię stąd wyproszę. Zawołam Benjamina i on Cię stąd wyprosi. To nie problem. - uspokajała się. Musiała. Ostatnie słowa wypowiedziała już normalnym tonem głosu. - Ty nie wiesz Martin co to prawdziwa miłość. Nawet nie masz nigdy czasu dla swojej dziewczyny bo zawsze dla Ciebie są ważniejsze interesy. A Adam taki nie jest. Masz jakieś zażalenia? Napisz petycję może ją rozpatrzę w dogodnym mnie terminie. Martin zamknij tą buzię bo ślinotoku dostaniesz... <lol2>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martin
Człowiek
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:39, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Mój umysł nie jest ograniczony. Jest bardziej rozwinięty niż Ci się to wydaje. - zaoponował zły. Ta rozmowa nie prowadziła do niczego dobrego. - No co takiego mi może powiedzieć Marika? Co to została Twoim adwokatem? Może spowiadasz jej się? - mówił kpiącym tonem głosu. - Mnie nie razi to, że zostałem jak to powiedziałeś łagodnie wpuszczony w maliny wisi mi to. Tu chodzi o bardziej istotniejszą rzecz... - podrapał się po karku. - Zresztą nie ważne nie mam ochoty tego tłumaczyć. - spoglądał na nich olewająco. Zaczął słuchać tego co mówi Marika Kochanie??? Jakie do chuja kochanie!!!? Teraz poczuł się całkowicie zdezorientowany. Kolejne słowa wywołały u Martina niebywały szok, ze aż ruszał buzią otwierając ją i zamykając jak by chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił wydobyć żadnego słowa. Wysłuchiwał tego mówiła o ich zażyłości Adama. W zasadzie to z jednej strony był bardzo zadowolony bo sam do tego właśnie dążył, aby ich jakoś spiknąć i nie musiał wcale długo na to czekać. Wbrew temu co myślała o nim Marika i Adam troszczył się o nich. Chciał ich dobra obojga. Do samiutkiego końca ani razu nie przerwał Marice słuchał tak jak prosiła. Kiedy skończyła dopiero zabrał głos. - Mylisz się doskonale wiem co to miłość. Myślisz, ze dlaczego jestem z Carmen o 6 lat? Tak z nudów? Nie. Jestem bo ją kocham i zamierzam ją prosić o rękę. I to dlatego, że nie jest mi obojętna, nigdy nie była. Może i faktycznie poświęcam bardzo dużo czasu interesom, ale ktoś musi tego dopilnować. Oczywiście mógłbym mu kazać siedzieć w hangarze i wykonywać moje obowiązki, ale nie na tym polega współpraca o czym chyba Adam zapomniał. - miał tego wszystkiego dość musiał to przemyśleć. - Róbcie co chcecie. Mąż? Życzę szczęścia. - po tych słowach obrócił się na pięcie i wyszedł z sali tym razem już nie trzaskając drzwiami. Musiał się z tym przespać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 1:23, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Przymknął powieki i drgnął czując jej dłonie na swoim ramieniu. Obrócił się ku Marice powoli. Chrzań się Martin... Zignorował jego zaczepki. Adam nie dostarczał Marice kolejnych powodów do nerwów. Zrobił bez oporów to o co prosiła. Wślizgnął się pod kołdrę spod której obserwował resztę wydarzeń. Patrzył na Marikę z dumą. Wiedział że choć wydawała się zagubiona dobrze wie czego chce i umie o to zawalczyć. Drzwi zostały zatrzaśnięte z hukiem. Uczysz się odemnie? Śledził ją wzrokiem kiedy wracała. Przysiadła obok niego a Adam wyciągnął ramiona w jej stronę. Był jej kuzynem. I co z tego? Ona należała do niego. Usiadł na łóżku. Wspomniała o tym że będzie jej mężem a Adam popatrzył na Martina pogardliwie. To co widział na jego twarzy irytowało go. Czy to aż... Czy na co dzień, czy na pierwszy rzut oka wyglądam na takiego sukinsyna? Złożył ostrożnie ramiona na barkach kobiety. Znalazła jego dłonie. Po chwili znów jej gorączka paliła jego skórę. Obrócił głową od znienawidzonej w tym momencie twarzy i zapatrzył się w okno słuchając słów narzeczonej. Sam by mu tego nie powiedział. Według Adama mógł żyć w niewiedzy do końca życia. To co zaszło między nimi było ich prywatną sprawą, ale widział że Marika tym długim monologiem chce rozwiać wszelkie wątpliwości kuzyna. Nie wcinał się w jej wypowiedź. Nie było potrzeby. W pewnym momencie chciał krzyknąć ' ja tu jeszcze jestem!'. Zdradzała mu zbyt wiele. Poczuł się lekko urażony gdy wspomniała o tym jak zachowywał się na badaniach. To było tylko jego i tylko jej. Nie było miejsca dla kogoś innego. Tym bardziej dla Martina. Nie protestował. Czekał cierpliwie aż skończy obserwując deszcz lejący się z nieba strugami. Wywrócił oczami. Musiałaś o tej nadopiekuńczości wspominać? Uśmiechnął się pod nosem. Miał powody do dumy. Chwaliła go i doceniała. To było najlepsze lekarstwo na wszystkie problemy jakie go nękały. Wyproś... Wyproś go... Nie miał ochoty więcej słuchać jego tonu, który tak źle mu sie teraz kojarzył. Nie słuchał tego co powiedział, gdy Marika zakończyła swoją wypowiedź. Przypominał sobie piosenkę którą jej śpiewał. Co za grzeszna gra by w nią grać... Dał się temu opanować by przetrwać i nie przyprawić się o kolejne fale bólu. Przymknął oczy i mruczał pod nosem ledwo słyszalnie wsparty nadal na jej barkach. Bok jej ciała ogrzewał jego brzuch rozluźniając mięśnie. Szczęście? Już znalazłem. Wyprostował się otwierając oczy. Zostali znów sami. Ujął w swe dłonie jej szczupłą twarz okręcając delikatnie ku sobie - Dziękuję Marii. - wpił się w jej wargi, chcąc tym pocałunkiem wynagrodzić to przez co musiała przejść. Uspokoił ją lepiej niż jakikolwiek lek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:20, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Roześmiała się w duchu. Nie myślała, że Martin tak szybko skapituluje. Tym lepiej dla nich. Pozbyli się niepotrzebnego kłopotu. W końcu zostali znów sami tak jak chcieli od początku. Odetchnęła z ulgą. Dotyk Adama ją uspokajał w pełni. Popatrzyła na niego z zadowoleniem. Nie musiała mówić on wiedział. Rozumiał ją jak nikt inny w tym świecie. Tak idealnie z sobą zgrani odczuwający wzajemnie to co czują. - Przepraszam... - nabrała powietrza głęboko w płuca oddychając z ulgą. - Nie mówiłabym tyle, nie zdradzała, ale chciałam, musiał się dowiedzieć. Nienawidzę, jak ktoś źle Cię ocenia. On bazował jedynie na tym co sam wymyślił. Nie znał szczegółów. Teraz wie. Przejdzie mu. Prześpi się z tym i przejdzie mu jestem o tym święcie przekonana. - pokiwała lekko głową. Zamknął jej usta pocałunkiem tak cudownym i tak kojącym lepszym niż nie jeden farmaceutyczny medykament. To on był jej lekiem na niejedną bolączkę, na każdy smutek, żal, chorobę, na każde cierpienie. - Nie masz mi za co dziękować. Zawsze będę Cię pomimo wszystko chronić bo jesteś moim mężem. - I dla niej była to jedynie formalność. Była mu za wszystko wdzięczna, za każde poświęcenie, troskę, opiekę i miłość jaką ją darzył. Tak jak on i ona była gotowa dla niego zrobić bardzo wiele. Pogładziła go czule po policzku patrząc w błękit jego oczu. Zawsze jej się wydawało, jak by patrzyła na cudowny ocean tak przeźroczysty i zachęcający aby się w nim popluskać. Jej twarz rozświetlił uroczy uśmiech przeznaczony jedynie dla niego. Przytuliła się do niego cicho szepcząc. - Zawsze będę przy Tobie, zawsze. Jesteś całym moim życiem i dziękuję Ci za to, że jesteś. - jak zawsze nie potrafiła się od niego oderwać. Musiała go czuć, musiał być przy niej. Bez niego nie potrafiła funkcjonować normalnie, nie chciała...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|